Niektórzy mówią, że rząd robi wszystko, by PiS wrócił za 3 lata do władzy. Według mnie przesadzają (bo też po ośmiu latach mamy zaburzone oczekiwania), ale krytyka jest oczywiście wskazana i pożądana. Rząd popełnia błędy, niekiedy spektakularnie głupie, które na pewno PiSowi nie szkodzą.
Z pewnością natomiast można stwierdzić, że Polskie Stronnictwo Lobbystów rzeczywiście robi wszystko, by PiS wrócił do władzy. Oczywiście obciąża to także Donalda Tuska, których tych ludzi wziął do rządu.
Choć kredyt 0% jest popierany przez Tuska, to nikt tak do niego nie prze jak PSL. Nikt nie robi takich fikołów w obronie tego programu jak ludzie PSL. Teraz okazuje się, że PSL-owy wiceminister, który jest jednym z najgorliwszych orędowników tego transferu, dla dew... wrrrróć, kredytu, jest biznesowo związany z ciemiężonymi deweloperami. W specustawie powodziowej autorstwa ministra z PSL w sposób cudowny znalazł się zapis deregulący, o który deweloperzy walczyli od dawna. Usunięto go dopiero po interwencji mediów. Ledwie dwa tygodnie temu okazało się, że lider PSL (i wicepremier) casualowo spotyka się z lobbystą tytoniowym co na pewno pozostaje bez związku z faktem, że zarówno on jak i inni PSL-owcy (a także przynajmniej jeden polityk KO) próbowali udupić niewygodną dla branży ustawę.
Nawet taka absolutna duperela jak wolna wigilia, tzn. dzień, w którym i tak nikomu nie chce się pracować, urasta w mitologii PSL do jakiegoś zamachu na przedsiębiorców i gospodarkę w ogóle. Bo rozumiecie, gdy z 251 dni roboczych w roku zrobi się 250, to gospodarka 37 milionowego kraju weźmie i jebnie w jedno popołudnie. Tutaj trzeba zaznaczyć, że z odsieczą wigilijną przyszli PSL-owi Rysiu Petru z Polski 2050 oraz Gazeta Wyborcza.
A do tego absolutny radykalizm obyczajowy. Bo na to, że chłopy z PSL poprą legalizację aborcji, to ja za bardzo nie liczyłem. Ale to że Kosiniak prowadzi teraz krucjatę przeciwko związkom partnerskim, posuwając się do zupełnie absurdalnych propozycji, sprowadzających się do tego by zawierający taki związek się przypadkiem nie uśmiechali - jest już zupełną aberracją. Szczególnie, że, przypomnę może, związki partnerskie to taki ćwierć-środek i wielki ukłon w stronę urażonych konserwatystów, którzy od lat nie chcą pozwolić zawierać zwykłych małżeństw, więc żeby już przestali pierdolić, wymyślono takie rozwiązanie na ślinę i gumę kulkę. I teraz są nawet przeciwko temu. Zero refleksji. Zero kompromisów.
No zupełnie jakby chcieli by ten PiS naprawdę wrócił. Nie wiem co nimi kieruje (poza głęboko zakorzenionym konserwatyzmem i powiązaniami finansowymi z lobbystami, rzecz jasna). Ale na wypadek gdyby uwidzieli sobie, że jakby PiS wrócił to oni mogliby być jego koalicjantem - może polskie społeczeństwo powinno zadbać o to, by w takim hipotetycznym scenariuszu znaleźli się pod progiem.
Szczególnie, że ploteczka mówi, jakoby Kosiniak planował rozwód z rządem po wyborach prezydenckich. Śmiem w tę ploteczkę wątpić, ale jeśli chłopom naprawdę coś takiego świta w głowach, w domyśle: po zwycięstwie kandydata PIS, to jest znacznie gorzej niż mogłoby się wydawać.
Serio, ten rząd jest jaki jest, ale PSL nie tworzy w nim żadnej wartości dodanej.
#jebacpsl #jebacpis #polityka #putinowskapolska #zostaniecierozliczeni
(Tekst nie mój, źródło: Doniesienia z putinowskiej Polski na fb)