Zdjęcie w tle
Historia

Społeczność

Historia

674

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
Nowy artykuł na stronie!

Można rzec, eksperymentalny.

"Promowanie kremacji zwłok i modlitwa eksperymentalna, czyli życie sir Henry’ego Thompsona (1820–1904)"

Sposób pozbywania się szczątków zmarłych jest oczywiście tematem, na który lekarze mogą mieć wiele do powiedzenia. Jako strażnicy zdrowia żywych, niebezpieczeństwa i choroby, które materialne pozostałości naszych zmarłych przyjaciół mogą powodować u żyjących, muszą budzić troskę w środowisku medycznym. Coraz gęstsze zaludnienie w wielkich miastach uświadomiło ostatnim dwóm pokoleniom konieczność podjęcia działań, aby zapobiec rozprzestrzenianiu się chorób wskutek opóźnień w pochówku oraz korzystania z nieodpowiednich miejsc pochówku. Jednak w większości przypadków podjęte wysiłki jedynie przesuwają problem trochę dalej. Proste obliczenia matematyczne pokażą, że obecne cmentarze wkrótce będą otoczone zabudowaniami i konieczne będą nowe rozwiązania. Aby sprostać tym problemom, praktyka kremacji była energicznie promowana jako bardziej racjonalny i zdrowy sposób pozbywania się zmarłych przez Towarzystwo Kremacyjne, którego prezesem był Sir Henry Thompson.

Kontynuuj czytanie na stronie Pharmacopola: https://pharmacopola.pl/henry-thompson-kremacja-modlitwa/

**
Główna strona z bezpłatnym czasopismem Pharmacopola i naszymi książkami: https://www.pharmacopola.pl

https://www.facebook.com/pharmacopolawydawnictwo/
https://www.instagram.com/alexander_gulosus/
https://www.instagram.com/pharmacopolawydawnictwo/

https://www.youtube.com/@pharmacopola_redakcja
https://www.tiktok.com/@pharmacopola.wydawnictwo

Patronite: https://patronite.pl/pharmacopola
Buycoffee: https://buycoffee.to/pharmacopola/

Moje książki: https://pharmacopola.pl/sklep/

#pharmacopola #gulosus

#historiamedycyny #medycyna #smierc
60853afc-c773-4e6e-9425-f26145245de0

Zaloguj się aby komentować

Dzień dobry,
Takie stare zdjątko znalazłem w internetach, a na nim Me 323 Gigant na pokład którego wjeżdża ciągnik (nie potrafię rozpoznać czy to Sdf.Kfz 6,7 czy 8 ) holujący haubicę 15cm schwere Filedhaubitze 18.

Gigant był największym samolotem transportowym II wojny światowej. Jednak przy współczesnych transportowcach wypada blado.

#historia #ciekawostki #ciekawostkihistoryczne #iiwojnaswiatowa
2a174aea-668e-4be1-995f-cabe1d5c6df6
Front włoski w I wojnie swiatowej na podstawie książki Vincenzo D'Aquila, BODYGUARD UNSEEN: A TRUE AUTOBIOGRAPHY 

#iwojnaswiatowa #historia #pierwszawojnaswiatowa #DAquila #ciekawostkihistoryczne #isonzo

