Napiszę lekki #gownowpis, bo zrobiło się trochę chłodniej, aż jesień poczułem.
Sobotni wieczór, przyszedł czas na przemyślenia, a trochę na wspomnienia.
28lvl here.
W szkole podstawowej i gimnazjum byłem raczej cichym dzieciakiem, który miał 2-3 dobrych kolegów. Nigdy nie zależało mi na ocenach, rodzice - a raczej tylko mama, bo ojciec zmarł - nigdy mnie nie zmuszali do nauki i zdobywania samych piątek i szóstek. Średnią zwykle miałem ~3.5 i było to dla mnie zadowalające, bo przechodziłem bez problemu z klasy do klasy. Ciekawostką jest, że większość takich ważniejszych testów - w stylu test na zakończenie podstawówki, gimnazjum, matura pisałem znakomicie i byłem zawsze w czołówce klasy. Zbyt dużo się nie uczyłem, miałem dużo czasu wolnego, więc po szkole pykałem z kumplami w gierki - co do teraz mi zostało i z dumą mogę nazwać się graczem ( ͡° ͜ʖ ͡°) Przez całą podstawówkę, gimnazjum i później technikum uważałem się raczej za #przegryw, bo nie umiałem gadać z dziewczynami, byłem małomówny. Pamiętam jak kiedyś z koleżanką z klasy wracałem po szkole (mieszkaliśmy niedaleko od siebie) i powiedziała mi, że jestem jakiś dziwny ༼ ͡° ͜ʖ ͡° ༽ Dodatkowo miałem wadę wymowy, przez którą jeszcze bardziej byłem małomówny i zamknięty w sobie - na szczęście moja Pani Nauczycielka z języka polskiego (specjalnie z wielkiej litery) zwróciła na to uwagę i zaproponowała, żebym udał się do logopedy i po około trzech miesiącach udało się całkowicie wyeliminować wadę wymowy, za co tej kobiecie jestem niesamowicie wdzięczny, bo miało to ogromny wpływ na moje dalsze życie.
Jako, że pykałem w gierki, to po gimnazjum dość oczywistym wyborem było technikum informatyczne ( ͡° ͜ʖ ͡°) Brałem też pod uwagę bycie kucharzem oraz kelnerem.
Z mojej klasy z technikum chyba niewiele osób poszło w IT, ale wszystkich wspominam bardzo pozytywnie. Mam teraz 2-3 bardzo dobrych znajomych/przyjaciół i wszyscy są z mojej klasy z technikum, więc uważam, że pod tym względem, znajomości zawarte w technikum, były dla mnie kluczowe w dalszym życiu. Trochę nie podumałem, bo wybór technikum nie pomogło mi w moim przegrywie, za dużo dziewczyn tu nie było...
Ale od przegrywu uratowało mnie #anime - szach kurwa mat. Napisała do mnie kiedyś taka dziewczyna na gadugadu, że widzi, że avatar mam z anime, a ona jest z okolicy i też ogląda anime. Byłem takim przegrywem, że pisaliśmy bardzo sporadycznie i spotkaliśmy się dopiero rok później... a teraz męczę się z nią już dziesiąty rok ¯\_(ツ)_/¯
Ale wracając do tematu, technikum również przebimbałem na gierkach, ale na koniec szkoły stanąłem przed wyborem:
studia czy praca?
Złożyłem papiery na studia, oczywiście kierunek informatyczny - no bo wiadomo pykam w gierki ( ͡° ͜ʖ ͡°) Ale miałem też myśli, że w sumie te gry, to może nie jest wystarczający powód do studiowania informatyki... może to tylko strata czasu... fajnie byłoby zarabiać kasę, więc wysłałem też kilka CV i dostałem nawet jedną odpowiedź. Przeszedłem wstępną rozmowę rekrutacyjną i baba mi mówi, że ona by mnie widziała u nich w firmie, że dostałbym 4k na start, do pół roku awansik i wtedy to 5k, a może i więcej - to było z 8 lat temu, więc ta kasa była całkiem przyjemna, szczególnie dla kogoś bez żadnego doświadczenia. Pogadałem z mamą i powiedziała mi, że sam muszę podjąć decyzję, ale wspomniała, że idąc na studia mogę sobie jeszcze bimbać, a w robocie trzeba będzie ryć.
Na studia się dostałem, ale nie do miasta wojewódzkiego, tylko powiatowego. Więc mniej prestiżowo, ale dużo taniej, bo nie muszę nic wynajmować. Ze swojej wioski mogę dojeżdżać komfortowo na uczelnię. Kasa z roboty trochę kusiła, ale stwierdziłem, że dodatkowe cztery lata pykani... ekm... kształcenia się dobrze mi zrobi, więc wybrałem studiowanie.
Tutaj zakończę, bo zrobiło się długawo. Może opiszę jeszcze dalsze swoje losy skupiając się na studiach oraz pracy. Tak naprawdę nie dotarłem do przemyśleń, które miały podsumować całość, że jestem szczęśliwy z tego co mam i to doceniam. Jedynym negatywnym aspektem mojego życia jest choroba, która jest kurwą.
Dziękuję za uwagę.