#sennik
#sennik
#sennik
@cebulaZrosolu <żart z przedmieść Puław>
@cebulaZrosolu Zwizualizowałem Twój sen

@cebulaZrosolu a potem się obudziłeś i zrozumiales ze to poporstu smutna rzeczywistość? XD
Zaloguj się aby komentować
#sen #sny #sennik
@Half_NEET_Half_Amazing Trzeba było mocą myśli zrzucić na ludzi żyrandol.
@Half_NEET_Half_Amazing dziękujemy baranku boży
@Half_NEET_Half_Amazing godne to i sprawiedliwe
Zaloguj się aby komentować
jeszcze wkurwiony siedzę
śniło mi się, że byłem w jakim pubie
trochę znajomych ludzi, trochę nie
pub jakiś taki lepszy, patrzę w kartę a tam whisky
jakaś kosmicznie droga, a c⁎⁎j wezmę dla szpanu
pewnie będzie za⁎⁎⁎⁎ście dobra
dostałem taką śmieszna literatkę, biorę łyk, dziwne to jakieś, mętne
biorę kolejny
w gębie czuję cos dziwnego a na dnie widzę drobno posiekaną cebulę XDD
#sen #sny #sennik
Siekać nikogo nie oszczędzać!
@Half_NEET_Half_Amazing powinieneś się cieszyć, że to była cebula, a nie gówno...
Zaloguj się aby komentować
No nie powiem te 11-12 lat temu to była fajna #milf teraz już pewnie tak nie wygląda.
Ah te sny
Już Freud tam dobrze wiedział co pisze...
Zaloguj się aby komentować
#sennik
Gdzie wady?
@cebulaZrosolu to oznacza tylko jedno. Pokłócisz się z kotem, wypijesz żonę i zostaniesz ojcem chrzestnym alkoholu.
Kata chrzcili? Ktoś tam musiał ładnie katabasowi podpłacić w tym koszmarze...
Zaloguj się aby komentować
śniło mi się, że byłem w Dubaju
była tam normalnie Polska dzielnica, samochody na polskich blachach(nawet z mojego powiatowego) i sklepy z szyldami
najlepsze było to, że było tam zimniej i ciemniej niż w reszcie miasta XDDD
ale przejdźmy do finałowej scenki
byłem w najwyższym apartamencie w Burj Khalifa i wtulałem sie w wielkie cycochy pięknej brunetki XDDDD
#sen #sny #sennik
piękny sen ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Mi sie snilo, ze bylem w korei i mi baba zepsula paszport
@Half_NEET_Half_Amazing habibi
Zaloguj się aby komentować
Także ten także tego #sennik
Do baru Legii powiadasz 🙃

Zaloguj się aby komentować
#sennik #sny #sen #pracbaza
@cebulaZrosolu jutro pełnia księżyca. Zawsze jak jest pełnia albo blisko pełni mam po⁎⁎⁎⁎ne sny, ale ich nie pamietam. Jedyne co pamiętam to to, ze zawsze towarzyszy im napięcie i poczucie zagrożenia
@cebulaZrosolu a mogli dawać wypowiedzenia ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Pozwać takie zakłady za promowanie otyłości!
Domyślam się, że w naszym kraju brak profitu
Zaloguj się aby komentować
Pamiętajcie proszę tylko, że pierwszy raz coś takiego piszę, no i zgodnie z pradawną zasadą, że ten niesamowicie szczegółowy, fajny i emocjonalny sen, dla innych jest chaotyczny, nudny i bez sensu...
Dobra! Zaczynamy!
Śniło mi się, że...
Wahadłowiec, którym lecieliśmy, szumiał przeraźliwie. Wentylacja i klimatyzatory, z wysiłkiem godnym lepszej sprawy, starały się zachować nas nie tylko przy życiu ale też we względnym komforcie. Siedzenie, które przed startem wydawało się dekadencko luksusowe i wygodne, stało się twarde jakby wylano je z betonu, a pasy oplatały mnie całego, dusząc niczym tekstylna ośmiornica nieostrożną rybkę na dnie morza. Czułem każdy zbyteczny kilogram swojego ciała i każdą nierówność w wyściółce oparcia. I nie mogłem przestać się uśmiechać.
