946 + 1 = 947
Tytuł: Koniec świata to dopiero początek. Scenariusz upadku globalizacji
Autor: Peter Zeihan
Kategoria: nauki społeczne (psychologia, socjologia, itd.)
Ocena: 6/10
#bookmeter
Rozmawianie w ramach klubu dyskusyjnego z innymi ludźmi o książkach ma tę wadę, że czasami (a może nawet często?) trzeba przed spotkaniem przeczytać coś, po co normalnie pewnie by się nigdy nie sięgnęło, a czasami takie lektury okazują się męczące. Rozmawianie w ramach klubu dyskusyjnego z innymi ludźmi o książkach ma tę zaletę, że czasami (a może nawet często?) trzeba przed spotkaniem przeczytać coś, po co normalnie pewnie by się nigdy nie sięgnęło, a czasami takie lektury potrafią zostawić coś w głowie i może jakoś poszerzyć horyzont (choćby o centymetr).
Tak właśnie było z książką pana Zeihana, bo za nią z własnej woli na pewno bym się nie zabrał, a nawet jakbym się już z jakiegoś powodu zabrał, to pewnie, ze względu na sposób, w jaki autor opowiadał mi o tym swoim scenariuszu, szybko bym ją odłożył. To tylko jedno z moich natręctw w postaci chęci bycia przygotowanym do tematu rozmowy – jeśli rozmowa ma się odbywać na jakiś temat – sprawiło, że tę książkę w ogóle skończyłem.
Skoro już zacząłem od tego, że przeszkadzał mi sposób w jaki pan Zeihan tę książkę napisał, to może na początek szerzej właśnie o tym. Autor jest Amerykaninem i to w sposobie prowadzenia narracji czuć tak mocno, że czasami przed oczami aż pojawiały mi się gwiazdy (w liczbie pięćdziesięciu). Czytając Koniec świata to dopiero początek miałem wrażenie, że jestem na jakimś show, a cała treść jest tylko pretekstem do wystąpienia. Jednym to może się podobać, innym nie – ja akurat jestem z tych drugich, mnie taki sposób narracji razi. Ale związany z tym jest jeszcze jeden kłopot – przekazując ważne i istotne informacje w taki a nie inny sposób treść rozmywała mi się z powodu tej formy. Zasadniczo stawiam zwykle formę nad treścią, ale nie w książkach popularnonaukowych, jeśli już za nie się zabieram, chciałbym dostać w miarę jasny obraz i chciałbym też jednak żeby coś mi z nich w głowie zostało.
Sama treść to, jak na to wskazuje tytuł, scenariusz tego, co stanie się ze światem po upadku Pax Americana – porządku, jaki obowiązuje obecnie za sprawą Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej. Tutaj pierwszy minus książki – autor nie przedstawia w sposób wystarczająco jasny i klarowny tego, dlaczego jego zdaniem ten porządek miałby upaść. W ogóle – co zrozumiałe, w końcu ta książka to scenariusz, więc z natury rzeczy oparta jest na pewnych założeniach – zabrakło mi zebrania w jednym miejscu założeń na jakich został ten scenariusz oparty. Wracamy do jasności i klarowności przekazu.
Perspektywy, które pan Zeihan przedstawia nie są wesołe. Wieszczy on załamanie łańuchów transportowych, co ma doprowadzić do cofnięcia wielu regionów świata do poziomu sprzed rewolucji przemysłowej. Dodając do tego występujące w całym niemal rozwiniętym świecie problemy demograficzne wskazuje na nadchodzące załamanie się rynków finansowych. I choć zajmuje się później również dostępem do energii, surowców przemysłowych i produkcją rolnictwa, to mam wrażenie, że w rozdziałach traktujących o tych trzech zagadnieniach w tej jego wizji wszystko i tak jest skutkiem problemów przedstawionych wcześniej.
