IMHO przez to robienie wina, nalewek... to trochę szkoda chlać tego wszystkiego i nie składować, więc jest to jakaś bariera przed popadnięciem w alkoholizm. Ale nie mogę się naśmiać z tych afer od alkotubek czy teraz akcji od Śpiewaka. Co za wróg narodu, jakiś anty-barbarzyńca atakuje naszą tradycję.
O co to całe obruszenie wokół ograniczania #alkohol to ja nie wiem.
Każdy szanujący się gospodarz trzyma literkę w zamrażarce na godzinę W kiedy wpadają znikąd goście.
A tu w barku kolekcja rumów, łych, ginów. Jeśli gospodarz bardziej hobbystyczny to i kolekcja własnych nalewek też będzie. O czekaj, co to był za smak? Kiedy to robiłem? Hmm... pewnie czeremcha, a czekaj... to chyba z aronii. Jeden chuj.
No i nie zapomnijmy, że niedługo przestaną winogrona bulgotać w rurce fermentacyjnej. Więc czas zlewać i klarować i przypomnieć sobie, że w piwniczce jeszcze z dwóch wiosen temu leży jakieś z parę baniek 5L wina.
Ilości takie, że aż nie idzie tego spić.
Wyjście na plener w jesień/zima? Na taki wypad to jakaś piersiówka stalowa w kurtce jest, bo wieczory się mogą różnie potoczyć.
Całe to biadolenie, że ograniczają dostęp do alkoholu to jakieś świadectwo, że nowoczesny Polak to leniwa świnia, co nie potrafi składować, tylko ino chlać na zawołanie.
Ponadto kupowanie alkoholu na stacji, to wielkie XD. Toć to się kupuje się normalnie jak żywność w markecie. To jakieś spierdolenie jest w głowach narodu, że trzeba do stacji chodzić. Ponadto, co szkodzi by flacha jechała zawsze jakaś w samochodzie i pokonała z tobą 600 km nim ją otworzysz na imprezce u znajomych? Już nie wspomnę jak taki pasażer przejechał dwa razy Polskę...
Przecież ta flacha w zamrażalniku to może leżeć i nawet pół roku, ale ona tam kurwa ma być, boś nie to że Polak, tylko przezorny gospodarz!
A w tygodniu nie pijam, bo po odbębnieniu pracy w IT, trzeba jeszcze owoce przerabiać i zlewać...
#zdrowie #alkoholizm #polska #polityka
Zaloguj się aby komentować