Zdjęcie w tle
Kawiarnia "Za Firewallem"

Społeczność

Kawiarnia "Za Firewallem"

51

"Mnie to się marzy, żeby ona była miejscem wszelkich swawoli słownych" @George_Stark Obecnie trwające zabawy: #naczteryrymy #nasonety #naopowiesci

Kontynuując poetycki dyskurs z koleżanką @Wrzoo na temat "raj to z Ewą raczej czy bez Ewy jednak?" znów zabieram głos publikując kolejny wytwór. W zamiarze miał on być wytworem di risposta w XXIX edycji konkursu #nasonety , która aktualnie odbywa się w kawiarence #zafirewallem , ale tak mi nie pasował w ostatnim wersie ten układ słów, który byłby zgodny z rymami w wierszu di proposta , że postanowiłem postąpić wbrew zasadom i tym samym chyba (mam nadzieję!) wytwór poniższy będzie wytworem pozakonkursowym:

***

Ja, ty, my

- A może docenisz? -
pytanie zadała.
- Podejście swe zmienisz?
Tak bardzo bym chciała.

Oboje na sobie jesteśmy skupieni
lecz w taki sposób to nie zadziała.
Razem, a jednak nie połączeni:
my dwoje. Dwie dusze, dwa ciała.

Sam w raju będziesz swym przesiadywał?
Sama szczęśliwa w Edenie będziesz?

Pan jakiś miał zamiar, gdy nas powoływał,
więc może wygłośmy wspólne orędzie:
że życie nam łatwiej będzie przeżywać
gdy "ja" i "ty" w "my" skrywać się będzie.

***

#poezja
#tworczoscwlasna

Zaloguj się aby komentować

Jako, że omne trinum perfectum:

[którego jesteśmy własnością, czarny boże wichru, nie pozwól nam śnić]

widzisz jaka cisza za oknem?
koty tam śnią swój mokry sen
ulice w tej ciszy też się robią mokre -
śliza się po nich senny dzień

nawet mordercy mają gdzieś domy
palą się światła pośród burz
i konający jest łakomy
gdy z skórą palców zjada kurz

o świt się modlą ćmy i ptaki
z różnych powodów - jednak wraz
w łóżkach niemowląt płaczą matki
widzące w dzieciach swoją twarz

w tych domach miękko ciemność mieszka
i je omija chłodny wiatr
zasłona nocy leży ciężka
jak na pościeli cienie krat

nie ma ucieczki z porzucenia
w tak beznadziejnie czarną noc
chociaż przez pustkę pędzi Ziemia
nie był zbawiony bóg, ni łotr

Teraz już dam wam spokój na jakiś czas.

#poezja #tworczoscwlasna #zafirewallem
splash545

Dobre wiersze, proszę wrzucać co jakiś czas

Zaloguj się aby komentować

No dobra wcale nie było tak ciężko jak mogłoby się wydawać. Zachęcam, więc resztę pisarzy amatorów do udziału. A póki co możecie sobie poczytać moje opowiadanie do II edycji konkursu #naopowiesci . Z dedykacją dla @UmytaPacha , życzę Ci słodkich snów po jego przeczytaniu.

Osiem nóg ambicji

Nasza mama mocno się postarała przędąc kokon. Był on mięciutki, milutki, a zarazem bardzo wytrzymały. Leżałem sobie w nim jako jajeczko razem z moimi czterystoma braciszkami i siostrzyczkami. Było mi ciepło i przyjemnie. Fajnie też, że było nas tu tak dużo, bo jak wiadomo - w kupie zawsze raźniej!

Byłem jednym z pierwszych, któremu wyrosły łapki. Dalej wyglądałem jak jajeczko, ale z nóżkami. Mogłem się już poruszać choć dosyć nieporadnie. Taka to była ze mnie malutka, śmieszniutka nimfa. Miałem jednak ambicje. Chciałem zostać dużym pajączkiem! Zamierzałem dopomóc szczęściu i aktywnie się o to postarać. Więc gdy tylko poczułem, że moje ząbki już trochę stwardniały, wbiłem je od razu w moją małą siostrzyczkę. Wysysałem z niej życiodajne płyny i to było to! To na pewno przyspieszy mój rozwój!

Po pewnym czasie zrzuciłem z siebie tę nieporadną okrągłą powłokę. Zostałem w ten sposób prawdziwym pająkiem! Co prawda malutkim i niewiele mogącym, lecz już poruszałem się z dużo większą gracją. Mogłem już ćwiczyć bieganie i robiłem to z chęcią i nieustannie. Biegałem po wnętrzu kokonu jak tylko się dało - prosto, bokiem, do góry nogami, a nawet po głowach mojego rodzeństwa. A właśnie! Dzięki siostrzyczce w moim brzuszku byłem jednym z większych, o ile nie największym pajączkiem z całego kokonu! 

Nadszedł czas kolejnego linienia, bo już nie mogłem się zmieścić w moim pancerzyku. Położyłem się więc na plecach i parłem i napierałem, aż ciasny karapaks, na którym leżałem w końcu pękł. Zacząłem wtedy wypychać się nogami i powoli uwalniałem po kolei każdą z nich, po chwili udało mi się opuścić starą chitynową skorupkę. Od razu spostrzegłem, że jestem większy, lecz byłem też śmiesznym żelkiem, prawie, że przeźroczystym. Musiałem na siebie uważać przez kilka najbliższych dni i cierpliwie czekać, aż mój nowiutki pancerzyk stwardnieje i stanie się dla mnie ochroną. Póki co wziąłem się za rozciąganie i ćwiczenia moich wyraźnie dłuższych nóżek.

Te kilka dni minęło jak z bicza strzelił! Czułem się już duży i silny, ale chciałem być jeszcze większy! Być dużym pająkiem to jest to! Zebrałem się więc z kilkoma braćmi i siostrami, wyróżnialiśmy się wielkością i sprawnością na tle reszty rodzeństwa, oprócz tego wyróżniała nas również ambicja. A dlatego też byliśmy tacy duzi i silni, bo każdy z nas na którymś z etapów rozwoju posilił się jakąś mniej poradną jednostką. Tak to już jest, że słabi choć w ten sposób mogą się przysłużyć dla dobra sprawy. Bo teraz my wykorzystamy naszą wielkość i siłę dla dobra reszty kokonu! Wzięliśmy się za jego metodyczne rozrywanie. W końcu będziemy mogli wyjść i polować na muszki i małe robaczki! Już nie będzie trzeba uszczuplać liczebności rodzeństwa i każdy będzie mógł pójść swoją drogą i się rozwijać! Od teraz każdy nasz brat i siostra będzie mógł wyrosnąć na dużego pająka! 
Rozrywanie kokonu strasznie mnie zmęczyło, stanąłem trochę z boku i patrzyłem jak Stefek, choć nic nie robił, nie daje sobie rady z wygramoleniem się na zewnątrz. Jak on sobie poradzi w świecie zewnętrznym? Chyba zrobię przysługę i sobie i jemu - pomyślałem zatapiając zęby w Stefkowym karapaksie.

