#poezja

8
945
Siema,
Oto moja #diriposta na niesamowity utwór di proposta w bitwie #nasonety - dziś trochę #pdk i #krakow

----------

Wielopole 15

Obrazy najróżniejsze zdobiła twoja rama
I niejeden rozegrał się w jej obrębie dramat
Opróżnione butelki, pety, paw kolorowy
I szkarłatem upstrzona posadzka betonowa

Tak właśnie cię pamiętam - lecz czy tak tylko? O, nie!
Bo poza tym śmierdziałaś moczem oraz tytoniem
Dla młodego, biednego, krakowskiego centusia
Piątkowy wieczór zawsze zaczynał właśnie tu się

I pewnie miejsca lepsze były gdzieś do ochlaju
Lecz jak świat światem młodzi prostotę wybierają
Więc gościłaś nas w sobie, a potem na ulicy
Krążył tłum dzieci twoich, pijany, buntowniczy

Choć przeszłość to odległa, niemalże zapomniana
Czasem cię miło wspomnę, ma wielopolska bramo

----------

Różna #tworczoscwlasna , choć głównie #poezja , w kawiarence #zafirewallem
George_Stark

O, wiersz mi bliski!

Tak tematycznie, jak i geograficznie - Kraków przecież niedaleko od Kielc leży.

Zaloguj się aby komentować

Poeta i dziecko

Zadziwiła się raz pewna wytworna dama, 
poznawszy młodego i przystojnego chama. 
Był to cham wciąż uśmiechnięty i pomysłowy 
i dziwne idee wpadały mu do głowy. 

Siedząc razem z damami w uroczym salonie, 
zgiął się nagle w pół tak jakby w niskim pokłonie 
przed panienką co  jeszcze tycia, malusia 
i posadził ją wśród zastawy na obrusie. 

Biedniutka mała skąpała się cała w czaju ,
niczym w przydrożnym brązowoburym ruczaju 
a cham tymczasem przed nią swoje rymy ćwiczył, 
nie zważając na zgrozę na matki obliczu. 

W końcu powiodło się - i maleńka ta dama 
uciekła z głośnym płaczem z pokoju sama. 
Bo tak to już jest na świecie, mili poeci, 
że takich świrów potwornie się boją dzieci.

#nasonety #diriposta #zafirewallem #poezja
d7c453fb-a521-46fd-8a8a-e2a2315131ce
CzosnkowySmok

@KatieWee XDDD dobre dobre

splash545

@KatieWee bardzo fajny! Widzę że ruczaj rządzi w tej edycji

George_Stark

Ojej, jaki fantastycznie-uroczy wiersz!

Zaloguj się aby komentować

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
I jakże tu kochać ziemię, na której są pająki,
i Stwórcę w którego głowie sen o pająku się błąka?

Maria Pawlikowska-Jasnorzewska
#poezja @splash545 #pajaki
b241b706-7839-4eca-bd10-04dcd947ccc3
moll

@KatieWee ten to bardziej dla @UmytaPacha

splash545

@KatieWee piękny wiersz i faktycznie pająki jakby były trochę większe to byłyby mega przerażające.

A tak w ogóle to dziś przy karmieniu jeden pająk mi spierdzielił pod kanapę i mieliśmy z żoną nieplanowane sprzątanie najciemniejszych zakamarków w mieszkaniu

ErwinoRommelo

Taaa Marysiu, poczekaj aż poznasz ludzi, zatęsknisz za wielonogimi wierszokletami których delikatnych nici po prostu nie potrafisz odczytać.

Zaloguj się aby komentować

Przepraszam Państwa za opóźnienie, zapomniałam jak zawsze kiedy jest piątek i Erwinek swem dziełem nocnem mi przypomniał, że toćto już sobota. Mam jeszcze dużo paszkowych rzeczy do zapaszkowania tej nocy, więc chybcikiem:

Edycja XLIII (25.09.2024-28.09.2024)

Di risposty chronologicznie:
niekonkursowe "Spokój tam" -23- Piechur
"Fatum" - 13- George_Stark
"Wiersz chciałem płodzić tak, że aż miałem wzwód"- 14 - Splash545
"Idźmy z piersią i głową uniesioną! Naprzód!" - 16 - KatieWee
"Jesieniara" - 18 - Moll
"Wiersz o zatwardzeniu" - 18 - George_Stark
"Degrengolada" - 14 - RogerThat
"Na hipohondryka" - 17 - Wrzoo
"Wiersz o rozwolnieniu" - 11 - George_Stark
"Trud skończon" - 17 - Piechur
"-alizm" - 12 - RogerThat
"Animal mood" - 15 - PingWIN
"Bolesna historia o szczęśliwym zakończeniu" - 13 - Piechur
"Środowa noc" - 13 - RogerThat
"Oda miłosna do pani Elli Runciter" - 2 - ErwinoRommelo

