#recenzjeperfum

13
178
#perfumy #recenzjeperfum

Szukamy 3 osób, które zgodzą się napisać recenzje (nie opinie) zapachu:

PODHALAŃSKIE RUNO - Bogdan Vetiver Wójcik - PerfumeCraft
nuty:

  • Bergamota,
  • gruszka,
  • narcyz,
  • wełna,
  • kurz,
  • mleko,
  • nuty zwierzęce,
  • sierść,
  • tkanina,
  • piżmo,
  • ambra,
  • Palo Santo,
  • absolut wełny owczej,
  • tynktura wełny owczej

warunki jakie należy spełnić, aby otrzymać próbki:
- w akcji może wziąć udział użytkownik posiadający konto na portalu hejto min. 3 miesiące
- trzeba napisać rzetelną recenzje bez względu czy będzie pozytywna czy negatywna
- recenzja powinna być oparta o testowanir zapachu na skórze po noszeniu przez cały czas utrzymywania się zapachu na skórze (nie bloterze)
- recenzja powinna być dostosowana do standardów używanych przez osoby publikujące je w internecie na blogach perfumowych
- recenzja powinna zawierać min. 100 znaków ze spacjami
- recenzje należy opublikować na portalu hejto przywołując mnie w poście oraz podając nazwę "PerfumeCraft Bogdan Vetiver Wójcik" w treści jako autora zapachu

Przygotowaliśmy 3 próbki po 2ml, które gotowi jesteśmy wysłać za darmo osobom, które zagwarantują spełnienie warunków z postu.
Chodzi nam o recenzje a nie opinie.

W razie potrzeby służę pomocą w przekazaniu informacji na temat powstania zapachu oraz przekazania zapytań do perfumiarza na, które on postara się udzielić merytorycznej odpowiedzi jeżeli będą potrzebne do napisania takiej recenzji.
a0700f4d-bd42-4c57-ad04-b0dc7c56976e
Dyniel

@Danielos007 o kurde, ale to musi być piękny smród, coś dla mnie

Szkoda, że kwestie logistyczne nie pozwalają się w to zabawić

Zaloguj się aby komentować

#perfumy #recenzjeperfum #dyskusja
Recenzja perfum i opinie na ich temat.

Każdy z nas ma prawo wyrażania opinii na temat perfum.

Zapach można odebrać na różny sposób:

  1. Zapach może się nam podobać, gdy innym się nie podoba.
  2. Zapach może z uwagi na pH naszej skóry pachnieć inaczej u nas niż u innych.
  3. Zapach może mieć na naszej skórze inne parametry niż u innych Zapach może nam się nie podobać
  4. Zapach może nam śmierdzieć

Można przytoczyć wiele przykładów subiektywnego podejścia do zapachu jednak nie o tym dzisiaj.
Czy można napisać, że zapach jest "zbicówą straszna"?
Można!

Czy można napisać o zapachu, że jest "zwykły totalnie"?
Można!

Czy można napisać o zapachu "pohalańskie runo" bazującym m.in. na naturalnym absolucie wełny owczej i tynkturze wełny owczej, że jest "nawet nie fancy :C"?
Też można!

Czy można napisać o zapachu "pohalańskie runo" o którego autor piszę: "Oprócz absolutu i tynktury wełny, wykorzystałem wiele rodzajów rzadkich piżm, w tym naturalnych roślinnych, naturalnej ambry. Minusem jest to, że na ten etap trzeba troszkę poczekać, a także to, że tego typu zapachy bardzo długo dojrzewają, nawet do roku",
że jest "nawet nie fancy :C"?
Też można!

Czy można napisać o zapachu "pohalańskie runo", który perfumiarz tworzył od zimy 2022 przy zaangażowaniu i testach osoby znające sporo zapachów niszowych i mainstreamowych (Ewa Rzechorzek),
że jest "nawet nie fancy :C"?
Też można!

Czy można napisać o zapachu "pohalańskie runo", gdy osoby zaangażowane w tworzenie zapachu piszą: "Ruszam więc na wieś, pytam gospodarzy, ale jakoś nikt mi nie chce tej sierści wyczesać. Koniec końców Bogdan decyduje się jednak na owczą wełnę; znajduje odpowiednią i z nią pracuje.",
że jest "nawet nie fancy :C"?
Też można!

Czy można napisać o zapachu "pohalańskie runo", gdy osoby zaangażowane w tworzenie zapachu piszą: "I takie są te perfumy - bije od nich ciepło ciała, może ludzkiego, może zwierzęcego. Wiem, że finalnie są bardziej o owcy, ale znajduję w nich też kozią mleczność. Gdy wąchałam te perfumy kilka miesięcy temu, to jeszcze się wahałam jak je skategoryzować. Może jednak bliżej im do kwiatów? - myślałam. Wyraźnie czułam narcyza - bardzo ogrodowego, świeżego. Teraz, gdy kompozycja dojrzała, jego oblicze zmieniło się na animalne, a całość nabrała zdecydowanie zwierzęco-laktonowego wydźwięku"."
że jest "nawet nie fancy :C"?
Też można!

Wszystko to można napisać bo to opinia subiektywna i każdy ma prawo mieć własną.

Jednak zadam jeszcze kilka pytań:

Czy wypada tak pisać nie pod postem, który opisywał powstanie zapachu oraz pod postem z opiniami o tym zapachu mimo, że się wie o ich istnieniu (jest się moderatorem na stronie na której są posty)

Moim zdaniem nie wypada

Czy wypada tak pisać na innej grupie fb niż na tej na, której publikowano informacje o tym zapachu mimo, że się jest moderatorem na grupie niszowej?
Moim zdaniem nie wypada.

A czy wypada tak robić moderatorce grupy z 8,4 tys członków?
Moim zdaniem nie wypada.

Jaki cel jest publikowania takich postów?
To pytanie pozostawiam bez odpowiedzi

Czy nie powinno się od moderatorów/moderatorek grup perfumowych oczekiwać obiektywnego podejścia?

To pytanie pozostawiam bez odpowiedzi

Czy nie powinno się od moderatorów/moderatorek grup perfumowych oczekiwać bardziej "przemyślanych" recenzji i opinii?
To pytanie pozostawiam bez odpowiedzi

Gdzie jest granica etyczna opisywania zapachów i recenzowania testowanych zapachów i czy nie została właśnie przekroczona?
Jeżeli poniższa "recenzja" nie zniechęciła Was do poznania perfum podhalańskie runo to serdecznie Wam polecam poznanie zapachu w którego ludzie włożyli swoje serce.
65eb9eff-a8eb-4be1-a005-70710e9e72e2
cea7c3e4-b7ea-427c-b011-08b84d59547e

Zaloguj się aby komentować

Tauer - No.3 Lonestar Memories

Lubię smrody od Tauera. Nie nudzą mi się - w przeciwieństwie do znacznej większości europejskich zapachów, które poznaję. I mimo tego, że żaden z nich nie zrobił na mnie piorunującego wrażenia przy pierwszym spotkaniu (jak np. L'Homme Ideal Cologne czy Terre d'Hermes, które po miesiącu szalonej miłości przestały mnie interesować), to jednak wszystkie jak dotąd wygrały wyścig z czasem. Dlaczego tak jest? Mam wrażenie, że są to zapachy wymagające i nie do końca oczywiste, a przy tym dość charakterystyczne i niepowtarzalne. Ja poznając pierwsze Tauery byłem perfumowym niemowlęciem.

I ta sytuacja, gdzie jeszcze jako dwulatek podczas rodzinnej imprezy siedzisz na kolanach u cioci, ściskając w prawej rączce ciepłego loda z Supersamu, nagle wykorzystujesz ten jeden moment utraty czujności, kiedy to ojciec próbuje nabrać na łyżkę ogromny kęs sałatki warzywnej, a ta niefortunnie ląduje na białym obrusie z Pewexu, ty lewą rączką chwytasz znienacka za balansujący na krawędzi rodzinnego stołu kieliszeczek wódeczki i przyciągasz go do buzi. Po błyskawicznym udaremnieniu ci tego czynu przez ciocię, wujek Stach wznosząc wysoko swój kieliszek, rozładowuje atmosferę okrzykiem: "Taki mały, a już wie, co dobre!" Dziś jako perfumowy przedszkolak wciąż mam wrażenie, że to pierwsze przeczucie mnie nie myliło.

Andy Tauer nazwał Lonestar Memories "kowbojem w butelce". Ale nie jest to William Blake z "Truposza" - poeta majaczący na granicy życia i śmierci w swojej ostatniej podróży do Krainy Wiecznych Łowów. I raczej nie Django Freeman - czarnoskóry niewolnik, któremu Tarantino dał niewątpliwą szansę zostania rewolwerowcem oraz stróżem prawa. Mam też nadzieję, że inspiracją nie był Billy The Kid - co akurat nie jest prawdopodobne, bo w perfumach nie wyczuwam ani krwi, ani bebechów; zero whisky, zero gówna.

Ten "kowboj w płynie" rzeczywiście jest bardzo sugestywny. I choć data wydania perfum temu przeczy, to w mojej wyobraźni tym kowbojem jest Arthur Morgan z Red Dead Redemption 2. To zachód słońca po ciężkim dniu spędzonym na teksańskiej prerii; prowizoryczny obóz, skórzana torba wypełniona zebranymi ziołami: szałwią i dziką marchwią. I tańczący w powietrzu dym z brzozowych gałęzi trzaskających w niewielkim ognisku. Ten obraz maluje mi się w wyobraźni za każdym razem, kiedy Lonestar Memories umila mi wieczór. I nie jest to taka kominkowa, przytulna historyjka jak w przypadku By The Fireplace, gdzie przydałby się ktoś do przytulania przy dobiegających z głębi salonu dialogach z Opowieści Wigilijnej. Z tym zapachem najbardziej lubię być sam. Nic nie robić, tylko siedzieć w spokoju i kontemplować życie z uwzględnieniem tych jego trudniejszych aspektów. Mając przed sobą nieograniczoną ilość wolnego czasu przyglądać się, jak minuty na minutę, z godziny na godzinę ten ciężar zbójeckiej przeszłości rozpuszcza się i łagodnieje wraz z zapadającym mrokiem i gasnącym brzozowym ogniskiem.

