Zdjęcie w tle
splash545

splash545

Fanatyk
  • 1650wpisy
  • 13072komentarzy
Jeśli zaś innych przyjaciół nie mamy, tedy sami wyrządziliśmy sobie krzywdę większą niż ta, której doznaliśmy od losu: ten porwał nam jednego, myśmy pozbawili się wszystkich, których sobie nie zjednaliśmy. Następnie, nie kochał zbyt głęboko nawet jednego ten, kto nie był zdolny pokochać więcej niż jednego. Gdyby ktoś, utraciwszy wskutek rabunku jedyną tunikę, wolał głośno biadolić zamiast rozejrzeć się, w jaki sposób ochronić się przed chłodem i znaleźć coś takiego, czym mógłby okryć grzbiet, czy nie wyda ci się ostatnim głupcem? Pogrzebałeś umiłowanego człowieka? Szukaj drugiego, którego mógłbyś miłować. Lepiej zjednać nowego przyjaciela niż płakać po dawnym.

Seneka, Listy moralne do Lucyliusza
#stoicyzm
e00450aa-4582-40bd-9812-655cbe71001d

Zaloguj się aby komentować

3. Przegląd siebie #postoicku będąc uzależnionym

Jak wspominałem ostatnio optymalny przegląd siebie składa się z dwóch etapów: porannego i wieczornego. Ja jednak będąc osobą uzależnioną nie mogłem robić tego w ten sposób z jednej prostej przyczyny - każdego wieczoru musiałem być zjarany i upity. Trudno, jak trzeba to trzeba, lecz nie mogło to stać się wymówką, żeby zaprzestać pracy nad sobą. Trzeba było tylko znaleźć jakieś rozwiązanie, a było nim robienie przeglądu siebie raz dziennie. Najczęściej rano, czasem jakoś do południa.

Ta trochę awaryjna wersja przeglądu siebie jest połączeniem wariantów porannego i wieczornego w całość. Czasami i do tej pory zdarzy mi się zrobić to ćwiczenie w ten sposób np. gdy robię go mocno zmęczony leżąc już w łóżku i po prostu zasnę w trakcie.
Tego typu przegląd zaczynamy od części wieczornej czyli rozliczamy się z dnia poprzedniego, a następnie planujemy dzień bieżący. Skuteczność takiego przeglądu może być trochę gorsza. Największą jego wadą jest chyba to, że po zrobieniu przeglądu tuż przed snem bardzo dobrze się zasypia i sen jest spokojnieszy, co zdążył kiedyś zauważyć Seneka:

Jaki sen smaczny następuje po takim zbadaniu siebie! Jaki spokojny, jaki głęboki, jaki niezakłócony, gdy dusza jako stróż siebie samej i tajny sędzia człowieka po wnikliwym rozpoznaniu swego postępowania albo pochwali swe obyczaje, albo je zgani. Ja również praktykuję ten zwyczaj i dzień w dzień zdaję rachunek przed sobą.

Gdy jednak byłem na początkowym etapie pracy nad sobą, będąc wtedy kontrolowany przez mechanizmy działania nałogów, oraz mając w głowie całą masę fałszywych schematów myślowych. Nie miało to wielkiego znaczenia czy zrobię przegląd siebie w wersji optymalnej czy awaryjnej. Mogłem też zapomnieć o wprowadzaniu się w stan pogłębionej refleksji. Robiłem go na tyle na ile byłem w stanie, czyli z dzisiejszej perspektywy byle jak. Najważniejsze jednak było to, że w ogóle go robiłem, zachowując przy tym regularność.
Miałem takie szczęście, że od samego początku naprawdę zajarałem się stoicyzmem, dzięki czemu specjalnie nie musiałem się zmuszać do stoickich praktyk, a po pierwszych kilku razach udało mi się zauważyć pierwsze pozytywne efekty tej stoickiej techniki. Pomału robiłem się spokojniejszy, przestałem denerwować się każdą drobnostką i nie brałem wszystkiego tak bardzo do siebie.
Na początku były to naprawdę drobne rzeczy, ale już mogłem poczuć jak zyskuję jakąś minimalną sprawczość w swoim życiu i poprawia się moje samopoczucie. Pomyślałem sobie wtedy, że dotychczas nie wiedziałem co robię i błądziłem po omacku, a właśnie teraz otrzymałem instrukcję obsługi do swojego życia. Dzięki temu wszystkiemu chęć do dalszej pracy nad sobą przychodziła sama. Na tym właśnie polega motywacja. Nie spada ona z nieba, lecz zyskuje się ją przez robienie czegoś, a widząc efekty swoich działań nabiera się chęci na więcej.