Okna, na czas wznoszenia się, były zakryte osłoną, przez co mogłem skupić się wyłącznie na wnętrzu pojazdu. Przyglądałem się wiec wszystkim rozwiązaniom, które zafascynowały mnie zresztą od momentu wejścia na pokład. Kabina przypominała wnętrze typowego samolotu pasażerskiego, tylko nabitego po uszy wszelkiego rodzaju klamrami, uchwytami i kotwami. Różniły się też panele na ścianach, mające często dziwny, przypadkowy i nieregularny charakter, tworząc mozaiko-puzzle, otaczające nas łukiem sięgającym sufitu prawie 3m nad naszymi głowami i ewidentnie ukrywające różne mechanizmy pod sobą. Same panele były miękkie w dotyku i niepokojąco przywodziły na myśl jakąś izolatkę w szpitalu psychiatrycznym, przygotowane zapewne by przyjąć na siebie nieostrożnych i gapowatych amatorów kosmosu. Nie było też schowków nad głowami, przez co całe wnętrze wydawało się przestrzenne i jakby zachęcało do skorzystania z niego.
Kabina miała około 10m długości, z przodu kończyła się ścianką ukrywającą toaletę oraz kącik obsługi. Na ściance wisiały monitory pokazujące mapkę z odległością do Stacji Orbitalnej oraz bliźniaczego wahadłowca lecącego przed nami. Za nimi znajdowały się zabezpieczone drzwi do kabiny pilotów. Z tyłu były wrota śluzy, którą weszliśmy na pokład. Siedzenia ułożone były w dwa rzędy, po dwa fotele, z przejściem między nimi. Rozrzutność, która wraz z ekskluzywnymi siedziskami, doprowadziłaby do zawału niejednego prezesa tanich linii lotniczych. Wszystko było białe, surowe, do bólu użytkowe i zdawało się sugerować, że ktoś bardzo się starał przebrać Jambojeta tak by przypominał wahadłowce z końca XX i początku XXI wieku.
Nagły dzwonek wyrwał mnie z podziwiania surowego i industrialnego wnętrza, a moja głupia mina udowodniła, że ma jeszcze przestrzeń do tego, bym mógł ośmieszyć się bardziej. Szarpnięcie rzuciło mnie w oplatające mnie pasy! Odbiłem się od nich lądując ponownie w objęciach nagle wygodnego fotela. A potem przestałem czuć i jedno i drugie. Niczym dziecko, cieszące się z odkrywania nowego smaku, zacząłem cicho chichotać i pozwoliłem by moje ręce uniosły się same do góry. Nieważkość!
Wahadłowiec wygasił silniki, które pozwoliły mu się wzbić na orbitę. Osłony okienne zaczęły podnosić się do góry, ukazując najpierw niezwykłą i głęboką ciemność, a następnie jarzącą się oślepiającym i błękitnym światłem Ziemię. Wygiąłem głowę do tyłu, by zobaczyć jak najwięcej przez niewielki bulaj. Nie byłem w stanie dostrzec niczego na powierzchni globu, nawet chmur. Ziemia zdawała się emitować jakieś własne, kojące światło, niczym latarnia morska po długiej i niedobrej podróży.
Na ekranie z przodu zmienił się obraz pokazując widok z kamer na dziobie wahadłowca. Zobaczyliśmy Stację Orbitalną. Miała kształt ostro zakończonego wrzeciona, którego przęśliki tworzyło trzy niezależnie obracające się pierścienie, gwarantujące ciążenie w obszarach zamieszkałych. Lśniła na biało, połyskując rewią tysiąca refleksów ujawniających morze przyrządów, czujników i maszyn pozwalających przeżyć ludziom w niedostępnym kosmosie.
