#zafirewallem

27
1302
Wiać za oknem wcale nie przestało, pozostając więc w nastroju sentymentalnym:

***

Jabłuszko z Sandomierza

Słuchało się Armii i Dezertera,
czasami też Włochaty nam grał;
i KSU było, i była Siekiera –
Skąd człowiek te wszystkie nagrania miał?

I ferwor całonocnych dyskusji,
które podlewał tanich win kwas;
a później butelki się szło wymieniać –
na flaszkę więcej było nas stać.

A słodki pierwszych zalotów smak?
Choć prowadziły nieraz do drak
i zamiast róży był tulipan.

Czasami tęsknię za tym. No wiesz,
nie że za biedą, lecz za młodością –
barwniejszą niż z szarych wynika zdjęć.

***

#nasonety
#zafirewallem

No i tekst di proposta.

I zdjęcie znowu nie moje. Znowu ukradzione. Ja je tylko poszarzyłem.
b0a61634-2c8e-403d-907a-9cebd5b0a301
UmytaPacha

@George_Stark szykuje się seria? ( ͡° ͜ʖ ͡°)

CzosnkowySmok

No i nostalgłem po raz drugi. Tym razem tęskniąc za tanim winem i klimatem tamtych lat.

Dziś ma gitara się tylko kurzy a irlandzkiej w gardle tuli mnie smak.

splash545

@George_Stark pancurowy sonet, nie może być nic lepszego no chyba, że taki o kupie

Zaloguj się aby komentować

A ten wrześniowy za oknem wiatr
sentymentalne mi nuty gra.
Wrzesień – czas powrotu do nauki.
Lecz wcześniej robiło się jeszcze zakupy:

***

Dżinsy z USA

Się na kartonach człowiek przebierał,
gdzieś pośród różnych straganów i wiat,
a mama, wyjmując pieniądze z portfela,
z czułością mówiła: „Mój przystojniak”.

Swetry i dżinsy z importu, z Turcji,
choć się marzyły nam z USA,
a spełnialiśmy te swoje marzenia
wmawiając kolegom, że „to Levi Strauss”.

Później, gdzieś w grudniu, już pierwsze z łat
tata przyszywał na kolanach,
bo święta za pasem, więc forsy brak.

Czasami tęsknię za tym. No wiesz,
nie że za biedą, lecz za młodością –
barwniejszą niż z szarych wynika zdjęć.

***

#nasonety
#zafirewallem

I jeszcze tekst di proposta.

A zdjęcie nie moje, ukradzione z Internetu. Aż tak wysoki to w podstawówce nie byłem.
098919f5-a95f-481d-b6d8-d5bf879ec007
UmytaPacha

@George_Stark bardzo ładnie

CzosnkowySmok

@George_Stark noatalgłem. Ale za brudnymi kartonami nie tęsknię xD

Wrzoo

@George_Stark To chyba jeden z moich ulubionych dotychczas.

Zaloguj się aby komentować

Oto otwieramy nowe #naopowiesci !

Temat: dwór królewski

Kategoria: opowiadanie detektywistyczne

Liczba słów: 800 - 2500

Termin: 29 września 2024

Zapraszam do zabawy!

#zafirewallem
5723ea5b-ec12-41cb-8c01-c83088efc502
moderacja_sie_nie_myje

@KatieWee To mnie załatwiłaś, skąd ja dwór królewski na dzikim zachodzie wezmę xD

Yes_Man

@KatieWee Ale fota!!! To real foto czy AI?

Zaloguj się aby komentować

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
Najwyższy czas na podsumowanie tej edycji #naopowiesci .
Zaczęło się bardzo skromnie ale porządni ludzie przysiedli i napisali w ostatniej chwili kilka opowiadań co mnie osobiście bardzo ucieszyło. 

Tematem tej edycji był Blwak ( xD ) a samo opowiadanie miało być romansem. Wszyscy uczestnicy sobie z tym świetnie poradzili, dzieła były bardzo zabawne, napisane w bardzo fajnej formie.

Żeby nie czekać dłużej, ogłaszam, że zwyciężyła rzutem na taśmę @KatieWee Serdecznie gratuluję, Twoje opowiadanie jest świetne, na potrzeby podsumowania pozwoliłem sobie nadać mu tytuł

Oto lista opowiadań:

Mareczek Kanapkożerca - @KatieWee - 24****
Biwak, łódka i jajecznica - @moll - 15****
Stilo - @splash545 - 21****
Szeryf Kowalsky s01e08 - @moderacja_sie_nie_myje - 18****
Szeryf Kowalsky s01e07 - @moderacja_sie_nie_myje - 12****
Szeryf Kowalsky s01e06 - @moderacja_sie_nie_myje - 11****
BL 98WAK - @George_Stark - 13****

Pozwolę sobie napisać kilka słów w podsumowaniu o każdym z autorów.

@KatieWee świetnie się czyta wszystko co piszesz, naprawdę jesteś bardzo udalentowaną osobą, widać że jesteś mega oczytana i zdecydowanie jesteś dowodem na to, że kobiety też umieją pisać, tylko te najbardziej znane pisarki są po prostu przereklamowane i tworzą kupę a nie literaturę.

@moll , Twoje opowiadanie jest super, świetnie pokazałaś różnice między tym samym wydarzeniem z punktu widzenia kobiety i z punktu widzenia chłopa. Bardzo zabawne dzieło, czytało się z ogromną przyjemnością.

@splash545 , bardzo fajne połączenie tematów, cieszę się że jednak napisałeś, uwielbiam takie klimaty, zaskakujący zwrot pod sam koniec, każdy piorun pod tym opowiadaniem jest w pełni zasłużony, do wygranej brakło bardzo niewiele

@moderacja_sie_nie_myje nie, do siebie nie będę pisać.

@George_Stark super nawiązałeś do literówki w temacie którą popełniłem, nawet z takiej drobnostki może powstać świetne opowiadanie Dopiero po tym jak przeczytałem dwa razy Twoje zorientowałem się do czego pijesz z tym Blwakiem w komentarzu xD

Wszystkim uczestnikom bardzo dziękuję, udział w tym konkursie był ogromną przyjemnością, tych którzy nie mogli wziąć udziału w obecnej edycji serdecznie zapraszam do wzięcia udziału w następnej.

#naopowiesci
#zafirewallem
#podsumowanienaopowieści
splash545

@KatieWee gratulacje!

KatieWee

@moderacja_sie_nie_myje @moll @splash545 Dziękuję!!!

Wrzoo

@KatieWee Zasłużone gratulacje!

Zaloguj się aby komentować

Siema,
I nie gniewaj się @George_Stark , że Ci te rymy jebnąłem, ale ja sam nie potrafiłbym tak napisać...
Jeszcze jedna #diriposta na utwór di proposta w bitwie #nasonety
----------

Kradzione nie tuczy

George późną godziną hurtownię otwiera
Podkrążone ślepie, pod powieką piach
Wtem staje jak wryty i wkoło spoziera
"Ktoś cieplutkich rymów zajumał mi skład!"

