Zdjęcie w tle
Wrzoo

Wrzoo

Gruba ryba
  • 546wpisy
  • 5284komentarzy
Wrzoo userbar

Czytam na #bookmeter, piszę w kawiarence #zafirewallem, o wodzie przypominam w #codziennepiciu

10 + 1 = 11

Tytuł: Cień góry
Autor: Gregory David Roberts
Kategoria: literatura piękna
Wydawnictwo: Marginesy
Liczba stron: 800
Ocena: 7/10

Link do LubimyCzytać:
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/301613/cien-gory

Ależ te statystyki bookmeterowe są fajne! Jest motywacja na kolejny rok, zwłaszcza, że zaczynam od stycznia

Miło jest też zacząć nowy rok od książki, będącej kontynuacją ostatniej książki z poprzedniego roku. Dla chętnych:
https://www.hejto.pl/wpis/732-1-733-tytul-shantaram-autor-gregory-david-roberts-kategoria-literatura-piekn

"Cień góry" śledzi dalsze losy głównego bohatera, Lina zwanego Shantaramem, w świecie skorumpowanych Indii lat 80'. Historia dalej pełna jest narkotyków, gangsterki i przemocy, ale też wielkiej, choć nieco toksycznej miłości. 

Nie brakuje jej jednak znanego z pierwszej części aspektu moralno-filozoficznego. Tym razem rozmyślania filozoficzne stoją jednak na dalszym planie, i ma się wrażenie, że są dość... wymuszone. Zupełnie jakby autor podzielił się z nami w "Shantaramie" tymi najbardziej błyskotliwymi spostrzeżeniami i przemyśleniami, a tu był zmuszony na szybko dopisać coś jeszcze, by zachować duchowość cyklu. 

Zdziwiło mnie to, jak wielu nowych bohaterów autor zaprezentował w "Cieniu góry". Spodziewałam się, że rozwinie on wątki postaci pobocznych z "Shantarama", a tu pozostała ich zaledwie garstka. Boli zwłaszcza niedobór Abdullaha, który pojawia się zdecydowanie za rzadko.

Pozostawiam tę książkę z oceną 7/10 - jest gorsza od pierwszej części, nie chwyta tak za serce, nie ma takich silnych wątków, ale miło było móc jeszcze na chwilę zanurzyć się w tym świecie. 

Cytat na koniec:
Wszyscy mamy jedno oko łagodne i smutne, i drugie, twarde i jasne. Lewe oko Karli było łagodniejsze i smutniejsze od prawego i może przyczyną, dla której nie mogłem się jej oprzeć, było to, że widziałem łagodne światło tego oka, zieleńsze od młodych listków.

Prywatny licznik (od początku roku): 1/52

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.vercel.app

#bookmeter #literaturapiekna #czytajzhejto #ksiazka #ksiazki
Wrzoo userbar
51d28b6a-871f-4b26-a069-c5a869066e80

Zaloguj się aby komentować

732 + 1 = 733

Tytuł: Shantaram
Autor: Gregory David Roberts
Kategoria: Literatura piękna
Wydawnictwo: Marginesy
Liczba stron: 800
Ocena: 8/10

Link do LubimyCzytać:
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/5021300/shantaram

Przedświąteczny urlop to idealny czas na kobyłę. A że po poprzedniej książce, "Dobrym wychowaniu" Amora Towlesa, miałam niedosyt powieści o wyrazistej postaci z filozoficznym przesłaniem, to rozpoczęłam poszukiwania zbliżonych pozycji. Wybór padł na "Shantaram" - wysoka ocena, niezłe opinie i wspomnienie intensywnej promocji tej książki w Empiku (co zwykle mnie odstrasza) kilka lat temu zachęciły mnie do spróbowania. Nie powiem, jej długość również zadziałała zachęcająco - zwykle po wypełnieniu rocznego książkowego quota, nie niepokojona ograniczeniem czasu, mam właśnie ochotę na porządną cegłę.

I nie zawiodłam się. "Shantaram" to dość nietypowa powieść, której główny wątek inspirowany jest życiem jej autora. Główny bohater, Lin, trzeźwy heroinista, ucieka z więzienia w Australii do Indii, gdzie próbuje rozpocząć nowe życie. Unikając złapania, poznaje innych obcokrajowców mieszkających w (wtedy jeszcze) Bombaju, a z pomocą swojego nowego przewodnika, hindusa Prabakera, uczy się języka Marathi i poznaje miasto od tej prawdziwej, nieturystycznej strony, powoli zapuszczając w nim korzenie i szukając w nim swojego życiowego celu.

"Shantaram" oferuje nam wiele barwnych opisów - slumsów, życia obcokrajowców w Indiach lat 80', działań zorganizowanych grup przestępczych, wojen gangów, i... jedzenia - nie zapominając przy tym o duchowości i wymiarze filozoficznym. Historia jest tak nieprawdopodobna, że czyta się ją z wypiekami na twarzy i nie chcąc przerwać tej hipnotyzującej lektury, a obrazowość sprawia, że jednocześnie chcemy pojechać do Indii, jak i nigdy się tam nie zbliżać.

Ponoć na podstawie książki powstał też serial o tym samym tytule, wyprodukowany przez Apple TV+. Nie miałam z nim jeszcze styczności, aczkolwiek recenzje nie są zbyt pochlebne - mówi się o spłyceniu wielu wątków. Tym niemniej, wspominam gwoli ścisłości.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.vercel.app/

#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto #indie #literatura
Wrzoo userbar
4b779e8f-c56d-4f73-abff-9c784a7c1ec1
maaRcel

Świetna książka - jedna z moich ulubionych. Jest też druga część - nie jest takim "wow" jak pierwsza, ale też jest fajna.

03e57ab5-f379-40ab-b558-879db82b2d30
Wrzoo

@maaRcel Właśnie jestem w trakcie Brakuje mi w niej tego indyjskiego klimatu i filozoficznych dyskusji, no ale... Miło, że jest coś jeszcze.

Sielski_Chlop

Brzmi ciekawie, dopisuje do swojej listy na 2024. Dzięki!

Wrzoo

@Sielski_Chlop Polecam się na przyszłość A jeśli nie czytałeś, to gorąco polecam też "Dżentelmena w Moskwie"! To w oparciu o niego szukałam czegoś zbliżonego, i w polecanych pojawił się właśnie "Shantaram"

utede

@Wrzoo trochę nie rozumiem zachwytów, nad nią, była po prostu ok. Końcówka trochę oderwana z czapy plus robienie marketingu ze historia jest na faktach a raptem wyrywkowo coś się wydarzyło.

Wrzoo

@utede myślę, że ta książka może chwycić za serce, może się stać czyjąś ulubioną (jak zresztą widać po komentarzach tutaj); nie dałam jej 10/10, bo moje serce zostało skradzione przez inną historię postaci, której losy są kanwą do rozważań filozoficzno-moralnych (czyli "Dżentelmena w Moskwie" Amora Towlesa) Tym niemniej, mi bardzo zaimponował zawarty w tej powieści opis Indii. W moim odczuciu to ją wyróżnia. Ale masz rację - hype marketingowy był bardzo wysoki, wręcz niespodziewanie wysoki jak na taką powieść. W zasadzie o tym, że była luźno oparta na życiu autora, dowiedziałam się po fakcie.

Mnie końcówka zaskoczyła - nie spodziewałam się wątku afgańskiego - niemniej, nabrała ona sensu w kontekście drugiego tomu, czyli "Cienia góry".

