Zdjęcie w tle
Loginus07

Loginus07

Kosmonauta
  • 130wpisy
  • 516komentarzy
18 603,99 + 5,05 = 18 609,04

Wczoraj powiedziałem sobie, że albo pojadę dziś pracować z biura albo pójdę biegać. Jako, że łóżko miało nadzwyczaj silną grawitację rano to musiałem iść biegać popołudniu :)

Dzisiaj miało być delikatnie, w końcu jestem bez formy, i w planach był bieg ciągły przez 30 minut po płaskim (no prawie płaskim, ale jedne schody powtórzone 4 razy na pętli to niewiele), ale jak zobaczyłem, że w sumie zostało mi jakieś 500m zarówno do domu, jak i do 5km to stwierdziłem, że przekroczymy ten czas.

#sztafeta

Wpis dodany za pomocą https://hejto.sztafetastats.pl/sztafeta/
77429aff-5e9e-442d-9462-9c896a41dc60

Zaloguj się aby komentować

18 447,08 + 7,78 = 18 454,86

Pan @scorp mnie zabije, że w czerwcu dodaję majowe aktywności, ale liczyłem, że sztafetastats wstaną z martwych.

Pierwszy bieg od początku kwietnia. Trening firmowy na stadionie z trenerem i mamy ambiwaletne uczucia - treneiro mówi, że bywało że mną gorzej i sezon do uratowania, moje plica, serce i głową mówią, że to porą umierać... No i są jeszcze nogi... nogi nie potrafią w kryzysy... one chcą biec... 1.5km w tempie 4:56 to tylko ich zasługa, bo reszta chciala przerwać i wybrać trening dla początkujących.

Czy coś z tego sezonu jeszcze będzie? Śmiem wątpić, ale z tymi dwoma draniami tam na dole to nie wiadomo ^^ za 2 tygodnie Challenge Gdańsk, który będzie prawdziwym czelendżem - wtedy zobaczymy czy z tej mąki będzie jeszcze jakiś chleb

edit: bieg z wczoraj (31.05), a te 2:55/km wygląda jak błąd systemu, aczkolwiek pierwszą 100 grzałem jakby jutra miało nie być ^^
4f91a0d6-aa0c-4779-a966-f5cc559e3966
scorp

@Loginus07 Spokojniutko luz blues. Dodane do maja Biegać, naCurwiać ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Zaloguj się aby komentować

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
Za dzieciaka pożyczyłem 2 gry od kolegi: Fallouta, na którego się napaliłem, bo RPG w świecie po wojnie atomowej, będzie super! i po uruchomieniu, pierwszych walkach ze szczurami, wyjściu z krypty, itp. gra mnie... pokonała/przerosła, ciężko mi wybrać z perspektywy czasu. Więc zainstalowałem drugą pożyczoną gierke, jakiś tam Medal of Honor: AA... obstawiam, że wiecie, która gra bardziej kupiła 11 latka i jak to się skończyło... No ale teraz zainspirowany serialem stwierdziłem, że wreszcie muszę dokończyć swój projekt z młodości i przejść całego Fallouta 1 (a także 2, 3, NV i 4) ^^

No i powiem tak... ciężka to była próba charakteru. Teraz już jestem starszy, cierpliwszy, ogarniający więcej (a przynajmniej mam taką nadzieję), a jednak i tak wymęczyła mnie ta gra. Narzekałem już na hejto, że Baldurs Gate'y 1 i 2 się źle zestarzały, ale chyba powinienem wycofać tamte okrutne słowa, bo w porównaniu do Fallouta to prawie jak nowe gry. Tutejsza mechanika walki to dramat - system turowy, w którym każdy ma swoją osobną turę potrafi doprowadzić do sytuacji, że sobie czytałem książke, bo pół miasteczka musiało zrobić ruch, potem dwa kliknięcia i wracamy do czytania... Fallout uświadomił mi też, jak obecnie jesteśmy ładnie prowadzeni za rączkę przez deweloperów. Standardem jest, że masz misje, która mówi Ci jak należy się poruszać, jak się korzysta z nowych mechanik, itd. W Falloucie nic takiego nie ma, a o tym, że mogę korzystać z przedmiotów w ekwipunku bez wsadzania ich do łap dowiedziałem się pod koniec gry i to przez przypadek.

Natomiast bardzo dobrze moim zdaniem broni się świat stworzony w dziele. Może to kwestia tego, że jestem na świeżo po serialu, a Fallouta 3 przechodziłem 3 razy i mam dobre wspomnienia z 3d, ale jednak jest to osobliwa mieszanka rozwiniętej technologii i lat 50. Świetną robotę robią notatki sprzed wojny, które opowiadają nam historię upadku człowieka. Ale ja zawsze lubię jak w historii jest jeszcze historia, takie osobliwe zboczenie.

