#pasta

37
550
Jeżeli inni nie mają odwagi zróbmy to my FANI GOTHIKA. ZBIERZMY GRUPĘ 300 FANÓW, W ŚRODKU TŁUMU MODDERZY Z KRONIK MYRTANY Z LAPTOPAMI I DYSKAMI TWARDYMI ŻEBY PRZENIEŚĆ PLIKI DZIEJÓW NA SERWERY KTÓRE BĘDĄ PRZYGOTOWANE. NIECH NA ZEWNĄTRZ CZEKA BARDZO DUŻO AUT ODPALONYCH Z KIEROWCAMI. POKOJOWO WCHODZIMY IDZIEMY I NIE ZATRZYMUJEMY SIĘ. OTACZAMY SIEDZIBĘ DZIEJÓW. MODERZY Z KRONIK ODPINAJOM DYSKI I LAPTOPY. I WYCHODZIMY. ONI W ŚRODKU OSLANIANI. JEDZOEMY WSZYSCY PRZED I ZA ZEBY NIKT NAS NIE ZATRZYMAŁ I CIĄGLE BLOKUJEMY DOSTĘP POLICJI DO MODERÓW Z PLIKAMI. SŁUCHAJCIE NARÓD ZABIJE DK JAK BĘDZIEMY CZEKAĆ..
#gothic #dziejekhorinis #heheszki #pasta
Pompiputti

@PurpleJago kilka lat temu był taki chłopiec Alfie Evans, był śmiertelnie chory i lekarze postanowili odłaczyć od aparatury medycznej. Rodzice się nie zgadzali i walczyli w sądzie. A to był komentarz jakiejś Karyny na FB żeby odbić Alfiegio. Mniej więcej tak to wyglądało.

Zaloguj się aby komentować

Od czasu do czasu przewija się #pasta o wyprawie maluchem z rodzicami nad morze. A czemu by nie odwrócić ról? Może nie nad morze ale zabieram jutro rodziców do Torunia, na wycieczkę załapała się też moja siostrzenica. Jedziemy ze świętokrzyskiego więc do pokonania jest 400km a pierwszy przystanek to bunkier kolejowy w Konewce, potem jakiś zamek i skansen olenderski. Drugi dzień to Toruń, na trzeci nie ma jeszcze pełnego planu ale na pewno go nie zmarnujemy. Mam nadzieję, że stary baleron dojedzie.
#polska #zwiedzanie #torun #podroze #zamki
HerrJacuch

Olenderski park to część toruńskiego muzeum etnograficznego, do którego bardzo zachęcam wstąpić. Sam park jest ciekawy, pięknie położony, ale niestety niezbyt duży. I szerokiej drogi i miłego pobytu.

@FulTun coś się wykluło ostatnio czy ogólnie mamy brudno? xD

pol-scot

@HerrJacuch małe jest piękne:)

FulTun

@HerrJacuch Plaga brudnych z owsikami i ich jajami pod paznokciami. A tak to luz i spoko

moll

@pol-scot to może Chełmno albo Świecie?

pol-scot

@moll myślałem o tym, zobaczymy najpierw czy wyrobimy się z Toruniem w jeden dzień

HollyMolly

@moll Chełmno? To tam jest najlepszy widok na Świecie? Ba dum tssss....

A serio to co polecasz zobaczyć w Świeciu?

pol-scot

@ciszej już jutro:)

Zaloguj się aby komentować

Nie wychodzi Ci z kobietami? Zabierz niewiastę do zoo, najlepszego miejsca na randkę. Zabierałem do zoo dziesiątki kobiet i żadna z nich nie odmówiła. Wybierając zoo od razu masz u kobiety dwa plusy - to, że jesteś oryginalny oraz to, że jesteś wrażliwy. Myślisz, że kobiety lubią 127. sztampową randkę w restauracji dla snobów, w kinie lub w kawiarni? Kobiety lubią nowości, lubią przygody, lubią dawkę świeżości, która sprawia, że ich cipki delikatnie wibrują.. 'Zoo? Wow, super pomysł, nie byłam od lat a uwielbiam zwierzęta, jasne, zgoda '. Nie dość, że od razu ma Cię za oryginalnego mężczyznę to jeszcze podoba jej się to, że jesteś wrażliwy, skoro lubisz zwierzęta. Przyjdzie w umówione miejsce podekscytowana, ale to dopiero połowa sukcesu. Zoo jakkolwiek pełne ciekawych artefaktów jest tylko tłem dla pejzażu, który musisz misternie namalować, aby zdobyć jej serce. Gibon, okapi oraz aligator nie odbębnią za Ciebie roboty i to Ty musisz przykuwać uwagę niewiasty. Wielu stulejarzy wpada w sidła tzw. pułapki otoczenia - myślą, że jeśli zaprosili dziewczynę do prestiżowej restauracji to już nie muszą się starać, bo i tak im się odda. Bzdura. Zapraszasz kobietę do zoo po to aby odbyć z nią trzygodzinny spacer pełen rozmów na tematy wszelakie, jedynie wplatając w to anegdoty dotyczące zwierząt, które obserwujecie zza hebanowej balustrady.

Przed randką przeczytaj ciekawostki dotyczące fauny, wcielając się w rolę zoologa. Na pewno nie uświadczysz na twarzy kobiety subtelnego uśmiechu, jeśli na widok rozwrzeszczanych pawianów powiesz 'hehe, ale mają dupy xD'. Nie tędy droga. Rzucaj niby od niechcenia ciekawe historie dotyczące danego gatunku. Kiedy niewiasta zacznie fotografować stado słoni, opowiedz jej krótką historyjkę o słoniach, które długi czas poszukiwały małego słoniątka, a gdy wreszcie je odnalazły to co prawda ucieszyły się, lecz nie skakały z radości. 'Jak to?' - spyta zafrasowana kobieta. 'Otóż słonie to jedyne ssaki, które nie potrafią skakać.' Obserwując pingwiny powiedz, że samiec pingwina oświadcza się swojej wybrance dając kamyczek - jeśli go przyjmie to zostają parą. Kobiety lubią takie urocze historie. Nie podawaj jej suchych liczb typu pojemność płuc mandryla lub prędkość antylopy. Opowiadaj raczej historie z życia, to, że motyl odczuwa smak nogami, że delfiny nadają sobie imiona, nazwij mrówkojada oszustem, bo zajada również pszczoły, na widok renifera wspomnij o tym, że widziałeś go kiedyś z Mikołajem, opowiedz o tym, że wydry morskie w czasie snu trzymają się za łapki, żeby się nie rozdzielić. Co bardziej wrażliwe kobiety wzruszą się słysząc te anegdoty lub widząc małego nosorożca. To dobry znak, otwierają się przed Tobą, więc czas przystąpić do działania.

Po pasjonującym spacerze podczas którego brylowałeś intelektem, wiedzą, humorem i czułością, usiądź z niewiastą na pobliskiej ławce w parku, ewentualnie odczuwając głód kupcie sobie po hot-dogu i kontynuujcie rozmowę. Kobieta raz po raz będzie powtarzała, że 'świetnie się bawiłam, naprawdę, dziękuję ', a Ty spokojnie zagryzaj hot-doga niczym alpaka kosodrzewinę, bo teraz piłka leży po stronie niewiasty. Będzie Tobą zauroczona. Będziesz jawił się jej jako atrakcyjny samiec - inteligentny, wrażliwy, oryginalny, zabawny. Będzie zerkała na Ciebie niczym jelonek bambi. Nie atakuj. Nie naciskaj. Nie mów, że chcesz ją zerżnąć niczym lew, król dżungli, który tak naprawdę jest królem sawanny. Pozwól jej samej zaproponować dalszą część dnia. Jeśli nic nie powie rzuć żartobliwie 'zapewniłem nam kapitalne popołudnie, a Ty co zaproponujesz na wieczór?'. Jeśli nie będzie miała czasu/nie jest łatwa to powie, że niestety musi już zmykać. Zaakceptuj to, pożegnaj się czule i wróć do domu - nim obrócisz się na pięcie to już dostaniesz od niej sms o treści 'naprawdę było super, mam nadzieję, że jutro też się spotkamy '. Jeśli w jej oczach dostrzeżesz tygrysi zew pożądania to zaproś ją do domu pod pretekstem pokazania albumu zwierząt parzystokopytnych, a w domu pokazujesz jej penisa i pieprzysz ją niczym zwierzynę. Reasumując, następnym razem zaproś kobietę do zoo a będzie Ci dane. Polecam.

#pasta #podrywajzhejto
VanQuish

Wszystko to po to by jej pokazać Anakondę z Gujany Francuskiej. Pierwsze spotkanie to kawa maks, Nie wiem, ja zawsze zapraszałem na randkę, do siebie, świetnie gotuję i zdziwiony byłem, z poziomu ich zaufania. Może robie wrażenie osoby godnej tego zaufania. Pomimo moich żartów o seryjnych mordercach. Ale no. 1. Jest tanio. 2. Jest blisko, a w razie - "Jeśli nie będzie miała czasu/nie jest łatwa to powie, że niestety musi już zmykać. Zaakceptuj to, pożegnaj się czule i wróć do domu " ... Popraw na: ok nara i zamknij drzwi.

Xax

@VanQuish zią, to pasta xD

Kubilaj_Khan

@Xax wrażliwy? Na zamknięte w więzieniu zwierzęta? Wystawiane dla uciechy gawiedzi na publiczny widok? Wspaniale.

Astro

@Kubilaj_Khan ja bym powiedział ze te zwiarzaki dostały trudną ale ważną misje. Żeby pokazać nam jak piękna jest natura na całym świecie i ze warto robić wszystko żeby zwierzęta mogły żyć nie tylko w ZOO.

A na koniec walisz filmem z YT. Nie musisz mieć premium


https://youtu.be/IB_bk6SBLE8

Kubilaj_Khan

@Astro wolałbym żeby były na wolności, szczególnie te które nie występują w naszym klimacie. W ZOO byłem parę razy, do cyrku też nie chodzę. Na randkę najlepiej iść coś zjeść albo po prostu na spacer.

pushack

@Xax nie dziwią się panny, że masz roczny bilet do zoo, a pan od hot-dogów pyta, czy podać taki jak zawsze?

Zaloguj się aby komentować

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
Rok 2073.

Przez pół wieku wszyscy, jak w jakimś długotrwałym kabarecie, udawali, że planują budowę wielkiej fabryki samochodów elektrycznych Izera. Plotki krążyły, prezentacje były robione, plany były omawiane - to wszystko w imię wielkiego przedsięwzięcia, jakim miała być fabryka samochodów elektrycznych Izera. Ludzie śmiali się, gadali i obiecywali, a w tle tylko cichutko czerpali korzyści z nieśmiałych inwestycji.

Jednak, pewnego przełomowego dnia, w gąszczu biurokratycznych procedur, jakiś niepozorny urzędnik przypadkowo wziął nie ten papier co trzeba i podpisał umowę na budowę fabryki. Być może był to przypadkowy ruch dłonią, być może chwila nieuwagi, ale ten podpis na umowie o budowie fabryki Izera zmienił całą historię. Nikt nawet nie zauważył, że ten papier trafił pod niewłaściwe pióro, aż do momentu, kiedy pierwsze rusztowania zaczęły się pojawiać na horyzoncie.

I wtedy, wśród zdziwionych twarzy wszystkich tych, którzy myśleli, że to tylko kolejny żart, zaczęły powstawać mury fabryki Izera. Przez kilka tygodni, toczyła się walka między świadomością tego, co stało się naprawdę, a przekonaniem, że to po prostu nie jest możliwe. A jednak fabryka wyrastała jak roślina po deszczu, odkrywając przed nimi całkiem nowy, niespodziewany rozdział.

Co teraz mieli zrobić ci wszyscy, którzy zaniedbali lub celowo ignorowali to wszystko? Zamiast tylko biernie czerpać zyski, nagle musieli wziąć się do pracy i wdrożyć plany produkcyjne. Wyobrażam sobie te długie i gorzkie narady zarządu, którego członkowie pewnie głowili się, jak to możliwe, że coś, co miało być tylko fikcją, nagle stało się realne.

I tak, w konsekwencji, Izery zaczęły zjeżdżać z taśmy produkcyjnej, udowadniając tym wszystkim, że czasami życie potrafi stworzyć najbardziej absurdalne i nieprzewidywalne sytuacje. W końcu, kto by pomyślał, że z pozoru niechciana fabryka stanie się narzędziem realizacji marzeń o elektrycznych samochodach? To jest prawdziwie jak z filmu komediowego, gdzie rzeczywistość przebija wszelkie oczekiwania.

#izera #motoryzacja #samochody #pasta
Nemrod

W produkcji nowego samochodu to nie "mury" fabryki są problemem. To właśnie cała reszta jest.

a2fa4f95-9588-47d2-9ccb-f7cce89e11d9

Zaloguj się aby komentować

Mój fater je fiszfang fanatik. Cołko chaupa zajebano wyndkami. Bez miesionc pewnikiem kieryś wlyzie we jakisi hok abo anker i zajś cza ciś do lazarytu co by to wyjmli bo samo nie poradzi wylyź. Mom 22 roków nale juże z 10 razy byłech ze tym u dohtora. Łońskigo tydnia poszołch na jakisi randomowy badania to baba ze recepcyji zarozki mi pedziała co sie mom sebuć, bo pado na isto zaś żeś ze ankrom we szłapie prziloz.

Drugo zorta chaupy zajebano Wyndkorzem Polskim, Fischfang Weltem a Super Kaperem ect. xD Co tydziyn robi rajza po wszyjskich kioskach we mieście co by nakupić cajtungów o rybach. Nie wiem co mi pizło na dekel ale naumiołch go do internecu boch się forsztelowoł co trocha geltu sie naszporuje miast tych cajtungow nale terozki nie ino że kupuje cajtungi to jeszcze durś siedzi na jakisich forach dlo rybiorzy i ciśnie szajsburze ze inkszymi rybiorzami o to kiery futer je nojlepszy. Poradzi ryczeć do monitora abo wydupić klawiatura bez łokno. Kiejś fater mie newrowoł toch sie sprawił tam konto i go szterowoł, pisołech jakisi ciulstwa we jego tematach, choby "karasie żerom ino hasie" abo inksze. Muter nie wyrobiała ze warzyniem żuru na hercklekoty. A jo mom juz na forum ranga SUM boch naszkryfloł 10k postów

Jak je hic to co weekend fater ciśnie na ryby. Łod jakiś 5 roków we kożdo niydziela jem ryba i kluski na obiod a fater dupi o tym jakie jedzynie tygo wodnego szajsu je dobre. Jak mie przyjeli na sztudia to fater cołki tydzień dupił że to bez niego bo ryby majom fosfor i beztóż mózg mi lepij funguje.