Zaloguj się aby komentować

687 + 1 = 688

Tytuł: Dobre wychowanie
Autor: Amor Towles
Kategoria: Literatura piękna
Wydawnictwo: Znak Literanova
Liczba stron: 368
Ocena: 8/10

Link do LubimyCzytać: 
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/4987110/dobre-wychowanie

Nie jestem wielką fanką postanowień noworocznych. Postanowienie jest w moim odczuciu jakimś przymusem, który nie sprawia żadnej przyjemności, i z tego powodu często odpuszczamy je jeszcze w styczniu. Dlatego też od dwóch lat robię sobie "założenie noworoczne" - totalnie coś innego , co po prostu mi towarzyszy przez rok przypominając, że robię to dla siebie i dla swojej frajdy. I drugi rok z rzędu jest to założenie dotyczące czytelnictwa - chcę przeczytać tyle książek, ile jest tygodni w roku. Bez spiny, bo znając swoje tempo czytania jestem w stanie taki plan wykonać. A jeśli uda mi się przeczytać więcej niż te 52 książki, to będę tylko i wyłącznie zadowolona.

Przy poprzedniej książce zorientowałam się, że była 51. z kolei, dlatego na zwieńczenie mojego założenia zdecydowałam się sięgnąć po wyjątkową książkę, bo:

  1. została napisana przez jednego z moich ulubionych autorów,
  2. odkładałam jej przeczytanie na jakiś specjalny moment,
  3. chciałam, by - w przeciwieństwie do większości czytanych książek - była w wersji papierowej.

52. książką w tym roku jest "Dobre wychowanie" Amora Towlesa. Autor ten napisał jedną z moich ukochanych powieści, czyli "Dżentelmena w Moskwie", a także bardzo dobrą powieść drogi, czyli "Lincoln Highway". "Dobre wychowanie" jest zaś jego pierwszą książką - również pierwszą wydaną na rynku polskim, bo ukazała się u nasz już w 2013, choć jej okładka pozostawała wiele do życzenia. Na fali popularności "Dżentelmena..." doczekała się ona w 2021 roku reedycji w twardej oprawie i z odświeżoną szatą graficzną - tę wersję po prostu musiałam mieć.

"Dobre wychowanie", którego akcja osadzona jest w ostatnich latach międzywojnia, przedstawia nam historię Kate Kontent - dziewczyny pracującej w Nowym Jorku jako sekretarka, która wraz ze swoją koleżanką Eve całkowitym przypadkiem trafia do kręgu socjety Wielkiego Jabłka za sprawą Tinkera Graya, bogatego młodego bankiera o nienagannych manierach. Pokonując kolejne kroki w tym nieznanym świecie, Kate staje się nie tylko obserwatorką, ale i uczestniczką pełnych blichtru spotkań, wyjść, wyścigów, gdzie w jednej chwili masz wszystko, a w innej - nie masz nic. Kate, poruszając się po nieznanych wodach, musi nieustannie podejmować decyzje - czy poddać się nurtowi, czy pozostać wierną swojemu kręgosłupowi moralnemu i zasadom.

Nie mogłam chyba wybrać lepszej książki na tę okazję. Towles potrafi tak pięknie nakreślić świat i postaci, że czytając o nich, naprawdę czujemy się, jakbyśmy tam byli. Każde zdanie jest przemyślane, każde maluje sobą obraz. W tej pierwszej powieści Towlesa widzimy zaczątek tego, co później stanie się jego znakiem rozpoznawczym: krótkich, trafnych ocen, które cudownie podsumowują ludzi, dając nam wiele do myślenia. I na koniec zostawię Was z właśnie takim fragmentem, który ujął mnie w szczególności:

Gablotka z motylami była milsza dla oka, ale i ona nosiła znamiona pewnej amatorszczyzny. Owady zostały przyczepione do filcu w taki sposób, że widać było tylko górną część skrzydełek. A jeśli ktoś choć trochę zna się na motylach, wie, że dwie strony ich skrzydełek mogą się diametralnie różnić. Jeśli góra ma kolor opalizującego błękitu, dół może być brązowoszary z plamkami koloru ochry. Wyraźny kontrast zapewnia motylom namacalną przewagę ewolucyjną, bo kiedy skrzydełka są otwarte, mogą zwabić partnera, a kiedy są zamknięte, znikają na tle pnia drzewa.
Nazywanie kameleonem kogoś, kto potrafi zmieniać barwy w zależności od otoczenia, jest trochę oklepane. Tak naprawdę nie potrafi tego zrobić nawet jedna osoba na milion. Ale istnieją dziesiątki tysięcy motyli: mężczyzn i kobiet takich jak Eve, posiadających dwa skrajnie odmienne ubarwienia - jedno do zwabiania, a drugie do kamuflażu - i umiejących się między nimi przełączać jednym machnięciem skrzydełek.

Prywatny licznik (od początku roku): 52/52

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.vercel.app/

#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto #literaturapiekna #lata30
Wrzoo userbar
054b5349-2da8-4793-a00b-92b03473cd8e
bojowonastawionaowca

@Wrzoo Gratulacje, szacuneczek!

Wrzoo

@bojowonastawionaowca Dzięki!

l__p

@Wrzoo Gratulacje 🥳

Wrzoo

@l__p Dzięki

zed123

Odkładanie jakiejś książki "na specjalną okazję" zalatuje fetyszem. Też tak mam xD. Gratuluję. I kradnę pomysł z noworocznymi założeniami.

Wrzoo

Dzięki i trzymam kciuki, że nam obojgu uda się te założenia spełnić w przyszłym roku 💛

Zaloguj się aby komentować

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
677 + 1 = 678

Tytuł: Necrovet. Metody leczenia drakonidów
Autor: Joanna W. Gajzler
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Liczba stron: 368
Ocena: 7/10

Link do LubimyCzytać:
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/5090095/necrovet-metody-leczenia-drakonidow

Drugi tom serii "Necrovet", opowiadającej o Florce Kunie, techniczce weterynarii, która zatrudnia się w małomiasteczkowej lecznicy weterynaryjnej, specjalizującej się w leczeniu zwierząt magicznych oraz... nekromancji. 

Drugi tom rozpoczyna się w tym miejscu, w którym zakończył się pierwszy - nie mamy więc znanej z wielu serii przerwy w wydarzeniach, o której bohaterowie muszą nam opowiedzieć. Miła odmiana! 
Tym razem Zrębki zalewa fala smoków różnych gatunków - wiwerny, aitwarasy, tatzelwurmy... każdy z nich wymaga innego podejścia, no i trzeba dojść do tego, skąd się w ogóle wzięły. Co więcej, niedaleko widziany był też smok właściwy, równie przerażający i niebezpieczny, co intrygujący. 

Oprócz leczenia zwierząt obserwujemy rozwój nowego związku Florki, a także współpracę z nową techniczką, która przyszła do pracy z konkurencyjnej lecznicy z okolicznej miejscowości. No i jest jeszcze ta przepowiednia mówiącego kota, która sprawia, że Florentyna nie wie, komu może zaufać...

Książka ta jest udaną kontynuacją pierwszego tomu - czyta się, jak i pierwszą część, lekko i z przyjemnością. Mam nadzieję, że wkrótce wydany zostanie i trzeci tom.