Kuleje natomiast fabuła sama w sobie. Zaczynamy od prostego zadania - nasza krypta potrzebuje nowego chipa wodnego, bo obecny przestał działać, więc ktoś musi poszukać zamiennika. Potem zostajemy wciągnięci w różne lokalne zatargi, wojny gangów, itp. Problem polega na tym, że do samego końca nie czułem jaki jest mój cel w tej grze. Niby widzimy, że są super mutanci i że stanowią oni zagrożenie, ale zasadniczo to nikt nam nie zleca tego jako questu, a co najwyżej sami możemy zapytać czy warto by to zrobić (a przynajmniej ja tak poprowadziłem dialogi). Brakowało mi tego uczucia niepokoju albo poczucia misji. Po znalezieniu chipa tak naprawdę gra nie sugerowała, że jest coś ważniejszego do zrobienia. Owszem nadzorca krypty mówi, że jest nowe zagrożenie i dobrze byłoby je rozwiązać, ale nie mówi gdzie, nie mówi jakie zagrożenie, sprawa zaginionych karawan nie jest osobnym questem. Jak sam na to nie wpadniesz to z aluzji możesz się nie dowiedzieć co masz robić. Wiem, że kiedyś pewnie to było akceptowane, a obecnie część osób tęskni za takim podejściem do gracza. I ja trochę też, ale przy questach pobocznych, a nie głównych. No ale to tyle z narzekania.

Ogólnie grę oceniam na mocne 7/10 z dopiskiem, że już nigdy więcej w nią nie zagram nie wychowałem się na niej, nie mam sentymentu, nie będę się katował drugi raz.

Teraz chwila odskoczni w coś odmuuuuużdżającego i instaluję 2
7f85edfa-c648-40c0-b4e1-80a6e71b5d16
bartek_75

Ja się wychowałem na Falloucie i niedawno tez zrobiłem 1 i 2 z restoration project. I jak świat i fabuła nadal dobre (sentyment), tak interface i grafika strasznie męczą. Kolejny raz już raczej nie będę się męczył. A turowa walka jest super.

Odczuwam_Dysonans

@Loginus07 uwielbiam, ale fakt że pierwsze co zawsze robiłem to prędkość ruchu postaci na maksa no i dwójka jest dużo bardziej miodna. Ja to w ogóle te 2 dekady temu grałem najpierw w dwójkę, potem w jedynkę i była znacznym downgradem w jakości rozgrywki. Chociaż to bardziej skondensowana opowieść, no i też warto znać. Szkoda że nie podszedłeś od razu do 1in2, czyli jedynki na silniku dwójki.

Nie spodziewaj się że dwójka jest dekadę przed jedynką czy coś, ale takie głupoty jak choćby nowe przedmioty u góry a nie na dole ekwipunku to jednak dobre usprawnienia no i też jak już wspomniano, restoration project.

Jak dla mnie Fallouty w swojej kanciastości zestarzały się lepiej niż pierwszy Baldur, no ale to już kwestia preferencji przy tak starych tytułach. Nie ma drugiej takiej gry jak F2, wychodzisz na pustkowia i w sumie tylko od ciebie zależy co zrobisz. Fakt faktem że pewnie pomogłoby Ci przeczytanie instrukcji, za małolata się dawało radę bez, ale też zasoby czasowe były nieograniczone miłej gry!

superhero

@Loginus07 dawno temu bawiłem się w hex edit do plików sav w Fallout 2 i Fallout 1.

kreator postaci - stwórz postać, zapisz plik, uruchom heh edytora, zmodyfikuj SPECIAL, zapisz plik, uruchom grę, kreator postaci i wczytaj zmodyfikowany plik - robiłem special na 10 i zaczynałem nową grę

Zaloguj się aby komentować

446 + 1 = 447

Tytuł: George Orwell
Autor: 1984
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: Muza
ISBN: 978-83-7758-366-1
Liczba stron: 287
Ocena: 9/10

tl;dr: Świetna książka, ukazująca ludzkie strachy sprzed niemal wieku, serdecznie polecam.

Był taki okres w moim życiu, w wieku 20-23 lat, gdzie czytałem praktycznie tylko dystopie. Jakoś fascynowało mnie to, jakie najgorsze wizje świata mają do przekazania różni autorzy. Wtedy też po raz pierwszy przeczytałem "1984" Orwella, które przez długi czas było moim osobistym numerem 1. Wizja wykreowana przez angielskiego pisarza była okropna i w związku z panującym wtedy boomem na social media oraz pierwszymi udanymi próbami tworzenia masowych fake newsów zacząłem się obawiać, że w tą stronę pójdzie świat. Że pewnego dnia teleekran powie mi, że mam się rozciągać (to akurat mógłby mówić), a potem pójdę na zajęcia i będziemy omawiali to, że 2+2=5. Od tego momentu trochę czasu minęło, ja dorosłem, zmieniły mi się gusta i poglądy, zdarza się. Ale z półki z książkami cały czas obserwowało mnie oko w czerwonej, krwawej dłoni i czekało...

Na jakieś święta dostałem kieszonkowe wydanie "1984". Wtedy nie ruszałem książki, bo byłem w miarę świeżo po lekturze, potem wróciłem do fantasy. Jednakże ze względu na niewielkie rozmiary wydania, które mam zawsze brałem ją do podróży. Problem polegał na tym, że w samolocie zwykle spałem, a na miejscu nie było czasu, więc tak naprawdę nigdy nie wziąłem się za jej czytanie. Aż do teraz.

