Jest to coś, z czego jestem niezwykle dumna, dlatego pomyślałam sobie, że podzielę się z Wami swoją historią i jakimiśtam przemyśleniami. Postaram się, by nie brzmiało to w żaden sposób moralizatorsko, bo to nie moja rola.
Zaznaczę: nie jestem ekspertką od uzależnień. Nie mam wykształcenia pod tym kątem. Nigdy nie byłam na spotkaniu AA. Mogę opisać tylko swoją perspektywę, posiłkując się wiedzą pozyskaną z materiałów o uzależnianiach oraz rozmów z terapeutą.
Jak to się stało, że przestałam pić
...A może zacznę od tego, jak zaczęłam. Moja "historia" nie jest jakoś szczególnie oryginalna, ale może to właśnie dlatego jakoś się ze mną utożsamicie.
W moim domu alkohol był obecny od zawsze, choć nie pochodzę z domu patologicznego. Wiecie, typowa klasa średnia, rodzice wykształceni. Jedno z rodziców jest wysokofunkcjonującym alkoholikiem - jak większość osób z problemem alkoholowym. Alkohol w moim domu rodzinnym był traktowany jako pocieszacz, medium do celebrowania wydarzeń (świąt, rocznic, urodzin, imienin), wieczorny uspokajacz, rozkręcacz imprezy.
Uzależnienie od alkoholu jest też częściowo warunkowane genetycznie. Szacuje się, że takie rodzinne obciążenie może odpowiadać za około 60% skłonności do uzależnienia się przez potomstwo.
Siłą rzeczy nie rozmawiałam z rodzicami na temat niebezpieczeństw związanych z alkoholem, jego negatywnych stron. Z ich perspektywy problem alkoholowy jest wtedy, kiedy człowiek się upadla, upija do nieprzytomności, zaczyna zaniedbywać swoje obowiązki. Do tego, dlaczego ten wniosek jest szkodliwy jeszcze wrócę.
Pierwsze piwa piłam w latach nastoletnich, ze znajomymi (zarówno jako wyraz buntu, jak i chęć przynależności do grupy). Każde wyjście oznaczało 2-3 piwa, bo bez nich nie ma spotkań towarzyskich. Na tym etapie nie czułam jeszcze chyba takiej organicznej potrzeby sięgnięcia po alko, choć przyszła ona po paru latach.
Tak się złożyło, że na studiach zaczęłam szukać pracy, aby sobie dorobić. Zapytałam o możliwość w pracy w pubie, do którego lubiłam przychodzić ze znajomymi. Generalnie w pubach z kraftami przepracowałam jakieś trzy lata. Naturalnie, pracując w takim miejscu masz na bieżąco kontakt z alkoholem. Pijesz za barem, bo to normalne. Spotykasz się ze znajomymi w miejscu pracy, bo to normalne.
Przyszedł czas pisania magisterki (nomen-omen, o piwie) i przeprowadzki, który był jednym z gorszych okresów w moim życiu. Wraz z kolejnymi latami częstotliwość picia się zwiększała, na tyle, że sama spokojnie wypijałam butelkę wina wieczorem, żeby się znieczulić. Naturalnie byłam wysokofunkcjonującą osobą z depresją i problemem alkoholowym. W pracy nigdy nie zawalałam terminów i obowiązków, robiłam, co do mnie należy.
To... jak to się stało, że przestałam pić?
W pewnym momencie jednak pogłębił się mój kryzys psychiczny (i maskowanie go alkoholem oraz uśmiechem przestało działać), który rzutował na moje życie osobiste. Coraz częściej zamykałam się w sobie, dysocjowałam, pojawiło się rozdrażnienie, problemy ze snem. Poszłam do psychiatry z poczucia bezsensu swojego życia, powoli przestając widzieć nadzieję dla siebie.
Dostałam diagnozę stanów depresyjnych. Psychiatra zapytała mnie, jak wygląda moja relacja z alkoholem. I wiecie, co? Poczułam wtedy pierwszy raz taki... wstyd. Bo uświadomiłam sobie, że faktycznie piję za dużo.
Psychiatra przepisała mi antydepresanty oraz leki nasenne, i powiedziała, że nie wolno ich łączyć z alkoholem.
Jestem z natury osobą dość obowiązkową, więc tamtego dnia przestałam pić alkohol. I mija mi 5 lat.
Czy wystarczyło po prostu przestać pić?
No nie, no. Silna wola to absolutna pułapka dla osób z problemem alkoholowym, bo ona nie jest wcale silna
I tu moje przemyślenie: picie nie jest problemem samym w sobie, jest objawem większego problemu.
Oprócz farmakologicznego leczenia depresji (na które zareagowałam bardzo dobrze) podjęłam też psychoterapię w nurcie CBT (poznawczo-behawioralnym). Zasadniczo ta forma terapii ma trwać krótko, zaś moja przeciągnęła się na jakieś 3 lata. Okazało się wtedy, że psychicznie funkcjonowałam bardzo źle: spychałam swoje potrzeby na boczny tor, próbowałam uzyskać aprobatę innych, uzależniałam obraz samej siebie od tego, co inni mogą o mnie pomyśleć, nie miałam swoich marzeń czy pragnień, nie umiałam odpoczywać, miałam wiecznie zawaloną głowę strumieniem myśli, nie wyrażałam złości, byłam piekielnie zestresowana. Nie będę was zanudzać, natomiast po paru miesiącach terapii uświadomiłam sobie, dlaczego tak naprawdę potrzebowałam alkoholu. Żeby po prostu nie myśleć.
Osoby z problemem alkoholowym potrzebują go do regulowania emocji, i problemem nazywa się go niezależnie od litrażu. Jeśli potrzebują sięgnąć po alkohol, by się dobrze bawić, by się zrelaksować, by się odstresować, by o czymś zapomnieć, by zasnąć - to mają problem z alkoholem. Jeśli mówią sobie, że nie piją codziennie, ale piją w weekend "bo im się należy", "bo chcą sobie wypić i się niczym nie przejmować, zresetować się" - mają problem z alkoholem. JJeśli potrzebują alkoholu, by zrobić sobie dobrze - mają problem z alkoholem. Jeśli asocjują spotkanie towarzyskie z alkoholem jako coś całkowicie naturalnego - mają problem z alkoholem. Jeśli zastanawiają się, czy nie piją za często/za dużo - mają problem z alkoholem.
Tu zachęcam do odsłuchania tego odcinka podkastu "Co ćpać po odwyku" , w którym chłopaki dobrze przedstawiają te aspekty. W przypadku wątpliwości i chęci rozwinięcia tematu skierujcie się tu. W ogóle gorąco polecam ten podkast.
Co po rzuceniu alko?
Terapia wzmocniła mnie, pomogła poukładać na nowo. Dzięki niej zrozumiałam przyczyny swoich zachowań, ale też przyczyny tego, dlaczego sięgałam po alkohol.
