Zdjęcie w tle
Kawiarnia "Za Firewallem"

Społeczność

Kawiarnia "Za Firewallem"

56

"Mnie to się marzy, żeby ona była miejscem wszelkich swawoli słownych" @George_Stark #naczteryrymy #nasonety #naopowiesci #klubczytelniczy

"Fspomnienia"

Czyli #diriposta w obecnym #nasonety

Rękę wyciągam do wspomnień wielkiej misy,
myślałem że z wiekiem misa będzie lżejsza,
z każdą łzą którą wylałem niczym beksa,
niestety wspomnienia sprytne jak lisy,

na ścianie wiszą piękne suszone irysy,
wspomnień czar na ich widok wykrzesa,
każdy kto ich dotknął, jak nuty bluesa,
grają w głowie, te martwe już spisy,

raz nuty grają nam swinga,
raz losy jak Chandlera Binga,
wspomnień już znam wszystkie podstępy,

czasem wdepnę w ich gęste kępy,
porwać bym je chciał, w strzępy,
zostaje się napić.. Rieslinga

#zafirewallem #kawiarenka
Cybulion userbar
4d66b25c-aa6e-4a25-8aaa-f18c8835920e

Zaloguj się aby komentować

Witam ponownie, tym razem mi sie wylosowało egzekwo pierwsze miejsce z @Cybulionem i @pingWINem ale Cybulion walczy z bobrami więc dajemy z pingwinem rymy

temat: szkoła

choroba - wierszoroba - dzieci - śmieci

#naczteryrymy #tworczoscwlasna #zafirewallem #poezja
Szuuz_Ekleer

Nieskromnie przyznam - to jest moja choroba

Bardzo rozpisałem się jak przystało na wierszoroba

Aż nauczycielka ma mnie dość na tle innych dzieci

Pycha kroczy przed upadkiem, dwójka i do śmieci

Zaloguj się aby komentować

#nasonety #diriposta

Chłód zimy puszczę

Wkoło świerku tańcują lisy
Kreślą w śniegu esa-floresa
Nie znajdziesz w tym lesie biesa
Są modrzewie, sosny i cisy

Ganiają wiewiórki-urwisy
Po pniu - maczudze Herkulesa
A jeleń i jego metresa
Podskubują liście melisy

Wisi dla ptaszków słoninka
Rumieni się też jarzębinka
Ulubione owoce klępy

Zapamiętajże mchu leśne kępy
Nim zmienią się w szare ostępy
I ciszę przekroi wycinka

#zafirewallem #tworczoscwlasna
Wrzoo userbar
59bb9157-c4bf-4828-a0d9-3efe279ab0b6
macgajster

Lisek warsiaski z czwartku rano

5124336c-afca-455a-86dd-146a2bd5e4ae
moderacja_sie_nie_myje

@Wrzoo Bardzo ładny, przy takich sonecikach to i zimę można polubić

splash545

@Wrzoo a mnie jakoś te biesy - metresy w oko wpadły takie insze

Zaloguj się aby komentować

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
Dzień dobry się z Państwem,
Tak sobie pomyślałem, że może poza startowaniem w "nasonetach" i "naczteryrymach" podzielę się od czasu do czasu swoimi innymi grafomańskimi wybrykami. Poniżej wiersz, który ułożyłem dla taty, jako jeden z elementów prezentu na jego 70 urodziny.

Sens życia

W trakcie codziennych, porannych ablucji, 
Inaczej mówiąc - po prostu przy myciu,
Wpadło Wieśkowi, wśród myśli polucji,
Pytanie: “Co najważniejsze jest w życiu?!”

Może dom z płotem z drogiego kamienia,
By zielenieli z zazdrości sąsiedzi?
Czy jednak pycha nie plami sumienia?
Nieważne! - wypiorę je na spowiedzi!

Azaliż biznes, rodzinny, wspaniały,
Mocny fundament sukcesji pokoleń,
Lecz dzieci wzięły i powyjeżdżały,
Jeden i drugi - niewdzięczne pacholę!

A zatem żona, rozsądku strażnica,
Co mi podporą przez całe jest życie,
Tymczasem ona, niecna czarownica,
Z całą rodziną spiskuje wciąż skrycie!

I gdy tak w wannie otula go para,
W potoku myśli zanurza się szumie,
To choć hipotez niezliczona miara,
Co najważniejsze? - przesądzić nie umie.

Lecz drogi tato odrzuć wszelkie troski,
Nie warto nimi zaprzątać swej głowy,
Bo w życiu ważne są tylko drobnostki,
Jak - miękki papier toaletowy.

Własne wypociny będę oznaczał tagiem #endorfiki - można czarnolistować

#zafirewallem #tworczoscwlasna
splash545

@fonfi bardzo fajny wiersz

Zaloguj się aby komentować

Dobry wieczór,

Dziękuję za głosy, a szczególnie @emdet za honorowy głos rozstrzygający remis.

Zapraszam w ten śnieżny piątek.

Temat: emocjonująca jazda pojazdem kołowym

Rymy: szybki / szminki / zakaz / kierunkowskaz

Zasady:
> Piszesz wiersz, każdy wers MUSI kończyć się podanymi słowami w ustalonej kolejności
> Luźno nawiązujesz do tematu dnia
> Osoba z największą liczbą piorunów jutro do 20:00 ma następnie godzinę na rozpoczęcie kolejnej edycji zabawy

Bonusowo szybki utwór tematycznie:
https://youtu.be/yndj_Toqc-Y?si=lfm5wJ3LRJ5U5w6R

#naczteryrymy #tworczoscwlasna #zafirewallem #poezja
Szuuz_Ekleer userbar
MrGerwant

@Szuuz_Ekleer

w Camaro jestem wściekły i szybki

na głośnikach death metal, na szyi ślad szminki

Sugestią dla mnie są nakaz i zakaz

Jak jeździłem beemą to nie wiedziałem co to kierunkowskaz

PaczamTylko

Po chodniku pędzę niczym demon szybki

prędkość ściera mi z ust kolor szminki

ludzie przyjaźnie machają i krzyczą "zakaz"!

panie, to elektryczna hulajnoga, jaki kierunkowskaz?


https://www.youtube.com/watch?v=dv13gl0a-FA

splash545

BMW


Mój samochód bardzo szybki

Mam na szyi ślady szminki

Mnie nie tyczy żaden zakaz

Co to znaczy kierunkowskaz?

Zaloguj się aby komentować

Rozpoczynając LII edycję konkursu #nasonety w kawiarni #zafirewallem przyszło mi do głowy, że, w związku z tym, że piszemy na najnowocześniejszym portalu dla starych ludzi (ależ mi się podoba to określenie!), to zajmiemy się naszą młodością minioną. W związku z tym, jako utwór di proposta proponuję (a spróbujcie się nie zgodzić!) sonet pana Antoniego Słonimskiego, jednego ze skamandrytów, przyjaciela naszego patrona nieoficjalnego, pana Juliana Tuwima. A jaki to ten jego wiersz weźmiemy na warsztat? A ten poniżej:

Antoni Słonimski
Credo

Łotrem jest, kto w młodości znosi kompromisy,
kogo nęci brzuch pełny lub wypchana kiesa...
Łotrem jest, kto nie marzy, jak ten z Cervantesa,
aby słońca dosięgnąć złotym ostrzem spisy.

