W kwestii formalnej: 1020 słów.

#naopowiesci
#zafirewallem
#tworczoscwlasna

Kopia zapasowa

– No. To chyba się udało?
– No. Chyba się udało. Przynajmniej na to wygląda.
– Tak. Przynajmniej na to wygląda. No dobrze. To… To co tam u ciebie? Jak w szkole?
– Tato! Daj spokój.
– Naprawdę chciałbym wiedzieć.
– Nie chodzę już do szkoły. Od dość dawna zresztą.
– A, faktycznie. Przepraszam. Wiesz, byłem trochę zabiegany, a czas uciekał tak szybko i…
– Wiem. I skończyło się zawałem.
– Tak. Skończyło się zawałem. Ale…
– Ale?
– Ale się udało.
– Tak. Chyba się udało.
– To może spróbujemy potraktować to jako nowy początek?

***

– Rozmawiałem z mamą.
– I?
– Wydaje mi się, że to nie jest tak, że ona nie chce z tobą rozmawiać. Albo że nie chce się z tobą widzieć. Wydaje mi się, że po prostu jeszcze nie potrafi odnaleźć się w tej sytuacji. To wszystko jest dla niej nowe. I trochę ją przerasta.
– Rozumiem. Nie chcę jej naciskać. Wiesz, próbowałem się do niej dodzwonić. Nie odebrała. A kiedy później próbowałem jeszcze raz, miała już wyłączony telefon.
– Dziwisz się jej?
– Nie. Wcale się nie dziwię. Już wcześniej, zanim to się stało, nie układało się między nami najlepiej, a…
– To nie o to chodzi. To jest po prostu nowa sytuacja. Nie tylko dla niej. To jest w ogóle nowość, a ludzie do nowości adaptują się z trudnością. Sam mi to kiedyś tłumaczyłeś. Pamiętam, że kiedy zafascynowałem się samochodami, opowiadałeś mi o początkach motoryzacji. Mówiłeś, że to był tak wielki przełom, coś na tyle nowego, że przed każdym automobilem biegł człowiek z flagą. Żeby ostrzegać innych, żeby mogli się na tej przejazd przygotować. Myślę, że teraz z mamą może być podobnie.

***

– I co u ciebie?
– A wiesz, byłem w parku na spacerze, oglądałem ptaki…
– Przepraszam. To pytanie to z przyzwyczajenia.
– Nie szkodzi. Nic się nie stało. Naprawdę nic się nie stało! Ale może lepiej opowiedz co u ciebie. Powinno być ciekawiej.
– U mnie? Normalnie. Robota, później dom. Magda zamarzyła sobie pomalować sypialnię na fioletowo. Nie! Czekaj! Ten kolor jakoś się tak dziwnie nazywa. Czar prowincji?
– Ha ha! Brzmi nieźle.
– Nie! Nie prowincji! Prowansji.
– To brzmi jeszcze lepiej!
– Nie bardzo mi się ten kolor widzi.
– Widzi? Przecież to sypialnia. Będziesz tam spał. Będziesz miał zamknięte oczy. To co ty chcesz tam przez sen oglądać?

***

– Z tymi kolorami to w ogóle całe życie tak jakoś dziwnie wychodzi. Pamiętasz jak zabrałeś się za remont? Już nie chodzi o to jak to wyglądało albo ile czasu zajęło albo jaki się z tego zrobił bałagan, ale pomalowałeś mi pokój na taki nijaki bladożółty kolor. A chciałeś jeszcze olejną pociągnąć lamperie. Dobrze, że mama cię przed tym powstrzymała! Ale i tak ten kolor był fatalny! Fa-ta-lny!
– I to dlatego przyszło ci do głowy pomazać te ściany sprayem!
– Ha ha! No niekoniecznie dlatego. Ale tak, rzeczywiście: pomazałem! Tylko że to grafitti to był wyraz buntu!
– Ty i ten twój bunt!
– Ty się nigdy nie buntowałeś?
– Buntowałem się! A jak! Tylko w moich czasach ten bunt to wyglądał trochę inaczej.
– No to opowiadaj!

***

– Kupiliśmy tę działkę! Wyobrażasz to sobie? Co prawda to tylko 10 arów, no ale własne! A i tak najważniejsze jest to, że to spełnione marzenie! A jaka okolica! Zaraz obok jest las, a przed lasem płynie strumyk. Normalnie tak jak u dziadka! Takie było właśnie moje pierwsze wrażenie. Przypomniały mi się te wszystkie wakacje, ta beztroska. Jej, to wspaniałe uczucie, kiedy marzenie się spełnia!
– A Magda?
– Magda? Wniebowzięta! Już rozplanowuje wszystko. Łącznie z kolorami ścian. Koncepcja zmienia się jej dwa razy na godzinę, ale widać jak ogromnie się z tego cieszy!
– I ja się cieszę, że wam się układa. No a teraz dawaj dalej!

