

Społeczność
Góry
Społeczność dla ludzi chcących dzielić się swoimi trasami, zdjęciami i przemyśleniami dotyczącymi gór i wędrówek po górach.
Zaloguj się aby komentować

@Piechur wejście od dołu? O.o
@Dynamiczny_Edek Kto nie ryzykuje ten nie sra
Zaloguj się aby komentować
#piechurnatrasie
#gory #wycieczka #beskidsadecki

Gdzie dokładnie jest ta wieża? Chodziłem kiedyś co roku z Zabrzeży na Koziarz i to był raczej zarosnięty i nieuczęszczany szlak. Niestety od ~20 lat tam nie bylem
@izopropanol To jest wieża dokładnie na Koziarzu
Zaloguj się aby komentować

Zostań Patronem Hejto i tylko dla Patronów
- Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
- Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
- Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
- Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Eksperymenty z nowym formatem w #piechurwedruje
---------
Miejsce: Stare Wierchy, Maciejowa (Gorce)
Data: 20/21 lipca 2024 (sobota/niedziela)
Staty: 1 dzień - 11km, 5h50, 450m przewyższeń,
2 dzień - 3km, 1h, 70m przewyższeń
Dwudniowa wycieczka z Myszą z noclegiem w schronisku PTTK na Maciejowej. Fajna trasa z ładnymi widokami, czterolatki powinny być w stanie ją przejść.
Informacje praktyczne:
-
W miejscu startu jest sezonowy (?) nieoficjalny parking - gospodarz udostępnia za opłatą swoje pole, na którym można zostawić samochód. Ja płaciłem 20 zł za dobę.
-
Nocleg w schronisku najlepiej rezerwować z dużym wyprzedzeniem, w sezonie miejscówki szybko się rozchodzą. Ja rezerwowałem miesiąc wcześniej, spaliśmy w pokoju wieloosobowym (młodej w ogóle to nie przeszkadzało). Pościel dodatkowo płatna, chyba że ma się swój śpiwór.
-
Zapłaciłem za dwa łóżka, ale ostatecznie spaliśmy na jednym, bo młoda się obudziła w nocy. Warto wziąć to pod uwagę przy wyprawie z dzieckiem, bo spokojnie można zapłacić tylko za jedno łóżko.
-
Zatyczki do uszu to konieczność.
Co było fajne:
-
W większości przyjemna, zalesiona trasa.
-
Po drodze na Maciejową przerwa na Starych Wierchach i chill out na kocyku.
-
Małe, ale niezwykle urokliwe schronisko na Maciejowej z pięknym widokiem na Tatry i Beskidy. W schronisku wszystkie potrzebne udogodnienia - miejsce na ognisko, stołówka, prysznic (jeden, ale jest).
-
Krótka trasa drugiego dnia, Mysz nie zdążyła zacząć marudzić na bolące nogi.
Co było trochę wkurzające:
-
Podejście na Stare Wierchy momentami strome. Mysz często narzekała i dramatyzowała, na szczęście poza dużą ilością czasu (nigdzie się nie spieszyło), miałem też zapas żelków.
-
Odcinek z parkingu/pola do rozejścia szlaków zielonego i żółtego to asfalt i utwardzona droga (jakieś 2km).
-
Dużo os - z jednej polanki, na której rozłożyliśmy się na kocu, musieliśmy wręcz uciekać, bo Mysz wpadła w panikę.
Polecam na rodzinny wypad. Mojej młodej tak spodobało się nocowanie w schronisku, że już układa plan na przyszły rok.
Trasa dla zainteresowanych.
#gory #wycieczka #gorce #wedrujzhejto





Zaloguj się aby komentować
Nareszcie udało się dowalić fajną trasę: Wisła - Barania Góra - Skrzyczne - Klimczok - Bielsko-Biała. Start wczoraj o 21 z Wisły, 19h łażenia, 57 km, 2,240 m przewyższeń, także mamy dość, przynajmniej na jakiś czas
#piechurnatrasie
#gory #wycieczka #beskidslaski

