Siema,
Nadszedł czas na kolejny wpis w #poradnikpiechura Będzie osobiście, szczerze, mam nadzieję, że motywacyjnie.
---------
1. JAK ZACZĄĆ ?
---------
Część 2
Każda czynność znajdzie swoich zwolenników i przeciwników, zależy to od osobistych preferencji. Żeby jednak móc wyrobić sobie opinię na jakiś temat, warto go jednakowoż zakosztować. Na podstawie własnych wrażeń i doświadczeń, okrutnie wręcz subiektywnie, postaram się odpowiedzieć na pytanie: PO CO MI TO W OGÓLE?
2.1 SAMOPOCZUCIE FIZYCZNE
Praktycznie każda forma aktywności fizycznej, uprawiana nawet w małych ilościach, dobrze wpływa na organizm. Nie inaczej jest oczywiście w przypadku chodzenia po górach - po kilku wyprawach poczujesz, że kondycyjnie możesz sobie pozwolić na więcej. Twoje płuca zaczną lepiej działać, coraz rzadziej będziesz dostawać zadyszki, nogi będą wręcz chciały zanieść Cię dalej. Pozwól im na to, nie pożałujesz.
Jak jednak z każdym sportem bywa, warto pamiętać o tym, żeby zadbać o odpowiednie przygotowanie, rozciągnięcie, unikać brawury, a w trudniejszych warunkach korzystać ze stosownego sprzętu tak, żeby fajna wyprawa nie skończyła się kontuzją.
2.2 SAMOPOCZUCIE PSYCHICZNE
Jak mawia stare przysłowie - w zdrowym ciele zdrowy duch. Chodząc po górach wzmacniasz swoje ciało, poprawiasz kondycję, dzięki wysiłkowi produkujesz serotoninę i dopaminę. Czemu nie wykorzystać tych naturalnych zdolności naszego organizmu do poprawy swojego samopoczucia? Wszystko jest w zasięgu naszych rąk, a w tym przypadku nóg.
Mi wycieczki na szlak pozwalają dodatkowo wyciszyć się, nabrać dystansu, odzyskać kontrolę nad własnym ciałem i myślami. Najbardziej satysfakcjonująca część każdego wypadu to moment, w którym mija pierwsza zadyszka (trwająca zwykle około pół godziny), odnajduje się swój rytm i równowagę w marszu. To uczucie spływa na mnie jak błogosławieństwo, rozlewa się po mnie. Po wielu wyprawach nauczyłem się pilnie zwracać na nie uwagę, złapać ten moment i rozkoszować się nim. Czuję się wtedy w swoim ciele najprzytulniej.
Inną kwestią jest budowanie pewności siebie. Z każdym kolejnym krokiem, szczytem, pokonaną słabością buduję dla siebie swój własny wizerunek kogoś, kto daje radę. Udowadniam sobie, że mogę osiągnąć coś, co wydawało mi się niewykonalne. Wzbudzam w sobie ambicję, na pokonywanie kolejnych barier, wspięcie się na wyższy szczyt, przejście dłuższej trasy. Najlepsze jest to, że zaczęło się to przelewać na moje życie prywatne i zawodowe. Wiem, że będąc odpowiednio upartym mogę więcej - udowodniłem to już sobie będąc na trasie.
Uwielbiam też to, że zacząłem bardziej doceniać drobne rzeczy. Idąc lasem i mając w planie jedynie zdobycie kolejnego szczytu, a następnie zejście z niego, można łatwo przeoczyć wiele pięknych rzeczy, które oferuje szlak. Napotkane dzikie zwierzę, dźwięki lasu, szumiących liści, dotyk mchu, zapach ściółki i żywicy, barwy, w które bogaty jest las, czy to wypełniony słońcem, czy skryty pod śniegiem, a może czekający na odkrycie we mgle lub ciemności. Piękno czai się wszędzie, czasami wystarczy zatrzymać się, stać się w pełni świadomym danej chwili, i pozwolić się temu pięknu zaatakować.
Wreszcie, wycieczkami w góry, na łono natury, zaspakajam w sobie nienazwaną potrzebę bliskości z przyrodą. Jest to jak wewnętrzny zew, głos, który mnie nawołuje, dobywa się z mojej głębi. Wchodząc do lasu czuję się trochę, jakbym odwiedzał dom, który dawno opuściłem. Trochę jak syn marnotrawny, wracający z dalekiej podróży, mający swoje za uszami. Jednocześnie obcy, wyróżniający się na tle przyrody, wyglądający w jej kontekście groteskowo z całym tym ekwipunkiem i ubraniem. Ja - człowiek, odrzucający zwykle na tył głowy myśl o tym, że jest częścią natury, a jednocześnie pasujący do niej, witany jak zabłąkane dziecko, nie będący poddawany przez nią ocenie.
Wszystkie te odczucia są dla mnie ważne i towarzyszą mi przy praktycznie każdej wyprawie, czasem bardziej, czasem mniej.
2.3 MINUSY
Jeśli złapie się bakcyla, można się na prawdę uzależnić - od wycieczek, planowania tras, szukania czasu kiedy można jakąś wcisnąć w grafik. Był moment, kiedy miałem przez to spięcia w związku, bo każdą wolną chwilę poświęcałem na szukaniu szczytów i sprawdzaniu prognozy pogody.
Inna kwestia to traktowanie wycieczek w góry jak ucieczek od problemów. Jak wspominałem, świetnie działają one na psychikę, ale jeśli używa się ich jako tłumików, to nie zdadzą na dłuższą metę egzaminu i nie poczujemy się dzięki nim lepiej.
Z innych kwestii dochodzi również możliwość odniesienia kontuzji (jak przy każdej aktywności), pieniądze, które trzeba wydać (sprzęt jest w miarę tani i służy długo, ale benzyna niestety swoje kosztuje) oraz czas, który trzeba poświęcić na wyprawę (dojazd i powrót). Czy jest jednak warto? Jak najbardziej tak.
--------
Przepraszam wszystkich, którzy liczyli w tym wpisie na konkrety, ale chciałem zacząć tę serię należycie. Od następnego postu postaram się już o coraz więcej konkretów, a zacznę od małej kwestii związanej z górskim savoir-vivre.
Tymczasem: do zobaczenia na szlaku!
#gory #wedrujzhejto #pasja