Prywatny licznik (od początku roku): 51/52

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.vercel.app/

#bookmeter #fantastyka #weterynaria #czytajzhejto #ksiazki
Wrzoo userbar
d46c0f7a-9d58-4252-a792-78b1bbc69cd3

Zaloguj się aby komentować

656 + 1 = 657

Tytuł: Necrovet. Usługi weterynaryjno-nekromantyczne
Autor: Joanna W. Gajzler
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Liczba stron: 320
Ocena: 8/10

Link do LubimyCzytać:
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/5070171/necrovet-uslugi-weterynaryjno-nekromantyczne

Po serii reportaży miałam ogromną ochotę na coś luźnego - ot, jesienne czytadełko dla rozrywki i ku pokrzepieniu serca. "Necrovet" był już na mojej półce Legimi od dawna, czekał, mrugał zachęcająco jednym oczkiem, i wreszcie nadszedł jego czas. I, o rety, trafiłam idealnie!

Choć na początku byłam lekko sceptyczna - książkę otwiera notka od autorki, w której zwierza się ( ) nam, że "Necrovet" stanowi połączenie jej pasji i pracy, czyli pisania fantastyki i bycia technikiem weterynarii - to szybko wsiąkłam w przedstawiony świat. Główna bohaterka, Florka Kuna, ucieka z Warszawy na wieś, by podjąć pracę w przychodni weterynaryjnej, prowadzonej przez Izabelę Pokot. Szybko okazuje się, że nie jest to zwykły gabinet - Iza okazuje się być liszem i specjalizuje się w nekromancji. Florka w przychodni poznaje też Bastiana, technika weterynarii będącego faunem, oraz Przekręt, czyli ożywioną szczurkę. 

Na wsi, jak to na wsi - czasem trzeba pojechać do konia, innym razem obciąć psu pazurki, ale też zająć się rogatymi królikami czy czymś, co przypomina połączenie konia i koguta. Dodajmy do tego jeszcze widziane w okolicy jednorożce i smoki oraz konkurencyjną weterynarz z sąsiedniej wsi, która chyba nie powinna zajmować się żywymi stworzeniami...

Uwielbiam, gdy akcja powieści osadzona jest w Polsce niebędącej post-apo albo w stanie kompletnej katastrofy, tylko takiej zwykłej, codziennej. I tak jest i w tym przypadk. Jeżeli podobały Wam się lekkie książki w klimacie fantastyki osadzonej we współczesnej Polsce typu "Cud, miód, Malina" A. Jadowskiej, to "Necrovet" zdecydowanie przypadnie Wam do gustu. 

Prywatny licznik (od początku roku): 50/52

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.vercel.app/

#bookmeter #czytajzhejto #fantastyka #fantasy #weterynaria
Wrzoo userbar
0bfc535e-5f36-4669-8947-cc6159cb6e8a

Zaloguj się aby komentować

637 + 1 = 638

Tytuł: Ojczyzna moralnie czysta. Początki HIV w Polsce
Autor: Bartosz Żurawiecki
Kategoria: reportaż
Wydawnictwo: Czarne
Liczba stron: 256
Ocena: 5/10

Link do LubimyCzytać:
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/5085248/ojczyzna-moralnie-czysta-poczatki-hiv-w-polsce

Jak wielu użytkowników na tym tagu, jestem ogromną fanką reportaży z wydawnictwa Czarne. Z zaciekawieniem więc sięgnęłam po książkę "Ojczyzna moralnie czysta" - temat HIV i AIDS zawsze był gdzieś niedaleko, omawiany w szkole albo przy okazji badań w RCK, no i - wiadomo - przypominający się przy odsłuchiwaniu "Who wants to live forever" zespołu Queen.

O AIDS i HIV w Polsce zrobiło się głośno pod koniec lat 80., gdy to w naszym kraju pojawiły się pierwsze przypadki zarażeń oraz zgonów. Młodość autora tej książki przypadła właśnie na lata 80., dlatego sprawa ta jest dla niego tak ważna - zwłaszcza, że odkrywał on wówczas swoją seksualność, a która narażała go na zarażenie. 

Rozdziały są uporządkowane chronologicznie - najpierw dostajemy podsumowanie początków rozprzestrzeniania się wirusa na świecie, a następnie jego podróż do Polski. Główna część książki poświęcona jest, naturalnie, rozwojowi HIV i AIDS w Polsce oraz jego wpływie na społeczeństwo. Naturalnie, największą liczbę zarażonych stanowiły osoby homoseksualne (głównie mężczyźni) oraz narkomani, przez co te wykluczone grupy społeczne były jeszcze bardziej wykluczane. Autor opisuje również sposoby walki z epidemią, próby oddolnego wsparcia zarażonych, przybliża też postać Marka Kotańskiego i jego roli w tych działaniach. 

Dlaczego mimo wszystko moja ocena wynosi 5? Zazwyczaj utożsamiam reportaże Czarnego z przybliżaniem tematów w taki mało emocjonalny sposób - autor jest, poznaje temat, staje on się mu bliższy, ale dalej ogląda go jakby przez szybę. Tu temat jest dla autora za szybą, ale współczesna polityka już nie. Jego uwagi, próbujące celnie podsumować bieżące działania polityków partii, która rządziła przez ostatnie 8 lat, wywołują tylko przewracanie oczu i zgrzytanie zębów. Psuło to odbiór całego reportażu.

Statystyki, które bardzo lubię w reportażach, zostały zepchnięte na sam koniec do kalendarium, które w większości zawierało podsumowanie treści książki. Łatwo było je po prostu olać i na nie nie trafić.

Liczyłam też na informacje dotyczące rozwoju samego procesu leczenia - jakich metod próbowano, jakie leki wykazywały dobre działanie, a jakie nie, jak obecnie wygląda proces leczenia i w jaki sposób do niego dotarto, jak wygląda proces leczenia po diagnozie w polskich warunkach. No nie, za to mamy 6-minutowy rozdzialik o panu Maurycym, który obsługuje telefon zaufania. Szkoda, bo całość daje nam bardziej efekt książki historyczno-polityczno-emocjonalnej, niż dobrze przygotowanego reportażu.

Prywatny licznik (od początku roku): 49/52

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.vercel.app/

#bookmeter #aids #hiv #reportaz #czytajzhejto
Wrzoo userbar
cddfc9c1-abdc-43c3-8069-0199723181e7

Zaloguj się aby komentować

628 + 1 = 629

Tytuł: Dawno temu w telewizji
Autor: Kamil Bałuk
Kategoria: Film, kino, telewizja
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Liczba stron: 304
Ocena: 8/10

Link do LubimyCzytać:
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/5079963/dawno-temu-w-telewizji

Jako dziecko wczesnych dziewiędziesiątych wyrastałam jeszcze w czasach, gdy Internet był jeszcze novum i nie oferował aż takiej rozrywki, jak królowa mediów, czyli telewizja.
Lata 90. były też, naturalnie, czasem transformacji. To właśnie wtedy pojawiły się nowe media, w tym stacje telewizyjne, które - otrzymawszy zastrzyk inspiracji z Zachodu (i środków) - prześcigały się, by dawać widzom gromadzącym się przed coraz liczniejszymi odbiornikami nowe formy rozrywki.