Di proposta: Θ

Jedyną zasadą zakończonej edycji było, iż "zwycięża sonet z największą liczbą piorunów" - nic nie ma o tym, że musi być konkursowy. Tym samym nie pozostało mi nic innego, jak - z największą przyjemnością - ponownie wręczyć @Piechur kosz gratulacyjny wędlin i majonezu oraz zaszczyt poprowadzenia edycji kolejnej. Wyrazy współczucia!
P.S. memix oczywiście kradziony, autorstwa @Piechur
#podsumowanienasonety #nasonety #zafirewallem #tworczoscwlasna #poezja
UmytaPacha userbar
13ec2a5e-9a8a-46f1-8d71-f5fc2e1c9d47
Piechur

O faken, tego się nie spodziewałem Postaram się otworzyć kolejną edycję do wieczora

Wrzoo

@UmytaPacha Bardzo dziękujemy za tę edycję!

@Piechur gratulacje, fenomenalny był Twój wiersz.

George_Stark

Za zapomniałem tylko wspomnieć, że ogromnie doceniam zaproponowanie wiersza własnego jako propozycji. Więc wspominam. Wspominam też, że wiersz własny, zaproponowany jako propozycja, ogromnie mi się podobał, o czym też wspomnieć zapomniałem.


I że tym razem liczyłem, że wygram, bo na edycję 44 miałem przygotowaną propozycję.

Zaloguj się aby komentować

Siema,
Trochę późno, ale niniejszym dołączam do szlachetnego grona twórców poezji klozetowej To druga #diriposta na utwór di proposta w bitwie #nasonety

----------

Bolesna historia o szczęśliwym zakończeniu

Gdy brak jest umiaru, a jedzenia w bród
To człowiek pcha w siebie jak w studnię bezdenną
Tak właśnie jest ze mną, że wciąż czuję głód
I po kilku porcjach już biorę kolejną

Lecz po takim szale ból brzucha zarzyna
Wypróżnić się problem - och, znam to od lat
W TV namawiają: "Weź Sraxolacyna!
On tylko pomoże odgruzować zad!"

Ja krzyczę: "Precz z chemią!", z całą mocą w głosie
Big Pharmie z radością znów zagram na nosie
Sprytem się pozbędę z obiadu odpadu

Ogórki kiszone oraz mleko zsiadłe
I jeszcze do tego kilo śliwek zjadłem -
Oto jest recepta by w kiblu dać czadu

----------

Różna #tworczoscwlasna , choć głównie #poezja , w kawiarence #zafirewallem
George_Stark

Zawsze to milej srać w towarzystwie, więc zapraszam obok. Miejsca jeszcze trochę jest.


Świetnie Ci przypasowało to mną w trzecim wersie, świetnie brzmi wyrażenie z obiadu odpadu, cieszą mnie śliwki ze zsiadłem mlekiem.


Jednak, jeśli jedzenia jest w brud, to proponowałbym je wtedy umyć, bo inaczej sraczki można się nabawić albo i czegoś gorszego jeszcze. Znam takich przypadków w bród.

Zaloguj się aby komentować

ex aequo to ex aequo, więc ja też zadam

temat: turpizm

gnijący - żrący - wieczerza - sprzymierza

#naczteryrymy #zafirewallem #poezja
voy.Wu

najlepszy trup lekko gnijący

gdy odór delikatnie żrący

gotuje się trupia wieczerza

ghul denata pas przymierza

Neq

@MrGerwant tulipan na pogrzebie gnijący

W oku łza jak ocean żrący

Obiad, to jest jak ostatnia wieczerza

Jedynie wzrok innych mi sprzymierza

Edit: wygrałem?

PaczamTylko

Zapał do pracy we mnie gnijący

od wczoraj męczy mnie wkurw żrący

czeka mnie nieudolności szefostwa wieczerza

w daniu tym nieogar z chaosem się sprzymierza

Zaloguj się aby komentować

Siema,
To już oficjalna #diriposta na utwór di proposta w bitwie #nasonety

----------

Trud skończon

Na Łotwie chłopa męczy głód
Żywot jest mu gehenną
Marzy, by skończył się już trud
Śmierć wzywa nadaremno

I gdy tak niebo przeklina
Że dożył tylu lat
Coś wtem to niebo przecina
Na stołu spada blat

"To zimniok! O, słodki losie!
Zjem zimnioka we własnym sosie!"
Raduje się chłop z obiadu

Ach, straszne są zwidy nagłe
Co męczą te oczy zapadłe
Trud skończon - umarłeś, dziadu

----------

Różna #tworczoscwlasna , choć głównie #poezja , w kawiarence #zafirewallem
DiscoKhan