8/10

#perfumy #recenzjeperfum #tauer
086b548c-042d-4a4a-9e6b-80bd24dc8dc6
Rozpierpapierduchacz

@dziadekmarian ja debil po zdjęciu myślałem że to atrament XD. Czas na odwyk, słowo daję XD

Zaloguj się aby komentować

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
Dzień dobry,

na naszym tagu bardzo często możemy poczytać o perfumach mało znanych, o których w internecie niewiele jest informacji. Ostatnio dzięki uprzejmości @Qtafonix otrzymałem kilka kropel nowości znanej i cenionej za swoją jakość marki Bortnikoff, ale nowej i jeszcze mało znanej kompozycji Victoria, autorstwa Maxima Bortnikova czyli syna założyciela marki Bortnikoff - Dmitryja Bortnikova. Jest to drugi zapach spod ręki młodego perfumiarza; premierowego Le Voyage Orientale jeszcze nie poznałem, ale to kwestia czasu
Tyle słowem wstępu i wracając do Victorii, o której póki co niewiele pojawiło się recenzji, zapraszam do tej mojego autorstwa.

Otwiera się soczyście i rześko owocowo kwaśną porzeczką oblaną słodką żywicą i okraszoną lekkim dymem, szybko dochodzi też paczula, która troszkę na początku skojarzyła mi się z tą w Chinese Oud II, ale nie… to tylko pierwsze wrażenie. W odróżnieniu od ALD, ta ma wyraźny suchy i ostry ziemisty charakter - który nie do końca jest w moim typie - na szczęście w niedługim czasie ziemistość się wygładza, a paczula staje się wilgotna i stęchła, ale całkiem przyjemna. Na plan wchodzi także drzewna baza, która w pierwszej fazie jest ostra przyprawiona pieprzem oraz podana z kwiatami, przez które całość zyskuje pewnej lekkości i zwiewności. Drzewo z czasem znacznie się zmiękcza do kremowej i lekko pudrowej postaci ze szczyptą słodyczy i tu traci swoją lotność - a pachnie mi to drzewem sandałowym.
W drydownie dominuje paczula, która jest wielowymiarowa, ale krótko określiłbym ją jako piwniczno-sfermentowana o lekko czekoladowych konotacjach, podana na pudrowym posłaniu. Przyznam jednak, że po paru godzinach zaczęła mnie męczyć, bo ja za paczulą nie przepadam.
Na koniec dodam też, że od samego początku do końca wyczuć w kompozycji możemy także retro akcent, moim zdaniem za sprawą właśnie paczuli. Pozycja warta sprawdzenia zwłaszcza dla fanów wiekowych europejskich kompozycji, choć ogólnie dziada tu nie ma.

#perfumy #recenzjeperfum
3f908819-ce84-4e3c-b8ec-4f61dc3be6bf

Zaloguj się aby komentować

Kolejna paczka kompletnie randomowych notatek z testów.

Perfumecraft Kaszebsczi Mech - ładny, nieofensywny zapach, idealny do biura. Trudny w analizie, bo blend jest spójny, okrągły. W otwarciu oczywiście mamy cytruski w towarzystwie świerkowej żywicy. Rozwinięcie jest już typowo zielone, wilgotne, leśne. Trawa, drzewa, kora, mech, odrobina skórki. Lekkie skojarzenie z Hermesem H24 EDP tylko łagodniejszym i bardziej złożonym. Ładnie to pachnie, bardzo naturalnie, świetnie się nosi, lekko i ma w sobie jakąś niewymuszoną elegancję. Natomiast butli raczej nie kupię. Po pierwsze jest bardzo delikatny, dałem 15-20 strzałów i dopiero wtedy jako tako czuć, a trwałość dobiła do ok 5h. Po drugie nie rozumiem dlaczego znów ktoś chce ode mnie 10zł/ml, zupełnie jakby to był punkt wyjścia dla każdego, kto coś tam sobie w garze miesza. Tyle to nie.

Santi Burgas Torroella de Montgrí - fajny zapach, ale znów parametry koślawe. Dominują wszelkiej maści iglaki: sosnowe igły, świerkowe żywice, uzupełnione ziołami i ocieplone labdanum. Świeży, przestrzenny zapach, znów łatwy i noszalny pomimo niszowych właściwości. Projekcja mocna przez 10minut, ale błyskawicznie osiada przyskórnie i po 4h już nosem po skórze ledwo co czuć. To nie koniec, bo potrafi się wybudzić po kilku godzinach, tylko tym razem już nie lasem, a gorzkim kojącym naparem z czystka i ziół.

Agatho Rossopompeiano - no fajnie, ale na chłopie nie bardzo. Na początku trochę świeżo cytrusowo-kwiatowo, ale takie bardziej zwiewne białe kwiaty. Potem wjeżdża migdałowy krem, posłodzony tonką, puder, róże i inne kwiatki na bazie z czystego białego piżma i piwnicznej paczulki. Ładne perfumy, czuć jakość, naturalnie pachnące, ale na mój nos są zdecydowanie damskie.

Agatho Sileno - cytruski musujące w stylu Ideal Cologne na silnie algowym tle, aż troche zalatuje wakame z zupy. Z czasem ujawnia się baza drzewna, a może baedziej deskowa. Fajne świeżo-słone perfumki, uniseks, choć morskie klimaty nie do końca moje. A i projekcja biedna.

Agatho Fauno - otwarcie soczyście cytrusowo-żywiczne, podane na bazie z drzewnej z odrobiną kadzidła. Niby fajnie jest, bo trochę świeżo, trochę leśnie, minimalny dymek taki jak z palonych liści. Może się podobać, szczególnie na jesień, ale raz, że wybrzmiewa wtórnie i gdzieś już to czułem, a dwa że na mojej skórze z czasem staje się kwaśny, jak ugaszone deszczem drewienko polane sokiem z cytryny.

Jovoy Les Jeux sont Faits - rum, przyprawy, drewienka i dominująca cały odbiór zapachu zimna zupa jarzynowa ze szkolnej stołówki.

Zoologist Macaque Yuzu Edition - cytrusiak z kadzidłem. Cytrusy są rześkie, kwaśne i soczyste. Kadzidło kościelne, zimne i metaliczne, przypomina mi Jovoy La Liturgie des Heures, ale na szczęście bez kalafonii (winię @Grzesinek bo odkąd porównał Liturgię do lutowania w kościelnej ławie, to nie mogę przestać tego czuć). Pod spodem trochę iglaków, drewienka i bardzo delikatny brudny akcent, jakby węgla albo coś w tym stylu. Z czasem w bazie pojawia się nieco piżma. To co się rzuca w oczy (nos), to czysty i selektywny blend, tzn. główne akordy są wyostrzone i odseparowanie od tła. Lubię taką konstrukcję, bo nie dusi i daje wytchnienie, nie przepadam za papkami, ani monolitycznymi ścianami zapachu. Powinno mi się podobać, ale jest średnio. Czegoś mi brakuje. Jeśli chodzi o porównania, to kompozycyjnie i w kwestii ogólnego wrażenia Makak bardziej mi przypomina Molinard Citrus Noir niż Liquides Imaginaires Sancti. Mówcie co chcecie, ale uważam że Sancti jest po prostu lepszym zapachem, bo wyróżnia się błyskotliwą grą aldehydami i ciekawszym środkiem rozbudowanym o elementy przyprawowo-ziołowe, ponadto jest świeższy i yylko parametry w nim leżą. W Makaku natomiast wydają się być całkiem dobre jak na świeżaka. Butelka jest ładna z rewelacyjnym atomizerem.

Essential Parfums Divine Vanille - chyba trzeba mieć do tego damską skórę albo coś, bo na różowej od strzała pachnie legancko biszkoptem waniliowym z przyprawami. Słodko i milusio. Na mnie za to ma jakieś dziwne humory. Pierwsze 20-30 sekund wali rzygiem po szarlotce. No normalnie daje ciastem, pieczonym jabłkiem z cynamonem i żółcią. Potem jest lepiej, ale przez około godzinę z bliska czuć rozpuszczalnikiem. Dopiero po godzinie się wygładza i robi się ładna sypka wanilia z tonką i cynamonem. PS. Nie rozumiem narzekań na parametry, są dobre, projekcja jest średnia, a trwałość znakomita. Fantastycznie pachnie na ubraniach po dobrych kilku godzinach.

Miller et Bertaux Malagasy - mam wrażenie, że baza jest identyczna co w Aymara, albo w sumie odwrotnie, bo to Malagasy wyszedł rok wcześniej. Ależ ona jest świetna! Jest mszano-kadzidlano-drzewna i pachnie po prostu TOP. Role pierwszoplanowe tym razem grają goździk z kminem (w Aymara był to korek z kardamonem) i o dziwo tak podany kmin podoba mi się, nie wypada potowo, a budzi skojarzenia z chlebem litewskim. Pisząc po podlasku: podoba się on dla mnie. Parametrowo niestety wydaje się cienko, natomiast nie mogę ich uczciwie ocenić, bo próbka jest bez atomizera, więc po prostu wylałem na siebie jednorazowo po mililitrze i tyle.

#smrodysaradonina #perfumy #recenzjeperfum
Fotka pożyczona z milleretbertaux dot com
fe5a30bb-c4de-405e-9817-943dd02031fc
RedDucc

@saradonin kurde, aż się zachciało zupy jarzynowej chyba trzeba będzie spróbować tego Jovoya

Zaloguj się aby komentować

For English review please use https://www.deepl.com/pl/translator#pl/en/ or https://translate.google.com/

Dior Homme Parfum vs Boadicea the Victorious Harmonious, czyli który DHP jest najlepszy?

Hej kochani,

W dzisiejszym odcinku #magiawsprayu chciałbym Wam przedstawić porównanie ramię w ramię, global w global, dwóch zapachów które u niejednego wywołują szybsze bicie serca po przeczytaniu nazwy.

Sam kiedyś należałem do jednych z takich ludzi i nie ukrywam, że darzę DHP ogromnym sentymentem. Tak ogromnym, że mimo sporej kolekcji perfum po latach zaryzykowałem i kupiłem flakon vintage żeby sprawdzić czy da się rozbudzić starą miłość którą obdarowałem te perfumy.

