#kingdomcomedeliverance

2
39
Kingdom Come: Deliverance

Jedna z najfajniejszych gier, w które przyszło mi grać w moim życiu, i jednocześnie jedna z najbardziej męczących gier, w które kiedykolwiek grałem. Na tyle, że po siedemdziesięciu godzinach rozgrywki zrobiłem prawie półtoraroczną przerwę, zanim wróciłem, żeby ją dokończyć.

Dlaczego męcząca?

Głównym powodem jest fakt, że wybrałem tryb hardcore. Lubię, jak gry bywają trudne i rzeczywiście, „Kingdcom Come: Deliverance” z początku takie jest. Kierowana przez nas postać to zwyczajny chłop, dosłownie, syn kowala, który niewiele potrafi - ba, nawet nie potrafi czytać. O walce mieczem, skradaniu się czy kradzieży kieszonkowej nie wspominając. Wszystkiego trzeba się nauczyć, rozwijając poszczególne umiejętności (używając ich - uwielbiam taki system rozwoju postaci!).

Walka z więcej niż jednym przeciwnikiem naraz to najczęściej wyrok śmierci zgodnie z zasadą, że każdy szermierz dupa, kiedy wrogów kupa. I to się nie zmienia do końca gry, nawet gdy Henryk (główny bohater) niejedno w życiu widział i ma na sobie porządny pancerz. Dopiero z czasem można się nauczyć riposty, która dla mnie była jedyną szansą do wygrania jakiegokolwiek pojedynku - po prostu jestem kiepski w walce, ale jakoś dałem radę.

Tryb hardcore wprowadza między innymi brak szybkiej podróży. I gdybym wiedział o tym, o czym za chwilkę napiszę, nigdy bym się nie zdecydował na wybranie tego trybu. Nie, jeżdżenie konno po mapie nie jest nieprzyjemne. Wręcz przeciwnie! Gdyby nie brak szybkiego podróżowania, na pewno nie doceniłbym tak prześlicznie zrobionych lasów. Naprawdę, za każdym razem, nawet po tych kilkudziesięciu godzinach rozgrywki, z przyjemnością jeździło mi się przez lasy. To jest ogromny plus trybu hardcore - możliwość obcowania z dziką naturą, jakże miła, gdy za oknem zimno i ciemno.

Problem w tym, że ta gra w ogóle nie szanuje gracza. Nie chodzi mi o brak zapisywania gry w dowolnym momencie, który męczący jest jedynie na początku, dopóki nie rozwinie się alchemii w odpowiednim stopniu i nie otworzy linii produkcyjnej „Zbawiennego Sznapsa”. Nie chodzi mi o wymagający system walki, do którego trzeba się przyzwyczaić. Nie chodzi mi o różne ograniczenia wynikające z pochodzenia naszej postaci.

Chodzi mi o OGROM JEŻDŻENIA WTE I WE WTE.

Praktycznie każde zadanie wymaga, żeby gdzieś pojechać. Nierzadko w kilka miejsc. Nierzadko prawie że na drugi koniec mapy, która wcale nie jest taka duża jak się wydaje, szczególnie jak uda się kupić szybkiego i wytrzymałego konia. W normalnym trybie jest szybka podróż, ale wyobrażam sobie, że i tak jest to męczące. A co dopiero w przypadku trybu hardcore, w którym gra zmusza do zjeżdżenia całej mapy, żeby wykonać jedno zadanie...

Oczywiście to moja wina, że taki tryb wybrałem, ale jednocześnie obwiniam twórców za okropny backtracking, bardzo upierdliwy w trybie bez szybkiej podróży. Niestety, zabrnąłem w grze zbyt daleko, żeby podjąć decyzję o rozpoczęciu jej od nowa w standardowym trybie.

Jeszcze ponarzekam sobie na misję w klasztorze. Jako nowicjusz Henryk otrzymuje listę codziennych obowiązków. Świetna sprawa! Zawsze ciekawiło mnie mnisie życie i nawet się kiedyś zastanawiałem nad wstąpieniem do klasztoru, głównie z ciekawości, jak się tam żyje, niż z powołania. Jednak mój zapał bardzo szybko wyparował, kiedy po wykonaniu danego obowiązku postanowiłem odczekać chwilkę i przez przypadek przekroczyłem czas na to poświęcony. Momentalnie złapał mnie mnich odpowiedzialny za pilnowanie, by nikt nie łamał prawa klasztornego i cyk, prawie dobowa wizyta w celi w odosobnieniu. Po trzecim takim przypadku postanowiłem przebić się przez ten fragment jak najszybciej, omijając zadania poboczne. Nie chciałem ryzykować, że znowu mi się to przytrafi. :')

