Wesprzyj nas i przeglądaj Hejto bez reklam

Zostań Patronem

#piechurwedruje

32
134
Siema,
Jesień w Bieszczadach to jest to 🍁 Zapraszam na #piechurwedruje 🥾
---------
Szczyt: Korbania (Bieszczady)
Data: 12 października 2024 (sobota)
Staty: 12km, 4h, 490m przewyższeń

Trasa dla zainteresowanych.

Krótka trasa zrobiona podczas corocznego wyjazdu z kolegami celem wyleczenia kaca.

Informacje praktyczne:

  • Auto można zostawić na przykościelnym parkingu w Bukowcu (my akurat szliśmy bezpośrednio z wynajętego domku, który znajdował się przy szlaku).
  • Ze względu na prace leśne część szlaków/tras może być zamknięta.

Co było fajne:

  • Jesień w pełnej krasie. W momencie wyjazdu w Małopolsce drzewa były jeszcze zielone, ale w Bieszczadach zabarwione już były w większości pomarańczami, żółciami, brązami i rudzizną.
  • Trasa była lekka i niewymagająca, na kaca w sam raz.
  • Na szczycie była mała wieża służąca jako punkt widokowy. Poza tym było kilka ław, w tym zadaszonych, a także mały, zadaszony szałas na nocleg.

Co było mniej fajne:

  • Błoto błoto błoto. To cud, że żaden z nas się nie wywrócił i nie wykąpał. Nie będę ukrywać - zignorowaliśmy tabliczkę z zakazem wejścia w związku z wycinką, także w drodze na szczyt mijaly nas kilka razy traktory ciągnące ścięte drzewa.

Ogólnie wycieczka na duży plus. Jeśli ktoś planuje wypad nad Solinę, to może rozważyć wyjście na tę górkę, która znajduje się w stosunkowo bliskiej odległości.

#gory #wycieczka #wedrujzhejto #fotografia #bieszczady
91e8d44b-3d62-40e5-a349-221236316510
6d226fec-de34-484f-8db6-952eb89c527a
753277d7-faca-4ad5-bb30-627df803bd6e
060463c4-bda3-4877-baa9-3f9a5421e1e4
e0867a6c-f052-4260-9fe5-8391b969e50b
8

@Piechur Dzięki, zapisane do przejścia na wiosnę 🙂

Kij i ściema ! Teraz jest zimno i może nawet biało. Jak możesz szczuć taki pięknymi spacerowymi szlakami kiedy jest zimo i nie fajnie.

Wow, naprawde pięknie ❤️

Zaloguj się aby komentować

Siema,
#piechurwedruje 🥾 zaprasza do fajnego miejsca na rodzinny wypad.
---------
Miejsce: Jamna, Rezerwat Diable Skały (Pogórze Rożnowskie)
Data: 21 września 2024 (sobota)
Staty: 10km, 4h, 275m przewyższeń

Trasa dla zainteresowanych.

W wycieczce brała udział cała moja rodzinka, a więc najmłodszy szkrab w nosidle i czterolatka na nogach, stąd dłuższy czas przejścia. Myślę, że spokojnym tempem dorosłemu ta trasa zajęłaby 2h30.

Informacje praktyczne:

  • Samochód można zostawić na przykościelnym parkingu w Jamnej. Droga prowadząca do miejscowości jest dość nachylona, nie wiem jak z jazdą w zimowych warunkach.
  • Jeśli chce się zwiedzić tylko rezerwat Diable Skały, to zaraz przy nim również jest parking. Przejście samej ścieżki dydaktycznej to jakieś 30-40 minut.
  • W Jamnej znajduje się bacówka, w której jest też mała wieża widokowa. Wejście na nią jest płatne, chyba, że jest się gościem bacówki. Nas nikt nie sprawdzał, nie wiem jak to wygląda w sezonie. Jedzenie ok, ale jakiegoś szału nie ma.

Co było fajne:

  • Skały w rezerwacie wyglądają fajnie, a ścieżka jest przyjemna. W Diablej Dziurze urzędują nietoperze, które od czasu do czasu podlatują pod pręty blokujące wejście.
  • Zielony szlak łączący Jamną i Diable Skały był ok: bez szału, bez tragedii, dla dzieciaków w sam raz, a najważniejsze, że szło się w głównej mierze lasem.
  • Pogoda, mimo, że był wrzesień, siadła idealnie.

Co było mniej fajne:

  • Pierwszą część drogi Myszor robił fochy i narzekał, co było wkurzające. Ostatecznie okazało się, że była głodna, czego oczywiście nie powiedziała, i po zjedzeniu dużej buły odzyskała humor.

Fajne miejsce, polecam na spacer. Według mnie trochę bez sensu jechać tylko do rezerwatu, bo spacer tam jest bardzo krótki, ale co kto lubi.

#gory #wycieczka #wedrujzhejto #fotografia #pogorzeroznowskie
44f2ef90-d9da-4251-89c6-6e57ba54d728
1f0d955a-e529-4519-9802-538c478c5402
9d47bf45-0392-43d4-92c5-56142d1af8a2
be27ea9a-d10f-4be9-9203-bd479bb508ea
d19aad1b-7a10-4177-833c-f929b2fdfb81
6

@Piechur


Ostatecznie okazało się, że była głodna, czego oczywiście nie powiedziała

za

każdym

j#$@&ym

razem


A tak na marginesie, Mysza jest niezła zawodniczka, 9km w nierównym terenie... Myśmy z dzieciakami zrobili 8km kilka dni temu, i wracając narzekały że "im nogi w dupę weszły", a trochę starsze są.

Gadałem o tym z innymi rodzicami wracając, może musimy częściej wycieczki robić.


Na ich obronę mogę powiedzieć tylko że latały z siekierami jak wariaty, chciały cały las wyrąbać, więc może trochę więcej tych km nabiły. 😛

@Opornik taaa standardowo, na spacerze "tatooooo nogi mnie bola", a po powrocie do domu skakanie po kanapie, gonitwy z psem i w ogole huragan 🤷‍♂️

Idziesz spokojnie pozbierać grzyby, a tu zza drzewa wylatują dzieciaki @Opornik z siekierami xD "Żelki" to słowo klucz, które jest najczęściej odmieniane przez wszystkie przypadki podczas moich wycieczek z Myszą i stoi za każdym przebytym kilometrem 😀

Zaloguj się aby komentować

Siema,
Podsumowanie #piechurwedruje 🥾 w ramach #poradnikpiechura 📕

---------
103. Wpis: Stare Wierchy, Maciejowa
Wnioski:

  • Wspólna wyprawa w góry z dzieckiem, połączona z noclegiem w schronisku czy w namiocie, to naprawdę świetny sposób na spędzenie wspólnie bardzo fajnych chwil.
  • Noclegi w schroniskach, zwłaszcza w sezonie, trzeba rezerwować z przynajmniej dwutygodniowym wyprzedzeniem.
  • Warto mieć w zapasie żelki albo inne smakołyki, aby zmotywować dziecko w chwilach kryzysu.

104. Wpis: Wieliczka
Wnioski:

  • Szkoda gadać.

105. Wpis: Sularzówka
Wnioski:

  • Czasami niepozorna górka może pozytywnie zaskoczyć przyjemną trasą.

106. Wpis: Barnasiówka
Wnioski:

  • Trasa z Myślenic nadaje się do biegania.

107. Wpis: Dolina Lejowa
Wnioski:

  • Większość miejsc w Tatrach robi wrażenie, jednak ta dolina do nich nie należy.

108. Wpis: Brestová, Salatín, Pachol'a, Baníkov, Hrubá Kopa
Wnioski:

  • Wybierając się w Tatry słowackie należy pamiętać o ubezpieczeniu, gdyż wszelkie koszty związane z akcją ratowniczą ponosi osoba ratowana.
  • Dla bezpieczeństwa lepiej mieć ze sobą kask. Przeciwdeszczowa kurta również powinna znaleźć się w wyposażeniu. Opcjonalnie można wziąć rękawiczki do wspinaczki - skały są dość ostre.
  • Dużo łańcucha oraz eksponowanych miejsc, luźno poprowadzony szlak. Trasa może nie nadawać się dla osób z lękiem wysokości.

-------
W kolejnych wpisach nareszcie trochę śniegu.

#gory #wycieczka #wedrujzhejto #pasja
feb9c0f9-8c87-4676-8de7-e3e9ce9f8dee
0

Zaloguj się aby komentować

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
Siema,
Tłumy w Tatrach? Otóż nie tym razem 😁 Zapraszam do #piechurwedruje 🥾
---------
Szczyty: Brestová, Salatín, Pachol'a, Baníkov, Hrubá Kopa (Tatry)
Data: 8 września 2024 (niedziela)
Staty: 23km, 9h30, 1.730m przewyższeń

Trasa dla zainteresowanych.

Całodniowa wycieczka w słowackie Tatry z moim bratem - jedna z fajniejszych na jakich w ogóle byłem.