***

– Tak, dach na dniach powinien być skończony. Okna mamy już zamówione, drzwi też. Przyjdą w przyszłym tygodniu. Jakoś tak w przyszłym miesiącu chyba wreszcie się wprowadzimy.
– A Magda wybrała już kolor ścian w sypialni?
– Tato!
– No co?!
– Nic. Punktujesz jak zawsze! A to, to po prostu wyjątkowo ci się udało!

***

– Mama napisała że się spóźni. Dojrzała do tego żeby z tobą porozmawiać, ale widać, że dalej jest to dla niej cholernie trudne.
– Cóż. Dla mnie też jest.
– Poradzicie sobie. Wierzę że sobie poradzicie. Myśmy w końcu sobie poradzili, chociaż na początku też było dziwnie. Po prostu musicie oboje dać sobie trochę czasu. Oswoić się z tą sytuacją. Nie spieszcie się, starajcie się nie denerwować. A teraz chodź, pokażę ci garaż.

– Co to jest? Lamperia?!
– Tak. Jest praktyczna.
– Kiedyś miałeś inne zdanie.
– Ale tamta miała być w pokoju, a nie w garażu!
– No dobrze, niech ci będzie. Ładnie tutaj. I rzeczywiście, praktycznie. Fajnie to sobie zorganizowałeś, masz do tego zmysł.
– To po tobie. Twój garaż też taki był. Uporządkowany. Widać, jaki ojciec, taki syn.
– Albo trochę lepszy.
– Uczeń przerósł mistrza?
– Z czego mistrz jest dumny.
– Chodź, mam dla ciebie jeszcze jedną niespodziankę.

– To… To jest mój Kadett?
– Tak. Zabrałem się za niego i tak sobie powoli grzebię.
– Rzeczywiście ten sam? Nie poznałem. Przyszło mi do głowy, że po prostu kupiłeś podobny.
– Nie. To jest ten sam twój samochód. Co prawda technicznie jeszcze nie do końca sobie ze wszystkim poradziłem. Zacząłem od blacharki i rzeczywiście zaczyna jakoś wyglądać, ale do drugiej młodości to mu jeszcze daleko.
– Musisz uważać na szybę z tyłu z prawej. Opada, bo linka…
– Już nie opada.
– Zrobiłeś?
– Od tego zacząłem. Pamiętam jak cię to denerwowało, ale nigdy nie miałeś czasu żeby się tym zająć. No to ja się teraz zająłem. A jak już skończę to auto, to mam zamiar wybrać się nim na sentymentalne wakacje. Pojadę do Płonisk, zobaczę, czy jest jeszcze to łowisko, gdzie zabierałeś mnie i dziadka. Rozłożę tam namiot, tak jak wtedy… O! Mama jedzie!
– Super. Tylko znów zaczynam się… – Głośnik smartfona zatrzeszczał i zamilkł, ekran zamigotał, a za chwilę pojawił się na nim komunikat o błędzie.
– Tato?

***

– Dzień dobry. Z tej strony Piotr Jabłonka, Instytut Życia Wiecznego. Dzwonię żeby pana poinformować, że częściowo udało nam się rozwiązać problem i kopia zapasowa świadomości pańskiego ojca została przywrócona na serwer. Nie wszystko jednak poszło tak, jak pójść powinno.
– To znaczy?

***

– No. To chyba się udało?
– No. Chyba się udało. Przynajmniej na to wygląda.
– Tak. Przynajmniej na to wygląda. No dobrze. To… To co tam u ciebie? Jak w szkole?
ErwinoRommelo

No nie tez mialem pomysl na rozmowe ze zmarla kopia osoby, pomysl kradziony z ulubionego Ubik’a. Ehh trzeba bedzie cos wymyslic innego, wyszlo bardzo elegancko! Ale za przkroczenie limitu slow bedziesz karnie gilgotany przez godzine.

George_Stark

@ErwinoRommelo Limit jest, pszepana od 900 do 2000. Więc jestem, jak na lenia przystało, blisko dolnej granicy.

ErwinoRommelo

@George_Stark ups, wyszlo ze regulaminy czytam tak samo jak warunki umowy czyli wcale Xd

splash545

@George_Stark fajne opowiadanie i bardzo podoba mi się jego zamysł Cieszę się, że jednak znalazłeś czas, żeby dołączyć

moll

Przyjemny "jazgot" i chaos. Trochę jakbyś siedział komuś pod oknem

Wrzoo

@George_Stark Jejku, aż mi się łezki w oczach zakręciły. Świetnie się to czyta. Bardzo lubię takie dialogowe opowiadania, i fajnie zawarłeś w nim dynamikę tej relacji, ten taki jej ponowny rozruch.

George_Stark

@Wrzoo


Dziekuję.


Czy mam się tłumaczyć, czy po prostu przyjąć komplement?

Wrzoo

@George_Stark przyjmij! Z niczego tłumaczyć się nie musisz

Zaloguj się aby komentować