W "Dawno temu w telewizji", będącej powiązaną z podkastem radia Newonce o tym samym tytule, przywołane są te kultowe programy z lat 90. i 00. Książka ma formę wywiadów z osobami prowadzącymi dane show lub odpowiedzialnymi za nie. Czyta się je fenomenalnie, są lekkie w odbiorze, przedstawiają kulisy pracy w telewizji w tamtych latach oraz nieznane szczegóły z procesu produkcji. 

O jakich programach przeczytamy? Otóż o "Na każdy temat", "Piratach", "Idolu", "Rowerze Błażeja", "Randce w ciemno", "Na dobre i na złe", "Miodowych latach", "997", "Kiepskich" i paru innych. 

Ogromnym - a zarazem pozytywnym - zaskoczeniem była dla mnie postać pana Rykowskiego, który stworzył i prowadził program "Piraci". Jego zapał i pragnienie innowacji było, niestety, w telewizji publicznej szybko gaszone, a szkoda. Winę ponosi tu stary jak świat problem TVP, czyli gra w gorące krzesła o stanowiska kierownicze na melodię zmieniającej się co rusz władzy.

Fanom podkastu "Podcastex" i lubiących millenialsową nostalgię gorąco polecam!

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.vercel.app/

#bookmeter #lata90 #telewizja #nostalgia #czytajzhejto
Wrzoo userbar
8ff59e09-df63-4e6c-8905-b30b12ab6653
ZygoteNeverborn

@Wrzoo W telegazecie tylko Telezajaczek. Raz wbili i nigdy nie zmienili.

Zaloguj się aby komentować

622 + 1 = 623

Tytuł: Dawno temu w Warszawie
Autor: Jakub Żulczyk
Kategoria: kryminał, sensacja, thriller
Wydawnictwo: Świat Książki
Liczba stron: 800
Ocena: 6/10

Link do LubimyCzytać:
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/5084392/dawno-temu-w-warszawie

Ostatnio jakoś łatwiej idzie mi zasypianie, w związku z czym wieczorne czytanie zajmuje mniej czasu, niż bym chciała. Z tego powodu nieco wolniej szło mi i z tą książką, której premiera była dla mnie raczej zaskoczeniem - a konkretnie kontynuacji "Ślepnąc od świateł" Żulczyka.

Samo "Ślepnąc..." wspominam bardzo dobrze. Niezmiernie podobał mi się charakter głównej postaci, czyli Jacka, który był centrum wszystkich wydarzeń. Jego dylematy moralne, chęć ucieczki, oderwania się, a jednocześnie pragnienie osiągnięcia jeszcze więcej było tak wciągające i realistyczne, że od tamtej pory przepadłam i wkręciłam się w prozę Żulczyka.

"Dawno temu w Warszawie" oferuje jednak coś innego. Mamy tu narrację ze strony nie tylko Jacka, ale też Paziny (będącą w "Ślepnąc..." drugoplanową bohaterką) oraz Kurtki (nowego drugoplanowego bohatera). I trochę jest mi z tym źle, bo nagle niepokój i wartkość akcji się rozmywa. To nie Jacek jest już głównym bohaterem, ale kilka osób, jednak przy tym historia żadnej z nich nie porywa za serce. Pazina, z głosu rozsądku i interesującej, twardej babki staje się zagubioną kobietą po czterdziestce z misją zbawiania świata; Kurtka, będący nowym bohaterem, jest miejscami ciekawy, a miejscami nierealistyczny, bo choć Żulczyk mistrzowsko opanował rejestr młodych warszawskich bananowych cwaniaków (co imponuje, bo czytając nie miałam czasem pojęcia, o czym gość mówi), to w tym wszystkim wychodzi jakaś nierealistyczność, przerysowanie, ogólny krindż. A Kurtka nie powinien być krindżowy. Dodajcie do tego rozsypującego się powoli Dareczka, COVID, protesty kobiet...  

Najciekawsza postać, czyli bodajże zakaukaski najemnik Umar, jest natomiast postacią epizodyczną. I gdy już mamy nadzieję, że dowiemy się o nim coś więcej, temat zostaje zamknięty.

Kurczę, nie satysfakcjonuje mnie ta kontynuacja. "Ślepnąc..." może i domagało się kontynuacji, ale coś tu nie pykło. Zanim sięgnęłam po "Dawno temu...", zobaczyłam recenzję od @niepopularna_opinia i, poważnie, nie chciało mi się wierzyć. Trochę z przekąsem stwierdziłam, że na pewno tak źle nie jest, że to opinia fana serialu, który z prozą Żulczyka nie miał do czynienia, i że moja recka na bank będzie pozytywna. A tu mogę ledwo dać 6/10, bo było parę miejsc, w których się zaśmiałam. 

PS. Niech ktoś poleci po Kolegę, bo liczyłam na to, że ten wątek zostanie dociągnięty do końca :( 

Prywatny licznik (od początku roku): 47/52

#bookmeter #żulczyk #slepnacodswiatel #ksiazki #czytajzhejto
Wrzoo userbar
83dc66d1-446b-4eca-8504-d20b30e3c1be
niepopularna_opinia

@Wrzoo Ja też nie ufam recenzjom w internecie i wolę wszystko sam sprawdzić. Doceniam twój obiektywizm, pomimo sympatii do twórczości autora.

920a2a0e-6e81-4a5a-9ec6-c6d1c13376d8

Zaloguj się aby komentować

602 + 1 = 603

Tytuł: Korona z kości
Autor: Laura Sebastian
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Liczba stron: 532
Ocena: 7/10

Link do LubimyCzytać:
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/5073530/korona-z-kosci

Z twórczością Laury Sebastian miałam do czynienia już wcześniej z uwagi na "Trylogię księżniczki popiołu", całkiem niezłą serię w stylu fantasy YA. I tutaj też mamy do czynienia z książką otwierającą nowy cykl w tym samym klimacie. 

"Korona z kości" opowiada o trzech siostrach (a konkretnie - trojaczkach), córkach cesarzowej, które zostały obiecane na żony książąt ościennych krajów, i właśnie w wieku 16 lat zostają wysłane do tych dominiów, by spełnić swoją rolę. 

Daphne, Beatriz i Sophronia nie są jednak potulnymi dziewczynami, choć sprawiają takie pozory. Od dziecka są szkolone w intrygach, stosowaniu trucizn, walce wręcz, strzelaniu z łuku, sztuce uwodzenia czy kamuflażu, by spełnić zadanie wyznaczone przez matkę - doprowadzić trzy królestwa do wojny, aby cesarzowa mogła podbić osłabione wojną krainy i doprowadzić do odrodzenia cesarstwa Bessemii. Dodajmy do tego szczyptę magii pochodzącą z gwiazd, i... mamy mieszankę wybuchową.

Bardzo przyjemna, stosunkowo lekka książka i ciekawy początek cyklu. Postaci są całkiem wyraziste, ciekawe są też kontrasty między królestwami. Parę niespodziewanych zwrotów akcji, dużo dworskich intryg i wątki miłosne sprawiają, że przypadnie gustu fanom (choć raczej bardziej fankom) gatunku. Miejscami można domyślać się plot twistów, ale nie zaburza to przyjemności odbioru tej powieści. 

Prywatny licznik (od początku roku): 46/52

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.vercel.app/

#bookmeter #czytajzhejto #fantasy #youngadult #ksiazki
Wrzoo userbar
3751067c-5a6f-42c1-87e9-0f54b232727f

Zaloguj się aby komentować

598 + 1 = 599

Tytuł: Ciałko. Hiszpania kradnie swoje dzieci
Autor: Katarzyna Kobylarczyk
Kategoria: reportaż
Wydawnictwo: Czarne
Liczba stron: 208
Ocena: 7/10

Link do LubimyCzytać:
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/5080619/cialko-hiszpania-kradnie-swoje-dzieci

Wyjazd służbowy zakończyłam, sięgając po reportaż dotyczący hiszpańskiego procederu nielegalnych adopcji.