Doceniam zamysł twórców, żeby wystawić cierpliwość graczy na twórców - wydaje mi się to idealnie pasować do klasztornej misji. Jednakże sam tej cierpliwości nie miałem na tyle, by czekać cztery growe godziny, aż przyjdzie czas na kolejne obowiązki, które można wykonać w pół godziny growego czasu. Szczególnie przy mało precyzyjnym systemie czekania, przez który kilkukrotnie wylądowałem w karnej celi.

Mimo to grę polecam każdemu, kto lubi średniowiecze. Myślę, że ówczesne realia zostały dobrze odwzorowane, a i sama gierka sprawiła mi wiele radości. Jedynym minusem jest to, że połowa zadań była po prostu nudna, za to praktycznie wszystkie zmuszają do dalekich podróży. To akurat kwestia gustu.

#gry #steam #kingdomcomedeliverance
3b0691ed-8379-4ae2-9099-fd3e48ebbcd0
Giban

@cyberpunkowy_neuromantyk Zacząłem grać parę miechów temu, jak byłem chory i zapałem całkowicie. Z automatu topka ulubionych gier

GrindFaterAnona

@cyberpunkowy_neuromantyk myslalem o tej grze juz nie raz ale takie recenzje jak twoje skutecznie mnie do niej zniechecają. Nie cierpię kulawych mechanik w grze, kiepskiego sterowania itp

VonTrupka

pykam również w KCD, ale właśnie robię dłuższą przerwę (na rzecz DL2) bo już za dużo tego jeżdżenia było. Niemniej jednak bardzo rzadko korzystam z szybkiej podróży, bo jest najzwyczajniej zbyt wolna. A nierzadko trzeba się sprężyć żeby zdążyć jeszcze na coniedzielny turniej a jest się na przeciwległym skraju mapy.

I tak za długo zwlekałem z kupnem szybszego wierzchowca.


Warto łapnąć kilka zadań, które bardzo często można wykonywać jadąc w kierunku taska dot. głównej fabuły. Tutaj jeden problemik, bo niektóre mają ograniczenia czasowe - o czym H wiadomo - więc bywało że musiałem wczytać sejwa i progres jaki zrobiłem szedł wpizdu. Niektóre takie zadania zrobiłem w ostatniej chwili ledwo uchądząc z gaciami na dupie


Ooo właśnie piszesz o taskach przy klasztorze. Specjalnie nie biorę tego taska bo jest turbomęczący. Chyba zaczynał się od igły w stogu siana, Natomiast z tych pobocznych tasków w sasau to tę murwę johankę najchętniej bym na pal nabił, albo pogonił wpizdu okładając batogiem.


KCD jest określana jako hardkorowe rpg, ale poza trudnym początkiem to nic tam hardkorowego nie ma. Raczej nużącym erpegiem, bo nieustanna powtarzalność pewnych elementów z nudzących staje się upierdliwa.


No, ale nie każdy musi przecież maksować wszystkie skillsy. Choć fajnie że mając na sobie pełną płytę trudniej jest sznupać po cudzych chawirach


Jeszcze apropo podróży i dziwnego systemu zapisywania, to jak tak po prawdzie rzadko chlapię sznapsiora. Najczęściej sprawdzam gdzie po drodze można kimnąć, bo tu niestety gdy zmęczenie postaci spadnie <30 i z nienacka wpada naparzanka z bandą zbirów czy kumanów to bywa przykre w skutkach jak się oczy zamykają coraz częściej (☞ ゚ ∀ ゚)☞

Zaloguj się aby komentować

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
Band of Bastards: Stefan Lotka, Obwieś, Henryk, Pan Kuno z Rychwaldu, Jan Niedźwiedź, Piotr Niedźwiedź i Kamień.