W obszar widoku kamery wleciał pierwszy wahadłowiec. Na jego ogonie nieregularnie żarzył się jeden z trzech ułożonych w stos silników. Zbliżał się szybko do Stacji. Pozazdrościłem im, że już zaraz tam będą, ale na pocieszenie postanowiłem cieszyć się widokiem planety za oknem. Patrzyłem w bezkresną czerń zastanawiając się jakie są szanse żebym mógł wyjść na spacer na zewnątrz i móc bezpośrednio doświadczyć tego co nazwano Kosmosem. Z rozmyślań wyrwał mnie szmer, a potem krótki jęk jakiejś współpasażerki. Spojrzałem na monitor, na obraz, który spowodował ten zamęt.
Poprzedzający nas wahadłowiec nie wygasił ciągle silnika i z przerażającą prędkością zaczął zbliżać się do stacji. Nie było widać, żeby używali silników kontroli trakcji i ciągle nie zmieniali kierunku lotu. Operatorzy stacji uruchomili ramiona wysięgników kierując je w stronę pechowego wahadłowca, próbując desperacko go pochwycić lub zwyczajnie opędzić się od śmiercionośnej drobiny. Łukowate pylony portowe uniosły się odsłaniając gniazda dokownicze i śluzy, tak jakby ktokolwiek jeszcze kiedyś miał z nich skorzystać. Stacja przypominała teraz białego grzyba, stroszącego swoje blaszki i pierścienie, przeczuwając nadchodzące wydarzenia.
Wahadłowiec uderzył w stacje w kompletnej ciszy. Jasne, w próżni nie roznosi się dźwięk, ale to cisza naszego statku tak mnie uderzyła. Nie było ani jednego westchnięcia, pisku, porządnej k⁎⁎wy rzuconej pod nosem, nawet klimatyzatory i wentylacja zamarły w ciszy dziejącej się tragedii. Dramat naszych towarzyszy przeszedł bez żadnego komentarza. Sam wahadłowiec rozsypał się w drzazgi tak, że uwierzyłbym, że był zbudowany z zapałek i posklejany w pożądany kształt gumkami recepturkami. Stacja w miejscu zderzenia zaczęła pękać, kruszyć się, jakby nie była zbudowana ze stali, tytanu, aluminium i plastiku, ale ze szkła! W końcu sam rdzeń złamał się w 2/3 swojej długości, a jego koniec, obracając się, odleciał w kierunku Ziemi. Po pozostałej części rdzenia zaczęły rozprzestrzeniać się pęknięcia, sięgając w końcu pierścieni z mieszańcami. Przez ułamek sekundy myślałem, że po prostu oderwą się od stacji i dalej krążąc, będą kontynuowały swoją podróż wokół planety. Nic bardziej mylnego. Naciągi, rury, okablowania oraz szyby windowe po prostu się złamały i urwały, tak jakby nie nadążały za pędzącymi pierścieniami. A one same zaczęły zachowywać się, jakby zbudowano je z plasteliny i jedne odcinki zaczęły zagłębiać się w innych. W końcu się... Nie, nie rozpadły. To nie oddaje istoty zjawiska. Pierścienie zdawały się zrzucać swoją metalową skórę i odsłaniać delikatne wnętrze pełne przerażonych ludzi. Siła odśrodkowa zrywała poszycie, szkielet i wszelką maszynerię, siejąc po okolicy śnieżycą zbudowaną z odłamków i zakończonych ludzkich żyć. W tym także ku nam.