Kolejne dni po wyjściu z kokonu były dosyć przerażające. Biegałem wśród tumanów kurzu pod kanapą. Pamiętałem co mówiła mama, żeby nie wychodzić spod niej jak jest jasno, bo poza jej obrębem czeka nas tam wiele niebezpieczeństw.
- Te giganty, z którymi mieszkamy pod jednym dachem i żyjemy z nimi w symbiozie, mają tendencję do wpadania w panikę na nasz widok. A ich gwałtowny strach często przeradza się w akt bezrozumnej przemocy. - mawiała.
Z tego powodu byłem ostrożny i kilka dni poświęciłem na badanie najbliższego otoczenia i szukaniu pożywienia w obrębie bezpiecznego podkanapia. Raz wpadła mi na kiełka muszka owocówka, lecz cóż to za posiłek? Co najwyżej przekąska, po której zrobiłem się jedynie jeszcze bardziej głodny i spragniony rozwoju. Wiedziałem, że to stanowczo za mało, żebym mógł zrzucić kolejną wylinkę. A taki właśnie był mój cel! Dodatkowo miałem ambicję zrobić to jak najszybciej!

Pewnego dnia poczekałem na skraju podkanapia, aż zrobiło się ciemno. Ruch w pokoju ustał i nie wyczuwałem już żadnych wibracji, oprócz delikatnego powiewu powietrza z otwartego okna. Zamarłem w bezruchu i czekałem cierpliwie starając się wypatrzeć swoją ofiarę. Swoją szansę na dalszy rozwój.
- Cierpliwość to największa pajęcza cnota. Ważniejsza niż szybkość i siła. - mama powtarzała nam te słowa, aż do znudzenia.
 Mijały kolejne godziny i nic się nie zmieniło. Przez ten czas zauważyłem tylko kilka muszek owocówek w dosyć dużej odległości. W pierwszym odruchu chciałem biec za nimi i choć trochę się posilić, powstrzymałem się jednak. To by mi nic nie dało, gdyż ofiara musiała być zdecydowanie większa. Chcę zostać dużym pająkiem i nie będę zadowalał się byle drobnicą!
Nagle poczułem delikatne wibracje i po chwili spostrzegłem to na co czekałem. Nie była to nawet mucha, lecz najprawdziwszy tłusty karaluch! Na pewno będzie on dla mnie wyzwaniem ale powinienem dać sobie radę! Byłem największy z całego kokonu, więc jak nie ja to kto by podołał takiemu zadaniu?! 
- Dasz radę, dasz radę, jeszcze chwila. - mamrotałem, a karaluch się zbliżał. 
- Jeszcze kawałek, jeszcze troszeczkę...
Wyskoczyłem spod kanapy i rozpocząłem szaleńczy bieg w stronę niczego nie spodziewającego się karalucha! Jeszcze chwila i zatopię kły w tym tłuściutkim karaczanku! Będę duży! Będę silny! 
I kiedy miałem już robić ostatni sus w jego stronę, zostałem oślepiony. Cały pokój rozświetliło sztuczne światło, a ja wybity z rytmu przystanąłem i patrzyłem chwilę za czmychającym pod szafę karaczanem. Zaraz poczułem jednostajnie narastające drganie. Czyżby to był pisk? Po chwili dołączyły do niego dużo silniejsze rytmiczne drgania. Czyli muszą to być kroki. Nim zdążyłem połączyć to wszystko w logiczną całość, spoglądałem już w swoje przeznaczenie - był to legendarny i mityczny kapeć zmierzający nieubłaganie w moim kierunku. Już nie zdążę uciec! Już nic nie zrobię! Już nie będę duży! Trudno. Pozostaje mi przyjąć to ze spoko... 

#zafirewallem #tworczoscwlasna
fde3fefe-e917-484f-8624-95c52ac1fcfe
moll

@splash545 jak można tak urwać w pół zdania!


Bardzo przyjemna i lekka historyjka

ErwinoRommelo

No nie zaden stoicyzm tym razem! Dawać mi tu lamusa / lamuske co juniora zkapciowali będzie wpierdol no nie wytrzymam.

Zaloguj się aby komentować

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
@George_Stark swoimi adamo-ewowymi sonetami w bitwie #nasonety zainspirował moją dzisiejszą #diriposta . Bo nie wszystkie baby są takie złe, że trzeba się ich z raju pozbywać.

***

Panu młodemu

Niewiele się zmieni, gdy się ożenisz
U twego boku wciąż będzie stała
Ta sama osoba, którą tak cenisz
Co z twoich żartów od zawsze się śmiała

I gdy sześciopak na bebech zamienisz
Ona tak samo będzie cię kochała
Gdy chrapiesz, chorujesz, albo gdy seplenisz
Przyjmuje to wszystko, jest wyrozumiała

Czy będziesz w bogactwa wielkie opływał
Czy na manowce ją i siebie wywiedziesz
Czy k'niebu pogróżki będziesz wykrzykiwał

Będzie już zawsze, gdy więzy z nią spleciesz
Wszak kobieta ta, co stół ci nakrywa
To miłość żywa, najszczersza, prawdziwa

#tworczoscwlasna #poezja w Kawiarni #zafirewallem
Wrzoo userbar
splash545

No i takiej kobiety trzeba szukać, a nie Anetki

Zaloguj się aby komentować

Jest lekki poślizg w kwestii #nakolanie , ale co tam, jeśli się uda wrzucę dziś, a jak nie to jutro. Kilka osób od razu mnie wołało do swoich nakolanowych rymowanek i chyba wszystko zapisałem albo przynajmniej większość.

Napiszcie mi pod tym postem kto wziął udział w inicjatywie i najlepiej dorzućcie linki jak macie możliwość, żeby nie było, że jednak coś pominąłem.

Jeśliby ktoś chciał jeszcze dołączyć i dorzucić się swoją rymowanką ku chwale @Moose może to jeszcze zrobić dziś.

#zafirewallem
6761bdba-0f06-4fdf-8ec1-07c6bebaed4a
CzosnkowySmok

Ja za bardzo spamuje w komentarzach, żeby znaleźć xD

Zaloguj się aby komentować

Sekta indywidualistów

W sekcie indywidualistów
Brak wyznawców,
Tam każdy jest kapłanem.

W sekcie indywidualistów
Brak jednego bóstwa,
Choć każdy wyznaje "swoje JA".

W sekcie indywidualistów
Ekstatycznych proroków brak,
Bóstwo spogląda wprost z lustra.

W sekcie indywidualistów
Mówią że możesz wszystko,
Przesłaniając rozsądne wiele.

W sekcie indywidualistów,
Choć jest ich tylu,
Tak naprawdę każdy jest sam.

#zafirewallem #poezja #tworczoscwlasna
maximilianan

@moll nie ma nic gorszego niż banda indywidualistów

koszotorobur

@moll


Indywidualista kapłanem,

Indywidualista Pan,

Indywidualista prorokiem,

Indywidualista sam.

CzosnkowySmok

Wow. Mam jakiś obraz w głowie. Ale nie wiem czy widziałem go czy to moja wyobraźnia.

Wszyscy jesteśmy indywidualistami tak bardzo podobnymi do siebie.


Taki podkład proponuję.

https://youtu.be/ssFWRxMJjYg?si=bfwC7Rst8SAlMSUt

Zaloguj się aby komentować

Znaleźliśmy się na podium ex aequo z @George_Stark . Choć nie może być z nami, to wspólnie przygotowaliśmy nowe rozdanie:

Temat: Grecka utopia
Rymy: syzyfowa - kryzysowa - konie - balkonie

Zasady:

  • Układamy cztery wersy, lub wielokrotność jeśli ktoś ma ochotę.
  • Każdy wers musi kończyć słowem zadanym przez OPa dokładnie w tej kolejności, która jest we wpisie.
  • Rymowanka powinna, przynajmniej luźno, nawiązywać do tematu zadanego przez OPa.
  • Zwycięża osoba, która kolejnego dnia do godziny 20 zdobędzie najwięcej piorunów.
  • W nagrodę wymyśla nowe zadanie, czyli temat oraz rymy i publikuje do godz 21 nowy wpis

(I pamiętaj o społeczności, jeśli nie chcesz, żeby ona o Tobie zapomniała!)