Informacje praktyczne:

  • Auto można zostawić na dużym parkingu przy Chata Zverovka. Parking w teorii płatny, ale my przyjechaliśmy przed otwarciem budki z opłatami, a wyjechaliśmy po jej zamknięciu, także ostatecznie nie zapłaciliśmy nic (za szybą nie było żadnych karteczek, koła nie przebite).
  • Na trasie jest sporo łańcucha i momentami duża ekspozycja - nie dla osób z silnym lekiem wysokości i przestrzeni. Najbardziej eksponowany odcinek z Baníkov na Hrubá Kopa można przejść w dużej części ścieżką, która idzie zaraz obok szlaku, jednak nie wymaga korzystania z łańcuchów.
  • Polecam wziąć kask. Podczas naszej wycieczki nie widzieliśmy zbyt wielu osób, które miałyby go w wyposażeniu, jednak według mnie lepiej mieć, niż później żałować.
  • Koniecznie w zapasie coś przeciwdeszczowego, pogoda lubi psuć się nagle.

Co było fajne:

  • Mała ilość turystów - wyruszyliśmy o 5:30 i do 10:00, gdy dotarliśmy na Pachol'a, spotkaliśmy tylko jedną osobę. Później ludzi było już nieco więcej, ale bez tragedii. Na oko (czy raczej ucho) 75% to byli Polacy, więcej Słowaków było przy Tatliakovej chacie.
  • Trasa pod względem atrakcyjności (widoki, urozmaicenie, klimat) to petarda. Dużo łańcucha też na plus jak dla mnie.
  • Było czysto, w żadnym miejscu nie widziałem śmieci na szlaku.

Co było mniej fajne:

  • Od Baníkova, mimo sprawdzanych rano prognoz, pogoda zaczęła się trochę psuć - zrobiło się wietrznie i przez jakiś czas kropiła mżawka. Niby nic, ale łańcuch ślizgał się trochę w ręce.
  • Od Tatliakovej chaty do parkingu przy chacie Zverovka asfalt, lekko ponad 5 km.

Co było trudne:

  • Jak wspomniałem, ekspozycja momentami była spora, także nogi chwilowo miałem jak z galarety, zwłaszcza przy fragmentach, gdzie metr po lewej stronie otwierała się przepaść. Słowacy się w tańcu nie pierdzielą i łańcuch czasem był, czasem go nie było, a szlak był namalowany tak, żeby mniej więcej wyznaczyć trasę przejścia. Dla mnie spoko, ale po polskiej stronie chyba byłoby więcej ułatwień.
  • Mimo, że trasa była porównywalna do wypadu na Świnicę z tego samego roku, to bardziej się na niej zmęczyłem - może kwestia tempa, może kiepskiego przygotowania kalorycznego (poprzedniego dnia nie miałem czasu zjeść porządnego obiadu).

W komentarzu wrzucam jeszcze kilka fotek z łańcuchów. W tym roku planuję przejść ponownie, tylko w drugą stronę - dam znać, czy odczucia pozostały takie same 😉

#gory #wycieczka #wedrujzhejto #tatry #fotografia
4e07a8e5-ac3d-4dd3-81cd-1f8b424cea22
d8946747-352b-4af7-a762-2ee7236ca459
f833964e-0db4-4d2c-ba1f-73801a2fc0d6
bce6c139-23bf-40c9-a31b-7450688267c8
91b03961-c795-42d7-9c00-f5dda661c983
15

Komentarz usunięty

@Piechur Z ciekawości, dlaczego nie parking pod spaloną?

@Marchew Oryginalny plan zakładał jeszcze przejście przez Rakoń i zejście żółtym szlakiem, ale bratu zaczęło szwankować kolano i musieliśmy skrócić trasę.

@Piechur Pełna grań to już bardzo gruby temat, zazdroszczę kondycji. Ja po odcinkach salatyny + banówka miałem absolutnie dość.

@Piechur Super relacja! Od dłuższego czasu noszę się z zamiarem dreptania po słowackiej stronie, na pewno skorzystam z Twoich rad i wskazówek. W ogóle super wyprawa i świetne widoczki 👀

@Yes_Man Dzięki 😀 Na tej trasie było jeszcze coś, czego po polskiej stronie nie odczułem - mnóstwo ostro zakończonych skał, których przy wspinaczce trzeba było się łapać. Można się zastanowić nad rękawicami do wspinaczki, ale to już taki nieobowiązkowy dodatek (niektóre z mijanych osób miały)

Zaloguj się aby komentować

Siema,
W #piechurwedruje 🥾 najnudniejsza (jak na razie) z tatrzańskich dolin.
---------
Miejsce: Dolina Lejowa (Tatry)
Data: 18 sierpnia 2024 (niedziela)
Staty: 9.5km, 2h20, 250m przewyższeń

Trasa dla zainteresowanych.

Krótki spacer z młodą w nosidle.

Informacje praktyczne:

  • Samochód można zostawić na jednym z licznych parkingów w Kirach.

Co było fajne:

  • To w dalszym ciągu Tatry, więc było ładnie, a widok odległych szczytów robił klimat.
  • Część czarnego szlaku łączącego dolinę Lejową z doliną Kościeliska na plus.

Co było mniej fajne:

  • Trasa była bez fajerwerków, a sama dolina Lejowa mnie nie zauroczyła. Wypada raczej słabo w porównaniu do innych tatrzańskich dolinek.

#gory #wycieczka #wedrujzhejto #tatry
3b59042f-dd15-4b31-b948-11030d8171e8
fa0b8c4d-7cd5-42f2-a3f2-634389d28d0d
715f32e3-03c4-4d2b-b48e-c017ce2f6854
80627578-5fb6-44ea-abcf-5fb13e6d528a
4

@Piechur Lubię wszystkie tatrzańskie doliny i tęsknię za nimi. 😊


W Dolinie Lejowej chyba jeszcze nie byłem. Piszę chyba, bo po Kirach pałetałem się, więc mogłem tam postawić kilka kroków.

@Mr.Mars Wydaje mi się, że ona nie jest jakaś specjalnie popularna, bo też nie prowadzi do żadnego ciekawego miejsca - ani do jaskini, ani do schroniska, ani do wodospadu, ani na szczyt. Jedynie Niżnia Kominiarska Polana może być jakąś atrakcją, ale nawet nie ze średniej półki 😛

@Mr.Mars @Piechur atrakcją jest to, że mało kto tam chodzi 😀

Zaloguj się aby komentować

Siema,
Dzisiaj druga część przyjemnego szlaku łączącego Myślenice z Sułkowicami. Zapraszam na #piechurwedruje 🥾
---------
Szczyt: Barnasiówka (Pogórze Wielickie)
Data: 4 sierpnia 2024 (niedziela)
Staty: 15.5km, 3h20, 430m przewyższeń

Trasa dla zainteresowanych.

Żółty szlak z Myślenic prowadzący urokliwym lasem, który wyglądał na fajne miejsce do pobiegania.

Informacje praktyczne:

  • Parking niestety tylko na rynku w Myślenicach. Na ulicy Generała Henryka Dąbrowskiego, którym prowadzi później żółty szlak, chyba nie można parkować.
  • Tak jak widać na profilu konkretne podejście jest tylko jedno, ale nie trwa długo.
  • Na samą Barnasiówkę trzeba odbić ze szlaku. Na szczycie jest tabliczka.
  • Z Karnasiówki można zejść do Diabelskiego Kamienia. Ja byłem tam idąc od Sułkowic (krótsza trasa).

Co było fajne:

  • Droga była bardzo przyjemna i szło się nią bez problemu. Myślę, że to może być niezłe miejsce do biegania.

Co było mniej fajne:

  • Okoliczna młodzież korzysta z lasu do uprawiania motocrossu, co średnio lubię, bo jest hałaśliwy i smrodzi.
  • Byłem tam po ulewach i na podejściu przed lasem było gliniaście i ślisko, także jeden z moich butów zmienił się w u-buta i osiągnął pełne zanurzenie w dużej kałuży.

#gory #wycieczka #wedrujzhejto #pogorzewielickie
b87e75e9-b1b7-4c0f-ba99-a5931146cdd8
7600d09a-4e58-453f-8267-088511159f0c
ffb8d6be-16e3-4fb6-8eb8-fe34735aa012
b8090889-f2e9-4f29-bed6-2e3d12db06bc
0

Zaloguj się aby komentować

Siema,
Zapraszam do #piechurwedruje 🥾 na zeszłoroczne nocne brykanie.
---------
Szczyt: Sularzówka (Beskid Makowski)
Data: 3 listopada 2023 (niedziela)
Staty: 7km, 2h10, 290m przewyższeń

Krótka i łatwa, ale zaskakująco przyjemna trasa na mały szczyt niedaleko Myślenic.

Informacje praktyczne:

  • W Trzebuni brak parkingu w pobliżu zielonego szlaku, jednak auto można zostawić np. obok tej kapliczki.

Co było fajne:

  • Podejście na szczyt zielonym szlakiem było całkiem ciekawe, niewymagające, odpowiednie dla dzieci.
  • Zejście nieoznakowanymi ścieżkami również było przyjemne i ładne, zwłaszcza dzięki wyścielającym je liściom.

Co było wkurzające:

  • Asfalt, szczególnie w drodze powrotnej. Brak chodnika, więc trzeba było wracać spory odcinek poboczem. Kolejny raz schodziłbym tą samą trasą, którą wchodziłem, zamiast kombinować.