Katarzyna Kobylarczyk bada sprawę "bebes robados" i "hijos falsos", które wstrząsnęły hiszpańską opinią publiczną w ostatnich 20 latach. 

O jakich procederach mowa? Przede wszystkim o zmuszaniu samotnych kobiet przez siostry zakonne do oddania swoich dzieci (pod pretekstem ratowania swojego honoru i zapewnienia dzieciom lepszego bytu), a następnie sprzedawaniu ich za grube pieniądze parom, które nie doczekały się swojego dziecka. Mamy tu też kwestię wykradania dzieci ze szpitali przez personel działający we współpracy z siostrami zakonnymi w celu sprzedaży bezpłodnym parom, a następnie informowania rodziców, że ich dziecko zmarło i nie mogą go zobaczyć - tę kwestię, jak dowiadujemy się z książki, ciężko udowodnić po tylu latach. Ważnym aspektem jest tu również brak współpracy kościoła, a konkretnie niechęć do odtajnienia akt znajdujących się w ich rękach lub jawne ich niszczenie. 

Reportaż jest mocny, bolesny, przepełniony emocjami rodzin poszukujących swoich dzieci, żyjących w domysłach, czy na pewno ich dziecko zmarło. Dużo bólu czuć też z wypowiedzi dorosłych już dzieci, które dowiedziały się o tym, że zostały kupione - opisy ich wysiłków i walki o własną tożsamość łamią serce. W ich poszukiwaniach pomagają im prawnicy wyspecjalizowany w sprawach związanych z nielegalną adopcją, a także coraz popularniejsze testy genetyczne i bazy DNA.

Reportaż jest krótki, czyta się go dość szybko, choć nie brak mu ciężaru i powagi. W tle mamy też opisy realiów politycznych Hiszpanii ubiegłego wieku - być może mało znanych dla polskiego czytelnika.

Prywatny licznik (od początku roku): 45/52

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.vercel.app/

#bookmeter #reportaz #hiszpania #czytajzhejto #ksiazki
Wrzoo userbar
3a13f90c-9e86-4189-a262-6ab477bac229
moll

@Wrzoo cywilizacja, kultura, żaden kraj trzeciego świata...

pol-scot

@moll już w Ameryce Południowej wprowadzili cywilizację...

moll

@pol-scot tiaaaa, z pewnością tamtejsze ludy są im dozgonnie wdzięczne. Chociaż i tak rdzenni chyba wyszli na tym torchę lepiej niż północnoamerykańscy autochtoni

Zaloguj się aby komentować

cyber_biker

@Wrzoo do sądu z nimi

cyber_biker

@Wrzoo ps ja Cię chyba znam (° ͜ʖ °)

Wrzoo

@cyber_biker ( ͡ʘ ͜ʖ ͡ʘ)

Mor

@Wrzoo Spisek, strona nie działa!

Zaloguj się aby komentować

596 + 1 = 597

Tytuł: Yellowface
Autor: Rebecca F. Kuang
Kategoria: kryminał, sensacja, thriller
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Liczba stron: 429
Ocena: 7/10

Link do LubimyCzytać:
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/5077903/yellowface

Cóż to była za szalona lektura! Twórczość Rebecci F. Kuang doceniłam już parę lat temu, a to za sprawą jej genialnej sagi "Wojna makowa", a następnie utwierdziłam się w swoim uwielbieniu do jej twórczości dzięki "Babel, czyli o konieczności przemocy" (o której to pisałam tu: https://www.hejto.pl/wpis/224-1-225-tytul-babel-czyli-o-koniecznosci-przemocy-autor-rebecca-f-kuang-katego )

Tym razem autorka sięgnęła po... thriller. I to nie byle jaki, bo pięknie skonstruowany i nieco burzący czwartą ścianę. 

Główna bohaterka, June Hayward, jest pisarką ze Stanów, która nie odnosi, niestety, większych sukcesów. W przeciwieństwie do jej koleżanki ze studiów, Atheny Liu - pięknej, szczupłej, bogatej azjatki, ulubienicy mediów społecznościowych, która dzięki lekkiemu pióru i talentowi do odnajdywania wyjątkowych historii podpisuje liczne lukratywne kontrakty na publikację swoich książek. 

June odczuwa pewną niesprawiedliwość, ale zaciska zęby i dalej robi swoje w nadziei, że kiedyś uda jej się osiągnąć choć ułamek tego, co ma Athena. I taka okazja nadchodzi, choć jest dość niespodziewana...
Otóż Athena umiera. I to umiera w towarzystwie June. Kompletnym przypadkiem. Pozostawiając rękopis swojej najnowszej, genialnej powieści o chińskich robotnikach przymusowych, o której nie wie nikt poza June. Pokusa jest silniejsza od zdrowego rozsądku.

Książka ta, oprócz bycia bardzo wciągającą opowieścią o kradzieży własności intelektualnej, konsekwencjach tego działania (zewnętrznych oraz wewnętrznych) i wpływie mediów społecznościowych, w bezkompromisowy sposób obnaża zepsucie branży wydawniczej i chciwość wydawnictw. Mamy tu też szarą strefę cancel culture, wątpliwości w kwestii rasizmu i kradzieży tożsamości kulturowej, oraz zwykłą ludzką moralność. Czytając przemyślenia głównej bohaterki czułam się tak, jak bym znowu wróciła do "Portretu Doriana Graya".

Bardzo, bardzo dobra książka - nie tak świetna, jak poprzednie dzieła Kuang, ale nie był to zmarnowany czas.

Prywatny licznik (od początku roku): 44/52

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.vercel.app/

#bookmeter #thriller #ksiazki #czytajzhejto
Wrzoo userbar
b934b9a7-7bde-467a-9839-73391299244a
plemnik_w_piwie

@Wrzoo prowokujący tytuł i oprawa...

Wrzoo

@plemnik_w_piwie  Sama treść również. Czytając takie lektury żałuję, że nie należę do żadnego klubu książki, na których można byłoby poddać je pod kulturalną dyskusję.

bojowonastawionaowca

@Wrzoo limitowane wydanie książki jest PRZEPIĘKNE, lektura jeszcze przede mną, ale na półce już czeka :)

cyberpunkowy_neuromantyk

@Wrzoo 


Ciekawy pomysł. Aż dodałem sobie na Legimi na przyszłość.

Wrzoo

@cyberpunkowy_neuromantyk Masz coś jeszcze ciekawego w kolejce na Legimi? Mam wrażenie, że ostatnio jest lekka posucha, jeśli chodzi o fikcję literacką i trochę nie wiem, po co sięgnąć...

cyberpunkowy_neuromantyk

@Wrzoo 


Trudno powiedzieć, ponieważ na Legimi czytam głównie fantastykę, a z innych gatunków jeyynue pojedyncze pozycje, które mnie zainteresują.


Na przykład „Chłopki. Opowieść o naszych babkach”.