Ciekawe czy twórcy świadomie puścili oczko do fanów Kompanii Braci? ( ͡°͜ʖ͡°)

#gry #rpg #kingdomcomedeliverance #dlc
cfff2ee6-d2ea-4c9c-ac13-ee377d1055b3
zjadacz_cebuli

Jedna z moich ulubionych gier, brakuje mi tam czeskiego dubbingu ale po niemiecku też daje radę. Nie potrafiłem biegać po Czechach i słuchając anglosaskiej mowy😁

Zaloguj się aby komentować

Gdy kończy się wam gorzałka, więc z wujasem i starym postanawiacie zaczepić przejeżdżającego akurat traktem ciężkozbrojengo konnego i stanowczo poprosić o wsparcie w potrzebie. Co może pójść nie tak? ( ͡°͜ʖ͡°)

#gry #rpg #kingdomcomedeliverance
73bbfa10-435d-4aad-a3ac-24ba8bb615e2
Gepard_z_Libii

@aerthevist Zaliczyli zgon, a chyba o to chodziło

Spider

@aerthevist To nic co będziecie z proboszczem parafii odjaniepawlać :].

d_kris

@aerthevist kurcze, już 2 razy grę przeszedłem. Cały czas czekam na dwójkę. Swoją drogą czy przypadkiem ktoś nie zrobił moda do gry umożliwiającego multiplayer/coop?

Zaloguj się aby komentować

Chociaż z Kingdom Come: Deliverence można nauczyć się więcej o średniowieczu niż ze wszystkich razem wziętych podręczników szkolnych, to jednak udało mi się znaleźć wpadkę dotyczącą ścięcia mieczem.

Osoby skazane na tę karę śmierci nie kładły głowy na pieńku (wg Jędrka ze Zamku Chojnik upierdolenie mieczem głowy leżącej na pieńku byłoby po prostu niewykonalne), tylko stały, siadały na taborecie lub klęczały.

Kara miecza nie przynosiła ujmy (skazaniec zachowywał swój honor i można było go normalnie pochować na cmentarzu). Początkowo była zarezerwowana dla szlachetnie urodzonych, jednak z czasem wykonywano ją również na osobach z niższych stanów.

Ścięcie mieczem wymagało nie lada umiejętności od kata, więc dokonywał go mistrz katowski (musiał zdać egzamin cechowy w tym zakresie) – jednym cięciem pomiędzy trzecim a czwartym kręgiem oddzielał głowę od tułowia tak, aby przy okazji nie okaleczyć reszty ciała. Miało być szybko i bezboleśnie. W teorii. W praktyce egzekucja mogła się skończyć dopiero po kilku czy kilkunastu cięciach (skuchy kończyły się trafieniem w bark, ramię, szczękę lub poharataniem szyi). Zdarzało się, że niekompetentny kat był linczowany przez gawiedź (także typ w KC:D może mówić o sporym szczęściu).

Jeśli chodzi o sam miecz katowski – został odwzorowany poprawnie. Był on cięższy i wyglądał inaczej niż miecze bojowe (i szczerze mówiąc niezbyt nadawał się do walki, także miecze katowskie w Diablo to fantazja lub niedojebanie mózgowe ludzi Blizzarda). Jego ostrze miało krótsze zbrocze (lub wcale go nie posiadało), było szersze i cieńsze, a zakończenie miecza było płaskie lub półokrągłe (nie miał ostrego sztychu), w związku z czym środek ciężkości znajdował się w innym miejscu - był przesunięty bliżej tępego (pseudo)sztychu. Zdarzało się, że miecz katowski miał „branżowe” ozdobniki – czaszki, motywy religijne, info o właścicielu lub najbardziej znanych zdekapitowanych, znak kuźni, w której powstał lub herb miasta do którego należał.

#gry #rpg #kingdomcomedeliverance
#historia #sredniowiecze #ciekawostki
667c0240-c600-481e-a9d0-a29423bf6393
aerthevist

@grappas o właśnie tego szukałem - filmik na fb miał zablokowane audio, więc linkowałem do innego dość egzotycznego źródła. Zastanawia mnie kwestia wagi miecza katowskiego - Jędrek mówi, że 2,7 czy 3,5 kg nie powinno dziwić, natomiast znalazłem artykuł który sugeruje, że owszem miecz katowski był cięższy, ale ważył w granicach  1.1 - 2.2 kg.

http://www.kelemen-lawfirm.hu/content/download/765/3976/file/Journal%20on%20EuropEan%20History%20of%20Law%20-%202012-3.pdf#page=159

grappas

@aerthevist Bo szukajka yt to teraz straszne gówno.

Bjordhallen

super wpis!