Oczywiście, antydepresanty i terapia nie były jedynymi narzędziami, po które sięgnęłam w trzeźwieniu. Były też duże ilości słodyczy (bo organizm na detoksie domaga się czegoś, co podwyższy serotoninkę, poziom endorfin, doda cukru), kofeina i nikotyna (z której udało mi się z sukcesem zrezygnować ponad 2 lata temu po wielu latach palenia).
Osoba, która odstawia alkohol, nagle zyskuje dużo wolnego czasu, który w początkowym etapie jest bardzo trudny do przetrwania. Tu potrzeba kontaktu z innymi ludźmi, najlepiej tymi, którzy poważnie podchodzą do Twoich zmagań (u mnie było to wsparcie męża), ale też czegoś, co zajmie Ci czas, a najlepiej, jeśli doda trochę endorfin i serotoninki do obiegu. Malowanie, bieganie, rower, majsterkowanie, chodzenie po górach... w moim przypadku były to książki, zgłębianie tematu uzależnień w podkastach, spacery, wędrówki oraz joga, która towarzyszy mi od 4 lat. Nie w formie uduchowionej, ale w formie odstresowującej aktywności fizycznej, dzięki której dbam o kondycję i spokój psychiczny.
Ciekawe jest to, że przy trzeźwieniu rzadko można wskazać taką bezpośrednią myśl: "chciałabym/chciałbym się teraz napić", "brakuje mi alko". Objawami domagania się organizmu o alkohol w procesie trzeźwienia są rozdrażnienie, smutek, napadowe łaknienie słodyczy, uczucie braku czegoś, problemy ze snem... przyczyn jest wiele. Dla ciekawych, zachęcam do wygooglania "Dzienniczka głodu alkoholowego", który jest używany przez AA oraz terapeutów uzależnień.
Czy zrezygnowałam z życia towarzyskiego?
I tak, i nie. Nigdy nie byłam imprezowiczką, dlatego rezygnacja z wyjść do klubów czy pubów nie była tak dotkliwa.
Picie alkoholu od paru lat przed jego rzuceniem było dla mnie przede wszystkim związane z samotnym jego spożywaniem, dlatego nie odczuwam presji grupowej na picie w pubie, knajpie czy na imprezie, gdzie inni piją. Nie mam problemu z tym, że znajomy w moim towarzystwie napije się alko - nie czuję, że coś tracę. Dobrze bawię się na trzeźwo. Mam w tym też wsparcie męża, które jest chyba najważniejszym elementem tego społecznego aspektu trzeźwienia. Nie lubię tylko zapachu alkoholu - odrzuca mnie tak, jak dym papierosowy.
Od razu też powiem, że wielu alkoholików jest triggerowanych piwami 0% i niealkoholami. Mnie one nie triggerują, chętnie piję piwa bezalko (choć dla swojego komfortu psychicznego unikam takich, które mają 0.5% albo kombuchy czy innych fermentowanych napojów, mogących zawierać alkohol) czy drinki bezalkoholowe. Ostatnio w Gdańsku otworzył się Dromader Dry Bar, serwujący drinki 0%, który jest wspaniałym miejscem, i do którego często przychodzę. Gorąco polecam, jeśli będziecie mieli okazję skoczyć.
Czy traktuję siebie jako osobę uzależnioną?
Tak, bo mam problem z alkoholem. On nie zniknie, będzie mi towarzyszył zawsze.
Wciąż istnieje ryzyko, że coś będzie nie tak, że spotka mnie jakiś kryzys i sięgnę po alkohol. To wpłynie na wytworzony ciężką pracą obraz samej siebie, którego jednym z filarów jest to, że jestem trzeźwa. Dlatego każdy trzeźwiejący, który traktuje sprawę poważnie, w momencie napotkania sytuacji stresowej po prostu czuje lęk: "czy ten stresor sprawi, że sięgnę po alkohol?", "czy dam radę?".
Osoby z problemem alkoholowym nie są w stanie kontrolować swojego picia. Nie da się "pić tylko trochę". To tak nie działa. Co więcej, nie ma bezpiecznej dawki alkoholu - każda, nawet najmniejsza, jest szkodliwa dla organizmu.
Co więcej, osoba czynnie pijąca i mająca problem z alko będzie trwać w mechanizmie iluzji i zaprzeczeń. Że skoro ogarnia życie, to nie ma sobie nic do zarzucenia. Bo dla niego łatka "alkoholika" jest jednoznacznie negatywna i stygmatyzująca - jej przypięcie wywołałoby falę myśli egodystonicznych, rujnujących poczucie własnej wartości, i urzeczywistniło zinternalizowane negatywne odczucia na swój temat.
A mi to nie robi, bo wiem, że uzależnienie od alkoholu jest chorobą (ma swój numer statystyczny w Międzynarodowej Klasyfikacji Chorób ICD – 10 i jest to numer F10. 2.). Są gruźlicy, są cukrzycy, są alkoholicy.
Nazwanie swojego problemu jasno też daje pewne poczucie wolności - uwalnia od wstydu, od potrzeby kłamania na temat swojego niepicia (alkohol jest jedyną substancją uzależniającą, w przypadku której jeśli jej nie przyjmujesz, to ktoś się pyta, czy nie jesteś chory), co pomaga w procesie trzeźwienia.
No i, wiecie, osoba uzależniona nie przestanie pić w inny sposób, niż z własnej, nieprzymuszonej woli. Nie da się "namówić kogoś, żeby przestał pić". Można mu jednak odebrać komfort picia - tak, żeby za każdym razem po sięgnięciu po alkohol wracały do niego myśli, że chyba jednak ma problem. Chyba używa właśnie alko do tego, by regulować swoje emocje. Chyba coś jest nie tak.
Co teraz?
A w sumie git. Jestem szczęśliwa. Mam dobrą relację z samą sobą, ze swoim poczuciem własnej wartości. Schudłam, dbam o siebie, chodzę na jogę. Mam pasje, w których się spełniam. Przede wszystkim robię rzeczy w zgodzie ze sobą. I ani trochę nie żałuję, że przestałam pić.
Każdej osobie, która dotrwała do końca, dziękuję za uwagę. Cieszę się, że możecie świętować razem ze mną. :)
PS. Zadanie dla chętnych: bardzo polecam ten odcinek podkastu "Niemyte dusze" , w którym lekarz psychiatra opisuje problematykę uzależnienia od alkoholu.
#chwalesie #alkoholizm #uzaleznienie #trzezwosc #ciagbezalkoholowy
@Wrzoo Świat stracił wspaniałą barmankę
@paulusll ale zyskał szczęśliwego człowieka
@Wrzoo No i to jest sukces
@Wrzoo kompot zawsze chętnie
Tak trzymaj! Powodzenia
@moll DDA w pokoleniu naszych rodziców to w sumie występuje częściej niż rzadziej, mam wrażenie
@Wrzoo coś w tym jest. W ogóle całe to "ze mną się nie napijesz". Teść mnie za to do dzisiaj nie lubi, bo mu powiedziałam, że nie będę piła alko
@moll albo "co Ty, jesteś w ciąży?", "jesteś chora?", "kieliszek dla zdrowotności"... Skąd ja to znam
Ciężki temat, zwłaszcza w rodzinie. Współczuję bardzo.