I cóż, muszę powiedzieć, że moim zdaniem książka nie zestarzała się ani o dzień od momentu, kiedy pierwszy raz ją czytałem. Wizja świata wykreowana przez Orwella jest niezwykle brutalna, oparta częściowo na przesadzonych wyobrażeniach, jednakże na mnie nadal robiła przerażające wrażenie. I znowu czytając analizowałem ile rzeczy się już dzieje - ciągłe podsłuchiwanie przez urządzenia, które mamy przy sobie, ogromne fale fake newsów w social mediach, ale najbardziej mnie poruszyły 2 minuty nienawiści, które wyglądały jak wieczorne Wiadomości sprzed miesięcy. Na szczęście nasz świat nie jest takim okrutnym miejscem, jak Pas Startowy nr 1. Duży nacisk kładzie się u nas na to, co Partia chciała zniszczyć - na ludzkie emocje i pielęgnowanie ich. Cieszę się, że w przeciwieństwie do Winstona mam prawo darzyć ludzi sympatią, mieć znajomych i przyjaciół, kochać. I że te emocje nie są pozbawione wartości tak jak miało to miejsce w innej dystopijnej powieści "Nowy, wspaniały świat", którą też muszę sobie odświeżyć, ale na to będzie pewnie kiedyś inny wpis.

Ale żeby nie było tylko o mnie to jeszcze kilka słów o samej powieści. Specyfika stworzonego przez Orwella świata sprawia, że nie zestarzał się on na przestrzeni lat między wydaniem powieści, a dniem dzisiejszym. Opisy świata oraz znajomość historii totalitarnych reżimów XX wieku pozwalają nam wyobrazić sobie tą nihilistyczną wersje Londynu. Autor poświęca też dużo czasu na ukazanie nam psychiki głównego bohatera oraz to, jak radzi on sobie ze swoimi myślami. Myślami, które w tym świecie są największą ze zbrodni. Widzimy jego powolną drogę do zatracenia, a końcówka pozwala czytelnikowi na własne interpretacje jaki koniec czekał Winstona i Julię. Na reddicie ludzie od lat się kłócą czy to była metafora czy prawdziwe wydarzenie, czy blizna Julii to zabieg chirurgiczny czy wynik przesłuchań. Cieszę się, że nie mamy jednoznacznych odpowiedzi na to, co stało się w pokoju 101.

Podsumowując - moja nostalgiczna podróż okazała się równie ciekawa jak za pierwszym razem, książkę łyknąłem praktycznie w kilka wieczorów mimo, iż nie bardzo miałem czas na czytanie. Jeżeli ktoś jeszcze nie miał okazji to polecam, natomiast jeżeli ktoś czytał już kiedyś to też polecam

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter
5e15ce75-d1c2-44f7-85f1-33afe401f2ce
jarezz

@Loginus07 o książce słyszałem od lat. Wiadomo - książka opisującą partyjny totalitaryzm, zanim został zbadany poprzez autopsję na Niemczech i ZSRR.


Raczej już po nią nie sięgnę. Literacki świetna ale tak jak "Paragraf 22" Heller'a to była pierwsza w moim życiu książka, która czytając śmiałem się na głos, tak "1984" doprowadziło mnie do bardzo silnego stanu przygnębienie i wkurwienia na parę głównych bohaterów.

Stan jaki odczuwałem po przeczytaniu tej książki był dla mnie bardzo nieprzyjemny i nie chcę go więcej przeżywać.

Runo

@Loginus07

Tytuł: George Orwell

Autor: 1984

a31ee3d0-8def-4e7c-a5bb-ac29361d4dc4
Loginus07

@Runo xDDD a kto by to czytał pola do uzupełnienia? xD

Felonious_Gru

@Loginus07 pierwsza część była bardzo ciekawa, im dalej, tym gorzej.

Gorzej się czułem, bo wizja aż nadto plastyczna i prawdopodobna

Loginus07

@Felonious_Gru te naście lat temu też tak myślałem, dzisiaj bym powiedział, że Huxley w "Nowym, wspaniałym świecie" przewidział więcej niepokojących rzeczy, które dzieją się obecnie

Felonious_Gru

@Loginus07 nie słuchałem, kiedyś nadrobię

Zaloguj się aby komentować

Miałem ostatnio okazję oglądać po raz pierwszy w życiu "2001: Odyseja Kosmiczna" i muszę powiedzieć, że nie rozumiem tych wszystkich ochów i achów nad tym filmem. Gdzie nie wejdzie się w internecie to krytycy pieją z zachwytu: "co to nie za film, kultowe arcydzieło, do dziś nie nakręcono nic lepszego".
Filmweb? 8,8 u krytyków, 7,7 wśród widzów. IMDB? 8,3 wśród oceniających. Zgniłe pomidory? 92% pomidorometra, 89% wśród widzów. Metacritic? 8,4.