@aerthevist

Generalnie dodam tylko ikonografie przez wieki potwierdzające Twoje słowa

jak topór - to pieniek,

czesc 1/2

0678c375-e8a4-4067-953c-2e2c71ed7f5c
4ff1f9bd-fde2-465a-bbb1-fd53d25e9a6d
Bjordhallen

cześć 2/2

jak miecz - to klęcznik

plus fotka mieczy opisanych

b3e423f2-5180-482d-95d3-aa9ab8731bb2
130a3b29-60bc-4fbd-bf29-c9c9aa333839
d6b9c3da-c072-498f-a6b1-b138428ce6a5
aerthevist

@Bjordhallen swoją drogą trzeba było mieć wielkie cojones żeby trzymać łeb skazańca podczas egzekucji poprzez ścięcie mieczem.

Zaloguj się aby komentować

Sprzedam konia z wyposażeniem. Garażowany. 3000 groszy.
Kontakt: ojciec Szymon, Równa

#gry #rpg #kingdomcomedeliverance
f32257a1-d93a-4b44-bd3b-904ad6f19a8c
Fritzowski

Ta gra dla mnie jest tak skomplikowana, że zrezygnowałem z przejścia jej :(

madhouze

@Fritzowski screen temu zaprzecza, ale w grze postawili na realizm, co jak widać nie zawsze przekłada się na fun

Atexor

@madhouze jedyna na razie chyba gra, w której nie potrafiłem ogarnąć systemu combosów mieczem bo było za szybko, a szkoda bo niektóre były fajne. Ale i tak fajnie się siekało. Klimat też niezły, czuć immersję. Musiałbym do niej wrócić. Wziąłem sobie za cel zwiedzenie wszystkich znajżdżek i to mnie pokonało. W Wiedźminie 3 kontrabandy wszystkie odnalazłem, w assasins creedach piórka też, a tu za dużo

Zaloguj się aby komentować

„Przyjdź Królestwo (Twoje)!”
Zastanawiam się czasem, ile osób na świecie wyciąga naukę z tego co przekazują nam dzieł kultury: Czy robią to po to, by móc zagłuszyć swoje myśli? Zająć czymś umysł? Spowodować dopływ dopaminy do mózgu?
Piszę o tym dlatego, że od czasu do czasu pojawia się w moim życiu dzieło na tyle wybitne, że przez długi czas podczas jego konsumpcji i na długo po, nasycam się nauką jaka wypłynęła wprost z tej idealnie przygotowanej, smakowitej pożywki.
Nie chciałbym jednak zabrzmieć górnolotnie, więc pominę porównania z ponadnaturalnym; chociaż zgadzam się z Jordanem Petersonem, że obcowanie z prawdziwymi dziełami sztuki to przeżycie duchowe. W końcu dla was może to być coś zwykłego – ale dla mnie – to była metafizyka!

Dlatego wracając na ziemię; kończąc tę dwójkę (razy dwa) akapitów; splugawię wam umysły moją dzisiejszą defekacją literacką. Zachęcając i jednocześnie cytując klasyka: „To jest świeże!”.
Zasraszam!
Kingdome Come: Deliverance – bo o tym dzisiaj mówimy, to dzieło ponadprzeciętne. Cieszę się, że przyszło mi żyć w czasach, w których mogę raz na dwa lata na święta – poświęcić trochę czasu w pełni zanurzyć się w historii, którą przygotowali dla mnie mistrzowie swojego fachu.
4 lata temu odświeżyłem Wiedźmina, natomiast 2 lata temu miałem szczęście natknąć się na perełkę – czyli Archolos. W tym roku jednak doświadczyłem czegoś, co już dawno powinienem był przeżyć – jednak za namową niegodziwców, którzy mnie przestraszyli, nie zrobiłem tego. Nie żałuję jednak, bo mając teraz ponad 3 dekady oraz potomka – wydaje mi się, że odebrałem to godniej, niż gdybym zrobił to, mając taką możliwość, 6 lat temu - będąc jeszcze głupim i młodym.

Czego jednak się obawiałem? Głównie twardego orzechu do zgryzienia – przeszkody, z którą będę musiał się męczyć. Pamiętam jednak dobrze, że wtedy ostatnie co potrzebowałem w życiu to dodatkowe trudności. Jednak nauczyły mnie one – by podążać za tym czego się boimy. W końcu w dziełach kultury smok strzeże skarbów, a my: jako uzbrojony w miecz dzielny rycerz – archetypicznie próbujemy ten skarb zdobyć, nie próbując nawet dopuścić myśli o możliwości porażki. Jednak droga do okiełznania strachu i ostania się tym rycerzem wymaga ciężkiej pracy.