#poezja #tworczoscwlasna #zafirewallem #naczteryrymy
jakibytulogin

Praca iście syzyfowa,

Sytuacja kryzysowa -

Jak sprowadzić dzikie konie

Do nowej stajni na balkonie?

psalek

Pisanie wierszy to taka praca syzyfowa.

Wieczorem w kawiarence walka kryzysowa.

I choćby w nocy śniły się po stepie pędzące konie,

I tak wyjdzie wiersz o Greku srającym na balkonie.

PaczamTylko

Dobrze, a teraz powiedz "sy-zy-fo-wa"

fyfysofa! - witajcie, oto logopedia kryzysowa

czasem myślę, może lepiej patrzeć na konie

nie robić nic, leżeć na leżaczku na balkonie

Zaloguj się aby komentować

To pytanie o raj bez Ewy, które przyszło mi do głowy po napisaniu poprzedniego wytworu nie dawało mi spokoju, i zastanawiałem się jak mogłoby to wyglądać. W tym zastanawianiu się dotknęło mnie natchnienie. Jego efekt poniżej:

***

Raj bez Ewy

Adam stąpał już wtedy po Ziemi,
a Ewa dopiero stworzona być miała.
- Panie. A może ten plan swój przemyśl? -
wątpliwość taka Adamem targała.

Pan plan przemyślał i zamiar zmienił:
Ewy nie stworzył - za co mu chwała.
Adam korzystał z rajskiej przestrzeni,
a miał tam wszystko, co dusza chciała.

I ryby łowił, owoce z drzew zrywał,
oprócz z jabłoni, tej w trzecim rzędzie;
z niej przecież zrywać Pan zakazywał.

Wąż nawet do niego nie zagadywał,
bo wiedział dobrze co z tego będzie:
Adam okropnie odchorowywał
jedzenie jabłek: miał po nich wzdęcie.

Jak widać szczęścia, co Adam używał,
sekret w jelitach musiał się skrywać.

***

Tym razem ten wytwór jest pozakonkursowy, bo reżim formy sonetowej skapitulował przed treścią, ale pozwolę sobie go opublikować, a nawet opatrzeć tagami:

#nasonety
#zafirewallem
#poezja
#tworczoscwlasna
Heheszki

Bóg stworzył Adama,

a Adam pyta: a dama?

CzosnkowySmok

@George_Stark to mi ptlrzypomina fragment Testosteronu o tym, że wszystko dla bab

splash545

@George_Stark jednak miałeś inną wizję niż ja xd

Zaloguj się aby komentować

Kobiety nie zmienisz. Możesz zmienić kobietę, ale to i tak niczego nie zmieni. Ta wspaniała myśl niemniej wspaniałego pana Andrzeja Poniedzielskiego natchnęła mnie do tego ażeby rozwinąć ją do formy dłuższej niż dwuzdaniowa. W ten oto sposób powstał wytwór di risposta, którym przystępuję do XXIX edycji konkursu #nasonety w kawiarni #zafirewallem :

***

Rajski ogród spokoju (z warzywami!)

Kobiety nie zmienisz -
w niej zmiana to stała.
Urobisz się, wpienisz,
a nic nie zdziałasz.

A nawet gdy zmienisz,
- bo inna cię chciała -
to prędko ocenisz:
"I tamta tak miała".

Bo choćbyś każdą skutecznie podrywał,
to doświadczenie tylko zdobędziesz:
boleśnie będziesz się przekonywał
że z każdą tak samo jest. Zawsze i wszędzie.

Więc nim się znów będziesz na kobietę z motyką porywał,
to przemyśl: bo może byłoby lepiej na przykład wypielić warzywa?

***

EDIT: Tak sobie już po publikacji pomyślałem: jak wyglądałby Eden bez Ewy? I czy w ogóle zostalibyśmy z niego wygnani?

***

#poezja
#tworczoscwlasna

I wspaniały utwór di proposta .
superhero

taniej i szybciej wychodzi zmienić na nowszy model

splash545

Jak by wyglądał Eden bez Ewy?

Adam i tak miałby swoje potrzeby

Bóg by wyrzucił go z raju bez mała

Za grzeszną rękę co go masturbowała

Zaloguj się aby komentować

Idealistka

Mówią: świata nie zmienisz.
Prędzej spalisz się cała,
Niż cokolwiek w świecie odmienisz.
Szkoda czasu na mrzonki, mała.

Mówią: świata nie zmienisz.
Ile byś ludziom z siebie nie dała,
Serc ich nie naprawisz, nie odmienisz,
Daj sobie spokój, mała.

Niejeden się do przyzwoitości odwoływał,
I choć o takiego coraz trudniej, znajdziesz,
Co tylko rękawów i włosów nawyrywał...

Kiedy się złudzeń pozbędziesz?
Ten cię wyśmieje, tamten zwyzywa,
A sama z tego, mała, wyjdziesz tylko krzywa.

#diriposta #nasonety #zafirewallem
superhero

pani moll romantyczno duszo ty moja

chciałaś zmienić wszeświat

ku podobaniu Twojemu

ale nadszedł ten czas

gdy kopniaków od życia

otrzymała żyć Twoja

ale nie da się tego zrobić

świata nie zmienisz


mój pierwszy wiersz w życiu

sonet toto nie jest, wiersz biały

broń boże

droga moll, inteligentna kobietka z ciebie

niech ci szczęście w życiu dopomoże

CzosnkowySmok

@moll kolejny raz to robisz

Bardzo fajny, uniwersalny wiersz z którym każdy moze się identyfikować. Bardzo lubię to w twoich utworach.

Zaloguj się aby komentować

Szanowni Państwo, oto otwieram XXIX edycję bitwy #nasonety !
W tym tygodniu będziemy rymować do wiersza #diproposta następującego:

Jarosław Marek Rymkiewicz

Daphnis w drzewo bobkowe ­przemienieła się

Drzewem jesteś albo w drzewo się przemienisz
Suchą korą się otulisz Dafnis biała
Drżąca w liściach drżącym liściem się ocienisz
Będziesz Dafnis ale będziesz zbyta ciała

Śpiąca w sobie z siebie Dafnis się zielenisz
Wpleciesz siebie w liście w liściach będziesz spała
Korzeniami siebie w sobie zakorzenisz
Będziesz drzewem ale będziesz Dafnis biała

Każdy ptak cię będzie z drzewa wywoływał
Śpiąca w korze czy znów z kory się wyprzędziesz
Każdy dzień cię liść po liściu będzie zrywał

Drżąca w liściach czy się liści suchych zbędziesz
Siebie szukasz, ale kto cię z ciebie wzywa
Drzewem jesteś a czy będziesz Dafnis żywa

Termin składania sonetów: piątek 21 czerwca, godzina 18

Zasady zabawy:
układamy wiersz na dowolny temat rymując do powyższego sonetu #diproposta .
Zasady wyboru zwycięzcy, który będzie miał niewątpliwy zaszczyt stanięcia za kontuarem kawiarenki w przyszłym tygodniu wymyślę po drodze ;D

#zafirewallem #poezja
b05aa796-bbf7-4600-a4ca-c3004a4a39fa
George_Stark

Jej, ale piękny utwór. Aż głupio będzie jakieś heheszki z tym zestawiać.


I jeszcze układ rymów, który lepiej mi zawsze brzmi niż poprzedni.


A pana autora nie znam. I może warto to zmienić?

splash545

@KatieWee No ciekawy sonecik

Zaloguj się aby komentować

! pamiętaj o społeczności !

