1089 + 1 = 1090
Tytuł: Spotkanie z Ramą
Autor: Arthur C. Clarke
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: Rebis
ISBN: 9788383380131
Liczba stron: 280
Ocena: 8/10
Pan Clarke zaserwował nam bardzo sympatyczną książkę traktującą o pierwszym kontakcie z pozaziemską technologią.
Otrzymujemy dosyć sprawne przedstawienie odkrycia anomalii, niedowierzania i krótko potem niepewności przemieszanej z nutą strachu, aż wreszcie podjęcia działań mających na celu kontakt bezpośredni. Od tego momentu śledzimy działania drużyny kapitana Nortona, z małymi jedynie przerwami na krótkie dyskusje specjalistów z zarządu ds. Ramy dywagujących nad istotnymi w danym momencie historii sprawami.
W całkiem przyjemny i naturalny sposób zostało przedstawione obcowanie zespołu z czymś zupełnie obcym i poza jego pojmowaniem, a z drugiej strony próby radzenia sobie z tym poprzez przyporządkowywanie konkretnym rzeczom/zjawiskom/obiektom cech lub nazw znanych z życia codziennego.
Niewielka długość rozdziałów (co osobiście lubię) pozwala tym mocniej wybrzmieć częstym rewelacjom następującym we wnętrzu Ramy i, szczerze powiedziawszy, spełnia to swoją rolę.
Do tego świat przedstawiony, pomimo niewielkiej objętości książki, jest może i z jednej strony tylko zarysowany, ale z drugiej - paradoskalnie - barwny: skolonizowany Księżyc, na którym swoją drogą obradują jajogłowi ds. Ramy, oczywiście Mars, do tego zamieszkałe księżyce gazowych olbrzymów oraz poszczególne większe asteroidy znajdujące się pod ich jurysdykcją, a na deser szaleńcy z Merkurego bogacący się na piekielnym wydobyciu cennych surowców.
Postacie raczej na pewno nie zapadną w pamięć, ale złe pod żadnym pozorem też nie są: mamy oczywiście kapitana Nortona, miłośnika kapitana Cooka, jego kumpla - skupionego Mercera, medyk Laurę itd. W trakcie lektury każdy znajduje swoje miejsce, a o to chyba chodzi?
Książka nie jest może niesamowicie głęboka, ale przedstawienie pierwszego kontaktu wychodzi jej świetnie i w inny niż zwykle sposób. Czyta się sprawnie, mini-cliffhangery zostały zrealizowane umiejętnie - po prostu mi się podobało.
Zobaczymy jak będzie z kolejnymi, niesławnymi częściami.
Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz
#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto #rebis #papierowywehikulczasu #arthurcclarke #ksiazkicerbera
Tytuł: Spotkanie z Ramą
Autor: Arthur C. Clarke
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: Rebis
ISBN: 9788383380131
Liczba stron: 280
Ocena: 8/10
Pan Clarke zaserwował nam bardzo sympatyczną książkę traktującą o pierwszym kontakcie z pozaziemską technologią.
Otrzymujemy dosyć sprawne przedstawienie odkrycia anomalii, niedowierzania i krótko potem niepewności przemieszanej z nutą strachu, aż wreszcie podjęcia działań mających na celu kontakt bezpośredni. Od tego momentu śledzimy działania drużyny kapitana Nortona, z małymi jedynie przerwami na krótkie dyskusje specjalistów z zarządu ds. Ramy dywagujących nad istotnymi w danym momencie historii sprawami.
W całkiem przyjemny i naturalny sposób zostało przedstawione obcowanie zespołu z czymś zupełnie obcym i poza jego pojmowaniem, a z drugiej strony próby radzenia sobie z tym poprzez przyporządkowywanie konkretnym rzeczom/zjawiskom/obiektom cech lub nazw znanych z życia codziennego.
Niewielka długość rozdziałów (co osobiście lubię) pozwala tym mocniej wybrzmieć częstym rewelacjom następującym we wnętrzu Ramy i, szczerze powiedziawszy, spełnia to swoją rolę.
Do tego świat przedstawiony, pomimo niewielkiej objętości książki, jest może i z jednej strony tylko zarysowany, ale z drugiej - paradoskalnie - barwny: skolonizowany Księżyc, na którym swoją drogą obradują jajogłowi ds. Ramy, oczywiście Mars, do tego zamieszkałe księżyce gazowych olbrzymów oraz poszczególne większe asteroidy znajdujące się pod ich jurysdykcją, a na deser szaleńcy z Merkurego bogacący się na piekielnym wydobyciu cennych surowców.
Postacie raczej na pewno nie zapadną w pamięć, ale złe pod żadnym pozorem też nie są: mamy oczywiście kapitana Nortona, miłośnika kapitana Cooka, jego kumpla - skupionego Mercera, medyk Laurę itd. W trakcie lektury każdy znajduje swoje miejsce, a o to chyba chodzi?
Książka nie jest może niesamowicie głęboka, ale przedstawienie pierwszego kontaktu wychodzi jej świetnie i w inny niż zwykle sposób. Czyta się sprawnie, mini-cliffhangery zostały zrealizowane umiejętnie - po prostu mi się podobało.
Zobaczymy jak będzie z kolejnymi, niesławnymi częściami.
Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz
#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto #rebis #papierowywehikulczasu #arthurcclarke #ksiazkicerbera