@Piechur co na to powie ekspert? @splash545

Wrzoo

@Piechur Za ziemniaczki zawsze duży piorun, ziemniaczki to jest to

splash545

@Piechur a tak w ogóle to ten zimniok we własnym sosie zajebisty

Zaloguj się aby komentować

Skoro dyspensę dostała @Wrzoo , to ja też sobie mogę takiej udzielić

Pewnego wczesnego lata w erze Heian

Pani Chryzantema wpadła do pomieszczenia, w którym siedziałyśmy z pozostałymi damami w wielkim wzburzeniu. O mało co nie zachowała się niegrzecznie podczas powitania z nami i nie czekając na naszą odpowiedź powiedziała prawie że głośno: 
-Zaginął mój nefrytowy ptaszek! - w głosie jej słychać było wzburzenie, które starała się zamaskować. 
Wszystkie starannie unikałyśmy patrzenia w stronę pani Wróbel, która wielokrotnie dawała do zrozumienia, że to ona właśnie ze względu na swoje imię powinna dostać to piękne cacko od naszego męża, pana F. Jestem jeszcze młoda, więc żadnej nie zdziwiło, gdy udając że poprawiam kołnierz kimona zerknęłam na panią Wróbel. Pod makijażem widać było wyraźnie czerwone policzki, a oczy wypełniły jej się łzami. Doskonale wiedziała, że wszystkie podejrzewamy, że to ona przywłaszczyła sobie to cudo i że każda teraz w myślach śmieje się z jej chciwości i zastanawia się gdzie słudzy znajdą ptaszka, który później "cudem" odnajdzie się w komnacie pani Chryzantemy, tak aby udawać, że nic się nie stało. Pan F nie zezwalał na kłótnie między nami, starałyśmy się więc drobne problemy rozwiązywać same.
Jednak we wzroku pani Wróbel zobaczyłam nie tylko strach przed oskarżeniem, ale też zdziwienie i, jak mi się wydawało, niewinność. Dlaczego miałaby kraść ptaszka? Pan F. obdarowywał ją wieloma prezentami, tak samo jak nas wszystkie. Ostatnio urodziła pięknego syna i pan F. wręcz obsypał ją podarunkami. Ale to pani Chryzantema była pierwszą żoną i powiła już dwóch zdrowych chłopców, teraz zaś była znów przy nadziei. Pozycja pani Wróbel była mniej pewna, a kradzieżą ptaszka mogła zaszkodzić nie tylko synowi, który był jej oczkiem w głowie, ale też dwóm małym córeczkom. Kto chciałby wziąć ślub z córką złodziejki? Plotki rozchodzą się szybko. Dziewczynki byłyby naznaczone na całe życie.
Nie, to nie mogła być pani Wróbel, która kochała swoje dzieci nad życie i zabiegała od dawna o dobre małżeństwa dla swoich dziewczynek.
To może nie ona? Może to pani Poranek? Kocha ładne przedmioty, a pan F. trochę mniej ją poważa i czasem o niej zapomina, bo pochodzi ona z niewielkiego rodu i nie ma wpływowych krewnych. Pani Poranek siedziała prosto, patrząc się na swoje złożone na kolanach dłonie z niewielkim uśmiechem na twarzy. Ten uśmiech dniem i nocą nie schodził z jej ust, reszta twarzy zawsze była nieruchoma, a maniery jej były całkowicie nienaganne. Pani Poranek była również przy nadziei ale to już był kolejny raz, po wielu wcześniejszych, zakończonych zbyt szybko, więc nikt nie wierzył za bardzo, że coś z tego będzie. Przebąkiwano, że być może pani Poranek będzie musiała wrócić pod dach swojego ojca. Nikt tego nie chciał, bo pomimo wszystko była dobrą towarzyszką, a jej niska pozycja sprawiała, że nikt nie musiał się jej obawiać. Można było też zrzucać na nią wszystkie niemiłe, nudne obowiązki, które wykonywała z nieodłącznym uśmiechem i nieruchomą twarzą. Tak, pani Poranek mogłaby zabrać ptaszka, tylko po co? Po to tylko, aby napawać się jego pięknem w domu ojca? Przecież przed odesłaniem jej na pewno przeszukano by jej bagaże, a cacko wyleciałoby na światło dzienne. Ten obraz natchnął mnie do napisania waka:

U zarania dnia
wylatuje piękny ptak 
jasne pióra lśnią 
w blasku słońca migocą
Znajdziesz go za jeziorem

Gdy rozeszłyśmy się do naszych komnat, natychmiast roztarłam trochę tuszu, zapisałam tekst, który dźwięczał mi w głowie i szybko posłałam go mojej przyjaciółce, pani Wiośnie. Służąca przyniosła odpowiedź tak szybko, że nie zdążyłam jeszcze ułożyć swoich pędzelków:

Ptak unosi się 
tak wysoko, wysoko
w górę ponad wiatr
by jasno błyszczeć w słońcu
nad ciemnymi chmurami

Wybuchnęłam śmiechem i szybko zakryłam usta rękawem kimona, żeby nikt nie usłyszał jak bardzo rozbawiła mnie wiadomość od pani Wiosny. Pani Chmura, też coś! Jej ciemna skóra i niskie pochodzenie sprawiało, że mało ją poważałyśmy, a błazeńskie żarty, jaki czasem opowiadała, gdy byłyśmy zupełnie same, były niepoważne jak ona. Pan F. nigdy nie uczynił jej swoją żoną, ale trzymał ją wśród swoich konkubin, pomimo, że nie dała mu żadnego dziecka, a była już starszą kobietą, widać było zmarszczki na jej okrągłej jak księżyc w pełni twarzy. Może rzeczywiście? Może to ona wzięła ptaszka? Może chciała mieć jakiś ładny prezent od pana F.? Zrobiło mi się jej żal, z oka spłynęła mi łza, sięgnęłam więc po chusteczkę, aby ją obetrzeć i wtedy właśnie z rękawa kimona wyleciał mi nefrytowy ptaszek! Poturlał się po podłodze i zalśnił w słońcu wpadającym przez rozchylone ściany.

Chwyciłam go szybko i z powrotem ukryłam go w rękawie.
Kto mi go podrzucił? Co miał na celu?
Przez głowę przeleciało mi tysiąc myśli. 
Kto mógł chcieć, abym straciła w oczach pana F.?
 Kto chciał mi zaszkodzić?

Przecież nerwy, jakie towarzyszyłyby mi jeżeli doszłoby do przeszukania mogłyby sprawić, że poroniłabym, straciła dziecko pana F.! Wiedziałam, że to któraś z dam za tym stoi, musiałam tylko odkryć która i dlaczego. Zdawałam sobie sprawę z tego, że muszę działać szybko, bo jeżeli to prowokacja, to wkrótce do mojej komnaty wejdą strażnicy męża i zachowując należny mi szacunek przeszukają wszystkie rzeczy jakie do mnie należą. Nie mogę pozwolić, aby tu weszli i zniszczyli mi reputację!

Pani Chryzantema? Nie zagrażam jej pozycji. Któraś z konkubin? Za mną stała moja rodzina, jedna najsilniejszych w państwie. To że mam tylko piętnaście lat nic nie zmienia. Pani Poranek? Mam pierwszą podejrzaną. Jako drugą musiałam niestety umieścić na liście moją przyjaciółkę panią Wiosnę. Zawsze okazywała mi miłość i przywiązanie, ale w dworskim świecie takie rzeczy niewiele znaczyły. Przypomniałam sobie nagle, że dzisiaj rano zauważyła na moim rękawie jakiś paproch i uprzejmie zdjęła mi go z ramienia, po czym pogładziła mnie po nim i pochwaliła gładkość i zdobienia materiału.

Wymknęłam się szybko z komnaty i ze spuszczonymi oczami przeszłam szybko do komnaty pani Chmury, gdzie uśmiechając się przymilnie poprosiłam ją o ciasteczko. Pani Chmura właśnie czerniła sobie zęby, ale zawołała z uśmiechem:
-Oczywiście!  
Pani Chmura zawsze miała zapas jakichś pyszności. Zanim zawołała służącą i przygotowała poczęstunek, ja wyszłam na zewnątrz - pani Chmura miała jedną z najlepszych komnat, z widokiem na wewnętrzny ogród. W komnacie obok mieszkała moja przyjaciółka pani Wiosna. Jeden rzut oka przez uchyloną ścianę pozwolił mi dostrzec, że pani Wiosny nie było, szybko więc podrzuciłam ptaszka wśród rzeczy przyjaciółki, starając się go ukryć tak, żeby nie był widoczny na pierwszy rzut oka.
Szybko pomoczyłam rękę w ogrodowym strumyku i wróciłam do pani Chmury zachwalając orzeźwiający chłód strumyka. Zjadłyśmy po malutkim słodkim dziele sztuki i dziękując jej wylewnie pożegnałam się. Pani Chmura życzyła mi opieki wszystkich bogów przy zbliżającym się rozwiązaniu i rozstałyśmy się w miłych nastrojach. 
Szybko skreśliłam liścik do pani Chryzantemy, która zawsze dobrze mi życzyła: 

Ptaki na wiosnę 
poszukują nowych gniazd
czasem je wiją 
wśród ziół słodko kwitnących
a czasem wśród cykuty.