Co sobota ze swoim kamratym Jorgusiem robiom larmo o 4 we nocy i budzom cołko familia bo robiom sznitki, pakujom te swoji klamory ect.

Przy jedzeniu durch fandzoli o rybach aż yntlich godo zaś o Polskim Związku Wędkarskim, fater aż się cołki telepie i dostowo hercklekotów hurr durr ryb nie cichtujom kradzioki pierońskie hurr, pysk mu się przi temu robi czerwony choby tomata i zarozki ciśnie samstond i idzie czytać Wielgo Encyklopedyjo Ryb Rzecznych co by sie dychnyć.

Latoś się sprawił na świynta ponton. Nale przeca do wiliji strzimać nie poradził i zarozki we wielgi izbie się go naplompoł. Oblyk się te swoji galoty i jakla na ryby, zicnoł we pontonie i ostoł tak siedziec na cołki dzień. Łobiod (kaper) tyż we nim zjod.

Eli by mie kiery dopuścioł na długość reki do tych wszyskich rybów w Polsce to bych wzion i im ciulnoł.

Kiejś jeszcze we podbudzie abo gimbudzie, miołch gyburstag to fater na gyszynk wzion mie ze sobom na ryby.. Gryfny gyszynk ciulu.

Roz my pojechali na Goczałkowice, dołażymy nad zalew a fater juzaś się cołki telepie. Rozłożył te swoi klamory, zicli my się się i dziwomy na te spławiki. Po 5 minutach mi się sprzykrzyło to zech się discmana włonczoł to fater mi ciulnoł wyndkom bez łeb i pado co ryby słyszą muzyka ze moich słuchawek i citajom. Jak żech chioł sie podropać po żici to łoroz "ryczoł szeptym" cobych sie nie szkyrtoł bo ryby ze wody na mie filujom i zajś citnom. 6 godzin musiołech siedzieć bez ruchu i dziwać sie na woda choby we jakim pierzyńskim Guantanamo. Geburstag mom we listopadzie skuli czego festelnie piździało. Łoroz fater poszoł we las sie dżistnońć. Wyenklarowoł mi potym co cza dżistać we lesie bo inaczy ryby słyszom a i wywoniać poradzom.

Spomniołech tyż co fater mo kamrata Jorgusia, ze kierym jeździ na ryby. Kejsi jeszcze jeździli ze hehe Zeflem. Chop co wyglondo choby bal ze fonsym i cołki rok podupio we jakli BOMBER. Byli ze moim fatrym choby braciki, przyłaził ze swojom ślubnom Trudkom na wilijo do nos. Roz fater mioł gyburstag a Zefel prziszoł hehe na halba. Naprali sie i toć że durch dupili o rybach. Jo żech sie siedzioł u siebie we izbie. Łoroz zaczli sie wadzić eli lepszy je zymbok eli sum.

ANI MIE NIE NYRWUJ ZEFEL, TYŚ WIDZIOŁŚ JAKI ZYMBOK MO ZYMBISKA? JAK CHYCI RYNKA TO UDUPIONO!
PIERONA ACHIM SUMY U NOS PO 80 KILO ŁAŻOM, TWÓJ ZYMBOK TO IM MOGE Z PUKLA ZJECHAĆ.
CO TY MI SAM DUPISZ O SUMACH JAK TY ANI WAJSKI NIY PORADZISZ CHYCIĆ. ZYMBOK TO JE KRÓL WODY JAK LEW JE KRÓL DŻUNGLI
No i haja i zaczli się prać we wielgi izbie a jo i muter my ich musieli rodzielać. Od tego czasu niy godajom ze sobom. Łońskigo roku dzwoniła do nos żona Zefla, że Zefel ślecioł z koła i prosi na pogrzeb. Prawie muter odebroła, pado to fatrowi a on pado GANC EGAL.

Tak go za tego suma niecierpioł

Godołech tyż o Polskim Związku Wyndkorzy, co ich fater szczimac niy umie. Blank gupieje jak o nich myśli i np. we telewizorze godajom co w Bytomiu tompło to łon że czymu zajś niy godajom o tych pierońskich soroniach z PZW. Cajtungów niy o rybach tyż już nie czyto bo pado że o rybiorzach ani hajach we PZW żodyn niy napisze.

Majstrym Ślunskigo oddziału PZW je nijaki pon Alojz. On je do moigo fatra uosobieniym cołkigo zła zrychtowanego ślunskim akwenom bez PZW i fater fest dugo już się z nimi hajo. Roz poszoł na jakisi zebrani rybiorzy kaj godoł pon Alojz i fater wrocił na chaupa ze starganom oberhymdom bo go wyciepywali tamstond tako łostuda narobioł.

Po przegranej ze Selbstschutzem z PZW fater napoczon partyzantka internecowo we kierej się rozchodziło o wciepywanie na PZW i Alojza na forach internecowych lokalnych cajtungów. Pociskoł jakieś fleki, że Alojz boł we RAŚ abo że widzioł go haratać komuś auto gwoździem. Nie naumiołech fatra do TOR i yntlich trefiło to na policyjo za szkalowanie i fater musioł zabulić Alojzowi dwa tauzyny zł.

Jak bulił to bez tydzień we chaupie szczimać nie szło, fater durch pociskoł na sądy, PZW, Alojza i cołki welt. Z tego co dupcył szło zmiarkować co PZW choby masony rizkierujom cołkom Polskom i wszyjsko co ino to poradzom zrychtować abo zachachmyncić. Porachowoł tyż wiela ze te dwa tauzyny by sie mog sprawić angli, hoczyków, ankrów abo nawet jaki bołt. Fess go mierziło wiela sie móg futru do ryb sprawic za te 2 tauzyny (poraset kilo).

Fater jakosi łońskigo roku wysztudiyrowoł co na zicher się musi sprawić bołt do fiszfangu, bo durch brać na borg się nie werci a ino go chcom wyciulać.

Synek, na wodzie to sie dziepiero blank wielgi fisze chyto, tam jes żywioł!
Nale nie boło go stać ani niy mioł kaj jej czimać a hehe ciulem to on niy ma co by płacić za plac na przechowani. No i się spikli z jakimsi kamratami rybiorzami z placu, że się sprawiom łódka na poły, a ona bydzie stoć u jakigoś Rudolfa na placu bo on mo chaupa a niy miyszko we familoku choby my no i bydom na zmiana jeździć na fisze abo zussamen.

Najprzód to im się to jakosi kulało nawet nale kieryś weekend fater chycił ryma i mioł fiber i nie poradził jechać i aże go telepało z tego (abo ze tyj fibry). Jeszcze te kamraty od fatra dzwonili, że fisze bierom choby gupie, to fater ino leżoł blank czerwony na szezlongu i fuczoł. Gorzyj robioło ino to co niy mioł na kogo pociś jak zawdy. Yntlich prziszoł ku tymu co tak być niy może, że łoni bez niego łowiom, przeca sie po rowno ściepowali na tyn bołt i przy niydzieli na wieczor jak tyn Rudolf ze chopcami wrócili ze rajzy łoroz wyloz z doma.

Za godzina boł nazod i pado co mu musza pomoc ze czimś przed chaupom. Wyłaża na plac a sam nasze auto ze przyczepom i tym bołtem xD Pytom go skond on ja wzion, a on pado, co Rudolfowi to zahabił spod doma bo go chcieli ociulać i mom to brać i kludzymy ja do chaupy xD Na nic było mu godać co to sie nie godzi bo zajmie cołko wielko izba. Nale łódka nie przelazła przez drzwiyrze od siyniy i fater przyszoł ku tymu co jom sam przed chaupom ostowi.

Jakimiś ketami co to boły we łodce i mojom kłodkom ze koła chycił to do sztraslampy i uradowany chce ciś nazod na chaupa a sam łoroz zajeżdzajom dwa auta ze Rudolfami współwłaścicielami, kierzy się kapli kaj się ich rzec straciła xD Zaczła się festelnie srogo haja bo Rudolfy drom pyski po jakiymu on ta łódka zachabił i co mo oddować a fater ryczy że oni go wyciulali bo tyż sie ściepowoł 500zł a nie pływoł tyn weekend. Jo żech probowoł ich sztopnonć co by fater nie nachytoł po pysku nale juz było po ptokach.

Koncek późniyj było tak:

- fater leży na zolu, trzymie się przyczepy i ryczy że nie oddo

- Rudolfy ryczom co mo oddować

- jedyn chop mo połomany kichol bo chcioł fatra ciorać za szłapa po zolu bele odkludzić od tyj łódki no i dostoł z drugij szłapy

- dwóch policajów targo fatra za szłapy i ryczom że jedzie ze nimi do heresztu po pobił chopa

- bez wszyskie łokna na placu filujom somsiody

- moja muter beczy i prosi fatra co by ostowił tyn bołt a policajów co by nie in to de hereszt

-jo markotnorapitołza.psd

Yntlich policaje oderwali fatra od bołtu. Jo żech podoł Rudolfowi kod do kłodki ze koła i zabrali bołt, ciepli fatrowi 500zł i pedzieli co już niy mo do niygo praw i lepij do niego co by się na rybach nie trefili. Muter przekabaciła policajów i nie zaharesztowali fatra. Bercik co dostoł szułem we pysk pedzioł że sie nie bydzie dupcyć po komisariatach i mo to we żici ino fatra nie chce wiyncy widzieć.

Fater terozki robi szajsburza ze Rudolfami na forach dlo rybiorzy bo zrychtowali tam szpecjalny temat, kaj kożom dować pozor na mojigo fatra. Filowołch na to jakisi czas i widzioł jak mój fater darymnie porobioł trollkonta

Ywald54
Liczba postów: 1
Tyn topic to jakisi soronie zrychtowali! Znom użytkownika fater_anona i to je fajny karlus i festelnie dobry rybiorz! Dupiom alajny bo mu zowiszczom tych chyconych ryb!
Potym jeszcze używoł tych trollkont co by truć tym byłym kamratom od łodki. Kiej kieryś zrychtowoł jakisi nowy post to fater zarozki się tam wdupczoł na trollkoncie i fandzolił np. "co łon ciulate ryby chyto, poznać że nie poradzi xD"

Ze tych samych trollkont szkryfloł we swoich tematach i jak wciepowoł foto chyconych ryb to som się odpisywoł:

Nooooo piykno fisza! Zarozki idzie poznać żeś jest richtig dobry rybiorz
a potym mioł uciecha i się asił jak to go chwolom na forum.

#pasta #slaskiememy #slask #slonskagodka
DiscoKhan

@SilesiusMaximus szajsburza powinna wejść na stałe do Polskiego słownika xD

jajkosadzone

Pasta o ojcu wedkarzu po slasku

panbomboni

Złoto! Co tam złoto, węgiel!