Godzien wzgardy, kto jeno pełnej szuka misy
i kto iskier mieczami śmiałości nie krzesa,
kogo wstrzyma w zapędzie ostrożności kresa,
kto nie lata jak orły - lecz stąpa jak lisy.

Młodość winna być nagła i ostra jak klinga.
Fale życia pruć chyżo jak łódka wikinga,
śmiałym okiem w najdziksze przenikać ostępy,

nim przezornej starości wiek nadejdzie tępy,
zanim los, orle skrzydła łamiący na strzępy,
nie zmieni piór skrzydlatych na pióra flaminga.

***

Proszę się bawić dobrze.

(Ale nie za bardzo, żebym całego przyszłego piątku nie musiał spędzić na pisaniu podsumowania!)

Co do zasad oceniania i wyłaniania zwycięzcy, to są one w tej edycji całkowicie tajne. Tak tajne, że nawet mnie samemu nie są jeszcze wiadome.

***

A, korzystając z okazji, bo nawet miałem ochotę zaproponować jakiś wiersza pana Tuwima, to chciałem Państwa uwadze polecić ten oto , który rozważałem. Chciałem również zwrócić uwagę na odpowiedź (być może, a nawet prawdopodobnie: niecelową), jakiej temu naszemu patronowi nieoficjalnemu udzieliła pani Szymborska. Tak mi się ładnie te dwa wiersze razem zestawiły, że aż postanowiłem się nimi tutaj z Państwem podzielić. Zupełnie bez sensu i całkiem bez żadnego racjonalnego powodu.

Dziękuję.

#diproposta
bojowonastawionaowca

@George_Stark łe, jak edycja dla starych ludzi, to nie wezmę udziału

Zaloguj się aby komentować

Mamy “piątek (prawie) wieczur”, w Kawiarni #zafirewallem zebrała się stała loża szyderców, a zatem nadszedł czas na Raport Centralnej Rotującej Jednoosobowej Komisji Nasonetowej (zanim mnie zalejecie kolejnym rzutem sonetów).

Po względnie spokojnym, żeby nie powiedzieć nudnym (w sensie ilości, nie jakości oczywiście) początku tygodnia, gdzie tylko imć towarzysze @Cybulion i @George_Stark stawili się na wezwanie, nastąpiła krępująca (przynajmniej mnie) cisza. Cieszę tę (całkiem nieświadomy tego co się dopiero wydarzy) zdecydowałem się przerwać zatem osobiście. I choć niezręcznie mi było stawać w szranki w edycji, której zasad sam osobiście nie upubliczniłem, to już całkiem bez krępacji wdałem się w polemikę o imiesłowach, skoro moje ulubione formy gramatyczne zostały bezczelnie rzucone na tapet.

Nie wiem czy za moją sprawką (chciałbym tak myśleć) przybyli mi w sukurs nie kto inny jak Jej Magnificencja @moll (btw. kawa od rana stygnie, rogala zjadłem bo by sczerstwiał) i On - Potężne Złote Runo, Celebryta @bojowonastawionaowca , którego sonetowe pojawienie się wywołało niesamowite - zarówno oficjalne jak i zakulisowe - ożywienie, powodów którego mogę się jedynie (z racji stażu) domyślać z kontekstu.

Na dodatek na ostatniej prostej, kiedy tekst ten zatwierdziła już redakcja i przekazałem go do druku poznałem prawdziwe znaczenie słowa “złośliwość”… Wiedziałem, że mogę na Was liczyć xD
Ale ja też będę złośliwy i wyników nie zmienię. O!

Dlatego też, nie przedłużając i mając świadomość, że narażam się na publiczny lincz, wrzask, protesty, anonimowe groźby i czarnolistowanie - wielogłośnie, czyli zgodnie z głosami:
a) mojego czarnego jak smoła serca
b) czystego, nigdy nie używanego sumienia
c) oraz zakulisowych pogróżek, oświadczam iż: 

Tę - LI (słownie: 51) - edycję #nasonety w #zafirewallem wygrywa @George_Stark
GRATULACJE!

(Proszę zaprotokołować, że o wyniku zadecydowała… hmmm…. powiedzmy… niech będzie - łączna suma piorunów na użytkownika… ufff!)

Rzekłem.

I jeszcze bibliografia (liczby piorunów na godzinę 16:00):

Serbskie lato by: @Wrzoo8

Być jak @bojowonastawionaowca by: @CzosnkowySmok 12

Księżycowe noce by: @KatieWee 14

O potędze prokrastynacji by: @bojowonastawionaowca 22

Nad kubkiem herbaty by: @moll 18

Rzecz o wszach albo imiesłowach przysłówkowych uprzednich by: @fonfi 10

To jak to jest z tymi imiesłowami? by: @George_Stark 15

To jak to jest z tą Wisłą? by: @George_Stark 14

O użytkownikach z Kawiarenki by: @Cybulion 13

#nasonety #zafirewallem
fonfi

Ale faktycznie generator "bibliografii" by się przydał... Zbieranie, liczenie, linkowanie - jeszcze pod taką presją, w ostatniej chwili. Spociłem się jak prosię!

Wrzoo

@George_Stark wyrazy współczucia 🎉

moll

@fonfi tak to jest, jak zrobisz i nie zawołasz, że gotowe xD

Zaloguj się aby komentować

#nasonety #diriposta

Serbskie lato

Przedświt tonie w granatach
A oczy - w barwie szmaragdu
Gdy tańczysz na dachach Belgradu
Połyskując szafranem lata

Muśnięte różem indyjskiem
ust drżące origami
Nadgarstki mieniące perłami
Ogrzane miodowym brzaskiem

Falujesz sukni karminem
Wstążką w kolorze nieba
Dłonią barwy brzoskwini

Niech otuli cię kobaltami
zmierzchania miękka krepa
Tkana złotymi gwiazdami

#zafirewallem #tworczoscwlasna
Wrzoo userbar
fonfi

@Wrzoo Teraz to już mam pewność, że to celowe działania xD

CzosnkowySmok

@Wrzoo fajnie się zabawiłaś kolorami.

A ja się nauczyłem nowego słowa - krepa

splash545

@Wrzoo ależ klimacik tu zrobiłaś wśród tej szarej jesiennej pluchy, dzięki!

Zaloguj się aby komentować

Być jak @bojowonastawionaowca

Gdy Ofca z rana sonetem wszystkich wita
pokaże jasno, że się da całemu stadu
Na parkiet leć, nie będzie tutaj wstydu
więc spróbuj sam, bo przecież zaraz świta

ofcą być dziś mocno chciej
podnieś ręce, wskaż ziemię kopytkami
dalej szybko uderz w parkiet kolanami
Tyłkiem żwawo kręć, odwagę miej

więc już wiesz jak ofcą być -Tak Wiem!
to jeszcze raz! Radę dasz? -No Ba!
ręce więc wznieś, wskaż w górę ramieniem

na parkiet leć i bujaj bioderkami
zaszalej już i pokaż, że się da
zarymuj też i śmiej się razem z nami

#diriposta #nasonety #zafirewallem

Rzutem na taśmę, bo wpadłem na to trochę za późno... ale jest xD

Edyp: tak naprawdę to chciałem mieć tylko powód, żeby zamieścić ten teledysk w kawiarence xD

https://youtu.be/cjTugPleGow
splash545

@CzosnkowySmok chciałem dziś napisać sonet żeby uczcić ten historyczny moment ale coś mi nie szło. Cieszę się, że mnie wyręczyłeś bo wyszło Ci doskonale xd

fonfi

@CzosnkowySmok Teraz to już nigdy mi ten teledysk z głowy nie wyparuje...

