***
To, co utracone
Za siedmioma lasami, za siedmioma morzami, w krainie, w której ludzie witali się, pocierając się nosami, żyła-była piękna, lecz surowa królowa. Rządziła ona tymi stronami od kilku lat, od śmierci swojego męża i córeczki. Wszyscy poddani szanowali królową, lecz odczuwali lęk, gdy musieli przed nią stanąć. Królowa świdrowała każdego swoimi lodowatymi oczami i nie znosiła użalania się nad sobą. Gdy któryś z petentów zaczynał ronić łzy nad swym losem, natychmiast fukała ze złości i ostentacyjnie poprawiała pelerynę.
Poddani próbowali udobruchać królową podarunkami. Przynosili kosze zbieranych w pocie czoła owoców, przyprowadzali najlepsze krowy, kładli przed nią udziergane swetry i wyrzeźbione z drewna ptaszki… Królowa machała na te wszystkie dary ręką.
Pewnego dnia do pałacu przybył kupiec, wioząc za sobą wielką skrzynię, przykrytą burgundowym atłasem. Podniosła się ona nieco na swoim tronie i wbiła lodowate oczy w kupca.
- Czego tu szukasz, handlarzu?, - przemówiła cichym, acz stanowczym głosem królowa.
- Witaj, królowo, - odpowiedział kupiec. - Przybywam do ciebie po podróży, która zajęła mi dziesięć lat, a w którą wyprawił mnie król.
Dworzanie przestali szeptać, zamurowani, i wbili oczy w swoją władczynię. Królowa nerwowo poprawiła się w fotelu, nie dając po sobie poznać, jak bardzo poruszyła ją odpowiedź kupca. Wnet przemówiła:
- Dokąd to, powiedz, wysłał cię mój mąż?
- Jaśnie pani, wysłał mnie po prezent dla ciebie.
Dworzanie zaczęli nerwowo szeptać. Cóż za podarek kazał sprowadzić ich świętej pamięci król, że zdobycie go zajęło aż dziesięć lat? Czy była to skrzynia pełna złota? Najdroższe klejnoty? Tkaniny mieniące się jak gwiazdy?
- No dobrze, - powiedziała skonsternowana królowa. - Pokaż, co przywiozłeś.
Kupiec pokłonił się, a następnie jednym płynnym ruchem ściągnął atłas.
Po sali rozległo się głośne “Ooooch!”. Dworzanie patrzyli z przerażeniem na kreaturę, która łypała na nich oczami z wielkiego akwarium. Leniwe ruchy jej zielonkawego ciała budziły jeszcze większą grozę w poddanych. Nigdy wcześniej nie widzieli takiego dziwa.
Z przerażeniem w oczach spojrzeli na królową, gotowi zobaczyć jej furię. Kto przyprowadza przed lico władczyni tak plugawą istotę?
Lecz królowa wpatrywała się w zwierzę jak urzeczona. Z otwartymi w uśmiechu ustami przyglądała się swojemu prezentowi.
- Jak nazywa się to stworzenie? - jej oczy błysnęły.
- Z uwagi na osiem ramion tej kreatury rybacy nazwali ją ośmiornicą. Wybacz im brak kreatywności, to prości ludzie…
- Ależ nie, pasuje do niej idealnie! - klasnęła w dłonie. - Ośmiornico, witaj w pałacu!
Dworzanie popatrzeli po sobie, lekko skonsternowani. Niektórzy z nich krzywili się, inni zaczęli szeptać o tym, że królowa postradała zmysły. Ona jednak, jakby nie słysząc głosów zaniepokojenia, przemówiła:
- Pragnę, by łowczy uszykował dla niej akwarium i ulokował w mojej sypialni!
Pojawiły się głośniejsze protesty, ale królowa wstała i stanowczo przemówiła:
- Cisza! Zostało postanowione, i tak ma być!
***
Królowa każdego dnia siadała przed akwarium i wpatrywała się w ciemne oczy ośmiornicy. Przestała wychodzić do ludu, nie dojadała, zarzuciła nawet codzienny zwyczaj zanoszenia kwiatów na grób króla i księżniczki. Jej służba prosiła ją, błagała, aby powróciła do swoich obowiązków. Wszystko na marne. Nie pomógł nawet pałacowy błazen, który po godzinie wyszedł całkiem załamany, mnąc w dłoniach czapkę z dzwoneczkami i łkając:
- Kimże jestem, jeśli pani nie chce obdarzyć mnie nawet spojrzeniem?