Nasza historia sięga 2014 roku gdy po raz pierwszy mój pierwszy kolega-fraghead w życiu przeczytał o nadchodzącej premierze Diora i polecał mi zakup tych perfum w ciemno. Dwa miesiące później staliśmy w kolejce w Douglasie płacąc za flakon, później przyszedł kolejny, i jeszcze raz, tym razem trzeci który po latach poleciał do przesympatycznego człowieka który na srajkopie miał nick @boa_dupczyciel. DHP po dziś dzień należy do bardzo popularnych perfum. Nawet tutaj na naszym tagu mamy fanboyów jak @prodigium (pozdrawiam i całuję w czółko) którzy nie wyobrażają sobie życia bez posiadania przynajmniej jednej flaszki na półce.

Tak dobra opinia nie jest wcale bezpodstawna. DHP to jedna z najlepszych premier w mainstreamie w ostatnich latach, nadeszła przed Erą Karmelu, i gdyby wyszła dzisiaj to... pewnie nazywała by się Harmonious i kosztowała 13,9zł za ml. Szminkowo irysowy vibe stał sie trademarkiem tej linii (do 2020, he he) i większość go uważa za dzieło doskonałe, za perłę w koronie linii Homme.
Jaka jest więc Boadicea? Czy dostarcza równie dużo emocji jak DHP? Czy jest równie dobra, gorsza, a może lepsza?
W niniejszej recenzji spróbuję znaleźć odpowiedź na te pytania.

Zacznijmy od porównania nut poniżej. Na pierwszy rzut oka BtV ma dużo bogatszy skład.
Znajdziemy w nim rum, koniak, szafran, irys, różę i kilka innych nut których na próżno szukać w DHP. Skład Diora prezentuje się mniej bogato, a co ciekawe, w liście nut oficjalnie odnajdziemy oud, który jak łatwo się domyślić, jest syntetyczną odmianą tego składnika. Są też elementy wspólne, jak irys, skóra czy ambrette, ale oceniając tylko i wyłącznie nuty zapachowe osobiście nie porównałbym tych zapachów do siebie. Rzeczywistość wygląda zgoła inaczej, o czym za chwilę.

Boadicea the Victrious - Harmonious

Nuty głowy
Ambrette (piżmian właściwy)
Rum
Koniak
Kardamon
Szafran
Bergamotka
Cynamon

Nuty serca
Korzeń irysa
Drzewo kaszmirowe
Róża majowa
Kolendra

Nuty bazy
Skóra
Piżmo
Wanilia
Drzewo sandałowe
Bursztyn
Wetyweria

Dior Homme Parfum

Nuty głowy
Toskański irys
Włoska pomarańcza

Nuty serca
Skóra
Róża

Nuty bazy
Drzewo sandałowe
Ambrette (piżmian właściwy)
Agar (oud)
Cedr

Boadicea otwiera się właśćiwie identycznym irysem który po chwili jest oblewany wytrawnym koniakiem z odrobiną szafranu i kardamonu. Kto zna ten styl od razu od razu rozpozna poprzednika.

DHP otwiera się dość podobnie do Harmonious ale od razu czuć dużo więcej skóry i róży, która zajmuje miejsce alkoholowego vibe otwarcia. Irys jest schowany za skórą i faktycznie ma cytrusowy element który dopiero wyczuwam po analizie nut zapachowych.

Można to podsumować mówiąc że obydwa zapachy mają podobny vibe, ale mimo staranności nosa BtV żeby upchać więcej nut to DHP wygrywa u mnie otwarciem. Jest bardziej poukładane jak i szykowniejsze, jak elegancki garnitur który na nas bardzo dobrze leży, a Boadicea to luźna rozchłestana marynara. Obydwa style znajdą swoich zwolenników.

Później różnice pojawiają się i o ile z z czasem w moich oczach DHP zyskuje, to drugi zapach niestety zaczyna coraz bardziej przegrywać. Vibe DHP się zatraca i Harmoniczny przechodzi w akordy drzewa sandałowego, bursztynu i wyczuwalną wetywerią, podczas gdy mężczyzna zaczyna się robić coraz bardziej różany i skórzany. DHP rozwija się w kierunku pięknej róży i z każdą godziną wychodzi z niego skórzane tło które nigdy nie traci swojego uroku i elegancji. Ta perfuma ma naprawdę doskonały blend. Boadicea schnie i przechodzi w drzewo sandałowe. Wanilia z bursztynem i innymi nutami pojawiają się na zmianę przy każdym okazjonalnym niuchu, ale nie czuję tej ekscytacji jaka mi towarzyszy przy Diorku.

Największa przewagą DHP są jednak parametry, te perfumy to pieprzony koks, i to do takiego stopnia że mnie najzwyczajniej w świecie zaczynają męczyć po dwóch-trzech godzinach od założenia.

Perfumy są wszędobylskie, wwiercają się w każdy możliwy zakamarek nosa i gdy już wydaje mi się że zgasły, najmniejszy ruch głowy przypomina mi z kim mam tutaj do czynienia. Pozostawiają niesamowity ogon który zostaje z nami przez kilka godzin i biada ludziom którzy z Wami pracują w małych pomieszczeniach bo tutaj dosłownie trzy psiki potrafią zrobić robotę i zepsuć dzień innym.

Dzięki @prodgium (pozdrawiam i całuję w czółko) wiem że za ten stan rzeczy odpowiedzialny jest Javanol w bazie który jest znanym utrwalaczem i mam wrażenie że jest go tutaj bardzo dużo.
Przez te wymaxowane staty ciężko pomyśleć mi o okazji do noszenia DHP. Na co dzień są zbyt intensywne i zbyt męczące ale gdybyście się zastanawiali nad perfumami do noszenia na galę, na imprezy formalne i te mniej formalne na dużych przestrzeniach, DHP będzie doskonałym wyborem.
Po wielu latach od kiedy DHP jest na rynku dalej je uważam za doskonałe perfumy i wady o których Wam wspominam dla większości ludzi będą zaletą.
Mój nos od 2014 się zmienił podobnie jak mój gust który przez ostatnie dwa lata znacząco się zmienił. Dla zwykłego śmiertelnika polecanko i znak jakości Q. Qtafonix poleca.

Boadicea the Victorious Harmonious w kwestii parametrów kuleje i to bardzo. A może nie jest tak źle jak mi się wydaje, aczkolwiek ciężko mi to porównać ponieważ wypchany jest po brzegi zmorą dzisiejszej nowoczesnej perfumerii ISO-E Super na który mój nos reaguje od zawsze beznamiętną ignorancją. Nie mogę się wypowiedzieć jak czują to inni, bo oba zapachy nigdy nie zostały skomentowane przez współpracowników. Przez wspomniany składnik czuję go tylko czasami przez cały dzień i nie ma to związku ani z temperaturą ciała ani ruchem. Pojawia się i znika. Trwałość jest zaś prawie równie wysoka jak w konkurencie dzisiejszego testu. Nawet po parunastu godzinach potrafi się odezwać znienacka gdy już dawno zapomnieliście o porannej aplikacji po powrocie domu i nasmarowaniu rąk kojącym arabskim attarem ;).

Najgorsze jest jednak to, że jest to właściwie w 95% kalka DHP. Tak, otwarcie jest inne, tak, bogatsze, ale osobiście wolę DHP. Boadicea, czyli jedna z najdroższych marek w Europie postanowiła bezczelnie skopiować DHP dodając od siebie dodatkowe nuty i wlewając po kurek ISO E Super.
Rozumiem, że obecnie jest trend robienia remixów+ ale po takiej marce spodziewałbym się naprawdę czegoś lepszego i oryginalnego. A może to jednak DHP jest na tyle dobry że nie da się go zrobić lepiej? Wygląda to tak jakby w siedzibie firmy któryś z szefów rozpoczął słynny dialog:
-Mam pomysł!
-Jaki?!
-Kurwa sprytny!
Zrobimy kalkę klasyczka DHP i wrzucimy kilka nut tu i tam żeby nie było, że chamsko kopiujemy, ale dojebmy tak z 40% IsoESuper żeby chłopa było czuć i wiadomo było z daleka że idzie na pannice!

Co gorsza, któryś z wyżej postawionych szefów zaakceptował ten projekt.

Kwestia opłacalności jest tutaj zdecydowanie po stronie DHP. Dzisiaj można go kupić w okolicach 6zł za ml i w pakiecie dostajemy fajniejszy zapach z (subiektywnie) lepszymi parametrami. Boadicea to 13,9zł za ml i uważam taką cenę za kompletnie odrealnioną. Gdyby jeszcze flakon był ładny, ale mimo podobnego wyglądu flakon Boadicea przy Taif al Emarat z linii Taif wygląda jak plastikowa zabawka. Nawet Xerjoff w tej kwestii dosłownie miażdży BtV. W tej cenie to po prostu nie przystoi.

Podsumowując moje dzisiejsze pierdy, Dior Homme Parfum nadal może spać spokojnie, ale jest jeszcze jeden zapach który w mojej personalnej klasyfikacji wygrywa z Diorem i dlatego to Dior trafi na sprzedaż. Znam go od 9 lat i czas dać mu odpocząć.

Dla większości normików zaś DHP powinien stać się obowiązkowym flakonem w kolekcji.

Pozdro!

Oceny:
Dior Homme Parfum
Zapach: 8,5/10
Projekcja: 9,5/10
Trwałość: 9,5/10

Boadicea the Victorious Harmonious
Zapach: 8,0/10
Projekcja: 6,0/10
Trwałość: 8,0/10

#perfumy
#recenzjeperfum
#magiawsprayu
2008186b-d484-478a-be6f-8934814a5626
861f9941-0157-4c3a-abee-a0f415efd716
4788091e-b597-4dca-b225-0084222bcf85
Qtafonix

Jeszcze male porównanie flakonów od Taif. Są mniejsze, poręczniejsze i cięższe.