Zaloguj się aby komentować

Dobra, mój pierwszy raz tutaj #zafirewallem

Lubię pisać, a reportaż prasowy wydawał mi się interesującą formą, taką lekko wymarłą. Może ktoś przeczyta w piątek, piąteczek xd

Tajemniczy mężczyzna z Izb: "Pamiętam tylko kiosk i... coś, coś nie z tego świata"

Komenda Powiatowa Policji w Krynicy – Zdroju w dalszym ciągu poszukuje informacji które pomogłyby w identyfikacji nieznanego mężczyzny odnalezionego w Izbach, u podnóża Ostrego Wierchu.

Nasza gazeta informowała Państwa wczoraj (21.11.2024r.) że odnaleziono mężczyznę, który nie potrafi przypomnieć sobie własnego imienia ani tego skąd pochodzi. Jedyną rzeczą, jaką zdołał opowiedzieć ratownikom, była dramatyczna historia z wędrówki po Beskidach.

Przypominamy rysopis policyjny:

  •    Wiek: około 35 lat
  •    Wzrost: wysoki, około 190 cm
  •    Sylwetka: szczupła, lekko umięśniona
  •    Włosy: brak włosów na głowie (łysy)
  •    Zarost: pełna, ciemna broda, zadbana
  •    Oczy: brązowe
  •    Cera: jasna, lekko zaróżowiona od zimna
  •    Znaki szczególne: delikatna blizna na prawej skroni (możliwa stara kontuzja)

Ubranie w momencie odnalezienia:

  •    Kurtka turystyczna w ciemnozielonym kolorze, z widocznymi przetarciami
  •    Spodnie trekkingowe, czarne, z uszkodzeniami na kolanach
  •    Buty górskie, brązowe, mocno zużyte
  •    Brak rękawiczek i czapki, co zaskoczyło ratowników w warunkach zimowych

Dodatkowo na ciele oraz ubraniach mężczyzny ślady poparzeń oraz prawdopodobnie nacięć.

Policja prosi o kontakt każdego, kto może rozpoznać tę osobę lub posiadać informacje mogące pomóc w ustaleniu jego tożsamości. Do dzisiaj nikt nie zgłosił również zaginięcia mężczyzny. 

W uzgodnieniu z KPP przekazujemy relację odnalezionego mężczyzny. Być może naprowadzi ona kogoś na tożsamość mężczyzny:

"Była śnieżyca, zimno, cholernie zimno. Wiatr zaczął się wzmagać do tego deszcz przechodzący w śnieg, ja nie pamiętam ale kluczyłem po ścieżce między zmokniętymi gałęziami ciężkimi od lodu i wody i wtedy, chyba wtedy musiałem skręcić kostkę, wykrzywiło ją w dziwnym położeniu, poczułem ból, upadłem. Zacząłem moknąć i wyziębiać się, próbowałem się pozbierać ale nie dało się iść dalej, nie mogłem… Nie miałem sił, więc pomyślałem, że muszę wezwać pomoc ale tam nie ma zasięgu! Chciałem wyjść z tego cholernego lasu, znaleźć schronienie. Schodziłem, to znaczy chciałem zejść żółtym szlakiem ale okazało się że jestem na Słowacji, zobaczyłem słupki graniczne i byłem na jakiejś ścieżce. Nie miałem mapy tylko smartfon ale bateria zaczęła padać, pewnie od tego zimna. W oddali widziałem polanę i pomyślałem że tam złapię sieć. Zejście to jakiś dramat, mordęga, myślałem że umrę. Na skraju lasu zobaczyłem kiosk – drewniany, jakby wyjęty z innej epoki. Na początku myślałem że to jakaś bacówka. Zasięgu dalej nie mogłem złapać. Włamałem się, bo byłem przekonany, że umrę z zimna, nie chciałem nic niszczyć" – relacjonował.

Jak twierdzi, w kiosku zapalił małe ognisko, używając gazet i starych dokumentów napisanych jak określił to mężczyzna „po rusku”. Wtedy zaczęły dziać się rzeczy, które trudno wytłumaczyć. "To nie byli ludzie. To coś, COŚ... płonęło, ale nie miało kształtu. Energia, która wibrowała i unosiła się w powietrzu. Znikało i pojawiało się w różnych miejscach, jakby przechodziło przez ściany."

Mężczyzna opisuje, że nie mógł wyjść z kiosku, mimo prób. "Drzwi zniknęły, a okna były jak zamarznięte. Czułem, że czas tam nie płynie normalnie. Było coś przerażającego w tej ciszy, przerywanej tylko dziwnym buczeniem, jakby w starych liniach wysokiego napięcia. Ja zacząłem krzyczeć, modlić się, nie wiem, nie pamiętam co było dalej, nic więcej nie wiem nic!"

Na miejscu, gdzie znaleziono mężczyznę, nie ma kiosku ani śladów jakiejkolwiek budowli. Policja wyklucza możliwość, by w okolicy była elektryczność czy monitoring, jednak w jego relacji pojawiają się elementy, które zaskakują nawet najbardziej sceptycznych.

Mężczyzna został odnaleziony na miejscu dawnego osiedla Łemkowskiego Bieliczna, jednak w pewnym oddaleniu od zachowanej Cerkwii. Przybyli na miejsce Ratownicy mówili o dziwnych światłach wewnątrz opuszczonego budynku które początkowo zostały wzięte za światła latarki poszukiwanego, jednak zgodnie z relacją ratowników - budynek był zamknięty od środka. Odnotowali również, że na pobliskim cmentarzu paliły się dziesiątki zniczy.

Co jeszcze bardziej zagadkowe, jak udało się dowiedzieć naszej gazecie w pobliskim lesie ratownicy odkryli dziwne ślady. Wyglądały jak wypalone w trawie inicjały, oraz odchodzące od nich znaki układające się w geometryczne wzory. "Takich form nie mogła zrobić ani natura, ani człowiek" – powiedział jeden z ratowników, pragnący zachować anonimowość. W ich okolicy nie było również żadnych ludzkich tropów, co tylko potęguje tajemnicę.

W dyżurce GOPR w Krynicy tego wieczoru dyżurował doświadczony ratownik, pan Marian K., dawny wojskowy z wieloletnim stażem w misjach zagranicznych. To właśnie on zwrócił uwagę na nietypowy sygnał radiowy, który z początku brzmiał jak zakłócenia. Po chwili zorientował się, że to alfabet Morse’a – ktoś nadawał współrzędne geograficzne. "To nie była przypadkowa transmisja. Ktoś lub coś chciało, żebyśmy tam dotarli, współrzędne były wysyłane przez dobre trzydzieści minut, poza tym słyszałem urywane słowo, coś jakby słowo ułożyć" – powiedział w rozmowie. Dzięki jego czujności ratownicy natychmiast ruszyli w teren, trafiając na miejsce, gdzie odnaleziono zdezorientowanego mężczyznę. W okolicy nie stwierdzono jednak obecności żadnego urządzenia, które mogłoby nadawać taki sygnał. Przybyła na miejsce policja, wezwana przez ratowników nie chce komentować szerzej „paranormalnych” aspektów tego zdarzenia.