Trasa dla zainteresowanych.

#gory #wycieczka #wedrujzhejto #beskidmakowski #fotografia
2f4e1f50-3791-4093-a346-d69d8b23ba07
2a3e4637-fb66-4ea0-82e9-b0aa2a69a5c9
f75440b4-8854-4804-8e20-2d9dfe567f5a
1826c042-abbc-420e-a4e8-b8e2651f23f6
5

Pochwal się proszę latarką.

@Ravm mam taką samą, z polecenia @Piechur i jest bardzo dobra.

Zaloguj się aby komentować

Siema,
Krótki wpis, żeby wylać gorzkie żale. Zapraszam na #piechurwedruje 🥾 - wyjątkowo bez zdjęć.
---------
Miejsce: Wieliczka (Podgórze Krakowskie)
Data: 3 stycznia 2024 (piątek)
Staty: 8km, 2h, 130m przewyższeń (biegiem jakieś 50 min)

Dzisiaj biegłem czarnym szlakiem w Wieliczce, który jest również opisany jako Wielicki Szlak Wielkiej Wojny i przebiega m.in. przez wzgórze Kaim, na którym znajduje się obelisk, oraz przez fragment cmentarza.

Co za gówno. Nie jestem w stanie zrozumieć po co powstają takie syfiaste szlaki? Dla kogo one są? Żeby jeszcze rzeczywiście zahaczał o jakieś fajne miejsca, lub prowadził przez przyjemną okolicę lub park, ale nie - jakieś 95% trasy to chodnik lub rozwalający się asfalt przebiegające przez osiedla domków, wzdłuż ruchliwej ulicy, czasem obok torów kolejowych, w brudzie, syfie i nędzy.

Podsumowując - bardzo, ale to bardzo nieinteresująca trasa. Gdyby komuś wpadło do głowy (jak mi), żeby ją jednak przejść albo przebiec, to sugeruję zastanowić się kilka razy, bo zwyczajnie szkoda czasu.

Trasa dla zainteresowanych.

#spacer #wieliczka #krakow #podgorzekrakowskie
5

Okolica wzgórza Kaim w ostatnich latach została zdewastowana. Nie ma już po co tam jeździć, niestety

Co mi biegasz po okolicy? Lasek przy pomniku to syf, kiła i mogiła. Tam jedynie na górze trochę kamienia wysypali i niby jest pięknie, ul Winnicka to nędza i rozpacz, postawili wodociągi, a droga jaka była na 3 domy taka była a w między czasie 3 osiedla powstały, wodociągi i wszyscy jeżdżą na stację w Bogucicach. Tragedia i tyle.

@ciszej @DerMirker @Tomekku To, jak zmasakrowano wzgórze, to jedna sprawa, ale ja obiegłem cały ten gówniany szlak i zwyczajnie jest do dupy xD Autentycznie nie ma niczego ciekawego na całej trasie, poza tym, że przy klasztorze Franciszkanów jest szansa na potrącenie przez pociąg.

Zaloguj się aby komentować

Siema,
Eksperymenty z nowym formatem w #piechurwedruje 🥾
---------
Miejsce: Stare Wierchy, Maciejowa (Gorce)
Data: 20/21 lipca 2024 (sobota/niedziela)
Staty: 1 dzień - 11km, 5h50, 450m przewyższeń,
2 dzień - 3km, 1h, 70m przewyższeń

Dwudniowa wycieczka z Myszą z noclegiem w schronisku PTTK na Maciejowej. Fajna trasa z ładnymi widokami, czterolatki powinny być w stanie ją przejść.

Informacje praktyczne:

  • W miejscu startu jest sezonowy (?) nieoficjalny parking - gospodarz udostępnia za opłatą swoje pole, na którym można zostawić samochód. Ja płaciłem 20 zł za dobę.
  • Nocleg w schronisku najlepiej rezerwować z dużym wyprzedzeniem, w sezonie miejscówki szybko się rozchodzą. Ja rezerwowałem miesiąc wcześniej, spaliśmy w pokoju wieloosobowym (młodej w ogóle to nie przeszkadzało). Pościel dodatkowo płatna, chyba że ma się swój śpiwór.
  • Zapłaciłem za dwa łóżka, ale ostatecznie spaliśmy na jednym, bo młoda się obudziła w nocy. Warto wziąć to pod uwagę przy wyprawie z dzieckiem, bo spokojnie można zapłacić tylko za jedno łóżko.
  • Zatyczki do uszu to konieczność.

Co było fajne:

  • W większości przyjemna, zalesiona trasa.
  • Po drodze na Maciejową przerwa na Starych Wierchach i chill out na kocyku.
  • Małe, ale niezwykle urokliwe schronisko na Maciejowej z pięknym widokiem na Tatry i Beskidy. W schronisku wszystkie potrzebne udogodnienia - miejsce na ognisko, stołówka, prysznic (jeden, ale jest).
  • Krótka trasa drugiego dnia, Mysz nie zdążyła zacząć marudzić na bolące nogi.

Co było trochę wkurzające:

  • Podejście na Stare Wierchy momentami strome. Mysz często narzekała i dramatyzowała, na szczęście poza dużą ilością czasu (nigdzie się nie spieszyło), miałem też zapas żelków.
  • Odcinek z parkingu/pola do rozejścia szlaków zielonego i żółtego to asfalt i utwardzona droga (jakieś 2km).
  • Dużo os - z jednej polanki, na której rozłożyliśmy się na kocu, musieliśmy wręcz uciekać, bo Mysz wpadła w panikę.

Polecam na rodzinny wypad. Mojej młodej tak spodobało się nocowanie w schronisku, że już układa plan na przyszły rok.

Trasa dla zainteresowanych.

#gory #wycieczka #gorce #wedrujzhejto
6bad82bc-c3b2-483b-8a6b-20ae8a278235
9a58cf07-3b0d-4d35-a9dc-701d9f68e6c7
33d4dd1a-a08c-4ed5-a957-9c849a7c706d
f849986b-17cf-48b9-8553-3811f53174c4
89bcb09a-295a-4310-8075-fff90728e7b5
4

@Piechur Co by było, gdyby żelków nie było. 😃

@Mr.Mars sznuk_nie_wiem.png 😀

Zaloguj się aby komentować

Siema,
Na szybkości podsumowanie #piechurwedruje 🥾 w ramach #poradnikpiechura 📕

---------
97. Wpis: Lubogoszcz
Wnioski:

  • Dość często robienie pętli na krótkich trasach oznacza dość długie odcinki prowadzące asfaltem - czasem lepiej wejść i zejść tą samą drogą.

98. Wpis: Ciecień
Wnioski:

  • Trasy z małymi dziećmi w nosidłach nie powinny być dłuższe niż 2-3h, żeby nie zamęczyć pociech.
  • Warto prześledzić wcześniej planowaną drogę, w jej pobliżu mogą znajdować się ciekawe rzeczy (ja będąc pierwszy raz na Ciecieniu nie wiedziałem, że zaraz obok jest polanka z widokiem).

99. Wpis: Szpilówka
Wnioski:

  • Na wycieczkę z dziećmi, zwłaszcza jeśli na uwzględniać ognisko, najlepiej zarezerwować sobie cały dzień i przygotować się na to, że marsz będzie powolny z wieloma przerwami.

100. Wpis: Wysoka
Wnioski:

  • Nie trzeba mieć namiotu, żeby nocować w górach pod namiotami - w bazach zwykle można je wynająć za naprawdę psie pieniądze, warto jednak wcześniej zadzwonić i dopytać o dostępność i warunki rezerwacji.
  • Baza namiotowa pod Wysoką jest świetna i ma wszystkie wygody, jakich potrzeba - zadaszoną kuchnię, miejsce na ognisko, źródełko, zlew do mycia naczyń, a nawet prysznic.

101. Wpis: Kotoń Zachodni, Kotoń
Wnioski:

  • Niektóre szczyty leżą poza wyznaczonymi szlakami i trzeba do nich dojść. Zwykle takie miejsca są odpowiednio oznaczone tabliczkami z informacją "Szczyt" lub "Do szczytu".
  • Chodzenie leśnymi ścieżkami poza oznaczonymi trasami nie zawsze należy do najprzyjemniejszych i trzeba liczyć się z tym, że będą kompletnie zarośnięte.
  • 30% asfaltu na trasie to, moim zdaniem, stanowczo zbyt dużo, żeby trasa była przyjemna.

102. Wpis: Nosal, Zawrat, Świnica, Kasprowy Wierch
Wnioski:

  • Planując dłuższą trasę w Tatrach dobrze zacząć ją z samego rana - można liczyć na mniej zapchane szlaki i łatwiejszy powrót samochodem.
  • Łańcuchy i klamry bardzo uatrakcyjniają wycieczkę, jednak jeśli ktoś ma lęk wysokości, mogą nie być najlepszą opcją.
  • Idąc w Tatry zawsze warto mieć ze sobą krem z filtrem, słońce potrafi mocno przygrzać, czego często się nie czuje. Smarowanie karku i twarzy to dobra praktyka.
  • Zanurzenie stóp w zimnym potoku na koniec trasy to coś, co polecam każdemu.

