Pfff. Dziś siedzę w budynku, który od nowości t.j. od lat 30 ubiegłego wieku nie widział na oczy ani jednego klimatyzatora.
Niedawno zszedłem z drabiny w sali pod samym dachem, bo trzeba było przeciągnąć 10 metrów kabelka pod sufitem.
Its fine.
W robocie z klimą, gdzie nie mam aktualnie nic do roboty wziąłem urlop. Trzeba być w życiu twardym.
Doszedłem do momentu w życiu że kocham upały, jak przez ponad pół roku jest zimno(i nie, maj się w tym roku nie liczy jako ciepły miesiąc bo był często kurewsko zimny wiatr a temperatury w nocy zbliżały się czasem do zera), to każdy naprawdę ciepły dzień jest dla mnie niczym jakieś święto które trzeba celebrować i się nim cieszyć bo niedługo znowu zaczną się bluzy, czapki, smog, wyższe rachunki, wypierdalanie się na chodniku, śliskie ulice i inne atrakcje
Zaloguj się aby komentować