Protagonistom tej historii jest Henryk (Czech: Jindřich) – młody syn kowala, wiodący beztroskie życie w średniowiecznej wiosce Skalice nieopodal Pragi. Zabawy z kolegami, uganianie się za dziewkami, ale również i ciężka praca – to mimo wszystko zbyt nudne dla buńczucznego młodzieńca, który marzy o podróżach - i mimo dezaprobaty ze strony ojca, bardzo chcącego nauczyć się posługiwać mieczem, by móc wywalczyć sobie ten skarb, o którym tak bardzo marzy.

Ojciec wraz z matką bardzo go kochają, a jako iż jest to ich jedyny syn chcą dla niego jak najwięcej bezpieczeństwa – więc robią mu awantury, gdy dowiadują się, że ten potajemnie bierze lekcje fechtunku od przejezdnych szemranych charakterów.

„Uważaj, czego sobie życzysz” staje się jednak jego szybką lekcją, tuż gdy jego ojciec wykuwa wspaniały miecz dla Hetmana – Racka Kobyły - zarządcy lokalnej kopalni srebra, a ten ma mu go zanieść – atakują ich wrogie węgierskie wojska króla Zygmunta Luksemburskiego. Ojciec – który pobiegł na ratunek matki chłopca przed armią złożoną w głównej mierze z Kumanów.

Zamiast schować się w forcie – wbrew radom ojca – młody Henryk postanawia pójść pomóc rodzicom, jednak Ci: giną na jego oczach, szok paraliżuje naszego bohatera tak mocno, że ten nie zdąża się schronić – co tym samym natychmiastowo awansuje go do roli kuriera, a jego pierwsze zlecenie to dostarczenie wiadomości do pobliskiego Zamku Talmberk, co wcale nie jest łatwe – gdyż przypominam!: okolice wciąż atakowane są przez wrogie wojska.
Nie będzie wielkim zepsuciem wam historii powiedzenie, że udaje mu się to – jednak to tylko początek jego historii i po więcej będziecie musieli wgłębić się sami. Warto tu nadmienić, że historia tego dzieła ma podłoże mocno historyczne, a nasz „fikcyjny” bohater jest tutaj ich uczestnikiem i wcale nie jest powiedziane, że istnieć nie musiał – aczkolwiek nawet jeśli, to oczywiście jego historia jest mocno przekolorowana.

Jednak kolorów tutaj wiele nie ma – nasz protagonista został w końcu osierocony, jego wioska najechana i spalona, jego przyjaciele, znajomi i sąsiedzi albo przepędzeni, albo co gorsza – ukatrupieni. Bez domu, bez dobytku – za to z jasnym celem – zemsty na ludziach którzy tego dokonali.

I czy my w zestawieniu z takim człowiekiem mamy prawo narzekać jak to ciężko mamy w życiu? Oczywiście. Robi to też Henryk – jednak nie poddaje się on nigdy w walce o honor. Drugą rzeczą odbierającą kolory jest tak zwany klimat „brudnego średniowiecza” – tutaj jest wspaniała przestrzeń, łącząca i spinająca te poprzednie dzieła, w których miałem okazję się wżyć.

Nic nie jest piękne, wszędzie pełno śmierci, chorób, biedy. Bandyci napadają na traktach i bezlitośnie traktują wszystkich dookoła. Złodzieje grasujący na każdym kroku oraz oszuści chcący wykorzystać każdą słabość i naiwność ludzką.
Nie jest prosto żyć w takich czasach – brak zaufania to zdecydowanie olbrzymi problem powodujący biedę. Ale moment.. dlaczego brak honoru i zaufania powoduje biedę? Śpieszę z wyjaśnieniem, bo jest to niesamowicie istotne dla nauki jaką wyciągamy z takich dzieł. Jednak, jako iż jestem inżynierem, a nie artystą posłużę się nauką, otóż:
Zamiast poświęcać czas (to pieniądz) oraz energię (czyli moc – z podstaw fizyki E = U/L; czyli pieniądz) – na zdobywanie fortuny, musimy je wydać na zabezpieczenie naszego majątku, ciągłą obserwacje go i chronienie tegoż przed ludźmi, którzy tych zasad nie wyznają.
Jeśli musicie odżałować swoje zasoby na to, by choćby sprawdzać, że ktoś was nie oszuka, lub korzystać z pomocy ZAUFANYCH osób trzecich – to tracicie, natomiast osoby, które mają wysokie zaufanie, zyskują. Dobrym przykładem tego jest tutaj sama instytucja państwa, posiadająca większe zaufanie, ale również takie instytucje jak banki, PayPal czy kryptowaluty – ale te ostatnie chronią nas tylko tak dobrze, jak kruszec złota jest w stanie nas ochronić – czyli swoją fizyczną niepodjebywalnością.