Wieczorem natomiast zamiast przeglądu siebie (którego nie mogłem robić z wiadomych względów) robiłem sobie analizę tego jak ja się właściwie czuję po zażyciu mojej codziennej porcji używek. Starałem się być świadomy swoich odczuć pod ich wpływem przynajmniej przez kilka lub kilkanaście minut. Byłem w szoku, że będąc już uzależniony nie brałem ich nigdy w sposób świadomy, nie myślałem o tym jak się czuję, bo robiłem to w sposób automatyczny. Była to ucieczka przed swoimi myślami, w trakcie której wmawiałem sobie, że jest super, że czuję się dobrze, a wcale tak nie było.
Gdy robiłem te analizy okazało się, że po marihuanie wzmagały się moje lęki, a po alkoholu czułem ciągły niedosyt, straszne ssanie, które znikało razem z lękiem gdy dawka była już tak duża, że znikałem też ja, znikała moja świadomość, urywał się film, lub był mocno poszarpany.

Poza tym swoją pracę nad sobą popierałem codziennym słuchaniem podcastu: " Ze stoickim spokojem ". To właśnie stąd brałem swoją wiedzę w jaki sposób pracować nad sobą i w jaki sposób starać się myśleć, żeby przestać czuć wieczny niepokój, który był powodem mojej ucieczki w używki. Moja początkowa praktyka stoicka, powiedzmy przez jakiś tydzień, polegała na tych dwóch rzeczach - każdego dnia robiłem przegląd siebie i słuchałem jeden odcinek podcastu.

Słuchając kolejne odcinki wiedziałem, że następnym krokiem będzie zajrzenie w głąb siebie, żeby dowiedzieć się o co tak właściwie mi chodzi. Nie rozumiałem do końca co to znaczy i cholernie się tego bałem. Co ja tam znajdę skoro tak ciągle przed sobą uciekam? Czy ja w ogóle chcę tam zaglądać? A może lepiej tego nie robić? No ale skoro powiedziałem "a" trzeba było powiedzieć też "b". Więc po tych paru dniach zabrałem się do następnej równie ważnej stoickiej techniki - pracy nad wyobrażeniami. Polega ona na odnajdywaniu, przełamywaniu i zmianie błędów poznawczych i niekorzystnych schematów myślowych.
A w jaki sposób się to robi opiszę w kolejnych odcikach. Jest to obszerny i złożony temat, więc planuję rozbić go na dwa wpisy. Już coś zacząłem tam sobie skrobać, ale chcę to zrobić porządnie, więc będzie chwila przerwy i kolejny wpis powinien pojawić się w poniedziałek.

#stoicyzm #alkoholizm #marihuana
Dan188

"Wieczorem natomiast zamiast przeglądu siebie (którego nie mogłem robić z wiadomych względów) robiłem sobie analizę tego jak ja się właściwie czuję po zażyciu mojej codziennej porcji używek. Starałem się być świadomy swoich odczuć pod ich wpływem przynajmniej przez kilka lub kilkanaście minut."

Taka trochę praktyka medytacji

Zaloguj się aby komentować

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
(...) nigdy nie jest dobrze trwać przy czymś bezrozumnie, tylko dlatego, by uciec od wysiłku myślenia. Stałość jest wartościowa i pożyteczna wtedy, gdy wynika z analizy sytuacji i uzasadnionego przekonania o słuszności naszej decyzji, a nie wtedy, gdy bierze się z kamiennego uporu. Ten ostatni często jest też niczym innym jak lenistwem ubranym w szatki wytrwałości.

Piotr Stankiewicz Sztuka życia według stoików
#stoicyzm
0769e1f6-4f11-4d4f-a258-09084cce0f80

Zaloguj się aby komentować

2. Jak żyć #postoicku , czyli najważniejsza technika

*Przegląd siebie*

Podstawową stoicką techniką myślową jest przegląd siebie, zwany również rachunkiem sumienia. Technika ta pochodzi z czasów przedstoickich a jej autorem jest Pitagoras. Stoicy przejęli ją i zaadaptowali pod swoją filozofię. Jest to technika paramedytacyjna, jej podstawowym zadaniem jest przygotowanie do dnia, a następnie refleksyjny przegląd bieżących wydarzeń.

