Zdjęcie w tle
Kawiarnia "Za Firewallem"

Społeczność

Kawiarnia "Za Firewallem"

51

"Mnie to się marzy, żeby ona była miejscem wszelkich swawoli słownych" @George_Stark Obecnie trwające zabawy: #naczteryrymy #nasonety #naopowiesci

Perypetie nowoczesnych chłopów z morderstwem w tle

Dziś nad patelnią Bożena się głowi:
Co chce na obiad jej zadek książęcy?
Idźże no Wiesiek owcę odłowić
Bo zjadłabym dzisiaj kotlet jagnięcy

Jednakże owce to nie są ciecie:
Jedna użyła kopnięć sekwencji
Już chłopu klejnoty do ziemi gniecie
Prowadząc go rychło do impotencji.

Wyrwał się krzycząc: “odegram się Tobie,
Ty jesteś warta mi funtów kłaka!-
Dosyć mam w życiu podstępnych kobiet”
I wrzucił ją całą do swego rębaka.

Bożeny z Owcą po takiej zmowie
Szaty swe zrzucił jak Pan wylewny.
“Nie muszę gotować już takiej krowie
Poszukam sobie prawdziwej królewny”

#nasonety
#zafirewallem

Zaloguj się aby komentować

SERCE NIE SŁUGA

Snuje się rolnik środkiem pola
Paląc papieros przez szklaną rurkę
Szczyt jego głowy zdobią zakola
Czesiek łysieje przez swoją córkę

Bo owa córka co rusz co chwila
Innego gacha ściąga do domu
Wczoraj gówniarze wycierał gila
Dziś pełnoletnia, na co to komu?

Tu "zięć" z Nigerii, tu z Senegalu
Aż ciężko złapać który jest który
Latem tańczyła na jakimś balu

Tam poleciała już z grubej rury
Bo rozkochała starego Edka
Kiedyś Czesława zgarnie karetka

#nasonety
#zafirewallem
moll

@George_Stark to brzmi jak Twoje własne

Zaloguj się aby komentować

Bajka nieregulaminowa, która nie bierze udziału w konkursie:

Za siedmioma górami, za siedmioma lasami, za siedmioma dolinami mieszkała czarownica, która miała wszędzie cholernie daleko.

Mieszkała w małej chatce ukrytej gdzieś głęboko w lesie. Kiedy koleżanki spotykały się na Łysej Górze na plotki, wino i tańce, ona siedziała w domu i patrzyła w ogień, w którym pomimo zakłóceń (miała bardzo słabe łącze fajerowe) mogła oglądać jak dziewczyny się bawią.
Gdy kolejny raz tego dnia zerwało jej połączenie kiedy chciała wrzucić do sieci przepis na muchy w konwaliowym sosie, czarownica wstała, tupnęła nogą i postanowiła przeprowadzić się w bardziej cywilizowane okolice. Nie wiedziała jednak dokąd dokładnie i nie potrafiła wybrać miasta, w którym miałaby zamieszkać. Postanowiła więc poprosić o pomoc swoich domowników. Miała ich wielu, bo wszyscy chcieli zamieszkać z czarownicą, która tak dobrze gotowała.
-Sowo, sowo co mieszkasz na strychu, pomóż mi wybrać miasto w którym powinnam zamieszkać!
Sowa zleciał ze strychu, ułożył swoje jak zwykle poczochrane pióra i odrzekł:
-Byłem raz w mieście, gdzie zbrodnie były na porządku dziennym. Z przyjacielem szukaliśmy winnych, ale okazało się, że wszyscy byli czemuś winni. Nie polecam ci tego miejsca czarownico, to nie jest miasto dla takich jak ty - i odleciał radośnie pohukując.
Czarownica podrapała się po głowie i zawołała pannę rusałkę o włosach jak brązowe wodorosty.
-Rusałko, co mieszkasz w stawie za domem, pomóż mi wybrać miasto w którym powinnam zamieszkać!
-Byłam raz w mieście, gdzie było pełno wody - słodkiej, słonej, do wyboru - rzekła rusałka. -Ale było tam też pełno ludzi, trochę za dużo jak dla mnie - i rusałka zostawiając po sobie mokre ślady pobiegła do malutkiego, zarośniętego rzęsą stawu. 
Czarownica nieco się zasępiła. Co teraz? 
Wezwała więc smoka z zielonymi łuskami:
-Smoku, co mieszkasz pod schodami, pomóż mi wybrać miasto w którym powinnam zamieszkać!
Smok przeciągnął się po kociemu i uśmiechnął:
-Czarownico, ja znam pewne piękne, pełne zabytków miasto, które jest pełne smogu, którego smoki nie lubią. Pomimo starożytnego klimatu nie polecam! - i machnąwszy skrzydłami odleciał. Zrobił kółko pod sufitem chatki i płynnym ruchem wleciał pod schody, gdzie zwinął się w kłębek i ułożył na swoim posłaniu.
No nikt nie mówi mi nic dobrego o dużych miastach, może wybiorę jakieś mniejsze?- pomyślała czarownica i zawołała ducha poety. Duch zalągł jej się w biblioteczce - prawdopodobnie przyniosła go w zakupach z antykwariatu. Poradniki mówiły jak pozbyć się takiego paskudztwa, ale czarownica polubiła swojego ducha i nie miała zamiaru sięgać po wodę święconą.
-Duchu poety, co mieszkasz w biblioteczce pomóż mi wybrać miasto w którym powinnam zamieszkać!
Duch westchnął i odezwał się jękliwym głosem - Znam jedno nieduże miasto, ale ono wkrótce umrze. Nie warto się do niego przeprowadzać - i duch poety z wizgiem wleciał do biblioteczki by stukać o szkło w środku nocy, co jest podstawowym zajęciem duchów.
Czarownica miała mętlik w głowie.
A może zapytam sierotkę?
-Sierotko, co mieszkasz pod biblioteczką, pomóż mi wybrać miasto w którym powinnam zamieszkać!
Sierotka z dwoma długimi warkoczami wychyliła się spod biblioteczki.
-Pochodzę z miasta gdzie ludzie bez żadnego wstydu mówią wierszem do innych ludzi. Nie myśl nawet o tym, nie warto - i schowała się żeby po ciemku cieszyć się książkami, które udało jej się podebrać z biblioteczki.
Czarownica, odrobinę rozczarowana spojrzała na krasnoludka, który tuptał właśnie przez pokój zajęty własnymi sprawami.
-O, krasnoludku, co mieszkasz pod progiem pomóż mi wybrać miasto w którym powinnam zamieszkać!
Krasnoludek zdjął czapkę i podrapał się po głowie. 
-Są miasta które mają ładne rzeki, co ładnie wychodzą na zdjęciach. Lepiej się jednak cieszyć tym co się ma, a nie pragnąć tego co wydaje się być lepsze u innych - i wziąwszy swojego miniaturowego psa na smycz udał się pod próg.

