#herbatacodzienna

120
115
Siema herbaciane świry! ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Dzisiaj w kubku gości czarna herbata afrykańska Kenia Imenti Tippy 2023 od niezawodnego sklepu eherbata.pl. To już druga herbata z rocznika 2023, którą opisuje na hejto. Pierwsze herbaty z danego rocznika są czasem nazywane "herbatami lotniczymi" (od sposobu transportu do Europy, chociaż głównie określenie to jest używane do herbat z indyjskiej prowincji Darjeeling). Z ciekawostek mogę dodać, że na cześć pierwszych lotniczych dostaw herbaty, francuska herbaciarnia Mariage Freres stworzyła blend "Aviateur".
Kenijskie herbaty przez lata były kojarzone głównie jako składnik żółtego Liptona, ew. mieszanki English Breakfast Tea. Jest to opinia bardzo krzywdząca, bo zdarzają się tutaj herbaty prawdziwie wielkie (tak jak recenzowana wcześniej Kenia Silver Needle 2022). Wizualnie herbata jest bardzo ładna i składa się z czarnych, ładnie zrolowanych dużych liści w praktycznie równej proporcji z nierozwiniętymi herbacianymi liśćmi (tzw. tipsy - łatwo je poznać po złotym kolorze). Zapach suszu jest intensywny i ciężki - ale w jak najbardziej pozytywnym znaczeniu. Aromat jest bardzo słodki, trochę chlebowy, trochę karmelowy (no i oczywiście - słodowy). Od początku wręcz czuć, że jest to mocarz.
Napar jest ciemny, brązowy z delikatnymi rubinowymi refleksami. Aromat naparu oddaje to co zapowiadał susz. Jest intensywnie, bardzo słodko. Jest zdecydowanie ciężej niż w przypadku herbat śniadaniowych. W nozdrza uderza zapach biszkoptu, chałki, czy generalnie słodkich wypieków. W górnej nucie jest trochę kwiaciarni, ale na granicy autosugestii. Body nie jest aż tak wyklejające, jak sugerowałby aromat, ale dalej jest to kategoria ciężka. Smak jest... zaskakujący. Nie ma tu tego ciężaru z aromatu, a w ustach rozwijają się delikatniejsze nuty kwiatowe. Smak jest fajnie złożony, zaczyna się od słodkiej nuty dobrej chałki, przechodząc powoli w cięższą słodowość, żeby na końcu rozwinąć aromaty róży i lawendy.
Rzadko trafiam na czarną herbatę, która zachwyca mnie od pierwszego kubka - zazwyczaj potrzebuje kilku "na rozruch". Tutaj mamy do czynienia z miłością od pierwszego zaparzenia. To herbata wielka, złożona i bardzo satysfakcjonująca. Warto dać jej szansę.
#herbatacodzienna #herbata
27/∞
f7d128f9-d28d-4141-aa63-729a4c0bbd96
ranunculus

@TheLastOfPierogi będę niedługo u nich zamawiał to będzie trzeba sprawdzić, widziałem że jeszcze jakieś kenijskie nowości mają

TheLastOfPierogi

@ranunculus z nowych zbiorów mam jeszcze Kenia Mountain Black 2023, ale akurat polosowało się z kartonu Imenti :D. Nie będę ukrywał, że Kenia wyrasta na mój herbaciany kraj numer 3 (osobiście moja lista wyglądałaby tak: Chiny, Indie i na miejscu 3 ex aequo Sri Lanka, Kenia i Japonia, z delikatnym wskazaniem na Afrykę ze względu na unikatowy charakter) i polecam bardzo wszystkim fanom czarnej herbaty.

TheLastOfPierogi

@ranunculus btw. piłem wczoraj Kenia Silver Needle z 2022 i dalej jest wybitnie. To jedyne igiełki, które mi smakują (a nawet więcej - uwielbiam je!), głównie dzięki tym cytrusom w smaku. Na pewno nie jest to herbata do picia codziennie, ale jak masz ochotę na coś degustacyjnego to sprawi Ci ona dużo radości.