-------
Przy 20 kończę, obiecuję 😛

#spacer #wycieczka #wedrujzhejto #pasja
1a0a244d-3240-4fe7-842b-ece1be4d17dc
2

@Piechur Gdzie jest wieża widokowa ze zdjęcia tytułowego?

@amisz37 Na Lubaniu w Gorcach - bardzo fajne miejsce, zaraz pod nią jest baza namiotowa 🙂

Edit: Tu z widokiem na Tatry.

11a66f4f-84f2-4124-ab8d-5f4429c454ff

Zaloguj się aby komentować

Siema,
Lubicie łańcuchy? To zapraszam na #piechurwedruje 🥾
---------
Szczyty: Nosal, Zawrat, Świnica, Kasprowy Wierch (Tatry)
Data: 13 sierpnia 2024 (wtorek)
Staty: 25.5km, 11h20, 1,775m przewyższeń

Opisywałem niedawno wycieczkę na Szpilówkę, na której byłem z Myszą oraz kolegą i jego synkiem. Otóż w tym samym czasie, gdy my spędzaliśmy cudowne chwile z pociechami, jego żona zaliczyła swój pierwszy wyjazd w Tatry, podczas którego miała okazję z dość bliska zobaczyć niedźwiedzicę z młodymi. Nie przeciągając wstępu - tak jej się spodobało, że zaczęła wiercić mi dziurę w brzuchu, żebym zorganizował jakiś wypad w nasze najwyższe góry. Niedźwiedzia trudno przebić, ale postanowiłem zapewnić choć namiastkę tych emocji. Udało mi się znaleźć termin, w którym (dzięki żonie) mogłem się wyrwać na cały dzień, i ciemną nocą pojechaliśmy z koleżanką do Kuźnic.

Punkt 3:45 wyruszyliśmy z parkingu zielonym szlakiem na Nosala. To była dobra decyzja, bo pierwsze zasapanie mieliśmy dzięki temu za sobą dość wcześnie i szybko wpadliśmy w dobry rytm. Marsz mijał bardzo przyjemnie i zanim się obejrzeliśmy byliśmy już na niebieskim szlaku. Niebo zaczynało już pięknie różowieć zwiastując rychłe nadejście słońca. Na Przełęczy Między Kopami puszczało już nam oko spomiędzy gałęzi krzewów. Klimat był fantastyczny.

Jeszcze lepiej było na Hali Gąsienicowej, która skąpana w żółciach i pomarańczach wyglądała jak z bajki. Świetne miejsce na przywitanie pierwszych promieni nadchodzącego dnia. Przy schronisku Murowaniec zrobiliśmy sobie pierwszą przerwę na posiłek i nasmarowanie twarzy kremem do opalania. Czas mieliśmy całkiem fajny - była 6 rano, a nas czekał cały dzień przemierzania górskich szlaków. Kondycyjnie obydwoje byliśmy dobrze przygotowani, także nastroje dopisywały.

Z Hali poszliśmy na Czarny Staw Gąsienicowy. Trasa była łagodna, choć (jak to w Tatrach) usiana dużymi głazami, na których lubią wykręcać się kostki. Przy Stawie znów zrobiliśmy krótką przerwę i ruszyliśmy na Zawrat. Podchodziliśmy od strony północnej, a więc całkowicie zacienionej, co było plusem ze względu na brak piekącego słońca. Trochę się bałem, ze skały mogą być zbyt śliskie, ale wszystko było ok. Droga była męcząca dla nóg, ale nie aż tak jak przy podejściu na Rysy. W końcu, jakiś kawałek za Zmarzłym Stawem, doszliśmy do łańcuchów i stwierdziłem, że to dobry moment na założenie kasków (dużo ludzi szło bez, ale ja wolę być dodatkowo zabezpieczony).

Byłem ciekawy, jak na łańcuchach poradzi sobie koleżanka, ale było tak jak myślałem - miała z nich olbrzymią frajdę i skakała na nich jak małpa po gałęziach. Świetna jest to trasa, polecam bardzo Zawratowy Żleb, jednak warto brać pod uwagę, że wymaga on jednak przygotowania kondycyjnego i osoby z lękiem wysokości mogą mieć na nim problem. W każdym razie według mnie było bardzo fajnie, ale ja lubię łańcuchy.

Niebawem zobaczyłem w skale maleńką figurkę Maryi, co oznaczało, że Zawrat jest tuż za rogiem. Na nim również zrobiliśmy przerwę na posiłek. Tu słońce prażyło i nie było już przed nim ucieczki. Była już 8:30, więc czerwonym szlakiem ruszyliśmy zdobyć Świnicę, główny cel naszej wycieczki. Trasa - jednokierunkowa - prowadziła przez łańcuchy i klamry, czyli znów to, co tygryski lubią najbardziej. Widoki były fenomenalne, przejrzystość świetna, zapowiadało się, że tym razem uda mi się coś ze Świnicy zobaczyć, bo poprzednim razem, gdy na niej byłem, tonęła w chmurze.

Tym razem było idealnie. Zrobiliśmy dłuższą przerwę na posiłek, zrobienie masy pamiątkowych zdjęć i na zwyczajne czerpanie z chwili. Następnie zeszliśmy do Świnickiej Przełęczy - w tę stronę trasa była dwukierunkowa, więc trzeba było wymijać się z wchodzącymi turystami, przepuszczając ich zwłaszcza przy klamrach i łańcuchach. Pamiętam, że byłem nieco zaskoczony, że tak dużo rodziców bierze w to miejsce swoje małe dzieci, z których najmłodsze miały na oko może 6-7 lat. Ja bym chyba nie zdecydował się zabrać tam Myszy przed dziesiątym rokiem życia.

Z przełęczy udaliśmy się na Kasprowy Wierch, żeby wykorzystać dzień na maksimum. Mimo, że odcinek nie był aż tak bardzo długi i brak na nim było poważnych przewyższeń, to jednak zmęczenie zaczęło dawać nam się we znaki. W końcu jednak dotarliśmy na Kasprowy, który roił się od turystów, którzy wjechali na niego kolejką. Dużą ich część stanowiły osoby z Bliskiego Wschodu, na co ciężko nie było zwrócić uwagi. Znów zrobiliśmy długą przerwę, tym razem racząc się bezalkoholowym piwem, kupionym co prawda za majątek, ale smakującym w tamtej chwili lepiej, niż jakiekolwiek alkoholowe piwo, które piłem.

Po odpoczynku zaczęliśmy schodzić zielonym szlakiem do Kuźnic. Przez spory czas mogliśmy się jeszcze cieszyć przepięknymi widokami, jednak, jak to zwykle bywa przy schodzeniu, dość szybko skupiliśmy się na tym, żeby mieć to w końcu za sobą (czy jest na sali ktoś, kto lubi schodzić?). Na trasie mieliśmy okazję minąć klasykę niedzielnych turystów, a więc osób zupełnie nie przygotowanych kondycyjnie i sprzętowo, które wyglądały jakby przyszły prosto z Krupówek, myśląc, że Kasprowy to taki mały pagórek do obskoczenia w godzinę. Może minąć i sto lat, a tacy ludzie zawsze się znajdą.

Niedaleko Kuźnic skorzystaliśmy jeszcze z zejścia do Bystrej, w której zanurzyliśmy zmęczone stopy. Woda była lodowata, ale działała cuda - polecam robić tak po każdej długiej wyprawie. Później minęliśmy dolną stacje kolejki, przy której rzecz jasna roiło się od turystów, zobaczyliśmy Nosal, na którym byliśmy kilkanaście godzin wcześniej, i dotarliśmy do samochodu. Była godzina 15, także trasa powrotna do Krakowa minęła w miarę sprawnie i bez większych korków.

Teraz podsumowanie trasy: była świetna. Naprawdę. Jedna z fajniejszych, na jakich byłem. Widoki, poziom trudności, łańcuchy i klamry, ekspozycja, wszystko w odpowiednich proporcjach. Polecam gorąco.

Trasa dla zainteresowanych.

#gory #wycieczka #wedrujzhejto #fotografia #tatry
5ef8aaf2-5651-4348-acbd-a88050a31005
70276826-3c0d-453b-9844-2aca6256a4dc
3be9e22f-4f3b-493a-b7d6-1f445a2aa1f0
d2f51875-e809-4870-9e3c-0e008e00f563
3c54b923-2b83-475a-ad53-73a2e3cb24da
9

@Piechur ech, jak sie tak patrzy na zdjecia, to te wysokosci to sie nie wydaje jakies wielkie halo, ale jakis czas temu zdarzylo mi sie przejsc z czerwonych wierchow na kasprowy i w niektorych momentach bylem lekko obsrany, a to w zasadzie zwykla sciezka 😁 leku wysokosci sie chyba nie da pozbyc

@cweliat Pozbyć nie, ale okiełznać - jak najbardziej 😉

@Piechur ja to strasznie nie na bierząco jestem. Da się już ze Świnicy na zawrat pójść?