Zaloguj się aby komentować

595 + 1 = 596

Tytuł: Dziewczyna w różowym
Autor: Joanna Krystyna Radosz
Kategoria: literatura młodzieżowa
Wydawnictwo: Mięta
Liczba stron: 336
Ocena: 8/10

Link do LubimyCzytać:
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/5077216/dziewczyna-w-rozowym

Drugą książką, po którą sięgnęłam na wyjeździe, jest "Dziewczyna w różowym" Joanny Krystyny Radosz. 

O czym jest ta książka? W dużej mierze o byciu inną. "Dziewczyna w różowym" to młodzieżówka, skierowana raczej - jak po tytule można wnieść - do dziewczyn. 

Główna bohaterka, Patrycja (a właściwie Luiza Patrycja) Klamkowska, przez bliskich nazywana Klamką, uczęszcza do klasy maturalnej. I choć po jej wyglądzie - blond włosy, "dziuniowata" twarz i uwielbienie do koloru różowego - można pomyśleć, że to zwykła trzpiotka, to Klamka ma ambicje. Zależy jej na zdaniu matury rozszerzonej z fizyki i dostaniu się na politechnikę. Jednocześnie jest ogromną fanką żużla.

Choć Klamka wydaje się być postacią niezwykle radosną, to wydarzenia w jej życiu poddają ją próbie. Brak wsparcia u rodziny, prześladowanie w szkole, a także napięta sytuacja związana z wydarzeniami ze świata żużlowego rozwijają w niej poczucie osamotnienia i bezsilności. Główna bohaterka staje więc przed wewnętrznym konfliktem - zatyrać się, poddać, czy zawalczyć o siebie? 

Wiek 18 lat jest dla wielu wiekiem krytycznym, i to pokazuje nam Klamka. To ten moment, kiedy wciąż chcemy zachować nastoletnią swobodę i odczuwać radość z ostatnich lat młodości, ale w niesprzyjających warunkach doświadczyć destrukcji chwiejnej psychiki i poczucia własnej wartości.

Klamka nie jest bohaterką uniwersalną. Można jej nie uwielbiać, można nie rozumieć jej zainteresowań, ale... można odnaleźć w niej cząstkę siebie. Tę niezrozumianą, pragnącą być prawdziwą i nie udawać, nie dostosowywać się do reszty. I takiej woli szczerości Wam życzę.

Prywatny licznik (od początku roku): 43/52

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.vercel.app/

#bookmeter #youngadult #czytajzhejto #ksiazki
Wrzoo userbar
d0d72e00-f824-4176-b729-acbd2ffbf79b
Kanciak

@Wrzoo zainteresował mnie wątek żużlowy, chyba nie spotkałem go wcześniej w książkach:)

Wrzoo

@Kanciak Ta autorka już wcześniej pisała też o żużlu, tam gra rolę pierwszoplanową Konkretnie chodzi o "Czarną książkę. Antologię opowiadań żużlowych", "Czarną książkę: zostać mistrzem" i "Szkołę wyprzedzania".

Kanciak

@Wrzoo dziękuje za info, na pewno po cos sięgnę od tej autorki:)

Zaloguj się aby komentować

589 + 1 = 590

Tytuł: Królowa
Autor: Andrew Morton
Kategoria: Biografia
Wydawnictwo: Marginesy
Liczba stron: 424
Ocena: 7/10

Link do LubimyCzytać:
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/5076393/krolowa

Tak się złożyło, że przez wyjazd służbowy nie miałam możliwości dodać tu swoich czytelniczych wpisów, ale za to udało mi się nadrobić kilka książek. Na pierwszy rzut poleciała biografia Elżbiety II, czyli "Królowa" Andrew Mortona.

Zacznijmy od tego, że fani serialu "The Crown" będą zadowoleni - serial i książka bardzo ładnie się pokrywają Dla mnie to oznacza, że twórcy serialu naprawdę przyłożyli się do swojej pracy i można im zaufać. 
Autor danej biografii opisuje życie Elżbiety II od momentu narodzin po jej śmierć i konsekwencje tej śmierci, a więc również wydarzenia z ostatnich kilku miesięcy. Ciekawe są tu poruszone wątki służby, będącej nieodłącznym źródłem plotek z pałacu. Naturalnie mamy też opisy licznych skandali, których źródłem byli m.in. siostra królowej, jej mąż, synowie czy wnuki. 

Choć nie dowiedziałam się z tej biografii wielu nowych rzeczy na temat samej Elżbiety (głównie zawdzięczam to właśnie dobremu serialowi "The Crown" i jego drobiazgowości w przedstawianiu kluczowych elementów z życia rodziny królewskiej), to na pewno pomogło mi to usystematyzować wiedzę na temat pozostałych osób z nią spowinowaconych. 

Autor jest, niestety, trochę tendencyjny i ukazuje Elżbietę raczej wyłącznie w dobrym świetle. Ale być może jest to jego rola.

#bookmeter #elzbieta2 #ksiazki #czytajzhejto #biografia
Wrzoo userbar
096f0606-e5dc-4ab4-9318-2350ae3458ba

Zaloguj się aby komentować

578 + 1 = 579

Tytuł: Służące do wszystkiego
Autor: Joanna Kuciel-Frydryszak
Kategoria: reportaż
Wydawnictwo: Marginesy
Liczba stron: 416
Ocena: 7/10

Link do LubimyCzytać:
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/4860901/sluzace-do-wszystkiego

Po świetnych "Chłopkach" sięgnęłam po wcześniejszą pozycję tej samej autorki, czyli "Służące do wszystkiego". Tutaj zgłębiamy rolę służących i pomocy domowej w końcówce XIX i na początku XX wieku. Autorka posiłkuje się wieloma relacjami, listami, wspomnieniami zarówno służących, jak i rodzin, u których pracowały.  

Obraz służących, ich warunków życia, obowiązków i środowiska opisany jest bardzo kompleksowo. Autorka skupia się na tzw. "służących do wszystkiego", czyli kobietach (a w zasadzie młodych dziewczynach) zatrudnianych do domów wszelkiej maści, od biednych do bogatych, do wykonywania wszelkich prac - prania, sprzątania, opieki nad dziećmi, gotowania, zakupów. 

Kwestia sytuacji materialnej pracodawców, swoją drogą, była dla mnie zaskoczeniem - byłam przekonana, że na służącą mogły sobie pozwolić tylko wyższe klasy. Tu zaś okazuje się, że większość domów mieszczańskich miała chociażby służącą dochodzącą - czyli pojawiającą się w domu np. na kilka godzin w ciągu dnia, nie mieszkającą z rodziną. 

Dowiadujemy się, jak ciężka, nieuregulowana i słabo płatna jest praca służącej (dzienny czas pracy sięgał nawet 18 godzin). Jednocześnie była to jedna z największych grup zawodowych ówczesnej Polski. Sytuacja poprawiła się dopiero po II wojnie światowej, ale już wtedy zawód służącej zaczął zanikać.

Niezwykle ciekawy jest wątek żydowskich służących oraz żydowskich pracodawców, w tym przekrój zachowań służby w trakcie II wojny światowej. 

Jak zwykle, miałam pewne oczekiwania w związku z daną książką przed jej przeczytaniem (zwłaszcza po świetnych "Chłopkach"). Tematy są zgłębione na 85% i można byłoby wycisnąć z nich więcej, ale rozumiem też, że autorka chciała mimo wszystko zachować lżejszą formę reportażu, przystępniejszą dla zwykłego śmiertelnika. Brakowało mi zgłębienia tematu lokajów oraz kamerdynerów, którzy zostali tylko wspomnieni w jednym rozdziale. Tym niemniej, osobom zaciekawionym tematem służby przed wojną gorąco polecam jako naprawdę bogate opracowanie tematu.