Ach, czegóż tam nie miał: wspaniałych aluzji
Wytwornych porównań oraz barwnych fraz
Lecz wszedł podły złodziej, hiena bez natchnienia
I wszystko to capnął i wyniósł na raz

Jedyne co łajdak zostawił to nieład
Z uczynku swojego z pewnością jest rad
Przeklęty niech będzie ten złodziejski fach!

"A żebyś tak spierdział się z farszem jak wstaniesz!"
Klnie Stark, co się szczyci swą pracowitością
"Poeta przeżyje by zadać ci śmierć!"

----------

Różna #tworczoscwlasna , choć głównie #poezja , w kawiarence #zafirewallem
moll

@Piechur piękne dopasowanie

Piechur

A, @George_Stark , zapomniałbym o Piętnastym:

Rucham wszystkich w dupę, lecz ciebie z miłością

George_Stark

Wspaniały sonet! Co do treści i zastosowanego zabiegu artystycznego, to rozumiem - sam tak kiedyś zrobiłem. No, tylko okradłem poetę z wyższej półki. Wiesz: jak kraść to od księżniczek, jak gwałcić to Puszkina. Moglibyśmy tutaj więc poruszyć znany problem etyczny - czy moralnym jest okraść złodzieja?


No ale go nie poruszymy, bo nie o tym chciałem, a o czym innym. Kurde, panie! Ale żeś pan tym początkiem wpisu wspomnienia wywołał! W liceum byłem, kiedy ta płyta wyszła i w kręgach, w których się wtedy obracałem, ta piosenka była hitem! - widać już wtedy kontestowaliśmy świat (to, że później ten świat skontestował nas to taka trochę ironia losu;) ). I tak przeczytałem ten Twój wpis wracając sobie piechotą z teatru i się okazało, że po tych -nastu latach, które od liceum minęły, dalej cały tekst pamiętam i sobie tak podśpiewywałem. A teraz słucham w kółko. No i się cieszę!

Zaloguj się aby komentować

Witam serdecznie w ten deszczowy wieczór i zapraszam do wspólnej zabawy!

Temat: klucz dzikich gęsi, odlatujących do ciepłych krajów

Rymy: 4 x -ego (dowolne wyrazy z tą końcówką)

Trzeba trochę rozruszać towarzystwo, dlatego takie urozmaicenie w #naczteryrymy

Powodzenia!

#poezja #tworczoscwlasna #zafirewallem
PaczamTylko

Był chłop i nie ma chłopa


Licząc od piątku trzynastego

zostanie 8 dni do ślubu mego

odleciałbym jak klucz gęsi - gęsiego

lecz nie dla mnie to, nie ma ten tego

CzosnkowySmok

Machaj albo giń


Otwórz szeroko umysł stada gęgącego

Ostrzem dzioba przetnij deszcz sniącego

Stań na przedzie, prowadź do celu naszego

Energia klucza da ci siłę niejednego

pierdonauta_kosmolony

Moje id i ego

Pragną tego samego

Morza ciepłego

Półgęska tłustego

Zaloguj się aby komentować

Moja siostra uznała, że oszalałam i że mój plan nie ma nawet najmniejszych szans powodzenia z bardzo, bardzo wielu powodów:
Po pierwsze:
Marek jest dzieckiem swojej matki, naszej sąsiadki, która karmiła swoje dzieci głównie ideologią wyniesioną z zebrań partyjnych i coniedzielnych mszy. Marek nie będzie umiał docenić tego co dla niego zrobię. Po prostu musi zjadać to co mu podano, nie zastanawiając się nawet czy mu to smakuje.
Po drugie:
Skąd ja niby wezmę składniki na wszystkie te potrawy, które zamierzałam podać mu podczas tego biwaku? Przecież ser rokpol, który występuje w co drugim przepisie jest u nas całkowicie i zupełnie niedostępny. To co piszą sobie autorzy książek kucharskich odnosi się najwyraźniej do realiów Warszawy i może kilku innych dużych miast jak Katowice. U nas takich rzeczy po prostu w sklepach nie ma.
Po trzecie:
Skąd niby wezmę pieniądze na zakup nawet tych głupich kartofli, które zamierzałam upiec w żarze ogniska w trzecim dniu biwaku (tak, miałam rozpiskę wszystkich dań jakie zamierzałam podać).
Cały ten plan powstał w związku z tym, że nasza mama zawsze powtarza “przezorny zawsze ubezpieczony” i “przez żołądek do serca”, a ja uważam, że nasza mama ma zawsze rację.
Tyrada mojej siostry, która spływała po mnie jak po kaczce została przerwana przez Mareczka, którego mama wysłała do nas po szklankę cukru. Skoczyłam rączo do kuchni gdzie stłukłam dwie szklanki i puszkę z Włocławka, w której trzymaliśmy cukier. Mareczek pogrążony w rozmowie z moją siostrą o najnowszym numerze Świata Młodych z lekkim roztargnieniem przyjął ode mnie szklankę z cukrem i pożegnał się z nami krótkim: to do zobaczenia jutro!
Te słowa uświadomiły mi, że zostało mi już naprawdę niewiele czasu na przygotowanie się do naszego biwaku. Ubrania miałam wybrane od dawna: sukienka w różyczki, nowe szorty i wystrzałowy opalacz według wykroju z niemieckiego magazynu. Siostra przycięła mi grzywkę, a mama udawała, że nie widziała, że podkradłam jej różowy lakier do paznokci. Namiot pożyczył mi stryjek, a wędki (których nie miałam zamiaru używać, a które chłopcy uznali za niezbędne wyposażenie) wujek. Obaj przekazując mi te dobra uśmiechali się pobłażliwie, co doprowadzało mnie do szału, ale czego nie robi się dla dobra dobrej zabawy?
Czekając na autobus, który miał nas dowieźć nad jezioro omawialiśmy nasze zasoby - Alinka wzięła słoik smalcu, Janek targał ze sobą pięć kilogramów cebuli, Mareczkowi mama zapakowała trzy bochenki chleba i paczkę chińskiej herbaty. Ja z moimi zapasami zdrowych (i tanich) warzyw, jajek i żółtego sera poczułam się doskonałą panią domu (biwaku), która dba nie tylko o to, żeby jej domownicy (biwakowicze) byli najedzeni, ale także aby ich zapotrzebowanie na mikro i makroelementy było w pełni zaspokojone. Musiałam trochę zmienić swoje plany i dostosować je do możliwości, ale dzięki wsparciu siostry i jej skarbonki mój plecak wypełniały wiktuały, z których miałam przygotować dania, które pokazałyby Mareczkowi, że jestem idealnym materiałem na żonę. Kiedyś. W przyszłości. Najlepiej niedługiej.