ROZDZIAŁ II

ŚMIERĆ NIEZNANEGO ŻOŁNIERZA

Ta pierwsza bitwa nad Isonzo [w historiografi figuruje to jako trzecia bitwa nad Isonzo] była dla naszej strony smutną porażką. Po dwóch tygodniach nasza Brygada Bergamo została zluzowana, a jej kwatera główna przeniesiona na tyły za szczyt, gdzie znajdowała się osada Case Cemponi z widokiem na dolinę Doblar. Właśnie opowiedziałem ten ważny epizod jednemu z nowych członków personelu kancelarii kompanii sztabowej, podczas gdy staliśmy bezpieczni przed bombami i pociskami na ganku gospodarstwa, które teraz zajmowaliśmy. Znajdował się on na pochyłym nasypie, w niewielkiej odległości na prawo od Case Cemponi, patrząc w kierunku Włoch. Było to przestronne pomieszczenie mieszkalne. W górnej części przylegającej do nowej drogi, która została niedawno zbudowana przez dużą grupę cywilnych robotników pod nadzorem inżynierów wojskowych, znajdowały się prywatne pokoje generała brygady i jego sztabu, podczas gdy poniżej, z tyłu, znajdowała się pochylona piwnica-stodoła, którą duchowni przeznaczyli na swoje sypialnie. Było nam dość ciasno w tym baraku, ale udało nam się znaleźć miejsce w środku, wykorzystując goły, szorstki chodnik jako łóżko. Brak możliwości ogrzewania sprawił, że byliśmy całkiem zadowoleni z dzielenia naszego miejsca z krową generała, ale w tak bliskiej odległości nie było wystarczająco dużo miejsca, aby poruszać naszymi ciałami. Ale ponieważ był środek listopada, byliśmy wdzięczni za to, że w ogóle mogliśmy schronić się pod dachem, ponieważ główne siły bojowe były zmuszone patrzeć w gwiazdy jako sufit. Musieliśmy polegać na naszym ludzkim cieple, aby się ogrzać, trzymając się, podobnie jak miot kociąt, tak blisko siebie, jak pozwalała na to przyzwoitość.

_Ledwo zdążyłem opowiedzieć o ponurej tragedii opisanej w poprzednim rozdziale [Poprzednia część pod tagiem #DAquila_], gdy nagle zerwała się wichura zwiastująca alpejską zamieć. Szybko ogłoszono alarm i przekazano wiadomość, by wszyscy wcześnie udali się do kwater sypialnych. Tej konkretnej nocy kilku dodatkowych ludzi z innych oddziałów postanowiło się z nami ulokować, w związku z czym barak był wypełniony po same drzwi. Byliśmy upakowani jak sardynki. Leżeliśmy tam w ciemności, słuchając świstów i wycia wiatru. To była doskonała furia rozpętanych demonów, które szalały na zewnątrz. Niewątpliwie burza była straszna, ale my odpoczywaliśmy spokojnie, w wyobraźni jednak świadomi trudnej sytuacji nieszczęsnych szczurów okopowych, które trzymały linie wroga, podczas gdy my drzemaliśmy spokojnie. Mogliśmy sobie wyobrazić gwałtowność tej nawałnicy na podstawie przerażających ryków, które złowieszczo rozdzierały powietrze i docierały do nas przez komin i szczeliny w ścianach. To z pewnością była zła noc. Sen w końcu opanował całą kompanię.

W środku nocy nagle obudziło nas gwałtowne uchylenie drzwi, które wpuściło na nas przenikliwy przeciąg i otworzyło przejście dla wściekłych tumanów śniegu, które wpadły prosto do pomieszczenia. W jednej chwili powstał ogólny zgiełk, wraz z głośnymi poleceniami ze strony wygodnego tłumu wewnątrz, wyrażonymi w ich delikatnie brudnym języku, aby szczelnie zamknąć drzwi.
Ktoś ośmielił się zakłócić sen naszego uprzywilejowanego towarzystwa. Ten ktoś szukał schronienia przed silną burzą. Gdy wichry gwizdały i wytrącały z równowagi naturę i ludzkość, nasi ludzie nie tolerowali przyjmowania tego dziwnego intruza, który chciał dołączyć do nas, aby położyć się i odpocząć. Drzwi zostały przed nim zamknięte siłą fizyczną. Mężczyzna walczył dalej, bo w ciągu kilku minut drzwi ponownie ustąpiły jego nadludzkim wysiłkom, ale zostały równie stanowczo zatrzaśnięte przez ludzi leżących najbliżej wejścia. W tym samym czasie uznano za absolutną konieczność skierowanie kolejnych wyzwisk i przekleństw pod adresem tego łajdaka, kimkolwiek był, który tak usilnie próbował dostać się do środka. Przez resztę nocy nikt nam już nie przeszkadzał.

Wszyscy ułożyli się do snu i zapomnieli o całym incydencie. Kiedy następnego ranka otworzyliśmy drzwi, ze zdziwieniem zauważyliśmy, że burza nagromadziła tak ciężką warstwę śniegu, że całkowicie nas otuliła. Śnieg zalegał aż po same drzwi, zmuszając nas do żmudnego odśnieżania, zanim udało nam się otworzyć przejście na drogę powyżej.