Przygotowanie

Kluczowym czynnikiem wpływającym na skuteczność przeglądu siebie jest regularność, dlatego należy wykonywać go codziennie. Na jego wykonanie trzeba wygospodarować sobie 15-20 min rano i wieczorem.
 Należy usiąść w cichym i odosobnionym miejscu, ewentualnie można pójść na spacer i wykonać go w jego trakcie.
Podczas przygotowania należy się wyciszyć i postarać wprowadzić w stan pogłębionej refleksji. Można to zrobić na kilka sposobów, jednym z nich jest skorzystanie z prostej medytacji polegającej na skupieniu się na oddechu. Tuż przed przeglądem siadamy, zamykamy oczy i liczymy oddechy aż do 50 starając się skupić myśli na procesie oddychania. Jeśli w trakcie liczenia nasza uwaga powędruje w stronę napływających myśli nie denerwujemy się tylko gdy zdamy sobie z tego sprawę kierujemy nasze skupienie z powrotem w stronę oddechu. Jeśli nie jesteśmy w stanie skoncentrować się na oddechu to obserwujemy napływające myśli i staramy się ich nie oceniać.
Stan pogłębionej refleksji jest stanem zbliżonym do medytacji. Gdy jesteśmy w stanie medytacji częstotliwość fal w naszym mózgu zmienia się. Dzięki temu możemy oddziaływać na siebie na głębszym poziomie, niż gdybyśmy po prostu sobie coś pomyśleli.

Podział na obserwatora i obserwowanego

Gdy wykonujemy przegląd siebie, a w szczególności wersję wieczorną, należy postarać się spojrzeć na siebie z boku. Nie chcemy wikłać się w emocje, które powstały w ciągu dnia i przeżywać ich na nowo. Chcemy spojrzeć na wszystko w sposób bardziej obiektywny. Tak jakbyśmy obserwowali swojego przyjaciela i chcieli dać mu dobrą radę, nie będąc zaangażowanym emocjonalnie w daną sytuację.

Przegląd siebie dzielimy na 2 etapy:

1. Etap poranny - który polega na planowaniu i wyznaczeniu celów dla dnia bieżącego. W jego trakcie myślimy:

- o tym jaki jest nasz nastrój? Jeśli czujemy się zdenerwowani lub zaniepokojeni zastanawiamy się z czego może to wynikać? Jest to moment, w którym możemy popracować nad poprawą naszego samopoczucia.

- co chcemy dziś zrobić i w jakiej kolejności? (można dodatkowo zrobić notatkę z ogólnym planem dnia)

- o tym, które z zadań jakie chcemy dziś zrobić może być dla nas szczególnie trudne i dlaczego? Zastanawiamy się w jaki sposób zamierzamy sobie poradzić z daną sytuacją. Wyobrażamy to sobie krok po kroku.

- zastanawiamy się też czy faktycznie dziś czujemy się na siłach, żeby zrobić wszystko to co byśmy chcieli. Czasem lepiej przełożyć jakieś zadanie i zrobić ich mniej, niż się przeładować i później je zawalić.

2. Etap wieczorny - który polega na rozliczaniu się z tego co zaplanowaliśmy sobie rano. W jego trakcie myślimy:

- o ogólnym przebiegu minionego dnia i naszych odczuciach z nim związanych.

- o tym co udało nam się wykonać z zaplanowanych rano zadań. Chwalimy siebie za ich realizację i pozwalamy sobie odczuć satysfakcję z tego powodu.

- o tym co nam się nie udało i dlaczego? Czy było to spowodowane jakąś niechecią, może zmęczniem? A może jakieś wydarzenie w ciągu dnia spowodowało, że nie mieliśmy po nim chęci na dalsze działanie? Nie idziemy za pierwszym odczuciem, które często jest nieprawdziwe bo jest podyktowane przez żal, bądź wzburzenie. Tylko staramy się na spokojnie ustalić prawdziwą przyczynę naszego niepowodzenia.

- o tym czy w ciągu dnia zachowywaliśmy się w zgodzie z sobą, w sposób w jaki byśmy tego chcieli? A może zdarzyło się, że powiedzieliśmy komuś parę słów za dużo czego później żałowaliśmy? Albo to ktoś do nas odniósł się nie tak jakbyśmy tego chcieli, a my później rozpamiętywaliśmy tę sytuację, lub jakaś inna drobnostka doprowadziła do wybicia nas z rytmu i popsucia naszego nastroju? Odtwarzamy w myślach taką sytuację i zastanawiamy się co by się stało, gdybyśmy nie oddali władzy nad swoim nastrojem i zachowaniem czynnikom zewnętrznym. Zastanawiamy się jaki sposób zachowania byłby dla nas pożądany i wyobrażamy sobie co by się stało jakbyśmy zachowali się w taki właśnie sposób.