Kiedy dotarliśmy na miejsce (mój plecak niósł Janek, ja po trzech kilometrach miałam już dosyć) zakrzątnęłam się przy rozpalaniu ogniska. Ciągle mi gasło, więc z radością przyjęłam pomoc Janka, który dmuchając i podsycając ogień kawałkami suchej kory rozpalił wspaniałe ognisko. Alina zaczęła śpiewać i tańczyć wokół ognia, a ja spojrzałam na nią z dezaprobatą i zaczęłam kroić chleb i szykować jajka na jajecznicę. Chłopcy rozbijali namioty na plaży, Alina tańczyła brodząc przy brzegu jeziora, a ja smarowałam kromki masłem i starałam się postawić czajnik na kamieniach, które Janek ustawił wokół ogniska. Mareczek usiadł obok i zaczął metodycznie wciągać kanapki z pomidorami i cebulą jakie przyszykowałam - każda kanapka znikała we wnętrzu Mareczka zanim zdążyłam zrobić następną. Zrobiłam kanapkę - zniknęła. Zrobiłam następną - zniknęła. Kolejną - zniknęła! Wtedy obudziła się we mnie naukowa ciekawość. Ile kanapek da radę zjeść ? Ile będę w stanie zrobić zanim mi ręce mi omdleją? Kto wygra?
Czwarta kanapka.
Piąta kanapka.
Szósta.
Siódma.
Ostatni pomidor.
Ósma.
Dziewiąta.
Dziesiąta kanapka - już tylko z cebulą.
Jedenasta.
Dwunasta.
Trzynasta i

Tu trafił mnie szlag i pizłam Mareczka deską do krojenia przez łeb i niech sobie wybije z głowy ten cały ślub!
#naopowiesci #zafirewallem
Z wielkim buziakiem dla @moderacja_sie_nie_myje
656c794f-2937-4776-9c0d-c3379fab9dfe
moll

@KatieWee pointa mnie urzekła

moderacja_sie_nie_myje

@KatieWee Piękne No Mareczek, Ty se uważaj! Ja kanapki to z majonezem robię!


Podsumowanie zrobię jutro bo dzisiaj mnie już sen bierze Kochana jesteś

CzosnkowySmok

@KatieWee myślałem, że będzie, ze ro Jacek jest jednak fany, zazdrość że Marek nie nią zainteresowany xD

A jeb przez łeb. Swietne! Śmiechłem srogo. XD

Zaloguj się aby komentować

Siema,
#diriposta na utwór di proposta w bitwie #nasonety . Jeśli komuś z czytających wyda się, że ostatnia strofa jest na odpierdol, to będzie mieć rację, bo tak jest.
----------

Do Samotności

Choć znamy się dobrze, to wciąż mi doskwierasz
Pomimo, że przeszliśmy już życia szmat
I przyznam, że miałem cię dosyć już nie raz
Ciągle odkrywając mnogość twoich wad

Wysłuchiwać zmuszony jestem aluzji
Że źle na mnie wpływasz, że marnuję czas
I zwykle je wszystkie zbywam od niechcenia
Chociaż coraz częściej powiedzieć chcę: pas

Czuję jak me wnętrze wypełnia twój jad
Umysł się poddaje, serce boli tak
Kiedy jednej duszy tej drugiej jest brak

Jak trudno być z tobą, jak ciężko, czy wiesz?
Dlaczego trwasz przy mnie więc z taką łatwością?
By móc cię zostawić nie wystarczy chcieć

----------

Różna #tworczoscwlasna , choć głównie #poezja , w kawiarence #zafirewallem
splash545

@Piechur super sonet i nie zawołało (╯ ͠° ͟ʖ ͡°)╯┻━┻

Zaloguj się aby komentować

Ja powiedziałam, że może napiszę, to może napiszę i @moderacja_sie_nie_myje , obejdzie się bez streszczenia, cała historia poniżej

Biwak, łódka i jajecznica

-Baaabciu, a jak to było z tobą i dziadkiem? - jedenastoletnia Ada już kilkukrotnie słyszała opowieść babci Józi, jak to się z dziadkiem Teodorem poznali, ale nie przeszkadzało jej to poprosić starowinkę, by opowiedziała anegdotkę po raz kolejny. Szczególnie przy lepieniu pierogów, która to czynność dłużyła się dziewczynce niemiłosiernie.
-Dusia, przecież wiesz - babcia westchnęła znad stolnicy, ale lekki uśmiech wypełzł na jej wargi.
-Ale ja tak lubię jak opowiadasz o tobie i dziadku!
I babcia z ciężkim westchnieniem nad kolejnym zlepianym pierogiem, zaczęła opowiadać:

Był to mój trzeci sezon u ciotki Krystyny na Mazurach. Wiesz, stareszej siostry mojej matki, co to się za żołnierza wojska ludowego dała i z nim pół Polski po jednostkach zjeździła. A potem na Mazurach dom i działkę nad jeziorem kupili, w sezonie smażalnia ryb u nich była. Oni mieli dwie córki, ale one w tym czasie to już same za mąż powychodziły. Jedna w Poznaniu już wtedy siedziała, a druga gdzieś pod Gdańskiem…
W każdym razie, to był już mój trzeci sezon tam u nich w smażalni. Trochę grosza sobie dorobiłam, to potem na buty i zeszyty miałam, bo nas szóstka w domu, to matka i z czego na nas tyle nie miała. I jak w lata poprzednie, robiłam co ciotka kazała - głównie kelnerowanie, razem z taką Zośką od sąsiadów ciotki, zaraz jak ona miała… No mniejsza, nie przypomnę sobie teraz, ale ona potem do zakonu ostatecznie poszła. A szkoda, bo ładna dziewczyna był, za nią się tam wszystkie chłopaki oglądały i tak się zmarnowała!
Ale wracając, to był ten trzeci sezon w smażalni i jak co roku - rodziny w ośrodkach wczasowych i młodzi ludzie pod namiot. I sporo wiary przychodziło na jedzenie, bo u ciotki ceny były znośne, a niektórzy po prośbie, bo jak się stopem, z plecakiem a bez grosza przyjechało, to potem głodno się siedziało… A kto się nie mieścił na łączce 2 kilometry dalej z namiotem, biwakował w lesie przy jeziorze. A na tym jeziorze taka nieduża wysepka była, cała porośnięta krzakami. My z Zośką po robocie, jak ciotka wieczorem pozwoliła, to brałyśmy wyjka łódkę i sobie tam pływałyśmy po tym jeziorze. Blisko brzegu przeważnie, na nieodwiązanej linie, to się potem do brzegu przyciągałyśmy, bo wuja często wiosła zabierał, bo mu kradli.
I wtedy też tak było, my do łódki, kijem się od brzegu odepchnęłyśmy, zaczęło znosić i kołysać, to się na dnie położyłyśmy i tak sobie w niebo patrzymy. A nas znosi, coraz dalej, bo lekki wiaterek, to tak sobie leżymy i płyniemy. Aż się Zocha podnosi, patrzy, a my już prawie przy tej wysepce i jak my teraz z tym kijem wrócimy?! Próbujemy coś tam nim na zmianę machać, udało się trochę nawrócić bliżej brzegu, ale nie ta strona jeziora.
To się drzemy “pomocy!” w kierunku lasu, bo może ktoś biwakuje i pomoże, bo to się powoli ku ciemnemu, jak nie wrócimy to ciotka awanturę zrobi, do matki odeśle i więcej nie da przyjechać na zarobek.
No i tak się drzemy, a tu z lasu takich dwóch wychodzi, patrzą na nas, rozbierają się do badejek, wskakują do wody i płyną w naszą stronę. To nas jakoś do tego brzegu przyciągnęli, pomogli wysiąść, łódkę z wody i do siebie zapraszają, bo byśmy i tak nie zdążyły dość. Powiedzieli, że rano nas odstawią do ciotki razem z łódką i wyjaśnią co i jak.