Czarownica, co wszędzie miała daleko, usiadła zmartwiona przy stole i spojrzała przez okno na ogród, gdzie rosły tysiące krzaków róż, skąpanych niedawnym deszczem. Staw mienił się jasno w jesiennym słońcu, a meduza, która zamieszkała w nim zeszłego lata machała radośnie mackami. Kilka motylich wróżek uwijało się wokół ostatnich jesiennych astrów. 
Czarownica pomyślała, że nigdzie indziej nie znajdzie tak wielu przyjaciół.

-Chyba jednak tu zostanę. A koleżanki będą musiały uruchomić swoje miotły i przylecieć do mnie!

663 słowa

#naopowiesci #zafirewallem
3cf68524-8f44-4601-9ae5-a276461bc00d
splash545

@KatieWee bardzo fajne i urocze opowiadanie! A krasnoludek szczególnie przypadł mi do gustu.

ErwinoRommelo

Brałko 3 słów do 666 ehhh tak blisko a tak daleko.

Zaloguj się aby komentować

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
No dobrze, moi Drodzy!

Sonety sonetami, zabawa Wam się chyba podoba, co mnie ogromnie cieszy, ale trzeba też zająć się prozą. Oto przedstawiam Wam bajkę, którą udało mi się zamknąć w trzech tomach:

***

Królestwo

Tom Pierwszy

Za siedmioma górami, za siedmioma lasami, za siedmioma dolinami było sobie kiedyś Królestwo. Przez wiele lat rządził w nim król o imieniu Sam, a wszystkie te długie lata jego panowania były dla Królestwa czasem dostatku i powszechnej szczęśliwości. Mieszkańcy Królestwa mieli wówczas wszystkiego w bród, nie wyłączając nawet mleka i miodu, a jeśli czegoś nie mieli, to nie mieli wyłącznie kłopotów i problemów. Nie można jednak powiedzieć żeby za nimi tęsknili, i to nie tylko dlatego, że mało kto tęskni za kłopotami i problemami, ale przede wszystkim dlatego, że po tylu latach roztropnego panowania króla Sama mieszkańcy Królestwa nie pamiętali już że coś takiego jak kłopoty i problemy w ogóle kiedyś istniało.

Wśród mieszkańców Królestwa ten brak kłopotów i problemów brał się z centralizacji władzy. To nie było wcale tak, że kłopotów i problemów w Królestwie w ogóle nie było – to nie jest przecież możliwe. Nie docierały one tylko do mieszkańców, a działo się tak z tego powodu, że wszystkie problemy i kłopoty trafiały najpierw do króla Sama, on sobie z nimi radził, a lud otrzymywał od razu gotowe rozwiązania. Takim właśnie dobrym królem był król Sam.

Pewnego dnia jednak król Sam stanął przed obliczem problemu, który, w przeciwieństwie do mnóstwa poprzednich kłopotów i problemów, które z przyzwyczajenia rozwiązywał od ręki, był dla niego niemałą zagwozdką. Tamtego ranka, kiedy król Sam wstawał rano z łóżka żeby zająć się czekającymi go tego dnia kłopotami i problemami do rozwiązania, nie był jak zazwyczaj pełen werwy i energii. Poczuł jakieś dziwne zmęczenie i melancholię, a na dodatek coś strzyknęło mu w plecach, przez co na śniadanie musiał udać się pochylony, bo inaczej ból byłby nie do wytrzymania.

– „Oho, starość mnie dopadła. Niedługo chyba przyjdzie umierać.” – pomyślał roztropnie roztropny król, a myśl ta zmartwiła go ogromnie, bo oto pojawił się niezaplanowany problem do rozwiązania. Cały kłopot z tym problemem polegał na tym, że król Sam, przyzwyczajony do rozwiązywania kłopotów i problemów dopiero wówczas, kiedy się pojawiały, nie zwykł był się martwić na przyszłość i z tego powodu nie zadbał zawczasu o potomka, który mógłby po nim przejąć władzę nad Królestwem.

– „Co zrobić? Co zrobić?” – zastanawiał się król Sam przy śniadaniu, kiedy jadł jajeczniczkę z przepiórczych jajeczek na masełku z mleczka od młodych jałóweczek popijając ją herbatką z miodkiem.

– „Jak zaradzić? Jak zaradzić?” – zastanawiał się król Sam przy obiedzie, kiedy jadł pieczone przepióreczki w sosie miodkowym i popijał je winkiem z winogronek dojrzewających w słoneczku na południowym stoku Zamkowego Pagóreczka.

– „Cóż począć? Cóż począć?” – zastanawiał się król Sam przy kolacji, kiedy przeżuwał wysobiałkowe pszczółki przyrządzone na ostro i popijał je śmietanką z sptasiego mleczka.

I tak zeszło królowi na tych rozmyślaniach kilka dni, a wszystkie inne kłopoty i problemy, które się w tym czasie pojawiły, zeszły na dalszy plan. Mieszkańcy Królestwa odczuli to boleśnie na własnej skórze, bo oprócz rozmaitych innych kłopotów i problemów, które nierozwiązane przez króla spadły na nich, w tych właśnie dniach w Królestwie pojawił się straszny smok, który pożerał prawiczków. Zdarzało się i wcześniej tak, że smoki nawiedzały Królestwo, ale król Sam zawsze radził sobie z tym problemem wydając edykt każący rozprawiczać wszystkich chłopców, a kiedy edykt był już wykonany, smoki umierały wówczas z głodu. Tym razem jednak król, głowiąc się nad sukcesją tronu, a i odczuwając silną frustrację z powodu pierwszego w swoim życiu problemu, którego rozwiązać nie potrafił, edyktu nie wydał. Wątpliwym zresztą jest czy król Sam, zajęty swoimi rozważaniami, w ogóle pojawienie się tego smoka w Królestwie zauważył.