Zaloguj się aby komentować

... tej żółtej mordy nie pomyliłbyś z nikim innym
-pociąg ruszył
-kałmuk rzucił się przez cały wagon by cię przywitać
-nadepnął przy tym na głowę pewnego współwięźnia
-było mu wszystko jedno bowiem nie żył
-zaczął opowiadać ci swoją historię
-wycofał się razem z niemcami za odrę
-niedopałkiem papierosa rzuconym nieopodal magazynu zrównał z ziemią kawał umocnień
-zanim ktokolwiek zaczął go podejrzewać, porzucił mundur i ruszył na wschód by cię odnaleźć
-głodny zatrzymał się we wsi
-okazało się, że jego dawni koledzy po fachu opiekowali się samotnymi kobietami i ich majątkami po tym jak wszyscy mężczyźni tajemniczo zniknęli
-jego egzotyczna twarz zwróciła na niego uwagę...
-opowieść skośnego przerwał głośny wystrzał artyleryjski niedaleko pociągu
-wyjrzałeś przez szczelinę między deskami
-zobaczyłeś dobrze znane ci miasto powiatowe
-bohaterska armia czerwona kręciła tam film z wyzwolenia miasta
-które miało miejsce pół roku temu...
-kobieta wołająca o pomoc z okna walącej się kamienicy była dość czytelnym znakiem tego, że mieszkańcy nie zostali poinformowani o manewrach
-żołnierze otworzyli drzwi wagonu celem załadowania kolejnych skazańców
-siedzący obok ciebie staruszek o szaleńczym wyrazie twarzy podjął próbę desperackiej ucieczki
-stojący na peronie "sokiści" wybili mu jednak ten pomysł z głowy...
-ołowiem
-pociąg ruszył ponownie i w niezręcznej ciszy osiągaliście czwartą gęstość w wyładowanym po brzegi wagonie
-czekała was długa podróż
-atmosfera nieco się rozluźniła gdy w czelabińsku wyładowano zwłoki
-kałmuk musiał pozbierać sobie larwy na zapas
-długa i męcząca droga dobiegła końca
-jednak miałeś co do tego mieszane uczucia
-wygoniono was z wagonu i ustawiono w kolejce do przesłuchania
-fakt, że odbywało się dopiero na miejscu nie wróżył niczego dobrego
-człowiek którego właśnie wynoszono zdawał się tego nie rozumieć
-jego trud już skończon
-nadeszła twoja kolej
-postanowiłeś nie utrudniać śledztwa
-przyznałeś się zanim przeczytali ci zarzuty
-oficer śledczy zdawał się nie być zadowolony z tego, że chcesz odebrać mu przyjemność z przesłuchania
-dostałeś podwójny wpierdol
-następnie przydzielono cię do pracy w lesie
-podobno latem była całkiem znośna
-rok temu lato na kołymie wypadało we wtorek
-odebrałeś swoją racje chleba i poszedłeś do baraku zregenerować siły
-pryczę jak dawniej dzieliłeś ze skośnym kolegą
-godzina piąta minut trzydzieści kiedy pobudka zagrała
-badawczo włożyłeś rękę pod łóżko celem znalezienia butów
-które ktoś zajebał
-a ty musiałeś w dziurawych onucach po lesie zapierdalać
-praca polegała na załadunku i transporcie drewnianych bali
-po powrocie postanowiłeś rozpocząć śledztwo w sprawie butów
-był akurat czas posiłku, więc zagadałeś do kucharza
-ten bez namysłu odesłał cię do żyda, łagrowego lichwiarza
-żyd lichwiarz, no shit sherlock xD
-w całym obozie nie było rzeczy, która przynajmniej raz nie została u niego zastawiona
-zanim odszedłeś opowiedział ci o swojej ostatniej transakcji z lokalnym biznesmenem
-no wiesz anon ostatnio kupiłem od niego coś nietypowego
-?
-ubezpiczenie czy jakoś tak, to taki zakład o duże pieniądze, że coś mi się stanie, w każdym razie tak to zrozumiałem
-i pamiętaj anon, żeby odzyskać buty musisz dać coś w zamian
-nie miałeś nic na wymianę, więc nawet nie próbowałeś
-mijały tygodnie, a z nimi przyszły mrozy
-zdesperowany zdecydowałeś chwycić się brzytwy
-zgłosić kradzież
-wymknąłeś się z posiłku i udałeś do kanciapy klawiszy
-gdy miałeś już chwycić za klamkę ktoś wymierzył ci potężną lepę w potylicę
-upadłeś twarzą do ziemi
-jak zaczynasz od kablowania, to wiesz gdzie skończysz?
-leżałeś w bezruchu
-dostałeś jebanego flashbacka z przeszłości
-ta lepa...
-...to może być tylko...
-...nie to niemożliwe
-odwróciłeś się i spojrzałeś w oczy brodatego mężczyzny w średnim wieku
-anon?
-tata?
-podniósł cię i zaprowadził do swojego baraku
-był małomówny jak zwykle
-dał ci swoje buty i powiedział, że musi już iść
-zanim odszedł wręczył ci zniszczoną książkę
-strona tytułowa była wytarta
-książka zdawała się być czymś w rodzaju tutorialu dla skazańców
-czytałeś w wolnych chwilach
-po kilku dołujących rozdziałach natrafiłeś na bardzo ciekawy akapit
-uświadomił ci, że w obozie też można prowadzić interesy
-zauważyłeś jak w rogu baraku twój znajomy z pracy w lesie wymienia flaszkę samogonu za złotą obrączkę
-say no more
-gdy następnego dnia jechaliście saniami do roboty postanowiłeś zagadać
-no wiesz kumie słyszałem, że jesteś człowiek interesu
-spojrzał na ciebie z byka i złapał za szyję
-komu donosisz, kumie?
-n-n-n-nikomu, m-m-m-mam małe doświadczenie w tym biznesie, m-m-mogę pomóc
-zwolnił uścisk
-nie ufam ci, więc zaczniesz od nadstawiania karku, jak cię złapią to...
-przejdź do sedna
-na miejscu będzie czekać wydrążona kłoda ze znakiem
-jakim?
-nie odpowiedział, zsuną się z sań i sturlał ze skarpy w wielką zaspę
-nikt nawet nie drgnął
-poczułeś się odpowiedzialny by dokończyć jego dzieło xD
-odnalazłeś kłodę z wyrytą gwiazdą
-gdy pilnujący cię strażnik był zajęty podpisywaniem się moczem na śniegu wydobyłeś flaszki i schowałeś pod kufajką
-po robocie przemknąłeś się do baraku i schowałeś trunki pod pościelą
-teraz trzeba było je spieniężyć
-kałmuk został twoim pośrednikiem w zdobywaniu klientów
-latarnia jego intelektu nie świeciła zbyt jasno, wiec nie budził podejrzeń
-udało ci się spieniężyć pierwszą partię
-pojawił się pewien problem
-jak zdobyć kolejną?
-tym razem musiałeś się wybrać do żyda
-pracował jako kwatermistrz w magazynie
-nie zastanawiając się długo wyruszyłeś w delegacje
-kiedy przekroczyłeś próg powitał cię znajomy głos
-czego chcesz robaku, odzyskać buty?
-z cienia wyłonił się znajomy stary rebe z nieco krótszymi jednak pejsami
-sytuacja zrobiła się już zajebiście dziwna
-czyżby szekle zza obrazu jego matki złączyły jakoś wasze losy?
-łączysz wątki
-nazbyt przyjazne powitanie sugerowało, że nie wiedział o zajściach na waszym zadupiu
-czyżby ruscy wywieźli go przed przybyciem niemców?
-sprowadzają mnie interesy
-zanim do nich przejdziemy musisz odpowiedzieć mi na jedno zajebiście ważne pytanie, co działo się pod moją nieobecność?
-przełknąłeś ciężko ślinę i zacząłeś palić głupa opowiadając o tym jak z narażeniem życia opiekowałeś się jego córką podczas okupacji
-rebe przestał bawić się pejsami i zamyślił się
-w takim razie myślę, że możemy się jakoś dogadać
-po chwili targowania podjęliście decyzje o współpracy
-lichwiarz zajmował się zamówieniami, a ty razem z kałmukiem odbiorem i dystrybucją
-z czasem miałeś tyle pieniędzy żeby opłacać pracowników i samemu nie nadstawiać karku
-po dwóch miesiącach dostałeś przydział do kuchni
-pracujesz z poznanym wcześniej kucharzem
-niewiele mówi o sobie ale raczej nie podejrzewasz go o zdrowy rozsądek
-wiesz tylko, że jest studentem w władywostoku
-wasza współpraca nie trwa długo
-by wypłacić pieniądze z polisy u rebe wylał na siebie wrzątek
-zmarł dwa dni później
-podpisując cyrograf z diabłem można wygrać, z żydem już nie xD
-zostajesz nowym szefem kuchni
-możesz wybrać sobie pomocnika
-postanawiasz odwdzięczyć się staremu i oszczędzić mu pracy na mrozie
-on postanawia pomóc ci w prowadzeniu biznesu
-okazało się, że tajniki destylacji nie są mu obce
-jego samogon okazuje się tak dobry, że przestajecie importować z zewnątrz
-wkrótce rebe rozpoczyna eksport poza gułag
-dniami ojciec pomaga ci w gotowaniu, a ty nocami pomagasz mu przy rozlewaniu cennego trunku
-nadrabiacie stracone lata
-pewnej nocy jednak zostajecie nakryci przez klawisza
-odruchowo wręczasz mu butelkę
-od teraz pracujecie legalnie płacąc strażnikom płynną daninę
-wiosną przybywa kolejny transport skazańców
-w progu baraku staje bosy mężczyzna w podartej koszuli
-obraz nędzy i rozpaczy
-to nikt inny jak bardzo dobrze znany ci ruski gieroj
-podobno znaleziono przy nim butelkę coca-coli i oskarżono o antysowiecką agitacje
-jako były enkawudzista ma ciężkie życie w obozie
-gdy głód staje się nie do zniesienia pozbywa się resztek godności i prosi cię o pomoc
-zatrudniasz go w dystrybucji
-zostaje pachołkiem kałmuka
-dwa miesiące później wraz z kolejnym transportem więźniów przybywają niepokojące wieści
-wszyscy mówią o czystkach, które mają się niedługo odbyć
-mają dotknąć obcokrajowców i więźniów politycznych
-postanawiacie działać
-po zmroku organizujecie naradę
-spotykacie się całą piątką w magazynie
-obmyślacie plan ucieczki
-największym problemem są strażnicy
-osuszając kolejne butelki wymieniacie się pomysłami
-kiedy skośny przyjaciel otworzył kolejną flaszkę rozweselacza i już przykładał ją do ust...
-...ku zdziwieniu innych stary rzucił się na niego i wydarł mu ją
-po czym spojrzał na zgromadzonych i ciężko dysząc odpowiedział:
-to metanol
-po chwili doznaliście olśnienia
-w przyszły piątek miała nastąpić zmiana załogi w obozie i z tej okazji strażnicy organizowali imprezę pożegnalną
-wasze zadanie polegało na dostarczeniu odpowiedniej ilości samogonu
-nadszedł dzień ucieczki
-dostarczyłeś klawiszom odpowiednią ilość metanolu
-w służbowym baraku zebrali się niemal wszyscy strażnicy
-sroga inba zaczęła się w najlepsze
my nie drogniem w baju
za stalicu swaju
nam radnaja maskwa daraga
unisztożym wraga
-z czasem śpiewy przycichły
-po dwóch godzinach nie było słychać już nic
-teraz czas na was
-rebe zorganizował transport za zgromadzone przez was pieniądze, a reszta ekipy zdobyła prowiant i narzędzia potrzebne do sforsowania ogrodzenia
-przed wami był kilkudniowy marsz na wschód do portowego miasta magadan
-w porcie miał czekać na was kuter
-zanim do niego dotarliście spotkaliście siedzącego na brzegu oceanu chłopaka pijącego piwo
-gdy was zauważył wyjął z plecaka pokaźnych rozmiarów kamerę, włączył i zagadał
-miał na głowie charakterystyczną kanciatą czapkę zdradzającą jego pochodzenie
-priwiet ja student z polszy, dziełam reportaż o rasiji
-skierował kamerę na żółtą mordę waszego towarzysza i zaczął mówić coś do kamery
-spotkałem jakuta, który przyjechał do magadanu ze swoimi kolegami
-kałmuk bardzo się obraził za nazwanie go jakutem
-dziwny podróżnik odprowadził was do portu zadając jakieś dziwne pytania
-pacany ja awtostopem prez rasiju a patom do ameriku, można z wami dalasza na wastok?
-nie zdradzając swojej polskości wsiadłeś na kuter i odpowiedziałeś, że wy tylko na ryby i że stąd nie pływają statki do ameryki
-on zrezygnowany stwierdził, że czas wracać do polski
-odbiliście od brzegu i wyruszyliście w dalszą drogę
-gdy reszta poszła spać rebe wziął cię na stronę
-wyciągnął pistolet i wycelował ci w serce
-myślisz, że nie wiem co zrobiłeś?
-pociągną za spust
-rozległ się huk
-o dziwo żyjesz
-stary zasłonił cię swoim ciałem i upadł na ciebie
-zanim rebe wystrzelił kolejny raz rzucił się na niego twój skośnooki przyjaciel
-wywiązała się walka
-an-n-n-non, żałuje, że ci niczego nie przekazałem, pozwól więc, że...
-splunął krwią na ziemię
-ughhh... zacier jabłkowo-ziemniaczany w proporcjach ...ughhh... 2:1
-osunął się i wypadł za burtę
-kałmuk chwile jeszcze walczył z rebe po czym pociągnął go za pejsy i wbił nuż w brzuch
-upadł na pokład
-owinęliście go siecią ze sporymi metalowymi obciążnikami i rzuciliście na pożarcie rurkowcom
-z kajuty wyszedł gieroj obudzony całym zajściem
-wymierzyłeś mu potężnego luja i stracił przytomność
-wynieśliście go na brzeg najbliższej wysepki i zostawiliście jedynie flaszkę samogonu oraz pistolet rebe z jedną kulą
-otarłeś łzy i wróciliście na pokład
-odpłynęliście ku wschodzącemu słońcu
#pasta
55e0689f-b616-477b-831d-fe9372a5f419
KLH

Nie przypomina wam nikogo??

jimmy_gonzale

@KLH mi przypomina jakieś upośledzone dziecko. A jeśli mówisz o srutinie, to tak - widać w nim buriata czy innego gada.

exprenpn

Dobrze się czyta ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Zaloguj się aby komentować

Kulisy transferu Kane'a do Bayernu Monachium

Gdy Anglik dowiedział się na lotniku, że Levy zmienił zdanie i blokuje jego transfer chwycił za telefon i włączył się do negocjacji:

- Nagraj sobie tę wiadomość, bo nie będę powtarzać ty j*** ż***** kutwo - ja lecę do Monachium po puchary, a ty zostajesz w Londynie i brandzlujesz się w Audi Cap, capisci?
* * *
Na szczęście lot do Monachium organizował bawarski klub. Gdy to zadanie powierzyć Levyemu to Kane doleciał by do stolicy Bawarii tak jak Emiliano Sala do Cardiff.
* * *
Levy widząc, że nie zatrzyma Kane'a chciał chciał użyć Bayraktara, ale uświadomiono go, ze Beckenbauer dostał w spadku po dziadku w Wermachtu spory zapas pocisków V-2, które niechybnie spadną na White Hart Lane, jeśli Levy będzie próbował nadal sabotować transfer Anglika.
* * *
Zmęczony sagą transferową Kane szybko w nowym domu. Przyśniło mu się, że w rozpoczynającym sezonie srogo zrewanżuje się Levemu. Jednak gdy się obudził uświadomił sobie, że Tottenham nie gra w ogóle w europejskich pucharach ¯_(ツ)_/¯

#pilkanozna #transfery #premierleague #tottenham #bundesliga #bayernmonachium i trochę #pasta
9b0675fc-268b-455e-a67b-5467b711fc6e