90f0948d-f034-470d-a4c0-3215b62f1bee
testowy_test

@Qtafonix czy najnowsze wypusty dhp są nadal jakościowo i parametrowo warte uwagi? Czy lepiej szukać vintage?

adish

Dla mnie trzej królowie. Należę do tych dla których 75 to zupełnie innych zapach niż 100

23aa7ca2-7aac-430c-99ba-7ce2911b39ae

Zaloguj się aby komentować

Przyszła mi dopchana paczka od @nihilistyczna_paruwka i w sumie mam nastrój na sklejeniu dwóch zdań o każdym zapachu xD

S tier - Można nosić bez cienia zwątpienia

Memo African Leather - to mój pierwszy kontakt z nim, ale już wiem czemu tak o nim głośno było xD Bałem sie po nazwie że to będzie jakaś stęchła stara śmierdząca niszą skóra, a to bardzo przyjemny przyprawowo aromatyczny wariacik, z sympatycznym delikatnym skórzanym podbiciem. Ma "chłodne" otwarcie w znaczeniu że chłodne jak mięta, ale po tym jak ono wyparuje zostajemy sam na sam z pięknym ciepłym sexownym jesiennym otulaczem, z samej topki świata perfum. Myślę że flakon nie przyniesie hańby, ale nie do końca rozumiem czemu zdecydowno sie na Leather w nazwie. Kndydat na signature scent.

Xerjoff Naxos - No Nxosa to chyba nie trzeba przedstawiać :v Definicja crowdpleasera. Słodycz miodu w akompaniamencie wanilii i lawendy. Dla mnie osobiście nie jest on aż tak wspaniałym zapachem jak się o nim mówi, jednak efekt jaki wywołuje na losowych testerach sugeruje, że to ja jestem dziwny. Tak czy siak zapach ładny, paramtery superkowe, odbiór świetny - i flakon warto mieć.

YSL Opium Pour Homme EDT - Mega ładny męski zapach. Nie wiem jak bardzo różni się wersja którą ja mam, od wersji z dnia premiery, ale w ciemno nie powiedziałbym że to zapach z lat 90. Pachnie jak klasyk, ale nie jak dziad. Świeży, naturalny, elegancki. Dla gentlemana.

A tier - B. dobre.

Lorenzo Pazaglio Fom (z dziwnym o) - Po LP spodziewałem sie urwanego nosa, a tu jest całkiem opanowany zapach. Bobrze wydane whisky w akompaniamencie karmelu. W sercu dochodzi drewno i jakiś "brud" ale nie śmierdzący tylko taki nadający szorstkości. Parametry jak to u LP, atomowe. Tak między bogiem a prawdą to jakbym miał flakon tego a obok flakon benka intense, to sięgnąłbym po tego drugiego xD To deklasuje go z kategorii w której polecam flakon :v

Dior Homme Parfum - Tak, wiem. Zanim dostanę po łbie, daj mi wyjaśnić. Nie trafił do S nie przez jakość zpachu, a przez moje nieprzyjemne skojarzenia z nim. Nie potrafie dokładnie opisać co przywodzi mi na myśl, ale coś tak pachniało jak chodziłem do lekarza za dzieciaka xD Dominuje tu pudrowy irys, który prezentuje się bardzo naturalnie. Możliwe że już mam zmęczoną kichawę, ale resztę nut czuję na pół jak placebo. Zdecydowanie muszę mu dać więcej czasu, po pierwsze żeby przegonić dziwne wspomnienia, a po drugie żeby na spokojne sie z nim zapoznać. Jest duża szansa że dostanie awans do S tiera.

B tier - OK.

Caron Yatagan - jak ryknąłem w głos przy pierwszym niuchu mając w głowie że pepperkowicze wykupili pół palety xDDDD Nie zrozumcie mnie źle, zapach jest dobry, ale w ślepiej próbie prościej byłoby mi strzelić rok wydania niż jakąś nutę. Iglasty drzewny świdrujący zapach bardzo dojrzałego mężczyzny. Czekam niecieprliwie na komentarze wzburzonych chytrusów na portalu do przewalania nadmiaru gotówki na niepotrzebne rzeczy. Wracając do oceny: bardzo klasyczny sosnowo-drzewno-fougere zapach. Może zmęczyć. Raczej nie będę go często zarzucał, ale dekancik skonsumuję.

Amouage Bracken - ogónie ładny, ALE coś mi w nim przeszkadza. Ma jakąś nutę która mnie drażni. Nie potrafię jej niestety zdiagnozować xD Podobnie miałem z Sunshine, niby mi sie podobał, ale jednocześnie mnie odrzucał xD Najwyraźniej czuć w nim faktycznie te słynne goździki.

Zara Sunrise On The Red Sand Dunes - niby ładny ale nie do końca mi pasuje xD Warstwa cytrusowa spoko, i nawet nie jakaś sztuczna czy jak płyn do szyb, ale jest w tym jakaś denerwująca zielenina która mi nie pasuje. Jakby mi ktoś kolendry nasypał do lodów waniliowych. Parametry Zarowe, ale nie Zerowe hehe. W zasadzie w tej cenie co on był, to i tak nie ma szkody jak sie kupi, ale jednak ja skipuje.

Dzieją się rzeczy których nie rozumiem tier - WTF

Calaj Transilvania - XD. No nie mogę xD Zbiera mnie od niego na wymioty. Parametry są za wysokie, musiałem myć rękę. Błagam zróbmy ten myk z promowaniem go na tiktoku żeby młodzież robiła blind buye

#perfumy #recenzjeperfum
c1497852-9a39-4367-aa8b-c92d79e27f6e
dziadekmarian

@Barcol Chciałbym móc jeszcze raz poczuć African Leather po raz pierwszy. To był, obok Beach Hut, pierwszy droższy zapach tamtego dnia - ostatniego dnia ery Dylana. Kolega, który przyniósł wtedy może ze dwadzieścia dekantów oraz kilka flaszek, próbował mi jeszcze pokazywać Safron Colognise, Fan Your Flames i Encelade, ale już nie było sensu. I tamtego wieczora/ru już się nie kąpałem. African na klacie, Beach Hut na prawej ręce. To był taki drugi raz, ktory wszystko mi zmienił. Pierwszy był z Aqva Amara, jednak nie tak spektakularny i decydujący, bo wtedy myślałem, że po prostu będę tym pachniał do końca życia - i oby było długie. A tutaj to aż portfel jęknął. Wiedziałem, że nadchodzi wielka zmiana.

prodigium

@Barcol jak memo al Ci siadłl to polecam jeszcze sprawdzić Xerjoff Ivory Route. Pozdrawiam serdecznie

Guma888

Oj takiego naxosa i african leather to bym sprawdził :)

Zaloguj się aby komentować

Powiem szczerze, że po dwóch pierwszych edycjach konkursu zaskoczyło mnie trzecie wydanie. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Oficjalnie mogę ogłosić: zwycięzcą został @Si-senior Nie minę się z prawdą pisząc, że był bezkonkurencyjny w tych zawodach. GG EZ. XD Mam nadzieję, że będziesz zadowolony z tego na co sobie kartę wykorzystasz i pochwalisz się na tagu.
#perfumy #recenzjeperfum
CheemsFBI userbar
f5e4478d-5913-4c08-b67d-a89b313b6c81
Barcol

@CheemsFBI Ciekawa sprawa :v Ludzie pewnie zmęczeni okresem chorobowym xD Gratulacje dla zwycięzcy!

dziadekmarian

@CheemsFBI To była naprawdę bardzo ciekawie napisana recka @Si-senior Brawo!

Si-senior

@CheemsFBI dziękuję ślicznie


@RedDucc chyba kartę podarunkową do Notino Cheems napisał, ale dopiero podałem maila


@Barcol coś w tym jest, czekam aż z fali która dotyka moich znajomych skoczy na mnie jakieś przeziębienie


@dziadekmarian dzięki wielkie!

Zaloguj się aby komentować

Hej,

Mam do zaprezentowania perfumy z tak mocno niszowej marki perfum, że pewnie wiele osób nie miało okazji się z nimi zapoznać. Sama w sobie firma ma bardzo ciekawe podejście i ich perfumy mają zaprezentować jakiś żywioł/konkretną rzecz, na przykład Water (bardzo przyjemne, coś w stylu Bvlgari Pour Homme) czy Metal (zimny zapach, który był średnio udany). Dzisiaj ze stajni Elementals chcę zaprezentować pierwszy zapach z jakim się zetknąłem, a mianowicie Wood. Dostałem na urodziny 6 próbek zapachów drzewnych (swego czasu mocno szukałem czegoś wyjątkowego w tej kategorii), a omawiana pozycja zainicjonowała odkrywanie tamtego zestawu. To był strzał w dziesiątkę.

Czym jest ten zapach? Jednym z najbardziej drzewnych i przyjemnych do noszenia perfum w tej kategorii. Od razu ostrzegam, że nie są to perfumy, które mają być crowd pleaserem. Po prostu, masz pachnieć jak drzewo. Ścięte? Tak. Suche? Też. Zapachowo lekkie jak cedr? Tak. A może też ciężej, jak chociażby drzewo gajakowe? Tak. Dorzucimy jeszcze kwiaty i mamy tę kompozycję. Ale od początku.

Pierwsze pięć minut jest mocne. Zastanawiałem się co mi przypomina, a z pomocą przyszła fragrantica. Chwilę po psiknięciu mamy klimat około Encre Noire pozbawiony kadzidła. Bardzo mocna kompozycja, która atakuje Cię prawdopodobnie drzewem gwajakowym. Zero litości. Bliżej mu do „dziada” niż do normalnych, noszalnych perfum. Żadnych cytrusów, kwiatów, czegokolwiek. Głęboki, drzewny zapach, który zakrywa wszystko, co zostało dodane w czasie ich produkcji.

Po 5-10 minutach ten zapach idzie w tę stronę, za którą go bardzo polubiłem. Ciężkie akordy powoli zanikają, by na pierwszy plan wysunęło się drzewo cedrowe z pewną nutą kwiatową w tle. Z czasem łagodnieje, robi się wygładzony, stosunkowo świeży. Mimo to zachowuje swoją intensywność. Jest głęboki, czuć w nim wiele elementów, prawdopodobnie mocniej wychodzi nagietek, natomiast ja inaczej zapamiętałem tę nutę, więc nie dam sobie ręki uciąć że to jest to lub coś innego.