- a może dziś udało się nam przełamać jakiś schemat i w trudnej dla nas sytuacji zachowaliśmy się właśnie tak jakbyśmy tego chcieli. Analizujemy to wydarzenie i szukamy decydującego momentu, dzięki któremu udało nam się zachować w pożądany sposób. Pozwalamy sobie na odczucie radości i satysfakcji z tego sukcesu.

- gdy to zrobimy jesteśmy już rozliczeni z minionym dniem, pozostaje nam wybaczyć sobie wszelkie niedociągnięcia i niewykonane zadania. Mamy już analizę dlaczego nam nie wyszło, więc obiecujemy sobie, że następnym razem bogatsi o tę wiedzę postaramy się zadziałać w pożądany dla nas sposób. A następny dzień traktujemy jako szansę, żeby nasze przemyślenia wcielić w życie.

Co daje przegląd siebie?

Przegląd siebie wprowadza plan i strukturę do naszego dnia codziennego oraz jest dobrym treningiem sprawczości.
Dzięki niemu zaczynamy myśleć bardziej refleksyjnie, zastanawiać się nad sobą, prawdziwymi źródłami naszych lęków i reakcji. Mamy możliwość lepiej poznać siebie, dowiedzieć się jakie są nasze mocne strony, a co nas blokuje oraz jakie są tego przyczyny. Możemy zacząć przełamywać te blokady psychiczne oraz modelować nasz charakter i przekonania w sposób jaki tylko chcemy. 
Jeśli chcesz pozbyć się nałogów? Wziąć się za skuteczną dietę? Zacząć uprawiać sport i nie poddać się po miesiącu? Przestać odkładać wszystko na później? Stać się bardziej radosny? Albo odważny i pewny siebie? A może poprawić jakąś inną swoją cechę? - to właśnie jest narzędzie, które może Ci to umożliwić.

Na jakiej zasadzie to działa?

Cokolwiek robimy odpowiednia ilość powtórzeń danej czynności powoduje wytworzenie się połączenia między neuronami w naszym mózgu. Gdy już mamy takie połączenie, to będąc w podobnej sytuacji zadziałamy z pewnym automatyzmem. (Jest to również jeden z mechanizmów działania nałogów.)
Dla mózgu nie ma wielkiej różnicy czy coś robimy czy tylko to sobie wyobrażamy. W ten sposób w trakcie przeglądu siebie gdy wyobrażamy sobie nasze działanie w różnych życiowych sytuacjach, w naszym mózgu zaczyna tworzyć się ścieżka neuronowa. Wystarczy robić to regularnie i powtórzyć odpowiednią ilość razy, a wtedy gdy w świecie zewnętrznym znajdziemy się w podobnej sytuacji szansa, że zadziałamy w pożądany dla nas sposób znacząco wzrośnie. 
Poza tym mamy po prostu przygotowany pewien plan, wiemy mniej więcej co może nas dziś spotkać, dzięki temu eliminujemy czynnik zaskoczenia. Bo gdy coś nas zaskakuje, często nie działamy tak jakbyśmy sobie tego życzyli. Za nasze działanie odpowiadają wtedy różnego rodzaju schematy myślowe zazwyczaj wykształcone w nieświadomy sposób, które niekoniecznie będą działać na naszą korzyść.

Więcej o przeglądzie siebie można dowiedzieć się z podcastu "Ze stoickim spokojem" z odcinków nr 5 oraz 107

W dzisiejszym wpisie starałem się przedstawić podstawową i najbardziej skuteczną wersję przeglądu siebie, który wykonujemy rano i wieczorem. W kolejnym wpisie opiszę jego wersję bardziej awaryjną - wykonywaną raz dziennie. Czyli jak to robiłem będąc uzależnionym, kiedy każdy wieczór musiałem poświęcić na chlanie i ćpanie.

#stoicyzm #praktykastoicka
Michumi

@splash545 ja chyba najpierw muszę się przebadać w kierunku ADHD. Serio. Po ostatnich Twoich wpisach próbowałem wieczorem przed snem skupić się na 1 ścieżce myślowej. Człowieku. Nie udawało mi się to dłużej niż przez 10 sek. Potem nagle uświadamiałem sobie że myślę o - nie wiem - zupie ziemniaczanej, motocyklu, psie, filmie.. Prób było z 10, serio nie udało mi się ani razu. Dziś to sobie przemyślałem i faktycznie - jak czytam książkę, cyk po chwili mam przekartkowane 10 stron a moje myśli są jak wyżej. Cofam się o 9 stron bo 1 pamiętam jako tako i z powrotem za moment już nie wiem co czytam.


Również kwestia "skupienia się w ciszy" - mam autystycznego dzieciaka, który od rana lata i gada gada gada gada tak że go słychać wszędzie.