@Wrzoo nie taki ciężki. Jak jesteś odpowiednio asertywna i nie okazujesz pijanym, że nimi w jakiś sposób pogardzasz za ich stan to szybko się przyzwyczajają. Miałam tak z częścią znajomych. Najpierw było im niezręcznie, że ja soczek oni drinki, ale jak się okazało że po prostu się bawię z nimi to już teraz jest ok i nikogo to nie razi
@moll a to święta prawda. Przez ciężkość miałam na myśli tę pewną niezgodę w rodzinie, bo jednak to może wpływać negatywnie na samopoczucie. O ile ze znajomymi jest łatwiej, to z rodziną trochę gorzej.
Choć sama się już nauczyłam, że z niektórymi rodziną mogę być na papierze, nie muszę utrzymywać kontaktów
@Wrzoo bo tu dochodzimy do punktu - potrzeba akceptacji przez grupę
Jest łatwiej, jak nie oczekujesz, że każdy ma Cię lubić, tak jak i Ty nie każdego polubisz. Nie da się zadowolić wszystkich, więc lepiej zadowolić siebie, a ci, którym na Tobie zależy będą się cieszyć Twoim szczęściem i w nim uczestniczyć
@moll amen.
@Wrzoo to się nigdy nie kończy
Ja nie piłem z półtora roku i teraz już trochę odpuściłem i sam nie wiem co robić, chciałabym, żeby zawsze było tak jak teraz, że półlitrowe piwo to za dużo i takie jedno 0,33 w weekend mi wystarcza, ale pewnie na dłuższą metę będzie się chciało więcej
@smierdakow Pewnie tak, wszystko zależy od człowieka. Rad nikomu udzielać nie będę, bo to nie moja rola. Ale trzymam kciuki, żeby udało Ci się powtórzyć ten okres trzeźwości.
@smierdakow jesteś alkoholikiem
@cyber_biker podobno jest się całe życie, a miałem takie okresy, że spełniałem kryteria xd
@smierdakow przynajmniej jesteś w stanie się do tego przyznać w przeciwieństwie do tych spod flagi: "hejto pijemy z głową" xD
@Wrzoo no i super, wartościowy wpis i fajnie, że w ogóle dopuściłaś do siebie myśl, że coś jest nie tak a potem uporałaś się z problemem. Żyjemy niestety w kraju alkoholików o czym świadczy ten, uderzający cytat:
> alkohol jest jedyną substancją uzależniającą, w przypadku której jeśli jej nie pijesz, to ktoś się pyta, czy nie jesteś chory
@Lubiepatrzec jak się wszystko zaczyna sypać, to nagle przychodzi ten moment "otrzeźwienia". A przynajmniej w moim przypadku tak było
Konkret wpis, dziękuję. Polecę klasykiem 🙃:
@AndrzejZupa Panie, ja na trzeźwo latam samolotem nawet, a potwornie się boję
@Wrzoo ja Cię kręcę, podczas czytania wiele razy myślałem, że czytam o sobie...
Gratulacje ᕦ( ͡° ͜ʖ ͡°)ᕤ
Ty 5 lat, ja 5 dni xD
@cebulaZrosolu Ej, kiedyś zacząć trzeba! To jak z tym sadzeniem drzewa - najlepszy czas był 20 lat temu, a drugi najlepszy jest teraz
Gratulacje, bo te pierwsze dni są naprawdę najcięższe.
@Wrzoo u mnie nie, kiedyś już nie piłem ponad rok i pamiętam, że najpierw była euforia, że kurde mogę nie pić! A gdzieś tak w okolicach miesiąca zaczął się zjazd... Przecież już miesiąc nie pijesz, jedno piwko w nagrodę Ci nie zaszkodzi itp.
@cebulaZrosolu Ach, okej - taki model picia. Ma to sens. Ale to dobrze, że masz tego świadomość, bo to jest coś, co możesz przepracować i zgłębić. Jak nie spotkania AA, to książki albo podkasty w tej tematyce, żebyś zautomatyzował sobie głośne "NIE" na takie myśli.
Żeby nie było, takie pomysły w stylu "w sumie to nie piję już tyle czasu, chyba mogłabym się napić?" co jakiś czas mi się też pojawiają. Daję sobie wtedy solidnego plaskacza w japę
@Wrzoo przeczytałem całe, jestem na tym etapie, szczegolnie dwa ostatnie podpunkty:
"Jeśli mówią sobie, że nie piją codziennie, ale piją w weekend "bo im się należy", "bo chcą sobie wypić i się niczym nie przejmować, zresetować się" - mają problem z alkoholem. JJeśli potrzebują alkoholu, by zrobić sobie dobrze - mają problem z alkoholem. Jeśli asocjują spotkanie towarzyskie z alkoholem jako coś całkowicie naturalnego - mają problem z alkoholem. Jeśli zastanawiają się, czy nie piją za często/za dużo - mają problem z alkoholem. "
Znajomym powiedziałem, że robię sobie przerwę od wypadów z nimi i od alko, narazie do sierpnia, żeby poprostu mnie nie męczyli. Ale planuje już nigdy nie sięgnąć po alkohol. Jest mi tak lepiej. Wrocilem na silownie, budze sie bez kaców i tak jak napisalas mam ogrom czasu. Wiadomo tracę te beztroskie zabawy, ale już co miałem się napić to się napiłem. Najgorzej, że każde wyjście, wypad, wyjazd, zwał jak zwał ze swoją paczką utożsamiałem z alko. I teraz od jakiegoś czasu mam rozkminy, czy Ci ludzie dawali mi autentycznie fun czy robili za tło do tego, że lubiłem sobie wypić ( a piłem więcej od nich )
@Tylko-Seweryn Ogromne gratulacje! Już w zasadzie te najtrudniejsze dni za Tobą, choć teraz właśnie się zaczyna przechodzenie do tej trzeźwej codzienności i sklejanie siebie na nowo.
Z tego, co słyszałam, bardzo ciężkim aspektem jest właśnie ogarnięcie swojego życia społecznego na trzeźwo, jeśli przedtem było intensywne i zakrapiane. Tyle tylko mogę powiedzieć, że ci znajomi, którzy podejdą do Ciebie z wyrozumiałością i będą chcieli się spotykać na trzeźwo - to są ci, których potrzebujesz. Część nie zrozumie, i po nich pewnie będziesz miał żałobę. No i żałobę po samym sobie, którym byłeś wcześniej, bo w jakiś sposób tracisz duży element siebie z przeszłości. Ale to świetna baza do odbudowania siebie w lepszy sposób.