Zdaniem pana Zeihana w czasie nadchodzącego kryzysu najlepiej poradzą sobie Stany Zjednoczone Ameryki Północnej, co, jak czytałem w komentarzach dotyczących tej książki, jest głównym przedmiotem krytyki wśród polskich czytelników. Ja jestem skłonny przychylić się w tej sprawie do zdania autora, i zgodzić się z jego argumentami, dość licznymi, przedstawiającymi Amerykę Północną jako kontynent „samowystarczalny”. Z jednym tylko zastrzeżeniem: pan Zeihan zakłada, że w Stanach Zjednoczonych nie wydarzy się nic, co zachwiałoby integralnością tego państwa. Ma do tego prawo, to w końcu tylko scenariusz. Coraz bardziej przypomina mi jednak gdybanie.
Świetną robotę wykonał za to autor kreśląc obraz tego w jaki sposób doszliśmy do tego, co teraz mamy. Zaczynając od naświetlenia przyczyn, które sprawiły, że pierwsze cywilizacje rozwinęły się tam, gdzie się rozwinęły, przez wpływ pojawienia się kolei żelaznych, aż po optymalizację transportu morskiego za pomocą kontenerów. Drugą rzeczą, która uświadomiła mi złożoność dzisiejszego świata było prześledzenie łańcuchów dostaw na podstawie kilku produktów codziennego użytku. Zdałem sobie sprawę, jak wszystko to, co mamy jest chwiejne i jak niewiele wystarczy żeby to wszystko zostało sparaliżowane – taki trochę efekt motyla, gdzie zdarzenie na morzu w okolicach Somalii może, w skrajnym przypadku, wywołać głód a przynajmniej brak jakiegoś produktu na przykład w Danii.
Dla mnie Koniec świata to dopiero początek był bardziej książką fantastyczną, zbudowaną co prawda na solidnych, zabetonowanych na faktach fundamentach, niż naukową analizą. Pytanie tylko, czy geopolityka nie jest właśnie takim snuciem scenariuszy właśnie po to, żeby być na różne warianty przyszłości przygotowanym?
Tytuł: Koniec świata to dopiero początek. Scenariusz upadku globalizacji
Autor: Peter Zeihan
Kategoria: nauki społeczne (psychologia, socjologia, itd.)
Ocena: 6/10
#bookmeter
Współczesny model życia jest możliwy dzięki idei ciągłości: idei, że dzisiejsze bezpieczeństwo i ochrona jutro nie znikną, toteż możemy powierzyć swoje życie składającym się na ten model systemom. W końcu, gdybyśmy wiedzieli, że nasze państwo jutro upadnie, nie przejmowalibyśmy się zbytnio różnymi głupotami, których domaga się od nas szef, tylko zaczęlibyśmy się uczyć wekować warzywa.
Rozmawianie w ramach klubu dyskusyjnego z innymi ludźmi o książkach ma tę wadę, że czasami (a może nawet często?) trzeba przed spotkaniem przeczytać coś, po co normalnie pewnie by się nigdy nie sięgnęło, a czasami takie lektury okazują się męczące. Rozmawianie w ramach klubu dyskusyjnego z innymi ludźmi o książkach ma tę zaletę, że czasami (a może nawet często?) trzeba przed spotkaniem przeczytać coś, po co normalnie pewnie by się nigdy nie sięgnęło, a czasami takie lektury potrafią zostawić coś w głowie i może jakoś poszerzyć horyzont (choćby o centymetr).
Tak właśnie było z książką pana Zeihana, bo za nią z własnej woli na pewno bym się nie zabrał, a nawet jakbym się już z jakiegoś powodu zabrał, to pewnie, ze względu na sposób, w jaki autor opowiadał mi o tym swoim scenariuszu, szybko bym ją odłożył. To tylko jedno z moich natręctw w postaci chęci bycia przygotowanym do tematu rozmowy – jeśli rozmowa ma się odbywać na jakiś temat – sprawiło, że tę książkę w ogóle skończyłem.
Skoro już zacząłem od tego, że przeszkadzał mi sposób w jaki pan Zeihan tę książkę napisał, to może na początek szerzej właśnie o tym. Autor jest Amerykaninem i to w sposobie prowadzenia narracji czuć tak mocno, że czasami przed oczami aż pojawiały mi się gwiazdy (w liczbie pięćdziesięciu). Czytając Koniec świata to dopiero początek miałem wrażenie, że jestem na jakimś show, a cała treść jest tylko pretekstem do wystąpienia. Jednym to może się podobać, innym nie – ja akurat jestem z tych drugich, mnie taki sposób narracji razi. Ale związany z tym jest jeszcze jeden kłopot – przekazując ważne i istotne informacje w taki a nie inny sposób treść rozmywała mi się z powodu tej formy. Zasadniczo stawiam zwykle formę nad treścią, ale nie w książkach popularnonaukowych, jeśli już za nie się zabieram, chciałbym dostać w miarę jasny obraz i chciałbym też jednak żeby coś mi z nich w głowie zostało.