Udało nam się porozmawiać również z młodszym aspirantem Mariuszem Kowalskim z KPP w Krynicy – Zdroju, który odnalazł plecak należący najprawdopodobniej do mężczyzny. Policjant, który przejrzał zawartość plecaka, opisał go jako typowe wyposażenie turystyczne: apteczka, mapa - ale nie Beskidu Niskiego a Beskidu Małego (błąd mężczyzny czy kolejny niewyjaśniony wątek - przypis redakcji), scyzoryk, kluczyki samochodowe oraz termos z zimną herbatą. Zaskoczeniem była jedynie dziewczęca pleciona bransoletka – drobna, jakby należała do bardzo szczupłej kobiety lub dziecka. Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie na bransoletce były inicjały odpowiadające wypalonym w lesie znakom.

Tego dnia pogoda, choć zimna, była dość dobra, co dodatkowo wzbudza wątpliwości śledczych. Mężczyzna został przebadany na obecność alkoholu oraz substancji psychoaktywnych jednak badania nie potwierdziły obecności jakichkolwiek substancji w krwi odnalezionego. Z relacji ratowników wynika że w chwili odnalezienia mężczyzna nie był w stanie logicznie się porozumiewać. Był wyraźnie przerażony, jednak ku zaskoczeniu ratowników nie wykazywał żadnych oznak wychłodzenia, mimo że przez długi czas leżał bez ruchu na zimnej ziemi. 

Więcej światła na sprawę mógłby z pewnością rzucić samochód mężczyzny, gdyby Policji udało się go odnaleźć. W okolicy Izb nie odnotowano jednak żadnego porzuconego pojazdu który mógłby należeć do mężczyzny Do patroli policyjnych w powiecie przesłane zostały informacje o poszukiwaniach konkretnego modelu i marki, ale póki co nie udało się odnaleźć jakiegokolwiek śladu samochodu.

Policja i ratownicy apelują o pomoc w ustaleniu jego tożsamości.

Czy ktoś rozpozna tę historię lub samego wędrowca? Być może ktoś minął mężczyznę na szlaku lub poznaje jakiekolwiek szczegóły które mogłyby pomóc Policji.

Niewykluczone że tajemnica, która łączy kiosk, Beskidy i pamięć mężczyzny, ma jeszcze głębsze wymiary.

------------------------------------------------------------------------------------

Motyw włamania do kiosku osiedlowego przykleił się do mnie od momentu przeczytania postu o kolejnej edycji #naopowiesci
Pomysł przyszedł sam, przy okazji spaceru w lesie - ale nie w Izbach Liczba słów - około 1025. Miejsca realne ale osoby i fakty częściowo zmyślone

#paranormalne
ciszej userbar
fd1bbd7a-83ca-4b00-9885-15ac881c45d4
CzosnkowySmok

Piorun za debiut. przeczytam i dam znać

Fajnie, że się odważyłeś!

Lubiepatrzec

Chętnie dowiem się co było dalej. ☺️

splash545

@ciszej widzę co tu zrobiłaś Pani Kariko. Udało Ci się wpleść sporo aury tajemniczości do takiej suchej formy jaką jest reportaż, udany debiut.

Zaloguj się aby komentować

Księżycowe noce

Kiedy na niebie ukazuje się poświata,
Gdzieś nad czarnym drzewami starego sadu,
Wtedy uderza we mnie z siłą wodospadu
Ta jasność: pełnia księżyca jak pełnia świata.

W oczach odbity blask a serce bije żywiej,
Przestaję wtedy walczyć ze swoimi snami
I godzę się z nadchodzącymi zmianami,
Wychodząc tak daleko z codzienności zwykłej.

Księżyc na to: "Trochę ci w głowie zawróciłem
Ale to właśnie tego, mała, ci potrzeba,
Gdy nikt nie patrzył, ja też oczy odwróciłem."

Księżycowe noce niosą swymi torami,
A Łysy patrzy tylko dobrotliwie z nieba…

A ty, dziewczyno, bij się w jasny dzień z myślami!

#diriposta #nasonety #zafirewallem
a167b768-ecfd-46e4-8492-3095b5a043f2
fonfi

@KatieWee no i całe podsumowanie, które piszę od rana szlag właśnie trafił...

Ale piękne - warto zacząć od nowa.

Zaloguj się aby komentować

O potędze prokrastynacji

Nadeszła w końcu godzina kata
By @moll nie dawała kolejnego wykładu
Wywiązać się pora z pewnego zakładu
Tylko jeszcze... Stop, hola, herbata!

O, pojadę jeszcze na hejtopiwo katowickie
W Lublinie się poznam z szanownymi autorami
Pogadam o updejcie w rozmowie z adminami
I w zgłoszeniach od userów zrobię małą czystkie

O Filipinach w telewizji coś niecoś skleciłem
Coś się dzieje w Chinach? Poczytać potrzeba!
Hejtopaka? No pewnie, że zgłoszenie wypełniłem

Zapiorunowałem nawet wszystkie wpisy z kotami
Byle nie sonet! Błagam! Mi trzeba natchnienia nieba
By się mierzyć w szranki z takimi poetami

#nasonety #diriposta #zafirewallem
#owcacontent
CzosnkowySmok

@bojowonastawionaowca to wymaga specjalnej celebracji

https://youtu.be/cjTugPleGow

OdpowiadamNaMema

Ma ktoś to wideo gdzie facet jedzie na rowerze i widzi kobiety¡owce?

Zaloguj się aby komentować

Nad kubkiem herbaty

Już czeka na mnie gorąca herbata.
W kubku mój azyl, pośród świata nieładu,
Bo gdzieś zapodziałam resztki rozumu, ładu i składu.
Więc chociaż niechaj będzie herbata!

Zanurzę się w rozkoszy dekadenckiej,
Na samo jej dno opadnę z wirującymi fusami,
Zmęczona codziennością, jej dzikimi grami,
Zakopana w przyjemności zwodniczej.

Zostało za mną, przez łyk, to co jest złem,
Lecz nadal nic mi nie uchyla bram Nieba,
Wiary miarą kupcząc jak na rogatce cłem...

Więc spijam płyn poparzonymi wargami,
Zamknąć w sobie jego ciepło mi potrzeba
I pomachać, beztrosko, pod stołem nogami.

#diriposta #nasonety #zafirewallem
splash545

@moll Ty to potrafisz.

Zaloguj się aby komentować

Niech ktoś mnie oświeci, zanim zgaśnie mi światło

Nocą osiedle na jednej z krakowskich uliczek wydaje się być spokojnym, wręcz sennym. Jedynie światło kilku latarni przebija się przez mrok, rzucając nikłe, pomarańczowe smugi na puste chodniki. Jednak dla Edwarda Światło ta październikowa noc miała być inna. Zupełnie inna.