Mi naprawdę bardzo pomógł ten podkast Żulczyka i Strachoty, "Co ćpać po odwyku", o którym wspomniałam we wpisie. Też poruszają temat imprez - może akurat Ci to pomoże poukładać te sprawy w głowie.
@Wrzoo Dzięki wielkie, właśnie odpalam do jazdy na rower
@Tylko-Seweryn Miłego rowerkowania i słuchania!
Jak sie nazywa ta apka ze zrzutu ekranu?
@Kredafreda "I am sober"
Dla mnie alkohol (uwaga: nie samo picie - jestem niepijacy*) to głównie ucieczka przed stresem. Widzę ludzi, zasypanych zadaniami, biegających w zgiełku, sfrustrowanych, narzekających. I jest ten środek by się odciac.
Uważam, że mamy za dużo zwyczajów, które opierają się na alkoholu. Co komuś pomogę, dostaje butelkę. Składuje to, aż się zepsuje, i potem wylewam.
* W sensie nie pije. Ale jeśli okoliczności do tego skłaniają, to mogę. Za wyjątkiem piwa, bo piwo szkodzi**.
** Piwo (i słodkie wino) ma powinowactwo do cukrzycy. No i niestety pijąc piwo łatwo sobie wmówić, że to tylko było piwo. Ze znanych mi osób, które mają znaczące problemy alkoholowe, większość zaczynała od piwa.
@Dzemik_Skrytozerca każdy alkohol to cukier, każdy szkodzi tak samo i każdy ma wpływ na rozwój cukrzycy. Czy to piwo, czy wino, czy wódka.
Ale tak, zdecydowanie - używanie go celem odstresowania się to krótka droga do uzależnienia.
@Wrzoo
>każdy alkohol to cukier ...
Czymajcie mie bo niewyczymie
A poza tym gratulacje
@UncleFester No dobra, każdy napój alkoholowy z etanolem to węglowodany. Żeby było dokładniej.
@Wrzoo
Oj nie. Piwo ma indeks glikemiczny ok 110. Więcej niż glukoza.
Piwo a cukrzyca
Wartość indeksu glikemicznego dla piwa wynosi aż 110 punktów, czyli trunek ten przewyższa pod tym względem samą glukozę. Oznacza to, że jego spożycie powoduje gwałtowny wzrost poziomu glukozy we krwi, co stanowi zjawisko niekorzystne dla diabetyków. Osoby chore na cukrzycę powinny więc zdecydowanie wystrzegać się picia piwa.
----
Więc nie, piwo to nie jest to samo co wódka. I jeśli masz skłonności do problemów z cukrem, unikaj piwa.
@Dzemik_Skrytozerca Okej, to już bardziej zaawansowane sprawy - dzięki za doprecyzowanie, co miałeś na myśli
Super wpis. Trzymaj sie dalej i powodzenia!
@onlystat Dzięki
@Wrzoo szanuję, z początkowych informacji najbardziej mnie zaciekawiła kariera Barmańska i, że tak się spożywało a myślałem, że w pracy nie można.
Zazdroszczę, że podczas kryzysu zabrałaś się w sobie by iść do psychiatry bo ja nie potrafię.
Myślałem że na dupościsku da się radę jednak nie. 3 lata poznawczo behawioralnej nie jest dużym wynikiem taki średni sam potrzebuję dłuższej terapii.
>uzależniałam obraz samej siebie od tego, co inni mogą o mnie pomyśleć, nie miałam swoich marzeń czy pragnień, nie umiałam odpoczywać, miałam wiecznie zawaloną głowę strumieniem myśli, nie wyrażałam złości, byłam piekielnie zestresowana. Nie będę was zanudzać,
Poproszę o zanudzenie na pv chętnie poczytam.
Co do tego, że zyskuje się dużo czasu to nie zgodzę się z tym. Jestem wolnym od 4 miesięcy a czas mam tak samo zagospodarowany bo spożywałem podczas luźnych chwil przy komputerze a obowiązki wszystkie wykonywałem w terminie.
Jak smakują drinki0%?
Da się namówić do nie picia mnie tak ludzie na Hejto namówili.
Punkt" co teraz?" Bardzo fajna końcówka lubię poczytać jak się innym powodzi.
Trochę o mnie: jestem zaawansowanym alkoholikiem 2 lat studiów nie pamiętam bo byłem pijany. Obecnie mam resztki układu nerwowego i szarych komórek. Spożywałem po prostu do komputera grając w gierki czy słuchając muzyki, oglądając coś bo nigdy do ludzi nie wychodziłem. Tęskno mnie do alkoholu bo dzięki niemu doświadczenie rozrywki było bardziej barwne i mogłem wyeksponować swoje emocje.
@Dudleus
Za barem normalne jest to, że "degustujesz", musisz wiedzieć, co jest na kranie albo jakie są nowości. Szef oferuje Ci zniżkę na piwo. Do tego dochodzą rzeczy typu urodziny szefa, rocznica otwarcia knajpy, klient stawia, znajomy stawia... W niektórych knajpach szefowie dochodzą do wniosku, że barman powinien być wyluzowany, bo wyluzowany lepiej sprzedaje. I tak to się kręci.
Zazdroszczę, że podczas kryzysu zabrałaś się w sobie by iść do psychiatry bo ja nie potrafię.
To poczucie beznadziei i poczucie, że zawalam życie osobiste najbardziej wpłynęły na tę decyzję. Nie było to łatwe, ale ta wizyta dała mi ogromną ulgę. Trafiłam na świetną lekarz, która wsparła mnie profesjonalnie, bez użalania się nade mną, a tego potrzebowałam.
Poproszę o zanudzenie na pv chętnie poczytam.
To mogę i tu napisać, bo to już w dużej mierze nie jestem ja
Co do tego, że zyskuje się dużo czasu to nie zgodzę się z tym.
To w sumie zależy od osoby. Ja jako czas biorę też pod uwagę wyjścia do sklepu po alkohol, czas spędzany na kanapie z lampką wina, na myśleniu o alkoholu, czy wyjścia na miasto. Inaczej go alokuję i inaczej teraz przeżywam.
Jak smakują drinki0%?
Dużo zależy od umiejętności barmana i rodzaju drinka
Da się namówić do nie picia mnie tak ludzie na Hejto namówili.
Ale decyzję podjąłeś sam po zachętach.
2 lat studiów nie pamiętam bo byłem pijany.
Ja może nie byłam na bieżąco pijana, ale dużej części mojego życia nie pamiętam - albo przez alko, albo przez depresję. Po prostu, mało rzeczy było dla mnie ważnych, albo je wyparłam. Rozmawiam ze znajomymi z dawnych lat i wspominają mi, że spotykałam się z nimi regularnie przez jakiś okres... a ja tego nie mam w głowie. Strasznie szkoda, bo na pewno były tam fajne momenty do zapamiętania.