Zaloguj się aby komentować

Siema herbaciane świry! ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Dzisiaj w kubku gości blend czarnej herbaty English Breakfast Tea od francuskiej herbaciarni Mariage Freres. Czym są herbaty typu śniadaniowego pisałem w tym poście, więc w telegraficznym skrócie - Angielska herbata śniadaniowa jest prawdopodobnie najbardziej znaną herbatą świata, chociaż większość populacji kojarzy ją po prostu jako "herbata czarna". Herbaciany savoir vivre mówi jasno - jeżeli ktoś poprosi nas o kubek herbaty czarnej to podaje mu herbatę typu Breakfast.
English Breakfast Tea to zaklęta w kubku historia imperium nad którym nie zachodziło słońce. Chociaż Mariage Freres nie podaje skąd pochodzą składowe, to tradycyjnie jest to mieszanka herbat z Cejlonu, indyjskiej stanu Assam (obie odpowiedzialne za mocne body) i Kenii (słodycz, głębia). Czasem również znajdują się w niej herbaty z Yunnan chociaż to raczej rzadkość. Herbata śniadaniowa ma dobrze smakować z mlekiem lub cytryną (czyli musi być dosyć intensywna, żeby dodatki jej nie przykryły) oraz dobrze spłukiwać obfite angielskie śniadanie.
No dobra, to czas zmierzyć się z legendą. Wizualnie nie jest to herbata specjalnie atrakcyjna - liście są połamane (co jest niejako cechą gatunkową herbat tego typu) z wyraźnie widocznymi dwoma innymi rodzajami liści. Aromat suszu jest naprawdę mocny, chlebowo-słodowo-herbaciany. Po zaparzeniu otrzymujemy bardzo ciemny napar o intensywnym smaku. Jest bardzo słodko, trochę ziołowo, ale jednak balans jest położony w stronę słodowości. Body jest naprawdę fajne i pozostawia przyjemne odczucie w ustach. Herbata będzie się dobrze komponowała z wytrawnym śniadaniem.
Nie będę ukrywał, że nie przepadam za opisywaniem tak "prostych" herbat. Z drugiej strony, dobry blend typu śniadaniowego to podstawa herbacianej kolekcji (chyba, że Wasi bliscy przepadają za różnymi herbacianymi "wynalazkami"). Mimo prostoty jest to herbata szlachetna, która dobrze posłuży jak codzienny koń roboczy.
A jak już jesteśmy przy #herbatacodzienna to łapcie idealny przepis na herbatę z cytryną. Po pierwsze - najwięcej cytrynowego aromatu jest w żółtej części skórki (z kolei białe albedo daje nam gorycz, której bardzo nie chcemy). Już w sklepie będąc możemy delikatnie poskrobać cytrusa i sprawdzić, czy spełnia nasze standardy aromatyczne. Niestety, skórka jest również mocno woskowana, więc jeżeli nie chcemy spożywać wosku i mieć brzydkich plam na powierzchni herbaty to musimy ją wyszorować za pomocą szczotki, pod bieżącą wodą. Następnie cytrynę kroję w ćwiartki (plasterki mają niekorzystne ratio aromatycznej skórki do kwaśnego wnętrza). Ćwiartka jest idealna na duży kubek herbaty 250 ml. Cytrynę dodajemy zawsze po wyjęciu fusów, żeby nie przyswajać za dużo glinu. Kiedy napar ma temperaturę 70-80 stopni wyciskam ćwiartkę do środka i wrzucam pozostałości do kubka. Herbatę należy spożyć raczej szybciej niż później, bo wspominana wcześniej gorycz albedo przechodzi stosunkowo szybko do naparu.
#herbata
26/∞
ebde980a-39da-47a2-8057-5a9642b4f710
PaczeIok