Prawiczkowie byli zjadani, król rozmyślał, kryzys demograficzny w Królestwie się nasilał. Wywołało to niepokój wśród poddanych króla Sama, zebrali się oni więc na Rynku i zaczęli radzić. Radzenie to szło im niesporo. Przekrzywiali się tylko nie potrafiąc dojść do porozumienia, nie byli bowiem zwyczajni do rozwiązywania kłopotów i problemów. Traf chciał jednak, że w tamtym czasie przebywała w Królestwie karawana kupiecka z innego Miasta, która przybyła aby nabyć w korzystnych cenach mleko i miód – towary, których wśród poddanych króla Sama nigdy nie brakowało.

– Jak to nie ma mleka i miodu?! – wykrzyknął przywódca karawany, kiedy udało mu się odciągnąć na bok jednego z radzących, którego znał, ten wcześniej zajmował się bowiem kupiectwem. W czasie rozmowy dowiedział się od byłego już kramarza o problemach i kłopotach trawiących Królestwo, które były między innymi powodem braków na rynkach tych towarów, które poza Królestwem uchodziły za luksusowe.

– Prowadźcie więc do króla! – zakrzyknął ten przybysz z obcego lądu, miał bowiem pewien pomysł na unormowanie sytuacji, do czego było mu pilno, gdyż miał przecież swoje zobowiązania handlowe.

– Królu! – powiedział przybysz, kiedy stanął przed obliczem króla. – Jeśli nie masz sukcesora, a ciągłość władzy monarszej musi być zachowana, nie masz bowiem głupszego rozwiązania nad oddanie władzy w ręce ludu, a już tym bardziej twojego, niech będzie tak, że następcą tronu zostanie ostatnia osoba, z którą przed śmiercią porozmawiasz!
Być może nie był to najlepszy pomysł, ale król Sam, zmęczony już przedłużającym się zamartwianiem nad problemem sukcesji, zgodził się na to rozwiązanie i postanowił od razu obwieścić je swoim poddanym. Wyszedł więc ze swojej Królewskiej Komnaty na swój Królewski Balkon, skąd zwykł wygłaszać swoje Królewskie Przemowy do ludu i natychmiast ogłosił mieszkańcom swoją Królewską Decyzję. Gdy tylko zakończył to Swoje Królewskie orędzie nad Królestwo nadleciał smok i ten smok wówczas króla Sama zjadł.

Okazało się wtedy, że ostatnią osobą, z którą król Sam rozmawiał był ów kupiec. Na mocy więc dopiero co ustanowionego prawa to właśnie on został nowym królem. Kupiec ten miał na imię Tom, a że nie było wcześniej króla o takim imieniu, został zapamiętany przez potomnych jako Tom Pierwszy.

Tom Drugi

Żeby jednak król Tom mógł zostać obdarowany przez Historię liczebnikiem porządkowym, musiał nastać po nim jakiś kolejny król Tom, który, dla odróżnienia, byłby nazywany Drugim. Tak też rzeczywiście się w Królestwie zdarzyło. A jak to z tym królem Tomem Drugim było? Posłuchajcie.

Król Tom, później nazwany Pierwszym, był władcą innym niż jego poprzednik, król Sam. W odróżnieniu od dobrego władcy Sama, którego w Królestwie długo wspominano z rozrzewnieniem, a czasami nawet ze łzami w oczach, król Tom nie rozwiązywał problemów i kłopotów swojego ludu. Wręcz przeciwnie. To król Tom był przyczyną kłopotów i problemów, które tak nagle spadły wtedy na mieszkańców Królestwa. Zły ten władca zaprowadził nowe porządki opierając funkcjonowanie Królestwa na zasadach wolnorynkowych. Każdy obywatel został pozostawiony sam sobie, musiał radzić sobie samodzielnie, co już stanowiło bardzo poważny problem dla mieszkańców Królestwa, którzy do tej pory dostawali wszystko to, czego potrzebowali, a o tym co mieli robić decydował nadany im przez króla Sama przydział. Zupełnie nie odnajdujący się w nowej rzeczywistości, pozostawieni samym sobie ludzie musieli sobie jednak jakoś radzić, choć z tym radzeniem sobie radzili sobie wyjątkowo źle. Król Tom rządził natomiast twardą ręką. Jedyną rzeczą, która go interesowała było zapełnianie Królewskiego Skarbca coraz to większymi bogactwami, które ściągał z poddanych za pomocą coraz to nowych danin i podatków. Wszystkie edykty, które wydawał dotyczyły wyłącznie gospodarki, a w czasie długich przemów i wieców prezentował kolejne makroekonomiczne wskaźniki, które obrazowały to, że za jego rządów w Królestwie żyje się zdecydowanie lepiej. Mieszkańcy niewiele z tych przemów i kolorowych wykresów rozumieli, zresztą nie za bardzo ich one interesowały, a to głównie z tego powodu, że zauważali, że, niezależnie od tego, co mówi król Tom, im samym żyje się zdecydowanie gorzej. Nie posiadali jednak na ten temat żadnych danych, których nie potrafili ani zbierać, ani zestawiać, ani przedstawiać graficznie, toteż kiedy stawiali się u króla na audiencji celem przedstawienia swoich problemów, król odsyłał ich z kwitkiem, za który to kwitek również musieli Opłatę Urzędową uiścić.
Mieszkańcy Królestwa popadali w nędzę. Brakowało żywności, gdyż wyznaczeni przez króla Sama rolnicy nie wiedzieli jak radzić sobie z problemem zachwaszczenia pól. Chaty się waliły, gdyż wyznaczeni przez króla Sama cieśle nie wiedzieli jak rozwiązać problem butwiejących belek. Nawet Królewski Zamek był w coraz gorszym stanie, gdyż wyznaczeni przez króla Sama murarze nie wiedzieli jak rozwiązać problem pękających murów, nikt im zresztą tego też robić nie kazał, gdyż król Tom zajęty był innymi, dużo ważniejszymi dla niego sprawami. Mieszkańcy Królestwa popadali w nędzę tak głęboką, że nawet nękający Królestwo smok odleciał, a inne przestały się zjawiać. Występowanie prawiczków było bowiem – z powodu braku innych rozrywek, za które trzeba było płacić pieniędzmi, których mieszkańcom brakowało – coraz rzadsze. Sami zresztą prawiczkowie, jeśli już nawet udało się jakiegoś znaleźć, nie byli też szczególnie apetyczni – ot, brudni, wychudzeni młodzi chłopcy. Żaden łakomy kąsek. Nawet dla smoka.