Edward, znany na osiedlu jako Edek lub Edzio, był to człowiek serdeczny, który miał w sobie coś z kronikarza lokalnej społeczności – zawsze wiedział, kto z kim rozmawia, kto się kłóci, a kto potajemnie kupuje papierosy, mimo że powinien rzucić. „Jasny Kiosk” nie był zwykłym punktem handlowym; był miejscem, gdzie mieszkańcy zaopatrywali się nie tylko w gazety czy zdrapki, ale też w nowinki z życia sąsiadów. Nazwa nie była przypadkowa. „To miejsce ma świecić przykładem!” – zwykł mawiać z nutą humoru, wyjaśniając, że kiosk nie tylko nosi jego nazwisko, ale jest też jednym z nielicznych punktów w okolicy, gdzie można kupić żarówki. Głównie były to produkty marki OSRAM – najszybciej schodzący towar, szczególnie wśród starszych mieszkańców osiedla.

Osiedle, na którym znajdował się kiosk, było enklawą starszych mieszkańców. Bloki z wielkiej płyty, które pamiętały czasy PRL-u, sprawiały wrażenie, jakby zatrzymały się w czasie. Na podwórkach rzadko widywało się dzieci, bo większość mieszkańców przekroczyła już siedemdziesiątkę. Pani Eugenia, jedna z najbardziej lojalnych klientek Edka, lubiła żartować, że „to osiedle to sanatorium, tylko bez pielęgniarek”. Miała 82 lata, ale energii mogłaby pozazdrościć jej niejedna młodsza osoba.
„Dla wielu z nas to miejsce było jak światełko w tunelu. Gdy wszystko inne zamykało się na noc, kiosk Edka świecił się, przypominając, że ktoś jeszcze czuwa.” – Mówi Eugenia.

Światło kiosku, które widać było nawet z oddali, nie było jednak jedynie kaprysem Edwarda. „To forma reklamy” – przyznaje właściciel. „Świecące okno sprawiało, że ludzie wiedzieli, gdzie przyjść za dnia, by kupić to, czego potrzebują.”

Ale tej nocy kiosk przyciągnął uwagę także kogoś innego.

Była godzina 21:37, jak twierdzi Edward. Akurat oglądał w swoim małym mieszkaniu, które znajdowało się zaledwie kilkadziesiąt metrów od kiosku „Ojca Mateusza”. Mówi, że lubi oglądać jakie to dziwne przestępstwa dzieją się w Sandomierzu, przynajmniej w porównaniu do jego nudnego osiedla. Zazwyczaj o tej godzinie kończył oglądać odcinek, a następnie szykował się do snu podśpiewując pod nosem „Barkę”, ale tym razem tuż przed złapaniem przestępcy przez ojca Mateusza nagle usłyszał dziwny hałas – coś jak tłuczone szkło. Myślał, że może to w telewizji lub jakiś sąsiad zbił szklankę, różnie to bywa ze starszymi sąsiadami w nocy. Zatrzymał się na chwilę, nasłuchując czy aby na pewno ma rację. Hałas powtórzył się. Przerywając oglądanie wstał z niechęcią i podszedł do okna, ale kiedy spojrzał przez nie, serce zamarło.

Przy kiosku dostrzegł postać. Była dziwnie ubrana – jakby wyciągnięta z zupełnie innej epoki. „To wyglądało jak nieśmieszny żart” – mówi Edward. „Mężczyzna miał na sobie coś, co przypominało strój dżentelmena z dawnych czasów, ale w jakby nieładzie. Marynarka była pomięta, a cylinder wyglądał, jakby znalazł go na targu antyków.”

Edek nie zastanawiał się długo. Wybiegł z domu, chwytając po drodze kij, który trzymał na swoje wyjścia do lasu na grzyby. Gdy dotarł na miejsce, widok, który go zastał, zaskoczył go bardziej niż sam fakt włamania.

Włamywacz nie zbierał łupów. Nie grzebał w kasie ani nie sięgał po paczki papierosów. Stał na środku kiosku, patrząc na żarówkę zawieszoną na sznurku pod sufitem, jakby to było coś, czego nigdy wcześniej nie widział.
„Co pan tu robi?” – zapytał Edward, ściskając kij. Mężczyzna odwrócił się powoli, a na jego twarzy malowało się zdumienie. „Dobry człowieku, proszę wybaczyć moje zachowanie” – powiedział spokojnym głosem. „Nie jestem złodziejem. Jestem podróżnikiem… i muszę przyznać, że nigdy nie widziałem czegoś takiego. Czy to jest… małe słońce?” – zapytał, wskazując na żarówkę.

Edward opuścił kij, zdezorientowany. „To jest żarówka” – odpowiedział. „Proszę pana, gdzie pan mieszka, że nie wie pan o czymś tak prostym jak żarówka?”

„Nie mieszkałem tu, w tych czasach” – odparł mężczyzna z powagą. „Nazywam się Tomasz Edison. Udało mi się przemieścić w czasie.”

Edward patrzył na niego z niedowierzaniem. „Podróżnik w czasie? Proszę pana, co pan opowiada? Jeśli jest pan zainteresowany żarówkami, mógł pan przyjść rano, to bym panu sprzedał!”

Edison uśmiechnął się lekko. „Nie mogłem się powstrzymać. To światło… jest takie piękne. Proszę mi wyjaśnić, jak to działa.”

Edward nie wiedział, czy się śmiać, czy zadzwonić na policję. Postać przed nim wydawała się jednocześnie niedorzeczna i… przekonująca. Postanowił nie oceniać pochopnie. „Skąd pan pochodzi?” – zapytał ostrożnie.

„Z końca XIX wieku” – odparł Edison z pełnym przekonaniem. „Moja fascynacja światłem doprowadziła mnie tutaj. Nie mogłem się powstrzymać, widząc to cudo. Proszę mi wybaczyć moje nietaktowne zachowanie, ale… jak to działa?”

Edward, choć zaskoczony, postanowił wyjaśnić przybyszowi działanie żarówki najlepiej, jak umiał. „To żadna magia.” – zaczął. „Tu jest żarnik, prąd płynie przez niego i… no, świeci. Rozumie pan?”

Edison słuchał z uwagą, kiwając głową, choć widać było, że część wyjaśnień była dla niego niezrozumiała. „Fascynujące” – mówił, oglądając żarówkę z każdej strony. „Nigdy bym nie pomyślał, że takie cudo jest dostępne dla każdego. Dziękuję za tę lekcję.”

Edward nie zadzwonił na policję. Zamiast tego pomógł Edisonowi posprzątać rozbite szkło i pozwolił odejść. Ale gdy wrócił do mieszkania, coś nie dawało mu spokoju.

„Edison” – powtarzał pod nosem. Nazwisko brzmiało znajomo, ale nie mógł sobie przypomnieć, skąd je zna. Następnego dnia opowiedział o wszystkim swojemu przyjacielowi, Mieczysławowi, który wybuchnął śmiechem. „Edwardzie, no proszę cię! Edison? To przecież wynalazca żarówki! Jakiś przybłęda zrobił sobie z ciebie żarty, a ty się dałeś nabrać.”