Gdy nadchodził wieczór, pozostawiona w samotności królowa zaczynała nucić ośmiornicy kołysankę, którą wcześniej usypiała swoją ukochaną córeczkę. Ośmiornica mrużyła wówczas oczy i usypiała, a po chwili zasypiała też władczyni.
Gdy któregoś razu królowa zanuciła inną niż zwykle melodię, usłyszała w swojej głowie donośny głos:
- Dlaczego śpiewasz mi inną pieśń?
Królowa natychmiast przerwała i podniosła głowę. Po chwili, wpatrując się w ośmiornicę, zapytała:
- Nie podoba ci się?
- Jest inna, - odpowiedział głos. - Nie lubię innego.
- Ja również nie lubię zmian, - wyszeptała królowa. - A jednak świat się zmienia. Spójrz, kiedyś byłam szczęśliwa. Miałam męża i dziecko, których kochałam. Ale teraz… teraz jest inaczej, świat się zmienił.
- Mogę pomóc ci odzyskać to, co utracone. - rozbrzmiał głos.
Królowa wyprostowała się na fotelu.
- Naprawdę możesz mi pomóc? W jaki sposób? Jesteś przecież tylko ośmiornicą. - zwątpiła królowa.
- Potrafię trochę więcej. Ale musisz coś zrobić.
- I odzyskam wtedy bliskich? - spytała władczyni, by się upewnić.
- Odzyskasz to, co utraciłaś.
Królowa wstała z fotela i zaczęła krążyć po pokoju, zastanawiając się. Myśl o tym, że mogła odzyskać męża i córkę, powodowała szybsze bicie jej serca.
Po chwili odrzekła:
- Zgadzam się. Co mam robić?
Ośmiornica podpłynęła do szyby i wbiła wzrok w królową.
- Będziesz musiała przejść trzy próby. Jeśli je spełnisz, odzyskasz utracone. - rozbrzmiał głos.
- Próby? - zapytała zaniepokojona.
- Twoją pierwszą próbą będzie spędzenie siedmiu dni na pustyni. Musisz pojechać na nią w samotności. Możesz powiedzieć dworzanom, że wyruszasz. Ze swej podróży przywieź mi kwiat pustyni.
Królowa zawahała się, lecz pokiwała głową.
- A dwie pozostałe próby?
- Dowiesz się, gdy wrócisz z kwiatem pustyni.
***
Królowa spakowała najpotrzebniejsze rzeczy i ruszyła w podróż. Dworzanie patrzeli oniemiali, gdy odjeżdżała mówiąc, że wkrótce do nich wróci.
Po tygodniach podróży dotarła na pustynię. Słońce prażyło niemiłosiernie, lecz była na to przygotowana. Poprawiła kapelusz i ruszyła do przodu.
Jej myśli kierowały się ku mężowi i córce. Każdego dnia zastanawiała się, jak wyglądałaby ta podróż, gdyby mogli przeżyć ją razem. Wciąż rozglądała się za kwiatem pustyni, nie mogąc znaleźć wśród piasku nic, co by go przypominało.
Szóstego dnia, gdy słońce chyliło się ku zachodowi, natrafiła na człowieka, który odpoczywał w cieniu akacji. Podeszła do niego i zapytała, czy może mu towarzyszyć. Gdy na nią spojrzał, zmroziło ją. Miał zupełnie takie oczy, jak jej zmarły mąż.
Nieznajomy poklepał piach obok siebie, zachęcając do tego, by się przysiadła.
- Napijesz się herbaty? - zapytał nieznajomy.
Zaskoczona królowa pokiwała głową i otuliła dłońmi mały metalowy kubeczek. W środku wirował mały, kulisty kształt.
- Co znajduje się w środku? - spytała zaskoczona królowa.
- To kwiat pustyni. Z niego przyrządzam napar, który orzeźwia i koi myśli.
Królowa uśmiechnęła się, zadowolona. Zapytała nieznajomego, czy może zachować kwiat po wypiciu herbaty. Zgodził się.
- Powiedz, co cię tu sprowadza. - z uśmiechem spytał nieznajomy.
- Pewna ośmiornica kazała mi udać się na pustynię, by przywieźć kwiat pustyni. Dzięki niemu odzyskam męża i córkę.
- Zaginęli? - zapytał obcy.
- Stracili życie, wracając do domu. Ich statek rozbił się o klif, gdy byli tuż przy królewskim porcie. Widziałam z okna, jak fale znoszą go na skały… a potem znajdowaliśmy już tylko deski.