Sama treść to, jak na to wskazuje tytuł, scenariusz tego, co stanie się ze światem po upadku Pax Americana – porządku, jaki obowiązuje obecnie za sprawą Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej. Tutaj pierwszy minus książki – autor nie przedstawia w sposób wystarczająco jasny i klarowny tego, dlaczego jego zdaniem ten porządek miałby upaść. W ogóle – co zrozumiałe, w końcu ta książka to scenariusz, więc z natury rzeczy oparta jest na pewnych założeniach – zabrakło mi zebrania w jednym miejscu założeń na jakich został ten scenariusz oparty. Wracamy do jasności i klarowności przekazu.
Perspektywy, które pan Zeihan przedstawia nie są wesołe. Wieszczy on załamanie łańuchów transportowych, co ma doprowadzić do cofnięcia wielu regionów świata do poziomu sprzed rewolucji przemysłowej. Dodając do tego występujące w całym niemal rozwiniętym świecie problemy demograficzne wskazuje na nadchodzące załamanie się rynków finansowych. I choć zajmuje się później również dostępem do energii, surowców przemysłowych i produkcją rolnictwa, to mam wrażenie, że w rozdziałach traktujących o tych trzech zagadnieniach w tej jego wizji wszystko i tak jest skutkiem problemów przedstawionych wcześniej.
Zdaniem pana Zeihana w czasie nadchodzącego kryzysu najlepiej poradzą sobie Stany Zjednoczone Ameryki Północnej, co, jak czytałem w komentarzach dotyczących tej książki, jest głównym przedmiotem krytyki wśród polskich czytelników. Ja jestem skłonny przychylić się w tej sprawie do zdania autora, i zgodzić się z jego argumentami, dość licznymi, przedstawiającymi Amerykę Północną jako kontynent „samowystarczalny”. Z jednym tylko zastrzeżeniem: pan Zeihan zakłada, że w Stanach Zjednoczonych nie wydarzy się nic, co zachwiałoby integralnością tego państwa. Ma do tego prawo, to w końcu tylko scenariusz. Coraz bardziej przypomina mi jednak gdybanie.
Świetną robotę wykonał za to autor kreśląc obraz tego w jaki sposób doszliśmy do tego, co teraz mamy. Zaczynając od naświetlenia przyczyn, które sprawiły, że pierwsze cywilizacje rozwinęły się tam, gdzie się rozwinęły, przez wpływ pojawienia się kolei żelaznych, aż po optymalizację transportu morskiego za pomocą kontenerów. Drugą rzeczą, która uświadomiła mi złożoność dzisiejszego świata było prześledzenie łańcuchów dostaw na podstawie kilku produktów codziennego użytku. Zdałem sobie sprawę, jak wszystko to, co mamy jest chwiejne i jak niewiele wystarczy żeby to wszystko zostało sparaliżowane – taki trochę efekt motyla, gdzie zdarzenie na morzu w okolicach Somalii może, w skrajnym przypadku, wywołać głód a przynajmniej brak jakiegoś produktu na przykład w Danii.
Dla mnie Koniec świata to dopiero początek był bardziej książką fantastyczną, zbudowaną co prawda na solidnych, zabetonowanych na faktach fundamentach, niż naukową analizą. Pytanie tylko, czy geopolityka nie jest właśnie takim snuciem scenariuszy właśnie po to, żeby być na różne warianty przyszłości przygotowanym?
Dodam że ma fajny kanał na YouTube https://youtube.com/@zeihanongeopolitics?si=8gkbzhD_NPbiFD3X
Gdzie codziennie wrzuca ciekawe analizy. Ostatnio uciekł na patronie i rzeczy na YouTube wrzuca z dwutygodniowym opóźnieniem ale wydaje mi się że wciąż warto
Zaloguj się aby komentować