@cweliat ja tam byłem tak obsrany na ścieżce na zawrat że karabinkami do łańcuchów się przypinałem xDDD

@entropy_ Ze Świnicy na Zawrat nie, to jednokierunkowa trasa. Ze Świnickiej Przełęczy jest natomiast dwukierunkowa. Karabinki to trochę overkill, ale oczywiście jeśli czułeś się pewniej, to spoko xD

@entropy_ kiedyś dało się ze świnicy dojść na Zawrat, ale od paru lat zrobili jednokierunkowy w przeciwną stronę. Miało to na celu powstrzymać niedzielnych turystów w klapkach wjeżdżających kolejka na Kasprowy a następnie atak na orlą Perć

Zaloguj się aby komentować

Siema,
Kolejne nocne łażenie w #piechurwedruje 🥾
---------
Miejsce: Kotoń Zachodni, Kotoń (Beskid Makowski)
Data: 26/27 października 2024 (sobota/niedziela)
Staty: 12.5km, 3h50, 640m przewyższeń

To była kolejna z nocnych trasek, które zrobiliśmy z tatą, żeby choć na kilka chwil wyrwać się z miasta i pochodzić po górach, co w ciągu dnia jest zwykle poza naszym zasięgiem. Na Kotoniu Zachodnim już kiedyś byłem (żółty szlak z Pcimia) i wiedziałem, że nie ma tam nic ciekawego, no ale nie o to chodziło. Chwilę przed 22 dojechaliśmy do Trzebuni i spod kapliczki, przy której zostawiliśmy samochód, ruszyliśmy na szczyt.

Wchodziliśmy zielonym szlakiem, który moim zdaniem niczym szczególnym się nie wyróżniał. Może był trochę bardziej stromy, niż się spodziewaliśmy. Podczas wchodzenia słyszeliśmy spłoszone stada saren, a także dziki albo dzika, co mimo wszystko często się nie zdarza. Dość szybko znaleźliśmy się przy tabliczce z nazwą szczytu, pogadaliśmy chwilę z quadowcami, których również przywiało tam tej nocy, a następnie czarnym szlakiem zeszliśmy do miejscowości Zawadka.

Głównym powodem, dla którego chciałem iść tą trasą było to, że na mapach dało się wyznaczyć krótką pętlę z tej miejscowości, idealną na wycieczkę z moimi dziewczynkami lub babcią. Niestety okazało się, że jest tam stanowczo za dużo asfaltu jak na nasze gusta, także drugi raz raczej się tam nie wybiorę. Przeszliśmy przez tę małą miejscowość i czarnym szlakiem, który większość czasu prowadził ulicą, doszliśmy w okolice Kotonia.

Aby na niego dojść trzeba było zejść z żółtego szlaku - w pewnym momencie na drzewie można było dostrzec strzałkę z napisem "szczyt". Sugeruję używać tam jednak GPS i map, bo dalej oznaczenia są już niewystarczające, a dostępnych ścieżek jest kilka. Znakiem, że trafiło się na Kotoń, była tabliczka z nazwą szczytu zawieszona na drzewie. W tamtym miejscu zrobiliśmy sobie przerwę na gorącą herbatę i posiłek, po czym zdecydowaliśmy się schodzić.

Uparłem się, żeby nie wracać na zielony szlak, którym wchodziliśmy, i zamiast tego wyznaczyłem nam trasę wzdłuż leśnych ścieżek oznaczonych na mapach. Nie polecam tego zejścia. Początek był bardzo stromy, szło się przez chaszcze, a później po błocie wzdłuż ciurczącego strumyka. Tymi dróżkami także nie planuję ponownie iść.

Po wyjściu z lasu do samochodu również musieliśmy dojść asfaltem i ostatecznie wyszło mi, że stanowił on 30% naszej trasy, więc raczej średnio. Ogólnie, poza tym, że trochę podchodziliśmy, byliśmy z tatą zgodni, że tym razem było trochę byle jak.

Trasa dla zainteresowanych.

#gory #wycieczka #wedrujzhejto #fotografia #beskidmakowski
210dc45c-3500-42e1-af88-534fc4fdff90
40c369ad-870e-46d6-b976-8a17daf65ba8
fc029ae4-f603-4674-a300-a15e71e5c536
b4d28e29-bd57-4521-ae66-bd9818f7b08f
4b9a76c8-881b-40ae-86cc-b0640501e25b
0

Zaloguj się aby komentować

Siema,
Zapraszam na #piechurwedruje 🥾 Dziś o świetnej bazie namiotowej 🏕️
---------
Miejsce: Wysoka (Pieniny)
Data: 27/28 lipca 2024 (sobota/niedziela)
Staty: 10.5km, 550m przewyższeń

Od momentu gdy Mysz po raz pierwszy nocowała ze mną pod namiotami na Lubaniu, co bardzo jej się spodobało, miałem w głowie plan, żeby kiedyś poza nią zabrać na podobną wycieczkę również jej kuzynkę, czyli moją siostrzenicę. Kiedy tylko zaczęło robić się cieplej zarzuciłem temat i sprawdzałem, czy rybki biorą - okazało się, że złapały się obydwie.

Na cel naszej wyprawy wybrałem Wysoką w Pieninach z podejściem przez Wąwóz Homole. Znałem tę trasę i wiedziałem, że dziewczynki spokojnie sobie poradzą. Na dwa tygodnie przed planowanym wyjazdem okazało się, że dołączyć mogłaby również moja siostra, co trochę komplikowało mi plany z racji tego, że namiot miałem trzyosobowy. Na szczęście okazało się, że w studenckiej bazie namiotowej pod Wysoką, w której planowałem się zatrzymać, jest opcja wynajęcia namiotów - należało to zrobić poprzez napisanie maila, a rezerwacja liczyła się w momencie uzyskania pozytywnej odpowiedzi zwrotnej. Nocleg kosztował tyle co nic (bodajże 16 złotych od osoby ze zniżkami dla dzieci do 7 roku życia), a dzięki temu odpadło sporo kilogramów, które w przeciwnym razie trzeba by było nieść.

Wyruszyliśmy z największego parkingu znajdującego się niedaleko wąwozu (strasznie drogi, zapłaciłem 50 zł za dobę, w okolicy były chyba tańsze). Kiedyś już opisywałem tę drogę, dlatego teraz tylko skrótowo powiem, że była idealna: ścieżkę okalały wysokie skały, co i rusz trzeba było omijać wielkie głazy, wzdłuż trasy płynął potok, który w kilku miejscach przekraczało się przechodząc po mostkach, dużo było też wspinania się po metalowych schodkach. Droga była przygotowana świetnie i cieszyła się ogromną popularnością. Trzeba liczyć się z tym, że w sezonie może być tłoczno.

Do bazy namiotowej doszliśmy po ok. 2 godzinach z hakiem. Siostrzenica zasuwała dzielnie i bez większego narzekania, natomiast moja młoda walczyła trochę z muchami w nosie. Na miejscu zameldowaliśmy się do bazowego, który pokazał nam nasz namiot, przedstawił ogólne zasady przebywania w bazie oraz pokazał, co można w niej znaleźć. Według mnie było perfekcyjnie i do tej pory nie byłem w lepszym miejscu (prawda jest też taka, że nie mam dużego porównania). Poza zadaszoną kuchnio-stołówką, w której w olbrzymich garach gotowała się nieustannie woda i można było skorzystać ze sztućców, talerzy i tym podobnych rzeczy, w bazie było miejsce na ognisko, zlew do mycia naczyń oraz prysznic z wodą z płynącego obok potoku, a także źródełko z pyszną, zimną wodą. Namiot, w którym spaliśmy był czteroosobowy z dwoma komorami i półką na rzeczy znajdującą się w przedsionku; miejsca do spania były odizolowane od ziemi paletami wyłożonych materacem i kocem - karimaty, które wziąłem, okazały się niepotrzebne, wystarczyło zabrać śpiwory. Według mnie petarda, polecam gorąco.

Po małym posiłku i przepakowaniu się w mniejsze plecaki ruszyliśmy na szczyt. Droga wznosiła się już znaczniej i przez większość czasu szło się na pełnym słońcu, na szczęście rosły przy niej wysokie drzewa, pod którymi można było się na chwilę schować. Na rozległej polanie można było dostrzec pasące się owce, których dzwoneczki słychać było już z daleka, klimat był iście sielankowy. Wychodząc nasze dziewczyny nawiązały kontakt z dwoma innymi koleżankami w podobnym wieku, które szły ze swoją mamą, dzięki czemu przestały zwracać uwagę na trudy wędrówki. W tym miejscu serdecznie pozdrawiam panią Justynę, która zdecydowała się sama pójść na taką wyprawę ze swoimi dziewczynkami. Brawo!

Ogólnie trasa na Wysoką nie była wymagająca do momentu, w którym kończyła się polana. Później jednak nastąpił fragment, którego niezbyt lubię - zrobiło się stromo, a pod nogami była ziemia, której wierzchnia warstwa była dość sypka i łatwo było się poślizgnąć. Wchodziło się bardzo kiepsko, ale mimo to mijaliśmy kilka osób z nosidłami, w których były małe dzieci. Cóż, ja bym się jednak nie zdecydował iść tam z dzieckiem w nosidle wiedząc, jak wygląda droga.