Zaloguj się aby komentować

-bądź mno
-anon lvl 19
-1 września 1939
-mieszkasz w polsce b
-dziura zabita dechami
-z łóżka zrywa cię komunikat nadawany przez radio
-łączysz wątki
-wojna
-gdy polska wzywa moim honorem jest walka
-zakładasz onuce i biegniesz do drzwi
-gdy już łapiesz za klamkę ojciec wymierza ci blachę w potylice
-on: wykształcony człowiek,emerytowany oficer, weteran bitwy warszawskiej staje w drzwiach i zagradza ci drogę
-ty: debil wyrzucony ze szkoły, zakała rodziny i jego jedyny syn patrzysz się na niego pytająco
-zawsze zazdrościłeś mu fejmu jaki zdobył przy obronie stolicy
-twoją matkę też wyrwał na swoje odznaczenia...
-... a ta zmarła rodząc ciebie
-nienawidzi cie za to
-jak miałeś sześć lat kazał ci jeździć na koniu bez siodła licząc na to, że spadniesz i skręcisz sobie kark
-kiedyś nawet kupił ci łyżwy i miał nadzieje, że utoniesz w jeziorze
-ty na złość uparcie trzymałeś się życia
-dziś gdy mógł cię posłać na śmierć postanowił, że zada ci o wiele bardziej bolesny cios
-piętno tchórza, który przesiedział wojnę w piwnicy będzie się ciągnąć za tobą aż po grób
-przez następne dni słuchałeś komunikatów radiowych o klęskach polskiego wojska
-doszedłeś do wniosku, że fajnie byłoby jednak przeżyć tę wojnę
-zacząłeś doszukiwać się pozytywów
-jakby nie patrzeć zostałeś sam ze wszystkimi loszkami we wsi
-ktoś musiał je przecież pocieszać kiedy ich wybrankowie byli na wojnie xD
-zacząłeś zarywać do żydówki 9/10 mieszkającej po sąsiedzku
-w tedy jednak twoje życie przypomniało ci znowu, że jesteś przegrywem
-jej ojciec rebe lvl over 9000 z pejsami do ziemi, lokalny magnat powiedział, że prędzej rozda swoje szekle
biednym niż odda swoją córkę jakiemuś polakowi robakowi żyjącemu z emerytury ojca
-smutna_żaba.ww2
-przez następne dni siedzisz w pokoju i ze łzami w oczach słuchasz radia
-17 września 1939
-do polski wkraczają wojska radzieckie
-nic nie trzyma cię już w domu
-dochodzisz do wniosku, że odechciało ci się żyć
-to twoja ostatnia szansa by chociaż umrzeć godnie
-LANCE DO BOJU, SZABLE W DŁOŃ
-wykorzystując nieobecność starego wybiegasz z domu żeby zaciągnąć się jako ochotnik
-w pośpiechu nadepnąłeś na leżące przed domem grabie
-luj w czoło zwala cię z nóg
-światło gaśnie
-budzisz się w łóżku z bandażem na czole
-nie wiesz ile dni tak leżałeś
-słyszysz walenie w drzwi
-w progu staje jakiś ruski gieroj i oznajmia staremu, że jako intelektualista wygrał wycieczkę do lasu
-po chwili wynosi go dwóch śmierdzących pachołków
-nawet nie myślisz o tym żeby nadstawiać za niego karku
-do tej pory nie sądziłeś, że brak matury ci kiedyś pomoże xD
-najbliższe miesiące spędzasz jedząc ostatki ziemniaków i cebuli z piwnicy
-pewnego chłodnego popołudnia gdy siedzisz w przy kominku ktoś wbiega do twojego domu
-twoim oczom ukazuje się jakiś kałmuk o nieprzeciętnie tępym wyrazie twarzy
-twoja zapyziała chata zdaje się być dla niego jakimś niepojętym miejscem wyprzedającym cywilizacyjnie jego
rodzinną jurtę o tysiąclecia
-nie mogąc odnaleźć się w tym zagadkowym miejscu błądzi małymi skośnymi oczkami po kątach
-nagle rzuca się na leżącą gdzieś na stoliku kostkę mydła i zaczyna szarpać ją zębami niczym kawał słoniny, po
czym wybiega w popłochu
-następnego dnia dowiadujesz się, że dostał takiej sraczki w czołgu, że oskarżono cię o sabotaż
-decyzje o przydzieleniu cię do kompanii karnej przypieczętowało wiszące na ścianie w twoim domu zdjęcie starego z
naszym kochanym marszałkiem
-zemścił się chuj zza grobu
-na czas gdy wojska znajdowały się w spoczynku zostałeś osadzony w obozie jenieckim
-w miejscu gdzie nawet strażnicy wbijali z głodu zęby w ścianę, wszy na twojej głowie zdawały nie jedyną porcją
białka na jaką mogłeś liczyć
-swoją ciepłą kufajkę przegrałeś w karty ze znanym ci już kałmukiem
-teoretycznie to wygrałeś jego buty ale to on miał karabin, a ty byłeś więźniem
-wkrótce i on znalazł się po twojej stronie płotu
-gdy wybrał się z oddziałem do pobliskiej wsi aby trochę się zabawić nażarł się znalezionych w ziemiance sfermentowanych jabłek
-najebany zasnął z bronią w ręku i przypadkowo odstrzelił lewe jądro kaprala, który w tym czasie dzielnie
przesiąkał miejscową kobietę ideą komunizmu
-teraz musiałeś dzielić swoją pryczę z tym kretynem
-po nocach nie możesz spać bo śmierdzi od niego jak z odbytu jaka
-gdy już szczęśliwie zaśniesz on wyjada twoje wszy
-w końcu nadchodzi nieuniknione
-niemcy wypowiadają wojnę związkowi radzieckiemu
-w obozie pełna mobilizacja
-obaj zostajecie przydzieleni do oddziału saperów
-ruszacie na front by zająć odcięte od zaopatrzenia niemieckie umocnienia
-nie dostajecie broni, wasze zadanie polega na tym by przebiec przez pole minowe i je rozminować aby utorować
drogę waszym oddziałom
-czując na plecach lufy karabinów szykujecie się do szarży
-stojący za waszymi plecami oddział mający za chwilę posłać was na śmierć zostaje trafiony pociskiem artyleryjskim
-ogłuszony padasz na ziemię
-czujesz, że ktoś cię podnosi
-to twój skośny przyjaciel
-ciągnie cię za sobą gdzieś w las i wręcza ci zdobycznego mosina
-zmyślna to konstrukcja, gdy już skończy ci się amunicja (o ile ją kiedykolwiek miałeś) możesz rzucić nim jak
włócznią
-przejmujesz inicjatywę
-po kilku dniach i nocach marszu po lasach i polach docieracie do twojego domu
-o dziwo twój dobytek nie został rozgrabiony
-we wsi następuje zmiana dekoracji
-niemcy zaczynają wywozić twoich sąsiadów z pejsami
-w odwecie za dawne krzywdy donosisz, że twój sąsiad ukrywa w piwnicy rodzinę tego rebe, którego córka ci nie dała
-w dowód wdzięczności niemcy pozwalają zająć ci jego majątek
-za szekle znalezione w salonie za obrazem jego matki kupujesz spirytus w mieście powiatowym i otwierasz bar
-kałmuk przebrany w garnitur twojego ojca robi za kelnera
-twój bar zostaje uznany za obiekt o wielkim znaczeniu strategicznym
-w asyście żołnierzy przydzielonych ci jako ochronę porywasz wszystkie loszki we wsi, które dały ci kosza w
gimnazjum i otwierasz burdel na poddaszu
-twój przybytek jest odwiedzany przez cały stacjonujący nieopodal garnizon
-zyskujesz aprobatę niemców
-jesteś pierdolonym al capone na tym zadupiu
-profit
-sielanka trwa dosyć długo
Was wollen wir trinken,
sieben Tage lang.
Was wollen wir trinken,
so ein Durst.
-niestety sytuacja na froncie zmienia się
-oddalone o 30km na wschód miasto powiatowe zostaje zajęte bez walki
-dostawy spirytusu ustają
-bohaterska armia czerwona okupiła zdobycie miasta śmiercią zaledwie jednego żołnierza..
-...był tak ucieszon z zajęcia znajdującej się w mieście gorzelni, że wpadł do kadzi ze spirytusem
-stacjonujący niedaleko niemiecki garnizon szykował się do odwrotu
-pewnego ranka w progu twojego lokalu stanął twój skośny przyjaciel ubrany w szary mundur
-oznajmił, że zaciągnął się do wermachtu i w południe odjeżdża z niemcami
-gdy wyciągnął ręce by uściskać cie na pożegnanie strącił przypadkiem stojącą na stoliku lampę naftową
-wszystko momentalnie zajęło się ogniem
-wybiegliście na zewnątrz
-patrzyłeś jak dzieło twojego życia płonie
-nie czułeś złości bo wiedziałeś, że z nadciągającymi nieprzeliczonymi dziećmi stalina, wszystko i tak by
przepadło
-pożegnałeś więc kałmuka i wróciłeś na stare śmieci
-z okna ojcowizny patrzyłeś jak twój przybytek urządzony w domu starego rebe trawi ogień
-dręczyło cię jednak dziwne uczucie
-miałeś wrażenie, że o czymś zapomniałeś
-wojska radzieckie wkroczyły do wsi
-w kilka dni nastąpiła ponowna zmiana dekoracji w całej okolicy
-obudził cię dźwięk wyważanych drzwi
-w drzwiach stanął znany ci już ruski gieroj
-wywlekli cię z domu i zaprowadzili do obozu, który wzorem niemców rozbili w pobliskiej szkole
-gdy byłeś tu poprzednik razem byłeś pod wrażeniem przesadnej wręcz dbałości o porządek
-dziś nie było tu drewnianych wychodków
-każdy srał tam gdzie właśnie przebywał
-sala gimnastyczna w której ulokowane było wojsko tak jebała gównem, że przetrzymywanie cię tam jawnie gwałciło
konwencje genewską
-kilka miesięcy spędziłeś w niewoli
-w końcu podjęto decyzje w twojej sprawie
-strażnik odprowadził cię do bydlęcego wagonu na pobliskiej stacji kolejowej
-sybir
-gułag
-siedząc w zatłoczonym wagonie na drewnianej podłodze wyczekując ostatniej podróży w swoim życiu dostałeś nagłego olśnienia
-znalazłeś odpowiedź na niedające ci spokoju pytanie
-teraz jesteś już pewien
-już wiesz, że o czymś zapomniałeś
-loszki, które trzymałeś pod kluczem na poddaszu swego przybytku
-zamyślony dostrzegłeś po przeciwnej stronie wagonu znajome spojrzenie
-tej żółtej mordy nie pomylił byś z nikim innym
-ale to już inna historia
#pasta
09f9d043-b6db-4a9e-ac30-690925d3cc9b
jajkosadzone

Jedna z najlepszych past ever.

jiim

Boże i tu to gówno przypełzło.

Vargtimmen

@jiim faktycznie, nikt cię tu nie zapraszał, sio!

monke

@Vargtimmen proszę wrzucić pozostałe części!

Vargtimmen

@monke chyba tylko część druga istnieje, zaraz wrzucam.

Zaloguj się aby komentować

wchodzi cejrowski do murzyna
-DZIEŃ DOBRY
-DZIEŃ DOBRY #!$%@? PO POLSKU NIE ROZUMIESZ?
-DAJ MI TO CO MASZ W RĘCE
-NO DAJ
-PROSZĘ PAŃSTWA TO JEST MURZYN
-HEHE PATRZCIE JAKI GŁUPI xD
-DOBRA IDZIEMY DALEJ
- O! A TU MAMY ŚCIANĘ. KOJARZĄ PAŃSTWO NA PEWNO ŚCIANY POLSKICH DOMÓW? GRUBE, SOLIDNE CEGLANE.
- A TU ŚCIANA Z GUWNA. SRAJĄ DO WIADRA, PROSZĘ PAŃSTWA, WSZYSCY Z WIOSKI DO JEDNEGO I POTEM, PAN SIĘ PRZESUNIE, RĘKAMI TO NABIERAJĄ, MIESZAJĄ ZE SŁOMĄ I, UWAGA STOPIEŃ, I LEPIĄ ŚCIANY.
- I TO SIĘ PROSZĘ PAŃSTWA TRZYMA. JEST SOLIDNE, TANIE W BUDOWIE I CO NAJWAŻNIEJSZE! SPEŁNIA SWOJĄ FUNKCJĘ. A W POLSCE? NO W POLSCE JAK W LESIE.

a wojciechowska, #!$%@?
-chlip chlip ta Kobieta ma tak ciężko
-#!$%@? patriarchalna Afryka
-ehhh tak by sobie chciała chodzić na disco i dawać dupy
-a nie może
-dajcie wzruszającą muzykę
-trzymaj się mbubu
-będę do ciebie pisać
-kocham cię ehhh

#pasta #wykop
9121aa3d-a992-4e58-b34e-30ded4f01775
Rollnick2

@sireplama możesz być pierwszy

sireplama

@Rollnick2 nie kus diable...

Zaloguj się aby komentować

Zastanawiacie się jak kibice wnoszą race na stadion. Otóż juz wam mówię. Jadę kiedyś na mecz, parkuje sobie na parkingu pod Torwarem, patrzę a tu grupka łysych sebixów wypina tyłki, a inny ładują tam ogromne ilości rac. Większość z nich była solidnie przecwelona w więzieniu więc poważne ilości pirotechniki zostały ukryte w odbytach wyklętych. Później dzieje się rzecz nieprawdopodobna, jeden z gniazdowych Legii wbija i wypina tyłek, a grupka ultrasów pakuje mu tam wielką oprawę ze świnią (Legia - Aktobe). Myślałem że się nie zmieści, ale nic z tych rzeczy, zapakowali całość, a później do odbytu weszło 13 osób z zakazami stadionowymi krzyczac ciągle "chodźcie śmiało jest nas mało".

#pasta #heheszki #kibice #legia #zaglebie #facebookconten
eastwestrocker

Dobra pasta z rana jak smietana

BoJaProszePaniMamTuPrimaSorta

@Pindorek dostałem kiedyś za to bana na wykopie. Domyślam się, że od jakiegoś legniosty.

Srajto

Wszystkich kiboli powinno się wywieźć na wyspę i niech tam się nakurwiają aż zostanie tylko jeden, wtedy ustawić go na podium, wręczyć medal, pogratulować i zastrzelić.

Zaloguj się aby komentować

Czasami rano, stając przed biurowcem, zastanawiam się, kiedy popełniłem błąd. Co takiego stało się w moim krótkim życiu, że porzuciłem chęć podboju kosmosu na rzecz siedzenia codziennie przez osiem godzin w rakiecie zrobionej ze szkła, betonu i stali, która co prawda nigdy nie oderwie się od ziemi, ale za to mnie każdego dnia wypycha na orbitę wyścigu szczurów? Kiedy przestałem się interesować gwiazdami, a jakimś trudnym do ogarnięcia zrządzeniem losu zaintrygowały mnie tabelki w Excelu?