Nadmieniałem już nie raz przykład państw z wysokim zaufaniem społecznym (takich jak np. Japonia) – że wysokie zaufanie ma bardzo wysoką korelacje bogactwa ludzi wraz z zaufaniem, ale takich przykładów w prawdziwym życiu można mnożyć – więc oszczędzę wam tego (tym razem) - i jednocześnie zachęcę do zgłębienia tematu dalej.
Wracając do naszego Henryka – jest on ofiarą bycia biednym – jednak nie tylko przez swoją głupotę (biednyś boś głupi, głupiś boś biedny), wynikającą bardziej z braku doświadczenia w życiu – ale przede wszystkim z braku pozycji społecznej, zapewniające wysokie zaufanie wśród innych.

I reputacja, jest w tej grze równie ważną walutą! Nie ważne ile pieniędzy mamy, najważniejsza jest zdecydowanie to, czy ktoś nam może zaufać, powierzyć zadanie i w końcu zapłacić – oraz czy my możemy ufać danej osobie, że da nam zapłatę za wykonanie zadania (czy to w formie pieniężnej, czy to do ofiarowania nam kawałka puzzla, który pozwoli nam złożyć układankę nad którą akurat pracujemy).

Zachowuj się dobrze, godnie, honorowo – ludzie to docenią i będą Ci bardziej ufać, płacić więcej, wymagać mniej, tym samym oszczędzając Twój czas i/lub/== pieniądze.

Wszystkie te RPGi charakteryzuje historia od zera do bohatera (lub anty-bohatera w zależności jak kto lubi). Z jakiegoś powodu w szczególności my, Słowianie, bardzo lubimy takie historie – ten archetyp jest w naszej kulturze szczególnie mocny i uwielbiany przez nas. Jednak poza tymi dziełami nie jestem w stanie wskazać powodów i dobrych przykładów w innych dziełach sztuki – przynajmniej nie oczywistych – uważam, iż jest to pewien XXI wieczny fenomen naszego kawałka świata, gdzie uwielbienie tego typu archetypów się samoistnie wyłoniło (z Ang. emergence) – i zanim zaczniecie – tak – Gothic pasuje tutaj bo był on zdecydowanie bardziej popularny właśnie u nas i na wschodzie od nas, niż gdzie indziej w świecie.

Tu poświęcę akapit dementujący oskarżenia tej gry o bycie nużącą (z Ang. tedious) – osobiście, mimo iż zauważyłem pewne powtarzające się czynności, przydługie fragmenty czy klasyczne zadania (z Ang. questy.. ok, ok już nie będę!) „Wiesz co księżniczki nie ma w tym zamku, jest w tym na drugim końcu mapy, jak znajdziesz to mi ją przynieś i skocz na trzeci koniec mapy po żołędzie po drodze” są obecne, jednak nie stanowią one większości.

Co więc stanowi większość zapytacie? Piękny świat, klimatyczna muzyka, wspaniałe nawiązania do słowiańskiej kultury i klasyczne, chociaż nie używane jako przecinek, słowo „kurva” (z Pol.. sami wiecie), będącym idiomatyczną wisienką na torcie – i to takim, który jest dobry, choć nie słodki, nie suchy i je się go przyjemnością garściami. Balans jest bardzo dobrze zachowany!

Niestety, nie sposób chwalić wszystkiego jak leci, bo widać: że młode studio i to ich pierwsza gra, a budżet wydaje mi się w 99% pochłonęła niesamowicie bajeczna choreografia, gra aktorska i ciekawie napisana historia wraz z konceptem świata. Tak więc takie rzeczy jak optymalizacja, czy też grafika (choć nadal piękna), odstają od czołówki studiów wydających tytuły AAA.