-I ten jeden to był dziadek? - Ada przerwała babci historię w ulubionym miejscu.

Tak, Teoś razem z kuzynem, Antkiem był. Wygadany, bo to on gadał, Antek stał jak słup, z resztą on to zawsze taki milczek był, ani na mnie, ani na Zośkę, własne stopy oglądał tylko.
Poszłyśmy z nimi pod namiot, zaproponowali kolację, mówili, że pomagali u jednym gospodarzy i gospodyni im za to słoniny i jajek dała, chleba kupili i jajecznicę robią, to się z nami podzielą.
I dali, jajecznicy i pod jednym kocem z Zośką siedziałyśmy. I żeśmy do późna pogadali. A potem odstąpili namiot, a sami przy ogniu spali.
Rano odprowadzili do ciotki. Ale bura była. Mało ścierą obie nie dostałyśmy. Ale Teoś wziął nas w obronę, ciotka się śmiała, że mój kawaler, to i potem chodził do mnie przez tydzień. Codziennie czekał aż mnie ciotka z roboty zwolni, zawsze bukiecik polnych kwiatów… A potem on wracał do siebie z Antkiem, a i ja miałam niedługo z Zochą się pakować. To się adresami wymieniliśmy, listy miał do mnie pisać.

-I pisał? - drążyła Ada, po raz pierwszy babcia dodała coś nowego do historii, bo babcia zamyślona nad rosnącym stosem pierogów tym razem zdradziła coś więcej.

Pisał, pisał… A jakie to listy były! I kwiatki suszone wysyłał. A potem przyjechał, bo okazało się, że dwie gminy dalej mieszka, więc blisko, a motocykl wtedy już kupił i do pracy jeździł.
I tak pisał i jeździł, aż przyjechał kum, z rodzicami obgadali co trzeba, mnie zapytali czy chcę i tak to było…
A teraz chodź, będzie wody pilnować, a ja ręce umyję, bo już mi się farsz skończył, makaronu z reszty ciasta zrobimy do suszenia, do rosołu będzie krajanka.

***

Kilka dni później

-Dziadkuuuu - Ada, przeciągając, postanowiła zapytać dziadka, podczas powrotu ze szkoły - a jak to było z tobą i babcią?
-A całkiem prosto to z Józką było. Byłem na biwaku z Antkiem. Babcia wpadła mi w oko, jak do smażalni jej ciotki wpadliśmy zapytać, czy może by nie potrzebowała kogoś do pomocy, wtedy taka zalatana była z tą drugą, że nawet na mnie uwagi nie zwróciła. Ładna dziewczyna. Ale jakoś się nie składało, żeby na spacer zaprosić, aż na trzeci dzień usłyszeliśmy wieczorem, że ktoś z jeziora woła pomocy. To z Antkiem, wylecieliśmy na brzeg, a tam dwie rusałki w łódeczce dryfują. Wskoczyliśmy, wyłowiliśmy i zaprosiliśmy do naszego obozu. Jajecznicę zrobiłem, wcinała równo, ta druga mniej. Od razu wiedziałem, jak na mnie wtedy znad tego talerza patrzyła, że ona będzie moja. I zobacz! Mówię ci, Ada, wszystko dzięki tej jajecznicy!

-----

Liczba słów: 975 (wg dokumentów google)

-----

#naopowiesci #zafirewallem
moderacja_sie_nie_myje

Dobre, świetne wręcz Szkoda tylko że nikogo nie zamordowali

George_Stark

Świetnie oddałaś to, jak babcie (i w ogóle starsi ludzie) opowiadają - ten cały epizod genealogiczny na początku, no bajka po prostu.


A i językowo nieźle:


MMało ścierą obie nie dostałyśmy.


Rozumiem, że babcia tak silnie ma wspomnienie emocji związane z tą ścierką wryte w pamięć, że aż jej się to "m" przy opowiadaniu przeciągnęło. Ze stresu może?

splash545

@moll bardzo fajny klimat Takie romanse to mógłbym czytać I super, że jednak udało Ci się napisać.

Zaloguj się aby komentować

#naopowiesci

Stilo

Pół nocy drogi za nami. Wyruszyliśmy z Krakowa o 23:20 i po siedmiu godzinach jazdy właśnie mi mignął znak z napisem Sasino. Niedaleko znajduje się zabytkowa latarnia morska Stilo. Będzie się trzeba na nią jutro wybrać, a teraz jeszcze tylko dwa kilometry przez las i walić ten zakaz wjazdu. Jeep idzie przez piach i wertepy jak zły. Nawet nie musiałem włączać napędu na 4 koła. Wystarczył lekko zwiększony prześwit i opony na lekki teren A/T. Przynajmniej przez te ostatnie dwa kilometry przydało się to, że jedziemy terenówką. Bo przez wcześniejsze 650km trasy tylko pomstowałem na to w myślach, słysząc to piekielne wycie tylnego mostu, które nie opuszczało nas od wysokości Łodzi. Ogłuchnąć można było! Z tego powodu nie mogę się nadziwić, że Zosia się nie obudziła. Chociaż z drugiej strony rozumiem bo jest bardzo zmęczona. Przemęczona ciągłymi nadgodzinami w pracy. Ale wreszcie po upojnym wieczorze, choć nie w alkohol, udało nam się wyrwać na upragnione krótkie wczasy. Zawsze lubiliśmy przebywać na łonie natury więc wybór był prosty - namiot nad brzegiem morza. W końcu jakaś odmiana od corocznych wypadów w góry. 

Zaplanowałem zrobić romantyczny piknik przy wschodzie słońca ale oczywiście na planach się skończyło, bo zachciało mi się kupić pieprzonego Jeepa co pali 20 litrów na stówę! Miniaturowa butla lpg w kole zapasowym, do której wchodzi 43 litry wcale nie pomogła. No i oczywiście przez to wszystko dojechaliśmy dobrą godzinę po wschodzie. Ehhh, no trudno.
Parkuje Jeepa tuż przy wydmie i gaszę silnik. Patrzę na moją piękną Zosię jak słodko śpi. Odgarniam kosmyk jej kruczoczarnych włosów i całuję w czółko. 
- Śpij sobie spokojnie kochanie. Przygotuję niespodziankę. - szepczę.
Jak ja ją mocno kocham. Otwieram bagażnik i wyciągam pomału dwie torby i wielki wojskowy plecak ze stelażem. Opuszczam klapę powoli, powolutku... słychać lekki trzask. Patrzę na moją kochaną, nie poruszyła się - śpi. Uff, udało się.