Absolutnie nie rozumiem skąd te oceny, skąd te zachwyty. Może te 50 lat temu film robił wrażenie wizualnie, zresztą uważam, że nie zestarzał się prawie wcale i dzisiaj też dobrze się go oglądało. Muzyka? Utwory klasyczne są genialnie połączone z tym co widzimy na ekranie, natomiast utwory skomponowane na potrzeby filmu? No są, nic więcej o nich nie mogę powiedzieć. Historia? Sama w sobie jest ciekawa, a problem z AI jest całkiem na czasie w chwili obecnej. Problem polega na tym, że jest rozwleczona w czasie. I to bardzo rozwleczona. Treści tam jest może na godzinę, natomiast film trwa prawie 2,5h. Sceny są przeciągane, nic się w nich nie dzieje i tylko śledzimy autozachwyty reżysera nad tym, jak sobie poradził z taką sceną, jak dał sobie radę i jak pięknie to wyszło. I zamiast śledzić akcję oglądamy panoramy kosmiczne i efekty niczym z Windows Media Playera. A fabuła sama w sobie jest prosta, ale przez to, że zakończenie jest jakie jest to film chcę udawać, że jest dla filozofów, dla myślicieli, nie dla wszystkich, tylko dla elity...

Kubrick stawia na monumentalizm, a ludzie się tym zachwycają. I nie wiem sam czy są obecnie są to zachwyty szczere czy też powielanie tego, co mówiono 50 lat temu. Z mojej perspektywy to wygląda jakby wmówiono nam, parafrazując Gombrowicza, że Kubrick wielkim artystą był i nikt tego nie neguje, a wszyscy klaszczą, bo nikt nie chcę wyjść na tego głupca, któremu ten film się nie spodobał. No bo przecież to arcydzieło kinematografii, jak mógłby się nie podobać? Moim zdaniem to zwykła wydmuszka i dawno się tak nie wynudziłem, jak na tym seansie. Daje mocne 5/10 i biorę na klatę wszystkie oskarżenia, że tego arcydzieła nie zrozumiałem. Chętnie pozna inne opinie, bo może ja coś przegapiłem
53098214-f081-403c-8e8b-733a388b0468
argonauta

Bierz poprawkę, że ten film był pierwszym tak realistycznym SF. Tego typu filmy z tamtych lat takie były. Blade Runner też przynudza a wtedy to było wow.


Ja doceniam oba filmy, aczkolwiek źle się zestarzały, ociekając monumantalizmem, który dziś już tylko śmieszy

TheVitt

Dawno go oglądałem ale zapadło mi w pamięci to, że próbowano wiernie odwzorować różne fizyczno-techniczne szczegóły. Na przykład statek ze sztucznym ciążeniem, uzyskanym dzięki obracającej się kabinie w kształcie pierścienia. Również to, jak bohaterowie się po nim poruszali. No i był to chyba pierwszy film, jaki widziałem, gdzie czynnościom wykonywanym w przestrzeni kosmicznej, albo w śluzie, przed wyrównaniem ciśnienia towarzyszyła zupełna cisza.

Loginus07

@TheVitt Fakt, cisza w przestrzeni kosmicznej jest super i bardzo rzadko spotykana. Natomiast koleś bez hełmu latający po przestrzeni kosmicznej (krótko, bo krotko, ale jednak), który taką podróż przeżywa też jest rzadko spotykany, także niby chciał zachować prawa fizyki, ale tylko tam, gdzie to nie wpływało na skróty fabularne.

Niepowtarzalny2

Film, który wyznaczył trendy filmów science fiction. Masa późniejszych tytułów nawiązuje do tego filmu i dziś rzeczy, które w nim widzimy uważamy za normalne, poprawnie wykonane, a to właśnie ten film pierwszy raz ukazywały pewne rzeczy, czy korzystał z nowatorskich technicznych rozwiązań. Późniejsze produkcję takie jak chociażby Gwiezdne Wojny, czy nawet dzisiejsza Incepcja lub Interstellar nadal powielaja Odyseje.


Co do fabuły, to każdy może mieć swoje zdanie, dla jednych genialne budowanie napięcia i nie jednoznaczne zakończenie, dla innych przeintelektualizowany i nudny film. Tu nie będę oceniał która postawa jest lepsza, ale nie można odmówić temu dziełu ponadczasowości i wyznaczenie trendów w dzidznach technicznych. Za to samo należy mu się status arcydzieło

Loginus07

@Niepowtarzalny2 ok, z tą opinią się zgadzam w 100% - rozumiem wyznaczanie trendów w dziedzinach technicznych oraz to, że był prekursorem i sądząc po tym, jak wiele elementów powtarzanych jest do dziś to był wielkim prekursorem.


Ja się czepiam właśnie historii i tego, że ona się nie broni absolutnie po latach i jest zwykła wydmuszką moim zdaniem.


Powiedziałbym, że dla mnie ten film to coś w stylu dema technologicznego - patrzcie co potrafimy zrobić, a nie skupiajcie się na niczym innym, bo to bezsensu. No ale to moje zdanie tylko. I cieszę się, że je wyraziłem tutaj, bo udało mi się poznać zdanie innych i trochę szerzej spojrzeć na ten film.

Zaloguj się aby komentować

Hej! Po latach wróciłem do pokemonów i pytanie czy ktoś w to jeszcze gra i chciałby się giftami powymieniać?