Tęskno mnie do alkoholu bo dzięki niemu doświadczenie rozrywki było bardziej barwne i mogłem wyeksponować swoje emocje.
To tym bardziej jest nad czym pracować, bo to znaczy, że dalej jest jakaś część Ciebie, której nie kontrolujesz. Którą chciałbyś oddać w stery alkoholowi, bo tak jest łatwiej. Picie z nudów jest jedną z przyczyn - to pewnie oznacza, że nie potrafisz zagospodarować sobie właściwie czasu. Picie dla ubarwienia rzeczywistości oznacza, że widzisz ją jako gorszą, czyli możliwe, że zmagasz się z depresją. Chęć ekspozycji emocji oznacza, że możesz mieć obniżone poczucie własnej wartości, którego jeszcze nie umiesz odbudować. Alkohol to wszystko zajebiście ułatwia, ale potwornym kosztem.
@Wrzoo to w sumie eh w pracy barmana nie da się uciec od alkoholu. Często Cię tam podrywali lub zwierzali się z swoich problemów?
poczucie beznadziei i poczucie, że zawalam życie osobiste najbardziej wpłynęły na tę decyzję.
Ja mam takie od paru lat i nie mogę się zebrać xD
Wszystko wynika z mojego wychowania i tego, w jaki sposób rodzice podchodzili do mnie jako
Eh liczyłem na większe zawiłości. Na razie na książki nie mam ochoty to nie przeczytam, ale dziękuję.
Dużo zależy od umiejętności barmana i rodzaju drinka
Te, które są zrobione dobrze albo które
A to jak będzie okazja spróbuję jednak w drinkach właśnie nie czułem tego rozgrzania tylko delikatną gorycz.
oni wykonali ten krok, tylko Ty jesteś za niego
Tu nie ma wielkiej filozofii po prostu w połowie stycznia stwierdziłem że spróbuję i tak zostało.
Rozmawiam ze znajomymi z dawnych lat i
To ja może wyparłem samą edukację bo inne rzeczy nawet pamiętam i mam zdjęcia, oraz nagrania.
Picie dla ubarwienia rzeczywistości oznacza, że widzisz ją jako gorszą, czyli możliwe, że zmagasz się z depresją. Chęć ekspozycji emocji oznacza, że możesz mieć obniżone poczucie własnej wartości, którego jeszcze nie umiesz odbudować.
Na szczęście depresji nie mam i nie będę miał bo na nią chorują inteligeni ludzie. Poczucia wartości nie mam bo nie mam wartości.
@Dudleus
Często Cię tam podrywali lub zwierzali się z swoich problemów?
Jeszcze jak. Zwłaszcza wspominam jednego pana alkoholika, który był niezwykle oczytany i wysokowrażliwy, ale pił po 12 piw dziennie. Strasznie mi było go szkoda, bo był z natury niezwykłym człowiekiem. Nie wiem, co się z nim stało, ale na pewno długo tak nie pociągnął. Trochę sobie pobożnie życzę, że może udało mu się wytrzeźwieć.
Ja mam takie od paru lat i nie mogę się zebrać xD
Pomyśl sobie, że możesz pójść na wizytę, ale nie musisz robić nic, co zaleci Ci lekarz. Nie musisz realizować recepty, jeśli to będzie niezgodne z Tobą. Poważnie, wizyty u psychiatry były najprzyjemniejszymi momentami w całym moim kryzysie.
A to jak będzie okazja spróbuję jednak w drinkach właśnie nie czułem tego rozgrzania tylko delikatną gorycz.
Ostatnio piłam jakiś gotowy drink 0% kupiony w Dealzie, to on miał to rozgrzewanie. Aż zdziwiona byłam.
Tu nie ma wielkiej filozofii po prostu w połowie stycznia stwierdziłem że spróbuję i tak zostało.
No widzisz? To jest już coś.
Na szczęście depresji nie mam i nie będę miał bo na nią chorują inteligeni ludzie. Poczucia wartości nie mam bo nie mam wartości.
Czyli bullshit i potwierdzenie depry.
Gratuluję, podziwiam i zazdroszczę
@Byk Dzięki!
5 lat? Duże osiągnięcie, trzeba to opić ( ͡° ͜ʖ ͡°)
@0xBAADF00D Woda od rana leje się strumieniami
@Wrzoo gratki!
@l__p Dziękuję!
@Wrzoo gratuluję! To świetne uczucie być człowiekiem wolnym od nałogów.
Zamierzam się z podobną wrzutką ale pod pewnymi względami kompletnie inną. Bo mam też zupełnie inne podejście do tego tematu. Po Twoim wpisie znów dopadły mnie wątpliwości czy powinienem ją wrzucać.
@splash545 A wiesz, że się zastanawiałam, czy skomentujesz?
Z tą prowokacyjnością... rozumiem, bo -oj - kusiło mnie strasznie, żeby ten wpis też uprowokacyjnić. Ale potem zaczęłam sobie myśleć, jaka jest moja intencja, i zaczęłam wywalać albo przepisywać te fragmenty, które mnie raziły. Wiesz, skonfrontowałam to z myślą takiego podejścia AA o egocentryzmie alkoholików, też tych trzeźwiejących, z którą sama próbuję walczyć. Bo nie chcę sobie wbić do głowy, że ktoś, kto czynnie pije, jest gorszy ode mnie, a moje prowokacyjne teksty byłyby objawem tego, że czuję się lepsza od takiej osoby. Jeśli spojrzysz na to pod tym kątem i nie odniesiesz takiego wrażenia, to jak na moje możesz to wrzucić w takiej formie, w jakiej jest
@Wrzoo
ktoś, kto czynnie pije, jest gorszy ode mnie
To na pewno nie.
Z tym, że nie wiem czy ktoś kto już jest trzeźwy a przeszedł terapię lub był w ośrodku leczenia uzależnień nie poczuł by się gorszy
I tak np. nie uważam, że trzeba się uważać za alkoholika do końca życia. Albo następne z czym się nie zgadzam a co jest w programie 12 kroków to, że trzeba się zawierzyć Bogu czy jakiejś sile wyższej i akurat w tym przypadku opisałem to w bardzo zabawny sposób, przynajmniej dla mnie
A tak ogólnie to moim celem było to, żeby pokazać, że można inaczej i w przypadku niektórych osób - takich jaką byłem ja, dla których wybranie się na terapię jest czymś zbyt dużym bo trzeba się przełamać i tyle rzeczy zrobić po drodze. To pod tym względem stoicyzm jest łatwiejszy, żeby zacząć bo nigdzie nie trzeba iść - wystarczy wysłuchać podcast i samodzielnie pracować nad sobą w domku na fotelu
A zdecydowałem się początkowo na taki trochę prowokacyjny styl bo spotkałem się ze stwierdzeniem kilku stoików, że stoicyzm może pomóc w wyjściu z nałogów ale terapii nie zastąpi. No a w moim przypadku cyk pyk podcascik wysluchany i po miesiącu 15 lat picia i palenia marihuany stało się wspomnieniem. Co prawda mocno się przyłożyłem bo myślę, że siedziałem nad tym średnio z 3h każdego dnia przez ten miesiąc. No i przez następny rok też codziennie pracuje nad sobą i nie zamierzam przestać
@splash545 Wiesz, taka forma autoterapii też jest okej! Dlatego fajnie jest wiedzieć, że są różne opcje. Byle się czegoś trzymać, wprowadzać to w życie.