Zapach cały czas łagodnieje. Mocno wyczuwalne drzewo gajakowe tak miesza się z cedrowym, że staje się bardzo łagodny, co jest zaskakujące, bo dla mnie ten składnik jest zawsze bardzo intensywny. W tle coraz mocniej czuć kwiaty. Po 2-3 godzinach jest całkiem świeży, może niektórzy powiedzą że płaski, lecz mi to nie przeszkadzało. Natomiast muszę przyznać, że coś w tym jest, bo nuty tak się ze sobą łączą, że czuć harmonię między nimi. Przez cały ten czas jaki upłynął do tej pory kojarzy mi się zapach z morzem, które jest wzburzone i ma wysokie fale, by przejść do uspokojenia się pogody i obserwacji bardzo niewielkich odpływów i przypływów. W tle jest również podobny element, który wyczuwam w innych perfumach z tej firmy, a mianowicie taki lekko świeżo-ziołowy akcent. Jest on na tyle subtelny, że jak ktoś nie zna innych kompozycji to może go nie zauważyć. Ja dopiero zwróciłem na to uwagę po kilku ich pozycjach. Coś jak w przypadku Lorenzo Pazziagli, gdzie też jest coś specyficznego w bazie każdych z perfum.

Po upływie 3 godzin zapach jest taki sam do samego końca, tylko z tą różnicą, że staje się coraz słabszy. To co mi się bardzo podoba w nim zaczyna odchodzić i niestety, wiele traci. Robi się coraz bardziej bliskoskórny, a po 6-7 godzinach trzeba mocniej się do niego przybliżać, by po 10-12 godzinach mieć ostatnią tysięczną mililitra pożegnaną z ciałem. Nie wiem czy też tak macie, ale jak jest zapach drzewny, to nie lubię jak jest taki bardziej „poboczny”, tylko żeby był wyczuwalny. Nie chamsko atakujący i ciężki, ale otaczający mnie dookoła. Z tego powodu zaznaczyłem, że jest też linia, po której może ten zapach zawodzić.

Wydaje mi się, że zapamiętałem go z próbki inaczej. W głowie mi świta, że główna część tego zapachu była dłuższa, a parametry były o wiele lepsze i po 6-7 godzinach jeszcze można go było wyczuć w powietrzu. Druga opcja jest taka, że mój mały flakonik (producent sprzedaje 15-sto mililitrówki, zresztą polecam ich sklep, bo mają bardzo fajne podejście do klienta) jeszcze musi dojrzeć i się oddać maceracji. Przy takiej ilości perfum na pewno będzie na następne 2 lata, więc się przekonam

Po „ochach i achach” mogę też obiektywnie powiedzieć, że to raczej coś ciekawego dla mocniejszych fanów drzewa w perfumach. Inne osoby mogą uznać ten zapach za nudny, a po 2-3 razach noszenia by puszczono dekant dalej. Jak dla mnie warto spróbować, chociażby dla samych pierwszych 3-4 godzin, bo sam uważam, że bardzo dużo tracą po upływie tego czasu (chociaż mówię, możliwe, że po maceracji może być lepiej i wróci to, co zapamiętałem). Mi się podobają, spełniają to, czego szukałem w tego typu perfumach (bardzo lubię drzewo cedrowe), natomiast też zdaję sobie sprawę, że nie bez powodu nie nosiłem ich nie wiadomo ile razy. Jak wspomniałem, poznanie tych perfum to był strzał w dziesiątkę, ponieważ pozwoliło mi to zrozumieć czego szukam w kompozycjach drzewnych i są to pierwsze perfumy które przychodzą mi do głowy jak myślę o tej kategorii. Cieszę się, że je poznałem, założę je nie raz, ale przy ocenie muszę spojrzeć na ich realną wartość i na to jak praktycznie z nimi postępuję. Ocenę ogólną podbiłem jednak trochę tym, że w swojej kategorii są fajną pozycją, którą można polecić żeby wypróbować.

Zapach: 8/10
Trwałość: 6/10
Projekcja: 4/10
Ocena Ogólna: 7/10

https://www.fragrantica.pl/perfumy/Elementals/Wood-54570.html

#perfumy #recenzjeperfum
13903832-f028-430b-80a4-342e0af40300
CheemsFBI

@Si-senior Kurde zachęciłeś, aż przewacham przy okazji w Merlo

dziadekmarian

Ostatnio miałem podobnie, kiedy dowiedziałem się o plasterkach, które usuwają kropki z nosa. Damn You! I dzięki za nowy trop

saradonin

No takie stricte drzewne rzeczy zwykle nie mają jakiegoś cudownego rozwinięcia, ale przecież je się wącha dla samego drzewa. Czasem się po prostu chce tego kojącego drewna. OO Woodcut również ma bardzo prostą konstrukcję, a Tolteca Omeyocan aż mnie zmęczył wiórami.

Zaloguj się aby komentować

Ja się spało ? I zagadka na dzisiaj: zaczynają się jak kwiatowy płyn do płukania prania , a póżniej mamy Reflecion od Amouage z mydlanymi nutami . Na szczęście po około 3h robi się przyskórny. Jaki to może być perfum ? Dla ułatwienia dodam, że producent to raczej mainstream niż nisza.
Rozwiązanie wieczorem
#perfumy #recenzjeperfum
dziadekmarian

"It's like anything else" - Woody Allen

lynx_

Czas minął . Perfumy które testowałem to: Imagination Louis'a Vuitton'a

#perfumy #recenzjeperfum

Zaloguj się aby komentować

Filippo Sorcinelli - pudełko 2. część 3, czyli ostatnia.

Dolcissimo Sollievo - zapach jednocześnie świeży i słodki, ewidentnie molekularny i nieskomplikowany. Akordy kwiatowe gardenii i maślanego irysa podane zostały na bazie wodno-piżmowej, lekko posłodzonej i dałbym głowę, że czuję charakterystyczny aromat masła shea. Konstrukcja jest spójna i zwiewna, a ogólnym wrażeniem przypomina luksusowy kosmetyk, krem do twarzy, czy może balsam do ciała. Mimo pewnej sterylności są to fajne perfumy, ale moim zdaniem zdecydowanie kobiece, office-friendly i raczej na sezon wiosna-lato. Parametry średnio-słabe.

Notre-Dame 15.4.2019 - ostre gryzące otwarcie wyładowane pod korek galbanum, pod którym kryje się dym, cypriol, rozpuszczalnik nitro i bliżej nieokreślone kwiaty. Po kwadransie, gdy już to wszystko osiądzie zapach robi się drzewno-dymny, ale w formie starego olejowanego drewna, a dym przybiera postać spalanego węgla. No i w tym momencie niby powinno mi się podobać, a w rzeczywistości średnio mi siedzi, bo nie mogę odeprzeć wrażenia pewnej sztuczności. Parametry znów średnio-słabe.

Luce dei Cuori - no i to mi się podoba. Już od strzała jasnym jest, że główną rolę w tej kompozycji gra kremowy sandałowiec, któremu towarzyszą: irys, kadzidło i tonka. Irys został zaprezentowany w sposób elegancki, nieco chłodny, kojarzący mi się z Interlude Black Iris. Co ciekawe, po raz pierwszy mam wrażenie (mogę się mylić), że zastosowano prawdziwy olejek z kadzidłowca, bo nie jest to kadzidło mocno dymne, ani zimne kościelne, nie metaliczne ani techniczne, tylko ciepłe, miłe orientalne kadzidełko, które w połączeniu z sandałem przypomina mi odrobinę TRNP Sanctum. Tonka nadaje dodatkowego słodkiego wymiaru, który początkowo schowany, uwidacznia się z biegiem czasu. Bardzo przyjemnie, komfortowe perfumy, przytulne, ale niebanalne. Miłe zaskoczenie tym bardziej, że względem linii SuperFluo? miałem zerowe oczekiwania. Projekcja skromna, ale trwałość bardzo dobra.

***
Podsumowanie

Filippo Sorcinelli na pewno jest artystą nietuzinkowym. Jego perfumy są w znakomitej większości odważne i niezwykłe pod względem kompozycyjnym, a zdarzają się też zapachy bardzo wymagające i awangardowe.

Jako ciekawostkę powiem, że testując wiele jego zapachów pod rząd daje się wyodrębnić coś na kształt dwóch sygnaturowych syntetycznych akordów okołokadzidlanych: pierwszy - mocny i trudny, buchający kłębami smolistego dymu z nutą rozgrzanego tonera (Quando_rapita_in_estasi, Io Non Ho Mani Che Mi Accarezzino Il Volto, Reliqvia), drugi - wręcz przeciwnie, drzewny, przygaszony i zakurzony, jak jasna smużka tląca się gdzieś w kącie drewnianej chatki (Plein Jeu III-V, Contre Bombarde 32).

Nie zachwyciła mnie natomiast jakość stosowanych składników, gdyż pomimo dość wysokiej ceny, wiele spośród testowanych perfum wybrzmiewało syntetycznie. Oczywiście nie wszędzie i daleko im do agresywnych chemoli Mancery czy Lorenzo. Być może w niektórych przypadkach było to zabiegiem celowym, mającym podkreślić industrialny charakter kompozycji (Io Non Ho Mani Che Mi Accarezzino Il Volto, but not today) i w takim przypadku miało to sens, ale w tych bardziej ludzkich utworach (Voix Humaine 8, Contre Bombarde 32) chciałbym jednak poczuć większą naturalność.

No dobra, ale czy będzie z tego flakon? Nie wiem, bardzo możliwe, że jeśli wpadnie okazja w dobrej cenie, to może coś z poniższej topki kiedyś u mnie zawita.