Nie obiecuje codziennej aktywności, ale dam z siebie dużo by tak było ^^

Moje id 734618192792

#pokemongo
Loginus07

Dzięki wszystkim za zaproszenia - porozsyłałem już pierwsze prezenty :)

tyci_koks

@Loginus07 również wysłałam zaproszenie!

Zaloguj się aby komentować

353 + 1 = 354

Tytuł: Diuna. Cykl Kroniki Diuny. Tom 1
Autor: Frank Herbert
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: Rebis
ISBN: 9788381884471
Liczba stron: 672
Ocena: 8/10

O "Diunie" słyszałem już lata temu, a część jej konceptu poznałem czytając... "Wiedźmina". Z perspektywy czasu i tej książki widzę, jak bardzo Herbert zainspirował Sapkowskiego i muszę przyznać, że z obecnej perspektywy patrzę na sagę o Ciri nieco bardziej krytycznie. No ale wracając do melanżu i na planetę Arrakis - do przeczytania Diuny zachęcił mnie film i chociaż zwykle staram się przeczytać książkę przed obejrzeniem filmu, to w tym wypadku się nie udało. Przed pierwszą częścią byłem w środku "Malazańskiej Księgi Poległych" i nie mogłem się oderwać, a przed drugą czekałem, aż różowa skończy czytać i odblokuje książkę

Sama historia opowiada nam o wielkiej intrydze mającej na celu przejęcie planety z najcenniejszym surowcem w znanym wszechświecie - melanżem. Przyprawa ta pozwala na widzieć niewielki fragment przyszłości, dzięki czemu astronawigatorzy Gildii Kupieckiej są w stanie bezpiecznie nawigować po przestrzeni kosmicznej. Sam świat jest sprytnie zbudowanym światem fantasy. Niby akcja dzieję się w kosmosie, niby na różnych planetach, jednakże ze względu na dawną historię (której nie poznajemy szerzej w tej części książki) ludzie zrezygnowali z komputerów, a broń palna jest bezużyteczna ze względu na tarcze osobiste. Dostajemy więc świat, gdzie bohaterowie musza walczą głównie na broń białą, a skomplikowane obliczenia dokonują ludzkie komputery - mentaci. Bardzo podobał mi się ten zabieg autora - uważam, że dzięki temu łatwiej było mu "obronić" bohaterów od śmierci niż miało to miejsce w takich np. Gwiezdnych Wojnach, gdzie Szturmowcy zawsze nie trafiali w protagonistów.

Ciekawie również prezentuje się wątek "religijno-eugeniczny". Lokalne "czarodziejki", czyli siostry Bene-Geserit od lat planują stworzenie swojego mesjasza poprzez dobór najlepszych genów oraz mieszanie ich. Jednocześnie tworzą też misje prorocze, które mają ukierunkować miejscową ludność na konkretne wsparcie ich planów.

W moim odczuciu autor przygotował naprawdę interesujący świat, a fabuła i los Paula Atrydy jest tylko pretekstem do przekazania swoich przemyśleń na temat religii, fanatyzmu i tego jako można to wykorzystać. Jako, że moje myśli często krążą w podobnych regionach, zwłaszcza ostatnimi czasy to z niecierpliwością czekam na więcej wolnego czasu by zabrać się za kolejne części

#bookmeter
67705c91-6127-4ec2-87ef-e962dabaada4
elenath

@Hoszin czwarta część jest najlepsza że wszystkich. Warto wrócić. Końcówka też ciekawa.

Zaloguj się aby komentować

94 588 + 50 = 94 638

W ramach dojazdu do lokalu wyborczego stwierdziłem, że dorobię trochę kwadratów ^^

#rowerowyrownik

Wpis dodany za pomocą https://hejto.sztafetastats.pl/rowerowyrownik/
8c7bbc42-0969-4c54-9051-b988a4b2c119
pluszowy_zergling

Ciekawe jak u Ciebie na wyborach, w Kraku na moim osiedlu w sumie niezły tłum (Czyżyny), u mojej Mamy za to pustki (Bieńczyce, blisko Nowej Huty).

Fajnie, że chciało Ci się głosować, jak inaczej mamy zmienić nasz kraj na lepsze ?

Loginus07

@pluszowy_zergling wszedłem bez kolejki, ale starszy pan, który w odświętnym mundurze pilnował wrzucania głosów powiedział, że teraz jest luźniej, bo pora obiadowa, a godzine wcześniej były tłumy

pluszowy_zergling

@Loginus07 Wgle tajność wyborów taka se, Panie kierowali "za parawanik" a facetom kazali na szafkach napierniczać te wybory Januszerka na pełnej, ale pal sześć.

Zaloguj się aby komentować

10 575,69 + 7,39 = 10 583,08

Wczorajsze firmowe bieganko na stadionie. Czuje się zdecydowanie lepiej niż jak wracałem na początku marca do biegania. Aczkolwiek nadal jest ten sam problem - nogi by chciały, ale serce i płuca mówią "czy was nie porąbało tam na dole? za szybko" ^^ ale na 1.2km udało się zejść poniżej 5min/km. Co prawda tylko raz, ale i tak uważam, że to dobry sygnał.