Do mnie AA kompletnie nie przemawia, też z uwagi na tę siłę wyższą (która mi nieszczególnie była potrzebna, uduchowienia we mnie nie ma), ale i na pewną depresyjność związaną z tą metodą. Żeby być trzeźwą, potrzebuję się wzmocnić. Pokory jest we mnie dużo.
Podeślesz podkast, od którego zaczynałeś? Chętnie posłucham
@Wrzoo
depresyjność związaną z tą metodą.
Dlatego też napisałem to w taki humorystyczny sposób, żeby wyjść na przekór tej depresyjności
Proszę od tego zaczynałem, odcinek typowo o uzależnieniach:
https://open.spotify.com/episode/69a8GOGFwcxF2f5YGXO3CO?si=ngN\_o0XFRDqOYTFnkDsYYA
A później słuchałem po kolei od 1 odcinka codziennie 1 odcinek.
A tak właściwie to wszystko zaczęło się jak przez przypadek obejrzałem ten podcast:
@splash545 Dzięki, wrzucę sobie jutro na uszy do pociągu
@splash545 czekam na Twoją wrzutkę w takim razie!
@Wrzoo @bojowonastawionaowca Dobra to wrzucam pojutrze.
@Wrzoo a jednak nawyk picia został
@Felonious_Gru Wiadomo, 3 litry czystej wody obalone dziś
Brawo!
Serdecznie gratuluje skutecznego pokonania demona, ktory pchal Ciebie w alko.
Dobra robota
@maks_kow dzięki ogromne :))
@Wrzoo nie ma za co.
Nie zapomnij podziekowac sobie, zasluzylas.
@maks_kow byle nie spocząć na laurach
@Wrzoo Masz powody do chwalenia się.
Super osiagnięcie!
Gratki.
@Mr.Mars Dzięki, przyjmuję z pokorą
Szczerze mówiąc to nigdy się nie zorientowałem, no ale kiedyś to w ogóle mało kumałem.
Powodzenia i wytrwałości, wytrwałości i jeszcze raz wytrwałości!
Bardzo podziwiam za odwagę, bo to duża rzecz, raz przyznać się przed sobą do problemu, a dwa mówić o tym publicznie.
Moim zdaniem takie wpisy są potrzebne, bo może komuś coś uświadomią, a dwa, zmotywują do pracy i pokażą ścieżkę postępowania. Pokażą również, że hej! ludzi z problemem x jest więcej niż parę osób i warto się zwrócić o pomoc i wsparcie.
Trzymaj się tam w tym Gdańsku!
@maly_ludek_lego Dzięki
@Wrzoo trochę jakbym czytał początek swojej historii... Od kilku tygodni nie piję alkoholu bo biorę leki na bezsenność... Nie ciągnie mnie do alkoholu, ale kurde lubię smak dobrego wina ( ͠° ͟ʖ ͡°)
@grubynaszosie Gratulacje, że masz za sobą już kilka tygodni! Jeśli rieslingi to Twoja bajka i takie rzeczy Cię nie triggerują, to mam do polecenia fenomenalnego Rieslinga 0%, którego idzie pomylić z prawdziwym. Tylko muszę dopytać znajomą, bo za chiny nie pamiętam nazwy.
Z substytutami czerwonych jest gorzej, ale ostatnio w Lidlu był niezgorszy.
@grubynaszosie dostałam info, że to Valckenberg Riesling Zero. Petarda.
Zbieram szczękę z podłogi. Gratuluję zarówno szczerości i odwagi, żeby się tym podzielić, jak i sukcesu w walce z tym shitem. Szklanka wody za Twoje zdrowie.
@madhouze Dzięki, smacznej wodziczki!
Gratuluję, ale niestety trochę wpisujesz się tym wpisem w narrację, że nie piją tylko byli alkholicy/ dzieci DDA. Już wielokrotnie czytałem tutaj komentarze, że tylko były alkoholik namawia innych do niepicia, bo sam jest chory xD
Dlatego wydaje im się, że oni są "normalni", bo piją tylko wtedy kiedy mają ochotę, przecież wcale nie muszą, ale dobrze jest sobie co weekend walnąć kilka piw/drinków dla relaksu po ciężkim tygodniu. (° ͜ʖ °)
Można by zrobić takie alkholowe bingo miłośników etanolu by Hejto: "pić trzeba umić, ja piję z głową, piję, ale nie muszę xD, no i moje ulubione: "wszystko jest dla ludzi" xD
Tak, jeśli to czytasz to znaczy, że jesteś alkoholikiem (° ͜ʖ °)
@cyber_biker Ja już przestałam walczyć z wiatrakami, nie chce mi się
Ale jo, najgłośniej krzyczą ci, którzy mają najbardziej nieuświadomiony problem z alko ( ͡~ ͜ʖ ͡°)
@cyber_biker Ja już przestałam walczyć z wiatrakami, nie chce mi się
Ale jo, najgłośniej krzyczą ci, którzy mają najbardziej nieuświadomiony problem z alko ( ͡~ ͜ʖ ͡°)
@Wrzoo gratuluję z całego serca i życzę wytrwałości
@Rysiek555 Dzięki
Jeśli wystarcza Ci lampka wina albo jedno piwo od wielkiego dzwonu i nie ciągnie Cię do alkoholu, to najprawdopodobniej jesteś "szczęśliwcem", który w naturalny sposób nie ma skłonności do nadużywania alkoholu. I z całego serca Ci zazdroszczę.
Mój mąż zwykle mówi, że nie chce pić, bo nie lubi kaca. Bilans zysków i strat jest wtedy bardziej zrozumiały dla namawiających.
@Rysiek555 Typie, jakiego dziwaka? Normalni ludzie nie piją, jeśli ktoś tego nie rozumie i wysyła jakieś dziwne komentarze to znaczy, że masz do czynienia z menelem, i mówisz mu to w twarz xD
PS jakie winko 0% polecasz i gdzie kupujesz? Ostatnio szukałem, ale niczego nie znalazłem @Wrzoo
Jak pytałem w Hiszpanii o winko 0% to spojrzeli się na mnie jak na kosmitę xD
@cyber_biker mmm, Hiszpanie i picie od rana do wieczora przy każdej okazji, świetne są te południowe narody z ich społecznie akceptowanym alkoholizmem...