No @splash545 się nie popisał i gdzieś się chyba zdrzemnął, więc w ramach zastępstwa podam #naczteryrymy za niego.

Temat: Lato, wakacje!
Rymy: logika - stoika - było - czyniło

Przypomnę zasady bo warto

- Układamy cztery wersy, lub wielokrotność jeśli ktoś ma ochotę.
- Każdy wers musi kończyć słowem zadanym przez OPa dokładnie w tej kolejności, która jest we wpisie.
- Rymowanka powinna, przynajmniej luźno, nawiązywać do tematu zadanego przez OPa.
- Zwycięża osoba, która kolejnego dnia do godziny 20 zdobędzie najwięcej piorunów.
- W nagrodę wymyśla nowe zadanie, czyli temat oraz rymy i publikuje do godz 21 nowy wpis

(Pamiętaj o społeczności)

#poezja #tworczoscwlasna #zafirewallem
Wrzoo userbar
George_Stark

Wot fantazja! Wot logika!

Nasrał słoik do stoika!

Tak to było czy nie było?

Czary jakieś uczyniło?

Neq

Już za dziwna ta logika

Nawet dla tego stoika

Niby lepiej to by było

Gdyby wszystko się czyniło


Jednak jest tylko logika

Nie poważna dla stoika

Może lepiej by nam było

Gdyby samemu się czyniło

splash545

Gdzie w tym sens? Gdzie w tym logika?

W najgorszym momencie wcięło stoika

Lecz, że ognisko nad Wisłą było

Do jego absencji się przyczyniło

Zaloguj się aby komentować

Wiecie gdzie można wrzucać swoje wysrywy i dostać za to feedback? Albo gdzie czytają?
#zafirewallem #naopowiesci
Bez tytułu

Początek nie zaskakujący niczym. W szpitalu na Mazurach urodził się chłopczyk  a przy nim byli rodzicę, nadjący mu imię Gracjan, w radiach grało disco polo, wszyscy byli weseli, ale matka wycieńczona porodem. Rodzinka była średnio zamożna na nic nie brakowało i mieli stabilną sytuację finansową, Gracjan jest jedynakiem i nim pozostanie. Jak mamie się polepszyło to rodzinka zrobiła imprezkę, wódeczki nie było za dużo za to rozmowy, tańce i śpiewy a maluszek wzbudzał zainteresowanie największe u wszystkich członków rodziny.  Dziadkowie nie szaleli bo nie mieli siły za to najbardziej ciotki z wujami wywijali na parkiecie, mama się  martwiła o syna, jednak lekarze mówili, że cały zdrowy jest i nie ma co się martwić.Wiadomo z wiekiem zaczął mówić, chodzić, z rodzice bardzo dbali o niego by był zdrowym i szczęśliwym maluszkiem, jednak też by doświadczał bólu to znaczy, nie pilnowali go cały czas bardzo dokładnie tylko niech się czasem przewróci, zedrze nogę i uczył się na własnych błędach czy poznawał życie na swój sposób. 

Wiadomo z wiekiem zaczął uczęszczać do szkoły. Szkoła piękne miejsce pełne zawiści, nierówności społecznych, pierwsze papierosy, kontakty, dramy i co najgorsze alkohol. W gimnazjum na luźnym ognisku klasowym gdzie było 15 chłopców i drugie tyle dziewcząt jedna osoba przyniosła wódkę, która z czasem okaże się zgubą dla Gracjanka. Pierwszy raz był luźny mało jednostek wystarczyło by rozmowy się lepiej kleiły, muzyka była bardziej barwna, lepiej bujała za to ciało rwało się do tańca a głos do śpiewu. Zabawa była przednia cała klasa hulała, niektórzy przeżyli pierwszy seks, pierwsze pocałunki. Gracjan za to zakochał się wódce pięknej kusicielce bawiącej się uczuciami tych, którzy ją skonsumują doprowadzając z czasem do ich całkowitego wyniszczenia. Od tego feralnego ogniska poszło dalej kolejne wyjścia grille, nie grille, mecze, olimpiady, imieniny, urodziny, wakacje, ferie. Każda okazja była dobra by się napić, ale w tym wieku nie było tak łatwo kupić.

Po osiemnasatych urodzinach to już weszło na grubo zaczęło się częstsze spożywanie, trochę się z barku pobierało, można było kupić samemu. Jednak też nie tylko wódka, ale swobodny wybór spowodował podejścia do innych trunków jak:whisky, wino, rum. Gracjan nie chciał się przyznać przed sobą, że chodzi tylko o to by klepało a udawał konesera, mówił o bukietach smakowych, aromatach. Uszkodzenia mózgu, oraz układu nerwowego były na tyle przyjemnym doznaniem, że nie myślał, o zaprzestaniu konsumpcji czy chociażby zrobieniu badań bo przecież “ ja mam umiar, śpię dobrze, nie mam kaca, nie zawalam obowiązków”. W klasie maturalnej pojawiały się objawi zniszczenia bo nauka szła coraz gorzej, mniej pamiętał nauka stawała się coraz trudniejsza, jednak myślał, że tylko tak mu się wydaje. Szkołę skończył po czym poszedł do roboty jednak zaczęły się ręce lekko się trząść. Bliscy to widzieli, chcieli porozmawiać, ale odpowiedź była ta sama “ jest spoko, naprawdę czuję się dobrze”. Związku z tym w domu zapanowała prohibicja a nasz bohater spożywał na dworzu jak była ładna pogoda a jak gorsza to do barów. Czasem zza szyby spoglądał na deszcz i przechodziły myśli przez głowę czy jednak nie robi czegoś źle w życiu, ale kolejny łyk trucizny rozwiewał te wątpliwości. Wracał do domu niby nie chwiejąc się na nogach, ale z poczuciem winy. Natomiast następnego dnia znowu i tak w koło Macieju te same schematy. Robotę miał lekką przy komputerze więc w pracy nie wykazywał, że coś może być z nim nie tak, chociaż jednak czasem kierownictwo miało wrażenie, że Gracjan ma jakieś problemy, o których nie chce mówić. Tak to wszystko trwało do 25 roku życia, jak mieszkał sam, spojrzał rano na siebie i widział jak jest opuchnięty, oraz zaniedbany. Uznał, że w tym wieku już musi zadbać o siebie.

Więc zaczęło się spokojnie coraz mniejsze dawki, spacery, czasem książka wpadła mu w oko więc zaczął czytać. Były próby nowych rzeczy jak na ryby zabrał go znajomy z pracy, zabawa w modelarstwo składając samoloty, próbował też rysunku czy grania na instrumentach jednak czuł, że brakuje mu na to wrażliwości, chęci przekazania swoich koncepcji. Rodzina zauważyła poprawę więc cieszyli się razem z nim z jego postępów. Doszkalając się dodatkowo awansował też w pracy, zrobiło się trochę luźniej za lepsze pieniądze to też nie zaprzestał dalszej nauki, pieniądze dywersyfikował, jeździł na wakacje regularnie. Spotkał znajomych z szkoły z dawnych lat jak byli na totalnym dnie przez to co jego spotkało, więc spotykał się z nimi częściej by dodać otuchy, opowiedzieć o swoich przeżyciach. Widział, że to twardzi zawodnicy alkoholu więc podprogowo przekazywał im pewne wartości, dawał z czasem lekkie sugestie. Więc tak się toczyło powoli życie, znajomym się poprawiło, Gracjanowi też, zyskał podziw u ludzi, oraz gratulacje od nich. Rodzina cała szczęśliwa była, że jest na dobrych torach. Pomału się rozwijał, kariera szła ku lepszemu, relacje zyskiwały na zaufaniu, głębi.