Zawsze mam wrażenie, że te wszystkie techniki (również te złote rady dla nałogowców typu jak czujesz chęć się napić to idź na spacer) to są dla singli co mają zero na głowie

"wyluzuj się", "nie przejmuj się" a tu na głowie niepełnosprawne dziecko, które prawdopodobnie nigdy nie będzie samodzielne. I odnajdź tu motywację i spokój ducha.


No ale tak jak mówiłem, będę próbował Twoich metod.

splash545

@koniecswiata @Dan188 proszę o opinię odnośnie wpisu i opisywanej w nim techniki.

pluszowy_zergling

@splash545

Robisz sobie codzienny osobisty standup z mojej perspektywy


Czym jest Daily Stand Up? Jest to krótkie (trwa od 15 do 30 minut) codzienne spotkanie zespołu, którego głównym celem jest ocena aktualnego stanu prac. Każdy uczestnik odpowiada sobie i innym na trzy pytania:

Co zrobiłem od ostatniego spotkania?

Co planuję zrobić do następnego spotkania?

Czy coś przeszkadza mi w pracy?

Poza oceną stanu prac do celów Daily Stand Up zalicza się synchronizację zespołu, czyli zrozumienie działań każdego członka i ich wpływu na innych – zalicza się też do tego dostosowania zadań do ogólnych postępów. Spotkania te służą również do szybkiego wykrywania problemów, żeby można było rozwiązywać je na wczesnym etapie.

Zaloguj się aby komentować

Ilekroć pomyślisz, że był ten chłopak, uświadom sobie też, że był tylko zwykłym człowiekiem, któremu nie przyrzeczone nic pewnego i którego los nie zawsze doprowadza aż do starości: odstępuje odeń, kiedy mu się tylko podoba. Zresztą rozmawiaj o nim często i czcij :
pamięć o nim, jak możesz. Raz po raz powróci ona do ciebie, jeżeli będzie przychodziła bez goryczy. Nikt bowiem nie obcuje chętnie z czymś zasmucającym, a cóż dopiero z samym smutkiem.

Seneka, Listy moralne do Lucyliusza
#stoicyzm
686b55cb-a6e2-4075-ae78-0414286f015e
Atexor

Moja śp. babcia mawiała, że ludzie zawsze żyją tak długo jak trwa pamięć o nich i że nie należy się bać ani zamartwiać martwymi, bo krzywdy nie zrobią. Chyba była takim nieświadomym stoikiem w tej kwestii.

Zaloguj się aby komentować

1. Co skłoniło mnie do wyjścia z nałogów #postoicku

O tym, że byłem uzależniony oraz, że poradziłem sobie z tym problemem przez praktykowanie stoickich technik pisałem już wcześniej . Mówiłem też o tym w podcaście . Było to jednak trochę krążenie wokół głównego tematu, czyli jak to konkretnie zrobiłem? W tej serii wpisów postaram się odpowiedzieć na to pytanie.

Zacznę od tego, że jestem wolny od nałogów od 09.07.2023r. Wcześniej przez kilkanaście lat żyłem jako wysokofunkcjonujący ćpun (alkohol to również narkotyk) i jakoś tam dawałem radę. Nie zaliczyłem żadnego spektakularnego dna, co często jest motywacją do zmiany. Nie doznałem też nagłego olśnienia uświadamiając sobie, że nie mam kontroli nad używkami. Zdawałem sobie z tego sprawę od lat. Było to jednak zbyt mało, żebym zdecydował się pójść na terapię, a uważałem ją wtedy za jedyną szansę na wydostanie się z błędnego koła uzależnień.

Co więc spowodowało, że postanowiłem spróbować przezwyciężyć swoje uzależnienia przy pomocy stoicyzmu?
Jak to często w moim życiu bywało zadecydował o tym przypadek i złożyło się na to kilka czynników:

- Pierwszym z nich było to, że od pewnego czasu grubo leciałem po bandzie. Ładowałem w swój organizm hurtowe ilości marihuany i alkoholu. 
W pewnym momencie próbując ograniczyć jaranie zacząłem więcej pić, a jak zacząłem więcej pić to tak się rozpędziłem, że nie mogłem przestać. Trochę mnie to przeraziło bo alkohol zawsze był tą używką bardziej poboczną, używaną głównie do podbicia efektu działania trawy. Poczułem wtedy, że wpadłem z deszczu pod rynnę i próbowałem spiąć dupę i ograniczyć jego spożycie. W jakimś stopniu mi się to udało, ale kosztem było cierpienie psychiczne, z którym nie potrafiłem sobie dać rady.