Podczas odgarniania śniegu na bok zauważyliśmy coś, co wyglądało na ogromną śnieżną kulę. Naszą ciekawość wzbudziła jej niezwykła zwartość, a bliższa obserwacja ujawniła but wystający ze sterty stwardniałego śniegu, wewnątrz którego znaleźliśmy zamarznięte ciało żołnierza! Natychmiast wszyscy wyczuliśmy okropny błąd, który został spowodowany przez zbiorową pychę i chciwość naszej schronionej kompanii, która doprowadziła nas do odmowy otwarcia drzwi i udzielenia schronienia towarzyszowi broni szukającemu tymczasowego schronienia przed straszliwą alpejską zamiecią. Wypada tylko wyjaśnić, że kilku mężczyzn opowiedziało się wówczas za wpuszczeniem tego człowieka do środka, ale większość była przeciwnego zdania i, jak to zwykle w życiu bywa, pokonana mniejszość musiała ustąpić. Mężczyzna, który najwyraźniej zgubił drogę, musiał myśleć, że w końcu znalazł schronienie przed zdradzieckimi żywiołami w stodole, o którą się potknął. Dołożył wszelkich starań, aby otworzyć drzwi życia, ale w stanie nadmiernego wyczerpania nie był w stanie tego zrobić. Leżąc lub przewracając się, zamarzł na śmierć.
Był sztywny jak kurczak w chłodni.

Lód i śnieg zostały szybko zeskrobane z jego twarzy i munduru. Kilku członków kompanii, bardziej obojętnych i znieczulonych niż ja na patrzenie śmierci w twarz, zauważyło, że jego twarz wyrażała ponure przesłanie wiecznej nienawiści do tych, którzy spowodowali, że spotkał się ze śmiercią w tak mroźnej samotności. Próbowaliśmy ustalić jego tożsamość, ale po dokładnym przeszukaniu jego ubrania nie byliśmy w stanie odkryć nawet odznaki służby, do której należał. W jakiś tajemniczy sposób nie nosił żadnych dokumentów, które pozwoliłyby nam ustalić, kim był. Zginął jako nieznany żołnierz!

Nie pozostało zatem nic innego, jak umieścić tę pochyloną i zniekształconą postać na zaimprowizowanych noszach i bez bębna ani żałobnej nuty, jego zamarznięte zwłoki zostały pośpiesznie przeniesione drogą do miejsca, w którym pośpiesznie wykopano kilka stóp ziemi, aby go zakopać. Kiedy dosłownie wrzucili te zwłoki do nieoznakowanego grobowca, by czekały na trąbkę w Dniu Sądu Ostatecznego, zastanawiałem się, czy żyje człowiek na tyle silny lub mądry, by wyśmiać ten incydent. Potem rozległ się głośny hejnał, niosąc nas w biegu do gorącej kawy i wojskowego chleba, a nieznany żołnierz stał się dla dowództwa kwestią przeszłości.

Zaloguj się aby komentować

Front włoski w I wojnie swiatowej na podstawie książki Vincenzo D'Aquila, BODYGUARD UNSEEN: A TRUE AUTOBIOGRAPHY 

#iwojnaswiatowa #historia #pierwszawojnaswiatowa #DAquila #ciekawostkihistoryczne #isonzo

PRZYNIEŚ WIĘCEJ SHERRY!

BYŁ dziesiąty poranek pierwszej bitwy nad Isonzo. Sztab Brygady Piechoty z Bergamo, rozmieszczony na froncie Caporetto-Tolmino, naprzeciwko dwóch "świętych" gór - Monte Santa Lucia i Monte Santa Maria, wyłonił się ze swoich schludnych, dobrze chronionych chat na wzgórzach Cigini. Właśnie zjedli satysfakcjonujące, choć oszczędne śniadanie, składające się z gorącego kakao i tostów z wojskowego chleba, którym towarzyszyły apetyczne likiery i wina, aby zmyć ciężar życia i pozbyć się porannego posmaku.