@Piechur fajnie! Ja że starym jedynie gdzie byłem to na zamku w Chęcinach :/
Jak już mój chłopok będzie większy to go będę zabierał na takie wycieczki, ale nie w góry bo nie lubię gór :D
@cebulaZrosolu Spędzanie wspólnego czasu ze swoim dzieckiem jest wypełnione magią i wkurwem jednocześnie
Ło kurde ambitnie!!!
Ja się z koleżanką wybieram na maraton świętokrzyski w styczniu, tam będzie 48km i 1.2k up, ciekawe czy to się wgl uda zrobić w 13h ^_^
@pluszowy_zergling Kurde, nieźle!
@Piechur czas pokaże, czy się autor nie rozsypie po drodze xDDD
Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować
Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować
Na szybkości podsumowanie #piechurwedruje
---------
97. Wpis: Lubogoszcz
Wnioski:
- Dość często robienie pętli na krótkich trasach oznacza dość długie odcinki prowadzące asfaltem - czasem lepiej wejść i zejść tą samą drogą.
98. Wpis: Ciecień
Wnioski:
-
Trasy z małymi dziećmi w nosidłach nie powinny być dłuższe niż 2-3h, żeby nie zamęczyć pociech.
-
Warto prześledzić wcześniej planowaną drogę, w jej pobliżu mogą znajdować się ciekawe rzeczy (ja będąc pierwszy raz na Ciecieniu nie wiedziałem, że zaraz obok jest polanka z widokiem).
99. Wpis: Szpilówka
Wnioski:
- Na wycieczkę z dziećmi, zwłaszcza jeśli na uwzględniać ognisko, najlepiej zarezerwować sobie cały dzień i przygotować się na to, że marsz będzie powolny z wieloma przerwami.
100. Wpis: Wysoka
Wnioski:
-
Nie trzeba mieć namiotu, żeby nocować w górach pod namiotami - w bazach zwykle można je wynająć za naprawdę psie pieniądze, warto jednak wcześniej zadzwonić i dopytać o dostępność i warunki rezerwacji.
-
Baza namiotowa pod Wysoką jest świetna i ma wszystkie wygody, jakich potrzeba - zadaszoną kuchnię, miejsce na ognisko, źródełko, zlew do mycia naczyń, a nawet prysznic.
101. Wpis: Kotoń Zachodni, Kotoń
Wnioski:
-
Niektóre szczyty leżą poza wyznaczonymi szlakami i trzeba do nich dojść. Zwykle takie miejsca są odpowiednio oznaczone tabliczkami z informacją "Szczyt" lub "Do szczytu".
-
Chodzenie leśnymi ścieżkami poza oznaczonymi trasami nie zawsze należy do najprzyjemniejszych i trzeba liczyć się z tym, że będą kompletnie zarośnięte.
-
30% asfaltu na trasie to, moim zdaniem, stanowczo zbyt dużo, żeby trasa była przyjemna.
102. Wpis: Nosal, Zawrat, Świnica, Kasprowy Wierch
Wnioski:
-
Planując dłuższą trasę w Tatrach dobrze zacząć ją z samego rana - można liczyć na mniej zapchane szlaki i łatwiejszy powrót samochodem.
-
Łańcuchy i klamry bardzo uatrakcyjniają wycieczkę, jednak jeśli ktoś ma lęk wysokości, mogą nie być najlepszą opcją.
-
Idąc w Tatry zawsze warto mieć ze sobą krem z filtrem, słońce potrafi mocno przygrzać, czego często się nie czuje. Smarowanie karku i twarzy to dobra praktyka.
-
Zanurzenie stóp w zimnym potoku na koniec trasy to coś, co polecam każdemu.
-------
Przy 20 kończę, obiecuję
#spacer #wycieczka #wedrujzhejto #pasja