#sztafeta

Wpis dodany za pomocą https://hejto.sztafetastats.pl/sztafeta/
64e622a9-cfbb-4721-9179-e2f8fc496732

Zaloguj się aby komentować

93 088 + 11 + 9 + 10 + 7 + 8 + 7 + 1 + 10 + 33 + 45 + 7 + 1 + 8 + 9 + 9 + 7 + 8 + 90 = 93 368

Wrzucam za praktycznie cały marzec - zrobiło się cieplej to pojawiły się pracodomy, ale też krótsze wycieczki po okolicy w celu uzupełnienia siatki kwadratów i kwadracików #squadrats

#rowerowyrownik

Wpis dodany za pomocą https://hejto.sztafetastats.pl/rowerowyrownik/

Zaloguj się aby komentować

Dzisiaj się dowiedziałem, że we wtorek awansowaliśmy na Euro pokonując w barażach Walie w karnych.

I nie byłoby w tym pewnie nic dziwnego, gdyby nie to, że pamiętam, jak fascynowałem się piłką. Pamiętam "kaszanke" co środę w TVP, to jak sobie rysowałem ręcznie terminarze ligi mistrzów, bo chciałem oszczędzić kieszonkowe, a internet wtedy dopiero raczkował i trzeba było ręcznie śledzić wszystkie wyniki. Pamiętam, jak oglądałem każdy mecz reprezentacji Polski, nawet te elitarne z San Marino czy Wyspami Owczymi, znałem składy większości klubów z czołówki, wiedziałem kto awansuje, a kto spada w danym sezonie i jak wygląda pierwsze 50 miejsc rankingu Fifa.

A teraz? Teraz to ja się nagle dowiaduję, że awansowaliśmy na drugą najważniejszą imprezę piłkarską. Że Bayern nie przewodzi w Bundeslidze, a Chelsea jest w drugiej połówce Premiership. Nie znam praktycznie większości zawodników czołowych klubów, a Ci których znam grają po MLSie lub u Saudyjczyków.

I zastanawiałem się jak do tego doszło. I o dziwo wiem. W pewnym momencie doszło u mnie do przesytu futbolem. Piłkarskie święto jakim była Champions League? Zamiast co dwa tygodnie gra co tydzień, mecze są rozgrywane o 18, nawet jeżeli nie dzieją się w rosji. Reprezentacje? Tutaj jakaś liga narodów, tu jakiś turniej leśnego dziadka, na Euro łatwiej jest się zakwalifikować niż niedostać, bo kiedyś w fazie finałowej było tylko 16 drużyn, teraz chyba z 64... Sport jest napompowany kasą, piłkarze zmieniają kluby co pół roku, a kwoty transferów idą w setki milionów. Brakuje już zawodników jak Totti czy ADP, którzy całe życie grali dla jednej drużyny, teraz tylko sprzedać się póki jeszcze zdrowie pozwala.

I ktoś może stwierdzić, że marudzę, że tak teraz wygląda świat i maszeruj albo giń. I będziecie mieli racje. Dlatego ja w sumie to nawet nie wiem czy to Euro będę oglądał, bo nie wiem czy chce mi się jeszcze poświęcać czas i nerwy na wspieranie zmiany, której nie chcę.

#pilkanozna #sport
jimmy_gonzale

A co dopiero siatkówka. Tam to mają 20 drużyn i 5 mistrzostw rocznie.

scorcc

@Loginus07 mam tak samo już od lat i się zastanawiałem co że mną nie tak. Kochałem piłkę, cały pokój w plakatach, tony czasopism "piłka nożna", składy na pamięć. Planowałem oglądać ten mecz z Walią, ale jednak wybrałem serial i o wyniku dowiedziałem się na drugi dzień. ME pewnie oglądnę z młodym żeby mu tłumaczyć co i jak, ale to już nie będzie to samo. Kiedyś to było 🙂

Rzeczywiście może przesyt i tempo wykończyło moje zainteresowanie.

M_B_A

@Loginus07 Jako objaw tego raka toczącego piłkę dodałbym jeszcze ostatni mundial, który odbył się mimo wszelkich kontrowersji związanych m.in. z budową stadionów. Już dawno w tym sporcie nie na jakichś głębszych idei czy serca, jest tylko kasa

Zaloguj się aby komentować

9 379,11 + 3,02 = 9 382,13

Delikatne ruszenie dupki z psiurem, niech się przyzwyczaja do ruchu, bo czeka go więcej ^^

#sztafeta

Wpis dodany za pomocą https://hejto.sztafetastats.pl/sztafeta/
Zioman

@Loginus07 akurat czytam książkę o Zatopku, gdzieś na wyjeździe dorwał psa jednego dnia i z nim biegał, a na drugi dzień jak przyszedł do jego budy na następną porcję biegania, to pies padnięty po wczoraj tylko zaskomlał i zaszył się w swoim lokum

Loginus07

@Zioman u nas na spokojnie - pies i ja jesteśmy bez formy, więc bez szaleństw ^^

Zaloguj się aby komentować

żubr, bóbr, #!$%@?, łoś. Lis, wilk, kuna, koń, wydra, ryjówka, zając - to są zwierzęta, które żyją w Polsce.