Edward nie był przekonany. Postanowił sprawdzić to sam. Wybrał się do biblioteki, by dowiedzieć się więcej o wynalazcy. Kiedy zobaczył zdjęcie Edisona w książce historycznej, zadrżały mu ręce. „To był on” – pomyślał. „Albo ktoś, kto wyglądał dokładnie jak on.”

Do dziś Edward zastanawia się, co naprawdę wydarzyło się tamtej nocy. Czy rzeczywiście spotkał wynalazcę żarówki? A może padł ofiarą zmyślnej mistyfikacji? Jedno jest pewne – „Jasny Kiosk” już nigdy nie będzie taki sam. Jak sam mówi: „Kto w końcu jest wynalazcą żarówki? Edison z książek, którego być może spotkałem w moim kiosku? Czy on sam ukradł swój wynalazek? A może to nie on tak naprawdę wynazł żarówkę? To pytanie będzie mnie dręczyć do końca życia.”

Tym razem żadna żarówka nie wydaje się, aby miała go oświecić.

_______________________________________________

Liczba słów: 1000 (wg Word)

Czułem się jakbym wrócił do szkoły, gdzie też musiałem trochę na siłę dobijać słowa. Starałem się utrzymać zadaną formę narzuconą przez edycję, ale nie wiem czy w sumie się udało

#naopowiesci #zafirewallem
splash545

@pingWIN chyba debiut tu? Pierun w ciemno i poczytam później.

moderacja_sie_nie_myje

@pingWIN Bardzo fajne opowiadanko. O 21:37 ciekawe rzeczy się dzieją

splash545

@pingWIN wydaje mi się, że to nie mógł być Edison, bo skoro przybył do przyszłości, żeby podejrzeć działanie żarówki w kiosku to skąd by to światło istniało przed jego przybyciem skoro on je wynalazł? Tak czy siak spoko Debiut

Zaloguj się aby komentować

Nie dość, że mało się dzieje w LI edycji #nasonety , to jeszcze @George_Stark nie ułatwia mi zadania uparcie nie tagując swoich sonetów jako #diriposta . Dlatego też postanowiłem podjąć polemikę w kwestii imiesłowów.

Rzecz o wszach albo imiesłowach przysłówkowych uprzednich

Wszak warto z imiesłowami się bratać
By z rymów bezkresnych ilości pokładów
Nie powstał gniot jakiś bez ładu i składu
A zjawiskowa leksykalnie szata.

Przeto gdy staję w szranki poetyckie
Uprzedni imiesłów przysłówkowy mami
By trochę poszaleć ze "-wszy" końcówkami
Powplatać je w erystyki epickie.

Tak pomyślawszy, za pióro wnet chwyciłem,
Sonet napisawszy, czekam - niech dojrzewa,
I myślę, gdzie "-wszy" jeszcze upchnąć na siłę.

Nasyciwszy zaś utwór imiesłowami,
Na szczerość się zebrawszy - zapytać trzeba:
Czy aby nie przesadziłem z tymi "-wszami"?

#nasonety #diriposta #zafirewallem
bojowonastawionaowca

@fonfi Tagowanie da się załatwić ;)

Zaloguj się aby komentować

Dobry wieczór, Kawiarenkowicze

Nasza zabawa #naopowiesci trwa w najlepsze, kolega @George_Stark jest tym razem gospodarzem XIII edycji .

Niniejszym przedstawiam drugi odcinek drugiego sezonu przygód szeryfa Kowalskyego, mam nadzieję, że się spodoba

Poprzedni odcinek

***

Kowalsky bez słowa wszedł do biura, rozłożył się w fotelu, bezczelnie wyłożył nogi na biurko i zapalił cygaro. Przez długi czas milczał. Nieznośną ciszę przerwał blady jak ściana biurmistrz Hopper.
- Dobrze pana widzieć szeryfie...
- A dziękuję! - ożywił się Kowalsky
- Jak zdrowie? - z głupia frant zapytał burmistrz
- świetnie. Ptaszki ćwierkają, że to pan posłał po śledczych ze st. Augustino - zmienił ton szeryf
- Musiałem, przykry obowiązek służbowy...
- Ach tak, oczywiście. Ja też mam pewne przykre obowiązki służbowe.

Po czym wstał i udał się do wyjścia. W drzwiach odwrócił się i powiedział
- Pańska ostatnia kadencja będzie niezapomniana, gwarantuję to panu.

Przyszłość szeryfa malowała się w jasnych barwach. Ostatnie wydarzenia przekonały go dobitnie, że jest urodzony pod szczęśliwą gwiazdą. Niebiosa nagrodziły mu cięzką służbę, pozbył się wszystkich problemów a i wiedział, że po takiej kompromitacji władze stanowe będą się trzymać od niego z daleka. Na dodatek znowu miał pod ręką Teddyego, tym razem uwiązanego na łancuchu zwanym Caroline. Co do niej szeryf miał wielkie plany, młodziutka, piękna, biała dziewczyna będzie świetnym wabikiem na wszelkie zło w czarnej postaci.

Niestety, mijały dni i zło się nie ukazywało. Jednak jak to mawiał Kowalsky - szczęściu trzeba czasem dopomóc.

Teddy siedząc przy swoim biurku z wielkim zainteresowaniem czytał gazetę gdy jak duch znikąd pojawił się przed nim Szeryf.

- Szykuj się, jedziemy na akcję.

- Sekundka, tylko doczytam reportaż o...

- Chuj z reportażem! - zdenerwował się Kowalsky = gdzie Caroline?

- W motelu... - niepewnie odrzekł McPenny

- Najwyższy czas żeby się nią zająć. Siedzenie w motelu to nie życie. Pojedz po nią i weź ze sobą. Spotkamy się koło mostu nad Green River.

- Mam zabrać Caroline na akcję? - zdumiał się Teddy - Po co?!

- Najwyższy czas was czegoś pożytecznego nauczyć, ja kurwa wiecznie żyć nie będę! - zakończył rozmowę Kowalsky

Było samo południe gdy po drewnianych deskach nad Green River stukały kopyta trzech wierzchowców. 

- Dobrze się spisaliście w sądzie, zwłaszcza ty Caroline

- Dziękuję szeryfie - uśmiechnęła się panienka

- Teraz, mam nadzieję też mnie nie zawiedziesz. Dzisiaj zdecydujesz kim będziesz.

Przejechali na drugą stronę Green River i szeryf jadąc na przedzie wypatrywał czegoś na brzegu. Nie minął kwadrans jak wstrzymał konia i zsiadł z niego.

- Jesteśmy na miejscu - zakomunikował - Teddy, ty tu zostajesz i pilnujesz koni. Choćby nie wiem co, nie ruszaj się stąd ani na dwa kroki, rozumiesz?

- Tak jest - Teddy się lekko zaniepokoił

- Ty Caroline idziesz ze mną. Weź tylko butelkę whisky, nic innego nie będzie nam potrzebne - powiedział widząc jak sięga do juków

I udali się w stronę brzegu odprowadzani zaniepokojonym wzrokiem zastępcy McPennyego. Niebawem zniknęli mu z oczu wzmagając tylko niepokój. Po krótkim marszu szeryf rozejrzał się.

- No, to idealne miejsce - powiedział z zadowoleniem - gotowa do akcji?