Zaloguj się aby komentować
Lubicie łańcuchy? To zapraszam na #piechurwedruje
---------
Szczyty: Nosal, Zawrat, Świnica, Kasprowy Wierch (Tatry)
Data: 13 sierpnia 2024 (wtorek)
Staty: 25.5km, 11h20, 1,775m przewyższeń
Opisywałem niedawno wycieczkę na Szpilówkę, na której byłem z Myszą oraz kolegą i jego synkiem. Otóż w tym samym czasie, gdy my spędzaliśmy cudowne chwile z pociechami, jego żona zaliczyła swój pierwszy wyjazd w Tatry, podczas którego miała okazję z dość bliska zobaczyć niedźwiedzicę z młodymi. Nie przeciągając wstępu - tak jej się spodobało, że zaczęła wiercić mi dziurę w brzuchu, żebym zorganizował jakiś wypad w nasze najwyższe góry. Niedźwiedzia trudno przebić, ale postanowiłem zapewnić choć namiastkę tych emocji. Udało mi się znaleźć termin, w którym (dzięki żonie) mogłem się wyrwać na cały dzień, i ciemną nocą pojechaliśmy z koleżanką do Kuźnic.
Punkt 3:45 wyruszyliśmy z parkingu zielonym szlakiem na Nosala. To była dobra decyzja, bo pierwsze zasapanie mieliśmy dzięki temu za sobą dość wcześnie i szybko wpadliśmy w dobry rytm. Marsz mijał bardzo przyjemnie i zanim się obejrzeliśmy byliśmy już na niebieskim szlaku. Niebo zaczynało już pięknie różowieć zwiastując rychłe nadejście słońca. Na Przełęczy Między Kopami puszczało już nam oko spomiędzy gałęzi krzewów. Klimat był fantastyczny.
Jeszcze lepiej było na Hali Gąsienicowej, która skąpana w żółciach i pomarańczach wyglądała jak z bajki. Świetne miejsce na przywitanie pierwszych promieni nadchodzącego dnia. Przy schronisku Murowaniec zrobiliśmy sobie pierwszą przerwę na posiłek i nasmarowanie twarzy kremem do opalania. Czas mieliśmy całkiem fajny - była 6 rano, a nas czekał cały dzień przemierzania górskich szlaków. Kondycyjnie obydwoje byliśmy dobrze przygotowani, także nastroje dopisywały.
Z Hali poszliśmy na Czarny Staw Gąsienicowy. Trasa była łagodna, choć (jak to w Tatrach) usiana dużymi głazami, na których lubią wykręcać się kostki. Przy Stawie znów zrobiliśmy krótką przerwę i ruszyliśmy na Zawrat. Podchodziliśmy od strony północnej, a więc całkowicie zacienionej, co było plusem ze względu na brak piekącego słońca. Trochę się bałem, ze skały mogą być zbyt śliskie, ale wszystko było ok. Droga była męcząca dla nóg, ale nie aż tak jak przy podejściu na Rysy. W końcu, jakiś kawałek za Zmarzłym Stawem, doszliśmy do łańcuchów i stwierdziłem, że to dobry moment na założenie kasków (dużo ludzi szło bez, ale ja wolę być dodatkowo zabezpieczony).
Byłem ciekawy, jak na łańcuchach poradzi sobie koleżanka, ale było tak jak myślałem - miała z nich olbrzymią frajdę i skakała na nich jak małpa po gałęziach. Świetna jest to trasa, polecam bardzo Zawratowy Żleb, jednak warto brać pod uwagę, że wymaga on jednak przygotowania kondycyjnego i osoby z lękiem wysokości mogą mieć na nim problem. W każdym razie według mnie było bardzo fajnie, ale ja lubię łańcuchy.
Niebawem zobaczyłem w skale maleńką figurkę Maryi, co oznaczało, że Zawrat jest tuż za rogiem. Na nim również zrobiliśmy przerwę na posiłek. Tu słońce prażyło i nie było już przed nim ucieczki. Była już 8:30, więc czerwonym szlakiem ruszyliśmy zdobyć Świnicę, główny cel naszej wycieczki. Trasa - jednokierunkowa - prowadziła przez łańcuchy i klamry, czyli znów to, co tygryski lubią najbardziej. Widoki były fenomenalne, przejrzystość świetna, zapowiadało się, że tym razem uda mi się coś ze Świnicy zobaczyć, bo poprzednim razem, gdy na niej byłem, tonęła w chmurze.
Tym razem było idealnie. Zrobiliśmy dłuższą przerwę na posiłek, zrobienie masy pamiątkowych zdjęć i na zwyczajne czerpanie z chwili. Następnie zeszliśmy do Świnickiej Przełęczy - w tę stronę trasa była dwukierunkowa, więc trzeba było wymijać się z wchodzącymi turystami, przepuszczając ich zwłaszcza przy klamrach i łańcuchach. Pamiętam, że byłem nieco zaskoczony, że tak dużo rodziców bierze w to miejsce swoje małe dzieci, z których najmłodsze miały na oko może 6-7 lat. Ja bym chyba nie zdecydował się zabrać tam Myszy przed dziesiątym rokiem życia.
Z przełęczy udaliśmy się na Kasprowy Wierch, żeby wykorzystać dzień na maksimum. Mimo, że odcinek nie był aż tak bardzo długi i brak na nim było poważnych przewyższeń, to jednak zmęczenie zaczęło dawać nam się we znaki. W końcu jednak dotarliśmy na Kasprowy, który roił się od turystów, którzy wjechali na niego kolejką. Dużą ich część stanowiły osoby z Bliskiego Wschodu, na co ciężko nie było zwrócić uwagi. Znów zrobiliśmy długą przerwę, tym razem racząc się bezalkoholowym piwem, kupionym co prawda za majątek, ale smakującym w tamtej chwili lepiej, niż jakiekolwiek alkoholowe piwo, które piłem.
Po odpoczynku zaczęliśmy schodzić zielonym szlakiem do Kuźnic. Przez spory czas mogliśmy się jeszcze cieszyć przepięknymi widokami, jednak, jak to zwykle bywa przy schodzeniu, dość szybko skupiliśmy się na tym, żeby mieć to w końcu za sobą (czy jest na sali ktoś, kto lubi schodzić?). Na trasie mieliśmy okazję minąć klasykę niedzielnych turystów, a więc osób zupełnie nie przygotowanych kondycyjnie i sprzętowo, które wyglądały jakby przyszły prosto z Krupówek, myśląc, że Kasprowy to taki mały pagórek do obskoczenia w godzinę. Może minąć i sto lat, a tacy ludzie zawsze się znajdą.
Niedaleko Kuźnic skorzystaliśmy jeszcze z zejścia do Bystrej, w której zanurzyliśmy zmęczone stopy. Woda była lodowata, ale działała cuda - polecam robić tak po każdej długiej wyprawie. Później minęliśmy dolną stacje kolejki, przy której rzecz jasna roiło się od turystów, zobaczyliśmy Nosal, na którym byliśmy kilkanaście godzin wcześniej, i dotarliśmy do samochodu. Była godzina 15, także trasa powrotna do Krakowa minęła w miarę sprawnie i bez większych korków.
Teraz podsumowanie trasy: była świetna. Naprawdę. Jedna z fajniejszych, na jakich byłem. Widoki, poziom trudności, łańcuchy i klamry, ekspozycja, wszystko w odpowiednich proporcjach. Polecam gorąco.
Trasa dla zainteresowanych.
#gory #wycieczka #wedrujzhejto #fotografia #tatry