– Co tu o was takie braki w zatowarowaniu? – zapytał pewnego dnia przywódca jednej z karawan nędzarza, którego znał, ten wcześniej zajmował się bowiem kupiectwem. W czasie rozmowy dowiedział się od byłego już kramarza o problemach i kłopotach trawiących Królestwo, które były między innymi powodem braków na rynkach towarów, które poza Królestwem nie były obłożone tak horrendalnymi podatkami, że nadal opłacało się je jeszcze produkować.

– Prowadźcie więc do króla! – zakrzyknął ten przybysz z obcego lądu, miał bowiem pewien pomysł na unormowanie sytuacji, do czego było mu pilno, gdyż miał przecież swoje zobowiązania handlowe.

– Królu! – powiedział przybysz, kiedy stanął przed obliczem króla. – Zamek twój iście przebogatym jest! Widzę, że złotem ocieka, że każda ściana tym cennym kruszcem wysadzana! Doprawdy imponujące! Ze złotem jednak wiążą się pewne niebezpieczeństwa. Metal to owszem, szlachetny. Piękny i cenny, ale przy tym o dużej gęstości i miękki. Nie nadaje się zupełnie na konstrukcje, a tylko je obciąża. Być może zauważyłeś, że na murach twojego zamku tu i ówdzie pojawiają się pęknięcia? To wszystko na skutek zbytniego obciążenia ścian nośnych złotem! Wiemy o tym my, mieszkańcy naszej Krainy, która słynie z najlepszych inżynierów i najlepszej czekolady! Królu! Materiału konstrukcyjnego potrzebujesz, bo inaczej to całe bogactwo kiedyś ci się na łeb zawali! A tak się składa, że nasi inżynierowie taki materiał opracowali i myślę, że moglibyśmy nawiązać obustronnie korzystne kontrakty handlowe, gdybyś tylko zechciał wysłuchać mojej propozycji. Mam akurat ze sobą kilka próbek. – kupiec poklepał się po sakwie.

Król Tom rozejrzał się po komnacie i rzeczywiście wspomniane pęknięcia na ścianach dostrzegł. Oblicze jego przybrało wówczas zmartwiony wyraz, a sam król, zaciekawiony, podniósł się ze swojego złotego tronu i zbliżył się do przybysza chcąc bliżej przyjrzeć się temu nowemu materiałowi.

– A czym to panie handlujecie? – zapytał.

– Stalą – odpowiedział przybysz wbijając królowi sztylet w serce. – Umarł król, niech żyje król! – rzekł następnie podnosząc z marmurowej posadzki wysadzaną diamentami koronę, która zsunęła się martwego już ciała króla Toma, a którą to sam założył sobie na głowę.

Tak się złożyło, że również i ten kupiec miał na imię Tom, a że był już wcześniej król o takim imieniu, został zapamiętany przez potomnych jako Tom Drugi.

Tom Trzeci

Za panowania króla Toma Drugiego do Królestwa nie powróciły nie tylko mleko i miód, ale nie powrócił nawet choćby względny dobrobyt. Mieszkańcom nadal wiodło się źle. Wysokie podatki i daniny zostały utrzymane, zmieniło się tylko ich przeznaczenie. W przeciwieństwie do króla Toma Pierwszego, król Tom Drugi nie gromadził majątku w Królewskim Skarbcu. Całość środków finansowych przeznaczał na import stali z krainy inżynierów i czekolady. Wykorzystywał tę stal do produkcji zbrojeń, zbroił się bowiem na potęgę, pamiętając o sposobie w jaki przejął władzę i nie chcąc tej władzy w podobny sposób utracić. Pozostałą stal wykorzystywał do produkcji klatek w których umieszczał podejrzanych o działalność wywrotową obywateli, a takich obywateli w Królestwie była większość, jak również do produkcji zatrzaskowych kłódek, którymi te klatki z umieszczonymi w nich obywatelami zamykał. Kluczykami się nie kłopotał, zresztą było mu szkoda na nie stali. Lud poddawany był ciągłej kontroli przez Królewską Gwardię – wysokich, groźnych mężczyzn z halabardami, ubranych w fioletowo-żółte stroje i stalowe hełmy z czerwonym pióropuszem. Za panowania króla Toma Drugiego w Królestwie nastał czas terroru.

– Dlaczego nie sprowadzacie już od nas czekolady? – zapytał pewnego dnia przywódca jednej z karawan więźnia, którego znał, ten wcześniej zajmował się bowiem kupiectwem. W czasie rozmowy dowiedział się od byłego już kramarza o problemach i kłopotach trawiących Królestwo, które były między innymi spowodowane brakiem środków finansowych na zakup czekolady.
– Prowadźcie więc do króla! – zakrzyknął ten przybysz z obcego lądu, miał bowiem pewien pomysł na unormowanie sytuacji, do czego było mu pilno, gdyż miał przecież swoje zobowiązania handlowe.

– Pan skręci w lewo, później prosto na Zamkowy Pagóreczek, minie pan fosę, później przez dziedziniec i drzwi na wprost. Przejdzie pan przez korytarz i na jego końcu będą drzwi do Królewskiej Komnaty – powiedział więzień, który nie mógł zaprowadzić kupca do króla, gdyż był zamknięty w klatce. Drogę zaś do Królewskiej Komnaty pamiętał tak dokładnie jeszcze z czasów króla Sama, którego wspomniał wówczas z takim rozrzewnieniem, że aż łza zakręciła mu się w oku.

– Królu! – powiedział przybysz, kiedy stanął przed obliczem króla. – Pochodzisz z naszego ludu i nasz lud z dumą wspomina twoje imię, gdyż daleko w życiu swoją ciężką pracą zaszedłeś. Nęka mnie jednak pytanie, dlaczego, jako władca tego Królestwa, zaniedbujesz stosunki z ludem, z którego się wywodzisz? Dlaczego nie importujesz naszej czekolady?