Moje top:

  • Unum Lavs - kadzidlak TOP
  • Luce dei Cuori - przyjemniaczek, miłe zaskoczenie
  • Plein Jeu III-V - łatwy i relaksujący 
  • Quando_rapita_in_estasi - bardzo bogaty, choć niełatwy kadzidlak

Słabiaki:

  • Ennui Noir - jakieś takie mdłe i nijakie to pachnidło
  • Hæc dies - generyczny fruity-floral

Ultra nisza:

  • Io Non Ho Mani Che Mi Accarezzino Il Volto - industrialny potwór, pożar w fabryce lakierów
  • Quando_rapita_in_estasi - trudny i złożony kadzidlak
  • but not today - zwierzęco-instrustialny dziwak

Osobiste rozczarowanie:

  • Reliqvia - to nie jest zły zapach, ale po Lavsie miałem duże oczekiwania, a wyszło średnio

#perfumy #recenzjeperfum #perfumyniszowe #smrodysaradonina
1d4725a8-2351-4f29-ae37-710d0e60c234
TerazMnieWidac

Dzięki za recenzje. Jakbyś kiedyś coś z topki sobie sprawił i odlewał, to nie wahaj się zawołać.

Zaloguj się aby komentować

Dziś kilka kompletnie randomowych notatek zapaszków na aktualną i nadchodzącą aurę.

Room 1015 Cherry Punk Extrait - zaraz po psiknięciu dociera fajna wiśnia ze świdrującymi przyprawami. Dość szybko się wysładza do formy bardziej likierowej i opon. Niby wiem, że to miała być skórka, ale nie jest ona gładka pustynna ani torebkowa, a podobnie jak w edp przybiera formę wypastowanych czarnych glanów z zapachem gumowej podeszwy włącznie. Stąd opony. Podoba mi się, moszny nie urywa, ale pozytywnie na mnie to wybrzmiewa. Nie mam EDP żeby porównać ręka w rękę, ale Extrait wydaje mi się bardziej wiśniowy, nieco przydymiony, a mniej pachnie skórzaną tapicerką samochodową. Parametry, mimo nadruku ‘extrait’ na flakonie, niestety są na poziomie średnio-słabym.

Franck Boclet Tobacco - no dobra i gdzie to tobacco?
Jakaś figlarna zmyłka w nazwie, bo tytoniu nie czuję. W zamian dostałem świąteczny kompot z suszu owocowego, mieszankę korzennych przypraw do piernika z przewagą goździka i coś niefajnego skisłego w tle. Zapach idealny na Wigilię w bloku z wielkiej płyty.

Unique Luxury Kutay - rollercoaster wrażeń.
I. Otwarcie okazało się kwaśne: cytrusy i kwaśna tania łyski o prostym lekko waniliowym profilu, pachnąca tak, jakby się zaciągnąć nad świeżo otwartym Jamesonem. No szału nie ma i lekko mnie zniechęciło, ale na szczęście zapach relatywnie szybko się układa i dalej jest lepiej.
II. Po około godzinie dzieje się magia. Do nozdrzy dociera uwielbiany przeze mnie aromat zapomnianej szklanki po owocowo-waniliowej whisky. Dodajmy do tego nienachalny karmel, posłodzone drewienka, trochę kremowego oudu, który jest w tle i nie zakłóca harmonii. Jest słodko, boozy, ale też nie ulepnie i na tym etapie jest to majstersztyk 10/10. 
III. Po ok 6h czar pryska, ale wcale nie przestaje pachnieć. W tym momencie zapach powinien się skończyć, ale jakiś debil stwierdził, że to za krótko i trzeba coś dołożyć. Na koniec zostajemy więc sam na sam z ohydnym syntetycznym oudowo-sandałowym utrwalaczem znanym m.in. z Terroni, który ciągnie się godzinami, wytrzymuje prysznic i przesiąka na ubrania. Gdyby nie to, to byłby sztos.

Xerjoff Zefiro - kompletnie nie-kadzidlak.
Perfumy przyprawowo-pudrowe, grzeczne i eleganckie. Owszem są lekko słodkie, ale dobrze wyważone i ani przez chwilę nie wpadają w rejony ulepne. Sedno zapachu stanowi elokwentny dialog pomiędzy kardamonem, irysem, miodem i cynamonem w proporcjach zmiennych w czasie w sposób, mam wrażenie sinusoidalny, bo raz czuje więcej irysa (na szczęście nie babciowo-torebkowego), innym razem dominuje kardamon, a jeszcze innym jest wyraźnie cynamonowo-miodowo. Kadzidło gdzieś tam minimalnie majaczy w tle, ale w ilości śladowej i zupełnie nie jest dymne ani kościelne, a przypomina raczej zgaszone grudki żywicy, które balansują słodycz i nadają głębi.

#perfumy #recenzjeperfum #smrodysaradonina
23b607ec-203f-4a97-8f19-97af81e69e9c
0149e895-8e5d-4a93-a090-2ccb3382bd21
Farmer111

Świetny wpis! Dzięki.

CheemsFBI

@saradonin Tym Cherry Punk mnie zasmuciłeś. Liczyłem na poprawę parametrów, a wyszła tylko zmiana zapachu. ( ͡° ʖ̯ ͡°)

Zaloguj się aby komentować

Salve! Uroczyście rozpoczynam trzecią edycję konkursu na najlepszą recenzję na tagu. Tym razem kompletnie zmieniam zasady gry. O Waszym losie zadecyduje lud żądny opisów, odklejonych porównań i memów! ᕦ( ͡° ͜ʖ ͡°)ᕤ
Zwycięzcę wyłoni największą ilość piorunów. Zostaje zniesiony limit recenzji, więc walczyć możecie do upadłego. Jedyne co pozostaje bez zmian to wymagane tagi #perfumy i #recenzjeperfum oraz podsumowanie z punktacją 1-10 w kategoriach: zapach, trwałość, projekcja, ocena ogólna. Konkurs kończy się o 23:59 31 października.
Zastanawiacie się teraz moi gladiatorzy czy warto poświęcać czas i ryzykować odstawienie leków na okres pisania recenzji. Nagroda imienia Spartakusa to karta podarunkowa do Notino o wartości 100zł. Recenzję napiszecie w godzinę, półtorej. Matematykę zostawiam Wam. ( ͡° ͜ʖ ͡°) Będzie też nagroda specjalna pod patronatem Retardusa. Karta do pyszne.pl warta 50zł. Tutaj zdecyduje mój głos, ale jeszcze nie wiem czym będę się kierował. Wiem za to, że wybór będzie ciężki. Ostrzcie pióra, a ja czekam na pierwszych śmiałków.
Post Scriptum
Przez laicyzację lwy dawno nie były karmione, więc nie radze kombinować na boku z piorunami ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Alea iacta est
CheemsFBI userbar
287ce2a2-d449-4e01-a678-c561a2c0a50b
wonsz

opisów, odklejonych porównań


@CheemsFBI czyli wystarczy prosty skrypt co się przeleci po niszy na polskiej fragrze i zbierze najdłuższe komentarze z jak najmniejszą ilością najbardziej popularnych słów w języku polskim.

CheemsFBI

@wonsz Jeszcze niech ChatGPT sklei z tego recenzję. Ciekawe jaki byłby odbiór na tagu ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Zaloguj się aby komentować

Filippo Sorcinelli - Pudełko 2. Część 2.

Plein Jeu III-V - trudno mi ten zapach opisać, o ogóle nie wyczuwam tu wyraźnie jakichś konkretnych nut. Te perfumy pachną mi drewnem, kurzem i kadzidłem. Nie mylić z kościołem, bo akurat w ogóle nie kojarzą mi się sakralnie. Zapach przypomina mi raczej zapomniane poddasze, na którym ktoś ustawił niewielką metalową kadzielnicą i rozpalił węgielek z olibanum. Bardzo ładne subtelne kadzidełko, łatwe w odbiorze i relaksujące, bez sakralnego nadęcia, tylko parametry mogłyby być lepsze.

Unda Maris 8 - niby morski, ale nie do końca. Owszem, słona syntetyczna bryza jest dość typowa dla takich zapachów. Nie jest to na szczęście melonowe i obrzydliwie chemiczne calone/calypsone, a coś bardziej lotnego i przestrzennego (w sposób przypominający ambroksan) jak w Acqua di Portofino Sail. Na początku czuć eukaliptusową maść, trochę kamforową i apteczną w odbiorze oraz gorzką łodygową zieleń. Gdzieś w tle przewija się wątek cytrusowy w postaci cytrynowej babki piaskowej posypanej cukrem wanilinowym. Zdecydowanie nie jest to typowy świeżak, nie kojarzy się ze słońcem i beztroską, a raczej z zimnym morzem w pochmurny jesienny dzień. Jedno z lepszych morskich pachnideł jakie wąchałem, tylko niestety, podobnie jak w większości z nich męczy mnie ten molekularny morski akord. Parametry średnie.

Epicentro - perfumy z pogranicza mainstreamu i to klasycznego. Otwarcie jest słodko-gorzkie, ziołowe, a nawet apteczne. Zapach szybko jednak skręca w rejony dobrze znane i archetypicznie męskie: kwaśna bergamotka, zioła, wetyweria i mocno zarysowane drzewa iglaste. Przez pierwsze dwie godziny główne role odgrywają właśnie wetyweria i iglaki. Łatwo sobie zatem wyobrazić nawiązania do męskiej klasyki sprzed 30 lat, uznawanej przez młodzież za dziady. Pierwsze co mi zaświtało w głowie to Drakkar Noir, ale Epicentro jest bardziej zielony i leśny, więc może bardziej rejony zielonego Polo czy Cerutti PH. Gdzieś na pograniczu percepcji majaczy nawet akcent żelu pod prysznic. Z biegiem czasu wetyweriowy charakter łagodnieje ustępując cieplejszym akordem drzewnym doprawionym kminem. Osobiście uważam, że jest to dobry zapach: męski, dojrzały i naturalny, a przy tym posiadający wystarczającą głębię i zmienność żeby nie nudzić i wyróżnić się na tle konkurencji. Natomiast nie dostrzegam w nim nic fenomenalnego, co usprawiedliwiałoby ponad 13 zł/ml. No i po nazwie można by się spodziewać atomowych parametrów, a są najwyżej średnie.