@Piechur ech, jak sie tak patrzy na zdjecia, to te wysokosci to sie nie wydaje jakies wielkie halo, ale jakis czas temu zdarzylo mi sie przejsc z czerwonych wierchow na kasprowy i w niektorych momentach bylem lekko obsrany, a to w zasadzie zwykla sciezka
@entropy_ kiedyś dało się ze świnicy dojść na Zawrat, ale od paru lat zrobili jednokierunkowy w przeciwną stronę. Miało to na celu powstrzymać niedzielnych turystów w klapkach wjeżdżających kolejka na Kasprowy a następnie atak na orlą Perć
Zaloguj się aby komentować
Kolejne nocne łażenie w #piechurwedruje
---------
Miejsce: Kotoń Zachodni, Kotoń (Beskid Makowski)
Data: 26/27 października 2024 (sobota/niedziela)
Staty: 12.5km, 3h50, 640m przewyższeń
To była kolejna z nocnych trasek, które zrobiliśmy z tatą, żeby choć na kilka chwil wyrwać się z miasta i pochodzić po górach, co w ciągu dnia jest zwykle poza naszym zasięgiem. Na Kotoniu Zachodnim już kiedyś byłem (żółty szlak z Pcimia) i wiedziałem, że nie ma tam nic ciekawego, no ale nie o to chodziło. Chwilę przed 22 dojechaliśmy do Trzebuni i spod kapliczki, przy której zostawiliśmy samochód, ruszyliśmy na szczyt.
Wchodziliśmy zielonym szlakiem, który moim zdaniem niczym szczególnym się nie wyróżniał. Może był trochę bardziej stromy, niż się spodziewaliśmy. Podczas wchodzenia słyszeliśmy spłoszone stada saren, a także dziki albo dzika, co mimo wszystko często się nie zdarza. Dość szybko znaleźliśmy się przy tabliczce z nazwą szczytu, pogadaliśmy chwilę z quadowcami, których również przywiało tam tej nocy, a następnie czarnym szlakiem zeszliśmy do miejscowości Zawadka.
Głównym powodem, dla którego chciałem iść tą trasą było to, że na mapach dało się wyznaczyć krótką pętlę z tej miejscowości, idealną na wycieczkę z moimi dziewczynkami lub babcią. Niestety okazało się, że jest tam stanowczo za dużo asfaltu jak na nasze gusta, także drugi raz raczej się tam nie wybiorę. Przeszliśmy przez tę małą miejscowość i czarnym szlakiem, który większość czasu prowadził ulicą, doszliśmy w okolice Kotonia.
Aby na niego dojść trzeba było zejść z żółtego szlaku - w pewnym momencie na drzewie można było dostrzec strzałkę z napisem "szczyt". Sugeruję używać tam jednak GPS i map, bo dalej oznaczenia są już niewystarczające, a dostępnych ścieżek jest kilka. Znakiem, że trafiło się na Kotoń, była tabliczka z nazwą szczytu zawieszona na drzewie. W tamtym miejscu zrobiliśmy sobie przerwę na gorącą herbatę i posiłek, po czym zdecydowaliśmy się schodzić.
Uparłem się, żeby nie wracać na zielony szlak, którym wchodziliśmy, i zamiast tego wyznaczyłem nam trasę wzdłuż leśnych ścieżek oznaczonych na mapach. Nie polecam tego zejścia. Początek był bardzo stromy, szło się przez chaszcze, a później po błocie wzdłuż ciurczącego strumyka. Tymi dróżkami także nie planuję ponownie iść.
Po wyjściu z lasu do samochodu również musieliśmy dojść asfaltem i ostatecznie wyszło mi, że stanowił on 30% naszej trasy, więc raczej średnio. Ogólnie, poza tym, że trochę podchodziliśmy, byliśmy z tatą zgodni, że tym razem było trochę byle jak.
Trasa dla zainteresowanych.
#gory #wycieczka #wedrujzhejto #fotografia #beskidmakowski





