Ja nie widzę zbytnio sensownego rozwiązania, bo mimo wszystko za problem uważam to, że lokuje się kapitał w mieszkaniach, czyli czymś co młodym ludziom jest potrzebne do rozwoju i życia. To jest gigantyczny problem z perspektywy usamodzielniania się.
Najlepszym sposobem na poluzowanie tego problemu będzie podatek katastralny. Musimy zniechęcić ludzi do "inwestowania" w nieruchomości, bo to powoduje patologię na rynku. Ja to ogólnie jak słyszę fundusz inwestycyjny to osobiście bym ich bił po mordach. Bo oni wszystko psują - kapitalizm próbuje wyciskać ze wszyztkiego ostatnie soki i ciagle zwiększać zyski. To jest bardzo chujowe i prowadzi do tego co mamy obecnie. Spółka 350 mln zł zysku i zwalnia 100 osób...
Bo zysk musi być większy.
Ale wracając do problemu mieszkań - ograniczenie "inwestowania" w nieruchomości powinno iść za budownictwem komunalnym/społecznym. W miarę tani wynajem dla młodych ludzi, także par powinien być w każdym mieście wojewódzkim.
W zakresie eksmisji z lokali prywatnych trzeba wprowadzić ułatwienia, natomiast społeczeństwo w ogólności nie jest gotowe na to, aby robić eksmisje na bruk. Nie ma na to zgody społeczeństwa (prosze nie mylić całości z bańką konfederacką), więc rozwiązaniem znowu jest gminny zasób mieszkaniowy.