Mając 30 poczuł w pełni, że jest dorosłym świadomym życia mężczyzną. Czas miał odpowiednio zagospodarowany bo było go trochę na wszystko jak: spotkania z rodziną, znajomymi, odpoczynek, pracę, spacery, pasje. Przy czym na wszystko też starczało siły, W karierze miał zaplanowane by zostać dyrektorem w największej firmie w Polsce, ale uznał że jak mu się nie spodoba to nie ma co siedzieć do końca życia i je przez to marnować tylko znaleźć coś spokojniejszego a najlepsza by była emerytura wygrzewając się w ciepłych krajach lub ogródku własnego domu podczas polskiego lata. Życie prywatne miało być stabilne, najważniejsze było dla niego własne zdrowie, potem relacje z rodziną, znajomymi, poszerzanie networkingu.Na koniec morał, że może na tym polega dorastanie by znać konsekwencję swoich działań i brać za nie odpowiedzialność, nauczyć się pokory
Mewtyla

Duduś przypominam, weź się kurwa za robotę.

Zaloguj się aby komentować

Dobry wieczór kawiarenkowej społeczności, kibicom oraz przypadkowym świadkom! Oficjalnie ogłaszam zakończenie XXVIII edycji bitwy #nasonety

Utwór diprosta - dla tych, którzy przegapili lub chcieliby wrócić i przeczytać po raz kolejny

W tej edycji mamy wzrost liczby uczestników - 7 sztuk - oraz wzrost liczby sonetów - 14 sztuk.

Tym razem, aby nieco urozmaicić zasady przyznawania zwycięstwa, wygrywa utwór, o najdłuższym tytule (biorąc pod uwagę liczbę znaków), a więc zwycięża @KatieWee z sonetem Bajka o młodym księciu i konieczności przeprowadzania badań profilaktycznych, zwłaszcza gdy żyje się w stresie - 110, na drugim miejscu uplasowała się @UmytaPacha ze swoim "Memories of victims of sex, drug and animal trafficking during #owcagate - part CCLXIV" - 88, zaś zdobywcą brązowego medalu zostaje @George_Stark z Do Mrocznego Księcia Poetów czyli Sprzedałbym duszę Diabłu, ale nie chce kupić - 78

Lista zgłoszonych utworów:

  1. Z wilkami - @George_Stark - 8
  2. Bez poglądów - @George_Stark - 10
  3. Ale, że co? - @splash545 - 18
  4. I believe i can fly - @moderacja_sie_nie_myje - 12
  5. W Twoich ramionach - @moll - 13
  6. Klątwa - @splash545 - 20
  7. Do Mrocznego Księcia Poetów czyli Sprzedałbym duszę Diabłu, ale nie chce kupić - @George_Stark - 14
  8. Královec je český! - @George_Stark - 13
  9. Aneta - @Wrzoo - 16
  10. "Memories of victims of sex, drug and animal trafficking during #owcagate - part CCLXIV" - @UmytaPacha - 23
  11. Deklaracja (a może namowa?) - @George_Stark - 11
  12. Być człowiekiem - @George_Stark - 10
  13. Lorneta z meduzą - @George_Stark - 9
  14. Bajka o młodym księciu i konieczności przeprowadzania badań profilaktycznych, zwłaszcza gdy żyje się w stresie - @KatieWee - 16

Aby docenić udział wszystkich uczestników, jury przyznało również wyróżnienia!
@George_Stark - Hurtownik sonetowy - za największą liczbę zgłoszonych utworów - 7
@splash545 - Specjalista ds. bezsensów kapitalnych - za twórczość na podwójnym natchnieniu
@moderacja_sie_nie_myje - Pomysłowy Dobromir - za plastikową kosę (potrzeba madkom wynalazków)
@moll - Erotomanka z przypadku - za wiersz co miał być o przytulaniu, ale w odbiorze jednak nie jest
@Wrzoo - Boska z omletem - taką każdy by chciał, a nie każdy będzie miał
@UmytaPacha - Walcząca z traumą - i ja mrównież z nią walczę, bo @bojowonastawionaowca nadal, skandalicznie, nie napisał sonetu! Fstyt!
@KatieWee - Bajkopisarka ostatniej chwili - za taktyczny sonet pod koniec czasu trwania zabawy (niestety, nie pomogło)

Dziękuję wytrwałym za doczytanie do tego miejsca #podsumowanienasonety oraz za wspólną zabawę.
Zwyciężczyni gratuluję!

#zafirewallem #poezja
moderacja_sie_nie_myje

@moll Bardzo sprytne zasady oceniania, takich jeszcze nikt nie wymyślił

bojowonastawionaowca

@moll nie wygrasz z traumą, ale żeby nie było tak smutno, to na szczęście jest wystarczająco godnych zwycięzców, gratulacje wszystkim


@UmytaPacha muszę się przyznać, że dopiero teraz przeczytałem Twój sonet, wybacz, opuszczam się ostatnio :x

splash545

@moll No takiego sposobu oceniania to się nie spodziewałem, kreatywnie No i eleganckie wyróżnienia

Zaloguj się aby komentować

Bajka o młodym księciu i konieczności przeprowadzania badań profilaktycznych, zwłaszcza gdy żyje się w stresie

Raz młody książę wytoczyć kazał karetę,
Bowiem wybrać się na przejażdżkę wielką chęć miał.
Karecie kółko odpadło jednak niestety,
A ten nasz młody książę wpadł w bezrozumny szał.

Raz nasz książę do gęsiarki poczuł miętę
I pojąć za żonę natychmiast tę dziewkę chciał.
Piękna gęsiarka wybrała jednak stangreta,
A ten nasz młody książę wpadł w bezrozumny szał.

Ten nasz książę miał jedno malutkie marzenie
I w głębi serca liczył na jego spełnienie -
Chciał wśród bałwanów morskich piracki żywot wieść.

Niestety - któżby się tego właśnie spodziewał? -
Umarł stary król, do grobowca trzeba go nieść.
Książę w szał! Nim wstąpił na tron, dostał wylewu.

#nasonety #zafirewallem
bojowonastawionaowca

@KatieWee jak tylko przeczytałem tytuł, od razu miałem skojarzenie z Andrusem - gratulacje, piękne

George_Stark

Sprytne!


To znaczy sprytne jest to, że jeśli dodajesz wiersz tuż przed końcem konkursu, to nie zdążą zaplusować i nie wygrasz!


Ale wiersz też sprytny!

splash545

Dlatego też polecam #stoicyzm i się niepotrzebnie nie denerwować

Zaloguj się aby komentować

! pamiętaj o społeczności !

To tego... wygrało nas mnóstwo.

Dziękujemy i zapraszamy do zabawy w naszej kawiarence #zafirewallem by podzielić się #tworczoscwlasna czyli #poezja w codziennej zabawie #naczteryrymy

Temat: załogowe loty kosmiczne
Rymy: linijka-żonobijka-palec-malec

Przypomnę zasady bo warto

- Układamy cztery wersy, lub wielokrotność jeśli ktoś ma ochotę.
- Każdy wers musi kończyć słowem zadanym przez OPa dokładnie w tej kolejności, która jest we wpisie.
- Rymowanka powinna, przynajmniej luźno, nawiązywać do tematu zadanego przez OPa.
- Zwycięża osoba, która kolejnego dnia do godziny 20 zdobędzie najwięcej piorunów.
- W nagrodę wymyśla nowe zadanie, czyli temat oraz rymy i publikuje do godz 21 nowy wpis

(Pamiętaj o społeczności)
madhouze

Załogowe loty kosmiczne

Tam, gdzie nikomu nieznana jest linijka,

I zgodnie z nazwą, używana jest żonobijka,

Gdzie szczury wciągane są grube, jak palec,

Wy**bani są wszyscy w kosmos, nawet z FASem malec.