Zaloguj się aby komentować
Zapraszam na #piechurwedruje
---------
Miejsce: Wysoka (Pieniny)
Data: 27/28 lipca 2024 (sobota/niedziela)
Staty: 10.5km, 550m przewyższeń
Od momentu gdy Mysz po raz pierwszy nocowała ze mną pod namiotami na Lubaniu, co bardzo jej się spodobało, miałem w głowie plan, żeby kiedyś poza nią zabrać na podobną wycieczkę również jej kuzynkę, czyli moją siostrzenicę. Kiedy tylko zaczęło robić się cieplej zarzuciłem temat i sprawdzałem, czy rybki biorą - okazało się, że złapały się obydwie.
Na cel naszej wyprawy wybrałem Wysoką w Pieninach z podejściem przez Wąwóz Homole. Znałem tę trasę i wiedziałem, że dziewczynki spokojnie sobie poradzą. Na dwa tygodnie przed planowanym wyjazdem okazało się, że dołączyć mogłaby również moja siostra, co trochę komplikowało mi plany z racji tego, że namiot miałem trzyosobowy. Na szczęście okazało się, że w studenckiej bazie namiotowej pod Wysoką, w której planowałem się zatrzymać, jest opcja wynajęcia namiotów - należało to zrobić poprzez napisanie maila, a rezerwacja liczyła się w momencie uzyskania pozytywnej odpowiedzi zwrotnej. Nocleg kosztował tyle co nic (bodajże 16 złotych od osoby ze zniżkami dla dzieci do 7 roku życia), a dzięki temu odpadło sporo kilogramów, które w przeciwnym razie trzeba by było nieść.
Wyruszyliśmy z największego parkingu znajdującego się niedaleko wąwozu (strasznie drogi, zapłaciłem 50 zł za dobę, w okolicy były chyba tańsze). Kiedyś już opisywałem tę drogę, dlatego teraz tylko skrótowo powiem, że była idealna: ścieżkę okalały wysokie skały, co i rusz trzeba było omijać wielkie głazy, wzdłuż trasy płynął potok, który w kilku miejscach przekraczało się przechodząc po mostkach, dużo było też wspinania się po metalowych schodkach. Droga była przygotowana świetnie i cieszyła się ogromną popularnością. Trzeba liczyć się z tym, że w sezonie może być tłoczno.
Do bazy namiotowej doszliśmy po ok. 2 godzinach z hakiem. Siostrzenica zasuwała dzielnie i bez większego narzekania, natomiast moja młoda walczyła trochę z muchami w nosie. Na miejscu zameldowaliśmy się do bazowego, który pokazał nam nasz namiot, przedstawił ogólne zasady przebywania w bazie oraz pokazał, co można w niej znaleźć. Według mnie było perfekcyjnie i do tej pory nie byłem w lepszym miejscu (prawda jest też taka, że nie mam dużego porównania). Poza zadaszoną kuchnio-stołówką, w której w olbrzymich garach gotowała się nieustannie woda i można było skorzystać ze sztućców, talerzy i tym podobnych rzeczy, w bazie było miejsce na ognisko, zlew do mycia naczyń oraz prysznic z wodą z płynącego obok potoku, a także źródełko z pyszną, zimną wodą. Namiot, w którym spaliśmy był czteroosobowy z dwoma komorami i półką na rzeczy znajdującą się w przedsionku; miejsca do spania były odizolowane od ziemi paletami wyłożonych materacem i kocem - karimaty, które wziąłem, okazały się niepotrzebne, wystarczyło zabrać śpiwory. Według mnie petarda, polecam gorąco.
Po małym posiłku i przepakowaniu się w mniejsze plecaki ruszyliśmy na szczyt. Droga wznosiła się już znaczniej i przez większość czasu szło się na pełnym słońcu, na szczęście rosły przy niej wysokie drzewa, pod którymi można było się na chwilę schować. Na rozległej polanie można było dostrzec pasące się owce, których dzwoneczki słychać było już z daleka, klimat był iście sielankowy. Wychodząc nasze dziewczyny nawiązały kontakt z dwoma innymi koleżankami w podobnym wieku, które szły ze swoją mamą, dzięki czemu przestały zwracać uwagę na trudy wędrówki. W tym miejscu serdecznie pozdrawiam panią Justynę, która zdecydowała się sama pójść na taką wyprawę ze swoimi dziewczynkami. Brawo!
Ogólnie trasa na Wysoką nie była wymagająca do momentu, w którym kończyła się polana. Później jednak nastąpił fragment, którego niezbyt lubię - zrobiło się stromo, a pod nogami była ziemia, której wierzchnia warstwa była dość sypka i łatwo było się poślizgnąć. Wchodziło się bardzo kiepsko, ale mimo to mijaliśmy kilka osób z nosidłami, w których były małe dzieci. Cóż, ja bym się jednak nie zdecydował iść tam z dzieckiem w nosidle wiedząc, jak wygląda droga.
Od skrzyżowania szlaków pod Wysoką trasa również prowadziła stromym podejściem, jednak tam było już skaliście, więc noga trzymała się podłoża pewniej. Przez większość czasu musiałem asekurować Mysz przy wchodzeniu, jednak nowo poznane koleżanki śmigały samodzielnie. Po pokonaniu, mimo wszystko, wymagającego podejścia, wspinaczce po głazach i zainstalowanych metalowych stopniach, dotarliśmy na szczyt. Od bazy zajęło nam to półtorej godziny. Zrobiliśmy dłuższą przerwę ciesząc się widokami i karmiąc dzieciaki zasłużonymi czekoladkami, po czym udaliśmy się w drogę powrotną.
Na miejscu nazbieraliśmy gałęzi i rozpaliliśmy ognisko, do którego po krótkim czasie zaczęły dołączać również inne osoby. Poza naszymi pociechami było sporo dzieci, także siostrzenica szybko znalazła sobie towarzystwo do zabawy. Niestety moja młoda jest bardzo nieśmiała, więc skończyło się na tym, że prawie cały czas musiałam być w jej pobliżu. Gdy nastał zmrok umyłem się pod lodowatym prysznicem i poszliśmy spać do naszego namiotu.
Obudziłem się wypoczęty i zadowolony. Obok mnie słodko spała Mysz, więc poleżałem jeszcze kilka chwil rozkoszując się tym, co upichciło dla mnie życie. Gdy reszta również powstawała, ogarnęliśmy z siostrą dzieciaki, zjedliśmy niespiesznie śniadanie wzbogacone kubkiem solidnej kawy, a następnie po uregulowaniu płatności za nocleg udaliśmy się z powrotem na parking. Dzieciakom bardzo się podobało (chociaż co innego niż nam, dorosłym), jednak siostrzenica, w przeciwieństwie do mojej Myszy, chyba nie zapałała miłością do namiotów. Zresztą zobaczymy: gdy tylko zacznie robić się cieplej spróbuję znowu zarzucić temat wypadu, a nuż znowu złowię jakieś rybki.
Trasa dla zainteresowanych.
#gory #wycieczka #wedrujzhejto #fotografia #pieniny