Od skrzyżowania szlaków pod Wysoką trasa również prowadziła stromym podejściem, jednak tam było już skaliście, więc noga trzymała się podłoża pewniej. Przez większość czasu musiałem asekurować Mysz przy wchodzeniu, jednak nowo poznane koleżanki śmigały samodzielnie. Po pokonaniu, mimo wszystko, wymagającego podejścia, wspinaczce po głazach i zainstalowanych metalowych stopniach, dotarliśmy na szczyt. Od bazy zajęło nam to półtorej godziny. Zrobiliśmy dłuższą przerwę ciesząc się widokami i karmiąc dzieciaki zasłużonymi czekoladkami, po czym udaliśmy się w drogę powrotną.

Na miejscu nazbieraliśmy gałęzi i rozpaliliśmy ognisko, do którego po krótkim czasie zaczęły dołączać również inne osoby. Poza naszymi pociechami było sporo dzieci, także siostrzenica szybko znalazła sobie towarzystwo do zabawy. Niestety moja młoda jest bardzo nieśmiała, więc skończyło się na tym, że prawie cały czas musiałam być w jej pobliżu. Gdy nastał zmrok umyłem się pod lodowatym prysznicem i poszliśmy spać do naszego namiotu.

Obudziłem się wypoczęty i zadowolony. Obok mnie słodko spała Mysz, więc poleżałem jeszcze kilka chwil rozkoszując się tym, co upichciło dla mnie życie. Gdy reszta również powstawała, ogarnęliśmy z siostrą dzieciaki, zjedliśmy niespiesznie śniadanie wzbogacone kubkiem solidnej kawy, a następnie po uregulowaniu płatności za nocleg udaliśmy się z powrotem na parking. Dzieciakom bardzo się podobało (chociaż co innego niż nam, dorosłym), jednak siostrzenica, w przeciwieństwie do mojej Myszy, chyba nie zapałała miłością do namiotów. Zresztą zobaczymy: gdy tylko zacznie robić się cieplej spróbuję znowu zarzucić temat wypadu, a nuż znowu złowię jakieś rybki.

Trasa dla zainteresowanych.

#gory #wycieczka #wedrujzhejto #fotografia #pieniny
0e61f6c3-e8f0-4734-9686-f4c404d99952
09a8ce5c-cfff-4d22-8562-c99c4343e1bf
ad36878d-2cce-4eec-bad4-4cb9c1a1f5ad
27ea1de0-65e6-4ec9-90a4-8b2144041281
7ad1a817-eab6-4480-9c5d-7f36cc5cef79
0

Zaloguj się aby komentować

Siema,
W #piechurwedruje 🥾 fajne miejsce na letni całodniowy wypad z dzieciakami 😊
---------
Miejsce: Szpilówka (Pogórze Rożnowskie)
Data: 23 czerwca 2024 (niedziela)
Staty: 10.5km, 6h30, 310m przewyższeń

Na Szpilówkę wchodziłem już wcześniej od strony Lipnicy Murowanej i bardzo spodobała mi się ta nieduża górka. Postanowiłem, że wrócę tam kiedyś z Myszą i oto kilka miesięcy później nadarzyła się ku temu okazja. W drugiej połowie czerwca pogoda była wspaniała, więc wybraliśmy się tam na wycieczkę wraz z moim kolegą i jego synkiem.

Samochody zostawiliśmy w miejscu oznaczonym na mapach turystycznych jako Tymowa Górna, a na Google maps jako Parking A - w rzeczywistości była to po prostu szersza, błotnista leśna droga. Według komentarzy podejście stamtąd miało być wymagające, ale były to opinie mocno przesadzone: mimo, że trochę nachylone, nie było długie, i naszym czterolatkom nie sprawiło żadnych trudności.

Całe szczęście nigdzie nam się nie spieszyło i na wyprawę przeznaczyliśmy cały dzień, bo dzieciaki co i rusz zatrzymywały się przy kałużach, zbierały patyki, nakręcały się wzajemnie na brykanie po krzakach, także posuwaliśmy się do przodu w tempie żółwim. Nie chodziło jednak o to, żeby biec, ale żeby małe gnomy miały frajdę, także wszystko grało.

Gdzieś w połowie trasy można było zejść do pustelni św. Urbana, co też uczyniliśmy - tam rzeczywiście było dość stromo i musieliśmy asekurować dzieci przy schodzeniu. Zrobiliśmy przerwę na posiłek i ruszyliśmy dalej.

W końcu, po prawie 3 godzinach od opuszczenia parkingu, naszym oczom ukazała się wysoka, robiąca wrażenie wieża widokowa. Wspięliśmy się na tę dosłownie niemałą atrakcję, a po nasyceniu oczu widokami zeszliśmy na dół i zabraliśmy się za rozpalanie ogniska, co miało być główną atrakcją wycieczki. Gałęzi i połamanych, zasuszonych drzew było w okolicy pod dostatkiem, także zacząłem pracować siekierą i wkrótce na przygotowanym miejscu buchał już wysoki ogień. Dzieci były zachwycone. Upiekliśmy kiełbaski, zjedliśmy trochę owoców i innych pyszności, po czym ruszyliśmy w drogę powrotną. Na szczycie spędziliśmy niecałe 2 godziny.

Wracaliśmy tą samą trasą, którą przyszliśmy. Jako, że robiło się już późno, poganialiśmy trochę młodych, jednak i tak znaleźliśmy jeszcze chwilę, żeby pooglądać znajdujące się przy trasie okazałe mrowiska. Zalecam zachować przy nich ostrożność - kilka dużych mrówek weszło na Mysz, która dostała przez to ataku paniki i narobiła konkretnego krzyku.

Około 19 byliśmy z powrotem na parkingu i rozjechaliśmy się do swoich domów. Młoda, wykończona trasą, odleciała praktycznie od razu, gdy ruszyliśmy. Jeśli chodzi o wrażenia, to bardzo jej się podobało, a według mnie też było świetnie - szlak prowadzący na Szpilówkę jest bardzo przyjemny, lekki i urokliwy, a sam szczyt również ma dużo do zaoferowania, także mogę go z czystym sumieniem polecić.

Trasa dla zainteresowanych.

#gory #wycieczka #wedrujzhejto #pogorzeroznowskie
ee7e8e35-5110-4950-8ee4-352fec5e7176
2ad7854c-1f83-4565-8118-669f21aeec5c
e241d47e-9876-43ff-a4e3-48191ee8f3fb
569962ff-d179-4bfd-86db-567ec67008d1
0e8bebec-a58f-4350-8173-dd9507d74096
1

@Piechur zawsze fajnie zobaczyć miejsce, które się zna!

Zaloguj się aby komentować

Siema,
Zapraszam na powrót do cieplejszych dni w #piechurwedruje 🥾
---------
Miejsce: Ciecień (Beskid Wyspowy)
Data: 8 czerwca 2024 (sobota)
Staty: 8km, 2h, 460m przewyższeń

To była kolejna wycieczka na Ciecień, na którą tym razem wziąłem samego Robalka. Jak zwykle zaplanowałem trasę, którą wcześniej nie szedłem, biorąc dodatkowo ogranicznik czasowy - chodzenie nie mogło trwać dłużej niż 2h30, żeby nie zamęczyć młodej. Samochód zostawiłem na skraju lasu, do którego dojechałem wąska asfaltową drogą. Nie wiem, czy można było się tam zatrzymywać, ale zakazu nie widziałem, a stało tam już inne auto (na więcej nie było zresztą miejsca, więc miałem dużo szczęścia).

Na szczyt wszedłem szlakiem czerwonym. Podobał mi się: nie był bardzo wymagający, sceneria i klimat lasu zmieniały się kilkakrotnie, co bardzo lubię. Dziubek zasnął w nosidle po jakichś 15 minutach marszu, także było bezproblemowo.

Na sam Ciecień doprowadził mnie już szlak niebieski. Warto zejść nim kawałek, aby dotrzeć do małej polany, z której rozpościera się widok na okoliczne pagórki. Rzecz jasna też tam poszedłem, a następnie - korzystając z tego, że młoda spała - zacząłem schodzić drugą częścią czerwonego szlaku prowadzącą do Szczyrzyc. Przy ścieżce rosły piękne różowe i białe naparstnice, pogoda dopisywała, las był chłodny i przyjazny, po prostu wymarzone warunki na wycieczkę.

Podczas schodzenia zahaczyłem jeszcze o małą polanę, na której stała ambona, a także poszedłem pod leśną chatkę, mijając po drodze krzyż poświęcony partyzantom. Droga była kamienista, więc na wszelki wypadek w ruch poszły kijki. Do samochodu wróciłem już nieoznakowaną, szeroką drogą dla samochodów, co było jedyną opcją pozwalającą na zrobienie małej pętli.

Ogólnie trasę oceniam pozytywnie - było ładnie i w miarę szybko. Jedyny mankament to kwestia tego, gdzie powinno się zostawić w tamtym miejscu auto, bo najbliższy parking jaki widziałem na mapie był w Skrzydlnej, a wtedy czekałoby nas dodatkowe ponad 2km asfaltem w pełnym słońcu.

Trasa dla zainteresowanych.