Na początku przypominało to krople deszczu uderzające w metalowy dach, by za chwilę przerodzić się w potworny szum, zgrzyt i pełne boleści zawodzenie. Nie wiem czy to statek wył, czy może stacja, czy może my. W nasze skrzydło uderzył większy odłamek. Nagłe szarpnięcie wbiło mnie przeraźliwym pędem w szelki pasów! W oczach mi pociemniało, byłem pewien, że złamałem kark i to koniec dramatu rozgrywającego się wokół mnie. Kapitan uruchomił silniki manewrowe, próbując wyrównać chaotyczny obrót wahadłowca i jednocześnie szarpiąc nami we wszystkie strony. Nacisk opadł i wkrótce poczułem znowu nieważkość, która tak mnie zachwycała te kilka chwil (całe życie) temu.
Wahadłowiec dalej obracał się sokół własnej osi, ukazując przez okno to błękitną Ziemię, to mrowie stacji. Z głośników dobiegł nas głos:
- "Mówi państwa kapitan. Udało nam się wyrównać obrót i uciec z chmury odłamków. Niestety krążymy teraz po niestabilnej orbicie okołoziemskiej. Musi... mmm... y... y...y..."
Zgasły wszystkie światła i monitory. Ciągle dało się słyszeć nieśmiały szum wentylatorów. Za oknem zobaczyliśmy Ziemię oraz otaczającą pojazd zielonkawą, mieniącą się zorze, która zaczęła przemieszczać się także przez ciemne wnętrze statku! Rzuciliśmy się do przeciwległej burty i zobaczyliśmy źródło poświty. Szczątki stacji żarzyły się jasnym światłem, rzygającym wszędzie na około przepiękną i przerażającą zarazem zorzą. Wybuchł atomowy reaktor stacji. Wahadłowiec był projektowany do lotów wewnątrz ziemskiej magnetosfery i nie ma żadnych osłon antyradiacyjnych. Zostaliśmy napromieniowani.
Włączyły się czerwone światła alarmowe. Karmazynowe twarze współpasażerów, skryte w cieniach rzucanych przez monochromatyczne światło, mówiły wszystko. Nikt nie odważył się odezwać, jakby jeden dźwięk miał złamać resztki rozsądku i spokoju na pokładzie. Próbowałem przypomnieć sobie o wiem o skażeniu radioaktywnym. Zdaje się, że czuje się ciepło, może człowiek się rumieni, potem czuje się dobrze, a potem pękają żyły i tętnice, komórki rozpadają się na oczach, tak że nie działają żadne leki przeciwbólowe. No, nie żyję... Zadziwił mnie samego mój spokój. Być może był to ciągle nieprzetrawiony pierwszy etap godzenia się z tragedią - zaprzeczenie. Chociaż wiedziałem przecież, że umrę. Było to bezdyskusyjne. Nie przyczyniłem się do tego w żaden sposób, ale to się stało i nic na to nie poradzę. W moich rękach zostało to jak odejdę. Czy tak jak sam wybiorę? Czy może w popromiennych cierpieniach? No dobrze, jak popełnić bezbolesne samobójstwo na niedziałającym wahadłowcu?!
Zauważyłem, że z tyłu wahadłowca zebrała się grupka pasażerów, którzy szeptem coś uzgadniają. Wydało mi się to podejrzane. Czy znają sposób by się uratować? Co oni knują?! Odpiąłem się od pasów i bezczelnie, pełen pewności siebie, podleciałem do nich! Zobaczyli mnie, ale nie zareagowali w żaden sposób. Odwrócili się i bez słowa udali w kierunku śluzy. "Bez sensu!" - pomyślałem - "Nawet jeśli śluza ma grubsze ściany to i tak już zostali napromieniowani i nic im nie da ukrywanie się w niej!". Grupka weszła do wnętrza oprócz jednego mężczyzny trzymającego ciągle okrągły właz. Stał zostawiając mi miejsce, jakby zapraszał do środka. Odsunąłem się, nie wiedząc co oni zamierzają. Mężczyzna kiwną nieznacznie głową i wszedł do środka zamykając za sobą właz. Spojrzałem przez wizjer, ciekawy co wymyślili by się ratować. Zobaczyłem, ze część osób zaczyna przytulać się do siebie, jakaś para się całowała, a mężczyzna, który wszedł ostatni, chwyta za dźwignie otwarcia zewnętrznych wrót.