Myślę o tym, wchodząc do windy. Czasami wyobrażam sobie jeszcze, że wcale nie jadę na piętnaste piętro, aby przesiedzieć w boksie najlepszą część dnia, tylko zmierzam na czoło rakiety, którą ruszę na podbój wszechświata. Te myśli są jak słodkie, kolorowe pigułki, które czasami zagłuszają trudne do zaakceptowania poczucie, że coś mnie w życiu ominęło.

Kiedy drzwi windy się otwierają, wszystko znika jak sen złoty, a ja uśmiecham się krzywo do pierwszych napotkanych osób. Odpowiadają mi uśmiechem, choć w ich oczach widzę to samo – łzy albo resztki niespełnionych marzeń migoczące w jeszcze sennym spojrzeniu. Zaraz to rozpuszczą w kawie, zrobię to samo.

Myślę sobie, że jak wrócę do domu, to poczytam książkę o astronomii. Karmiąc się tym łatwym do spełnienia marzeniem jestem bardziej wydajny. Marzenia są dobre. Czuję, że powinienem je mieć i od czasu do czasu spełniać, choć to nie zawsze ja będę na tym najbardziej korzystał. 

#pasta #pracbaza #praca
be1f3308-8958-4cb9-9fe0-cbeb10f0564e
Kremovka

Ta tekst brzmi jakby napisał go Dakann do odcinka Piątku

michau507

Ja przeczytałem to jego głosem xD

hellgihad

@MlodyMarketingowiec Nic straconego, no chyba że masz już z 60 na karku Ja nigdy rakiet budować nie chciałem i mam to szczęście że wylądowałem w życiu mniej więcej tam gdzie wylądować chciałem ale zawsze fascynowała mnie fizyka i kosmos. I chociaż z matmy jestem tępy to jakieś lżejsze pozycje lubię sobie poczytać.

Polecam np. Astrofizykę dla zabieganych Neil deGrasse Tysona albo Krótką Historię Czasu Hawkinga (wbrew pozorom bardzo przystępna).

No i jeszcze zajebisty kanał na YT PBS Space Time - ale tam już trzeba trochę ogarniać, ja czasem nie kumam nic ale i tak oglądam bo mnie jarają jakieś ciemne energie i porypany świat fizyki kwantowej xD

Usyrak

@MlodyMarketingowiec że tak zapytam z czystej ciekawości i dla rozkminy. Ile masz lat?

Usyrak

@Kremovka niby jak? Jak napisał że pracuje

Zaloguj się aby komentować

#pasta

Jest to opowieść o najbardziej chyba spektakularnej grupie hackerskiej w historii Netu oraz najgenialniejszym hackerze wśród seniorów. Pan Jan S., bo o nim mowa, zaczął się co prawda interesować komputerami dopiero w wieku 68 lat, lecz efekty jego zainteresowań przerosły jego najśmielsze oczekiwania.
Ale zacznijmy od początku.
- Pamiętam jak dziś. To było w 1987 roku... byłem właśnie wtedy na poczcie po swoją emeryturę (u pani Halinki z 3 okienka), kiedy po raz pierwszy zobaczyłem komputer. Stal na biurku przykryty pokrowcem - wspomina pan Jan. Wtedy jeszcze nic nie wskazywało na to, że komputery staną się życiowym hobby pana Jana.
- W roku 1989 w bibliotece wojewódzkiej, gdzie często zaglądałem, też były już komputery... pamiętam, że po raz pierwszy (i ostatni) usiadłem wtedy przed klawiaturą. Kompletnie nie wiedziałem co mam zrobić, więc najpierw przeczytałem cztery razy to, co było napisane na monitorze. Potem jakoś już poszło... Tego samego dnia wypożyczyłem książkę o rosyjskich maszynach cyfrowych, z której dowiedziałem się co to jest bit i bajt oraz kto to jest Lenin.
Od tej pory zaczął się intensywny okres w życiu pana S. Cale dnie spędzał w czytelni pochłaniając książki o komputerach, systemach operacyjnych, sieciach komputerowych, ale nie tylko. W kręgu zainteresowań pana Jana znalazła się również telefonia i budowa modemów, co zresztą zaowocowało w późniejszym czasie rewolucyjnymi metodami stosowanymi przez grupę "Sendbajt" Ale nie uprzedzajmy faktów. Na początku 1989 roku poznał pan S. niejakiego Mieczysława R., również emeryta, który większość życia spędził na instalowaniu sieci telefonicznych oraz pracy na Strowgerze. Mietek (jak o nim mawiał pan Jan) był wtedy zgorzkniałym 64 letnim emerytem, dysponował jednak dużą wiedzą praktyczną i dlatego właśnie pan Jan postanowił zawrzeć z nim spółkę w celu wyciągnięcia od niego możliwie dużo wiedzy (być może już wtedy istniały w głowie Jana S. zarysy szatańskiego planu, który później przyniósł sławę jemu oraz grupie "Sendbajt").
Kolejny rok pan Jan spędził razem z Mietkiem na dalszym intensywnym szkoleniu w bibliotekach i nie tylko. Prenumerata "Bajtka" otworzyła mu oczy na wiele zagadnień o komputerach, o których dotąd nie wiedział nic. Nieodzownym elementem życia stały się nocne rozmowy z Mietkiem przy kubku kakao, w czasie których prowadzili ożywione dyskusje a to o plikach, a to o systemach Dos, Unix, a to o protokołach sieciowych lub modemowych. Czasami w domu pana Jana pojawiała się także pani Bożenka - żona pana Mietka. Przygotowywała im kakao i przysłuchiwała się o czym rozmawiają. Czasem też zadawala pytania, które jednak nie zawsze miały sens.
Gdzieś tak w sierpniu 1990 pan Jan stworzył swój pierwszy program - był to generator liczb losowych totolotka napisany w basicu commodore 64. Niestety program istniał tylko na kartce z notesu, a to z tego prostego powodu, iż pana Jana nie było stać nawet na najtańszy komputer 8 bitowy. Później przyszła nauka assemblera. Okazało się, że pan S. ma do tego nadzwyczajny talent. Już po miesiącu nauczył się wszystkich rozkazów procesora 8086. Po kolejnych 3 miesiącach żmudnej nauki miał opanowane wszystkie przerwania i był w stanie pisać i debuggować programy w assemblerze i to jedynie za pomocą kilku kartek papieru kancelaryjnego i ołówka z gumką. Kiedy pan Jan dowiedział się już dostatecznie dużo o komputerach i systemach operacyjnych przyszła pora na gruntowne studiowanie sieci, zwłaszcza rozległych. W ciągu pół roku intensywnego wkuwania połączonego z ćwiczeniami praktycznymi pan Jan zdobył tak wiele informacji, że mógł np. zakodować dowolny tekst na ciąg znaków ASCII, po czym zamienić to na ciąg zer i jedynek oraz podzielić na pakiety wyposażone w sumę kontrolną, bity stopu, parzystości i takie tam. Po wielu treningach okazało się, że potrafi on z pamięci podać 1kB plik binarny (ewentualnie zaszyfrować go np. metodą xor w czasie rzeczywistym). Pan Mietek także nie próżnował - na polecenie pana Jana zbudował specjalny aparat telefoniczny z dwoma mikrofonami oraz z trzema słuchawkami.
Mówi pan Jan:
- Tak pod koniec roku 1991 miałem już dużo wiadomości i wiedziałem dokładnie czego chcę. Chciałem dostępu do niezliczonych zasobów wiedzy zgromadzonej na wszystkich komputerach świata. - Mówiąc to pan Jan wzrusza się bardzo i widać, że silnie to przeżywa.
- Przełomem był styczeń 1992. Czytałem właśnie o najnowszych metodach modulacji sygnału w paśmie telefonicznym, kiedy wpadł Mietek z nowym "Bajtkiem". Była tam opublikowana lista wszystkich BBS-ów w Polsce. Postanowiliśmy sprawdzić te numery. Ponieważ ja nie mam telefonu, ubrałem się ciepło i poszliśmy nie opodal do automatu. Wg "Bajtka" w naszym mieście były 3 BBSy. Drżącymi rękoma wykręciłem numer pierwszego BBSu i w chwili gdy chciałem wrzucić żeton Mietek powstrzymał mnie i sam energicznie przywalił w aparat centralnie od frontu. Spojrzałem na niego ze zdziwieniem, ale nie było czasu na wyjaśnienia, gdyż w tym momencie nastąpiło połączenie, a ja w słuchawce usłyszałem dzikie piski o dużym natężeniu wpadające wprost do mego ucha. W pierwszym odruchu wypuściłem słuchawkę z ręki, ale zaraz się opamiętałem i Mietek podał mi słuchawkę znowu. Tym razem bylem już przygotowany i starałem się rozróżnić poszczególne dźwięki. W młodości byłem między innymi muzykiem jazzowym, więc od razu wyłapałem częstotliwość nośną na 1200 Hz. Słychać było regularne sekwencje pisków. Powtórzyło się to w sumie sześć razy i modem po drugiej stronie się wyłączył. Czasu nie było dużo, ale już po tym pierwszym połączeniu zorientowałem się, że mam do czynienia z jakimś modemem 2400 a także rozpoznałem rodzaj modulacji. Za chwilę wykręciliśmy ten sam numer raz jeszcze i tym razem spróbowałem nawiązać łączność. Gwizdanie do mikrofonu niewiele pomogło, więc wpadłem na pomysł, żeby Mietek wymawiał "aaaaaaaa" na częstotliwości ok 2400 Hz a ja w tym czasie wydawałem odpowiednie piski w celu przeprowadzenia handshake'u oraz uzyskania połączenia z komputerem odległym z prędkością przynajmniej 300 bps. Próbowaliśmy jakieś 4 razy zanim się to udało. Jednak po odebraniu wiadomości wstępnych oraz zalogowaniu się do BBSa jako anonymous połączenie zostało przerwane, ponieważ Mietek zaniósł się nagle straszliwym kaszlem. Mnie zresztą też rozbolało gardło od wydawania pisków, oraz ręka od notowania zer i jedynek. Prace także utrudniał fakt, że musiałem jednocześnie nadawać i deszyfrować dane. Należało zdecydowanie opuścić budkę i udać się do domu w celu obmyślenia innej strategii, zwłaszcza, że wokoło zebrał się tłumek młodych osób przyglądających się nam dość dziwnie. No cóż, to moje pierwsze połączenie z modemem było może niezbyt udane ale za to wiele się nauczyłem.
Co robił pan Jan S. w następnych dniach? Otóż zdał on sobie sprawę, że w pojedynkę z Mietkiem wiele nie zdziałają. Potrzebowali pomocy fachowców. Na pierwszy ogień poszła pani Bożenka, która jako regularna bywalczyni coniedzielnej mszy świętej dysponowała odpowiednim głosem, z którym pan S. wiązał duże nadzieje.
- Pani Bożenko, pani będzie pełniła w naszej grupie funkcję generatora fali nośnej.
- Ło Jezu! A co to jest? W imię ojca!
- Spokojnie pani Bożenko, to nic trudnego, niech no pani powie "aaa".
- Aa
- Ale tak długo "aaaaaa" i tutaj, do mikrofonu proszę.
- Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
- Dobrze. No widzi pani? Trudne? Nietrudne. Panie Mietku, odczytał pan częstotliwość na oscyloskopie?
- Niewiarygodne! Dokładnie 2400 Hz panie Janie!
- Fantastycznie! Jest pani najstarszym generatorem fali nośnych telefonicznych na świecie.
- No wie pan?
- Żartowałem, he he.
- Panie Janie a jak będzie się nazywała nasza grupa?
- Już to przemyślałem, proponuję "Sendbajt". Może być ?
- Eee. Dobra.
W kolejnych dniach pan Jan pokazywał pani Bożence jak ma się zachowywać generator fali nośnej, zwłaszcza w przypadku renegocjacji połączenia oraz zakłóceń na linii. Pan Mietek przechodził intensywny kurs HTMLa (oczywiście w wersji zerojedynkowej). Po tygodniu do grupy "Sendbajt" dołączyła jeszcze pani Wanda - dobra znajoma pani Bożenki, która wg niej śpiewała najgłośniej i najpiękniej w całym kościele.
- Bardzo dobrze! - ucieszył się pan Jan - pani będzie naszym nadajnikiem oraz modulatorem!
- Ale nic nie wiem! Nie umiem! - płakała pani Wanda.
- Jak to nic ? Niech pani powie "pi pi pi pioooupipaupioiopppipipiapappe pi pi"
- pi pi pi pioooupipaupi... jak było dalej?
- ...oiopppipipiapappe pi pi ...jeszcze raz!
- pi pi pi pioooupipaupioiopppipipiappe pi pi ...dobrze?
- Opuściła pani jedno pa, ale korekcja błędów modemu odbiorczego powinna sobie z tym poradzić. Poza tym doskonale. Panie Mietku!
- Słucham.
- Proszę przebudować nasz aparat tak aby drugi mikrofon był połączony szeregowo z pierwszym poprzez układ, który pan zaprojektuje tak, aby sygnał z drugiego mikrofonu modulował sygnał pierwszego fazowo, amplitudowo lub częstotliwościowo w zależności od położenia przełącznika p3... Druga słuchawka ma mieć dodatkowy filtr środkowoprzepustowy na 1200 Hz ...zresztą tu ma pan wstępny projekt.
- Jasna sprawa, tylko co z tymi krokodylkami, zostają jak są ?
- Tak, i niech pan skołuje jakieś 50 metrów czarnego kabla telefonicznego.
- To się da zrobić.
Następny tydzień upłynął na przygotowaniach. Pan Jan zarywał noce symulując na kartce małą siec ethernet na sześć komputerów. Bawił się kopiując pliki między stanowiskami lub uruchamiając programy na serwerze. Zabawa ta kosztowała go co prawda dwie ryzy papieru do kserokopiarek, ale jego wiedza o działaniu sieci wzrosła niepomiernie.
- Nasza pierwsza akcja? No cóż, to było w piwnicy naszego bloku. Około godziny 23:00 zaopatrzeni w latarki, hackomat (jak nazwaliśmy nasz przyrząd) oraz koszyk na ziemniaki i torbę na kompoty zeszliśmy do piwnicy. Mietek od razu odszukał skrzynkę z napisem >TP< i wyjął z torby pęk kluczy. Po chwili nasz hackomat był na linii i mieliśmy dialtone. Wg planu najpierw wykręciłem numer do naszego znajomego BBSu. Panie zajęły miejsca przy mikrofonach, Mietek przyłożył swoją słuchawkę do ucha, ja swoją i przygotowałem papier i kredki (ołówki mi się już wtedy skończyły) Pierwsza próba zalogowania się nie powiodła, ponieważ pani Wanda z wrażenia krzyknęła do mikrofonu i zdalny modem nas rozłączył. Jednak za drugim razem udało się doprowadzić do połączenia, co prawda tylko 120 bps, ale jak na początek to chyba i tak nieźle. Mietek szybko załapał, o co chodzi, później już sam odbierał i deszyfrował wiadomości. Dzięki temu ja mogłem się zająć przetwarzaniem danych. Naprawdę byłoby z nami krucho, gdyby nie to, że Mietek pożyczył od swojego syna kalkulator. To był taki prosty kalkulator, ale miał co trzeba, tzn. dodawanie i mnożenie. Kiedy już się zalogowałem do systemu pierwszą rzeczą jaką zrobiłem było przejęcie praw menedżera BBSu wg mojej metody obmyślonej z pół roku wcześniej. Nie spodziewałem się, że pójdzie aż tak łatwo. Niestety po 15 minutach połączenia pani Bożenka nie wytrzymała i powiedziała, że nie może dłużej krzyczeć "aaaa", że ona też chce być procesorem i inne takie bzdury. Przez nią zerwaliśmy takie świetnie zapowiadające się haczenie. Ale nic to. Zdążyłem i tak skasować większość plików systemowych. Kiedy Mietek doprowadził swoją żonę do porządku i mogliśmy już kontynuować postanowiliśmy spróbować czegoś innego. Połączyliśmy się z serwerem dosyć dużej firmy L*** z naszego miasta. Okazało się, że mają aktywne konto guest. Nic prostszego. Po wejściu do systemu w ciągu 5 minut zdobyłem uprawnienia roota i ku mojej nieopisanej radości okazało się, że serwer ma łącze z Inernetem. Niedowierzając sprawdziłem całą kartkę obliczeń, czy się nie pomyliłem czasem przy dodawaniu liczb ujemnych w systemie ósemkowym, bo z tym miałem zawsze trochę kłopotu. No ale wszystko się potwierdziło. Zakryłem mikrofon ręką i krzyknąłem do Mietka: Udało się! Jesteśmy w Internecie! Niestety nasze panie wytwarzały taki zgiełk, że prawdopodobnie mnie i tak nie uslyszał. Ale ja już bylem tam gdzie chciałem być zawsze. Pierwsze, co zrobiłem do połączyłem się z serwerem firmy Seagate Technologies (znalem dobrze ich system operacyjny z jednej książki) i włamałem się na stronę WWW. Nie tracąc czasu przekazałem pałeczkę naszemu specowi od HTMLa , czyli panu Mietkowi, sam zaś zająłem jego miejsce. Tak jak się umówiliśmy wcześniej Mietek dokonał zmian bezpośrednio w kodzie html przy pomocy edytora dysku na serwerze. Teraz trudne zadanie czekało panią Wandę. Musiała nadawać przez 20 minut tekst naszego manifestu...
Kolejne miesiące płynęły grupie "Sendbajt" szybko. Po pierwszych sukcesach na stronach WWW próbowali włamywania na amerykańskie serwery wojskowe i rządowe, co było od zawsze skrytym marzeniem Jana S. Niestety, pomimo poprawienia (na skutek zaprawy członków "Sendbajt") parametrów transmisji (dochodziła ona do 1200 bps ) nie dało się w dalszym ciągu ściągać większych plików binarnych. Rekordem grupy był download kodu źródłowego do Internet Explorera v 2.0 (po włamaniu na serwer firmy Microsoft). Poprawiło to nawigację w sieci www, gdyż pan Mietek nauczył się tego kodu na pamięć i robił po prostu za przeglądarkę (jak było trzeba to szkicował na kartce jpgi i gify, żeby każdy mógł podziwiać szatę graficzną danej strony). Tymczasem pan Jan zaliczał coraz to nowe miejsca www, haczył i ewentualnie niszczył serwery internetowe jeden za drugim. Jednym słowem grupa rozwijała się i z dnia na dzień stawała się w Sieci coraz bardziej popularna. Na wszystkich administratorów padł blady strach. Większość z nich zaczęła do wymiany informacji używać tradycyjnej poczty snail-mail, do tego stopnia byli sterroryzowani przez członków grupy "Sendbajt". Oczywiście przez cały ten czas grupa korzystała podczas uprawiania swego procederu z różnych numerów telefonów, początkowo sąsiadów z bloku, ale później pan Mietek wynalazł świetne miejsce koło przedszkola dwie ulice dalej. Chodzili tam więc nocami, wpinali hackomat i siadali w krzakach, z daleka od ludzi.
Pewnie się spodziewacie, że w końcu policja nakryła grupę "Sendbajt" i zirytowani admini ukamienowali za miastem jej członków, względnie Jan S. wylądował w więzieniu jak przystało na hackera-legendę? Otóż nie. Działalność grupy trwałaby zapewne po dziś dzień, gdyby pan Jan nie odkrył nowej pasji życiowej - mianowicie wędkarstwa. No niestety bez pana Jana grupa "Sendbajt" szybko się rozpadła. Spotykają się jednak czasem w piwnicy jak za starych czasów i przesiadują na IRCu lub pan Jan ściąga sobie stronki o wędkarstwie. Poza tym są szczęśliwi. Admini też, że cala sprawa przycichła... Nadal wydaje im się, że ich systemy są dobrze zabezpieczone i mogą spać spokojnie. Niech śpią...
MikeleVonDonnerschoss

