prywatny licznik: 8/52
Tytuł: Fantastyczna podróż
Autor: Isaac Asimov
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: CIA-Books-Svaro
Format: książka papierowa
Liczba stron: 283
Ocena: 6/10
Rzecz w oryginale wydana w roku 1966, w Polsce dopiero w 1991 roku przez jedno z wielu wydawnictw powstałych na początku lat 90' ubiegłego wieku. Bazuje na podstawie scenariusza do filmu o tym samym tytule. Mamy sam środek zimnej wojny, dwa (wiadomo jakie, choć "tamtych" nazwa w książce nie pada) mocarstwa rywalizują ze sobą. Uciekinier zza żelaznej kurtyny, znany profesor zostaje ranny w wypadku. Żyje, ale ma groźny zator w mózgu, bez możliwości klasycznej operacji. Jego dni, a w zasadzie godziny są policzone, jednak dzielni amerykańscy naukowcy sięgają po ostatnią deskę ratunku. Miniaturyzują okręt podwodny wraz z kilkuosobową załogą do rozmiaru bakterii i wstrzykują choremu, licząc na to, że uda się dokonać operacji od wewnątrz. Technologia miniaturyzacji jest jednak dopiero w powijakach, w zasadzie poza kilkoma próbami niezbadana, a już na pewno nie miniaturyzowano dotąd ludzi. Dodatkowym problemem, jest to, że na wykonanie zadania załoga ma tylko około godziny czasu, po tym czasie okręt zacznie znowu się powiększać.
Proste, łatwe czytadełko, problem tylko że za mało w tym Asimova, nie ma tu jego śmiałych wizji czy genialnych pomysłów. Może poza małym fragmentem gdy naukowcy snują wizje nanobotów, naprawiających ciało człowieka od wewnątrz - pamiętajmy że to lata 60, dopiero początek rozwoju nanotechnologii. Jest też troszkę zagwozdek typu czy miniaturyzacja podziała też na prawa fizyki? A jak zachowają się zminiaturyzowane fale radiowe, czy będzie możliwa komunikacja radiowa z "bazą". Drażnią niestety irytujący bohaterowie, nijakie dialogi i prosta, schematyczna fabuła typu płyną -> problem -> rozwiązanie problemu -> płyną dalej, powtórz. Choć tu akurat Asimov zaadoptował do powieści zastany scenariusz, więc nie można do niego mieć o to pretensji. Irytują jednak szkolne, banalne wręcz błędy popełniane przez załogę. Generalnie tą pozycję mógłby napisać dowolny inny pisarz, niekoniecznie sam mistrz, wygląda na typową chałturkę na zlecenie.
Oglądałem kilka razy podobny w tematyce, choć nowszy film Interkosmos,, ale jakoś nigdy nie natrafiłem na tą pozycję. Trzeba będzie nadrobić. Fajny klimat, coś jak "Było sobie życie" dla nieco starszych, można dodatkowo powtórzyć sobie anatomię człowieka wraz z załogą przepływającą przez kolejne organy, jednak to lektura raczej na raz.
Opublikowano za pomocą https://bookmeter.xyz
#bookmeter


@Wrzoo wiedziałem że coś gdzieś jeszcze miałem z tego wydawnictwa, Harrisona :)