Przenoszę te wszystkie toboły przez nadmorski pas zieleni i moim oczom ukazuje się przepiękna plaża Stilo. Słońce delikatnie przebija się przez chmury, a piasek na plaży jest wręcz biały. Idealne miejsce na romantyczny biwak. Plaża ta słynie z tego, że jest miejscem wielu oświadczyn i wcale się temu nie dziwię! Jest tu bardzo urokliwie, a w dodatku pusto i spokojnie. Na niedaleką plażę w Łebie można dojechać autem praktycznie pod samo morze. A tu trzeba się przebić przeszło dwa kilometry przez las i mało komu się chce maszerować taki dystans. No chyba, że ma się Jeepa a też rzadko kto ma tego typu auto. Byle suvem na szosowych oponach tu nie wjedziesz, nie ma opcji. 

Najpierw rozbiłem namiot przy nasypie i zacząłem wbijać bambusowe pochodnie z aliexpress tworząc półkole. Odpalę je przy zachodzie słońca i będzie nieziemski klimat. Zrobimy powtórkę z wczorajszego wieczoru, a nawet będzie jeszcze lepiej bo będziemy mieli więcej czasu dla siebie i nic nas nie będzie gonić. Już nie mogę się doczekać aż znów zobaczę jej jędrne piersi, złapię za pośladki, przyciągnę ją do siebie, a wtedy... Dobra bo się już tu podkręcam niepotrzebnie a robota czeka. Na przyjemności będzie czas później.

Znalazłem dobre miejsce na ognisko i wykopałem tam saperką dołek. Podszedłem do morza i zacząłem zbierać drewno wyrzucone na brzeg przez morskie fale. W tym momencie koło mnie przejechały trzy piękne konie z jeszcze piękniejszymi kobietami na ich grzbietach. Jechały brzegiem wody rozchlapując ją w okół. Bajeczny widok w bajecznych okolicznościach przyrody, szkoda, że Zośka tego nie widzi. Były to jedyne osoby poza mną, które spotkałem przez ostatnie dwie godziny, od kiedy tu jestem.

No dobra materac do namiotu nadmuchany, koc rozłożony, drewno na ognisko sobie schnie. A gdzie Zośka? Dalej śpi!? No tak zmęczona po nadgodzinach! Szkoda tylko, że część z tych nadgodzin miała na imię Rafał! Zajebałbym kurwa gnoja! No ale nic, jak to mówią było minęło. Ten wypad pomoże nam odbudować nasz związek, tak jak postanowiliśmy. Zaraz pójdę ją obudzę i zerżnę na ostro tak jak lubi, jak wczoraj. I może iść sobie dalej spać w namiocie.

Podchodzę do Jeepa i widzę, że śpi jak wcześniej, głowę ma opartą o szybę. Pukam w okno i otwieram drzwi samochodu a wtedy głowa mojej Zosi wylatuje lekko poza obrys auta zwisając bezwładnie. Pewnie wyleciałaby cała z samochodu gdyby nie zapięty pas. 
- Zosia kochanie! Co się dzieje?!
Łapie jej twarz w dłonie i spoglądam w rozszerzone, puste źrenice. Klepie lekko w policzek, trochę mocniej.
- Zosia!!! Obudź się!!!
Kurwa mać co się stało?! Jak wsiadała to mówiła, że trochę ją głowa boli i dziwnie się czuje. Czy to moja wina? Jak uprawialiśmy seks to poddusiłem ją jak lubi i na chwilę straciła przytomność, ale to było ledwo kilka sekund. Później narzekała tylko na ten ból głowy. Nie wierzę, że to przez to. Czy jednak? Wiem, że trochę przesadziłem w ekstazie ale, ale...

- Więc to jest pańska oficjalna wersja, tak?
Niski, nieprzyjemny głos śledczego wyrywa mnie ze wspomnień.
- Co? Ja? No tak, tak było.
- Więc jak pan wyjaśni to, że krtań pańskiej narzeczonej była kompletnie zmiażdżona? A przede wszystkim to, że zadano jej 12 mocnych ciosów nożem?
- ...

Liczba słów: 825

Ponieważ nie brałem udziału w poprzedniej edycji naszej zabawy postanowiłem w powyższym opowiadaniu połączyć tematy i gatunki obu edycji. Dla przypomnienia:
Temat: biwak i zwłoki
Kategoria: literatura romantyczna i kryminał 

#zafirewallem #tworczoscwlasna
3f54e239-d802-4fd1-a683-9317b5916c9e
George_Stark

No mistrz nieoczywistości!

Zaloguj się aby komentować

Nie wiem o co chodzi w tym całym #naopowiesci , ale próbując zasnąć, nawiedził mnie przypływ grafomaństwa, który postanowiłem spisać i jak już spisałem to się podzielę, może ktoś zechce pociągnąć temat i rozwinąć z tego jakąś opowieść.
----------------------------------------------
Klik
Okno. Krople wody na szybie są uderzane przez kolejne, łącząc się i spływając razem w dół.
Klik
Ulica. Mrok nocy stłamszony przez łuny neonów. Neony te formują napisy, których nie jestem w stanie odczytać.
Klik
Znów okno, to samo co wcześniej. Wciąż pada. Wreszcie dostrzegam widok za oknem. Mokry piasek wybrzeża atakowany wodą z dwóch stron - od góry ulewa, od boku przypływ. Jakaś postać stoi w deszczu. Patrzy w moją stronę? Nie, niemożliwe.
Klik
Twarze, uśmiechnięte. Wyciągnięte ręce. Coś mówią, ale zamiast jakichkolwiek słów słyszę jedynie entuzjastyczną plątaninę dźwięków. Skonsternowany ściskam wyciągnięte ku mnie dłonie, wykrzywiając usta w niezręcznym uśmiechu.
Klik
Park. Ciemność rozświetlają uliczne lampy, dużo mniej nachalne od wcześniejszych neonów. Siedzę na ławce. Wdycham chłodne wieczorne powietrze i… Czuję jakby ciało w którym jestem nie było moje. Jakbym był w nim niechcianym pasażerem. Odrzucam tę myśl, ale uczucie wciąż pozostaje w zakamarkach świadomości.
Klik
Mokry piasek plaży. Od góry zalewa mnie wodospad deszczu. W oddali budynek. Dostrzegam sylwetkę stojącą w oknie. Widzi mnie? Chwila, przecież chwilę temu to widziałem. Czy… jestem teraz po drugiej stronie?
Klik
Nic… ale nie czarne, bezkresne nic, tylko takie jak wtedy, gdy zamkniesz oczy w pełnym słońcu. Tańczące plamy czerwieni i brązów przecinane złotymi iskrami. Otwieram oczy. Od razu bombarduje mnie agresywny blask słońca, odruchowo zaciskam powieki. Rozglądam się, za mną huśtawka, piaskownica, jedno drzewo, otynkowana ściana domu, przede mną dwaj chłopcy biegają w kółko śmiejąc się. Znowu to uczucie, nie jestem w swoim ciele. Nie jestem też w żadnej z tych poprzednich “migawek” - tak, będę to nazywał migawkami, to określenie zdaje się najbardziej tu pasować. Moją autorefleksję przerywa niezrozumiały okrzyk, głos bezsprzecznie kobiecy. Dochodzi z domu. Nie wiedząc czemu wchodzę do środka. Przytulnie urządzony salon. Kobieta, to ona wołała. Jej wygląd, choć z gatunku tych raczej przeciętnych przywołuje miłe odczucia. Przeczesuję wzrokiem pomieszczenie, moją uwagę przykuwa biblioteczka. Podchodzę bliżej. Próbuję przeczytać tytuły książek, jednak litery zlewają się w bezkształtny bełkot. Kobieta podchodzi do mnie od tyłu, obejmuje mnie. Coś mówi, wciąż nie rozumiem. Wyglądam przez okno na podwórze, na którym stałem chwilę temu. Nagle, dosłownie przez ułamek sekundy ukazuje mi się ciemna postać, ale zaraz znika. Co tu się dzieje?
Klik
#zafirewallem #tworczoscwlasna
Piechur