Pamiętam jak dziś. To było w 2004 roku... czytałem tę pastę w tipsomaniaku

wonsz

@szponovic kurła sendbajt, emacsem przez sendmail

Zaloguj się aby komentować

znalazłem na wykopie na tagu #przegryw ale z tego mogła by być całkiem niezła #pasta XDDDD

Mój stary - robol fizyczny - potrafi się nie myć dwa tygodnie. Chodzi spać taki usyfiony, ulepiony kurzem i brudem. Skarpety mu tak #!$%@?ą, że jak kiedyś spał naj3bany, to matka przykrywała mu giry ręcznikiem, bo w całej chałupie nie dało się wysiedzieć ze smrodu. Oczywiście wyciera to wszystko w czyste koce, pościel itd.
Czasem matka nawet nie pierze jego gaci tylko wywala do pieca, bo sztynx żywego gówna. Ja to nawet się brzydzę po nim siadać w tym samym miejscu.
Jak kiedyś korzystaliśmy wszyscy z jednego komputera, to za każdym razem musiałem czyścić myszkę, klawiaturę i wąchać krzesło, czy nie daje gównem.
Pomijam rzeczy typu chodzenie z plamą moczu na pół kieszeni. Kiedyś jak szedł do baru i dobrze nie wytrzepał, to się suszył suszarką w tym miejscu.
Zębów też prawie nigdy nie mył, bo bolały od mycia, a poza tym miał teorie, że w tych pastach to jest piasek, żeby napychać kieszenie dentystom. Dziś w wieku 50 lat wszystkie zęby ma do usunięcia, a ledwie kilka lat temu rozgrzał orzechy i chwalił się, że on ma takie zęby, że kamienie może gryźć.
Jara 3 paczki fajek dziennie i twierdzi, że uodparniają go na choroby układu oddechowego.
A to nawet nie jest 10% mojego starego.

#heheszki

Zaloguj się aby komentować

Długo dojrzewałem do tego żeby w końcu zasrać. Mam 25 lat i jak do tej pory mój najbliższy kontakt z niespokrewnioną ze mną kobietą (trzymanie kuzynki za rękę czy przytulanie mame) to był wolny taniec na dyskotece w podbazie. Ze względu na moją - delikatnie mówiąc - niezbyt zachęcającą aparycję raczej odpadało, żeby udało mi się stracić prawictwo za darmo więc od dłuższego czasu przeglądałem ogłoszenia na roksie, garsonierze itd. Po długich namysłach zdecydowałem się na http://www.roksa.pl/lpl/anons.php?nr=117875 jak szaleć to szaleć xD. W piątek dostałem wypłatę i zamierzałem na całą zabawę przeznaczyć z 1000zł, żeby nie ruchać z zegarkiem w ręku. Jedną z moich głównych obaw była higiena dziewczyn, więc nie chciałem iść w weekend jak wszystkie mirki z budowy idą przepierdolić tygodniówkę i roksy mają po 20 klientów dziennie, dlatego zdecydowałem się iść w poniedziałek jak najwcześniej rano.

Wczoraj zadzwoniłem do tych dziewczyn i umówiliśmy się na dzisiaj na 14:00 i obiecały, że będę pierwszym klientem tego dnia. Byłem taki poddenerwowany, że w nocy prawie nie spałem a od rana ręce mi latały. 3 razy brałem prysznic, obciąłem paznokcie i mniej więcej nożyczkami łoniaki. O 12:00 byłem już tak spięty, że postanowiłem wypić kilka hehe piwek dla kurażu. Obaliłem cztery i o wpół do drugiej stałem już pod domem dziewczyn na Koszykowej. Punkt 14:00 zapukałem do drzwi, dziewczyny mi otwierają już w samej bieliźnie, ja kościej hardo i ręce latają jak u parkinsonowca z nerwów. Jak mnie zobaczyły to na ich twarzach pojawiło się obrzydzenie ;__; Dukam, że wczoraj dzwoniłem i się umawiałem na zabieg dokładnie tego słowa użyłem zdenerwowany xD na czternastą. One mówią, że tak, pamiętają, tylko jest taka sprawa, że jest awaria wody w bloku i niestety ze względów higienicznych nie przyjmują teraz klientów i żebym przyszedł kiedy indziej. Potem zamknęły mi drzwi przed nosem. Kurwica mnie trafiła na tej klatce schodowej bo co to za dziwki, co wybrzydzają w klientach. Wyszedłem wściekły i lekko podpity na ulicę, złapałem taksówkę i próbuję w delikatny sposób wytłumaczyć kierowcy, że chciałbym pojechać do agencji.

-No ten panie taksówkarzu wie pan jak to z dziewczynami jest hehehe

-Ale o co chodzi?

-No wie pan hehe nie zawsze są a potrzeby człowiek ma hehe no wie pan hehe

-Może pan powiedzieć gdzie mamy jechać?

-Myślałem tam sobie właśnie że może pan mi powie gdzie jechać

-Ja panu mam mówić gdzie pan chce jechać?!

w tym momencie już mocno wkurwiony

-No bo ja bym chciał do jakiegoś takiego lokalu

-Mówisz pan o burdlu?

-No tak coś tego typu, tylko jeżeli by się dało to jakiś dobry

No i kierowca mówi, że zna bardzo dobry lokal, i że mnie zawiezie. Wywiózł mnie jebany aż do Łomianek i naliczył 70zł. Pewnie znał 100 burdeli bliżej ale chciał sobie zarobić na mojej niedoli. Muszę mu jednak przyznać, że dobrą mi wybrał tą agencję bo to była prawdziwa wielka willa. Wchodzę do środka i nikogo kurwa nie ma. Zaglądam do różnych pomieszczeń ale nikogo nie mogę znaleźć. W końcu wchodzę do kuchni a tam siedzi 6 dziwek i pije kawę i je jajecznicę. Pomyślałem tylko- super dom rozpusty kurwo xD Jedna dziewczyna pyta w czym mogą pomóc a ja zaczynam się jąkać cały blady i nie mogę złożyć poprawnego zdania. Dziewczyny w śmiech i mówia, że widać, że pierwszy raz w "wesołym miasteczku" xD i że godzina 200zł i czy mam pieniądze. To ja odzyskałem głos i rozum człowieka i mówię dumny, że 1000zł mam. No to dziewczyny mówią, że fajnie, pobawimy się, tylko muszę trochę poczekać bo jeszcze nie otworzyli lokalu i ktoś tam jeszcze pokoje sprząta i pościel zmienia i żebym sobie z nimi siadał bo nie będę przecież stał na mrozie na zewnątrz. Przycupnąłem na krześle z nimi przy stole. Nie były takie ładne jak te z roksy ale 6-7-8/10 bym dał z czystym sercem (ja 3/10), i co najważniejsze w przeciwieństwie do tamtych kurew były bardzo sympatyczne.

Zaczęły mnie zagadywać jak mam na imię, ile mam lat itd. i tak sobie rozmawiamy i się zrobiło całkiem przyjemnie. Pytają czy już kiedyś ruchałem a ja się zarumieniłem i mamroczę pod nosem, że hehe no kiedyś to miałem dziewczynę i coś tam było ale teraz nie mam hehe, a że nie umiem kłamać to one się roześmiały i powiedziały, że to żaden wstyd i one mi wszystko pokażą i żebym się w ogóle nie przejmował. Potem jeszcze chwilą gadaliśmy i taka Monika powiedziała, że w sumie to jestem słodki i jeżeli to mój pierwszy raz to ona za darmo mnie wyrucha a jak mi się spodoba to najwyżej będę do nich wracał. Ja uradowany, że odkryłem w sobie socjal skila na tyle dużego, że dziwki mi się za darmo oddają xD i czekam aż skończą te pokoje sprzątać. Nagle Sandra, najstarsza z nich wszystkich, która była chyba menadżerką bo z nią dziewczyny dyskutowały o grafiku, odebrała telefon. Rozmowa była bardzo krótka, ale przez te kilkanaście sekund jej twarz zmieniła się z roześmianej w przerażoną. Sylwia pyta co się stało a ona mówi, że dzwonił dziadek i powiedział, że będzie za 20 minut. Wszystkie dziewczyny pobladły momentalnie i zrobiło się cicho. Monika zaraz zaczęła prawie krzyczeć, że ona już jest zajęta bo ja jestem jej klientem i że jak chcę, to mogę cały dzień u niej za darmo siedzieć. Sandra mówi, że Monika dobrze wie, że jak przyjeżdża dziadek to żadne zasady nie obowiązują i że jak mu się zachce to nam wejdzie do pokoju i wyrucha i ją i mnie. Ja też się wtedy wystraszyłem bo przez utratę prawictwa rozumiałem, że to ja wsadzę chuja w cipkę a nie mi jakiś dziadek chuj a w dupę i jeszcze zapłacę 200zł za tą wątpliwą przyjemność. Pytam, kto to jest ten dziadek a one mi mówią, że to taki jebaka, że dziwki w całym mieście się go boją. Płaci grube pieniądze ale jak już rucha, to czasami cały burdel jest potem przez tydzień nieczynny. Był u nich 3 tygodnie temu i jedną dziewczynę tak wyjebał, że skończyła w szpitalu i do dzisiaj jest na chorobowym. Co najgorsze nie można mu odmówić wizyty bo ma znajomości wysoko i jak mu w kilku agencjach odmówili to następnego dnia wpadała policja, skarbówka, sanepid itd. i burdel zamknięty. Wszystkie dziewczyny miały wilgotne oczy, ja też przerażenie mocno.