Poprosiłam jedną ze służących, aby dostarczyła liścik, a drugą o wodę do zwilżenia czoła. Położyłam się zmęczona na futon, a gdy rano pokrzepiona długim i mocnym snem poszłam się przywitać z pozostałymi paniami, zauważyłam, że wśród nich nie było mojej przyjaciółki.

Nie zobaczyłam jej nigdy więcej.

#naopowiesci #zafirewallem #tworczoscwlasna #poezja #japonia
34e09337-e954-4551-84d1-f104f2333922
splash545

@KatieWee ależ to opowiadanie jest japońskie, super! Odkąd przeczytałem Szoguna to uwielbiam te niedopowiedzenia, etykietę itp. A co do fabuły to nie spodziewałem się takiego zwrotu akcji i serio ciekawi mnie kto faktycznie był winny całego zamieszania

Zaloguj się aby komentować

Siema,
Dziś zarówno rymy jak i temat w #naczteryrymy sponsoruje Mysz - powodzenia

Rymy: drzwi - brwi - toaleta - meta
Temat: o meduzie, która spotyka przyjaciół, a potem się bawią

#naczteryrymy , czyli #poezja i #tworczoscwlasna w kawiarence #zafirewallem
PaczamTylko

Rozpędziły się obrotowe drzwi

od pędu aż nastroszyły się brwi

Meduza pyta - czy tu toaleta?

zgadza się, w kibelku start, w morzu meta

pingWIN

Meduzy w toalecie


Wchodzę na komisariat, otwieram drzwi

Korytarzem idę prosto, marszczę brwi

A tu komisarz Aleks, otwarta toaleta

Uśmiechnięty pies, a pod nosem meta

Piechur

@MrGerwant @KatieWee Gratuluję zwycięstwa, czekamy na rymy

Zaloguj się aby komentować

Oddalając się od panującego ostatnio w Kawiarence tematu i dryfując w zadziwiająco ciekawe zakątki literatury:

Idźmy z piersią i głową uniesioną! Naprzód! 
Z radosną, dumną na twarzy miną niezmienną 
w pochodzie za sztandarem czerwonym idzie lud,
a mrowie ich! Idą dziarską armią bezmierną! 

Czujemy, że tu coś nowego się zaczyna, 
że oto szansa, żeby zmienić cały ten świat! 
Bo w sercach naszych się właśnie teraz poczyna, 
coś co sprawia, że każdy kto z nami - jest jak brat!

Wśród robotników i ludu wieść się już niesie,
niedługo nasz kraj naszą siłą się podniesie! 
Podźwigniemy go razem z dawnego bezwładu! 

Precz wy kułaki na naszej ziemi rozsiadłe 
i z nimi dywersanty fabryczne tak podłe!
Uwolnijmy się już od dawnego dyktatu! 

#nasonety #diriposta #zafirewallem #poezja
ade15fc5-0b75-4fe3-8b0e-f64ca23fa16c
ErwinoRommelo

“On natchniony i młody był.”🎶

GrindFaterAnona

@KatieWee grubo czekam na peany na cześć Kima

Zaloguj się aby komentować

Siema,
Co prawda @UmytaPacha mnie ubiegła i rozpoczęła kilkanaście minut temu kolejną edycję #nasonety , ale wrzucam to i tak bo dopiero skończyłem pisać. Koncept: co wers odejmuję sylabę.

----------

Spokój tam

Lament oraz rozpacz w kawiarence rozbrzmiewają
Że sonetu brak, że konkurs nierozpoczęty
Że nie mogą ludzie myśli swych przeklętych
Skupić na rymach jak w zwyczaju mają

I wpadają w szaleństwa odmęty
Wiersze nieładne układają
Spokoju twórcy nie dają
Sonetu chcą te męty

Więc tego pocieszcie
Co rymów łaknie -
Piszę je znów

Aż wreszcie
Braknie
Słów

----------

Różna #tworczoscwlasna , choć głównie #poezja , w kawiarence #zafirewallem
RogerThat

@Piechur O w morde, nieźle. Tak dobrać słowa, by wchodziły w temat wciąż, przy tym wymaganiu. Szapoba.

CzosnkowySmok

@Piechur nie no, kolego. Jaka piękna estetyka

Zaloguj się aby komentować

Dobry wieczór.

Wczoraj mój zboczony wiersz jakimś cudem zdobył najwięcej głosów. Skutkiem tego dziś czynię honory gospodarza.

Jeżeli ktoś nie zna zasad:
-zapodajemy rymowankę
-która ma cztery wersy
-chociaż luźno nawiązując do tematu
-I wykorzystując podane niżej słowa w odpowiedniej kolejności.

Zawsze jest u mnie łatwo, więc dzisiaj liczę na Waszą kreatywność.