Co przewyższa te studia to, że we wszystko włożono naprawdę bardzo, ale to bardzo dużo pasji oraz miłości, i widać, że wszystkie ważne elementy zostały potraktowane z należytą dbałością i szczerością ich twórców. To jak obiad świąteczny zrobiony przez babcię – to nie może nie smakować, bo właśnie z taką życzliwością było to robione! Oczywiście, jak ktoś grzybów nie lubi, to tradycyjnego barszczu wigilijnego nie zje – ale jeszcze się taki nie urodził, co by wszystkim dogodził – więc chociaż mięsko zjedz ziemniaczki zostaw! O!

Na deser, zostawiłem rzeczy, które mnie rozbawiły i były niesamowicie ciekawe, a warto nadmienić, bo nie spotkałem się z tym wcześniej. Otóż: gra nie posiada normalnego systemu zapisu – gra zapisuje się na 3 sposoby: podczas ważnych wydarzeń, podczas snu (ale nie ze wszystkich łóżek – najpewniejsze to te, które mamy ofiarowane do spania przez kogoś lub za nie zapłacimy – np. w karczmie) oraz trzeci sposób – za pomocą specjalnego sznapsa zapisu.

Tak, w tej grze jest napój, który pozwoli Ci zapisać grę! Nie muszę nadmieniać, że jako napój – jest to zasób ograniczony (naszymi pieniędzmi==czasem etc. etc.). I o ile sam wielkim przeciwnikiem sztucznego utrudniania gier jestem (patrzę na was roguelike/soulslike), o tyle tutaj zauważyłem większy szacunek do tego, kiedy zapisywać, oraz niechęć do robienia ryzykownych rzeczy/wyborów dialogowych właśnie z tego powodu! Jest to niesamowicie ciekawe doświadczenie i z goła różne od Gothica, gdzie zapis co 5s jest rzeczą nie tyle wskazaną co wręcz wymaganą z powodu wiadomego silnika gry.. Ehh ta Niemiecka technologia!

Inną ciekawostką jest system walki – jest on ciężki i wymagający, ale bardzo uczciwy - to też jeden z fajniejszych systemów, gdzie jego skuteczność nie rozbija się tak mocno o to czym walczymy, czy umiejętności naszej postaci – ale naszych umiejętności. I tak, spędziłem trochę (za długo) czasu na walkach na miecze drewniane z kapitanem straży miejskiej – ale po jakimś czasie było to niesamowicie satysfakcjonujące, że w końcu mogłem się poczuć pewniej i nie uciekać od każdego napotkanego bandziora. Z tego co wiem nie tylko ja mam takie doświadczenia!

To jak rozwiązana została szybka podróż zasługuje na gromkie brawa! Żadna teleportacja, nic z tych rzeczy! Jeśli zapędzisz się w kozi róg albo utkniesz – nic Ci to nie da! Tutaj cały świat cały czas żyje swoim życiem – czy z kimś rozmawiasz, czy podróżujesz – ludzie mają swoje cele (ambicje i ideały..) czy też schematy, za którymi podążają i zrobią to co mają zrobić nie ważne jaki Ty masz na to pomysł! Bandyci mieliby Cię napaść podczas podróży? Zrobią to i tak podczas szybkiej podróży! Musisz jeść, musisz się wyspać, a podróż czy czekanie kosztuje obydwie te rzeczy. Życie się Ci nie odnowi ani sam się nie wyleczysz – tylko sen działa kojąco – no i nie zapomnij się umyć, bo ludzie będą się dziwnie patrzeć i zmienią do Ciebie podejście. Jak Cię widzą, tak Cię piszą!