Nagle słychać, że ktoś wali kijem czy czymś takim w drzwi. Dziwkom zaczęły łzy cieknąć a ja długo nie myśląc spierdoliłem do salonu i wlazłem do szafy żeby i mnie też ten dziadek na chorobowe nie posłał. Szafa miała takie jakby szpary poziome i widziałem przez nie co się dzieje zarówno w salonie jak i na korytarzu. Sandra otworzyła drzwi i do domu wszedł dziadek o lasce.

-Dzień dobry panu

-No cześć Sandra, dupy nasmarowane hehe?

-Tak proszę pana, nasmarowane

-No to wołaj dziewczyny do salonu i zaczynamy zabawę, masz tu kilka groszy

I rzucił na podłogę chyba plik banknotów. Dziadek wszedł ze wszystkimi dziewczynami do salonu. Za dobrze nie widziałem bo szpary były wąskie i tak jakby nachylone w dół, ale widziałem, że dziadek usiadł na kanapie a dziewczyny stanęły w szeregu przed nim. Nogi im się trzęsły i stały tak jakby czekały na rozstrzelanie w tym szeregu. Dziadek wskazał laską na Monikę i ona wtedy zaczęła płakać. Ja też płakałem po cichutku bo bardzo ją zdążyłem polubić a czułem, że stanie się jej coś złego. Dziadek kazał jej wypiąć się tyłem do niego. Reszcie dziewczyn kazał trzymać ją za ręce, nogi i głowę. Jedna chyba słabo trzymałą bo jebnoł ją laską po głowie i kazał trzymać porządnie "bo będzie ostro". Od razu po tym zapakował Monice laskę w dupę tak, że aż zawyła. Machał z całej siły a Monika płakała i krzyczała żeby przestał. Dziadek jednak wpychał laskę do połowy długości. Ja nie mogłem już wytrzymać widoku, jak moja niedoszła miłość cierpi i z płaczem wyskoczyłem z szafy i zacząłem uciekać. Jak przebiegałem koło dziadka to on tylko krzykną "o ty chuju podglądaczu" i szybko zdzielił mnie wyjętą z dupy Moniki laską po głowie. Wtedy przez chwilę zobaczyłem wyraźnie jego twarz. Był to weteran Powstania Warszawskiego i autorytet moralny Władysław Bartoszewski. Przerażony wybiegłem na ulicę zostawiając dziewczyny na jego pastwę. Wsiadłem do autobusu podmiejskiego, który akurat podjechał na przystanek i płacząc dojechałem do centrum a potem do domu. Tak oto zamiast stracenia prawictwa straciłem jeden ze swoich autorytetów.
#pasta #bartoszewski #zawszesmieszy #uwagaklasyk
228e4cd6-d1f8-43de-8dc1-b3ebf2f118e7
argonauta

najlepsze jest to, że autor coś wiedział że dzwon ale nie wiedział gdzie, bo Bartoszewski okazał się Niesiołowskim XDDD

jajkosadzone

Piekna pasta,bawi za kazdym razem

rakokuc

Jestem z siebie niezwykle dumny (chociaż w sumie nie powinienem), bo już w połowie pierwszego akapitu wiedziałem co to za pasta.

Zaloguj się aby komentować

Siadajcież mościpanowie a miodu mi polejcie, bo też mi w gardle niemożebnie zaschło, to wam opowiem historyją o dwóch bitwach jednego dnia, co miasto nasze nawiedziły. Miodu nie macie? Okowitę macie! Też się nada, zawszeć to cieplej człowiekowi będzie, a i dowcipu przybywa!

Było to roków kilkanaście temu, kiedy to jeszczeście panowie oficyjerowie z kogutami na podwórcach kijem wojowali, a miecza podnieść by nie podołali. Ja czeladnikiem byłem przy artyleryji co to na murach naszych fortecznych stała i do dziś stoi. Wiosny pewnej wojennik wielki nazwiskiem Yog zdążał do księcia Boragusa w Ulgak. Ekstraordynaryjny wojennik był to, bowiem z matki dżina i ojca z naszych, w magii w Bracadzie długie lata szkolon był, ać krew ojca mu w żyłach zagrała, bo rzemiosło czarodziejskie porzucił, przysięgając nigdy więcej księgi zaklęć nie tknąć. Zdążał więc do Ulgak, aleć mu książęcy drogę utrudniali. W naszym mieście obóz miał, tośmy mu tabor i wojska dostarczali. Miał kumotra niezrównanego Tyraxora, któren mu wojsko odprowadzał: behemoty, ptaki gromu, ogry i wiele innych, u nas zrodzonych i szkolonych, żołnierzy wybornych. I kiedy mu je tak odprowadził, półkownik Yog bitwę z książęcymi wygrał, wróg u naszych bram stanął, jako pod Rzymem Hannibal.

Poruszenie wielkie się u nas wzbudziło, jak po ogień do fortecy zdążały zebrane po prowincyi oddziały. Tuszyli niektórzy, że rotmistrz Tyraxor wróci na czas komendę objąć, ale gdy już z murów chorągwie purpurowe się pokazały, toć się jasne stało, że retardacyją jakowąś miał. Niepokój się między podoficyjerami wszczął, jako też dowodzić nie było komu, kiedy porucznik Gurnisson na nogi stanął i rzekł, że komendę on obejmie i miasta ślubuje bronić do śmierci swojej lub wroga. Wypito tedy zdrowie jego i pomyślność naszą i buławę mu dano. Przygotowania do obrony poczyniono, porucznik uczciwie do pracy się wziął, chociaż grosza w kasie brakowało, a takoż i rekruta, kiedy co lepszego Tyraxor tydzień wcześniej już był zabrał. Wszystkie zapasy wartościowe w zamku kupcom za złoto przehandlowano, żeby pospolite ruszenie zebrać, i tak urobek tygodniowy do walki stanął: trzy behemoty, cztery cyklopy, sześć ptaków gromu i pomniejszych oddziałów nieco więcej. Hrabiego oddział liczniejszy był od naszego – roków miał samych trzydzieści, które to naszych obrońców najwięcej ubiły, łuczników dwakroć tyle co my, a w sztuce magicznej górował nad nami zupełnie.

Bitwa była sroga i krwawa (tu na tym sprawozdaniu mościpanowie to przeczytacie, co je po dziś dzień przechowuję), ale Gurnisson, w dowodzeniu miejskim garnizonem ani też wojskiem wielkim doświadczonym nie będąc, jakoż i czarownikiem miernym, wygrać nie podołał. Nasi w boju padli, zmorzyliśmy jakkolwiek wroga okrutnie, że hrabia Gird (niech go szkieletornie pochłoną!) triumfalnie do miasta wjeżdżał z garstką zaledwie. Porucznik Gurnisson jednak przysięgi swej dochował, w ostatniej chwili rzucając się straceńczo na grupę goblinów, gdzie zaraz usieczon został. Pochowalim go wraz z innymi za fosą.
Hrabia zamek obejrzał, nam, ostatkami sił stojącym, w oczy zajrzał, po czym wiktu dla swych oddziałów zażądał. Niewiele jednak mu się dostało, choć i przemocą resztkę odebrał, bo i śpichrze w zamku puste były, toteż sztandar swój tylko na wieżę usadzić kazał, podatek Yogowi należny od chłopów odebrał i w pole dalej naszego pana ścigać wyruszył. Nam z powrotem na murach stanąć polecił i zamku bronić, jakby go Tyraxor odbić chciał, acz wsparcia żadnego nam nie zostawił, jeno pachołków paru – pisarzy do liczenia podatku.
Ledwie jego chorągwie za lasem zniknęły, kiedy drugi oddział nam się na horyzoncie pojawia, wcale od Girdowej garstki niewiele mniejszy. Myślelimy, że hrabia wraca i jednak nam garnizon zostawia, tedy bramę naraz otwarto szeroko. Uwierzyć my nie mogli, kiedyśmy zobaczyli, że to pan Tyraxor po moście wjeżdża! Skakać żeśmy z radości zaczęli, a pana rotmistrzową szkapę wraz z nim podrzucać do góry, jakoby krasnolud złota sakiewkę, kiedy ją za wydobytą rudę dostanie. Rotmistrz złoto przywiózł i zapasy, i zaraz mówi – gotować się do obrony! My, choć zmęczeni, zaraz animuszu nabraliśmy, boć wojennik to wielki, a i czarownik nierównie od Gurnissona potężniejszy, toteż mimo liczebności oddziału niedużej, nadzieję mieliśmy już na wytrwanie.
Pana Girdowi pachołkowie zaraz na spytki wzięci zostali, bo też rotmistrz wiedzieć chciał, ile wojsk i jakich w pobliżu naszym stoi. Jednak myśmy z murów wnet mu wyeksplikowali, ile jakich wojenników hrabiemu zostało. Tyraxor ze spokojem nas wysłuchał, co też nam otuchy dodało. Pachołków do lochu zamknął, jednakże okazało się, że który musiał wcześniej zbiec, bo jeszcze przed wieczorem zobaczylimy purpurową drużynę pod zamkiem, szykującą się do szturmu.
Książęcy dużo wojska nie mieli, a zwłaszcza żadnego do murów szturmowania, ale łuczników okrutnie dobrych samych już więcej niż my wszystkich żołnierzy. Nasi strzelcy z wież jednak celnie ich razili, toteż nie mieli oni wolnej ręki nas ostrzeliwać, a rotmistrz Tyraxor potężnymi czarami ich nękał. Uważacie panowie, jaki oryginał z tego Yoga – sam magii się brzydził, a jednak magów zatrudniał i do bitew wykorzystywał! Boć to i naprawdę trzeba chcieć sobie życie utrudnić, kiedy byle jakie zaklęcie taką wspaniałą pomoc w bitwie oddać może. Ale nic to.
Gdy wróg katapultą swoją zburzył nam wieżę strzelniczą, a Girdowi łucznicy decymowali nas zza murów, rotmistrz wydał swoim wilczym jeźdźcom rozkaz wypad zrobić. Zadrżeliśmy na myśl o takowej eskapadzie, ale innego ratunku nie było. Oni w ogień piekielny by za nim skoczyli, toteż wzięli tylko na szczęście zaklęcie żądzy krwi od ogrzych szamanów i ruszyli. Hobgoblinów oddział znieśli przy samej bramie i popędzili w kierunku łuczników, tych jednak zasłonili goblinowie Girdowi. Wilcy znaleźli się w matni, legło ich ze czterdzieści, jednak nasze ogry dopędziły ich i wspomogły na skrzydłach. Widać było poruszenie i złośc w Girdowym obozie, bo zdrowasiek wcześniej już zwycięstwo tam niemal trąbiono. Po kolejnej magicznej strzale rotmistrza zobaczyliśmy padające tłumy uruków łuczników i zaraz rozległ się róg wzywający do odwrotu, a uciekali tak, że dogonić ich się nie dało, snadź hrabia zmiarkował, że chwila jeszcze i cała drużyna jego zniesiona by niechybnie została. Bitwa była wygrana! Wilki zaraz do zamku wróciły, chociaż we krwie nieprzyjaciela całe, gdy się słońce nad lasami już chyliło, a myśmy beczki z piwem otworzyli i do późna ucztowali, coraz to toasty na cześć Tyraxora wznosząc i Gurnissona upamiętniając. Pomnik obu bohaterom wzniesiony na rynku maślanym stoi, zaraz obok kościoła.
Ejże, mościpanowie, butla okowity pusta? To koniec opowiadania, legnijmy juże spać, bo jutro kolejny dzień wojaczki nas czeka i ze słońcem wstać trzeba.