Zaloguj się aby komentować
Zaloguj się aby komentować
W #piechurwedruje
---------
Miejsce: Szpilówka (Pogórze Rożnowskie)
Data: 23 czerwca 2024 (niedziela)
Staty: 10.5km, 6h30, 310m przewyższeń
Na Szpilówkę wchodziłem już wcześniej od strony Lipnicy Murowanej i bardzo spodobała mi się ta nieduża górka. Postanowiłem, że wrócę tam kiedyś z Myszą i oto kilka miesięcy później nadarzyła się ku temu okazja. W drugiej połowie czerwca pogoda była wspaniała, więc wybraliśmy się tam na wycieczkę wraz z moim kolegą i jego synkiem.
Samochody zostawiliśmy w miejscu oznaczonym na mapach turystycznych jako Tymowa Górna, a na Google maps jako Parking A - w rzeczywistości była to po prostu szersza, błotnista leśna droga. Według komentarzy podejście stamtąd miało być wymagające, ale były to opinie mocno przesadzone: mimo, że trochę nachylone, nie było długie, i naszym czterolatkom nie sprawiło żadnych trudności.
Całe szczęście nigdzie nam się nie spieszyło i na wyprawę przeznaczyliśmy cały dzień, bo dzieciaki co i rusz zatrzymywały się przy kałużach, zbierały patyki, nakręcały się wzajemnie na brykanie po krzakach, także posuwaliśmy się do przodu w tempie żółwim. Nie chodziło jednak o to, żeby biec, ale żeby małe gnomy miały frajdę, także wszystko grało.
Gdzieś w połowie trasy można było zejść do pustelni św. Urbana, co też uczyniliśmy - tam rzeczywiście było dość stromo i musieliśmy asekurować dzieci przy schodzeniu. Zrobiliśmy przerwę na posiłek i ruszyliśmy dalej.
W końcu, po prawie 3 godzinach od opuszczenia parkingu, naszym oczom ukazała się wysoka, robiąca wrażenie wieża widokowa. Wspięliśmy się na tę dosłownie niemałą atrakcję, a po nasyceniu oczu widokami zeszliśmy na dół i zabraliśmy się za rozpalanie ogniska, co miało być główną atrakcją wycieczki. Gałęzi i połamanych, zasuszonych drzew było w okolicy pod dostatkiem, także zacząłem pracować siekierą i wkrótce na przygotowanym miejscu buchał już wysoki ogień. Dzieci były zachwycone. Upiekliśmy kiełbaski, zjedliśmy trochę owoców i innych pyszności, po czym ruszyliśmy w drogę powrotną. Na szczycie spędziliśmy niecałe 2 godziny.
Wracaliśmy tą samą trasą, którą przyszliśmy. Jako, że robiło się już późno, poganialiśmy trochę młodych, jednak i tak znaleźliśmy jeszcze chwilę, żeby pooglądać znajdujące się przy trasie okazałe mrowiska. Zalecam zachować przy nich ostrożność - kilka dużych mrówek weszło na Mysz, która dostała przez to ataku paniki i narobiła konkretnego krzyku.
Około 19 byliśmy z powrotem na parkingu i rozjechaliśmy się do swoich domów. Młoda, wykończona trasą, odleciała praktycznie od razu, gdy ruszyliśmy. Jeśli chodzi o wrażenia, to bardzo jej się podobało, a według mnie też było świetnie - szlak prowadzący na Szpilówkę jest bardzo przyjemny, lekki i urokliwy, a sam szczyt również ma dużo do zaoferowania, także mogę go z czystym sumieniem polecić.
Trasa dla zainteresowanych.
#gory #wycieczka #wedrujzhejto #pogorzeroznowskie