Uświadomiła sobie, że był to pierwszy raz, gdy powiedziała komuś o tej tragedii. Zaskoczona zauważyła, że nieznajomy chwycił ją za dłoń i lekko ją ścisnął.
- Dziękuję, że mi o tym opowiedziałaś. Na pewno patrzą na ciebie z góry.
Królowa spojrzała na niego i pokiwała głową, uśmiechając się lekko.
***
Po powrocie z pustyni królowa natychmiast popędziła do swojej sypialni. Triumfalnie wystawiła rękę przed ośmiornicą i zawołała:
- Zdobyłam kwiat pustyni!
- Gratuluję, - rozbrzmiał głos w jej głowie. - Jesteś gotowa na drugą próbę?
- Jestem! Co chcesz, bym zrobiła?
- Musisz udać się samotnie na przeciwległy kraniec swojego królestwa i przynieść zeń pukiel wełny ze złotej owcy. Nie możesz nikomu zdradzić, kim jesteś.
Królowa pokiwała głową z poważną miną. Natychmiast posłała po służkę, by przygotowała jej przebranie, i sama zaczęła się pakować.
***
Po kilku dniach podróży przybyła na skraj dominium. Otaczały ją liche chaty, marne ogródki warzywne i dzieci w podartych ubrankach. Na polu pasły się wychudzone krowy. Nigdzie nie było widać owiec.
Królowa zeszła z konia, i prowadząc go, ruszyła pomiędzy chaty.
Po chwili spaceru, gdy już miała zawracać, poczuła ciągnięcie za brzeg spódnicy. Obróciła się. Stała przed nią dziewczynka.
- Kim jesteś? - zapytało dziecko, uśmiechając się szeroko.
Serce królowej zabiło mocniej, bo dziewczynka miała taki sam głos, jak jej zmarła córka. Po chwili, drżącym głosem, odpowiedziała:
- Jestem nietutejsza, szukam… - przerwała i zapytała z walącym sercem: - Gdzie są twoi rodzice?
- Tata pojechał na wojnę. A mama poszła na pole, - powiedziała dziewczynka. Serce królowej uspokoiło się nieco, choć poczuła ukłucie żalu. - Wracasz z wojny, Nietuszesza?
Królowa wspomniała czasy, gdy jej mąż ruszał na bitwy. Modliła się wtedy, by wrócił cały i zdrowy, choć zawsze była przekonana, że widzi go ostatni raz. Wspomniała, że gdy wyruszał z córką w podróż, nie przeszło jej to przez myśl. Poczuła wstyd, bo nagle zrozumiała, że wojna, którą rozpoczął jej mąż, wciąż trwa i zbiera żniwo.
- Nigdy nie byłam na wojnie, - powiedziała dziewczynce. - Ale myślę, że twój tata wróci cały i zdrowy, - dodała, postanowiwszy doprowadzić do pokoju, gdy tylko wróci. Po chwili spytała dziewczynkę: - Tęsknisz za nim?
- Trochę. Ale tata powiedział, że nawet, gdy go nie ma obok mnie, to zawsze jest, o, tu! - z uśmiechem powiedziała dziewczynka i pokazała palcem na środek swojej chudej klatki piersiowej.
Królowej zaszkliły się oczy. Otarła łzę, myśląc o tym, że i jej męża oraz córeczkę nosi ciągle w swoim sercu. Wciąż są z nią i jej towarzyszą.
Dziewczynka spojrzała na królową, przygryzła dolną wargę i wbiegła do chaty. Po chwili wróciła i włożyła w dłoń królowej coś miękkiego. Okazało, się, że jest to drewniana owieczka z runem wykonanym z kłosów złotego żyta.
- Weź Dolly. Gdy jest mi smutno, wystarczy, że na nią spojrzę, i jest mi lepiej.
Królowa z zaskoczeniem spojrzała na owieczkę i uśmiechnęła się. Po chwili zastanowienia wyciągnęła najmniejszy kłosek z grzbietu owieczki i odrzekła:
- Dziękuję. Zachowam ten kłosek, by pamiętać o Dolly i o tobie. Niech zostanie z tobą - ja już nie jestem smutna.
***
Gdy królowa wróciła do pałacu, natychmiast pobiegła schodami do swojej komnaty. Stanęła przed ośmiornicą, otworzyła dłoń i pokazała ośmiornicy kłosek.
- Oto pukiel złotego runa owieczki Dolly.
Ośmiornica poruszyła swoimi mackami.
- Bardzo dobrze. Czy chcesz wyruszyć na trzecią próbę? - zapytał głos.