Prywatny licznik (od początku roku): 41/52

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.vercel.app/

#bookmeter #ksiazka #ksiazki #czytajzhejto #reportaz
Wrzoo userbar
749bcea7-06fa-41d5-a33b-6623e6d98897

Zaloguj się aby komentować

566 + 1 = 567

Tytuł: Chłopki. Opowieść o naszych babkach
Autor: Joanna Kuciel-Frydryszak
Kategoria: reportaż
Wydawnictwo: Marginesy
Liczba stron: 496
Ocena: 8/10

Link do LubimyCzytać:
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/5066278/chlopki-opowiesc-o-naszych-babkach

Po "Chłopach" Reymonta podeszłam tematycznie do wyboru kolejnej lektury, i sięgnęłam po "Chłopki". Jest to reportaż o pokoleniu naszych babek i prababek, które wywodziły się z chłopstwa.

Nie dajcie się zmylić - książka ta nie traktuje tylko i wyłącznie o kobietach oraz ich roli na wsi. To świetny przekrój przez mnóstwo aspektów życia codziennego chłopstwa - zaczynając od roli dzieci w gospodarstwach, przez edukację (której większość dzieci doświadczyła w bardzo okrojonej formie z uwagi na biedę), służbę u panów lub kułaków oraz wyjazdy za chlebem za granicę (ciekawy jest tu wątek francuski oraz amerykański), małżeństwo i godzenie utrzymywania rodziny z koniecznością podjęcia dodatkowej pracy, metody wychowywania dzieci, opiekę zdrowotną i religijność, kończąc na próbach zmiany swojego położenia społecznego i ucieczkę ze wsi do miast.

Ogromną zaletą książki dla mnie było uzupełnienie niektórych wątków poruszonych w "Chłopach" - relacji dziedzic-chłop czy stosunku Polaków do Żydów jeszcze przed wybuchem drugiej wojny światowej. Autorka opisuje ogół realiów społeczno-ekonomicznych chłopów, traktując głosy kobiece jako bazę, przyjmując ich perspektywę, ale nie skupiając się wyłącznie na niej. Barwnym uzupełnieniem są transkrypcje listów, w których trudno doszukiwać się poprawności ortograficznej i gramatycznej, co dodaje im tylko uroku.

Książce daję ocenę 8/10 - jest to świetny, wieloaspektowy reportaż, w którym mi osobiście zabrakło szerszego omówienia roli religijności i wierzeń ludowych w życiu kobiet. Mam wrażenie, że temat ten został muśnięty, a ciekawił mnie najbardziej.  

Prywatny licznik (od początku roku): 40/52

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.vercel.app/

#bookmeter #ksiazki #reportaz #czytajzhejto
Wrzoo userbar
ea1ed614-f856-4f05-b19b-d1bf6703a68f
A.Star

Od kilku dni sama się przymierzałam, aby polecić tę książkę na hejto. Od siebie dodam, że naprawdę uzupełnia wiedzę historyczną o Polsce z okresu przedwojennego. W szkołach jesteśmy uczeni o wielkich postaciach polityki i kultury z tamtego okresu, ale nie o tym, że jakieś 70% polskiego społeczeństwa walczyło o nieumieranie z głodu.

Ponadto wykazane różnice w różnych byłych zaborach, powszechny analfabetyzm, brak jakiejkolwiek opieki zdrowotnej, wysoka śmiertelność, antysemityzm. Wszystko znakomicie udokumentowane statystykami, artykułami z ówczesnej prasy, przemówieniami w sejmie.

Czyta się łatwo, trudno mi było się oderwać.

Polecam również inną książkę tej autorki Służące do wszystkiego.

Wrzoo

@A.Star "Służące" są zdecydowanie na mojej liście. Zastanawiam się, czy nie sięgnąć po nie teraz, czy zrobić sobie krótką przerwę.

A.Star

@Wrzoo Ja najpierw przeczytałam Służące. I od razu po przeczytaniu kupiłam Chłopki. Nie umiałam się powstrzymać. I już wiem jakie książki pod choinkę w tym roku dostaną moi rodzice.

hellgihad

@Wrzoo Zabrałem się za to kilka lat temu i byłem zdziwiony jak dobrze mi się czytało. Potem jeszcze łyknąłem Faraona Bolka Prusa i też polecam.

GtotheG

@Wrzoo super lektura, ja wysluchalam w formie sluchowiska. Chyba bym tam zmarla na kołtuna z moimi wlosami jak rozkminiam tamte realia xD

Zaloguj się aby komentować

556 + 1 = 557

Tytuł: Chłopi
Autor: Władysław Stanisław Reymont
Kategoria: Klasyka
Wydawnictwo: WolneLektury
Liczba stron: 824
Ocena: 9/10

Link do LubimyCzytać:
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/5084698/chlopi

Zniknęłam na ponad miesiąc z Bookmeetera, a to dlatego, że zajęła mnie jeden z najlepszych w mojej ocenie klasyków literatury polskiej. I dobrze wiem, jak bardzo kontrowersyjne są te słowa - komentarze o tym, jacy "Chłopi" są beznadziejni, za 3... 2...

No dobra, wiem, jakie wobec "Chłopów" są zarzuty - że trudny język, że nic się zrozumieć nie da, że opisy przyrody, że nic się nie dzieje. No to mogę się zgodzić z zarzutem pierwszym, że język dla współczesnego Polaka żyjącego w mieście, który nie miał do czynienia z południową czy południowo-wschodnią gwarą, jest miejscami trudny. Ja trochę za dzieciaka na wakacjach podłapałam tego cudu językowego, więc było mi nieco lżej. Studia językowe też swoje zrobiły.

Zarzut drugi, czyli długaśne opisy przyrody, o dziwo występuje głównie w pierwszym tomie, potem już tylko na początkach rozdziałów. Tak więc jeśli w liceum przebrnęliście tylko przez obowiązkowy pierwszy tom, to faktycznie, można było się zniechęcić. 

...Ale za to ile się dzieje! Mamy Borynę, czyli najważniejszego gospodarza we wsi. Boryna jest wdowcem, i jak wdowiec zaczyna powoli wychodzić z żałoby. Wiejskie matki zaś, skuszone ziemiami należącymi do Boryny, chcą wydać za niego swoje córy. A zwłaszcza Dominikowa, matka Jagny. 
Kim natomiast jest Jagna? A, tylko najpiękniejszą dziewuchą w całej wsi, która właśnie osiągnęła idealny wiek małżeński (czyli z 19 lat), w głowie ma pstro, a co gorsza - mówi się, że latawica. Co gorsze, w Jagnie kocha się też Antek, będący żonatym synem Boryny. Na to wszystko patrzą ludzie ze wsi i rodzina, której nie podoba się, że dochodzi kolejna osoba do podziału już i tak rozszarpywanego na strzępy potencjalnego majątku po Borynie w razie jego śmierci. A w tle rusyfikacja, powstanie styczniowe i jego reperkusje, upadek szlachty...