– Czekolada… – król Tom Drugi rozmarzył się. – Już zapomniałem jak smakuje. Tyle innych wydatków, kupcu. Tyle kłopotów i problemów, a znikąd pomocy. Nic człowiek nie ma w życiu przyjemności, nawet kiedy jest królem…

– Królu – rzekł przybysz – przyjmij w takim wypadku jako wyraz hołdu tę tabliczkę czekolady. Niech będzie ona symbolem uznania naszego ludu dla dokonań jego syna, a – kto wie? – może i pozwoli nam w przyszłości nawiązać korzystne dla obu stron stosunki handlowe również i w obszarze czekolady?

– Doprawdy? – ucieszył się król Tom przyjmując z rąk kupca tabliczkę i odgryzając od razu cały jej róg. – Ach, ten smak importowanego kakaa produkowanego w przez niewolników w nieludzkich warunkach! Ten smak mleka od krów wypasanych na pastwiskach naszych gór, jak mleko matki…

I król urwał, i zazielenił się na twarzy, i oczy wyszły mu na wierzch. I złapał się za gardło, i próbował złapać oddech, ale próby te zakończyły się porażką. Zakończyło się również życie króla Toma, którego ciało zwiotczało i osunęło się na jego stalowy tron.
Z tego stalowego tronu kupiec zepchnął zwłoki króla zdejmując wcześniej z jego głowy stalową koronę. Na czubku tej korony umieścił kostkę czekolady, po czym zasiadł na pustym już tronie.

– Umarł król, niech żyje król! – powiedział.

Kupiec ten miał na imię Karol, a że nie było wcześniej króla o takim imieniu i król o takim imieniu nie nastał też nigdy po nim, został zapamiętany przez potomnych po prostu jako Karol.

***

2341 słów.

#naopowiesci
#zafirewallem
splash545

edykt każący rozprawiczać wszystkich chłopców

Myślę, że taki edykt w naszym świecie mógłby rozwiązać trochę problemów.


Tom Pierwszy.


Tom Drugi

Fajne przejście i z drugiego na trzeci również.


To mi wpadło w oka:

król odsyłał ich z kwitkiem, za który to kwitek również musieli Opłatę Urzędową uiścić.

Oraz:

Ach, ten smak importowanego kakaa produkowanego w przez niewolników w nieludzkich warunkach! 

Oczywiście smaczków było sporo więcej ale wybrałem wybrane.


Co natomiast mi się nie podobało:

wszystkie problemy i kłopoty trafiały najpierw do króla Sama, on sobie z nimi radził

...sam. - Przecież takie powinno być kolejne słowo w tym zdaniu. Strasznie się zawiodłem.

Zaloguj się aby komentować

Dzisiejszy wpis sponsoruje pan Iwaszkiewicz:

Temat: plejady
Rymy: wierzy-zdaje-bieży-maja

Miłej zabawy!

#naczteryrymy #zafirewallem
jakibytulogin

W te durnoty każdy wierzy,

Co tam się pismakom zdaje.

Paparazzi rączo bieży,

Mózgi gawiedzi rozmaja.

PaczamTylko

Czarny kapłan w Mamona wierzy

datki z tacy dzielnie do skarbca zdaje

jednak z częścią do miasta bieży

W zamtuzie czeka na niego Maja

panna_migotka

Ona jeszcze w to wierzy,

Jeszcze jej się zdaje,

Na silce w styczniu pobieży

To zrobi formę do maja.

Zaloguj się aby komentować

Wazelina dla moderatora

Nieść pomoc innym są ludzie gotowi
Bo instynkt mają iście zwierzęcy.
Silni jak byk, jak owca- bojowi
Sprytni i zwinni jak stado zajęcy.

Strażnikiem Texasu są w naszym necie
I czasem też trolli za swojej kadencji
Usunąć muszą, jak dobrze wiecie,
Gdy imby kręcą pragnąc atencji.

Na takich miejscu popadłbym w fobie,
Zszedlbym na zawał albo na raka.
Bez czarnolosty skończyłbym w grobie
Lub los podzielił pod sklepem pijaka.

Wnet posyp popiół po swojej głowie
Gdy wpis Ci usunął, robaku gniewny,
Pan moderator, bo to jest nadczłowiek.
Więc taguj swe wpisy buraku pastewny.

#nasonety
#zafirewallem
moderacja_sie_nie_myje

@George_Stark Ja tak się zastanawiam..... Jak Ty to policzysz? Te głosy na konkretnego autora? Plusy na komentarzach ze wskazanym jego nickiem?

ErwinoRommelo

Wiersz o moderacji i zodyn nie został wyruchany? Ehh nikt już nie szanuje tradycji

splash545

@UmytaPacha tak szczelam

Zaloguj się aby komentować

Biały Bicz Boży

Płyną zewsząd czarni nowi
Ach! czekałem od miesięcy
miecz mój małpy wnet owdowi
siekam ostrzem więc czym prędzej

pod mym konia grzbiecie
nie dla zysku i atencji
wnet żywota wyzioniecie
przy szermierczej mej inwencji

póki mam to moje zdrowie
tnę przez łeb małpy krewniaka
lud smoluszy już w żałobie
dzień jak codzień, żadna draka

rośnie z trupów czarny zasiek
wiatr kołysze płaszcz mój zwiewny
nie pomylą mnie z kimkolwiek?
tego jestem ciut niepewny

#nasonety
#zafirewallem
moll

I znowu trudne, bo tu już rytmika bardziej jak u @moderacja_sie_nie_myje , ale równie dobrze można to przypisać @splash545 albo @RogerThat

splash545

Stawiam na @moderacja_sie_nie_myje chociaż jego będzie najtrudniej poznać bo najłatwiej się pod niego podszyć

Wrzoo

dla mnie to @RogerThat - on potrafi takie krótkie zgrabniochy robić


also, @George_Stark - dawno nie czekałam tak końca edycji #nasonety! Strasznie chcę się dowiedzieć, który wiersz należy do kogo

Zaloguj się aby komentować

Modlitwa wędkarza

Choćbym i sto karpi złowił
Co świt wstawał pięć miesięcy
To by temu szczupakowi
radę dał ino czteroręcy

Wędkowałem jako dziecię
Rybiej sięgłem prepotencji
Zimą, wiosną, no i w lecie
Naturalnie - bez licencji

Potentną zanętę zrobię
Złowię w końcu go, szczupaka!
Kukurydzy nie udziobie?
To spróbuję na robaka

A gdy złowię jakiegokolwiek
Boże, bądźże tego pewny
że odmówię sto zdrowasiek
I oddam śpiew modlitewny

#nasonety #diriposta #zafirewallem

Zaloguj się aby komentować

Niebieski sonet

Jak sonet napisać zwierz pewien się głowi.
Wiele razy próbował od tylu miesięcy.
W końcu jednak to zrobił i to wbrew lękowi.
Pokazał kawałek odwagi zwierzęcej.