Temat: Skok Adama Małysza w Willingen z 2001 roku

Rymy: Latarka-poczwarka-waga-saga

Powodzenia!

#naczteryrymy #wiersze #poezja #tworczoscwlasna
233f54f9-fbb0-4e3b-90bb-e1a1063055f9
Rudolf

nigdy się w to nie bawiłem i nie wiem czy kolejność rymów jest ważna ale:


skoków zaczęła się zaszczytna saga

mało kto wiedział jak wielka ich waga

ktoś mnie zapytał "na co latarka?"

myślałem że Małysz to mała poczwarka

ruhypnol

*Światy równoległe*


Dupę sowiecką rozświetla latarka,

Król Anglii popija herbatę saga,

Ryśka Kalisza nie bała się waga.

Nasz motyl w Willingen padł jak poczwarka,

PaczamTylko

Nasz orzeł zabłysnął jak w dupie latarka wylądował jak motyl, skoczyła poczwarka

dla Polski tego zwycięstwa wielka była waga

od tego zaczęła się małego jegomościa saga

Zaloguj się aby komentować

My, urodzeni w przeszłości, z nostalgią wspominamy tamten czas. Nikt nie narzekał.

Było nas jedenaścioro, mieszkaliśmy w jeziorze... na śniadanie matka kroiła wiatr, ojca nie znałem, bo umarł na raka wątroby, kiedy zginął w tragicznym wypadku samochodowym, po samospaleniu się na imieninach u wujka Eugeniusza. Wujka Eugeniusza zabrało NKWD w 59. Nikt nie narzekał.

Wszyscy należeliśmy do hord i łupiliśmy okolicę. Konin, Szczecin i Oslo stały w płomieniach. Bawiliśmy się też na budowach. Czasem kogoś przywaliła zbrojona płyta, a czasem nie. Gdy w stopę wbił się gwóźdź, matka odcinała stopę i mówiła z uśmiechem, "masz, kurna, drugą, nie"? Nie drżała ze strachu, że się pozabijamy. Wiedziała, że wszyscy zginiemy. Nikt nie narzekał.

Z chorobami sezonowymi walczyła babcia. Do walki z gruźlicą, szkorbutem, nowotworem i polio służył mocz i mech. Lekarz u nas nie bywał. Chyba że u babci – po mocz i mech. Do lasu szliśmy, gdy mieliśmy na to ochotę. Jedliśmy jagody, na które wcześniej nasikały lisy i sarny. Jedliśmy muchomory sromotnikowe, na które defekowały chore na wściekliznę żubry i kuny. Nie mieliśmy hamburgerów – jedliśmy wilki. Nie mieliśmy czipsów – jedliśmy mrówki. Nie było wtedy coca-coli, była ślina niedźwiedzi. Była miesiączka żab. Nikt nie narzekał.

Gdy sąsiad złapał nas na kradzieży jabłek, sam wymierzał karę. Dół z wapnem, nóż, myśliwska flinta – różnie. Sąsiad nie obrażał się o skradzione jabłka, a ojciec o zastąpienie go w obowiązkach wychowawczych. Ojciec z sąsiadem wypijali wieczorem piwo — jak zwykle. Potem ojciec wracał do domu, a po drodze brał sobie nowe dziecko. Dzieci wtedy leżały wszędzie. Na trawnikach, w rowach melioracyjnych, obok przystanków, pod drzewami. Tak jak dzisiaj leżą papierki po batonach. Nie było wtedy batonów, dzieci leżały za to wszędzie. Nikt nie narzekał.

Latem wchodziliśmy na dachy wieżowców, nie pilnowali nas dorośli. Skakaliśmy. Nikt jednak nie rozbił się o chodnik. Każdy potrafił latać i nikt nie potrzebował specjalnych lekcji, aby się tej sztuki nauczyć. Nikt też nie narzekał.

Zimą któryś ojciec urządzał nam kulig starym fiatem, zawsze przyspieszał na zakrętach. Czasami sanki zahaczyły o drzewo lub płot. Wtedy spadaliśmy. Czasem akurat wtedy nadjeżdżał jelcz lub star. Wtedy zdychaliśmy. Nikt nie narzekał.

Siniaki i zadrapania były normalnym zjawiskiem. Podobnie jak wybite zęby, rozprute brzuchy, nagły brak oka czy amatorskie amputacje. Szkolny pedagog nie wysyłał nas z tego powodu do psychologa rodzinnego. Nikt nas nie poinformował jak wybrać numer na policję (wtedy MO), żeby zakablować rodziców. Pasek był wtedy pomocą dydaktyczną, a od pomocy, to jeszcze nikt nie umarł. Ciocia Janinka powtarzała, "lepiej lanie niż śniadanie". Nikt nie narzekał.