- Tak. Nie ma co zwlekać.
- Udasz się więc w podróż statkiem. Nie zatrzymasz się w żadnym porcie. Z podróży przyniesiesz pieśń morza. Gdy mi ją zaśpiewasz, odzyskasz to, co utracone.
Królowa stanęła jak wryta. Chciała już do końca życia unikać statków, przez które straciła swoją rodzinę. Zacisnęła jednak zęby i pokiwała głową. Obróciła się na pięcie i wyszła, by wyruszyć w trzecią podróż.
***
- Moja pani, - zagaił kapitan, - może zawrócimy do królewskiego portu? Przepłynęliśmy już tyle mil, minęło tyle dni, i dalej nie mamy celu…
Patrząc w morze, królowa odrzekła:
- Nie. Czekamy.
- Ale, królowo! Nadciąga sztorm, powinniśmy wrócić!
- Powiedziałam, nie! Jak będzie trzeba, to przetrwamy i sztorm!
Wkrótce zaczął wiać wiatr. A potem nadciągnął deszcz. Marynarze dwoili się i troili przy linach, ich krzyki stały się coraz głośniejsze. Zaczęły jednak tonąć w szumie ulewy i brzmieniu grzmotów.
Królowa trzymała się burty, nasłuchując morza. Nic! Żadnej pieśni!
Jej myśli wróciły do męża i córki. Czy tak się czuli w swoich ostatnich chwilach na statku?
Łzy zaczęły płynąć jej po policzkach, ugięły jej się kolana. Nie ma ich! Zginęli! Została sama!
Potrząsnęła głową i z przerażeniem rozejrzała się na boki. Ci wszyscy marynarze! Zaufali jej, swojej władczyni, a ona wystawiła ich na pewną śmierć… I po co? Żeby odwrócić los? Tylko dlatego, że nie umiała poradzić sobie ze stratą najbliższych, i samolubnie chciała ich odzyskać?
Podniosła się i zakrzyknęła do załogi:
- Nie damy się! Walczmy do końca! - i chwyciła za liny, podciągając żagiel.
***
Na morzu trwała flauta, gdy królowa otworzyła oczy. Leżała na pokładzie z obtartymi rękami i w podartej sukni, lecz cała i zdrowa.
Po chwili zaczęła śmiać się i płakać naraz. Inni marynarze podchwycili jej radość, i również zaczęli śmiać się z poczucia ulgi. Poczuła z nimi niezwykłą więź, jaką czują tylko ci, którzy przetrwali sztorm na morzu.
Gdy się podniosła, zobaczyła, że przed ich statkiem górował klif, na którym rozbił się statek z jej najbliższymi. Królowa wpatrywała się w niego w zamyśleniu. Nagle usłyszała śpiew jednego z marynarzy:
Rozwiane włosy, Twa smutna twarz,
W mych dłoniach Twoja dłoń -
Wciąż widzę ten obraz w swoich snach,
Wciąż słyszę głośny szloch.
Królowa zastygła, słuchając pieśni o stracie, która poruszyła jej serce.
Jeszcze czuję Twój dotyk, zapach Twój,
I słodkie usta Twe.
Do cna przemoczony, zmarznięty na kość
Na wachcie teraz tkwię.
Gdy marynarz skończył pieśń, zrozumiała.
***
Gdy skończyła śpiewać pieśń ośmiornicy, ta wpatrywała się w nią z milczeniem. Królowa usiadła na fotelu i po chwili uśmiechnęła się w zadumie.
- Nigdy nie miałam ich odzyskać, prawda?
- Miałaś odzyskać to, co utracone. - rzekł głos.
Królowa pokiwała głową.
- Odzyskałam siebie. Wyrwałeś mnie z rąk żałoby.
- Sama się wyrwałaś.
Władczyni uśmiechnęła się, wstała i pełna nadziei ruszyła w stronę drzwi, by wrócić do spraw królestwa. Przed wyjściem odwróciła się jeszcze i powiedziała:
- Nigdy nie spytałam cię o twe imię. Jak się nazywasz?
- Cthulhu. - odrzekł głos w jej głowie.
#zafirewallem #tworczoscwlasna
@Wrzoo bardzo ładna bajka! I imię zwierzątka szczególne
Świetna bajka i nawet zakończenie zmusza do zastanowienia się głębiej nad treścią i istotą rzeczy
@Wrzoo bardzo fajna bajka, dobrze się czytało i podobał mi się morał i zakończenie
A teraz kwestia formalna: gdzie to sci-fi?
Zaloguj się aby komentować