Valckenberg Riesling Zero - to jest nadwino. Jeśli zaś czerwone, to poważnie polecam zwyklaka najtańszego z Lidla, z błękitną etykietą.
@Wrzoo Gratuluje, 5 lat to juz dobry wynik
@eksplozymeter Dzięki
@Wrzoo szczerzę gratuluję. Z racji ścieżki zawodowej parę lat pracownik socjalny, członek komisji alkoholowej, zespołu interdyscylinarnego czy kuratora zawodowego szczerze gratuluję. Zbyt wiele podobnych historii widziałem z tą różnicą, że gdy pojawiały się antydepresanty i lekki nasenne to te osoby dalej piły. Kończyło się dramatem całych rodzin. Brawa dla Ciebie. Pozdrawiam serdecznie
@pi0t Dziękuję za słowa wsparcia. I podziwiam, bo wykonujesz piekielnie trudną, potrzebną i niedocenianą zapewne pracę.
@Wrzoo a ja sobie to czytam przy kufelku pszenicznego xd
@Wrzoo Co tu dużo pisać, brawo
Z takich własnych przemyśleń to alkohol jest podstępny, bo dużo łatwiej jest się napić niż szczerze porozmawiać z drugą osobą (albo jeszcze gorzej, z samym sobą).
@nobodys Dzięki
krótko i na temat: S osoby z predyspozycjami które niezależnie od ilości zjebią sprawę i takie które mają na to wywalone
@adam-bca Albo jest całe spektrum, i każdy gdzieś na tym spektrum się znajduje. Łatwo jest upraszczać rzeczywistość do zerojedynkowości, ale to nie jest takie proste ¯\_( ͡° ͜ʖ ͡°)_/¯
Dziękuję za ten wpis. Że się otworzyłaś i pokazałaś nieznaną perspektywę na alkoholizm
@biskitus Cieszę się, że mogłam trochę pomóc.
@Wrzoo Gratuluję, ale liczenie ile się jest trzeźwym wskazuje, że problem nadal w Tobie istnieje.
Kiedyś piłem sporo, ale różnych smacznych drinków i alkoholi. Po latach przestało mi to smakować, piję bardzo okazyjnie. Więc być może i Tobie by się to znudziło.
@Pan_Buk Jasne, nie zaprzeczam, że problem we mnie istnieje. Będę liczyć te trzeźwe dni do końca swoich dni, bo - jak pisałam - jestem uzależniona od alkoholu. To mi nie przejdzie. Ale mogę albo się na tym fiksować, albo mogę użyć tego jako podpory swojej trzeźwości.
Czy by mi się znudziło? Z perspektywy czasu wydaje mi się, że nie. Takie mam predyspozycje i do takiej relacji z alkoholem doprowadziłam.
Świetne, jaka jest Twoja ulubiona odskocznia ? Ja mam osobowość, która się łatwo uzależnia, stąd ani palenia ani alkoholu nie próbuję, bo się to może skończyć nałogiem. U mnie działa ruch, duuużo ruchu.
@pluszowy_zergling Zdecydowanie ruch: spacery, trekking i joga. Mam działkę, więc i tam się zapracowuję, a i sprzątanie mi przynosi dużo ulgi. To ma ten plus, że szybko widać efekty pracy, więc dopaminka wjeżdża
@Wrzoo o widzisz, ja chwasty tak sobie, ale za to rowerek, kijki, bieganko, fitnessy, hiit
@pluszowy_zergling noo, bez sportu nie wyobrażam sobie trzeźwienia
Ach, zapomniałam! Jeszcze rolki i łyżwy. Ale miałam przerwę po operacji kolana, muszę wrócić do nich.
@Wrzoo Gratuluję wytrwałości i życzę dalszych sukcesów w temacie trzeźwości! Bardzo ciekawy wpis. Dla mnie osobiście trochę smutny i przywołujący niemiłe wspomnienia. Będąc z kimś kto miał i ma nadal ten problem zdałem sobie sprawę że piję za często i za dużo. Ta druga osoba też była wysokofunkcjonującym, hmm, chyba lub raczej alkoholikiem. Nie mogłem do niej dotrzeć więc nasze drogi się rozeszły. Straciłem trochę czasu, ale "lepiej późno niż później".
Twój opis jest zbieżny z moimi obserwacjami. Różnica jest taka, że Ty zdałaś sobie z tego sprawę i zaczęłaś działać.
Jeszcze raz życzę wielu szczęśliwych dni w zgodzie ze sobą:)
@Yes_Man Dziękuję i pokornie się kłaniam! Związki, niestety, mają to do siebie, że partner osoby uzależnionej zwykle wchodzi w rolę osoby współuzależnionej, co też jest bardzo destrukcyjne. Dobrze, że udało Ci się zorientować, jakie są Twoje priorytety i zadbać o siebie.
@Wrzoo świetny wpis, dziękuję i kłaniam się nisko, jako abstynent "od zawsze" z własnego wyboru - alkohol powodował pewne problemy w moim domu rodzinnym, dlatego ja sobie nie pozwoliłem na to, żeby kiedykolwiek się pokusić o podobny los. I absolutnie tego nie żałuję, życie mam cudowne, podobnie jak grono przyjaciół. Da się żyć bez alkoholu, zapewniam
@bojowonastawionaowca I to jest super, bo zatrzymujesz traumę pokoleniową. :)) I w pełni się zgadzam, że bez alko da się żyć - a nawet żyje się przyjemniej.
@Wrzoo super wpis. Nie że wszystkim się zgadzam, ale niesamowicie szanuję za łagodny, nienarzucający jedynego słusznego spojrzenia wydźwięk oraz, przede wszystkim, ocenę problemu, a nie ludzi. Coraz częściej niestety widuję tutaj obraz stygmatyzacji osób z problemem alko i wpychanie coraz szerszych grup ludzi pod ten szyld. Przoduje w tym jeden taki którego nicka nie będę wymieniał.
Gratuluję zmiany trybu życia i niech Ci służy, wytrwaj jak najdłużej w postanowieniach.
@PanPaweuDrugi Dziękuję, że to doceniłeś - na tym mi właśnie zależało, bo sama nie lubię wojowania o wszelkie sprawy. A może akurat mój wpis kogoś zachęci do rozważań nad sobą.
Gratulacje. Mnie przed alkoholizmem chroni przede wszystkim skąpstwo. Jak patrzę na ceny alkoholi, to mi się od razu odechciewa xD Przy okazji czy znasz może dobre bezalkoholowe grzane wino? Jedyne, którego próbowałam (chyba galicyjskie), smakowało mi jak płynny cukier, obrzydliwstwo, zupełnie niepodobne do wersji z alkoholem (które też w sumie trochę za słodkie, ale znacznie mniej niż to 0%).
@WhiteBelle Dzięki! Podnoszenie cen alkoholu powinno jeszcze bardziej postępować, bo dalej jest piekielnie tani.