Piechur

Do lotów kosmicznych zbędna jest linijka

Wystarczy skafander, pod nim żonobijka

By w próżni zaś nie być samotnym jak palec

Przyda się też żona i z kromeczką smalec

PaczamTylko

Oto pierwszy tajkonauta, komandor Lin ijka

pod skafandrem dumnie leży żonobijka

leci tam, gdzie wskazał wielkiego Mao palec

nie jeden jego imieniem zostanie nazwany malec

Zaloguj się aby komentować

! pamiętaj o społeczności !

To tego... Wygrałżem wraz z @plemnik_w_piwie

Dziękujemy i zapraszamy do zabawy w naszej kawiarence #zafirewallem by podzielić się #tworczoscwlasna czyli #poezja w codziennej zabawie #naczteryrymy

Temat: kwiaty doniczkowe
Rymu się:
mycie
życie
krew
chlew

Przypomnę zasady bo dawno nie było

- Układamy cztery wersy, lub wielokrotność jeśli ktoś ma ochotę.
- Każdy wers musi kończyć słowem zadanym przez OPa dokładnie w tej kolejności, która jest we wpisie.
- Rymowanka powinna, przynajmniej luźno, nawiązywać do tematu zadanego przez OPa.
- Zwycięża osoba, która kolejnego dnia do godziny 20 zdobędzie najwięcej piorunów.
- W nagrodę wymyśla nowe zadanie, czyli temat oraz rymy i publikuje do godz 21 nowy wpis

Memik: #smoczebajanie
ebf86800-753a-4fd8-938d-dc8db65e5210
George_Stark

Pachy mycie

to jest życie!

Tylko zalewa mnie krew

gdy nawozi kwiaty i w doniczkach robi chlew.

Oczk

mówią mi kwiatki "nieznamy mycie"

jak to, przecież dbam o was całe życie

"niepodlewałeś" - zagotowuje się we mnie krew

Zaraz tak podleję, że wszędzie będzie chlew

splash545

Woda jest na podłóg mycie

Zapominam całe życie,

Że dla kwiatów jest jak krew

Znowu uschły, co za chlew

Zaloguj się aby komentować

#naopowiesci

Plusem tej zabawy, na który wcześniej nie zwróciłam uwagi, a który objawił mi się w trakcie pisania tego opowiadania, jest to, że praca nad tekstem pozwala dowiedzieć się nowych rzeczy. Gdy myślałam o fabule, przyszedł mi do głowy pomysł, żeby zanurzyć się w nim w przełomie epok. A że tematyka ta nie jest dla mnie jakaś bardzo oczywista, zaczęłam sporo googlać. Fajnie było dowiedzieć się czegoś nowego na przykład o budynku znanym mi w zasadzie tylko z Empiku, o systemie monetarnym, albo o ubiorach mieszczan w tamtych czasach. I, trochę jak bohaterów bildungsromanu, takie zanurzenie się w nieznane niespodziewanie mnie wzbogaciło.



Szarlotka

Zbyszko odłożył gęsie pióro na pulpit i zaczął delikatnie wachlować ukończoną iluminację ręką, by szybciej wyschła.
- Patrz, Pietrek, co zmalowałem!
Pietrek, który wraz ze Zbyszkiem był przypisany do tego skryptorium, obrócił się w stronę Zbyszka i pochylił nad jego stanowiskiem.
- Na świętego Kwadrata, toż to prawdziwy smok!
Zbyszko uśmiechnął się i wyprostował, dumny z siebie. Pracował nad tą miniaturą bite 7 godzin, ale nareszcie była ukończona. Smok wyglądał jak żywy, i łypał żółtym okiem wprost na czytelnika, zawinięty w ozdobną literę "T". Lecz większą radość sprawiał mu fakt, że była to ostatnia iluminacja w tym zbiorze. Jego pierwsza ukończona księga!
Od zawsze miał smykałkę do rysowania. Już jako mały smark zadziwiał krowami, końmi i świniami, które szkicował patykiem na piasku przed ich chatą. Brat Jakub, który akurat przebywał na wizycie w ich Zbuczynie, dostrzegł talent młodego i objął nad nim pieczę. Naturalnie, jego rodzice nie protestowali. Wystarczyło, że brat Jakub dał im na odchodne srebrnego półgrosza. 
Zbyszka nie bardzo obchodziły dalsze losy jego rodziny. Nigdy nie czuł się w niej zbyt dobrze. Gdy tylko zaczął chodzić i przestał wypróżniać się pod siebie, miał obowiązek zaganiać kury i przynosić jajka z ciasnych kurników, do których jego starszy brat, Zbysław, przestał się mieścić. W zasadzie, jak teraz próbował wspomnieć, to obowiązki nadeszły wcześniej, gdy chodził jeszcze ledwo. Wysyłano go wówczas na pole, żeby je nawoził. Ale potem przypadło to jego siostrze, Zbigniewie, która urodziła się prawie rok po nim.
Pietrek patrzył na smoka jak urzeczony. Idealne było w nim wszystko: wielkie zębiska, złote wypustki na grzbiecie, i czerwony koniec ogona w kształcie grotu strzały. Uścisnął Zbyszka i niemal rozlał przy tym róg z atramentem.
- To co teraz będziesz ilustrował? - zapytał Zbyszka.
- Jeszcze nie wiem. Jeśli brat Albert niczego już dziś nie przyniesie albo Ty nie dokończysz strony, to na dziś chyba fajrant.
Pietrek spojrzał na swoją dzisiejszą pracę. Szło mu wyjątkowo jak jucha z nosa. Niby był już w dwóch trzecich kopiowanego tekstu, ale wciąż liczył na to, że tekst przepisze się samodzielnie. Nie czuł jednak znoju. I mimo wiecznie utytłanych atramentem rękawów i zdartych pumeksem rąk, po prostu lubił pisać.