Kilku sprawnych pomocników i sanitariuszy przygotowało wcześniej pobliski punkt obserwacyjny. Ustawili oni meble obozowe i inne elementy wyposażenia na właściwych miejscach, a także zastąpili zdmuchnięte w nocy liście świeżymi krzewami. Wszystko po to, by zapewnić bezpieczeństwo naszym dowódcom w zakamuflowanym pomieszczeniu, a także by uniknąć wykrycia naszego posterunku przez wroga.
Gdy nasi przełożeni się pojawili, z szacunkiem stanęliśmy z boku, jak wiele sztywnych manekinów, podczas gdy oni odwzajemnili nasze salutowanie z tą zgryźliwą nonszalancką atmosferą oficjalnej pogardy, której używają mężczyźni o ich randze, aby lepiej imponować swoją siłą i mądrością. Nie zadowalając się tak wyniosłymi spojrzeniami, wskazali, że mamy przytrzymać ich krzesła, aby wygodnie się usadowili, a następnie wręczyć im lornetki i okulary polowe, aby mogli spokojnie przyjrzeć się widokowi rzezi i spustoszenia, jakie na ich rozkaz sprowadzono na ten nieszczęsny alpejski kraj. 

Po tym, jak jeden z majorów nasycił się panoramą, oddał swoja lornetkę asystentowi i zauważył z zadowolonym spojrzeniem, gdy skrupulatnie odkładał swój upadły monokl, że przynajmniej tego dnia będziemy cieszyć się czystą, piękną, bojową pogodą! Następnie spojrzał w dół na swoje nieskazitelne, wypolerowane buty z ostrogami z poczuciem wewnętrznej ulgi. W międzyczasie okopane po pas szczury okopowe podejmowały daremne próby wyparcia silnie okopanych Austriaków. My, zasiadający w lożach, że tak powiem, mogliśmy sobie pozwolić na dumę z nieskazitelnej czystości naszych schludnych, pogniecionych mundurów, tak odmiennych od stanu tych głupców i słabeuszy poniżej, którzy tysiącami umierali jak psy dla większej chwały swojej ojczyzny!

A jeśli ktoś pytał, gdzie odbywa się mord lub rzeź na skalę godną wzmianki, to właśnie ta scena, rozgrywająca się przed naszymi bystrymi i spostrzegawczymi oczami, była odpowiedzią, ponieważ kompania za kompanią i batalion za batalionem były prowadzone na zbocza Monte Santa Lucia i Monte Santa Maria, aby zostać skoszone jak zboże przez nisko ustawione żniwiarki. Austriacy prowadzili precyzyjny i zabójczy ogień. 

Tak, widziałem tę samą kompanię, do której należałem, zanim zostałem przydzielony do sztabu, siódmą kompanię dwudziestego piątego pułku liniowego, prowadzoną do ataku - widziałem tych samych ludzi, z których duszami niedawno obcowałem, podczas tych krótkich dni koleżeństwa, we wspólnej nadziei na możliwe zbawienie, jeśli szczęście będzie z nami. Tak, niektórzy z tych młodzieńców, w których ramionach spałem w braterskim uścisku, aby lepiej chronić nas obu przed przenikliwym alpejskim zimnem, widziałem jak spotykają się teraz z zimną stalą wroga, która penetruje ich dziewicze ciała i zrzuca ich masowo w dół tych skalistych przepaści, zamieniając ich w zwykłe zmacerowane mięso i zgniłe, cuchnące zwłoki. 

Nie, nigdy nie zapomnę tego kapitana z pułku Bersaglieri, którego ludzie zostali dosłownie zdziesiątkowani, błagającego przez polowy telefon swojego dowódcę, aby jego nielicznym ocalałym oszczędzono ostatecznej męki. Z jego kompanii składającej się z dwustu pięćdziesięciu bohaterów, ludzi testowanych dzień po dniu i uznawanych za prawdziwych wybrańców włoskiej armii - ledwie dwudziestu pięciu przeżyło nie mniej niż piętnaście ataków. Błagał gorączkowo, w imię wszystkiego, co było drogie jego dowódcy, aby pozwolono mu po prostu utrzymać swoją pozycję. 