To pierwszy mój sonet. Co na to powiecie?
Wrzucam go dyskretnie. Nie pragnę atencji.
Szacunek nim zyskam. Ruchać mnie przestaniecie...
Choć źle mi nie było i nie mam pretensji...

Ciekawy byłem uczucia gdy w końcu to zrobię.
W Lublinie jak równi zbijemy piątaka. 
Nie liczcie, że szybko coś jeszcze naskrobię
i nawet gdy ktoś dałby mi za to tysiaka.

Jeden sonet wystarczy na jeden wiek.
Na częściej nie liczcie, nie jestem wylewny.
Swoje już zrobiłem i jestem swój człowiek.
Choć wyszedł o niczym, taki trochę badziewny...

#nasonety
#zafirewallem
moll

Ale to (blisko) trzynastozgłoskowiec @KatieWee , czyżby seria zwierzęca o kotku i owcy?

bojowonastawionaowca

@George_Stark xD nie ma to jak zanonimizowane szkalowanie owcy xD

Wrzoo

@UmytaPacha ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Zaloguj się aby komentować

Kot w ciepłym mieszkaniu

Rankiem, słoneczko po wąsach świeci kotkowi,
Koniec nieuchronny widać letnich miesięcy.
Lecz nie wadzi to wcale czarnemu mruczkowi,
Nie tak jak ptaszynie, zimną aurą przejętej...

Kotek śpi głęboko i śni o miłym lecie,
Tuląc się do grzejnika ciepłej konwencji,
Marząc o pudle, przy fotelu, w pakiecie,
Gdyż w nim się umości, po drzemki sekwencji.

I może pomyśli o tej jednej osobie,
A myśl to będzie kocia i nie byle jaka,
Wszystko sprowadzi się w mruczącym sposobie,
Wszamać saszetę i dać na półkę drapaka.

Na szczenięce szaleństwa już wziął minął ten wiek,
W jej miejsce powaga dostojnej królewny,
Niech sobie wokół robią co chcą i cokolwiek,
Kot w tym wieku nie bywa zbytnio wylewny.

#nasonety
#zafirewallem
KatieWee

@George_Stark o kotku i trzynastozgłoskowcem, no wiadomo, że to @KatieWee

Wrzoo

@George_Stark oj, ti ti!

UmytaPacha

@George_Stark a teraz spróbuj nie napisać sonetu żeby być jak @bojowonastawionaowca

Zaloguj się aby komentować

Dziękuję uprzejmie, państwo autorzy.

Dziś zbeszcześcimy jednego z moich idoli z dzieciństwa.

Temat: ciasteczkowy potwór z ulicy sezamkowej
Rymy: znasz - twarz - miał - strzał

Zasady:

  • Masz podany temat i rymy
  • Ogarniasz wierszyk w tej tematyce i z podanymi rymami.
  • Oczywiście rymy mają być użyte z zachowaniem podanej kolejnosci
  • Szerzysz radość z tworzenia
  • Et voilà

#naczteryrymy #poezja #tworczoscwlasna

<nie zapomnij o społeczności>
plemnik_w_piwie

Dzieci go kochały, i ty pewnie go znasz.

Uśmiechy budziła sama jego twarz.

Ponury zaś sekret ten bohater miał

Andrutem kruszonym sobie dał złoty strzał.

MrGerwant

@plemnik_w_piwie

Barabasz karwasz twarz

sklep na rogu znasz

kup flachę, wypij na strzał

abyś zgona dziś miał

Piechur

Chociaż ci się wydaje, że całkiem dobrze go znasz

I będzie ok, gdy na niebiesko pomalujesz twarz

Pomyśl o ciasteczkach, których przez ciebie nie będzie miał

Za przywłaszczenie kulturowe należy ci się strzał

Zaloguj się aby komentować

Bobik

Dałam mu na imię Bobik
Taki słodki pysk szczenięcy
Na spacery ze mną chodził
Przez dwanaście w rok miesięcy

A pewnego razu w lecie
To w rabatę wbiegł hortensji
Sąsiad płakał o to kwiecie
Ja o pyłek w jego sierści

W nocy sypiał na podłodze
Chociaż się próbował wdrapać
I na męża spać połowie
Cóż. Przynajmniej on nie chrapał

A później gdzieś sobie pobiegł
Mnie zalał wtedy płacz rzewny
Wrócił. Uszy spuścił po sobie
Podkulił ogon, pysk miał niepewny

#nasonety
#zafirewallem
CzosnkowySmok

Ktokolwiek to pisał to @KatieWee pasuje idealnie

moderacja_sie_nie_myje

@George_Stark To napisał @George_Stark , dla zmyłki napisał w formie żeńskiej żeby oddalić od siebie podejrzenia.

splash545

To wygląda na @Wrzoo ale I tak obstawiam, że to @George_Stark się podszywa. Na koniec edycji wyjdzie, że to tylko on się podszywał i nikt inny sonetu nie napisał xd

Zaloguj się aby komentować

Prze-życie

W przeżyciu życia jesteśmy wciąż nowi,
Choć to za nami przybywa miesięcy.
Jesteśmy też mniej rzeczywiści, bardziej cyfrowi,
Cyniczni, mniej w nas naiwności dziecięcej.

Bo życie jest przeżyciem na debecie,
W pogoni, traci na swej esencji;
Środek staje się celem w mglistej poświecie.
Pusty rytuał zamyka się w swej sekwencji.