#perfumy #recenzjeperfum #perfumyniszowe #smrodysaradonina
488dc1ee-30c9-497e-b450-292c44b31a1c
dziadekmarian

Z tego czytania wnioskuję, że masz jakąś topkę zapachów od Filippo. Zgaduję, że Reliqvia i Lavs plasują się w Twoim rankingu dość wysoko. Czy planujesz jakieś podsumowanie? Bo bardzo jestem ciekawy - zresztą pewnie nie tylko ja - Twoich wniosków co do całego dzieła.

saradonin

@dziadekmarian jeszcze mam kilka do przetestowania i potem faktycznie myślałem zrobić krótkie podsumowanie w stylu top/słabiaki/rozczarowanko, bo poziom pachnideł jest bardzo nierówny.

dziadekmarian

@saradonin Ajajaj, byłoby bosko!

Zaloguj się aby komentować

Tyrannosaurus Rex Zoologist Perfumes #49 na #barcolwoncha

Tak tak, wiem xD 3 miesiące chłop nic nie pisze a nagle dwie recenzje jednego dnia wrzuca. Ale miałem przygotowane notatki i jakoś tak mi sie udało xD

To chyba pierwszy Zoologist jaki gości na łamach mojego grafomańskiego tagu. O marce słyszałem dużo... ciekawego? Nie chce powiedzieć "złego" ale nie odważę się też na epitet "dobrego", więc zostańmy przy ciekawym xD

Nie jest to pierwszy ich sok jaki wpadł mi w ręce, ale jakoś tak wyszło że to właśnie on wpadł pod pióro jako pierwszy.

Nie będę mu słodził, otwarcie może zabić xD Bucha z diabelną siłą mieszanką gryzących oparów, nie zostawiając człowiekowi wiele miejsca w jego strefie komfortu. Za siłę wspomnianych oparów w dużej mierze odpowiadają nuty iglaka. Przez całą piramidę przebąkiwuje ich całkiem sporo, bo pojawia się i jodła, i cedr, i olej jałowcowy, i szeroko rozumiane żywice. Kto kiedyś sosenkę obierał gołymi rękami ten wie jaka moc w iglakach drzemie. Na wsparcie tej jodły ruszyła garść świeżych przypraw: pieprz, liść laurowy, gałka muszkatałowa. Widząc je w rozpisce, wącham i mówię "tak, jest tutaj na pewno" ale czy poznałbym bez czytania? Chyba za dużo się tu dzieje żeby odpowiedź mogła być pozytywna.

Tak, pierwsze buchnięcie może przywołać migrenę. Mi przywołało. Na szczęście po chwili (wcale nie krótkiej, u mnie potrzebował parunastu minut) decyduje się ustatkować. Teraz już o wiele ciężej jest sięgnąć w stosunku do niego po negatywne epitety. Nadal jest bogaty, ciekawy i złożony, ale w miejsce dzikości przypraw zaczyna wchodzić warstwa kwiatowa, wsparta nadal aromatami drzewnymi i żywicznymi. Gdyby dało się przeskoczyć od razu do tego etapu zapachu, to nawet by mi się podobał, ale tego otwarcia w nim to się autentycznie boję.

Tak jak ciało zapachu jest bogate, tak i długo wyczekiwana baza kryje w sobie wiele sekretów. Umiem powiedzieć że jest żywiczna i złożona, ale to wszystko na co mnie stać. Trwa długo i długo cieszy nos, w tym zapachu nie zachodzi potrzeba dopsikiwania w ciągu dnia xD

Opinia o marce nie bierze się znikąd, i dowód na to leży nawet właśnie teraz na moim nadgarstku.

Bardzo dobre parametry (pierwszy kwadrans za dobre xD) i ładny bogaty złożony zapach wydają się usprawiedliwiać bardzo wysoką cenę. Na pewno nie mogę polecić go każdemu, ale jednocześnie jestem pewien że posiada wielu oddanych fanów. Na pewno wart poznania.

Dodam od siebie że zapachy o podobnym stopniu intensywności mają u mnie tendencję do oswajanie się, a mówiąc bardziej po polsku to ja mam tendencję do oswajania się z nimi w czasie, więc może zanim mój dekancik się skończy, zmienię zdanie co do otwarcia i będę się nim polewał beztrosko ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Zdjęcie ze strony producenta: https://www.zoologistperfumes.com/products/zoologist-tyrannosaurus-rex-deluxe-bottle

#perfumy #recenzjeperfum #barcolwoncha
Zoologist Tyrannosaurus Rex Deluxe Bottle

Zoologist Tyrannosaurus Rex Deluxe Bottle

A sultry heat wafts across the land, lapped up greedily by the abundant flora that thrives in its midst. Trees soar to majestic heights and plants flower for the first time, their petals spreading to give birth to a world rich in diversity. The Cretaceous period comes of age against a backdrop scorched by wildfire and lightning strikes. Over this turbulent landscape, a massive predator looms. Giants rule the earth, but even giants can be cut down within the powerful jaws of the fearsome tyrannosaur. Standing tall, the terrifying beast fears nothing, until that pivotal moment when a fire in the sky signals the end of their deadly reign. Zoologist Tyrannosaurus Rex is a gargantuan scent that sinks its teeth into the world of delicate fragrances and rips it wide open. Primitive woods and florals seize you and snatch you away to an ancient era. Smoky, charred wood warns of the danger of smouldering fire, setting your senses on edge, while droplets of metallic rose oxide offer a chilling premonition of blood-lust. The mighty Tyrannosaurus Rex is sometimes menacing, sometimes fascinating, but never, ever ordinary. Perfumer: Antonio GardoniParfum Concentration: 23%Size: 60 mL / 2 fl. oz.Top Notes: Bergamot, Black Pepper, Fir, Laurel Leaf, Neroli, NutmegHeart Notes: Champaca, Geranium, Jasmine, Osmanthus, Rose, Ylang YlangBase Notes: Resins, Cade, Cedar, Civet*, Frankincense, Leather*, Patchouli, Sandalwood, Vanilla *Synthetic notes. Zoologist Tyrannosaurus Rex does not use animal products. Made in Canada. Product will be shipped from Canada. Perfumer Interview and Reviews An Interview with Antonio Gardoni, the Perfumer of Zoologist Tyrannosaurus Rex Zoologist Tyrannosaurus Rex Reviews Roundup

Zoologist
0111f49b-1071-490b-bff7-080b561849e8

Zaloguj się aby komentować

T02 Taif Al Emarat #48 na #barcolwoncha

OMG! Jaki sztos mi wpadł w ręcę to słów mi brak.

Pierwsze parę sekund to trailer filmu akcji: dzieje się tak dużo że ciężko całość przyswoić, i gdyby miało to trwać dłużej to człowiek by sie przebodźcował. Dym, kwas, zwierz, czekolada, skóra, obora, a może brak obory, pieprz. Po dosłownie chwili zapach się układa i z wariactwa wyłania się elegancja. I to nie byle jaka!

W głowie zwierzęco dymny oud miesza się ze słodyczą czekolady waniliowej. Współpracują ŚWIETNIE i jest to jeden z tych zapachów od których ciężko oderwać nos. Jeżeli słodziaki to dla kogoś domena mainstreamu, niech sięgnie tutaj.

Oud wybrzmiewa tu zdecydowanie zwierzęco, dziko. Za to nie powiedziałbym o nim, że jest stajenny czy fekalny, i w sumie dobrze, bo w mieszance z apetyczną czekoladą i wanilią, mogłoby to komponować się dziwnie. Ten oud przypomina mi nieco ten który pojawia się w 50yrs Golden Oudh, jednak całkowicie inny orszak powoduje też inny wydźwięk końcowy.

Jest ładnie ułożony, nic się ze sobą nie gryzie, każdy element pasuje do całości.

Szczerze mówiąc, po ogólnym wydźwięku zapachu, spodziewałem się że parametrami będzie to killer ciężki do zmycia, a zamiast tego jest "po prostu" bardzo solidny.

Piramida nut na mnie układa się trochę płasko, to znaczy zapach raczej mało ewoluuje, od początku do końca jest równo piękny, a nuty są stabilne w przekroju czasowym. Wiem że niektórzy tego nie lubią, mi nie przeszkadza. No i nie jest to zapach "idealnie" płaski, raczej po prostu mało zmienny.

W bazie obiecywana mi była paczula, i może faktycznie nieśmiało się pojawia, a może to czekolada i oud dają taki ciepły efekt jak paczula w Brutusie? Ciężko mi powiedzieć.

Wierzę, że tym zapachem możnaby łatwo przekonywać tych którzy do tej pory od oudu uciekali. Polecam spróbować, zapach dostaje odznakę jakości Barcola.

Kolega @MrFrog pytał ostatnio czego szukać w Dubaju. TEGO SZUKAĆ W DUBAJU!

Zdjęcie wzięte ze strony producenta: https://taifalemarat.com/en/product/t02-smoked-cambodian-oud-perfume-men-women

#perfumy #recenzjeperfum #barcolwoncha
b55b4584-eb89-4797-96c2-89ca68c12d92
Kridzu

@Barcol Swietne sa Taify, pewnie dlatego mam ich najwiecej w kolekcji z Arabow Polecam zapoznac sie z reszta, kris111 ma jeszcze kilka do sprobowania.

minaret

@Barcol Oj kusiecie tu diabły swoimi zachwytami ale jestem silny i opieram się tej ofensywnie, jeszcze za dużo rzeczy pomiędzy moim levelem a tymi arabami, nie będę sobie wycieczki psuł ( ͡° ͜ʖ ͡°)

pedro_migo

@minaret testowałeś już UAE Oud? Bo jak pamiętam to właśnie Tobie puściłem jego odlewkę

minaret

@pedro_migo A widzisz czeka dalej, myślałem nad nim dziś ale Promise czekał dłużej

MrFrog

Oj chyba już wiem co będzie szukane w Dubaju

Zaloguj się aby komentować

Zapraszam na ciąg dalszy podróży przez twórczość Filippo Sorcinelliego jednego z bardziej awangardowych europejskich perfumiarzy.

Pudełko 2. Część 1.