#heheszkipolityczne
547ea51d-d775-4306-b559-3f2cd5754930
zachlapany_szczypior

@Loginus07 dziwne, że nikt jeszcze tego nie ostrzelał.

Fingal

jeden gościu z lewicy wsadzał psy ze schroniska na swoje plakaty, teraz wszyscy ściągają

VonTrupka

co z cietrzewiem? bo mnie trochę martwi jego los (´・‸・ ` )

Zaloguj się aby komentować

Skończyłem ostatnio Revelio... znaczy się Hogwart's Legacy i mam takie mieszane uczucia. Uważam, że całkiem dobry projekt został zniszczony przez "rozmach", a właściwie to ambicje twórców/wydawcy, co do tego jak to ma ostateczni wyglądać.

Ale od początku - Hogwart's Legacy to gra trzecioosobowa gra RPG z otwartym światem. Przynajmniej z założenia. RPGowości tutaj jak na lekarstwo, owszem tworzymy własnego czarodzieja/czarownice, niby mamy jakieś skille i możemy w nie inwestować, znajdujemy coraz to lepszy ekwipunek, mamy nawet jakieś wybory dialogowe. Ale prawda jest taka, że jedyny wybór ma jakiekolwiek znaczenie to płeć bohatera (i dom, ale o tym za chwilę), bo głos aktora/aktorki będzie nam towarzyszył do końca gry. Skille i ekwipunek nie mają większego znaczenia, przez połowę gry nic nie zmieniałem, a byłem w stanie wyklikać przeciwników na najwyższym poziomie trudności bez większego problemu. W dialogach możemy wybrać czy ochoczo pomożemy czy zrobimy to za opłatę. Koniec wyborów xD Powiedzieć, że jest ubogo to jakby nic nie powiedzieć. To co oferuje nam gra mogło robić wrażenie 15 lat temu, ale nie dzisiaj.

Ktoś mógłby pomyśleć "no, ale zaraz, przecież tam jest mnóstwo aktywności pobocznych, czemu się czepiasz?!". Prawda jest taka, że to prawda łapiemy i hodujemy zwierzęta (trochę jak w Pokemonach), rozwiązujemy mnóstwo prostych zagadek goniąc motyle czy klucze dedala, rozbijamy balony miotłą i lądujemy na specjalnych platformach, szukamy posążków demigajzów, rozwiązujemy zagadki Merlina czy też hodujemy roślinki i warzymy eliksiry. Brzmi ekstra! Nudzi się po 30 minutach. Wszystko jest monotonne i odtwórcze. Gdybym potrafił nie wyplatynować gry to pewnie bym to odpuścił, no ale nie potrafię, więc się męczyłem. Męczyło, bo nie miało sensu, nie dawało nagrody. Znaczy się coś tam dawało, no ale tak jak mówię - sprzęt niepotrzebny, bo gra jest za prosta, a elementy kosmetyczne nie są dla mnie. No i jeszcze kwestia samego Hogwartu, ale też i otaczającego go świata. Zebrane to razem do kupy jest za duże i puste. Świat jest przeogromny, tylko że jest sztucznie wypełniony pytajnikami, a te jak już wspomniałem wcześniej są nudne i odtwórcze. Zwiedzanie samego Hogwartu sprawia dużo przyjemności, która niestety jest zabita przez szukanie stron Revelio. Także zamiast się skupić na podziwianiu spamujemy zaklęciem odkrywającym, bo na każdym rogu coś jest ukryte.

A wiecie co mnie najbardziej boli? Że miejscami widać ogromny potencjał twórczy! Dodatkowa misja z posiadaniem własnego sklepu? Sama nagroda nie jest tego warta, ale podróż przez "loch Fastidio" (nie pamiętam polskiej nazwy) to dla mnie jeden z lepszych questów ostatnich lat. Podobnie zresztą jak próba Niam Fitzgerald. Mechanicznie też widać kilka ciekawych rozwiązań. Tylko po prostu musieli to zrobić z rozmachem i te wszystkie dobre rzeczy bledną w oceanie odtwórczości i bezpolotyzmu. Szkoda, że wątek różnych domów wykorzystano tylko w początkowej fazie i na niewielką skalę. Dwa questy różne dla różnych domów i potem wio, z powrotem na wspólną drogę, bo nie ma co się rozdrabniać jak w drugim Wiedźminie. Trochę szkoda, ale rozumiem.