#heheszki #heroes3 #pasta #sienkiewicz #panzagłoba
c05656e8-6391-454c-a2ed-d827f54cb086
bądź mno
anon, lvl 28
od zawsze miałeś bekę z wombatów
jebane małe torbacze
niby mają torby, a zakupów to ci nie poniosą XD
żyją w tej jebanej australii i ruchają się jak pojebane
jebane kurwa krzyżówki szczura z koalą
ni to jedno ni to drugie
pewnego dnia poszedłeś do zoo
przedtem bolało cię gardło, więc wziąłeś tabletki na kaszel
pierwsze co to idziesz do informacji i pytasz gdzie znajdziesz wombaty XD
babka mówi ci, że na wybiegu obok lwów
NOSZ JA PIERDOLE
KURWA KTO JE TAM UMIEŚCIŁ
PO PRAWEJ MAJESTATYCZNY KOT Z GRZYWĄ, KRÓL I WŁADCA ZWIERZĄT BUDZĄCY LĘK, SZACUNEK I PODZIW WŚRÓD WSZYSTKICH GATUNKÓW
a obok niego co?
JEBANE KURWA WOMBATY XD
JEBANE KURWA GRYZONIE KTÓRE JEDZO GUWNO XD
biegniesz do tych podzwierząt
są kurwa małe kutaśniki
stoją przy szybie i gapią się na ludzi swoimi małymi tępymi gałami XD
schylasz się do nich i pokazujesz im faka
NIC KURWA NIE REAGUJĄ NO JA PIERDOLE 0 REAKCJI XD
widzisz wśród nich największego, to pewnie wódz stada
ściągasz spodnie majty i przykładasz mu gołą dupę do szyby przed pyszczek
KURWA JEBANY ZACZĄŁ WARCZEĆ XD
w końcu znudziło ci się już szkalowanie tych małych wypierdków
wyzywasz wombaty od kurwików i idziesz podziwiać prawdziwe zwierzęta a nie jakieś chujstewka XD
poszedłeś na wybieg wilka
to dopiero piękna istota
i do tego mądra, nie to co kurwa wombatoguwna
nagle podchodzi do ciebie typiarka z obsługi
mówi ci, że jesteś milionowym klientem i daje ci kopertę
otwierasz
patrzysz a tam zaproszenie na galę ksw
kurwa ta gala odbędzie się za godzinę
i to w hali obok zoo
zajarany jak murzyn blaszką biegniesz szybko na galę, żeby być jak najszybciej
pewnie będzie ludzi w chuj, ale ty będziesz pierwszy i ominiesz tłok i zajmiesz miejsce pod ringiem
wchodzisz do środka
podchodzi do ciebie typ w garniaku
o już pan jest
zapraszamy do szatni
idziesz z nim
gość daje ci rękawice i spodenki
wtf.bmp
pytasz o co chodzi
typ mówi, że przecież masz dziś walkę wieczoru, cała Polska cię zobaczy
nie spodziewałeś się tego, pewnie jakaś pomyłka
ale chuj, będziesz sławny, postanawiasz iść walczyć XD
nagle słyszysz z głośników
LEJDIS END DŻENTELMEN IN DE RAJT KORNER AAAAAANOOOOOOOON, AAAAAANOOOOOOOONEEEEEEEECKIIIIIIII!
wychodzisz na ring do piosenki zbuku – do końca
kurwa.png
ale wstyd
chuj tam
jesteś na ringu
wejście twojego przeciwnika
z głośników zaczyna lecieć pudzian band
spiker bierze mikrofon
LEJDIS END DŻENTELMEN IN DE LEFT KORNER WOOOOOOOOMBAAAAAAAAAT
COOOOOOOOO XDDDDDDD
nagle patrzysz na napis z nazwą gali
KSW – KOPANINA S WOMBATAMI
O JA CIĘ CHĘDOŻĘ XDDDDD
to gala dla ludzi napierdalających się z wombatami XDDD
najebiesz wombatowi
boner.exe
twój kurwa przeciwnik (o ile można tak nazwać tego jebanego mikrusa XD) jest już w ringu
walka start
podchodzisz na wyjebce i chcesz kopnąć wombata
JEB KURWA UNIK
o ty mały skurwesynie
JEB KURWA LOŁ KING NA TWOJE KOLANO
ło żesz kurwa
JEB KURWA POWALENIE
co tu się odpierdala.jpg
JEB KURWA PODGRYZANIE PIĘT
JEB KURWA GRAD PANCZY NA RYJ
kurwa właśnie dostajesz wpierdol od wombata
twoja garda rozbita
ryj cały we krwi
sędzia przerywa walkę
nagle się kurwa budzisz w wannie z zimną wodą
stoi nad tobą twoja loszka i jej całą rodzina
ANON KURWA CO TY ODPIERDALASZ
co, co, gdzie ja jestem
JA PIERDOLE ANON CZEGOŚ TY SIĘ ZNOWU NAĆPAŁ
PRZYSZEDŁEŚ DZIŚ DO MNIE NA OBIAD, PODCHODZISZ DO MAME I PYTASZ GDZIE ZNAJDZIESZ WOMBATY
WTEM POBIEGŁEŚ DO POKOJU MOJEGO MŁODSZEGO BRATA, KTÓRY MA DZIŚ URODZINY I ZAPROSIŁ KOLEGÓW Z KLASY
ZACZĄŁES WYZYWAĆ CHŁOPCÓW I POKAZYWAĆ IM FAKA
WTEDY PRZYSZEDŁ MÓJ TATE ŻEBY CIĘ USPOKOIĆ
ŚCIĄGNĄŁEŚ GACIE I PRZYSTAWIŁEŚ MU GOŁĄ DUPĘ DO TWARZY
PO TYM POSZEDŁEŚ DO POKOJU MOJEJ STARSZEJ SIOSTRY I MÓWIŁEŚ JEJ, ŻE JEST PIĘKNA I MĄDRA
TATE ZACZĄŁ CIĘ GONIĆ, A TY SPIERDALAŁEŚ DRĄC RYJA, ŻE MUSISZ ZDĄŻYC NA GALĘ KSW
STANĄŁEŚ W ROGU POKOJU, ROZEBRAŁEŚ SIĘ DO MAJTEK I ZACZĄŁEŚ WCHODZIĆ NA ŁÓŻKO ŚPIEWAJĄC ZBUKA
TO JUŻ KURWA BYŁO PRZEGIĘCIE
OJCIEC JAK USŁYSZAŁ ZBUKA WKURWIŁ SIĘ NA MAKSA
WYJEBAŁ CIĘ NA DYWAN I ZACZĄŁ NAPIERDALAĆ PO MORDZIE A AZOREK ZACZĄŁ GRYŹĆ CIĘ PO PIĘTACH
CUDEM ODCIĄGNĘŁAM OBYDWÓCH OD CIEBIE I WJEBAŁAM DO WANNY ŻEBYŚ SIĘ OCUCIŁ
#pasta #heheszki
kurwa to te tabletki
jebany acodin
a383027c-5062-4777-a357-b97aac433e71
darkonnen

@K6J9G5pvc urzekła mnie twoja historia, ale do końca nie dotrwałem

Zaloguj się aby komentować

#znaleziska #zalesie #gownowpis
Też Was irytuje to, że dodający znaleziska wrzucają tytuły rodem z onetu? Z pytaniem, na które nie ma szybkiej i krótkiej odpowiedzi w opisie?
Od czasu do czasu zaglądam na tę nową główną. Artykuły raczej dobre, znaleziska nawet też, ale te opisy... Aż mi się przypominają te wrzutki o kostce rosołowej, będące pierwszym wynikiem z googla.
"JAKA KOSTKA DO ROSOŁU?
Istnieją cztery główne rodzaje kostek rosołowych: wołowa, drobiowa, warzywna i kremówkowa. W zależności od tego, której z nich użyjesz, otrzymasz inny smak wywaru.
Rys historyczny
Kostka bulionowa, zwana przez wielu kostką rosołową, ma swój rodowód na terenie dzisiejszego Watykanu. Aby umilić dzieciom smak życia pod papieską mównicą, papieski kucharz - Giovanni vel Pepe, zwany również JuanMariaEstebanGonzalez, stworzył krówkę przypominającą w smaku najlepsze kiszone ogóry z papieskiej piwnicy. Słodycz nie zyskał popularności - dzieci wychyliły się między przęsła balkonu i wypłuły łakocie, doprowadzając później do skandalu na tle pedofilskim. Jedna z kobiet zgromadzonych na placu świętego Piotra, podniosła z ciekawością cukierek i po posmakowaniu, doszła do podobnego wniosku co uciemiężone przez papora dzieci. Jednakże przyszła jej myśl na inne zastosowanie dla polskiego odpowiednika sztabek złota.
Produkcja
Utajniona do dziś. Najtęższe umysły ze świata testerów żywności nie mają pojęcia, jakie składniki znajdują się wewnątrz kostek bulionowych. Na tle ostatnich doniesień, wedle których ekspert w dziedzinie profesor Ralph Wolansky z Universytetu w Cambridhe miał odnaleźć skład na odwrocie opakowania, podejrzewa się, że wskazówką dotyczącą procesu produkcyjnego są nazwy typów kostek. Nie daje to jednak pełnego obrazu na temat ingrediencji, a już szczególnie tajemniczy jest skład kostki warzywnej, gdyż jak wiemy, w rosole musi znaleźć się mięso.
RE KLA MA
Swędzi Cię picza? A może nie oddajesz moczu? Spokojnie, dzięki tej metodzie przestanie Cię nawet boleć dupa, po tym jak sąsiad kupił nowe auto za gotówkę. Po prostu weź tę KOSTKĘ BULIONOVĄ i wsadź ją sobie do okrężnicy, a znajdujące się w niej bakterie i toksyny sprawią, że nie poczujesz już żadnego bólu.
(Drobnym druczkiem)Producent nie odpowiada za obrażenia ciałą i nie gwarantuje, że po użyciu preparatu nie wylądujecie na sorze w ciągu kolejnych dwóch godzin, by następnie spędzić na nim następnych 19 oczekując na fachową pomoc, w czasie gdy jakiś bezdomny ma pilną tomografię, bo się najebał i zaliczył awaryjne lądowanie na własnym rzygu.
KOSTKA BULIONOVA. KOSTKĘ BULIONOVĄ. Smaczna. Nowa.
Kostka w sporcie
Poza kuchnią także znajdą się nietuzinkowe zastosowania dla kostek bulionowych. Jednym z nich jest smarowanie powierzchni jezdnej nart, aby się nie ślizgały w trakcie podejść pod wzniesienia. Z kolei bokserzy coraz częściej wkładają kostki bulionowe w swoje rękawice, głównie z dwóch powodów. Jeden z nich to szybszy nokaut, jeśli trafią przeciwnika kantem kostki, drugi to działanie psychologiczne - oponenci czując zapach kostki czują się jak w domu u mamy. A matki przecież nie uderzą.
Pogoda
Dziś w całym kraju pochmurno i ogromne opady, możliwe podtopienia w południowej Polsce, z falą powodziową pędzącą nad wybrzeże. Ale są też pozytywne wieści. Jeśli zostawicie kostkę bulionową przed domem, zrobicie największy rosół świata i traficie do Księgi Rekordów Guinessa. Kto by chciał przegapić taką okazję?
Jaką kostkę do rosołu wybrać?
Wrzuć co tam kurwa masz w szafce. Chyba, że nie masz, to zapierdalaj do sklepu i weź dowolną."
To już chyba #pasta ale się nie znam
VonTrupka

ale opisy to zazwyczaj przeklejka nagłówka ಠ_ಠ

5tgbnhy6

clickbait działa też na hejtowiczów jak widać, bo piorunują

Ramirezvaca

@Laryngoskop SEO shit nie czytam, bardziej irytują mnie podróżnicy od rzeczy oczywistych, czyli ekspedycja na Maltę, albo wyprawa na Cypr xD

Zaloguj się aby komentować

#polityka  #spiskowywombat  #bekazpisu #jebacpis #pasta #filozofia
Wydaje mi się, że większość ludzi nie zadaje sobie za często pytania "skąd wiem, czy nie jestem pierdolnięty". Dla mnie jednym z kluczowych wyznaczników jest postawienie się w pozycji osoby którą uważam za pierdolniętą i wymyślenie jak musiałby działać świat, żebym nie uważał tego człowieka za pierdolniętego.
Podam przykład.
Podpisałem rozporządzenie, w którym ustanawiamy nowe dziedziny i dyscypliny, w tym biblistykę i nauki o rodzinie - powiedział w niedzielę szef MEiN Przemysław Czarnek podczas inauguracji nowego roku akademickiego 2022/2023 na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim.
Źródło: https://bydgoszcz.tvp.pl/63959144/biblistyka-i-nauka-o-rodzinie-
Kiedy zgodziłbym się z osobą wygłaszającą ten postulat? Gdyby celem życia doczesnego było dostąpienie zbawienia, a prawda o tym jak tego dokonać ukryta byłaby w Biblii. Wtedy przekierowanie najtęższych umysłów na szukanie odpowiedzi jak dostąpić zbawienia byłoby absolutnie kluczowe.
A więc wydaje mi się, że jest to kwestia priorytetów.
"Zachód" zdaje się promować przyjemne życie doczesne dla każdego obywatela. Amerykanie dając wolność wyboru. "Laicka Europa" dając programy socjalne. Chiny zdają się cenić stabilność i próbując ją wytworzyć za pomocą kontroli państwa nad obywatelem. Rosjanie jak w Starych Dobrych Czasach idą ginąć za Wielkiego Przywódcę, bo nie wyobrażają sobie że mogliby decydować o Wielkich Sprawach Świata.
"Polacy" jako głosujący zdają się wierzyć w chrześcijaństwo tak dogmatycznie, że odrzucają w całości życie "tu i teraz" za obietnicę Raju po Godnej Śmierci. I łatwo się z tego śmiać w internecie. Ale nie na wiosce gdzie wnuki nie przyjeżdżają a samemu nie umie się korzystać z internetu. Sercem lokalnej społeczności i jedyną opcją by spotkać drugiego człowieka jest kościół.
Jeśli tak faktycznie jest, to przekonania Czarnka i głosy Polaków nie są ani trochę abstrakcyjne. Są w pełni umocowane w rzeczywistości. Biblistyka jest w rzeczy samej bardziej istotna niż medycyna, kultura, wolność słowa i wiele innych Postulatów Progresywnych. A już na pewno ważniejsza jest ochrona Środowiska Duchowego niż środowiska naturalnego.
Jeśli chcesz to zmienić, musisz trafić do tych ludzi i zmienić to jak patrzą na świat. A jeśli Ci aż tak nie zależy, to może mają rację?
maximilianan

Czekam na wprowadzenie harrypotteroznastwa i nauki o mugolach

wombatDaiquiri

@maximilianan gdyby magia faktycznie istniała, to rękoma i nogami bym się pod tym postulatem podpisał, bo brzmi w chuj bardziej wydajnie niż np. ortopedia.

Zaloguj się aby komentować

#polityka #spiskowyWombat #konfederacja #pasta
> wybory 2023
> PiS nie ma większości
> ale z konfederacją ma
> gospodarka się sypie i będzie gnój
> kurwa co robić
> koalicję
> memcen chce rządzić gospodarką
> PiS ma w gospodarkę wyjebane, oddaje ministra finansów memcenowi
> ale zachowują głowy ludzie w spółkach skarbu państwa więc nie ma buntu
> konfederacja nie rusza sfery kulturowej
> bo PiS ma te same postulaty
> memcen betonuje oligarchów
> PiS betonuje stare baby w kosciele
> 2024 polexit
> wybory prezydenckie 2025
> odwołane większością konstytucyjną
> Grzegorz Braun zostaje cesarzem chrześcijańskiego cesarstwa pruskiego
> bynajmniej lewaków dupa boli

Zaloguj się aby komentować