"Nie!" - pomyślałem, po czym pęd statku, który nagle zaczął wirować z przeraźliwą prędkością, rzucił mną o ścianę. Bogu dzięki za inżynierów, którzy wymyślili ciamajdoodporne, miękkie panele... A może... A może szkoda, że nie rozbiłem głowy o ścianę w tym momencie? Gdy szaleńcze wirowanie, przestało rzucać mną w każdą stronę, desperacko, chwytając uchwyty umieszczone na ścianach i sufitach, podpłynąłem do kabiny pilotów, chcąc prosić ich o włączenie silników manewrowych, ustawienie się prosto do Ziemi i radę co robić dalej!
Drzwi były otwarte, wpłynąłem do środka i zobaczyłem obu pilotów. Przypominali mumie. Ich skóra wyglądała jak suchy i kruszący się pergamin. Była ściągnięta, odsłaniając zęby i wytrzeszczone oczy. Wyglądali jakby umierali tu wiele miesięcy. Pocili się krwią! Z okna ciągle sączyła się do wnętrza lepka, potworna, piękna zorza. Uciekłem natychmiast do kabiny pasażerskiej. Przywitały mnie jęki, zawodzenie i krzyki. Część ludzi wymiotowała krwią, część siedziała przypięta do foteli, wyjąc cichutko.
"Następny będę ja... Nie ma ucieczki... Nie ma łaski... Po prostu jeszcze się ruszam, a oni już nie mogą."
"Nic nie mogę zrobić z tą sytuacją! Nie zasłużyłem na nią! Nie przyczyniłem się do niej! Ale ona się stała i nic już z tym nie poradzę! Mam jeszcze siły by wybrać swoją śmierć. Mogę też pomóc tym ludziom"
Podszedłem do włazu śluzy. Ciągle była otwarta po zewnętrznej stronie. Zdjąłem jeden z białych, miękkich panelów, odsłaniając mechanizm awaryjnego odrzucenia drzwi śluzy. Zerwałem plombę i chwyciłem za dźwignię.
i się obudziłem...
#sen #sennik #dzienniksnow #naopowiesci

Zajbesite!
@Taxidriver dziękuję
Zaloguj się aby komentować
I śniło mi się, że po wybuchu moździerza, gruzy przygniotły dłoń mojej żonie i musiałem jej ją obciąć scyzorykiem, a później wlamywałem się do magazynu toyoty żeby kraść miedziane rurki...
#sennik #sen
@cebulaZrosolu A może to nie była wojna tylko jakaś operacja specjalna.
@ZygoteNeverborn powiekszenie przestrzeni życiowej dla pewnych grup
Bierz pół
A w której części Polski, że wojna uruchamia instynkt złomiarza? :P
@AureliaNova wschodniej :)
Zaloguj się aby komentować

Erotyczne, nietrzeźwe, pragmatyczne. Co o snach mówią dawne senniki?
O tym, że sen to "brat śmierci", pisał Mickiewicz, kończąc VIII księgę "Pana Tadeusza". Metafora ta jest nie tylko efektowną figurą stylistyczną, ale i ma swój głęboki sens – każdej nocy wyłącza
#sny #sennik
@cebulaZrosolu Jeszcze gdy chodziłem do podstawówki, to był tam taki Paweł, i ja jechałem na rowerze, i go spotkałem, i potem jeszcze pojechałem do biedronki na lody, i po drodze do domu wtedy jeszcze, już do domu pojechałem.
Zazdroszczę, że masz jakieś sny. U mnie to tam ucięta płyta jest tylko. xD
W obudziłeś się głodny czy najedzony? Jak najedzony to jadłeś na tym weselu.
@podzielny raczej najedzony :D
@cebulaZrosolu ale jesteś pewien, że nie najadłeś się wstydu?