Bardzo zbliżone do prawdziwego jest grzane wino 0% z Dealza (biało-czerwona etykieta, nazwane generycznie "Mulled", śnieżynki na etykiecie). Naprawdę robi robotę
@Wrzoo to prawda, mogliby przywalić bardziej cenami. Dzięki za polecenie, spróbuję
Też uważam, że alkoholizm (czy każde inne nieumiarkowanie) jest objawem prawdziwego problemu. I z jednej strony stary dziad we mnie śmieje się, że dzisiaj każdy modniś na czasie musi być w terapii, ale tak na prawdę to dobrze, że społeczeństwo czuje potrzebę uleczenia się, bo to przejaw wglądu w siebie. A alkohol jako chyba najczęstszy tusz w Polsce tuszujacy owe problemy zgwałcił całe pokolenia. Moi obaj dziadkowie pili, więc moi rodzice to DDA, acz dwa różne typy (młoda dorosła i błazen, oboje podszyci strachem). I chodź nie trafiłem na taki termin to siebie i siostrę nazwałbym dziećmi dzieci dorosłych alkoholików.
Btw. Alkohol (czy też słodycze) nie jest do niczego potrzebny organizmowi, więc twój stan nie nazwał bym niepiciem, tylko normanylnym życiem. Pozdrawiam Cię z Poznania, niegdyś chyba miasta craftowych pubów (przestałem sprawdzać)
@Sielski_Chlop ten termin DDDA chyba dopiero się w pełni wykształci w nadchodzącym pokoleniu, gdy pokolenie dzieci współczesnych DDA trochę podrośnie. Jednak w naszym pokoleniu świadomość bycia DDA jest większa, niż w pokoleniu naszych rodziców.
Mozliwe, że w Poznaniu się nieświadomie poznaliśmy, bo tam dwa lata pracowałam za barem ;) remont rynku już w pełni skończony, czy dalej rozkopane? :D
Skończony, ale nie wiem czy w pełni. Pewnie zaraz i tak zaczną jakieś deski na ławkach pękać, jak na kolegiackim:]. Ale sporo pojawia się małych fragmentów zieleni, gdzie wcześniej był np. chodnik na samochody (jakby jakiś ruch oporu działał). Plus jeszcze z fajnych rzeczy to dość szybko powstaje kładka rowerowa na wysokości kontenerów, którą wyjedziesz przy polibudzie.
@Sielski_Chlop dobrze to słyszeć :) to właśnie przez brak zieleni wyprowadziłam się z Poznania, więc cieszy mnie, że działa jakiś ruch oporu 💛
@Wrzoo gratulacje!
@Schecterro dziękuję 💛
@Wrzoo Jeśli mówią sobie, że nie piją codziennie, ale piją w weekend "bo im się należy", "bo chcą sobie wypić i się niczym nie przejmować, zresetować się" - mają problem z alkoholem. JJeśli potrzebują alkoholu, by zrobić sobie dobrze - mają problem z alkoholem. Jeśli asocjują spotkanie towarzyskie z alkoholem jako coś całkowicie naturalnego - mają problem z alkoholem. Jeśli zastanawiają się, czy nie piją za często/za dużo - mają problem z alkoholem
Alkohol piję od wielkiego dzwonu ale ten akapit to już standardowe neofickie pierdolo alkoholika wmawiającego każdemu że ma problem z alkoholem
@kobiaszu ja się tu opieram na słowach mądrzejszych ode mnie terapeutów uzależnień. Może to, że wywołuje to w Tobie negatywne emocje, jest dobrym powodem do zastanowienia się, czemu się te emocje pojawiają. Bo jeśli się wczytasz, to zauważysz, że nie opisuję tym każdego pijącego alkoholu.
Sama mam bliskich, którzy nie mają problemu z alko, a którzy piją od wielkiego dzwonu i nie mają problemu z kontrolowaniem tego.
Ja zacząłem pić parę lat temu po rocznym braniu ssri.
@orzeszty przy wychodzeniu z leków?
@Wrzoo Leki (do tego były jeszcze przeciwpsychotyczne) odstawiłem jak zacząłem pić, chyba za mocno mi wypłaszczyło emocje i zaczęły wjeżdżać piwka
@orzeszty kumam. Może jest to jakiś temat do przegadania z psychiatrą, jeśli czujesz potrzebę zmiany. Wprowadziłby jakieś inne leki albo dawkowanie, albo pokierował, co dalej
@Wrzoo
szacun
ja 5 dni bez piwka ledwo wytrzymuje
@Half_NEET_Half_Amazing dzięki - trzymam kciuki, żebyś nie musiał się z tym zmagać, bo to w dłuższym rozrachunku musi być wyczerpujące. :(
@Wrzoo gratulacje, fajnie, że się podzieliłaś swoją historią, może komuś pomoże, będę trzymał kciuki.
Ja nie będę zakładał osobnego posta i podepnę się tutaj, ale miałem wczoraj podobne przemyślenie, że jestem w na tyle zaawansowanym stopniu alkoholizmu, że jak dostałem ulubione piwo 3 tygodnie temu, tak do dziś zajmuje miejsce w lodówce i nie odczuwam potrzeby by się go napić
A pamiętam kwiecień 2020, jak było na tyle źle, że pani z Żabki mi odłożyła 4ropak Stronga, bo widziała, że i tak przyjdę i kupię, bo codziennie kupuje... Wtedy mnie przez przypadek otrzeźwiła i zauważyłem, że zmierzam w złym kierunku. Dzisiaj całe alko jakie dostałem w ramach prezentów praktycznie stoi w szafce i czeka na jakichś gości czy coś, a ja wczoraj wieczorem zamiast wyciągnąć moją ulubioną Pinte z lodówki to sobie herbate zrobiłem
@Loginus07 dobrze, że w porę się zorientowałeś. :) z tymi prezentami alkoholowymi zawsze jest niezręcznie…
Super wpis. Gratuluję i tak trzymaj! Ja już prawie rok i cztery miesiące w trzeźwości, ale płakać mi się chce jak widzę swojego niebieskiego, jak wciąż jest w sidłach alkoholizmu i choć czasem mówi że musi przestać pić, to póki co nie podejmuje realnych kroków, czasem zrobi po dwa-trzy dni przerwy i to tyle... Boli mnie, że nie potrafię mu pomóc.
@szkocka no niestety, nie da się podjąć decyzji za niego. Bardzo Ci współczuję, bo to musi być trudne :( trzymam kciuki, żeby podjął tę decyzję, bo to na pewno wpływa na Waszą relację…
@Wrzoo taka ciekawostka statystyczna:
Mam pasje, w których się spełniam.
@Wrzoo "piję wodę"
@sireplama Oj, zdecydowanie. I to jest najgorsze uzależnienie! Każdym kto pije wodę, umiera
@Wrzoo Jak nazywa się aplikacja ze screena?
@dolchus "I am sober".
Zaloguj się aby komentować