Zaloguj się aby komentować
Zapraszam na powrót do cieplejszych dni w #piechurwedruje
---------
Miejsce: Ciecień (Beskid Wyspowy)
Data: 8 czerwca 2024 (sobota)
Staty: 8km, 2h, 460m przewyższeń
To była kolejna wycieczka na Ciecień, na którą tym razem wziąłem samego Robalka. Jak zwykle zaplanowałem trasę, którą wcześniej nie szedłem, biorąc dodatkowo ogranicznik czasowy - chodzenie nie mogło trwać dłużej niż 2h30, żeby nie zamęczyć młodej. Samochód zostawiłem na skraju lasu, do którego dojechałem wąska asfaltową drogą. Nie wiem, czy można było się tam zatrzymywać, ale zakazu nie widziałem, a stało tam już inne auto (na więcej nie było zresztą miejsca, więc miałem dużo szczęścia).
Na szczyt wszedłem szlakiem czerwonym. Podobał mi się: nie był bardzo wymagający, sceneria i klimat lasu zmieniały się kilkakrotnie, co bardzo lubię. Dziubek zasnął w nosidle po jakichś 15 minutach marszu, także było bezproblemowo.
Na sam Ciecień doprowadził mnie już szlak niebieski. Warto zejść nim kawałek, aby dotrzeć do małej polany, z której rozpościera się widok na okoliczne pagórki. Rzecz jasna też tam poszedłem, a następnie - korzystając z tego, że młoda spała - zacząłem schodzić drugą częścią czerwonego szlaku prowadzącą do Szczyrzyc. Przy ścieżce rosły piękne różowe i białe naparstnice, pogoda dopisywała, las był chłodny i przyjazny, po prostu wymarzone warunki na wycieczkę.
Podczas schodzenia zahaczyłem jeszcze o małą polanę, na której stała ambona, a także poszedłem pod leśną chatkę, mijając po drodze krzyż poświęcony partyzantom. Droga była kamienista, więc na wszelki wypadek w ruch poszły kijki. Do samochodu wróciłem już nieoznakowaną, szeroką drogą dla samochodów, co było jedyną opcją pozwalającą na zrobienie małej pętli.
Ogólnie trasę oceniam pozytywnie - było ładnie i w miarę szybko. Jedyny mankament to kwestia tego, gdzie powinno się zostawić w tamtym miejscu auto, bo najbliższy parking jaki widziałem na mapie był w Skrzydlnej, a wtedy czekałoby nas dodatkowe ponad 2km asfaltem w pełnym słońcu.
Trasa dla zainteresowanych.
#gory #wycieczka #wedrujzhejto #fotografia #beskidwyspowy