@cebulaZrosolu Mi się śniło, że miałem zadanie z drużyną kolesi zająć dach jakiegoś budynku i wszystko szło dobrze kiedy na ostatnim piętrze spotkaliśmy bandę kolesi ubranych w mundury z czasów wojny secesyjnej z muszkietami. Ale to nie oni bronili wejścia. To był tylko jeden typek, który każdemu z naszej drużyny znalazł i dał zajęcie, które najbardziej lubił. I tylko na mnie nic nie miał. Przynajmniej tak mi się zdawało, bo faktycznie cały czas z nim gadałem, a on w ciekawy sposób przekazywał mi różne pożyteczne wiadomości, miał dużą wiedzę. Zorientowałem się dopiero po przebudzeniu, że przecież mi też dał zajęcie, które lubię. Szkoda tylko, że z tego co mówił nic nie spamiętałem.
Zaloguj się aby komentować
A czego opel corsa jest tu ważny? Bo we 3 siedzielismy w bagażniku a on jechał do celu
#sennik
@cebulaZrosolu Zacząłeś ostatnio brać jakieś leki? Nie mówię tu o narkotykach.
@ZygoteNeverborn nic niego niż od roku,nie biorę
@cebulaZrosolu Pytam się bo ja jestem typem, który kiedy bierze lek mający w ulotce "koszmary senne" jako środek uboczny będzie je miał. To może dojebać na dłuższą metę.
Zaloguj się aby komentować
Był sobie typ normalnie żyjący i nagle miał wypadek na moto, później się okazało, że nikt mu nie chciał udzielić pomocy i się okazało, że typ mieszka gdzieś gdzie służby nie chcą pomagać ludziom. No i później różne takie perypetie łącznie z egzaminem maturalnym który ww. Zdał ale się okazało że nie zdał... No i tam później się okazało że jest jakiś gość w tej szkole któremu zależy na rozłączeniu ludzkości przez pole magnetyczne... No i nasz bohater nie mógł wyjść na prostą bo był w tej złej czasoprzestrzeni...
Później się okazało że do tego świata przyszedł jego Alter ego z tego drugiego świata i zaczęli że sobą walczyć bo nie mogli dojść do porozumienia, że to tak naprawdę Ci sami ludzie, odróżniało ich to, że jeden miał proste włosy a drugi kręcone...
No i pomijając już resztę tego wszystkiego (bo było tego multum)to w efekcie się okazało, że typ z tej szkoły znał jakieś sztuczki żeby świat rozdzielać na półkole magnetyczne a naszemu biochaterowi się udało to połączyć i wyszedł świat jak Pangea...
#sennik
Uprzedzając nie biorę żadnych narkotyków
Ogólnie było to mega bardziej skomplikowane ale już mi się nie chciało wdawać w szczegóły
też mam po⁎⁎⁎⁎ne sn. Myślałem że bardziej po⁎⁎⁎⁎nych nie ma a jednak są xD
też nie biorę żadnych narkotyków a przynajmniej nic mi o tym nie wiadomo
@SuperSzturmowiec myślisz, , że to, że udało mi się spać 13h może mieć na to wpływ?
Jak tak to może zacznę sprzedawać moje sny jako pomysły na książki xD
@cebulaZrosolu raczej to nie ma wpływu
@cebulaZrosolu Ale co, oglądałeś to z widoku trzeciej osoby? Ja zawsze jestem w centrum moich snów, bo to są k⁎⁎wa moje sny. Nawet jeśli ginę w taki lub inny sposób.
@ZygoteNeverborn no właśnie to jest dziwne bo trochę z widoku 3 osoby a trochę z widoku babki która pomagała temu typowi
a trochę z widoku babki
@cebulaZrosolu O!
Zaloguj się aby komentować
- Wiedzmin 3 jest mid.
A oni na to:
- I Baldurs Gate 3 też.