Będzie więcej klikania?

UmytaPacha

@ErwinoRommelo tak się kończy nocne klikusianie

Zaloguj się aby komentować

Ponieważ nic tak nie motywuje jak komplement – no, chyba że pieniądze – to w przypływie natchnienia trzeci już dziś ostatni sonet napisałem.

Całe szczęście, że zaraz północ no i niedługo będzie już jutro.

***

Hurtownia bez zysków

Kwitnie nam Jerzy, hurtownię otwiera,
sonety się sypią jak z wywrotki piach;
miał spać już się kłaść, no ale spoziera
wzrokiem swym wieszczym na wieszczy swój skład:

regały metafor, skrzynie aluzji,
kartony rymów, palety fraz –
jakiegoś dziwnego doznał natchnienia:
– „A skrobnę se jeszcze dzisiaj coś raz”.

I wzrokiem omiótł ten cały nieład
i sam już nie wie – jest rad czy nie-rad;
sonety składać – ciężki to fach.

Bo do roboty ty rano wstaniesz,
coś tam zarobisz pracowitością,
a co poecie? A z głodu śmierć!

***

#nasonety
#zafirewallem

No i znowu – wpis z tekstem di proposta.
ErwinoRommelo

Ale się kierownik dzisiaj odpalił same sztosowe soneciki.

pingWIN

@George_Stark Kolejny dobry sonet To poniżej bez złośliwości, proszę pisać dalej!


Kiedy minęła dopiero doba, a już masz 9 sonetów do podsumowania, w tym 6 dżordża, ale on dopiero się rozgrzewa:

8fb8d1c0-e9ab-475f-abaf-92fb328945c9
UmytaPacha

@George_Stark to rzucę jeszcze raz komplementem bo przynajmniej darmowe xd

bardzo ładnie, zakreciło dżordżowego bączka i nie idzie zatrzymać!

Zaloguj się aby komentować

Ten poprzedni miał być ostatni, ale włączył mi się przypadkowo taki stary kawałek – wiedzieliście w ogóle, że jest polska wersja Sweet home Alabama?

Zawsze mnie w tym polskim tekście – bo bardzo lubię takie obrazki – zachwycały wersy:

Co noc do ciebie list układam
bo spytać o to stary muszę
co się na spód walizki wkłada
gdy na zawsze w świat wyruszasz?
Kwiaty zostawiasz u sąsiada
wyłączasz światło i wychodzisz

No i w związku z tym tak mi się napisało:

***

Nie byłeś nigdy

Jak sójka za morze w świat się wybierasz:
i palcem miliony zwiedziłeś już map,
i przygotowałeś sobie bagaż
i coś do tego świata cię gna.

Lecz boisz się, że tam ludzie mogą być różni,
że może języków za dobrze nie znasz,
że to, że tamto – długo wymieniać.
I plan swój odkładasz. Znów na „za jakiś czas”.

I znowu ta myśl, że inni – nie ja;
i znowu ta myśl, że „może by tak?”;
i znowu, jak sójce – to przecież ptak –
skrzydła ci rosną. Znów lotki rwiesz.

A może im i marzeniom pozwól urosnąć?
Daj sąsiadowi kwiaty. I leć.

***

#nasonety
#zafirewallem

No i tekst di proposta.
pingWIN

@George_Stark Ładny sonet.


Nie myślicie realnie czasem o powrocie? Zostawiliście rodzinę i wszystko czy raczej wyjechaliście na zasadzie "nic mnie tu nie trzyma, lecę w świat!"? Głównie pytanie do Ciebie i @UmytaPacha, bo wiem, że jesteście na emigracji. Czasem tak myślałem o wyjeździe, raz 2 miesiące spędziłem na drugim końcu Polski, ale jakaś taka pustka była trochę, ale może to kwestia miejsca akurat też, nie wiem. Dobrych wyborów przyszłych podróży, bo widziałem, że szykuje się zmiana!

Zaloguj się aby komentować

To prawdopodobnie ostatni, przynajmniej na dziś.
No chyba że Pacha napisze coś o jesieni, to stanę w opozycji, jakkolwiek by do tematu nie podeszła. Przynajmniej jeśli nie usnę.

***

Parówkowym skrytożercom mówimy: współczuję

To był parówek skryty pożeracz:
cały kuchenny wyczyścił blat,
później od razu lodówkę otwierał –
nie straszny był mu parówek tych skład.

A tam w fabryce doszło do fuzji:
benzoesany, siarkowy kwas;
na wszelkie zasady zdrowego żywienia
producent parówek zdawał się plwać.

Teraz tu leży, biedny, na wznak
i żali się, że coś boli go flak,
a tego flaka to trawi mu rak.

Tak to już bywa gdy za dużo zjesz
parówek, co nie są zdrową żywnością:
po chemii teraz chemią się lecz.

***

#nasonety
#zafirewallem

I jeszcze tekst di proposta.
splash545

Na szczęście skład większości parówek poza tymi popularnymi berlinkami uległ znaczącej poprawie. No ale Ci parówkożercy sprzed choćby 10 lat to pewnie już gryzą piach

Zaloguj się aby komentować

Miało być o alkoholu... i jest! Przeziębienie przecież najlepiej leczyć jakąś Becherovką czy innym Jägermeistrem, prawda? Można też stosować zapobiegawczo. No bo co tu robić, jak pada?

***

Dla chorych – z życzeniami wyzdrowienia

I przyszła pieprzona jesień! Cholera!
Za oknem nic, deszcz tylko i wiatr.
Szlag jasny mnie od tej pogody strzela;
pogoda jest jak w jakimś U-Ka!

Tęsknię do jakiejś – ja wiem? – Andaluzji?
Do ciepłych Wysp Kanaryjskich plaż?
Do miejsca gdzie, jeśli pogoda się zmienia,
to amplituda rozsądnych trzyma się pasm.

No ale Londyn tu zrobił się nam:
deszcz, zimno, smog czasem – no fuck!
Się przeziębiłem – sick jestem. Bad luck.