Losy Pietrka były podobne, choć jednak nieco gorsze do tych Zbyszka. Przyszedł na świat w Kozirynku i został “odkryty” przez brata Jakuba, gdy przy pomocy kawałka kredy ozdabiał ludziom okiennice wymyślnymi szlaczkami w zamian za jedzenie. Jego matka zmarła w połogu; jego ojciec zaś, wioskowy pijaczyna, nie poczuwał się do niczego więcej, niż rzucania w swojego syna kamieniami. Brat Jakub nie musiał nawet oferować półgrosza za wykup chłopca; ojciec pozbył się go z radością (a przynajmniej wybełkotał coś radosnego), zawieszony na płocie przy wychodku sąsiada.
Ich rozmowę przerwały odgłosy zbliżających się kroków. Chłopcy szybko zajęli swoje stanowiska jak gdyby nigdy nic, i, udając skupienie, chwycili za pióra. Po chwili drzwi do ich skryptorium się otworzyły.
Chłopcy obrócili się i rozszerzyli ze zdziwienia oczy, gdyż do pomieszczenia wszedł brat Albert w towarzystwie brata Jakuba.
Nie widzieli swojego dobrodzieja od momentu, gdy przywiózł ich do klasztoru i zostawił pod opieką swoich braci. Klasztor Benedyktynów stał się ich nowym domem i szkołą, gdzie pobierali nauki związane z przepisywaniem ksiąg. Powiedziano im, że gdy osiągną właściwy wiek, będą mogli przywdziać habity i dołączyć do braci. Na razie mają zarabiać na swoje utrzymanie, pracując w skryptorium. 
Było to trzy lata wcześniej. Bez problemu jednak poznali brata Jakuba, choć od czasu przywiezienia chłopców do Tyńca znacznie posiwiał. W końcu miał już jakieś 35 lat. 
- Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus. - cichym, spokojnym głosem przemówił do chłopców.
- Na wieki wieków, amen!
- Mam nadzieję, chłopcy, że odnaleźliście się w naszych murach. Widzę, że praca wre i nie żałujecie atramentu… Ależ niezwykły smok! - uśmiechnął się, gdy przechylił głowę, by lepiej dojrzeć pergaminy leżące na pulpitach. Zbyszko aż promieniał z dumy i bardziej odchylił się na ławie, by brat Jakub mógł lepiej przyjrzeć się jego iluminacji. Pietrek zmarkotniał i zasłonił sobą swój pergamin, by dobrodziej nie widział jego niczym nie wyróżniających się bukw.
Brat Albert dał Jakubowi jeszcze chwilę, po czym odchrząknął.
- Bracie Jakubie, przyszedłeś tu chyba z pewną nowiną. - przypomniał z nutą niecierpliwości w głosie.
- Ach, tak! Prawie żem był zapomniał. Chwała Bogu, Albercie, że jesteś tu ze mną! Inaczej wsiąkłbym, godzinami patrząc się na tego wyjątkowego smoka!
Pietrek popatrzył na Zbyszka, który aż spąsowiał na twarzy. Od lat nie słyszeli żadnych pochwał; nic dziwnego, że Zbyszko przeżywa najlepsze chwile swojego życia. Młody skryptor poczuł napływające do oczu łzy, zaraz jednak zdusił je w zarodku. To nie czas i nie miejsce, by się nad sobą użalać. 
Brat Jakub wyprostował się i z uśmiechem objawił:
- Chłopcy, jeden z was ma ogromne szczęście. Pan Jan Haller pragnie zatrudnić skryptora do pracy w swoim przybytku.
Zbyszko i Pietrek spojrzeli na siebie. Kim jest Jan Haller? Czy to jakiś książę? Nie, niemożliwe - brat Jakub użyłby właściwego tytułu. Może jakiś kasztelan? Albo duchowny? No bo kto inny miałby chcieć zatrudnić skryptora do pracy?
- Jan Haller otworzył w Krakowie drukarnię. - wyjaśnił brat Jakub, jakby czytając chłopcom w myślach. - Jest kupcem.
- Kupcem?! - wykrzyknęli chłopcy, nie bacząc na to, że rozmawiają ze starszym od siebie duchownym. Gdyby nie było tu brata Jakuba, brat Albert na pewno zlałby im ręce rózgą!
- Potrzebuje pomocnika do pracy nad swoimi… wyrobami. - dopowiedział zniesmaczony brat Albert. - Jako że brat Jakub jest z nim w dobrych stosunkach, pan Haller zdecydował się powierzyć mu wybór.
Pietrek spuścił nos na kwintę. Wiedział, co to oznacza. Prasa drukarska nie radziła sobie jeszcze zbyt dobrze z ilustracjami; wydawca na pewno potrzebuje świetnego iluminatora. A tym był Zbyszko. Który, wnosząc po poprzednich pochwałach, miał tę pracę jak w banku. Zbyszko wyglądał, jakby doszedł do tego samego wniosku - wiercił się nieco na ławce, wpatrzony z wyczekiwaniem, aż usłyszy swoje imię.
- Nie byłbym sobą, gdybym nie powierzył tej pracy osobie, w którą wierzę.
“No, mów” - pomyślał z goryczą Pietrek.
“No, mów” - pomyślał z niecierpliwością Zbyszko.
- Pietrek, spakuj swoje pióra, narzędzia i odzienie. Pani Hallerowa przygotowała już dla ciebie pokój w ich domu.
Zbyszkowi opadła szczęka. Spojrzał na Pietrka, który pobladł z niedowierzania. W jego oku dojrzał kręcącą się łezkę.