Jak ja bym teraz tak pospacerował.. Ciepło, zielono, spokój i takie widoki
Zaloguj się aby komentować
Zaloguj się aby komentować
Nocne tuptanie w #piechurwedruje
---------
Miejsce: Lubogoszcz (Beskid Wyspowy)
Data: 19/20 października 2024 (sobota/niedziela)
Staty: 14.5km, 4h, 650m przewyższeń
Na Lubogoszcz można wejść czterema dostępnymi szlakami: czarnym, zielonym oraz czerwonym od Mszany Dolnej, lub czerwonym od Kasiny Wielkiej. Tym razem zdecydowaliśmy się z tatą na czarny i w godzinach wieczornych wyruszyliśmy w drogę spod stacji benzynowej, przy której zostawiliśmy samochód.
Początkowo trasa prowadziła przy ulicy, a następnie wznosiła się między osiedle domków jednorodzinnych. Wkrótce kroczyliśmy już w ciemnym lesie po ścieżce usianej opadłymi z drzew liśćmi. Mimo, że droga była typowo leśna, to co jakiś czas widać było studzienki kanalizacyjne, a niebawem wyjaśniło się, skąd się tam wzięły - naszym oczom ukazała się dość duża baza, nazywana Bazą Lubogoszcz, należąca do Krakowskiego Szkolnego Ośrodka Sportowego. Z ciekawostek, jej historia sięga trzeciej dekady XX wieku, a została założona przez Amerykanów jako miejsce wyjazdowe dla Young Men's Christian Association. Tak, chodzi o sławne YMCA znane z przekornej piosenki Village People.
Minęliśmy bazę i kontynuowaliśmy wspinaczkę na Lubogoszcz Zachodni. Droga nie wyróżniała się niczym szczególnym i może dlatego w pewnym momencie zaczęła mi się dłużyć. Ostatecznie dotarliśmy na pierwszy ze szczytów, który znajdował się dosłownie kilka kroków od głównej ścieżki. Przy tabliczce z nazwą szczytu była pojedyncza ławka, na której przez chwilę przycupnęliśmy.
Od tamtego miejsca trasa na Lubogoszcz była już czysto spacerowa, z niewielką ilością przewyższeń. Po północnej stronie słychać było uciekające stada spłoszonych przez nas saren, które swoimi kopytami roztrącały na boki zeschnięte, szeleszczące liście.
Na Lubogoszcz dotarliśmy na kilka minut przed północą. Poza wieloma ławkami i ławami oraz miejscem na ognisko, znajdował się tam sporych rozmiarów krzyż. Polana, jeśli tak można to nazwać, była otoczona lasem, więc poza skrzącymi się nad nami gwiazdami niewiele mogliśmy zobaczyć. Szkoda, że nie było tam wieży widokowej - miejsca na takową było dość, w bliskiej okolicy żadnej nie ma, myślę, że byłoby to coś fajnego.
Po przerwie na gorącą herbatę i bułkę ruszyliśmy w drogę powrotną. Wracaliśmy dla odmiany czerwonym szlakiem, jednak gdybym miał iść tą trasą znowu, to zdecydowanie wybrałbym ponownie czarny, a to z względu na końcówkę. O ile przez las, a następnie przez rozległe pola oferujące widok na sąsiednie szczyty szło się przyjemnie, to po ich opuszczeniu czekała nas (na mój gust) zbyt długa droga powrotna asfaltem - jakieś 2 km marszu.
Ogólnie jednak wyprawa się udała i na ten moment podejście czarnym szlakiem wydaje mi się najlepszym z tych, które są dostępne z Mszany Dolnej (zielony jest najgorszy, bo najdłużej prowadzi asfaltem). Jeśli czerwony z Kasiny Wielkiej okaże się lepszy, to na pewno dam znać.
Trasa dla zainteresowanych.
#gory #wedrujzhejto #wycieczka #beskidwyspowy #fotografia





@Piechur Kurcze, marzy mi się kiedyś wybrać w góry w nocy. Najlepiej tak wyjść na Babią, aby się na wschód albo zachód słońca załapać.
@LondoMollari Na Babiej zawsze tłoczno i pizga złem, więc dobrze mieć coś ekstra ciepłego, żeby na szczycie założyć podczas czekania. Możesz sobie obczajać warunki na mountain-forecast, żeby była dobra przejrzystość i stosunkowo małe podmuchy (najlepiej sprawdzać na dwa dni do przodu, dłuższe prognozy zwykle zawodzą).
@Piechur Na Babiej już byłem chyba z 7 razy w dzień, więc mam wyobrażenie - w miarę znam szlaki, i dlatego jakbym miał gdzieś iść w nocy, to bym właśnie tam się wybrał.
Raczej bym szedł latem, bo jednak aż takim hardcorem aby iść nocą w śniegu nie jestem. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Zaloguj się aby komentować
#piechurnatrasie
#gory #wycieczka #noc

Zaloguj się aby komentować
Glossop
Wycieczka fajna, ale chyba ostatnia w tym sezonie. Niekorzystnie wybrałem wrzosowiska i trzeba było trochę cierpieć, ale przynajmniej nie padało. Jeszcze zahaczyliśmy o miejsce katastrofy B-29 Overexposed z '48.
#gory #wycieczka




Zaloguj się aby komentować
Zaloguj się aby komentować