Ale rozkazy to rozkazy, nawet jeśli były wydawane między łykami czystego sherry podawanego w delikatnych karafkach, które w jakiś tajemniczy sposób trafiły na front wraz ze stalą i mięsem armatnim! Kapitan musi być posłuszny. Niech pamięta o przysiędze złożonej królowi i ojczyźnie!
Był posłuszny! Przez ten sam telefon polowy, my w kwaterze głównej zostaliśmy zaproszeni do uważnego przyglądania się tej ostatniej szarży, aby dać świadectwo szlachetnej wierności tego kapitana. Spójrzcie teraz na ten ostatni wypad, jak na pełen napięcia punkt kulminacyjny w dramacie scenicznym!
Kapitan był człowiekiem zdesperowanym. 

"Naprzód", zawołał do swoich dzielnych żołnierzy, "Naprzód, na chwałę Sabaudii!"[Król Włoch przed zjednoczeniem tytułował się królem Sabaudii i Sardynii]. W tym samym momencie lufa jego pistoletu dosięgła jego własnej skroni, a on sam upadł na ziemię za wielkość Włoch!
Ordynans majora mimochodem zauważył, że to żałosna scena. 

"Przynieś więcej sherry" - odparł major ze znudzoną, apatyczną miną - "i zamknij się!".

1. Strzałką na mapie zaznaczone miejscee ataku opisywanego w cytowanym fragmencie książki
2. Dwie "święte" góry po lewej stronie drogi. Zdjęcie współczesne. Własne.
3. Monte Santa Lucia.

Przetłumaczono z DeepL.com (wersja darmowa)
8e725e35-44e6-49ee-a943-f49a1ac7d1fe
ceae6c44-ed94-41fd-9d57-c716e9e77985
f7d222ea-fa93-4a6b-9dac-8c90f8377ed9
alaMAkota

Trafiłam na tą serię dopiero w 13 rozdziale. Zaczynam od początku :) dzięki za świetne wpisy

Hans.Kropson

@alaMAkota Zachecam do czytania.

Szukam w sieci starych ksiazek o I wojnie swiatowej. Te ktore uwazam za interesujace tlumacze na polski I fragmenty wrzucam na hejto. Dla kogos kto jest zainteresowany tym okresem powinno to byc ciekawe.

alaMAkota

@Hans.Kropson super. Świetna sprawa.

Tym lepiej, że znalazłam Twój tag.

Zaloguj się aby komentować

HWK - Hartmannswillerkopf
#iwojnaswiatowa #historia #pierwszawojnaswiatowa #1wojnaswiatowa #ciekawostkihistoryczne #OttoBraun

Cytując wspomnienia niemieckiego ochotnika z I wojny światowej Otto Brauna natknąłem się na fragment opisujący jego pobyt na froncie zachodnim w Alzacji u stóp Hartmannswillerkopf - wzgórza (956 metrów) w Alzackich Wogezach.
Ponieważ w zeszłym tygodniu przypadkowo pracowałem w pobliżu Miluzy(Mulhause)/Francja i do czwartku wyrobiłem sie z robotą zaplanowana na tydzień, a samolot miałem dopiero w sobotę, w wolnym czasie wybrałem się na HWK - Hartmannswillerkopf gdzie obecnie znajduje się muzeum i cmentarz upamiętniający walki w których w czasie I wojny swiatowej zginęło około 25 tys. żołnierzy z obu stron.

1. Widok na wzgórze Hartmannswillerkopf (to z krzyżem). 
2. Cmentarz zołnierzy francuskich.
3. HWK - Hartmannswillerkopf na mapie frontu w Wogezach
4. HWK - Hartmannswillerkopf na mapie frontu zachodniego

strona muzeum
https://www.memorial-hwk.eu/en
9f253d03-2420-42da-b387-37638b29f6e7
0c2d7f91-f2d1-42a0-8498-b183f2a75989
de75837e-bf4a-42e6-959f-4949a248f090
0e0089cd-7a7d-4568-819c-3addc760fe97

Zaloguj się aby komentować