- Drugim czynnikiem był wspomniany wcześniej przypadek, że w tym momencie, będąc w takim akurat położeniu odkryłem stoicyzm. Pierwsza moja styczność ze stoicyzmem była przez wywiad Przemka Górczyka z Tomaszem Mazurem. Następnie już bezpośrednio w podcaście Tomasza Mazura również przypadkiem wpadł mi w oko odcinek 83 - 'Uzależnienia i stoicyzm analiza pogłębiona'(akurat był u góry). Pomyślałem sobie, ok, zobaczę co tam jest, jednak nie robiłem sobie wielkich nadziei.

- Trzecim czynnikiem było moje zmęczenie wielokrotnymi nieudanymi próbami wyjścia z nałogów na własną rękę - metodą 'silnej woli'. To śmieszne jak ktoś kto nie ma za grosz sprawczości może chcieć próbować właśnie w ten sposób poradzić sobie z tak dużym i złożonym problemem jakim jest uzależnienie. Była to po prostu bezmyślność i zapewne jakiś mechanizm działania nałogu polegajacy na tym, żeby dawać złudną nadzieję na jego pokonanie, a w rzeczywistości jedynym efektem tych prób było wpieprzanie się w niego coraz bardziej.
Kiedyś miałem taki rok, w którym praktycznie każdego dnia rano postanawialem sobie, że dziś jest już koniec i nie zajaram, ani się nie napije. Gdy jednak przychodził wieczór a ja byłem już zmęczony, robiło się ciemno co również wpływało na mój nastrój, mogłem być też poddenerwowany, czymkolwiek (bo powód zawsze się znajdzie) i moje poranne postanowienie trafiał szlag. Jechałem wtedy do dilera, kupowałem grama albo dwa. Potem w domu paliłem wszystko co miałem i zapijałem to kilkoma piwami. A następnego dnia wstawałem i znów przyrzekałem sobie, że dziś to już na pewno nie zajaram, ani się nie napije. Powtarzałem ten cykl przez jakieś 200 dni z rzędu, a może i więcej. Można sobie wyobrazić co takie coś robi z psychiką. Przez codzienne łamanie swojego postanowienia poczucie własnej wartości nie tylko szoruje po dnie, ale i zakopuje sie w warstwie mułu. Naprawdę nie polecam.
Podsumowując byłem mocno zmęczony tym przedłużającym się stanem uzależnienia, którego nie akceptowałem. Tak właściwie to tylko czekałem, żeby ktoś włożył mi w łapę jakieś narzędzie dzięki, któremu mógłbym się wydostać z tej karuzeli spierdolenia. Wtedy nie do końca zdawałem sobie z tego sprawę, ale tak właśnie było.

Wypadkową tych czynników było to, że gdy tylko takie narzędzia dostałem, to do razu chętnie przeszedłem do działania i zacząłem ich używać. W jutrzejszym wpisie opiszę jedno z tych narzędzi, będzie to opis najważniejszej stoickiej techniki jaką jest przegląd siebie.

#stoicyzm #alkoholizm #marihuana
t0mek

@splash545

Co skłoniło mnie do wyjścia z nałogów

to, że w nich byłeś .

Reszta jest wtórna.

splash545

@t0mek ¯\_( ͡° ͜ʖ ͡°)_/¯ bardziej chodziło mi o to czemu akurat po stoicku. A odpowiedzią jest - przypadkiem. xd

A tak właściwie ten wpis pełni rolę wstępu i był pretekstem do założenia tagu, żeby sobie ktoś mógł go zczarnolistować lub zaobserwować co też kilka osób już zrobiło.

panbomboni

Jakiś czas temu też zacząłem zgłębiać stoicyzm i jako efekt uboczny (czyli po prostu nie z takim założeniem się za to zabrałem) było to, że nagle o wiele lepiej potrafiłem poradzić sobie z nałogami czy jakimiś złymi przyzwyczajeniami, bądź też rzeczami, które mnie dręczyły. Próbowałem wiele razy "uderzyć pięścią w stół", zawziąć się i z tym walczyć, ale efekt był bardzo krótkotrwały, a potem wszystko wracało i to spotęgowane. Dzięki poznawaniu stoicyzmu gdzieś podświadomie zacząłem odrzucać te rzeczy, które tak mnie męczyły i to nawet z nimi nie walcząc. Byłem już nawet o krok od zapisania się do terapeuty co zawsze było u mnie nie do pomyślenia, a okazało się, że potrafię się zmienić i czuję ostatnio w sobie większą moc. Jeżeli ktoś, kto to czyta czuje, że ma nałogi, przyzwyczajenia itp., z którymi ciężko mu się zmagać z całego serca polecam zagłębić się w stoicyzm.