I często te 50g starcza na niewiele bo esencji malutko, nie naciąga

Zaloguj się aby komentować

Siema herbaciane świry! ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Dzisiaj w kubku gości tajwańska czarna herbata Hong Yu 2022 „Rubinowa” z niezawodnego sklepu eherbata.pl. Herbata pochodzi z miejscowości Yuchi, a sama tradycja produkcji czarnych herbat w tamtym rejonie wzięła się z czasów drugowojennej japońskiej okupacji. Cechą wyróżniając herbatę Hong Yu jest naturalny aromat mentolowy, pochodzący od użytego kultywaru Hong Yu (jest to krzyżówka między szerokolistną odmianą assamską, a lokalnie występującymi szczepami herbaty).
Susz jest bardzo ładny, ciemny, herbata składa się ze sporych, ciasno zrolowanych liści. Zapach suszu jest słodki... i faktycznie ma nuty mentolu. Nie są one wybitnie intensywne, ale na tyle wyraźne, że stanowią przeciwwagę dla słodkich herbacianych aromatów (jest to jednak słodycz innego rodzaju niż nuty słodowo-tostowo-chlebowe. Herbata pachnie bardziej jak dżem z białych owoców, ew. owocowe cukierki).
Sam napar jest czerwony z rubinowymi refleksami - widywałem już głębsze kolory. Górna nuta aromatu jest wyraźnie świeża, pachnie mentolowo, ale wyczuwam też nuty eukaliptusa, czy trawy cytrynowej. Kontrę stanowi herbaciana słodycz, w naparze wydaje się ona być już bliżej klasycznych nut tostowo-słodowych. W smaku ta świeża, mentolowa nuta jest wyczuwalna naprawdę dobrze. W tle mamy do czynienia z bardzo słodkim smakiem, uderzającym w białe winogrona, figi, czy nawet landrynki.
Wow, to jedyna w swoim rodzaju herbata. W ślepym teście dałbym sobie rękę uciąć, że to blend z dodatkiem jakiegoś orzeźwiającego składnika. Hong Yu to świetny przykład na to jak zróżnicowany jest świat herbaty, nawet w obrębie jednego gatunku jakim jest herbata czarna. W przeciągu miesiąca, dwóch (zbiory są w kwietniu) powinien pokazać się rocznik 2023, nie mogę się doczekać!
25/∞ 
#herbatacodzienna #herbata
3c5ab379-2af2-4053-b608-d37951744b4e
ranunculus

@TheLastOfPierogi dawno już jej nie piłem, ale faktycznie bardzo dobra, mam jakąś słabość do czarnych herbat z Tajwanu, wszystkie które piłem są w mojej czołówce

TheLastOfPierogi

@ranunculus też mam słabość do Tajwanu - większość herbat fajnie oddaje wilgotny i gorący terroir wyspy, mając swój unikalny charakter. No i ciężej naciąć się na syf w przeciwieństwie do liści z ChRL :).

SlodkiPierdzioszekJarka

Niepowtarzalne herbaty są z Tajwanu…

Viapunk

o człowieku, jak Ty to wszystko wyczuwasz w smaku?

osobiście co roku robię zamówienie z eherbata, zazwyczaj jakoś 2-3 tyg po zbiorach, bo już wtedy mają świeżo zebrane herbaty, ale w życiu nie byłbym w stanie podać takiego opisu herbaty, tylko czy mi smakuje czy nie i może jakiś smak przewodni podać

TheLastOfPierogi

@Viapunk moją "tajną" bronią jest sędziowskie szkolenie sensoryczne, które lata temu przechodziłem, a było zorientowane na opis sensoryczny piwa (stąd też sporo takich typowo piwnych deskryptorów jak np. słodowość) połączone z autyzmem - jestem nadwrażliwy sensoryczny jeżeli chodzi o zapachy i dźwięki . Często ćwiczę bo pomagam składać karty piw/herbat w kilku lokalach ;).


Wydaje mi się, że większość osób po takim szybkim szkoleniu sensorycznym będzie w stanie w ten, czy inny sposób opisać herbatę. Kwestia wprawy ;).

Viapunk

@TheLastOfPierogi czy takie szkolenia sensoryczne są też pod kątem samej herbaty, czy tylko piwa?

