Dorohedoro
Dorohedoro to tytuł rzadko spotykany jak na anime, w wielu aspektach bardzo odmienny od tego do czego jesteśmy przyzwyczajeni. Stawia na całkowicie odjechany setting, totalnie pokręcone wydarzenia i bohaterów jak jeden mąż zasługujących na krzesło elektryczne. Sama bajka to psychodeliczny trip pełen krwawej jatki, bezsensownej przemocy oraz czystego sadyzmu wprost wpisanego w świat przedstawiony. Ba, znęcanie, poniewieranie i mordowanie słabszych to podstawowe filary egzystencji, na których opiera się życie.
Anime ma szeroki wachlarz postaci, ale ciężko tutaj wyłonić kogokolwiek jako jasno zdefiniowanego głównego bohatera. Nie jest to też żadnego rodzaju bohater grupowy. Ta bajka to raczej migawka ze splątania losów kilkunastu chorych pojebów. Nie ma tutaj absolutnie nikogo, o kim można by powiedzieć, że jest to bohater pozytywny. Gdzieś bodajże w piątym odcinku, ostatnia osoba, która mogła by się zbliżyć do takiego miana z zimną krwią i wyrachowaniem morduje człowieka w napadzie rabunkowym. A same postacie są po prostu świetne, dalekie od jakichkolwiek szablonów, w których można by ich zaszufladkować.
Seans jest fantastyczny od pierwszego do ostatniego odcinka, kolejne kawałeczki układanki, przedstawiane na zmianę z perspektyw różnych bohaterów... pewnie teraz spodziewaliście się, że napiszę iż składają się w jedną całość, a tu takiego wała. Te kawałeczki to fragmenty mięsa, szarej materii z mózgów i flaków rozbryzgujących się po ścianach, doskonale komplementujące obrzydliwość całej serii. Fabuła dotycząca dochodzenia kto rzucił czar na jedną z postaci brnie co prawda powolutku do przodu, ale to tylko pretekst to taplania się w wylewającej się z ekranu niegodziwości. Akcji jest dużo, jatka cały czas, nie ma chwili by się nudzić.
Bajka nie ma żadnej konkluzji i kończy się tylko domknięciem jednego wątku, co z automatu pcha widzą w stronę mangi i ja właśnie tam się wkrótce udaje. Wspaniały seans, zapraszam do oglądania.
https://www.youtube.com/watch?v=QH3xIN6Xskk