Gotowaliśmy sobie zupy z mazutu, azbestu i Ludwika. Jedliśmy też koks, paznokcie obcych osób, truchła zwierząt, papier ścierny, nawozy sztuczne, oset, mszyce, płody krów, odchody ryb, kogel-mogel. Jak kogoś użarła pszczoła, to pił 2 szklanki mleka i przykładał sobie zimną patelnię. Jak ktoś się zadławił, to pił 3 szklanki mleka i przykładał sobie rozgrzaną patelnię. Nikt nie narzekał.

Nikt nie latał co miesiąc do dentysty. Próchnica jest smaczna. Kiedy ktoś spuchł od bolącego zęba, graliśmy jego głową w piłkę. Mieliśmy jedną plombę na jedenaścioro. Każdy ją nosił po 2-3 dni w miesiącu. Nikt nie narzekał.

Byliśmy młodzi i twardzi. Odmawialiśmy jazdy autem. Po prostu za nim biegliśmy. Nasz pies, Murzyn, był przywiązany linką stalową do haka i biegł obok nas. I nikomu to nie przeszkadzało. Nikt nie narzekał.

Wychowywali nas gajowi, stare wiedźmy, zbiegli więźniowie, koledzy z poprawczaka, woźne i księża. Nasze matki rodziły nasze rodzeństwo normalnie – w pracy, szuwarach albo na balkonie. Prawie wszyscy przeżyliśmy, niektórzy tylko nie trafili do więzienia. Nikt nie skończył studiów, ale każdy zaznał zawodu. Niektórzy pozakładali rodziny i wychowują swoje dzieci według zaleceń psychologów. To przykre. Obecnie jest więcej batonów niż dzieci.

My, dzieci z naszego jeziora, kochamy rodziców za to, że wtedy jeszcze nie wiedzieli jak nas należy „dobrze" wychować. To dzięki nim spędziliśmy dzieciństwo bez słodyczy, szacunku, ciepłego obiadu, sensu, a niektórzy – kończyn.

Nikt nie narzekał.

autor: Łukasz Najder (2016)

Łukasz Najder (ur. 1976) – z wykształcenia literaturoznawca, redaktor w Wydawnictwie Czarne. Pisze m.in. dla „Dwutygodnika”, „Pisma”, „Polityki”. Parę lat temu wydał jako e-book zbiór fejsbukowej prozy ulotnej zatytułowany Transmisje. Mieszka w Zgierzu.

#poezja #proza #pasta #najder #heheszki
e1797e36-c6de-48ef-ab12-9a5c6fe39d01

Zaloguj się aby komentować

Siema,
No, @UmytaPacha , podchwytliwe to było i rymy trochę popierdzielone, ale dało radę - oto moja #diriposta na utwór di proposta (na screenie i pod moim utworem) w bitwie #nasonety

----------

Ja poczekam

Ja Ci nie wróg, Paszko, ja Ci tu kadzę
Chociaż reszta nie chce dać Ci wytchnienia
Wiem, że na bogactwo Twej erudycji
Jest warto poczekać - w spokoju i godnie

Więc czekam cierpliwie na zadanie Twoje
I nie szukam z Tobą dziś żadnej zwady
A kto chce obgryzać tę niezgody kość 
Niech zważy, że zęby może stępić na niej

Także Cię pod paszką jeszcze połechcę
Poklepię po głowie w pomysły bogatą -
Rób swoje i nie trać przy tym humoru

Na nagabywaczy kawiarenkowych
Nie zważaj; mam jedno tylko pytanie:
Na ile Ci starczy jeszcze tupetu?

----------

Di proposta (bo to przecież musi być to, bo nic innego nie widziałem) od Pachy

dano mi władzę
poprowadzenia
swojej edycji,
gdzie zawsze swobodnie

można ustalać swoje
własne zasady,
więc proszę dać mi wolność
poprowadzenia jej

tak jak chcę -
włączając w to
możliwość wyboru

ram czasowych
na napisanie
sonetu

----------

Różna #tworczoscwlasna , choć głównie #poezja , w kawiarence #zafirewallem
3d9d6cf4-e42a-489c-9c8d-c927b2d81142
pingWIN

Czasem maleńka chwilka rozstrzyga o wielkich rzeczach

3b38b25c-22c0-4400-9b9c-60e2cf1e0367
RogerThat

@Piechur wspaniałe. I ten plot twist na końcu ( ͡ʘ ͜ʖ ͡ʘ)

Zaloguj się aby komentować

Tak sobie czekam na nowe #naczteryrymy i myślę, a zerknę na kogo padło i wychodzi, że znowu na mnie, więc jakaś dziwna ta matematyka xD

Temat: liczenie
Rymy: palców - mruczy - kluczy - walców

Jak zwykle udanej zabawy, miłego wieczoru i smacznej herbatki!

