865 + 1 = 866
Tytuł: Franz Kafka: opowieść biograficzna
Autor: Maks Brod
Kategoria: biografia, autobiografia, pamiętnik
Ocena: 9/10
#bookmeter
Tam, gdzie jest pan uczuciowo zaangażowany, jest Pan autentyczny i jasnowidzący. I wtedy to, co Pan mówi, jest bardzo, bardzo piękne.
Trzeciego czerwca tego roku minęło sto lat od śmierci pana Franza Kafki, tego niemal nieznanego za życia autora, po śmierci uznanego za jednego z najwybitniejszych twórców w dziejach historii literatury. Mimo, że za twórczością tego pana nieszczególnie przepadam, to od czasu do czasu wpadały mi w jego ręce artykuły na jego temat. Wokół pana Kafki przez te sto lat zdążyło narosnąć mnóstwo mitów, legend, domysłów i przeinaczeń. Objawiało się to między innymi w tym, że te artykuły, które czytałem czasami wzajemnie sobie przeczyły. Cała ta tajemniczość pociągnęła mnie w jakiś sposób i postanowiłem bliżej zapoznać się z jego postacią. Póki co, ta postać wydaje mi się ciekawsza niż sama tej postaci twórczość.
Celowo sięgnąłem na początek po książkę autorstwa pana Maksa Broda, który był przyjacielem pana Kafki. Był tym przyjacielem, któremu pan Frazn Kafka polecił zaopiekować się pozostawioną przez niego twórczością poprzez jej zniszczenie za pomocą spalenia (sam pan Kafka zresztą, jeszcze za życia, część swojej twórczości spalił – czy to rękami własnymi, czy cudzymi, którym wydał jednak polecenie). Z tego co wcześniej wyczytałem w tych czasami przeczących sobie nawzajem artykułach, to właśnie pana Broda oskarża się o zafałszowanie wizerunku pana Kafki, o przedstawienie go jako mrocznego, depresyjnego, zamkniętego w sobie samotnika. To nie jest prawda. Owszem, tych zachowań i stanów pana Kafki jest w książce przedstawione mnóstwo, tak samo jak przykładów tej mroczności w jego literaturze, ale pan Brod dostrzega, tak w życiu pana Kafki, jak i w jego twórczości, ten pierwiastek światła, tę nadzieję, która się za tym wszystkim kryje. Zauważa, że mimo mało jednak pogodnego usposobienia swojego przyjaciela, jego obecność w towarzystwie korzystnie wpływała na ogólny nastrój. Wyciąga z opowiadań szczegóły, które mają w sobie chociażby fragment tego, co pan Kafka uważał za
niezniszczalne w człowieku.
W ogóle pan Brod dużo w tej książce interpretuje. Przed bezkrytycznym przyjęciem tej, bardzo osobistej, interpretacji ostrzega czytelnika pan Marek Wydmuch, autor wstępu do polskiego wydania książki. Radzi on czytelnikowi traktować tę książkę
jako dokument literackiej przyjaźni, i myślę, że ma w tym zupełną rację. Z jednej strony widać w tekście ogromy podziw pana Broda, jakim obdarzał pana Kafkę – jak twórcę i jako człowieka – z drugiej zaś jakąś tęsknotę za przedwcześnie zmarłym przyjacielem. Sam zresztą piszę o tym, że był w stanie zabrać się za tworzenie tej biografii dopiero po trzynastu latach od śmierci jej bohatera.
Zachwyca mnie tytuł polskiego wydania tej książki, ta zawarta w nim
opowieść biograficzna. Jest on, moim zdaniem, dużo bardziej oddający to, co w tej książce się znajduje niż oryginalne, niemieckie, suche
Franz Kafka. Eine Biographie. Bo tak naprawdę, czymś, co jest w niej ściśle biograficznego, jest tylko pierwszy rozdział, zrekonstruowane przez pana Broda dzieciństwo Kafki oraz zarysowanie jego pochodzenia – czas przed poznaniem się obu panów. Później, w kolejnych rozdziałach, zaczyna się właśnie owa piękna
opowieść, snuta mniej więcej chronologicznie, z licznymi jednak odwołaniami i dygresjami.