***

Kamienica Bidermanowska robiła ogromne wrażenie. Jej umiejscowienie na samym rynku Krakowa tuż obok Kościoła Mariackiego zdradziło Pietrkowi, że mieszka w niej nie byle jaki kupczyk, a jegomość z pokaźną kiesą.
Brat Jakub poklepał Pietrka po ramieniu.
- Dasz sobie radę, chłopcze. Wierzę w ciebie.
Pietrek poczuł ucisk w brzuchu. Do tej pory nie zastanawiał się nad tym, co oznacza praca u Hallera. A co, jeśli nie podoła? Co, jeśli zawiedzie brata Jakuba? Przed opuszczeniem murów klasztoru kucharz zdradził mu, że wszystkie te lata to brat Jakub opłacał nauki jego i Zbyszka. Kopiowane przez nich teksty nie przynosiły tyle pieniędzy, by spłacić dług edukacji. Pietrek pomyślał, że to niesprawiedliwe. Wszak klasztor utrzymuje się z datków chłopów, mieszczan i szlachty, a nawet i książęta sypną czasem groszem… Czy Bóg naprawdę wymaga od nich jeszcze więcej pieniędzy mimo wykonywania ciężkiej, mozolnej pracy?
Chłopak spojrzał w górę, w okna kamienicy. Wyobraził sobie, co znajduje się w środku. Czy są tam jakieś książki? Może można tam wejść, przechadzać się pomiędzy regałami, na których piętrzą się woluminy? Ach, móc sięgnąć po oprawiony w skórę tom, przekartkować jego treść, odłożyć, wziąć kolejny… I wybrawszy ten jedyny podejść do kupca, wręczyć mu monetę i wyjść, niosąc w dłoniach małe arcydzieło.
- No, to żegnaj, Pietrek. - brat Jakub lekko popchnął chłopca do przodu. Gdy ten się obejrzał, Jakub dodał: - Może się jeszcze spotkamy.
Pietrek obejrzał się jeszcze za siebie, ale dobrodziej wsiadał już do powozu.
Serce zaczęło mu szybciej bić, gdy naciskał klamkę u drzwi. 
Zdziwiło go to, że nie poczuł zapachu farby. Ani papieru. Ani pergaminu. Dom nie pachniał też tak, jak pachną chaty. Był przyzwyczajony do tego, że obejście pachnie zwierzętami, klepiskiem, dymem… Jego cela w klasztorze pachniała zaś wilgocią, stęchłymi kocami i zimnym kamieniem. A tu? Tu… czuł w powietrzu coś słodkiego. Przyjemnego.
- Witaj, kochanieńki! Masz na imię Piotr, prawda? - zza węgła wyszła ku niemu korpulentna kobieta w sukni, którą można by było uznać za domową, gdyby nie to, że była niezwykle barwna i ozdobiona fantazyjną zapinką z czerwonym kamieniem, której towarzyszyły jeszcze złoty wisior oraz pierścienie na obu dłoniach.
Pietrek pokiwał głową, i reflektując się po chwili, zgiął się w pasie do ukłonu.
- Ależ, dajże spokój, chłopcze! - powiedziała z lekkim zaśmiechem. - My nie paniska, nie musisz się nas lękać. Nazywam się Barbara, jestem żoną Jana. Jesteś głodny? Właśnie upiekłyśmy z Marianną szarlotkę. Zjesz?
Pietrek jeszcze energiczniej pokiwał głową, choć nie miał pojęcia, co oznacza “szarlotka”. Jeśli jednak jest ona źródłem tych cudownych zapachów, to był pewien, że zje całą jej miskę.
Szarlotka okazała się być najsmaczniejszą rzeczą, jaką Pietrek jadł w życiu. Nie było porównania z mamałygą z klasztoru, ani potrawkami, które pamiętał jeszcze z rodzinnej wsi. Mógłby zajadać się tym ciastem codziennie, a i tak byłoby mu mało. Miała do tego niezwykły, korzenny aromat… Do szarlotki otrzymał szklankę mleka, która stanowiła jej idealne uzupełnienie. 
Urzekła go też Marianna. Pracowała w domu państwa Hallerów jako pomoc kuchenna. Była mniej-więcej w jego wieku, i, tak jak on, mówiła niewiele. Ta skromna dziewczyna wywoływała dziwne drżenie w jego sercu. Gdy skończył jeść swoją porcję spojrzała na niego, i natychmiast położyła mu na talerzyk dokładkę. Skąd wiedziała, że ma ochotę na jeszcze, mimo że nie miał odwagi poprosić?
Gdy jadł, pani Barbara opowiadała mu trochę o sobie i mężu, o ich domu i nowootwartej drukarni. Wiedziała o niej zaskakująco wiele - znała każdego pracownika z imienia i wypowiadała się o nich z estymą. Pietrek od razu ją polubił.
Po skończonym posiłku pani domu zabrała go na górę, by pokazać pozostałe pomieszczenia. Niezliczone pokoje, gabinety i saloniki sprawiły, że niemal stracił orientację. Pilnował się, by przez cały czas trzymać się blisko pani Hallerowej, bo inaczej z pewnością by się zgubił.
- A tu będzie twój pokój. - powiedziała pani Barbara, otwierając drzwi do pomieszczenia na ostatnim piętrze kamienicy. 
Pietrek wszedł i aż zaniemówił. 
Pokój był czysty, pobielony. Pod ścianą stało łóżko z prawdziwą pierzyną i poduszką, u jego stóp znajdował się kufer na ubrania. W wazonie na stoliku nocnym pysznił się bukiet polnych kwiatów. 
- Marianna je tu przyniosła. - pani Hallerowa uśmiechnęła się. - Powiedziała, że dzięki nim poczujesz się tu bardziej jak w domu.
Pietrek nie wytrzymał. Kolana się pod nim ugięły, a łzy zaczęły ciurkiem lecieć po policzkach.
- Dla-dlaczego ja? - wyszlochał cicho, patrząc na zaskoczoną panią Barbarę.
- Co masz na myśli, słoneczko? Czy coś jest nie tak? Nie podoba ci się twój pokój?
- Nie, nie… Pokój jest wspaniały. Nie spodziewałem się tego. Po prostu… To Zbyszko lepiej iluminuje. Jest ode mnie lepszy. Pan Haller i brat Jakub popełnili błąd. Ja na to wszystko nie zasługuję! - wyłkał Pietrek, wycierając nadgarstkami nos.
Pani Barbara westchnęła, uklękła obok chłopca i pogładziła go po ramieniu.
- Nie miałeś w życiu zbyt łatwo, co? To czuć. - powiedziała pani Hallerowa. - Mój mąż nie szuka świetnego iluminatora. Szuka kogoś takiego, jak ty.
Pietrek ze zdziwieniem spojrzał na panią Barbarę.
- Tak, dobrze słyszałeś! Szuka kogoś innego. Kogoś, kto nie boi się ubrudzić sobie rąk, kto poznał gorycz niedoli, kto nie buja w obłokach, marząc o smokach. - uśmiechnęła się do niego. Pietrek poczuł, że kąciki jego ust również unoszą się nieśmiale. - Jesteś młody, pracowity i coś mi się wydaje, że całkiem roztropny. Nauczymy cię obsługi prasy, i nim się obejrzysz, będziesz drukował książki.
- A co, jeśli coś mi się nie uda? Jeśli popełnię błąd? - zapytał z lękiem Pietrek. Nie chciał stracić tej szansy, tego domu.
- Wszyscy popełniamy błędy, rybeczko. To normalne. - pani Hallerowa pogładziła go po ramieniu. - Zanim mój mąż założył drukarnię, też próbował innych zajęć. I też czasem się nie udawało. Ale w każdej z takich sytuacji zachował swój honor, dumę i dobroć. To jest coś, czego warto się od niego nauczyć. Jeśli popełnisz błąd, ale zachowasz się w porządku i spróbujesz go naprawić, to pan Haller na pewno to doceni i ci wybaczy.
Pietrek pokiwał głową ze skupieniem i lekko się uśmiechnął. Poczuł się pewniej; poczuł, że może dać radę. Że będzie pracował ciężko i zrobi, co w jego mocy, by nie stracić tej szansy.
- O, chyba słyszę mojego męża na dole! - powiedziała pani Hallerowa, podnosząc się i wygładzając swoją zapaskę. - To co, gotowy zobaczyć drukarnię?

#zafirewallem #tworczoscwlasna #opowiadanie
Wrzoo userbar
8698253e-5730-42cd-9e3f-d199ffb1d8e4
DiscoKhan

@Wrzoo wiem że się czepiam ale...

ad035df2-0dc1-4fc3-8d6e-65f59bcc44d6
George_Stark

Dlaczego nie można dać dwóch piorunów? Należą się!


No bo tak: jeden należy się za treść i za reaserch, bo widać jego efekty. No i tyle treści w dwóch scenach! Kapitalne.


Drugi natomiast należy się z umiejętności narracyjne. Świetne rozpoczęcie wrzuceniem czytelnika w środek wydarzeń rozbudza ciekawość. Później wyjaśnienie okoliczności a przy okazji rozbudowanie tła. No i ta lekka stylizacja językowa. Tu jest w ogóle ekstra, bo jest i ją czuć, ale nie jest przesadna. A wyczucie to też cenna umiejętność.


To może i trzy pioruny się należą?

splash545

@Wrzoo czytało mi się bardzo fajnie, można było poczuć klimat tamtejszych czasów. Widać, że zrobiłaś robotę z reaserchem i było czuć, że wiesz o czym piszesz. No i ogólnie ładnie napisane jak w książce, zazdraszczam umiejętności zgrabnego przeplatania opisów, dialogów i myśli

Zaloguj się aby komentować

Ofca się na mnie gniewa, że puściłam nieprawdziwą plotę o jego śmierdzących kopytkach ( ͡° ʖ̯ ͡°)
pomóżcie mi go udobruchać

Temat: pięknie pachnące kopytka
Rymy:
ambrozja
eksplozja
lecie
zmiecie

obrazek zamówiony przez @CzosnkowySmok
#naczteryrymy #zafirewallem #poezja #tworczoscwlasna
(pamiętaj o społeczności)
UmytaPacha userbar
d04e296f-d22d-4228-b6a9-fc84308f7315
bartlomiej_rakowski

W temacie trzody parzystokopytnej i pachnących racic ( ͡° ͜ʖ ͡°)

https://youtu.be/nXkxangQ5r0?si=Keb8TqJTb1lP9ew3

Zioman

Te kopytka jak ambrozja

Smaku czysta to eksplozja

Jedz je zimą czy też w lecie

Takie danie fast food zmiecie

sireplama

@UmytaPacha

@bojowonastawionaowca


Kopytka te kuszące jak ambrozja,

gdy ich powabności dosiegnie Cię eksplozja,

niczym burza w najpiękniejszym lecie,

wszelką konkurencję zwyczajnie zmiecie.


Ofca, nie gniewaj się na Paszkę!


A portret xD

Zaloguj się aby komentować