Żeby recenzja była kompletna to wspomnę jeszcze delikatnie o fabule. Fabuła jest. Kropka. Ciężko mi ją trochę oceniać, bo nie byłem targetem (młodzież i dorośli fani HP - młody już dawno nie jestem, a fenomen HP mnie minął i w sumie nie wiem czemu, po latach obejrzałem filmy i podobały mi się, ale książek jeszcze nie przeczytałem). Jakbym miał to porównywać do historii bliznowatego czarodzieja to bym powiedział, że jest to gdzieś na poziomie Komnaty Tajemnic i Więźnia Azkabanu. Pojawiają się dojrzalsze wątki (historia Sebastiana), ale jest ich mało i chyba dostrzegam je trochę na siłę

Podsumowując, jeżeli tutaj ktokolwiek dotarł to szanuje w opór Natomiast co do gry to oceniać ją można dwojako:

  • jako trzeciosobowa gra RPG z otwartym światem to jest nieźle, takie naciągane 6/10
  • jako laurka i fan service dla fanów Harrego Pottera i świata stworzonego przez JK Rowling... No różowa jak oglądała czasem jak gram to mówi, że super, że sama spróbuje i myślę, że dla takich osób to może być nawet i 8/10
41023da9-6795-42e5-a566-d315bd6218c1
d586c33b-fa68-45cc-856d-d1bbd85359c4
GordonLameman

Gra miała faktycznie potencjał, ale rozłożył ją target. To jest gra nie dla hardcorowych ikaczy w diablo, dark souls czy nawet gothica.

to gra dla dziewczynek i chłopczyków, którzy chcieli być w Hogwarcie. Jest zrobiona tak, żeby przeszły ją osoby które pierwszy raz siadają do pada/klawiatury.


mnie platyna zajęła 40h, bo gra jest prosta do bólu. Najbardziej wymęczyły mnie animacje zagadek Merlina.


zamek zrobili super, hogsmeade świetne. Świat wokół już 6/10. Zakazany las był słabo zakazany


cały crafting był bez sensu podobnie jak większość ekwipunku - miał znaczenie głównie kosmetyczne.


ale przyjemnie było zwiedzić hogwart

Loginus07

O jeny, zapomniałem o craftingu xD tak, crafting w tej grze jest i tyle dobrego o nim można powiedzieć xd

d_kris

Dzięki za recenzję. Na razie zamiast Hogwartu będzie Forbidden West.

Loginus07

Forbiden West też już czeka na ogranie, ale najpierw chce sobie odświeżyć fabułę podstawki, więc pewnie trochę zejdzie z tym jeszcze ^^

d_kris

@Loginus07 ja cierpliwością nie grzeszę więc doczytałem sobie na wikipedii gry to co mi umknęło Zero Dawn i niechcący sobie zaspojlerowałem Forbiden West.

jedzczarnekoty

@Loginus07 dzięki za recenzję! Czyli, nie napalam się. Jak wymienię konsolę (pod kątem GTA VI rzecz jasna) dopiero zakupię. Różowa jest fanką HP, więc na pewno będzie się jarać, a jest tą osobą która pada dostanie pierwszy raz do ręki, o niej pisze @GordonLameman

Z tego też powodu musi grać na konsoli bo jej PC na wiele dni nie oddam

A ja chętnie zwiedzę uniwersum które znam z obejrzenia filmów.

Zaloguj się aby komentować

8 237,15 + 7,69 = 8 244,84

Pierwsze bieganie od stycznia... Luty był dla mnie parszywy jeżeli chodzi o zdrowie i wczorajsze bieganko to była mordęga - nogi by chciały, ale płuca i serce się buntują.

Nie pozostaje nic innego niż wrócić do początków i zacząć truchtać powoli i mniej, ale regularnie. Może powrót sezonu rowerowego pomoże chociaż trochę, bo jest źle ^^

#sztafeta

Wpis dodany za pomocą https://hejto.sztafetastats.pl/sztafeta/
582c47e9-25d0-44a3-9f50-47fa78aeada3
Zioman

@Loginus07 ekstra, dobra bieżnia w okolicy to świetna sprawa

Zaloguj się aby komentować

238 + 1 = 239

Tytuł: Wielka Ucieczka
Autor: Robert Harris
Kategoria: literatura piękna
Wydawnictwo: Albatros
ISBN: 978-83-6751-343-2
Liczba stron: 479
Ocena: 6/10

Wszyscy znają takie powiedzenie jak "nie oceniaj książki po okładce". No to powiem wam, że "Wielka ucieczka" stanowi tego najlepszy przykład. Zarówno tytuł, jak i okładka sugerują intensywną historię ucieczki dwóch angielskich królobójców do Ameryki oraz nieustający pościg za nimi. I z takim nastawienie przystępowałem do tej książki by mniej więcej w połowie zdać sobie sprawę, że ta akcja już się nie rozwinie. Że już do samego końca będziemy raczeni opisami codziennego monotonnego i wręcz obrzydliwie nudnego życia głównych bohaterów.

Nie oceniam jednak tej książki fatalnie, mimo iż czuję się oszukany z dwóch powodów. Po pierwsze jest dobrze napisana, a po drugie to jest to powieść oparta na prawdziwej historii. Wydarzenia historyczne, które niejako dzieją się w tle i też są niekiedy iskrą (#pdk) do pchnięcia fabuły do przodu, są bardzo dobrze opisane i dla mnie, osoby, której wiedza o historii Anglii ogranicza się do kilku podstawowych wydarzeń to sam opis okresu republikańskiego jest niezwykle cenną lekcją.

Osobiście nie polecam, ale też nie zniechęcam. Każdy musi sam ocenić czy jest skłonny zaryzykować podróż śladami królobójców.

#bookmeter
05fd9168-2b6f-49d4-8bf2-9a2943811ba3

Zaloguj się aby komentować