Chyłkiem umyka czas, zebrany w minionej daty ozdobie...
Czy wart był on chociaż groszaka?
Czy zamkniesz go w dobrym słowie?
Czy raczej nie wart nawet kłaka?

Wszystko się toczy jakkolwiek,
Niewiele zmienia, czyś gniewny...
Powstanie, przeminie z nami wiek,
Poniesie wszystko nurt czasu zwiewny.

#nasonety
#zafirewallem

Zaloguj się aby komentować

Jezus też nienawidził wędkarzy

Siedzi Smoluch, ryby łowi
przynętą z uszu zajęcy,

  • czemu nie biorą?! nad tym się głowi

nic nie dociera do głowy tępej

tak się łowi w lecie
rzecz też jest w esencji
jak smród w lesie
i w odpowiedniej konwencji

dlatego psikusa mu zrobię
i łeb rozwalę biedaka
wieszając ku lasu ozdobie
jak na haku pędraka

wisi nad ziemią czarny zbieg
w skamleniu taki wylewny
śmierć to życia obieg
żywota skończył małpy krewny

#nasonety
#zafirewallem
Piechur

Zaraz co tu się odpierdziela

3e6a1652-a75a-4a89-acad-5ac82d15fa50
splash545

Myślę, że @George_Stark może się podszywać ale ostatecznie stawiam na @moderacja_sie_nie_myje bo jednak dał szybko koment pod wpisem rozpoczynającym a też chłopak umie jak z karabinu te sonety wystrzeliwać

Zaloguj się aby komentować

Drodzy!

Wydałem z siebie donośne „Ooo!”, kiedy się okazało, że zostałem zwycięzcą XLVIII edycji zabawy #nasonety w kawiarni #zafirewallem . Zgodnie więc z tradycją przychodzi mi otworzyć kolejną, zgodnie z nieubłaganymi prawami matematyki, XLIX edycję zabawy #nasonety w kawiarni #zafirewallem. Będzie to edycja inna niż wszystkie, i to nawet nie tylko dlatego, że żadna wcześniej nie miała takiego numeru i żadna później mieć już go raczej nie będzie – raczej, bo z naszymi zdolnościami matematycznymi to wszystko jest możliwe – ale o tym dlaczego będzie inna napiszę później, przy okazji podawania zasad. Na początek tekst #diproposta .

Otóż bardzo mocno przypadł mi do gustu wspaniały Sonet o boyu hotelowym, którym zajmowaliśmy się poprzednio i w związku z tym zdecydowałem, że w tej edycji również będzie naszej twórczości przyświecał Boy. Tym razem nie boy hotelowy jednak, a Boy-Żeleński. Tadeusz Boy-Żeleński konkretnie.

Spośród utworów pana Żeleńskiego wybrałem Wierszyk, który sam autor uważa za nie bardzo mądry. Być może utwór ten nie jest bardzo mądry, ale jest za to dość długi, a przynajmniej zbyt długi na to żebym nas męczył układaniem do całości. Stąd podaję tutaj tylko cztery pierwsze jego strofy, czyli szesnaście wersów (bo w przypadku czternastu dwa ostatnie by się nie rymowały). Cały zaś wiersz, jeśli ktoś ma ochotę, można znaleźć pod linkiem wyżej. Do rzeczy więc::

Tadeusz Boy-Żeleński
Wierszyk, który sam autor uważa za nie bardzo mądry
(fragment)

Niech mi ktoś wreszcie powi
- Diabłów kroć sto tysięcy! -
Czemu się tak nerwowi
Stajemy coraz więcej?

Długom to zgłębiał, przecie
Doszedłem kwintesencji:
W tym zło, że na tym świecie
Nic nie ma konsekwencji.

Rzecz jedna sama w sobie
Nie ciągle jest jednaka,
Lecz bywa w różnej dobie
To taka, to owaka.

Bywają dni, że człowiek
Strasznie jest siebie pewny,
Rad, od otwarcia powiek,
Jak prosię w deszcz ulewny.

***

!!! ZASADY !!!

Ponieważ zapowiada się, że w tym tygodniu będę miał nieco więcej czasu zrobimy sobie coś, co chciałem zrobić już od dawna, a zawsze kiedy miałem okazję, to o tym zapominałem. XLIX edycja zabawy #nasonety w kawiarni #zafirewallem będzie edycją anonimową!

Na czym będzie to polegać? Otóż, po standardowym ułożeniu wiersza tak, żeby ostatnie słowa w odpowiednich wersach rymowały się ostatnimi słowami utworu di proposta układający nie zamieszcza go samodzielnie, a wysyła do mnie przez wiadomość prywatną. To ja, pamiętając o społeczności, zamieszczam odpowiedź, a resztę prosiłbym o zgadywanie w komentarzach kto jest zamieszczonego wytworu autorem (mogę to być również ja!). Plan jest taki, że wygra uczestnik, którego zdemaskuje najwięcej osób, ale czy to wyjdzie, to tego nie wiem. W razie czego wymyślę coś innego.

***

Jeszcze dwie prośby.

Pierwsza: ponieważ nie chciałbym w żaden sposób ingerować we wpisy, proszę o przesyłanie dokładnie tego co mam zamieścić. To znaczy już z tagami, jeśli ma być jakiś wstęp, to również z tym wstępem w jednej wiadomości. Tak, żebym mógł ją po prostu skopiować i wkleić. Z góry dziękuję.

Druga (tutaj chyba @bojowonastawionaowca): czy jest na tym portalu możliwość wyszukania wpisów użytkownika w tagu? Bo, jeśli czas mi pozwoli, to mam ogromną chęć pobawić się w próby podrabiania stylu innych naszych Poetów i sprawdzenia czy uda mi się Was podpuścić.

***

To chyba tyle. Miłej zabawy! I mam nadzieję, że ten format sprawi nam trochę radości!
bojowonastawionaowca

@George_Stark najłatwiej będzie chyba użyć googla, coś typu "site:hejto.pl "#nasonety" nick"

George_Stark

@bojowonastawionaowca


No nic. Dziękuję.