"Chłopi" są mistrzowskim odzwierciedleniem wiejskich realiów, moralności i presji społecznej w małych miejscowościach. Książka aż pachnie łąkami i lasami, zabobonami i wierzeniami, huczy odgłosami żniw, zabaw i zwierząt. Co mnie zaskoczyło, to odważne, jak na tamte czasy, opisy zbliżeń! Reymont to jednak wiedział, co się sprzeda.

Co warte odnotowania, w październiku wychodzi przepiękna filmowa adaptacja "Chłopów", wykonana przez ekipę odpowiedzialną za film "Twój Vincent" - i również będzie taka piękna, malowana. Miło się zaskoczyłam w trakcie lektury, bo nie miałam pojęcia o jej powstawaniu.
Trailer dla chętnych:
https://www.youtube.com/watch?v=O8nME5pUHPo

Prywatny licznik (od początku roku): 39/52

...a następna książka będzie bardzo zbliżona tytułem, i też o wsi.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.vercel.app/

#bookmeter #czytajzhejto #klasyka #klasykaliteratury #wsispokojnawsiwesola
Wrzoo userbar
3b1fdd0c-047a-450c-afcd-c6d38b6ccb7a
Basement-Chad

Ja się przyznam, że chłopów nigdy nie przeczytałem. Dałem się zmanipulować równiesikom, którzy przekonywali mnie, że nudne, beznadziejne i w ogóle nie warto.

To samo później mówili o Lalce ale tym razem nie posłuchałem i okazało się, że była to świetna powieść.

Wrzoo

@Basement-Chad da się zrozumieć, czemu młody człowiek był taką książką zniechęcony - ja dopiero teraz, po nastu latach od ukończenia liceum, odkrywam lektury na nowo. W planach mam jeszcze "Trylogię" i parę innych klasyków polskiej literatury, bo chyba dopiero teraz mogę je docenić. Nie mówiąc już o tym, że to będzie po prostu mój własny wybór, żeby je przeczytać. Dlatego też zachęcam! Sama zaczęłam czytać latem, siedząc na tarasie domku stojącego na totalnej wsi, w ciepłym, popołudniowym słoneczku, akurat gdy trwały żniwa. Czysta przyjemność.

Basement-Chad

@Wrzoo Ja podobnie zaczynam odkrywać na nowo lektury których wtedy kompletnie nie rozumiałem. Żeromskiego na przykład polecam.

Budo

@Wrzoo chłopi to jedna z niewielu lektur naprawdę wartych przeczytania. Świetna pozycja, klasyka.

cotidiemorior

@Wrzoo nigdy nie rozważałem czytania tego, ale po twojej recenzji i innych powyższych komentarzach leci na listę do przeczytania.

A ta okładka jest cudowna. Czytam ebooki, ale jak faktycznie będzie takie dobre to kupię na półkę dla ozdoby.

Wrzoo

@cotidiemorior Prawda? To wydanie zapowiada się cudownie, choć wstępna cena odstrasza (limitowana edycja z okazji premiery filmu, z fotosami ilustrującymi wydarzenia w książce, na ten moment najtaniej za ok. 150 zł). Niemniej, mnie też kusi i chyba sobie ją sprawię

Trzymam kciuki, żeby udało Ci się sięgnąć po Chłopów! Będzie szło wolno, ale według mnie warto.

Zaloguj się aby komentować

489 + 1 = 490

Tytuł: Kronika towarzyska Lady Whistledown
Autor: Julia Quinn i in.
Kategoria: literatura obyczajowa, romans
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Liczba stron: 496
Ocena: 4/10

Link do LubimyCzytać:
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/5054719/kronika-towarzyska-lady-whistledown

Książka będąca kontynuacją mojego poprzedniego wpisu, a więc książki na lato - takiej, przy której nie trzeba myśleć - ot, pasza do przeczytania w dwa dni na leżaczku na tarasie.

Tu mamy z kolei zbiór opowiadań okołobridgertonowych (dla niewtajemniczonych, jest to seria książek-romansów o rodzinie Bridgertonów, która doczekała się dość popularnej ekranizacji w postaci serialu Netfliksa). Jako że całą serię o Bridgertonach mam już przeczytaną, to sięgnęłam i po ten spin-off. 

Mamy 4 opowiadania o 4 różnych parach, których akcja dzieje się w tym samym czasie - zimą 1814 roku. Każde z tych opowiadań traktuje o perypetiach par, które spotykają się w dwóch kluczowych momentach akcji - na przyjęciu na lodzie oraz na balu walentynkowym. Oczywiście, szybko dowiadujemy się, między kim a kim zakwitnie uczucie, co może stać im na przeszkodzie, i kiedy nastąpi kulminacyjne "kocham cię". Wszystko spaja narracja Lady Whistledown, czyli tajemniczej autorki plotkarskiego czasopisma.

Historie te nie są, niestety, na poziomie "Bridgertonów", gdyż zostały napisane przez różne osoby (ostatnie opowiadanie zaś jest autorstwa Julii Quinn, czyli twórczyni serii) i traktują o nieznanych nam z serialu czy książek osobach, co odejmuje nieco kolorytu. Tym niemniej, zapełniło czas.

Prywatny licznik (od początku roku): 38/52

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.vercel.app/

#bookmeter #czytajzhejto #bridgerton #bridgertonowie
Wrzoo userbar
f3c4a0b3-41df-4d95-9afd-26418ade8066
PanGargamel

"ot, pasza do przeczytania w dwa dni na leżaczku na tarasie" jaki zapach na tarasie? #pdk

American_Psycho

@PanGargamel bezu i agrestu #pdk

Wrzoo

@PanGargamel Kouros, wiadomo #pdk

Zaloguj się aby komentować

488 + 1 = 489

Tytuł: Wszystko przez pannę Bridgerton
Autor: Julia Quinn
Kategoria: literatura obyczajowa, romans
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Liczba stron: 386
Ocena: 6/10

Link do LubimyCzytać:
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/5073512/wszystko-przez-panne-bridgerton

Jakie książki są zdecydowanie najbardziej sztampowym dopełnieniem letnich wakacji? No wiadomo, że romanse! Aby odpocząć od codziennego sianka, czyli reportaży i fantasy/YA, sięgnęłam po ponownie wydaną w Polsce (na fali popularności serialu Netfliksa) książkę "Wszystko przez pannę Bridgerton", która rozpoczyna nowy cykl o rodzinie Rokesbych.

Mamy czupurną Billie Bridgerton, i mamy trzech braci Rokesby: Edwarda, Andrew i George'a. Już na początku dowiadujemy się, że Billie dorastała w przyjaźni z Edwardem i Andrew (będąc w zbliżonym wieku, jako dzieci i nastolatki spędzali ze sobą masę czasu), zaś nie toleruje starszego George'a, który wydaje się poważniejszy, bardziej obowiązkowy i mniej zabawowy.

...nie, tu nie ma tajemnic - od pierwszych stron wiemy, kto w kim się zakocha. Jedyne, na co czekamy, to to, aż w końcu główni bohaterowie się o tym dowiedzą. Co nie jest zaskoczeniem: to stały trik w arsenale pani Julii Quinn i charakterystyczny element jej twórczości.

W tych książkach nie ma nic odkrywczego. I niczego się z nich nie dowiemy. Ale jako pasza dla umysłu na lato są idealne.

Prywatny licznik (od początku roku): 37/52

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.vercel.app/

#bookmeter #czytajzhejto #bridgerton #bridgertonowie
Wrzoo userbar
ac51e906-f720-46ea-9a6c-c73283763c8e

Zaloguj się aby komentować