Zasady:
> Piszesz wiersz, każdy wers MUSI kończyć się podanym słowem (pogrubienia)
> Luźno nawiązujesz do tematu dnia
> Osoba z największą liczbą piorunów otwiera jutrzejszą edycję

#zafirewallem #poezja #tworczoscwlasna
pingWIN

Edek bez dwóch palców

Coś tam znowu mruczy

Że niby nie ma kluczy

Ni do koparek, ni do walców

MrGerwant

@moll

z tyłu wożę zestaw kluczy

ruchem ośmiu walców

fał ósemka sobie mruczy

nie wsadzaj tam palców

PaczamTylko

Do nauki matematyki nie potrzeba palców

tak mawia popularny youtuber - Mr. uczy

zamiast tego wystarczy ciąg logicznych kluczy

teraz każdy w głowie policzy ile widzi walców

Zaloguj się aby komentować

Mam przyjemny obowiązek przedstawić rymy oraz tematykę dzisiejszej zabawy

Temat: wymiar sprawiedliwości

Rymy: klawisza - zmiana - cisza - banana

Zasady:
> Piszesz wiersz, każdy wers MUSI kończyć się podanym słowem (pogrubienia)
> Luźno nawiązujesz do tematu dnia
> Osoba z największą liczbą piorunów otwiera jutrzejszą edycję

#naczteryrymy #tworczoscwlasna #zafirewallem #poezja
jakibytulogin

Jedna nuta spod klawisza.

Zaraz przyszła szybka zmiana,

Ucichł dźwięk, nastała cisza.

Zbigniew Zero je banana

pingWIN

Szmer kluczy klawisza

Nadchodzi nocna zmiana

Nie nastanie dzisiaj cisza

Nie będzie na twarzy banana

splash545

Owocowe czwartki


W pensji klawisza

Nastąpi zmiana

Lecz o tym cisza

Bo dostał banana

Zaloguj się aby komentować

Ballada o prawdziwej krwi

nie ciemna ani plemienna
niepobożna krew się czołga
nie podległa gazom watom
plastrom bandażom księżycom

niezależna od postrzałów
ran ciętych szarpanych kłutych
bielmooka lecz widząca
jasno owa siostra słońca

nie miesięczna nieustanna
niczym niepohamowana
nie struga nie rzeka nawet
nie mierzyć jej oceanem

nie kobieca i nie męska
ani czarna krew dziewczęca
nie tętnicza ani żylna
nie sterylna ani krwawa

bezbolesna i nie w wiadrze
nie w szpitalu ani w rzeźni
nie na polu bitwy także
nie na żadnym prześcieradle

bowiem nie ta oswojona
krew co w klatce pulsu mieszka
regulaminowi serca
posłuszna oraz wymierna

nie ta która cieknie z wargi
przegryzionej przy orgazmie
nie ta którą wieprze broczą
na użytek kaszanki

także nie almanachowa
krew błękitna nie plebejska
nie aryjska nie żydowska
niewinna czy chrystusowa

nie dekoracyjna cyfra
ozdobnik z cudzego snu
ukradziony przez poetę
na użytek poematu

ale krew co bez sztandaru
taborów i awangardy
bez posłów listów żelaznych
czy uwierzytelniających

bez wywiadu kontrwywiadu
oraz wojowniczych not
bez reklamy prasy sławy
lekarza i markietanki

co to ustalony front
nie wiedząc lecz wiedząc: pełzać
nieprzetartym duktem nieba
trzeba nieprzerwanie wciąż

więc czołgając się cierpliwie
bo cóż ją obchodzi czas
żywiąc się igliwiem gwiazd
poszerza swoją dziedzinę

1969

Rafał Wojaczek (1945-1971) był polskim poetą i prozaikiem, pochodzącym z Mikołowa, a tworzącym we Wrocławiu. Uchodzi za jedną z najbardziej legendarnych postaci artystycznego środowiska Wrocławia z czasów PRL-u.

W młodości interesował się fotografią, uwieczniając głównie dziwne i ponure obiekty. Studiował polonistykę w Krakowie i Wrocławiu. Za życia wydał dwa tomiki poetyckie - "Sezon" (1969) i "Inną bajkę" (1970). Napisał też powieść "Sanatorium", uznawaną za autotematyczną.

Wojaczek był alkoholikiem i wielokrotnie próbował popełnić samobójstwo. Zmarł 11 maja 1971 roku we Wrocławiu w wyniku przedawkowania leków, mając zaledwie 26 lat.

#poezja #wojaczek #wiersze #wroclaw #kultura
1095df18-27b3-4136-b919-5d2da256d6cc
jelonek

@bielmooka-siostra-slonca Wojaczek <3

Zaloguj się aby komentować