#gory #wycieczka #wedrujzhejto #fotografia #beskidwyspowy
b0dee112-5c06-41af-8c4c-edeb02a1cecd
41e5c02d-4dde-4692-8278-eb5e4c58d9e4
f512d2b6-bf76-4629-b592-d38b954da6a0
eddf2a9c-42fa-4cf5-beee-4abed4eed364
8ed0a0c7-e64c-46a4-9b2f-5ea8aa80b491
1

Jak ja bym teraz tak pospacerował.. Ciepło, zielono, spokój i takie widoki

Zaloguj się aby komentować

Siema,
Nocne tuptanie w #piechurwedruje 🥾
---------
Miejsce: Lubogoszcz (Beskid Wyspowy)
Data: 19/20 października 2024 (sobota/niedziela)
Staty: 14.5km, 4h, 650m przewyższeń

Na Lubogoszcz można wejść czterema dostępnymi szlakami: czarnym, zielonym oraz czerwonym od Mszany Dolnej, lub czerwonym od Kasiny Wielkiej. Tym razem zdecydowaliśmy się z tatą na czarny i w godzinach wieczornych wyruszyliśmy w drogę spod stacji benzynowej, przy której zostawiliśmy samochód.

Początkowo trasa prowadziła przy ulicy, a następnie wznosiła się między osiedle domków jednorodzinnych. Wkrótce kroczyliśmy już w ciemnym lesie po ścieżce usianej opadłymi z drzew liśćmi. Mimo, że droga była typowo leśna, to co jakiś czas widać było studzienki kanalizacyjne, a niebawem wyjaśniło się, skąd się tam wzięły - naszym oczom ukazała się dość duża baza, nazywana Bazą Lubogoszcz, należąca do Krakowskiego Szkolnego Ośrodka Sportowego. Z ciekawostek, jej historia sięga trzeciej dekady XX wieku, a została założona przez Amerykanów jako miejsce wyjazdowe dla Young Men's Christian Association. Tak, chodzi o sławne YMCA znane z przekornej piosenki Village People.

Minęliśmy bazę i kontynuowaliśmy wspinaczkę na Lubogoszcz Zachodni. Droga nie wyróżniała się niczym szczególnym i może dlatego w pewnym momencie zaczęła mi się dłużyć. Ostatecznie dotarliśmy na pierwszy ze szczytów, który znajdował się dosłownie kilka kroków od głównej ścieżki. Przy tabliczce z nazwą szczytu była pojedyncza ławka, na której przez chwilę przycupnęliśmy.

Od tamtego miejsca trasa na Lubogoszcz była już czysto spacerowa, z niewielką ilością przewyższeń. Po północnej stronie słychać było uciekające stada spłoszonych przez nas saren, które swoimi kopytami roztrącały na boki zeschnięte, szeleszczące liście.

Na Lubogoszcz dotarliśmy na kilka minut przed północą. Poza wieloma ławkami i ławami oraz miejscem na ognisko, znajdował się tam sporych rozmiarów krzyż. Polana, jeśli tak można to nazwać, była otoczona lasem, więc poza skrzącymi się nad nami gwiazdami niewiele mogliśmy zobaczyć. Szkoda, że nie było tam wieży widokowej - miejsca na takową było dość, w bliskiej okolicy żadnej nie ma, myślę, że byłoby to coś fajnego.

Po przerwie na gorącą herbatę i bułkę ruszyliśmy w drogę powrotną. Wracaliśmy dla odmiany czerwonym szlakiem, jednak gdybym miał iść tą trasą znowu, to zdecydowanie wybrałbym ponownie czarny, a to z względu na końcówkę. O ile przez las, a następnie przez rozległe pola oferujące widok na sąsiednie szczyty szło się przyjemnie, to po ich opuszczeniu czekała nas (na mój gust) zbyt długa droga powrotna asfaltem - jakieś 2 km marszu.

Ogólnie jednak wyprawa się udała i na ten moment podejście czarnym szlakiem wydaje mi się najlepszym z tych, które są dostępne z Mszany Dolnej (zielony jest najgorszy, bo najdłużej prowadzi asfaltem). Jeśli czerwony z Kasiny Wielkiej okaże się lepszy, to na pewno dam znać.

Trasa dla zainteresowanych.

#gory #wedrujzhejto #wycieczka #beskidwyspowy #fotografia
b4047fef-9222-470b-8019-af53fccbaaba
f2a88ae0-62f4-4dbd-bd98-3370952e6357
47bcd4aa-9cc6-4adf-91e6-06d9a6453346
e31bdc3f-957e-4f7b-a888-3643c444fef5
f014b715-48bd-44a5-89b1-1ef6c732c0eb
8

@Piechur Kurcze, marzy mi się kiedyś wybrać w góry w nocy. Najlepiej tak wyjść na Babią, aby się na wschód albo zachód słońca załapać.

@LondoMollari Na Babiej zawsze tłoczno i pizga złem, więc dobrze mieć coś ekstra ciepłego, żeby na szczycie założyć podczas czekania. Możesz sobie obczajać warunki na mountain-forecast, żeby była dobra przejrzystość i stosunkowo małe podmuchy (najlepiej sprawdzać na dwa dni do przodu, dłuższe prognozy zwykle zawodzą).

@Piechur Na Babiej już byłem chyba z 7 razy w dzień, więc mam wyobrażenie - w miarę znam szlaki, i dlatego jakbym miał gdzieś iść w nocy, to bym właśnie tam się wybrał.


Raczej bym szedł latem, bo jednak aż takim hardcorem aby iść nocą w śniegu nie jestem. ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Zaloguj się aby komentować

Siema,
Pedantyzm zmusza mnie do zrobienia 16 podsumowanie wpisów z #piechurwedruje 🥾 w ramach #poradnikpiechura 📕

---------
91. Wpis: Dolina Racławki
Wnioski:

  • Bardzo fajna, zalesiona dolinka z dostępnym darmowym parkingiem.
  • W bliskiej okolicy kilka pstrągarni.

92. Wpis: Dolina Aleksandrowicka
Wnioski:

  • Punkt widokowy i duży, darmowy parking na plus.
  • Brak ciągłości jeśli chodzi o spacer (wychodzi się z lasu i trzeba iść asfaltem) i hałas samolotów na lekki minus.

93. Wpis: Dolina Kluczwody
Wnioski:

  • Bez szału. Parking darmowy.

94. Wpis: Dolina Będkowska
Wnioski:

  • Cała trasa prowadzi asfaltową drogą, po której co jakiś czas jeżdżą samochody.
  • Wysokie skały i wodospad na plus. Dodatkowo dostępna karczma.
  • Parking płatny na prywatnej posesji.

95. Wpis: Dolina Kobylańska
Wnioski:

  • Jedna z fajniejszych dolinek z rozległą polaną otoczoną skałami, w których ukryta jest kapliczka.
  • Latem można spotkać zwierzęta, które są tam wypasane.
  • Parking darmowy, dostępny w dwóch miejscach.

96. Wpis: Dolina Bolechowicka
Wnioski:

  • Bardzo sympatyczna dolinka na krótki spacer. Parking darmowy.
  • Po drodze mały wodospad i kameralna polana między skałami.
  • Przy parkingu placyk zabaw.

-------
W następnych wpisach wracamy w góry 😉

#spacer #wycieczka #wedrujzhejto #pasja
1d14e6e5-9281-47cd-b69c-bbea6debf2f3
0

Zaloguj się aby komentować

Siema,
W #piechurwedruje 🥾 ostatnia (na jakiś czas) i zarazem jedna z fajniejszych dolinek. Zapraszam 🙂
---------
Miejsce: Dolina Bolechowicka (Wyżyna Olkuska)
Data: 20 października 2024 (niedziela)
Staty: 4.5km, 2h, 135m przewyższeń

Dolina Bolechowicka oferuje przyjemny, choć nieco krótki spacer - na małe nóżki w sam raz. Wziąłem tam swoje dwie pociechy na szybką trasę w pewien ciepły, jesienny dzień, gdy liście złościły się jeszcze pięknie na gałęziach.

Samochód zostawiłem na parkingu przy Klubie Sportowym Zelków, spod którego ruszyliśmy wydeptaną ścieżką, żeby dołączyć do żółtego szlaku. Obok parkingu znajdował się również plac zabaw, zadaszona wiata z ławami i stołami, a także betonowy grill, także było to zdecydowanie miejsce z potencjałem.

Ścieżka prowadziła cudnym, złocistym lasem, raz wznosząc się, raz opadając. Po kilku chwilach doszliśmy do potoku Bolechówka, który w pewnym momencie tworzył mały wodospad. Zatrzymywaliśmy się dość często, bo Mysz nie mogła powstrzymać się od zbierania żółtych i pomarańczowych liści leżących gęsto na drodze.

W końcu doszliśmy na polanę położoną w wąwozie pomiędzy wysokimi skałami, na których oczywiście zobaczyliśmy wiele wspinających się osób. Znajdowała się tam wiata, przy której zrobiliśmy przerwę na mały posiłek i zmianę pieluchy u Robalka. Spacerujących było sporo, głównie rodzin z dziećmi, emerytów oraz osób z psami - pogoda na jakąkolwiek formę aktywności była wyśmienita i każdy chciał z tej okazji skorzystać.