Są też inne ciekawe rzeczy, o których chciałbym wspomnieć - ale zabawy zepsuć z odkrywania ich wam nie chcę, więc jedynie powiem, że przez ~60h (ale będzie więcej, bo do gry wrócę na pewno) napotkałem mnóstwo ciekawych i innowacyjnych rozwiązań, które z jednej strony sprawiły, że było ciężko – a z drugiej spowodowały, że moja mina była naprawdę roześmiana podczas pokonywania przeciwności. Klasztor – to majstersztyk!
O samej geopolityce i historii zacząłem czytać po przejściu gry – i okazuje się, że twórcy poszli do źródeł i wszystko bazowali na faktycznych historycznych rycinach – to jak wyglądał świat wtedy można przyrównać do tego jak wygląda dzisiaj i muszę przyznać, że oglądając zdjęcia porównujące wygląda to naprawdę zacnie! Muszę odwiedzić te rejony w Czechach podczas następnej przeprawy przez Europę.
Wracając do zaufania – była to jedna z gier, gdzie postacie nie są czarno białe i oczywiste – ale bardzo ludzkie. Kierują się różnymi emocjami, ale też się zmieniają i ewoluują. Też bardzo dobrze zostało przedstawione, dlaczego w przeszłości szlachcice nie byli zepsuci, mieli jakieś wartości oraz wspomniany wcześniej honor – i, że dzięki swojemu przemyślanemu zachowaniu byli w stanie zjednać w sobie ludzi.
Na koniec: bracia Pepiki (i mówię to życzliwie-pieszczotliwie) – dziękuję wam za tę wspaniała przygodę, nie zapomnę jej nigdy. Zróbmy więc honorową ugodę: Gdy wyjdzie Kingdom Come 2 – to ja z zasady nie kupię pre-ordera, ale jako iż jesteście honorowymi ludźmi – na pewno dowieziecie (z Ang. deliver) – a ja na pewno przetestuję grę po premierze samemu, nie psując sobie zabawy opiniami ludzi, którzy takimi elitami jak Wy nie są!

Dla mnie – jesteście prawdziwymi Szlachcicami! Z Bogiem!

#gry #filozofia #kingdomcomedeliverance
015b6054-bb35-42e0-960b-9cf7cca9bbb2
aerthevist

Gra wspaniała, ale bugów i niedoróbek od groma.

Zaloguj się aby komentować

Patrzcie kto broni barw Legii przy Oberży Na Polance ( ͡°͜ʖ͡°)

#gry #rpg #kingdomcomedeliverance #legia #heheszki
d38e7a7c-0006-43df-be0f-efbf8ead4e3a
YourUncle

To chyba bardziej barwy Lechii, ale Henryku nie idź tą drogą i nie zadawaj się z tą Panią. Ona o złodziejstwo błaga, a niesłowna z niej zołza straszliwie.

aerthevist

@YourUncle barwy podobne, ale przydomek jednoznacznie Legii ( ͡°͜ʖ͡°)

Zaloguj się aby komentować

Wino, kobiety i msza ( ͡°͜ʖ͡°)
Użyce, 1403, alkoholizowane ( ͡°͜ʖ͡°)

#gry #kingdomcomedeliverance #rpg #heheszki
259f1318-e293-492c-92f7-f02c6d10e3ed
Ciekawe, ile lat jeszcze trzeba będzie czekać na drugą część. Brakuje obecnie takich gier.

https://www.youtube.com/watch?v=BgKX2k6snZ8

#gry #kingdomcomedeliverance #muzykazgier
Rzuku

@schweppess Dziesiątki godzin spędzone, rozwój postaci, eksploracja, ćwiczenie umiejętności walki, w tym własnych umiejętności, zbieranie ekwipunku i to wszystko po to, żeby dowiedzieć się, że nie mam zapisów w chmurze i po formacie cały save poszedł jak krew w piach

Jim_Morrison

Dobrze się bawiłem jednak pomimo modów na np. zapisy czy innych luzujacych realizm nie dałem rady ukończyć bo właśnie ten realizm był nadal przegięty.

jotoslaw

@schweppess ja, realizm przech, 30godz gry zbierając kwiatki żeby stata podbić, load, load, load load 20 razy jeszcze, łał zabiłem wroga

Zaloguj się aby komentować

Tym razem uda mi się ukończyć tę grę w trybie hardcore.
https://www.youtube.com/watch?v=8wacAu0gOnw
#muzyka #soundtrack #muzykazgier #kingdomcomedeliverance
jotoslaw

@schweppess grafika i muzyka oddaje klimaty mediewal, walka na miecze to porażka - przechodzenie gry to metoda save/load, rozwój 1ze statóww przez zbieranie kwiatków, kura, na wejściu 8godzin kwiatki zbierałem, żałuję zakupu, nie polecam

jelonek

@schweppess wspaniała to była gra, nie zapomnę jej nigdy. Marzy mi się upgrade patch do ps5 :(

Podchodziłem do trybu hardcore, ale jestem za dużym każualem na to ;(

tellet

@schweppess piekna grafika, dość ciekawe mechanizmy typu ta alchemia, walka mieczem trudna w chuj i trzeba długo ćwiczyć, ale generalnie przyjemne jak się trochę podszkoli.

Fabuły nie znam bo ją olałem by ganiać po mapie i mordować zbirów xD

Zaloguj się aby komentować

Poprzednia