splash545

@panbomboni super! Gratuluje i cieszę się, że jest tu jeszcze ktoś komu stoicyzm pomógł. Uważam, że dzielenie się tym jest ważne bo może to pomóc komuś się zmobilizować do pracy nad sobą, kto nie wyobraża sobie, żeby iść na terapię. Zawsze to łatwiej spróbować podziałać coś na kanapie w domu niż się przełamywać iść w nowe miejsce i otwierać przed obcą osobą.

panbomboni

@splash545 tylko tak jak napisałem - to był efekt uboczny tego, że po prostu kolejną z czytanych przeze mnie książek była akurat ta. Nie wiem czy gdybym zabrał się za to z nastawieniem, że "to musi mi pomóc, to odmieni mi życie" byłby taki sam efekt (może tak), ale warto podejść do tego jako do zapoznania się z samą filozofią, bez oczekiwania rewolucyjnych zmian. W toku czytania książki zacząłem pracę spontanicznie robiąc sobie notatki w zeszycie, który przypadkowo akurat miałem pod ręką. Ale ogólnie tak, jak napisałem. Polecam spróbować, na pewno nie zaszkodzi, a może bardzo pomóc.

pluszowy_zergling

@splash545 O ciekawe! Ja się teraz staram rzucić energetyki "Zero", strasznie mi źle wpływają na poziom witaminy b12 i żelaza, a chcę być mocny w sporcie, zobaczymy jak długo się uda heh ~~. Ciekawe cieka, pisz Pan! Będę kookał

splash545

@pluszowy_zergling też miałem z tym problemem ale udało mi się przerzucić na yerbę

Zaloguj się aby komentować

Gar­dzi mną kto? Niech sobie. A ja uwa­żać będę, by mnie nikt nie zna­lazł czy­nią­cym co­kol­wiek lub mó­wią­cym, co by godne było po­gar­dy. Nie­na­wi­dzi mnie? Do­brze. A ja za­cho­wam dla każ­de­go życz­li­wość i uprzej­mość.

Marek Aureliusz, Rozmyślania
#stoicyzm
4c8ca93d-8729-4f5c-829f-662dd0242124
Musztarda

Tak rzadko doceniana w społeczeństwie postawa...

Zaloguj się aby komentować

1003 + 1 = 1004

Tytuł: Cylinder van Troffa 
Autor: Janusz A. Zajdel
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: SuperNOWA
ISBN: 9788375780031
Liczba stron: 240
Ocena: 9/10

Prywatny licznik: 25/24

Po rocznej przerwie od Zajdla sięgnąłem po Cylinder van Troffa. Początkowo miałem wrażenie, że książka będzie wtórna bo znów autor kreślił mi przed oczyma wizję dystopii, a jednak im dłużej czytałem to wpadałem w coraz większy zachwyt. Powieść jest wielowątkowa, wielowarstwowa, napisana świetnym językiem. Jest też krótka, lecz obfita w treść, wiec nie będę pisał za dużo o fabule, żeby nie narobić spojlerów. 
Mamy tu do czynienia z odnalezionym przez naukowca notatnikiem, w którym swoje losy opisał członek załogi lotów międzygwiezdnych po powrocie na Ziemię. Opisuje on w nim wydarzenia dziejące się w niezbyt zbadanej epoce ludzkości. Ciekawa była to epoka, w której ludzie podjęli pewne działania, żeby zapobiec przeludnieniu planety. Ciekawe były też losy autora notatnika. A na koniec powieści autor zafundował mi lekkiego mindfucka, może nie aż takiego jak w Paradyzji, ale i tak była to fajna wisienka na torcie. Jedyne do czego mógłbym się przyczepić to do tego, że książka mogłaby być dłuższa i niektóre wątki bardziej rozbudowane, ale też dzięki temu jest dobrą pozycją do łyknięcia na szybko.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #dwanascieksiazek
e6e35e49-a841-4bec-9d87-5fdd428b35e3
Felonious_Gru

@splash545 a słuchałem ostatnio, całkiem przyjenna

Budo

@splash545 dla mnie Zajudel jest przereklamowany. Ewidentnie przestawiłbym oceny całej serii Diuny z hejto z ocenami Zajdla. Rozlazła narracja, wtórne pomysły... nuda.

splash545

@Budo a mi wchodzi bardzo dobrze. Do Diuny się nie odniosę bo nie czytałem.

bishop

Właśnie jestem w trakcie lektury, zapowiada się dobrze!