- Tak, szeryfie - odpowiedziała Caroline

- Widać stąd rzekę, tu jest płycizna, co najwyżej woda do pasa. Widzisz tych smoluchów z wędkami po drugiej stronie?

Caroline wyjrzała przez zarośla.

- Tak, widzę ich.

- Idź na brzeg, rozbierz się i popluskaj w wodzie.

- Szeryfie!! - zaoponowała czerwona jak burak Caroline

- Masz ich tu ściągnąć, rozumiesz? Mają tu sami przyleźć a nie ma lepszego sposobu na to.

- Ale nie tak... Nie jestem jakąś dziwką!

- A więc wracamy? Jesteś tchórzem? Tym jesteś? - spytał Kowalsky

Spojrzał na nią z pogardą, po czym się odwrócił i odszedł. Nie uszedł kilku metrów jak Caroline go dogoniła i złapała za ramię.

- Dobrze, zrobię to! - wykrzyczała to ze złością w oczach - tchórzem nie jestem! Już nie!

I zaczęła zrzucać z siebie ubrania. Szeryf uśmiechnął się w duchu, tego właśnie się spodziewał.
Po paru chwilach całkiem naga Caroline piszcząc radośnie pluskała się w rzece. Kowalsky zajął dogodne miejsce i w ukryciu czekał na rozwój wydarzeń. Nie musiał długo czekać, na odległym drugim brzegu dwie czarne postacie wstały, chwilę przypatrywały się z oddali występowi dziewczyny i powoli zaczęły się zbliżać brodząc w płytkiej wodzie. Caroline nie wyszła ze swojej roli, bawiąc się i śmiejąc radośnie.
Smoluchy cały czas się zbliżali aż dziewczyna zwróciła ku nim głowę udając zaskoczoną i po chwili piszcząc zaczęła uciekać w stronę brzegu potykając się co chwila. Czarnuchy były szybkie, po paru chwilach dogonili ją, pochwycili i szamocącą się dziewczynę zaciągnęli w stronę zarośli, rozglądając się przy tym na wszystkie strony. Wyższy z nich, rzucił Caroline na ziemię i zaczął rozpinać pas u spodni. Mniejszy doskoczył do niej i trzymał ją mocno, wnet blade pośladki dziewczyny zaczęły się czerwienić pod soczystymi uderzeniami skórzanego pasa. Caroline darła się w niebogłosy.
- Będziesz grzeczna? To przestanę - powiedział dryblas

- Będę! - skwapliwie obiecała łkająca dziewczyna

- No to się zabawimy, klękaj - mniejszy z murzynów opuścił spodnie i wyciągał kuśkę

- Ja też mogę? - zza ich pleców odezwał się Kowalsky trzymając swoje colty w dłoniach

Caroline w mig się uwolniła z rąk zaskoczonego smolucha i zniknęła w gęstwinie.

- Ręce w górze padalcu - rzucił szeryf do mniejszego który próbował podnieść spodnie - stój jak stoisz, poczekamy chwilę na panienkę, zaraz wróci. I wtedy się zabawimy.

Po chwili rzeczywiście pojawiła się Caroline z tą różnicą, że pospiesznie ubrana i w jej oczach już nie było łez tylko wściekłość.

Szeryf podał jej swojego colta i powiedział - Teraz właśnie wybierzesz kim będziesz.

Kowalsky uderzeniem kolby strzelby w głowy pozbawił przytomności obu murzynów.

- Połamię im te kulasy żeby nie uciekli - dodał

Fachowo zabrał się do rzeczy, mocnymi uderzeniami gruchotał kolejno kości nieprzytomnych osobników. Dryblas się ocknął i dorobił się jeszcze złamanego nosa.

Mniejszego murzyna Kowalsky ocucił nurzając mu głowę w zimnej rzece.

Jęczących z bólu i błagających o litość posadził przy niewielkim drzewie.

- No, są gotowi - powiedział z wyraźną satysfakcją

- Chcę żeby cierpieli bardziej - warknęła Caroline z wściekłością celując do niedawnych oprawców

- Możemy ich podpalić, taki wstęp do tego co ich czeka w piekle.

- Zróbmy to - ochodzo się zgodziła

Kowalsky otworzył litrową whisky, pociągnął dużego łyka i podał Caroline która zrobiła to samo. Następnie podniósł leżacy pas, oplótł murzynów za szyje do drzewa i obficie oblał ich whisky aż wysuszył butelkę do cna. Ci w przerażeniu obserwowali jak podaje zapaloną zapalniczkę Caroline która z uśmiechem rzuciła ją w ich kierunku. Po chwili łagodny szum rzeki przerwał przeraźliwy wrzask dwóch gardeł murzyńskiej pochodni. Szeryf z dziewczyną stali i bez słowa obserwowali aż krzyki ucichły i czarne tułowy w bezruchu dopalały się do reszty.

- Nawet Jezus nienawidził wędkarzy - powiedział Kowalsky - Wracajmy.

cdn.

***

#naopowiesci
#zafirewallem
moll

@moderacja_sie_nie_myje nie powinno być tułowia? albo zewłoki... Byłoby malowniczo

splash545

@moderacja_sie_nie_myje będzie co czytać popołudniu

splash545

@moderacja_sie_nie_myje no to był zdecydowanie mocny odcinek.

Zaloguj się aby komentować

A ja dalej...

A ja dalej szczerze kocham ją,
Każde spojrzenie, i każde jej słowo
Cierpie gdy nie mogę zaczac 'na nowo'
Tak bardzo rani to duszę mą,

Chodź była to decyzja roztropna,
W każdym fakcie przemyślana,
Wręcz dorosłą określana,
Dla mnie - zbyt pochopna,

I każdy wieczór to rozdrapuje,
Nad każdym słowem myśle,
Nad wszelką decyzją debatuje,

Ale przecież - ze soba dyskutuje,
Ona już nawet smsa nie wyśle,
A ja kazde wspomnienie eksploatuje...

Eh
#zafirewallem
Cybulion userbar
22f967aa-8c74-4517-8744-96f5bfd952d2
splash545

Niezdrowo tak, trza żyć dalej.

Zaloguj się aby komentować

witam serdecznie i pozdrawiam serdecznie i zapraszam do zabawy

temat: piździ

czapka
apka
kalesony
zrobiony

#naczteryrymy #zafirewallem #poezja
swrscyk

@roadie


Ejże jak pizdzi!


Przydałaby się druga czapka

Chyba zamówię, jest od tego apka

A może jeszcze kalesony?

Dobrze ze nie jestem z cukru zrobiony!

fonfi

Aż wstyd mi takie coś wrzucać, ale jak bym nie kombinował to ciągle to samo mi wychodzi...