Tą samą trasą wróciliśmy na parking, po drodze zatrzymując się na placyku zabaw. Obydwie dziewczynki zniosły spacer wyśmienicie, obyło się bez większego marudzenia i jojczenia, także byłem zadowolony. Polecam tę dolinkę na krótki wypad poza miasto, muszę jednak ostrzec, że na wózek się nie nadaje.

Trasa dla zainteresowanych.

#spacer #wycieczka #dolinkikrakowskie #wyzynaolkuska #fotografia
cdef1ac2-be96-4271-8eca-31aa6e3235d2
3961b561-77d6-43a3-8a70-fc47e9435d3b
b1386945-94ed-44b6-8478-85132e5385b6
b5a3a45e-eb3e-4788-a744-7e242b1e8207
fd8d4c60-26b4-48af-8ec8-53ebcf3dec64
10

@Piechur byłem tam rok temu, fajne miejsce, a obok jest druga dolina też warta zobaczenia

@DonBorubar Pewnie chodzi o Kobylańską, która jest już dłuższa. To jest właśnie duży plus tych dolinek, że jak już się dojedzie do jednej, to kolejna jest całkiem niedaleko i można sobie zmienić lokalizację 😉

Bardzo lubię Twoje zdjęcia ze szlaków. Masz oko do tych pejzaży.


A propos tych dziwnych zbiegów podobeństw.

Mam w bloku sąsiada. Kiedyś lubiłem się z nim załapać na piwo, pomagamy sobie przy różnych okazjach. Od słowa do słowa.

Jego kobieta ma urodziny w tym samym dniu co moja żona, moja młodsza córka ma urodziny w tym samym dniu co jego ojciec, a jego przyszły, niedoszły teść w tym samym dnibco moja starsza córka 🤯

@Byk Zaraz się z tego zrobi scenariusz do czwartego sezonu Dark 😁 Dzięki za miłe słowo, dużo znaczy z ust profesjonalisty, ale poza wyjęciem z kieszeni telefonu, to nie ma w tym mojej większej zasługi 😛

@Piechur

psze pana a skąd pan ma czas na takie częste piechurowanie?

@Half_NEET_Half_Amazing Wydaje się, że często, bo wrzucam relacje, ale to niestety nędzne ilości, którymi muszę się póki co żywić 😔 Do koleżanek i kolegów z #ksiezycowyspacer nie mam startu

Zaloguj się aby komentować

Siema,
Zapraszam na #piechurwedruje 🥾 do kolejnej dolinki.
---------
Miejsce: Dolina Kobylańska (Wyżyna Olkuska)
Data: 1 września 2024 (niedziela)
Staty: 6km, 2h25, 125m przewyższeń

Kolejna bardzo fajna dolinka, do której wziąłem moje dziewczynki. Samochód zostawiłem w Kobylanach na małym parkingu znajdującym się niedaleko budynku OSP, skąd ruszyliśmy na spacer. Dojście do dolinki prowadziło asfaltową drogą, jednak minęło całkiem sprawnie.

Praktycznie od początku wzdłuż drogi płynął potok Kobylanka, który towarzyszył nam później przez większą część trasy. Wejście do doliny było bardzo ładne, z kilkoma ławami do siedzenia i zadaszoną wiatą, otoczone wapiennymi skałami. W jednej z nich zrobiona była kapliczka, do której można było wejść po schodach. Ostatnie stopnie prowadzące do niej były dość wysokie, więc musiałem cały czas asekurować Myszora.

Następnie udaliśmy się wzdłuż żółtego szlaku, żeby popodziwiać trochę inne skały, na których było kilka wspinających się osób. Zobaczyliśmy też stado kóz - to coś, co wyróżnia tę dolinkę, ponieważ w okresie letnim jest tam prowadzony wypas zwierząt hodowlanych.

Przejście całego szlaku było z moimi dziewuszkami oczywiście niemożliwe, więc w pewnym momencie postanowiłem zawrócić, żeby czasowo zmieścić się w maksymalnie trzech godzinach. Na polance znajdującej się na początku doliny zrobiliśmy przerwę na jedzenie, a następnie ruszyliśmy w drogę powrotną na parking.

Wracaliśmy jednak inną trasą, bo chciałem dojść do punktu widokowego oznaczonego na mapie przy Sikorniku. Podejście, mimo że krótkie, było bardzo strome i ciężko szło mi się z jedną młodą na plecach, a drugą trzymając za rękę. Widok był jednak przyjemny i nie żałuję, że tam weszliśmy.

Jako, że schodzenie tą samą drogą nie wchodziło w grę, poszliśmy dalej nieco zarośniętą ścieżką, która ostatecznie wyprowadziła nas na rozległe pole. Wkrótce doszliśmy do ulicy, którą wróciliśmy do auta.

Ogólnie polecam to miejsce. Dolina Kobylańska okazała się być wartą odwiedzenia, można śmiało wybrać się tam na rodzinny piknik połączony z ogniskiem. Z informacji praktycznych: auto można też zostawić na innym, większym parkingu, który znajduje się na zachód od wspomnianej wcześniej polany.

Trasa dla zainteresowanych.

#spacer #wycieczka #dolinkikrakowskie #wyzynaolkuska #fotografia
e03504fb-d9bd-408a-81c2-1acfe51e3310
04b7e3c3-53f6-4cd6-bd61-21937a2f9d6d
3b0b0912-190c-4b98-bcfb-2c5df09bfd3c
30a4686b-d5ba-4850-ba37-634c89096bc4
8561dcd4-6927-496e-9ba2-cfe019cf0949
0

Zaloguj się aby komentować

Siema,
Dzisiaj o miejscu, które wyglądało na mekkę amatorów wspinaczki skałkowej. Zapraszam na #piechurwedruje 🥾
---------
Miejsce: Dolina Będkowska (Wyżyna Olkuska)
Data: 10 sierpnia 2024 (sobota)
Staty: 8.5km, 1h55, 95m przewyższeń

Mysz była na wakacjach z dziadkami, więc do kolejnej Dolinki wybrałem się z żoną i Robalkiem, także czas przejścia uwzględnia tempo dwóch dorosłych osób pchających wózek oraz jedną dłuższą przerwę. Auto zostawiliśmy na płatnym parkingu (10 zł, prywatna posesja) i ruszyliśmy niebieskim szlakiem wzdłuż asfaltowej drogi, która ciągnęła się praktycznie całą doliną. Plusem było to, że wygodnie jechało się po niej wózkiem, minusem natomiast, że jeździło po niej zaskakująco dużo aut.

Spacer był przyjemny, jednak nie jakiś szałowy jeśli chodzi o widoki. Dopiero niedaleko Sokolicy zaczęliśmy dostrzegać wysokie wapienne skały, które górowały nad okolicą. Pod samą Sokolicą znajdowało się pole kempingowe z mnóstwem samochodów, kamperów i namiotów, ludzi była cała masa - zarówno na ziemi, jak i na skałach. W pobliżu była też karczma, jednak nie zdecydowaliśmy się do niej wchodzić ze względu na tłumy.

Kawałek dalej był wodospad Szum, do którego oczywiście podeszliśmy, podobnie zresztą jak uczyniła to większość spacerowiczów. Zaglądnąłem również na znajdującą się niedaleko Brandysową Polanę, gdzie znajdowały się skały o uroczych nazwach, takich jak Dupeczka, czy Dupa Słonia (widoczna na pierwszym zdjęciu). Tam również było dużo ludzi, jednak już stricte zainteresowanych wspinaczką, a także akrobatyką na szarfie. Pozytywnie zaskoczyła mnie grupa dzieciaków, która pod okiem instruktorów rozpoczynała swoją przygodę z uprzężami i linami - chyba zapiszę na coś podobnego moje dziewczyny.

Poszliśmy jeszcze trochę wzdłuż ulicy, aż do rozwidlenia szlaków, jednak poza wyłaniającymi się co jakiś czas spomiędzy drzew skałami nie było tam nic specjalnie interesującego. Do samochodu wróciliśmy tą samą drogą, po uprzednim nakarmieniu młodej. Ogólnie spacer był ok, wydaje mi się jednak, że to miejsce byłoby lepsze na rowerową wycieczkę.

Trasa dla zainteresowanych.

#spacer #wycieczka #wyzynaolkuska #dolinkikrakowskie
abfb2177-83bc-427b-8ebd-f55093670f22
09b40e3e-84b6-481f-9e84-a17bfd488f6f
b1bd2b2b-7c26-406b-a487-5ef586435abb
d04d7d90-7fe3-4387-bb2d-cf1fe4a086fb
3

Tam nie byłem... A oprócz wodospadów to wygląda jak wszędzie w jurze xd

@CzosnkowySmok Tak na prawdę to chyba najbardziej skomercjalizowana z dolinek przez to pole kempingowe i dużą karczmę, przy której jest też miejsce na festyny - akurat tego miejsca nie mam na zdjęciach 😛

@Piechur a myślałem po 1 zdjęciu, że to Kobylańska.

Zaloguj się aby komentować

Następna