Unum - Lavs - benchmark kadzidlaków. Kropka. Zapach - sygnatura marki, kiedyś wydawał mi się bardziej minimalistyczny i liniowy, ale teraz dostrzegam w nim drobne niuanse sprawiające, że nie jest to po prostu zwykły nudny kadzidlak. Otwarcie jest jednoznaczne kadzidlane i świetliste. Szczypta pieprzu odpowiada za odrobinę ostrości, a elemi dodaje lekkiego powiewu iglaków. Od samego początku nie ulega jednak wątpliwości, że mamy do czynienia z kadzidłem kościelnym, wręcz katedralnym. Jest ono chłodne i nieco metaliczne, szczególnie w początkowej fazie. Następnie zapach się wygładza i powoli ewoluuje w kierunku kadzidła z labdanum i goździkiem. Tak, nadal jest to przede wszystkim kadzidło, ale posiada ono na tyle ciekawą głębie, że jest piękne i monumentalne. Projekcja umiarkowana, ale trwałość bardzo dobra.

Violon Basse 16 - początek to zwęglone, spalone drewno (cypriol?), jak zgliszcza, czy pozostałości po ognisku i jakkolwiek niespecjalnie perfumowe, to podoba mi się. Niestety potem wychodzi coś syntetycznego i kwaśnego, a po ok 4h dołącza aromat palonych śmieci takich jak w Rake & Ruin i wtedy to już jest kaput.

Ennui Noir - zapach ptasiego mleczka z niuansami kwiatowymi. Nie chce mi się rozpisywać, bo naprawdę nie ma o czym, tanie, mdłe, nijakie i o skromnej projekcji.

Pioggia Forte - syntetyczny świeżak morsko-cytrusowo-kwiatowy na piżmowej bazie. Przypomina randomowy męski zapach z Sephory w 1999 roku. Stylistycznie i jakościowo postawiłbym go gdzieś obok flankerów Azzaro Chrome albo L'Eau d'Issey. Nawet różowa skwitowała: "Pachniesz jakimś brutalem", czyli tanim stereotypowym męskim zapachem z przeszłości. Po kilku godzinach wychodzi jeszcze ten sam utrwalacz co w Lorenzo Pazzaglia Black Sea, który ciągnie się do następnego dnia i wytrzymuje prysznic, co wyjaśnia rewelacyjne parametry tych perfum.

Unum - Lascia ch'io pianga - bogaty bukiet kwiatów przeróżnych: wyczuwam jaśmin i irysa, ale tego jest dużo więcej i jest zblendowane w sposób spójny tworząc upojny, ale też przytłaczający kwiatowy ogród podany na półsłodkiej bazie, drzewnej i wyraźne żywicznej. I to właśnie ta żywiczność broni zapachu przed banałem i budzi skojarzenie z niezapalonym aromatyzowanym kwiatowym kadzidłem stosowanym w obrządku wschodnim. Dobry zapach, choć mało odkrywczy i zupełnie nie dla mnie, ponieważ jest ewidentnie damski i trochę staroświecki. Znakomite parametry, projekcja początkowo wręcz dusi.

Unum - _but not today_ - zapachowy dziwak, odpychający, ale też trochę intrygujący. Zupełnie niespodziewane połączenie nut syntetycznych z naturalnymi. Z jednej strony jest silnie animalny i wydzielinowy, nie są to miłe piżma, ale nie czuję też żadnych elementów toaletowych. Zwierza uzupełnia akcent ogródkowo-warzywny, lekko ziemisty, jak świeżo wykopany korzeń pietruszki. Z drugiej strony łączy elementy martwe i techniczne: ostra industrialna nuta metaliczna łączy się z zapachem lateksowych pudrowanych rękawiczek. A teraz wisienka: z bliska przypomina mi trochę przecier pomidorowy z metalowej puszki. Czy ja bym chciał tym pachnieć? Zdecydowanie nie. Smrut, bardzo niszowy i dziwny. Parametrowo przeciętny.

#perfumy #recenzjeperfum #perfumyniszowe #smrodysaradonina
e6048126-c566-42c2-8983-a0949209235d

Zaloguj się aby komentować

Jazeel - The Palace (proszek sprzed lat)

Chciałbym kiedyś napisać normalną recenzję. Ale co psik, to jakieś nowe skojarzenia.

1993. Ujebałem sobie, że jestem chory na serce. U kardiologa już byłem - powiedział, że umieram. Nie wychodzę z domu, bo mi serce bije, kiedy tylko wyjdę na metr. Szukam pomocy w gazetach. No i jest. Nazwisko nie do przeczytania. Jadę do województwa na ostateczne leczenie.

Nazwisko nie do przeczytania, ale udaje mi się rozpoznać je na miejscu. Prawdę mówiąc jest tak długie, że po sekundzie wyłapuję je spośród innych, które widnieją na liście "gabinetów" funkcjonujących w wynajętej hali na obrzeżach Lublina. Pojechałem sam, bez mamy. Nie mam pojęcia jak, ale się udało.

Wchodzę. No Chińczyk. Ale gada po polsku. Opowiadam o tym, jak się boję. Jak odbiera mi moc, kiedy nikogo nie ma w pobliżu. On się uśmiecha, przykłada mi ręce, bioenergetyzuje. Coś tam czuję, nie wiem. Chińczyk mnie dotyka w 1993, więc należy coś czuć.

Na koniec spotkania wręcza mi papierową torebeczkę z napisem "Arap". Mówi, żebym to brał, a jak się skończy - przyjechał ponownie. Spisał mnie z legitki do notesu. Będzie mnie pamiętał.

Następny raz wychodzi jakieś 2 tyg. później. Nie umawiam się; jadę na pałę. Nie ma telefonów, internetów. Chińczyk poznaje mnie w poczekalni; podchodzi i pyta, jak się czuję. Odpowiadam, że lepiej - bo taka jest prawda. Proszek o orientalnym zapachu uczynił cuda. Jakimś cudem. Mój Chińczyk mówi, że dziś jego mistrz jest na miejscu. Że on mnie sprawdzi. No jestem podjarany.

Wizyta trwa bardzo długo. Mistrz nie zna polskiego. Wygląda jak Chińczyk, ale rozmawiając z moim bioenergo mówi językiem zbliżonym do rosyjskiego. Hej! Kto nie oglądał "Klasztoru Shaolin"? Wszyscy znaliśmy chiński na perfekt, jeszcze przez pół godziny po opuszczeniu kina. Ja wracając do domu przeskoczyłem dwa czteropiętrowe bloki tylko dlatego, że stały mi na drodze. No i... czuję, że to nie Chinole. Pytam zatem: skąd jesteście, skurwysyny? A oni na to, że z Mongolii. No i potem nakładanie rąk, masaż. Wychodzę jak nowonarodzony, z kolejną torebką z podpisem "Arap" oraz zapewnieniem, że to nie serce, tylko głowa.

Jako wzorowy uczeń palący papierosy od 9-go roku życia, próbuję rozkminić tę substancję, którą ten orientalny duet serwuje mi jako lekarstwo, a której zapach coraz bardziej kojarzy mi się z wybawieniem. No bo w wieku 16 lat lęk przed wychodzeniem z domu to nie jest coś, czego potrzebujemy (przynajmniej nie oficjalnie i nie w totalnej zgodzie z sobą samym). Ale siedzę w autobusie i kminię: skoro to są Mongoły, to być może...

Tak, to cyrylica.

АГАР, ,czyli agar.

Nie mam pojęcia skąd Mongolscy bioenergoterapeuci brali ten proszek w latach 90'. Dziś naciskam atomizer The Palace i wśród tych wszystkich uwodzicielskich nut czuję głównie ten proszek sprzed lat.

Poczytałem. The Palace posiłkuje się jakimś tajskim oudem, który pachnie (coś tam) jak skóra... powiedzmy. Dla mnie, po latach - ilu, to nawet głupek zliczy... to jest zapach tychże, nieżyjących już zapewne, Mongołów. Tych, którzy serce zamienili mi w głowę, co pomogło mi 10 lat później wyjść z głębokiej opresji niewychodzenia samemu z domu. A wszystko za pomocą rzeczonego proszku, który pachniał jak milion arabskich dolarów.

Otwarcie opisałbym jako w miarę zielone/orientalne: kardamon, ale jak się wkurwisz, to poczujesz również takie świeżo tarte ziółka. Jednak od pierwszej sekundy moją uwagę kradnie ten mongolski proszek z 1993. I z minuty na minutę to wrażenie przybiera na sile - robi się ciężej i ciężej, choć z drugiej strony mniej ofensywnie - bo w pierwszej fazie zapach dość mocno krzyczy. Koniec końców zapach osiada jako skórzano-przyprawowy, niesłodki i umiarkowanie(?) projektujący, z nutką starych dobrych perfum (YSL Opium, Amouage Gold?) na piątym planie.

Możliwe, że kocham. Dekant schodzi szybko. Z dziesięciu mililitrów były już dwa razy, a będzie jeszcze 3, może 4. Jak nigdy, wpadłem w dość intensywny szał dopsikiwania. No i... chcę to mieć na półce.

#perfumy #recenzjeperfum #jazeel
weah

@dziadekmarian Świetnie się to czyta! Aż się człowiek uśmiechnął w tę jakże piękną, deszczową i przygnębiającą niedzielę.

lynx_

@dziadekmarian Genialne

saradonin

Jakbym czytał streszczenie jakiegoś niszowego dramatu psychologicznego Oo

Zaloguj się aby komentować

#perfumy #recenzjeperfum
Sliabh na Cailli TRNP
No więc tak. Ostry zapach suchego, rozgrzanego drewna. I tak przez 6h . A po tych 6 h zapach zaczyna się wysładzać, nuty balsamiczne wskakują na pokład i coś tam jeszcze, czego nie jestem w stanie zidentyfikować . Bo. Równocześnie perfumy zaczynają dogorywać na mojej skórze i po dalszych 3h znikają jak sen złoty...

Zaloguj się aby komentować

#perfumy #recenzjeperfum
Treewitch Appalachia TRNP
Napaliłem się na ten perfum, jak szczerbaty na suchary . No bo drzewne, żywiczne, balsamiczne. Lubię takie klimaty, chociaż może nie zawsze nosić . No i co? No i g.... . Jest żywicznie, balsamicznie, w tle jakaś sosna przemyka, ale nieprzyjemnie . Może to ten copal ? Na szczęście po 5h zapach się rozwiał jak zła mara senna...
saradonin

I grzyby, daję słowo, tam muszą być grzyby.

Zaloguj się aby komentować