#naopowiesci

Stilo

Pół nocy drogi za nami. Wyruszyliśmy z Krakowa o 23:20 i po siedmiu godzinach jazdy właśnie mi mignął znak z napisem Sasino. Niedaleko znajduje się zabytkowa latarnia morska Stilo. Będzie się trzeba na nią jutro wybrać, a teraz jeszcze tylko dwa kilometry przez las i walić ten zakaz wjazdu. Jeep idzie przez piach i wertepy jak zły. Nawet nie musiałem włączać napędu na 4 koła. Wystarczył lekko zwiększony prześwit i opony na lekki teren A/T. Przynajmniej przez te ostatnie dwa kilometry przydało się to, że jedziemy terenówką. Bo przez wcześniejsze 650km trasy tylko pomstowałem na to w myślach, słysząc to piekielne wycie tylnego mostu, które nie opuszczało nas od wysokości Łodzi. Ogłuchnąć można było! Z tego powodu nie mogę się nadziwić, że Zosia się nie obudziła. Chociaż z drugiej strony rozumiem bo jest bardzo zmęczona. Przemęczona ciągłymi nadgodzinami w pracy. Ale wreszcie po upojnym wieczorze, choć nie w alkohol, udało nam się wyrwać na upragnione krótkie wczasy. Zawsze lubiliśmy przebywać na łonie natury więc wybór był prosty - namiot nad brzegiem morza. W końcu jakaś odmiana od corocznych wypadów w góry. 

Zaplanowałem zrobić romantyczny piknik przy wschodzie słońca ale oczywiście na planach się skończyło, bo zachciało mi się kupić pieprzonego Jeepa co pali 20 litrów na stówę! Miniaturowa butla lpg w kole zapasowym, do której wchodzi 43 litry wcale nie pomogła. No i oczywiście przez to wszystko dojechaliśmy dobrą godzinę po wschodzie. Ehhh, no trudno.
Parkuje Jeepa tuż przy wydmie i gaszę silnik. Patrzę na moją piękną Zosię jak słodko śpi. Odgarniam kosmyk jej kruczoczarnych włosów i całuję w czółko. 
- Śpij sobie spokojnie kochanie. Przygotuję niespodziankę. - szepczę.
Jak ja ją mocno kocham. Otwieram bagażnik i wyciągam pomału dwie torby i wielki wojskowy plecak ze stelażem. Opuszczam klapę powoli, powolutku... słychać lekki trzask. Patrzę na moją kochaną, nie poruszyła się - śpi. Uff, udało się.

Przenoszę te wszystkie toboły przez nadmorski pas zieleni i moim oczom ukazuje się przepiękna plaża Stilo. Słońce delikatnie przebija się przez chmury, a piasek na plaży jest wręcz biały. Idealne miejsce na romantyczny biwak. Plaża ta słynie z tego, że jest miejscem wielu oświadczyn i wcale się temu nie dziwię! Jest tu bardzo urokliwie, a w dodatku pusto i spokojnie. Na niedaleką plażę w Łebie można dojechać autem praktycznie pod samo morze. A tu trzeba się przebić przeszło dwa kilometry przez las i mało komu się chce maszerować taki dystans. No chyba, że ma się Jeepa a też rzadko kto ma tego typu auto. Byle suvem na szosowych oponach tu nie wjedziesz, nie ma opcji. 

Najpierw rozbiłem namiot przy nasypie i zacząłem wbijać bambusowe pochodnie z aliexpress tworząc półkole. Odpalę je przy zachodzie słońca i będzie nieziemski klimat. Zrobimy powtórkę z wczorajszego wieczoru, a nawet będzie jeszcze lepiej bo będziemy mieli więcej czasu dla siebie i nic nas nie będzie gonić. Już nie mogę się doczekać aż znów zobaczę jej jędrne piersi, złapię za pośladki, przyciągnę ją do siebie, a wtedy... Dobra bo się już tu podkręcam niepotrzebnie a robota czeka. Na przyjemności będzie czas później.

Znalazłem dobre miejsce na ognisko i wykopałem tam saperką dołek. Podszedłem do morza i zacząłem zbierać drewno wyrzucone na brzeg przez morskie fale. W tym momencie koło mnie przejechały trzy piękne konie z jeszcze piękniejszymi kobietami na ich grzbietach. Jechały brzegiem wody rozchlapując ją w okół. Bajeczny widok w bajecznych okolicznościach przyrody, szkoda, że Zośka tego nie widzi. Były to jedyne osoby poza mną, które spotkałem przez ostatnie dwie godziny, od kiedy tu jestem.

No dobra materac do namiotu nadmuchany, koc rozłożony, drewno na ognisko sobie schnie. A gdzie Zośka? Dalej śpi!? No tak zmęczona po nadgodzinach! Szkoda tylko, że część z tych nadgodzin miała na imię Rafał! Zajebałbym kurwa gnoja! No ale nic, jak to mówią było minęło. Ten wypad pomoże nam odbudować nasz związek, tak jak postanowiliśmy. Zaraz pójdę ją obudzę i zerżnę na ostro tak jak lubi, jak wczoraj. I może iść sobie dalej spać w namiocie.

Podchodzę do Jeepa i widzę, że śpi jak wcześniej, głowę ma opartą o szybę. Pukam w okno i otwieram drzwi samochodu a wtedy głowa mojej Zosi wylatuje lekko poza obrys auta zwisając bezwładnie. Pewnie wyleciałaby cała z samochodu gdyby nie zapięty pas. 
- Zosia kochanie! Co się dzieje?!
Łapie jej twarz w dłonie i spoglądam w rozszerzone, puste źrenice. Klepie lekko w policzek, trochę mocniej.
- Zosia!!! Obudź się!!!
Kurwa mać co się stało?! Jak wsiadała to mówiła, że trochę ją głowa boli i dziwnie się czuje. Czy to moja wina? Jak uprawialiśmy seks to poddusiłem ją jak lubi i na chwilę straciła przytomność, ale to było ledwo kilka sekund. Później narzekała tylko na ten ból głowy. Nie wierzę, że to przez to. Czy jednak? Wiem, że trochę przesadziłem w ekstazie ale, ale...

- Więc to jest pańska oficjalna wersja, tak?
Niski, nieprzyjemny głos śledczego wyrywa mnie ze wspomnień.
- Co? Ja? No tak, tak było.
- Więc jak pan wyjaśni to, że krtań pańskiej narzeczonej była kompletnie zmiażdżona? A przede wszystkim to, że zadano jej 12 mocnych ciosów nożem?
- ...

Liczba słów: 825

Ponieważ nie brałem udziału w poprzedniej edycji naszej zabawy postanowiłem w powyższym opowiadaniu połączyć tematy i gatunki obu edycji. Dla przypomnienia:
Temat: biwak i zwłoki
Kategoria: literatura romantyczna i kryminał 

#zafirewallem #tworczoscwlasna
3f54e239-d802-4fd1-a683-9317b5916c9e
moderacja_sie_nie_myje

Jednak stoicki człowiek słowny jest, bardzo szanuję


Super opowiadanko Bylem pewien ze nie zapinanie pasow bylo przyczyną

splash545

@moderacja_sie_nie_myje Dziękuję, jakoś się udało dowieźć

moll

@splash545 i to jeepem na plażę

George_Stark

No mistrz nieoczywistości!

splash545

@George_Stark dziękuję

Zaloguj się aby komentować