Zbiłem z nimi pione. Jeden z tych ziomków mówi, że on to lubi snajperkami strzelać. Myślę fajnie i poszedłem sobie w c⁎⁎j. Ale coś mnie tknęło z tymi snajperkami i wróciłem mu polecić fajną grę gdzie się ich używa.
- Lubicie soulslike'i? - zapytałem
Patrzą jak na debila. Widzę po ryjach, że nie wiedzą o czym mówię.
- No w sensie gry podobne do Dark Souls, Elden Ring itd - ciągnę dalej
- Nie, nie lubimy - odpowiedzieli.
A szkoda pomyślałem, bo chciałem im polecić Remnant 1 i 2, gdzie używa się broni snajperskich. Sen się skończył xD
#gownowpis #sennik #gry

@Tylko_Seweryn najdziwniejszy sen miałem po graniu w Unreala - tego pierwszego, chociaż jeszcze w Quake'a wtedy sporo grałem i inne rzeczy się tam mieszały.
Mianowicie:
Idę surowym, ni to zamkowym, ni to industrialnym korytarzem ale głównie widzę cień, detali nie za wiele. Docieram do takiego klasycznego metalowego włazu otwierającego się na boki. Oglądam go, lekko obchodzę jak go otworzyć, nie ma włącznika. W pewnym momencie podczas obchodzenia wyświetla mi się przed oczyma "press F to open the door". Co prawda nie mam przed sobą klawiatury ale odczuwam uczucie jakbym wciskał F na klawiaturze xd
Właz się otwiera, przede mną jest jasny dzienny krajobraz i taka wielka mięsisto-mięsna spirala wspinająca się do nieba i wąska ścieżka do niej prowadząca. Jedyna droga to idę i się po tej spirali jak po takich kręconych schodach wspinam. Jak jestem prawie u szczytu to słyszę znajomego, wyglądam na bok a ten się głupek śmieje i zaczyna skakać i się cała ta konstrukcja zaczynała bujać. Majtnęło mnie i wyrzuciło poza spiralę. Spadam w dół, przez chmury, do ziemii dobrych parę kilometrów. Czuję lekki niepokój ale no przecież! Otwieram spadochron i sobie szybuję w chmurach.
16 lat temu mi się to śniło ale dalej świetnie ten sen pamiętam, pewnie kwestia tego, że tak faktycznie pamiętałem po przebudzeniu przez całe życie raptem ze 6 snów w ogóle xd
Zaloguj się aby komentować
#gownowpis #sennik #sny #swiadomesnienie

@Tylko_Seweryn po⁎⁎⁎⁎ne, piorun.
Mi zazwyczaj śnią się jakieś pojebaństwa, może to dobrze że zazwyczaj nie pamiętam swoich snów
@Tylko_Seweryn moze przez pelnie
Zaloguj się aby komentować
#gownowpis #aiart #sennik

To idzie w dobra stronę
@Eliasz_Oderman w sensie?
Zaloguj się aby komentować
#gownowpis #aiart #sennik


Komentarz usunięty
A co jak naprawdę grali i szybko się zwinęli, a ty akurat spałeś?
@conradowl śnił na jawie (´・ᴗ・ ` )
@Tylko_Seweryn wyglada odrobine jak Dni Ursynowa na Konskim Jarze.

Zaloguj się aby komentować
https://youtu.be/_DboMAghWcA?si=vLTp8ORaZrwgjOtF
#gownowpis #muzyka #sny #sennik
Kurczę to już rok minął, jak doświadczałem Twojego snu na jawie, rzeczywiście śpiewali wszyscy, ale obyło się bez braku prądu. Oby nie trzeba było znowu czekać 7 lat na ich powrót do Polski.
@Tylko_Seweryn kisne z "jeb*c Eneę"
Jeden z tych kawałków, do których zawsze mam ciary ^^
Fun fact swojego 1 długoterminowego chłopa poznałam na ich koncercie w wawie grube x lat temu bo oboje rozjebalismy kolana xD
Zaloguj się aby komentować