A zadedykować chciałem ten wiersz
tym, co do jesieni pałają miłością –
trzeba być chorym, by tego chcieć.

***

#nasonety
#zafirewallem

I tekst di proposta.
UmytaPacha

@ErwinoRommelo patrz dla ciebie wierszyk!

UmytaPacha

@George_Stark Jerzy marudo chcesz sonet o pięknie jesieni?

splash545

Też mi się marzy w cieplejszym klimacie leżenie na plaży

Zaloguj się aby komentować

Nie spodziewaliście się tak punktualnych rymów dzisiaj!

Pierwszym słowem będzie pacha
Zaraz po nim może flacha
Jesienne wieczory będą tematem
ptaszek i wujaszek na koniec, z fartem!

#naczteryrymy  #zafirewallem  #poezja
kopytakonia

W jesienne wieczory owłosienia nie depiluje

Mimo że pacha podśmierduje to ogrzewa lepiej niż wódki flacha, ciepło ma też mój ptaszek, a w buszu szuka go ze mną wujaszek który liczy tym samym na nieco igraszek

yourgrandma

@pingWIN


Śmierdzi mi strasznie pacha

Będzie tam wylana flacha

Za oknem jesienny ptaszek

A pod nim pijany wujaszek

Dudleus

Nastała jesień więc odrasta mi pacha

Gdyby nie zdrowie to wyleciałby flacha

Nie odwiedza mnie już sąsiad ptaszek

Za to na wieczór wpdanie wujaszek

Zaloguj się aby komentować

Obiecany erosomański proszę:

***

Epidemia osiedlowa

Groźnie jej imię brzmiało: Wenera;
a jednak bogini miłości był rad,
gdy pod nieobecność swej westalki nieraz
to z nią się w pokoju na wersalce kładł.

Choć dokonywał po wszystkim ablucji,
(mydło zawiera laurynowy kwas)
to doszło u niego do owrzodzenia
i lekarz powiedział mu: – Syfa pan masz!

A było też przecież z żoną rach-ciach:
różnie: bo raz był pod nią, a raz był nad.
… a później jeszcze z tyłu, jak psiak –

przypomniał sobie, a myśli tej nie potrafił znieść,
bo zastanawiał się: co z jej wiernością?
Bo sąsiad podobno też złapał coś gdzieś.

***

#nasonety
#zafirewallem

I tekst di proposta.
UmytaPacha

… a później jeszcze z tyłu, jak psiak –

@George_Stark tak prawie a propos to w "Lizystracie" Arystofanesa ta pozycja się 'na lwicę' nazywała

Zaloguj się aby komentować

Piękna ulewna sobota, więc czas na emisję kolejnego odcinka o Szeryfie Kowalskim

W #naopowiesci krucho z uczestnikami, poobiecywali różni ludzie, niektórzy też nawet nie obiecali i pustki są.

Zapowiadam zemstę, szeryf odwiedzi niedługo Pewne Gables.

Coraz więcej odcinków się robi, ciężko mi ogarniać już wklejanie linków do wszystkich a więc pozwolę sobie wklejać tylko do ostatniego, w nim będą poprzednie a jak nie w nim to w poprzednim itd.

poprzedni odcinek

***

W salonie u burmistrza Hoppera Kowalsky relacjonował wczorajsze wydarzenia. Gospodarz marszczył brwi raz po raz i nerwowo zaciągał się cygarem. 
- Walt, powiedz mi czy to nie dziwne?
- Co?
- Przyjeżdza sędzia i tego samego wieczoru jest strzelanina, wybuchy i 10 trupów w kwadrans. Dziesięć!! I spalony do gołej ziemi budynek. Nie wspomnę o dziwnych wcześniejszych wydarzeniach.
- Jakich? - szeryf wyraźnie się zaciekawił
- Ktoś wymordował jakiś ludzi w lesie przy Covenher River, siedem ciał znaleźli drwale z Wolf Trap
- Pierwsze słyszę - Kowalsky teatralnie się zdziwił
- To jest 11 mil stąd do cholery!
- O tych trupach, o Wolf Trap słyszałem
- Nie żartuj, sytuacja jest bardzo zła - burmistrz zaciągnął się cygarem i zrobił przerwę
- Śmierć sędziego oznacza, że będzie śledztwo stanowe
Hopper wyraźnie był zmartwiony i kontynuował
- Przyślą prawdziwych śledczych ze St. Augustino a nie jakiś żółtodziobów, będą wszędzie węszyć i pod każdy kamień zaglądać...
- To miałem się dać zabić żeby sędzia miał towarzystwo?! - wybuchnął szeryf - Ja tu jestem najbardziej poszkodowany! Moje śledztwo szlag trafił, tyle pracy na darmo bo nie ma już kogo sądzić i wieszać!
- A po co sędzia przyszedł do biura? - zapytał nagle burmistrz
- Jakiś gówniarz jego córce się sprośnie naprzykrzał i przez to wkurwił sędziego. Więc przyszedł mi truć dupę żebym coś z nim zrobił.
- Co za gówniarz?
- A skąd mam wiedzieć?! Ledwo zaczął biadolić to wleciał granat i zaczęła się strzelanina.

Kowalsky przedstawił burmistrzowi resztę wydarzeń, skromnie umniejszając lub wręcz pomijając swój udział w wielu momentach, chwaląc głównie bohaterskiego sędziego. I pożegnali się po paru rozchodniaczkach.

Agenci stanowi będą problemem - szeryf dobrze to wiedział. Nie był też naiwny, był pewien, że Hopper gra idiotę i to on posłał po śledczych. Miał jednak czas, agenci będą najwcześniej pojutrze. Dobrze, że podpalił biuro, nic tam wartościowego nie znajdą. Jednak na pewno byli jacyś świadkowie. Należałoby się zorientować w tej sprawie. Postanowił z rana złożyć wizytę miejscowemu golibrodzie który ma zakład vis a vis biura.

Punkt ósma Kowalsky przekroczył próg zakładu Classic Cuts prowadzonego przez Sama Gordona. Sam Sam był postacią bardzo tajemniczą, został bardzo młodo wdowcem, po ledwie trzech dniach szczęśliwego pożycia i od tego czasu nikt go nie widział w dwuznacznej sytuacji z jakąkolwiek kobietą.
Kowalsky dobrze znał powody takiego trybu życia Sama gdyż osobiście pomagał usuwać zwłoki szczęśliwej mężatki gdy Gordon przyszedł do niego po tym nieszczęśliwym ale bardzo podejrzanym wypadku. Zaciągnął więc dług który teraz właśnie spłaca.