Chociaż nie ma za co.

bojowonastawionaowca

@George_Stark niemniej przyjmuję podziękowania xD

splash545

@George_Stark to będzie ciekawe

Zaloguj się aby komentować

XLVIII edycja bitwy #nasonety dobiegła końca, więc pora na podsumowanie!
Rymowaliśmy do fenomenalnego sonetu "O hotelowym boyu" niezrównanego mistrza pióra, Jana Stanisława Skorupskiego, który zainspirował tych poetów:

  • @Piechur wyprodukował sonet Co masz zrobić dziś, zrób jutro
  • @George_Stark , który urodził dzieła Ich Troje oraz Sonet o piłkarskim oldboyu
  • @splash545 , autora wytworu o nazwie Czystość
  • @RogerThat , który spłodził sonet Biegnę
  • i jeszcze ja naskrobałam Z ryzyka lubię tylko grę planszową

Stwierdziłam, że dziś wyznacznikiem zwycięstwa będzie sonet, który zawiera najwięcej liter "o" (wraz z tytułem), bo to ładna litera.
I tak:

  • sonet Piechura zawierał 30 liter "o"
  • sonety George'a zawierały kolejno 26 i 39 liter "o"
  • sonet splashjonka zawierał 31 liter "o"
  • sonet Rogera zawierał 30 liter "o"
  • mój sonet, który się nie liczy, zawierał 30 liter "o".

Jest mi zatem miło ogłosić, że zwyciężył @George_Stark - gratulacje!

...ale są jeszcze nagrody dodatkowe, bez nich się nie liczy!

Dwa lewe sandały Hermesa, nieco wysłużone
dla @RogerThat - za zdążenie z wrzuceniem sonetu tuż przed podsumowaniem

Czyste gacie z napisem "Wtorek" Afrodyty
dla @splash545 - aby nigdy nie doświadczył sytuacji ze swojego sonetu

Lekko poplamiona leżanka Dionizosa
dla @Piechur - na sjestę z okazji zjedzonych kokosanek, na które narobił mi ogromnej ochoty

Leworęczna lira Apollina z odwrotnie zamocowanymi strunami
dla @George_Stark - by mógł wygrywać na niej "Powiedz", arcydzieło polskiej sceny fonograficznej

Ulubiony samonapełniający się kubek Posejdona
dla mnie, żebym sobie w końcu dolała wody

Dziękuję za wspólną zabawę!

#podsumowanienasonety #zafirewallem #tworczoscwlasna
Wrzoo userbar
1a88bc36-080e-42e3-b8b3-136c985e9660
George_Stark

Dziękuję za edycję, już się bierę za następną.

Zaloguj się aby komentować

Biegnę

A ja biegnę, chyba za czymś gonię
Biegnę, byle szybciej, byle dalej
Biegnę, akurat do tego się nadaję
Biegnę, biegnę po moje i po swoje

Biegnę, bo już odpływają ostatnie wianki
Biegnę, bo się boję młodość stracić
Biegnę, bo nie chcę życia zagracić
Byle głupotami, biegnę, by trafić na fotościanki

I nie wiem, czy było to najlepszym zagraniem
By tak biec. I biec, no bo wiecie
Sporo rzeczy w pędzie omijałem

Trochę do złej gry robiłem miny
Więc póki czas obrócę się na pięcie
I pobiegnę w tył, aż stracę siły.

#nasonety #diriposta #zafirewallem

Zaloguj się aby komentować

Weź nie rzucaj się na trawnik
Pseudopoeto, kmiocie, pecie
Weź posprzątaj te zabawki
Dzieciaku, idź se płakać w necie

Nierobie, leniu, inny śmieciu
Widzisz znak nie deptać trawy
Do roboty byś się wziął cieciu
Tu nie ma miejsca na zabawy.

( ͡° ʖ̯ ͡°)

#zafirewallem #poezja
2b6df240-2fd8-49a5-b502-c7fd3f0aade9
koszotorobur

@RogerThat - poeci, jak wszyscy artyści, się spalają - a ci niewypaleni do końca to niedopałki

RogerThat

@koszotorobur Płonie ma świeca z dwóch stron

Nie dotrwa do świtu

Lecz wrogowie moi i kumple

Cudne daje światło, bez kitu

NiebieskiSzpadelNihilizmu

@koszotorobur najlepsi są tacy niespełnieni z nadmuchanym ego i przeświadczeniem o swojej boskości. Po tych to powinna śmieciarka przyjeżdżać

Zaloguj się aby komentować

Nie ma czasu, wyskakujcie z rymów!

Temat: student w Halloween
Rymy: granie - panie - cola - Opola

#naczteryrymy #zafirewallem
Wrzoo userbar
PaczamTylko

Nie dla niego skaliste granie

no i na pewno też piękne panie

pozostaje jeno wygazowana cola

oraz w TV noc kabaretowa "Prosto z Opola"

gedzior84

Granie? O panie, od przedszcola do Opola!

Afterlife

Na toruńskiej ulicy słyszę jakieś granie

Wyglądam przez drewniane okno - przerażony widze dwie nagie panie.


Przy tym oknie na stoliku leży szklanka, a w niej czarna cola.

Pierdolę Kopernika, uliczne potwory i golasów, zaraz wyjeżdżam do Opola.

Zaloguj się aby komentować

No pan Jan Stanisław Skorupski jest absolutnie niepodrabianly! Przez ostatnich kilka dni siadałem w wolnych chwilach próbując choć odrobinę zbliżyć się do poziomu artyzmu, jaki osiągnął w swoim Sonecie o boyu hotelowym, który jest tekstem di proposta w XLVIII edycji konkursu #nasonety w kawiarni #zafirewallem. Wyszło jak wyszło, ale bardziej zbliżyć się do ideału już po prostu nie potrafię. Pozostaje mi chyba tylko grzać się jego egipskim ciepłem.

***

Sonet o piłkarskim oldboyu

Jan Tomaszewski jest już oldboyem
zamienił boisko na sejmową salę
można powiedzieć stadion na halę
tym zajął się gdy skończył z futbolem

oburza się kiedy panie posłanki
chcą w głosowaniach go przekabacić
to bramkarz – nie daje się więc zeszmacić
broni swojego, jak bronił bramki

nie kryje się ze swoim zdaniem
ma prawo mówić co myśli przecież
pocieszamy go publikowaniem

wpierw były Leppera przeprosiny
zgodnie z wyrokiem sądu w gazecie
wczoraj z Bońkiem doszło do spiny

Warszawa, 31 października 2024

Zaloguj się aby komentować