Książka zawiera obszerne fragmenty pochodzące z dzienników pana Kafki i jeszcze obszerniejsze (czasami nawet przytaczane w całości) listy, jakie wymieniano w gronie osób z panem Kafką w jakiś sposób powiązanym. Dopiero w tych fragmentach dzienników, być może wspomaganych wykładnią pana Broda, znalazłem coś, co mnie w tym Kafce mocno zainteresowało, to jego szczególne spojrzenie na świat, którego do tej pory nie znalazłem w jego utworach.
Ten cytat na początku wpisu pochodzi z przytoczonego w książce listu Mileny Pollak (z domu Jesenká), tłumaczki dzieł pana Kafki na język czeski (pan Kafka był mieszkającym w c. k. jeszcze wówczas Pradze, na co dzień posługującym się językiem niemieckim). Wybrałem je dlatego, że, po lekturze książki, zgadzam się z ich autorką zupełnie. Ta książka jest napisana wspaniale, być może właśnie dlatego, że czuć w niej silne zaangażowanie jej autora w przyjaźń z jaj bohaterem. W ogóle sama historia tej
Eine Biographie już jest ciekawa. Pierwsze wydanie, z roku 1937, zawierało siedem rozdziałów. O ósmy autor zdecydował się uzupełnić je dopiero w roku 1952, kiedy wyszły na jaw nowe fakty o jej bohaterze. Dotyczą one rzekomego syna pana Kafki, którego ponoć miał z panią Gretą Bloch, o którym nie wiedział i który zmarł w wieku siedmiu lat w roku 1928. Nie ma tutaj szczegółów, w momencie kiedy pan Brod pisał te słowa również matka chłopca już nie żyła, pan Brod natomiast zostawił informację, że ciągle próbuje podążać tym tropem po nielicznych śladach, jakie udaje mu się znaleźć. Ten dopisany później ósmy rozdział zawiera jeszcze jedną istotną rzecz. Zawiera cały wątek związku pana Kafki z panią Mileną Jesenką, pominięty wcześniej z powodu powściągliwości, którą autor tłumaczy tym, że bohaterka tego wątku w chwili publikacji pierwszego wydania jeszcze żyła (zmarła w roku 1944).
To taki mój początek „studiów nad Kafką”, które sobie z jakiegoś powodu wymyśliłem. Od jakiegoś miesiąca, próbując znaleźć ten zachwyt nad jego prozą, czytam już
Opowieści i przypowieści – zbiór jego nowel i miniatur wydanych przez Państwowy Instytut Wydawniczy. Idzie mi to ciężko, gdyż nie jestem w stanie przyswoić sobie na raz więcej niż dwóch-trzech zawartych w nich tekstów, choć czasami te teksty zajmują tylko niecałą jedną stronę. Dużo większą nadzieję wiążę z czekającą już na półce, opartą ponoć bardziej na faktach niż, jak u pana Broda, osobistych emocjach, biografią pana Kafki autorstwa pana Ernsta Pawla wydaną w Polsce pod tytułem
Franz Kafka: koszmar rozumu. Ostrzę sobie również zęby na wspomniane wcześniej listy i dzienniki, zebrane i wydane w formie książkowej, choć, przynajmniej w przypadku tych drugich, zdążyłem wyczytać, że oprócz obcowania ze wspaniałymi ponoć błyskami intelektu, przyjdzie mi przebijać się przez chaotyczne, fragmentaryczne i ponoć nużące opisy codzienności. Cóż – pozostaje tylko mieć nadzieję, że i w tym przypadku, tak jak i w przypadku opisu książki pana Broda, artykuły, które czytałem, mogą się również mylić.