- Uszanowanie szeryfie, dobrze pana widzieć - Sam uprzejmie się ukłonił widząc szeryfa u progu
- WIdzę, że licho dziś z klientami - zauważył szeryf
- Dopiero od dziesiątej przychodzą, chociaż po tym wszystkim to sam nie wiem czy dzisiaj ktoś będzie
- To dobrze, porozmawiamy sobie - Kowalsky rozsiadł się w fotelu
- Służę uprzejmie - Sam z wielką wprawą zaczął golić jednodniowy zarost szeryfa
- WIesz Sam, że jak mnie zatniesz to cię zabiję?
- Szeryfie, 17 lat pana golę i ani razu mi się to nie zdarzyło - Samowi nie drgnął nawet najmniejszy mięsień w ręce
- Wiem, tak tylko mówię - szeryf był bardzo zadowolony z usług Gordona od zawsze
- Co wczoraj widziałeś?
- Zakład tylko do 17 otwarty miałem. Siedziałem przy książce i coś mnie tknęło. Wyjrzałem przez okno i patrzę...
Sam przerwał i podniósł szeryfowi nos by podgolić mu wąsy a szeryf milczał żeby nie zabrzmieć jak kaczka co uwłaczałoby jego urzędowi
- 5 zamaskowanych kręciło się pod biurem, tylko pański i zastępcy konie były uwiązane i jakiś powóz stał obok, myślałem, że chcą ukraść więc zszedłem na dół żeby ich wystraszyć z dwururki
- A nie mogłeś z okna? - zapytał szeryf
- Nie, strzelbę mam w gabinecie za ladą
- I co dalej?
- Byłem w połowie schodów a tu jak nie huknie! I do środka wbiegają
- I nie przyszedłeś mi pomóc? - zapytał zawiedzonym głosem szeryf
- Szeryfie, ja tylko z brzytwą coś umiem zrobić... - zadrżała Samowi pierwszy raz ręka
- Wiem, pamiętam Betsy, brzytwą to umiesz robić... - przerwał Kowalsky
- Widziałeś jakiś innych świadków?
- Stary Lane żebrał niedaleko i najebany zaczął uciekać ale nie w tą stronę i przebiegł tędy podczas najgorszej kanonady. Nikogo innego nie widziałem, wszyscy pouciekali.
- Dobrze więc Sam. Przyjdą tu agenci niedługo, powiesz im, że po wszystkim wyszedłem niosąc bardzo cięzki długi pakunek zarzucony przez ramię, wrzuciłem go do powozu, potem tak samo wyniosłem trochę mniejszy a po wszystkim wróciłem, po chwili budynek zaczął się palić i wybiegłem. Tylko mi coś wypadło przy drugim drugim pakunku, a jak odjechałem, znalazłeś to - szeryf wręczył mu bardzo drogi, złoty damski zegarek.
- Dobrze szeryfie, może pan na mnie liczyć

Kowalsky zadowolony wyszedł od golibrody. Czyń dobro a dobro do ciebie wróci w dwójnasób - szeryf był pewien że to z Bibli. Pozostawał tylko pijaczek Lane. Wiele razy mu odpuszczał, nie chciał mieć zawszawionych cel. Znalazł go bez trudu w okolicach salonu.
- Leny, do mnie!
Pijaczek z trudem ale jednak przydreptał. Sztywność ruchów spowodowana wieloletnim nadużywaniem nadawała tylko komiczności całej sytuacji.
- Taak?
- Dzień wczorajszy pamiętasz? - zapytał
- Pewnie że tak - Leny nawet dzisiejszego nie pamiętał
- Ile ci dałem? - zastawił pułapkę Kowalsky
- Dwa dolary - bez zastanowienia odpowiedział
- Dwa dolary?! -szeryf pożałował, że dał Teddyemu pieniądze, kretyn porozdawał tak jak się spodziewał
- O tu mam jeszcze trochę z nich - wyciągnął dolara i parę centów
- A co potem?
- Noo, pić się chciało... Trzeba się nawadniać... Pan Szeryf?! - zorientował się pijaczek i struchlał
- Idziesz ze mną Leny. Ładny dzień dziś będzie. A wieczorem będziesz szczęśliwym mężem i ojcem takim jak byłeś, pamiętasz to jeszcze?

I poszli razem. Tylko Leny nie wrócił już, w starej stoczni się upił, nieszczęśliwie upadł i więcej nie powstał. Nieszczęście wróciło konno do miasta przy akompaniamencie bicia kościelnych dzwonów.

***

cdn.

#zafirewallem
ErwinoRommelo

Xd wciąga lepiej nie połowa netflixowych seriali

inskpektor

@moderacja_sie_nie_myje No fajny świat, tylko może żeby coś więcej się działo w tych mikro odcinkach? Jakiś akcent, ktoś komuś w mordę dał albo jakieś bez karnie poderżnięte gardło. Coś co by wywołało jakieś oczekiwanie na następny odcinek - czy morderca zostanie ukarany etc. Bo tak to dużo gadaniny z której nie wiele wynika. Ale zastrzegam że przeczytałem tylko ten odcinek więc może jestem nie w temacie i dlatego taki odbiór.

splash545

W piątek próbowałem coś skrobnąć ale chyba zbyt mocno chciałem przekombinować. Widocznie jego bohater musi posiadać jakiś element mnie w sobie bo w innym przypadku w ogóle tego nie czuje i nie wiem co mam pisać.

Dziś zacząłem pisać od nowa z nową koncepcją, jest zaczęte i mam nadzieję, że przez nockę to dopnę ale już nic nie obiecuje xd

Zaraz sobie jeszcze przeczytam te i poprzednie Twoje opowiadanie bo zapomniłem o nim ostatnio.

Zaloguj się aby komentować

Dobrze, kochani, wracamy do źródeł inspiracyjnych! Zara jeszcze jakiś erosomański się walnie, a później to może coś o alkoholu?

***

Gdzieś

Czuję ogromny ucisk na zwieracz:
o wolność woła wczorajszy kebab;
ale jest problem, bo czym się podcierać
gdy po papierze pusty jest hak?

A gruz olbrzymi, jak góry Gruzji,
jak Elbrus, jak cały Wielki Kaukaz,
i nie wytrzymam tego ciśnienia;
co mogę zrobić, gdy nadszedł już czas?

Ulgę ogromną poczuł mój zad,
i pocałunek Neptuna był – chlap!,
a ja jestem lżejszy o pięćset dag.

A teraz posrany zjada mnie stres,
lecz zastępuję go silną złością:
a, nie podetrę się – i mam to gdzieś.

***

#nasonety
#zafirewallem

I tekst di proposta .
splash545

Kwintesencja #zafirewallem ! Co naśmiałem się to moje Te porównania do gór szczególnie mnie urzekły.

UmytaPacha

@splash545 splasz opowiadaj o swoim kupsku

edyp: kurde w złe miejsce spytałam xd

splash545

@UmytaPacha no dziś z rana było całkiem solidne bo wczoraj wieczorem opierdzieliłem kebsa xd

UmytaPacha

@George_Stark XDDDD

jakie to było wspaniałe

a ja jestem lżejszy o pięćset dag.

matkobosko, to taki sam potwór co z dupy splasza w ostatniej części Pana Jerzego!

@splash545

plemnik_w_piwie

@George_Stark

Pięćset dag

Chryste panie, matko przenajświętsza... pełnoprawny poród.

Zalecam odstawić opioidy. Takie balasy kończą się cesarką bo potrafią zabić

Zaloguj się aby komentować