Było to w latach 2007 - 2010 jak zaczynałem miałem 19 lat kończąc prawie 23. Było to po wypadku kiedy rozjebałem sobie kostkę i pół roku byłem w gipsie ale przeciągło to się na kilka lat. Porzuciłem szkołę bo wpadłem w złe towarzystwo, a bardziej dałem się wykorzystać jako słup przy różnych nielegalnych rzeczach. Myślałem że miałem kolegów z gansta świadka, a byłem dla nich marionetką i pośmiewiskiem. Przez co brak wykształcenia.
Mieszkałem w małym pokoju u rodziców 3x3 m2.
Miałem swój komputerek intel premium 4 co do ramu i grafiki nie pamiętam, monitor crt oraz internet neostrada 1,3 mb za 70 zł miesięcznie. Żeby opłacić go w weekendy chodziłem zbierać złom i puszki oraz sępiłem kasę od matki.
Meble z lat 80, zabawki, oraz każde pierdoły, byłem wtedy typem niczym konon zbierałem wszystko (Nie to co dziś minimalista). Nic nie wyrzucałem bo nauczyłem od rodziców że się przyda.
Paliłem fajki, kupowałem tani tytoń, czasem ojciec mi kupił paczkę fajek.
Jadłem to co mi rodzice dali, a sam dla smaku robiłem takie pizzerinki lub chłopskie garnki.
Siedziałem non stop na internecie, odkrywałem go, dziennie coś nowego. Pochłonęło mnie to, oszukiwałem mamę ze wysyłam cv, ale często były dymy że nie pracuje.
Moje ulubione strony w tamtym czasie były milanos gdzie oglądałem teraz legendarne hity internetu oraz władny much.
Siedziałem dużo na paltalku z powodów na dymy jak na głosówce i kamerach kłócili się polacy. 4 chan był dla mnie prawdziwą odskocznią, brałem udział do dziś w kultowych akcjach. Grałem w różne gierki mmo jak Tibia, Metin2 jednak nigdy się nie wkręciłem. Dużo siedziałem na forum emulacji GBA gdzie nawet byłem modem, i na tamte czasy byłem z tego dumny jakbym miał super prace xD A dostałem za to fanty jak smycz, bryloczek, koszulkę oraz inne pierdoły. Oglądałem też bardzo dużo filmów i seriali. Nie piłem alko bo nie miałem na to kasy. Co jakiś czas musiałem wyjść z rana z domu, niby że udaje się na rozmowę o pracę. Największym błędem było że całkowicie nie dbałem o higienę przez co rozjebałem sobie zęby. Potrafiłem chodzić w jednej koszulce 2 miesiące, a kapąc się raz w miesiącu. Dużo wtedy płakałem, przejmowałem się wszystkim, myślałem nawet o magiku. Każdy dzień na internecie to było odkrycie czegoś nowego, nowego hobby, dla kogoś z wiochy to było takie dopierdolenie dopaminy że szkoda gadać. Tu zobaczyłem czym są gunpla gundam, tutaj zobaczyłem o kartach kolekcjonerskich, dziennie okrywałem coś co było dla mnie fenomenem.
Pewnego dnia wszystko się skończyło, jak ojciec wleciał z wujkiem do pokoju. I że od jutra mam pracę za 45 zł dziennie przy rozbiórce magazynów. Cieszyłem się że zarobię kasę, całą kasę wydawałem na jakieś mega drogie ciuchy, alkohol, kupowałem masę elektrośmieci bo chciałem poczuć się kimś. Co dla mnie obecnie jest głupotą.
Czy żałuje czasu na pierwszym #neet ?
NIE I TAK
Nic mnie tak nie ukształtowało, przeczytałem masę książek, masę komiksów, masę filmów i seriali. Masę gierek. Po prostu popkultura, jakby podniosła mi w jakimś znaczeniu iloraz inteligencji. Potrafiłem się bardziej wysławiać, dużo życiowych sytuacji analizowałem pod względem tego co widziałem lub przeczytałem. Najważniejsze zacząłem myśleć, analizować. Jednak uważam że ten neet był za długi i jakby nie ojciec i wujek pewnie skończyłbym jak typowy #hikikomori
Potem miałem kilkanaście lat pracy przy rozbiórce magazynów, potem jako święty cieć i następnie jako kołchozownik.
Kołchoz był pierwszą pracę gdzie czułem się źle, oraz porzuciła mnie locha dla innego. Wtedy też zacząłem czytać o minimalizmie i konsumpcjonizmie, i wtedy ideologia wydała się zbawieniem. Sprzedałem śmieci z swojego pokoju, plus nie wydawałem już panicznie kasy na pierdoły. Oszczędziłem pierwszą kasę, co dało spokojną podstawę pod neet. Jednak rodzicom się to nie podobało, że mimo że mam kasę, co miesiąc im daje ale nadal dymili że siedzę w domu. Więc wiedziałem że nie odpocznę psychicznie i wróciłem do pracy, jednocześnie starając się o mieszkanie socjalne.
Po nie całych dwóch latach, z dość dużym kapitałem wprowadziłem się do mieszkania. Pomalowałem ściany na biało, położyłem panele, w ubikacji zostawiłem stary kibel, wannę i umywalkę tylko odświeżyłem świeżym silikonem, nie wyglądało elegancko jak z katalogu ikea ale było czyste i własne. Spałem na początku na dmuchanym materacu, aż któregoś dnia wracając z pociągu zobaczyłem że ktoś wyrzucił wersalkę. Poprosiłem pijaczka spod sklepu czy za 10 zł pomoże mi wnieść. Po dwóch miesiącach od dostania mieszkania, poszedłem na neet. Trwał z rok czasu, wtedy też zainteresowałem się anime co kiedyś uważałem za gówno i zacząłem nadrabiam mangi i anime. Berserk był pierwszą rzeczą jaką oglądałem potem czytałem. No i tak żyje do dziś. Kołchoz do roku czasu, potem neet. Jednak coraz bardziej myślę nad dłuższym neetem, bo z każdym kolejnym odkrywam więcej możliwości żeby przetrwać jak jedzenie za darmo, czy dofinansowania. Myślę też czy czasem nie zrobić neet i nie napisać książki o neetcie ludzi z małych miejscowości wiejskie hikikomori . Opłacić jakiegoś korektora co przełoży moje słowa na poprawną polszczyznę która nie kuje w oczy, i wydać. Ale to tylko marzenie, bo temat kijowy mało popularny, ze mnie to bardziej pamiętnikarz niż pisarz.
Pozdrawiam Bracia z tagu #przegryw
Za półtorej godziny cisnę do kołchozu.