Sto(r/l)czyk


Wpadłem w te krzaki aż spadła mi czapka,

Szczęśliwie, sprawnie odpięła się klapka,

—bo z klapką od żony mam kalesony —

I stolczyk w tych krzaczkach już jest zrobiony…

PaczamTylko

Piękne niebo, słońce świeci, więc po co mi czapka

wyszedłem z domu, lecz była to mrozu pułapka

zostały w szafie rękawiczki oraz me kalesony

Boziu jak piździ, mój siurek na sopel zrobiony

Zaloguj się aby komentować

Inwazja na kiosk 

W poniedziałkowy poranek do kiosku stojącego przy parku przyszła dostawa gazet, słodyczy oraz przekąsek. Pan Ziutek jego właściciel, zabrał się za rozpakowywanie dostawy na półkach. Z pierwszymi czterema pudłami poszło zaskakująco szybko, lecz ostanie okazało się przerażające ciężkie dla Pana Ziutka. Była w nim ogromna ilość przekąsek, która miała wystarczyć na najbliższy kwartał. Właściciel wciągając ten ogromny karton do małego pomieszczenia delikatnie uszkodził drzwi od kiosku. Nie stało się nic strasznego ale wskutek uszczerbku pozostała delikatna przestrzeń między ścianą a drzwiami. Po całym dniu pracy w kiosku Ziutek mógł go nareszcie zamknąć, zrobił to ochoczo i wrócił do domu.  

Tej nocy było dosyć chłodno i deszczowo. Trzy młode wiewiorki wpadły na pomysł żeby schować się przed chłodem w kiosku. Biegając dookoła niego rudy wiewiór Jurek wypatrzył delikatną szczelinę w drzwiach i wbiegając w nią zawołał resztę swojej ekipy. Wiewiórka Jarosława wskoczyła za nim z wielkim impetem a jako ostatni do kiosku wturlał się puchaty Jarogniew. 
Jarosława gdy tylko się podniosła krzyknęła zachwycona:
- Zobaczcie, jesteśmy w raju! Nie pada, nie wieje!
- Do tego mamy zapas jedzenia na długi czas! - wtórował jej Jurek.

Cała trójka zaczęła buszować po malutkim kiosku. Skakały z półki na półkę. Nie przejmując się przy tym, że słodycze i gazety spadały gdzie popadnie. Po dłuższej chwili frajdy wiewiórka Jarosława zgłodniała. Zaczęła walczyć z opakowaniem orzeszków, chcąc je otworzyć. Niestety nie udało się. Spróbowała z następnym i następnym. W końcu zobaczył to Jarogniew i wspólnymi siłami udało im się rozszarpać opakowanie, a z jego wnętrza wysypała się mieszanka orzechów. Na pyszczkach wiewiórek od razu pojawił się uśmiech a w małych czarnych oczkach błysk zachwytu. Najedzone, ukryły się w najciaśniejszym i ciemnym kąciku kiosku na delikatną drzemkę. 

Ziutek wstał wcześniej niż planował. Przyszedł do kiosku szybciej w dobrym humorze, licząc na spokojny dzień po wczorajszej cieżkiej pracy przy rozkładaniu towaru. Jednak gdy tylko otworzył drzwi jego oczom ukazał się jeden wielki bałagan. Gazety, które wczoraj tak starannie układał były porozrzucane po półkach, ladzie oraz podłodze. A co najważniejsze wszędzie i to dosłownie wszędzie leżały orzechy wśród strzępków ich opakowań. To był ogromny szok dla Pana Ziutka, który natychmiast zadzwonił na policję zgłaszając napad na jego kiosk! Funkcjonariusze, którzy przybyli po chwili po pobieżnych oględzinach nie stwierdzili śladów włamania. Przyjęli więc tylko zgłoszenie i odjechali jeszcze szybciej niż przyjechali. A w tym czasie małe wiewiorki wystraszyły się hałasu dobiegającego z kiosku i nawet nie drgnęły ze swojego kącika. Biedny Ziutek został z kwitkiem i bałaganem. W dalszym ciągu nie wiedząc co się w tym jego kiosku stało. Zmartwiony tą sytuacją posprzątał swój przybytek i postanowił szybciej go zamknąć.

Gdy przyszedł wieczór i nastała cisza Jarosława wyskoczyla z kącika wykrzykując:
- Co tutaj się wydarzyło?
- Nie mam pojęcia. - odpowiedział jej Jurek.
- Jestem juz głodny. - skwitował Jarogniew.
Gryzonie znów zaczęły swoją zabawę i ucztę w kiosku, nie zwracając na nic uwagi i robiąc szybko bałagan na nowo. Za to zabawa była przednia. Skakały po półkach udając, że skaczą ze spadochronem na podłogę. Ta niesamowita zabawa trwała jeszcze kilka godzin, aż wiewiorki straciły całą swoją energię i ułożyły się w swoim kąciku na regenerację.Tak minęła noc. 

Rankiem Pan Ziutek otworzył kiosk i zobaczył jeszcze gorszy bałagan niż wczoraj. W jego oczach pojawiły się łzy.
- Nie wierzę co tutaj się dzieje! Nie jestem w stanie zrozumieć skąd ten bałagan i otwarte paczki orzeszków?! - Ziutek zadawał sobie takie pytania i nie potrafi na nie odpowiedzieć. Mając mętlik w głowie sprzątał i obsługiwał klientów zastanawiając się jak to możliwe. Sytuacja powtarzała się wciąż przez kolejne dni, a właściciel tylko cieszył się, że nikt nie dorwał się przy tym do jego utargu.

Gdy minął tydzień od pierwszego zdarzenia na dworze się wypogodziło, więc młode polatuchy postanowiły wrócić do swojego środowiska naturalnego. Ziutek przychodząc z rana był przygotowany na widok nieporządku w swoim kiosku. Jednak gdy otworzył drzwi i wszedł, przetarł oczy nie dowierzając. Tym razem wszystko było na swoim miejscu i tak już zostało. A właściciel kiosku nigdy nie dowiedział się, że przez ten czas był napadany przez wiewiórki.

Gdzie więc reportaż, spytacie? Otóż został napisany przez dziennikarkę lokalnej gazety Panią Marlenę, która zainteresowała się serią tajemniczych napadów na kiosk. Lecz owoc jej pracy zjadły szczury, które zalęgły się w jej biurze.
#naopowiesci #zafirewallem
moll

@Patkapsychopatka cześć, Robaczku!

Sofie

Fajnie się czytało

bojowonastawionaowca

@Patkapsychopatka a kogo to moje owcze oczy widzą!

Zaloguj się aby komentować

Dobry wieczór

Wygląda na to, że udało się wygrać. Bardzo mi miło :)
Dzisiejszy temat to:
Świąteczna gorączka
Rymy: miał - szał - prezenty- puenty

Dobrej zabawy

#naczteryrymy #poezja #zafirewallem
PaczamTylko

Zapomniałbym żem choinkę kupić miał

Święty Mikołaj nie pomoże, żona wpadnie w szał

afera będzie o to gdzie położy wszystkie prezenty

jednak choinki nie kupiłem, odwiodły mnie od zakupu enty

76602f20-831b-4364-902f-0625fb680c0f
ambalabamba

Ktoś tu kupić prezent miał

I nie zdążył, więc wpadł w szał.

Może za rok będą prezenty?

W tym roku ich nie ma i nie ma też puenty.

Szuuz_Ekleer

Chińskie przedmioty migiem poszły na przemiał

To wynik zeszłorocznego pędu ludzi, istny szał

Konsumpcjonizm nakłonił kupić bylejakie prezenty

Weź człowieku coś ręcznie robionego, posłuchaj puenty

Zaloguj się aby komentować