Zaloguj się aby komentować

Trzeba otrząsnąć się z takiej pożądliwości życia i zrozumieć, że nie stanowi różnicy, kiedy poniesiesz to, co kiedyś przecież ponieść musisz. Zależy wszak na tym, czy dobrze żyjesz, a nie na tym, czy długo. Często zaś «dobrze» zawiera się właśnie w tym, że «niedługo».

Seneka, Listy moralne do Lucyliusza 
#stoicyzm
bc91ba0c-564b-4692-929d-a5435006dcb9
tosiu

@splash545Jak w kabarecie Tey:

- Powiedzcie jak żyć?

- Krótko

Zaloguj się aby komentować

39 136,71 + 8 = 39144,71

Ależ mi tego brakowało na wyjeździe!

#sztafeta #bieganie
625b56fa-4a5d-49b2-ae8d-2668e44cbae9
1b07a458-d48a-41e7-92ec-af4f30c20902
93b60a6a-3e5a-46c6-a8a2-3575e80864a3
c4460dd1-b4a9-4acc-8513-80bcbb6694bd
d828fdb8-c039-4a2b-b575-f19c6dbcad09
CzosnkowySmok

@splash545 nikt ci nie bronił biegać xD

splash545

@CzosnkowySmok no nie Ale 4 dni przed wyjazdem i w trakcie nie biegałem bo pogoda ciulowa a nie chciałem się rozchorować. Teraz jak jestem w domu to mogę sobie już chorować do woli.

¯\_(ツ)_/¯

Zaloguj się aby komentować

Przyrzekamy sobie oto długie podróże morskie i po zwiedzeniu obcych brzegów nierychly powrót do ojczyzny, myślimy o służbie wojskowej i o późniejszej nagrodzie za wszystkie trudy obozowe, planujemy różne inne zajęcia i posuwanie się poprzez jedne urzędy ku drugim, gdy tymczasem u boku naszego stoi już śmierć. A że zawsze myślimy o niej wyłącznie jako o cudzej, przeto spotykane przez nas niekiedy przykłady zakończenia życia nie zatrzymują się w umyśle naszym dłużej niźli przez czas, gdy im się dziwimy.
A czyż można się zachowywać bardziej nierozsądnie niż dziwić się, że któregoś dnia stało się coś takiego, co przecież może stać się dnia każdego?

Seneka, Listy moralne do Lucyliusza
#stoicyzm
d9f89fd5-c6c6-4e7d-983a-07eaaa70195b
CzosnkowySmok

Jak Ofcen napisze sonet xD

Zaloguj się aby komentować

992 + 1 = 993

Tytuł: W cieniu orła 
Autor: Ar­tu­ro Pérez-Reverte
Kategoria: literatura piękna
Wydawnictwo: ArtRage
ISBN: 978-83-68191-30-1
Liczba stron: 122
Ocena: 8/10

Prywatny licznik: 24/24

Króciutka książka opowiadająca historię trzysta dwudziestego szóstego regimentu piechoty liniowej wojsk Napoleona, złożonego z jeńców hiszpańskich. Śledzimy ich losy pod dowództwem francuskim, od bitwy pod Swobodino, aż do końca wojen napoleońskich. Jest to napisana w zabawny sposób groteskowa satyra na Napoleona i jego zapędy, przeplatająca się z celnymi opisami znoju i okrucieństw wojny.
Książka wypełniona przypisami zajmującymi prawie 1/5 jej treści. Dowiedziałem się z nich sporo ciekawych rzeczy, jednak ciągle skakanie z tekstu na przypisy wybijało mnie z immersji. Było to dosyć irytujące bo książkę czytało mi się bardzo dobrze. 
Jak dla mnie jej bolączką jest to, że jest tak krótka. W zaledwie stu stronach otrzymujemy całe zatrzęsienie aluzji, odniesień i ciekawostek dotyczących rządów Napoleona. Chciałoby się napisać, że powinno być ich mniej, uważam jednak, że autor powinien pozwolić rozwinąć skrzydła swoim bohaterom i napisać przynajmniej dwu albo trzykrotnie dłuższą powieść, niż takie przydługie, przeładowane opowiadanie.
Strasznie mnie to irytowało przez co chciałem dać ocenę 7, jednak pod jego koniec autorowi udało się znów mnie oczarować, dlatego też zdecydowałem się dać tę ósemkę. A niech ma!

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #dwanascieksiazek
8308d317-9fc8-49a7-91e9-44bd6721c3f7
moll

@splash545 i bardzo dobrze!

splash545

@moll ale co bardzo dobrze?

moll

@splash545


A niech ma! 

Zaloguj się aby komentować