Zaloguj się aby komentować

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
Siema herbaciane świry! ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Dzisiaj w kubku gości fermentowana japońska herbata Goishicha od niezawodnego sklepu eherbata.pl. Ale zanim przejdziemy do opisu smaku i aromatu, zajmijmy się fermentacją herbaty (czyli wpis będzie bardziej z cyklu #herbatacodziennaekstra ).
Prawdopodobnie każdy z nas słyszał o tym, że np. herbaty czarne, czy puerh są fermentowane. Niestety nie jest to prawda. Oddając głos wikipedii:
"Fermentacja – enzymatyczny proces przemian związków organicznych w warunkach beztlenowych, prowadzony przez mikroorganizmy, np. bakterie lub drożdże"
Teraz odnieśmy to do herbaty. W przypadku herbat czarnych, w ich produkcji nie biorą udziału żadne mikroorganizmy. Zachodzi za to proces ciemnienia enzymatycznego, które jest doskonale znane wszystkim, którzy chociaż raz kroili jabłko. No dobra, ale co z puerhami? W przypadku surowych herbat typu sheng, w dojrzewaniu herbaty nie biorą mikroorganizmy, więc nie możemy nazwać tegoż procesu produkcyjnego fermentacją. W przypadku gotowanych shu jest trochę inaczej. Ich proces produkcyjny został wynaleziony w XX wieku - jego główną częścią jest usypywanie herbaty w stosy (przypominające trochę kompost) i zaszczepianie mikroorganizmami. Same stosy herbaciane dojrzewają w warunkach tlenowych, więc formalnie nie jest to herbata fermentowana.
I tu wchodzi cała na czarno Goishicha - jest ona najpierw podgrzewana parą wodną (która to posłuży do dalszego etapu produkcji), następnie dojrzewa w stosach z pomocą różnych drobnoustrojów, żeby na końcu fermentować w kadziach z wodą z etapu pierwszego w warunkach beztlenowych. W ten sposób herbata kisi się przez kilka następnych tygodni. Bardzo podobny proces produkcyjny przechodzi inna japońska herbata "kiszona" Awa Bancha - ale o niej kiedy indziej :).
No dobra, to przy długim wstępie możemy przejść do mięska - czyli opisu Goishichy. Sama nazwa ma oznaczać "herbata jak kamienie do gry w Go", ale to raczej eufemizm. Z wyglądu bliżej jej do starego pu erha (albo jak napisał jeden z komentujących poprzednie wpisy, a ja z dumą kradnę - herbata w formie krowiego placka). Wąchając susz spodziewałem się ekstremalnego zapachu, zbliżonego do polskich kiszonek, czy nawet octu... ale nic takiego nie ma. Aromat suszonej herbaty jest delikatny, trochę herbatnikowy, z delikatnym kwasem w tle.
Kilka pierwszych zaparzeń daje rubinowy, ładny napar. Zapach jest już trochę mocniejszy, ale dalej nie jest on wybitnie kontrowersyjny. W ślepym teście pewnie upierałbym się przy tym, że to słodowa czarna herbata (Cejlon na przykład) z wciśniętą cytryną. Znacznie więcej dzieje się w smaku - są słodkie nuty herbaciane, bardzo dużo kwaśnych owoców (pigwa, cytryna, zielone pomarańcze), a to wszystko podbudowane fajną, owocowo-landrynkową słodyczą. Herbata jest bardzo wydajna, chociaż przy kolejnych parzeniach jest mniej owoców, a więcej słodyczy.
Goishicha to bardzo ciekawa (i bardzo droga - widoczna na zdjęciu porcja na +/- 350 ml wody to 15 PLN. Oczywiście, parzymy kilka razy, więc wychodzi korzystniej). Bardzo cieszę się, że miałem okazję spróbować tej herbaty, ale raczej nie będę wracał.
24/∞ 
#herbatacodzienna #herbata
962e0580-515a-4d46-9cac-f7d4af3be7b2
GtotheG

@TheLastOfPierogi kupilam raz jakas goishiche, ale totalnie mi smakowo nie spasowala. Plus latwo przeparzyc.

TheLastOfPierogi

@GtotheG mam wrażenie, że to jest herbata dla bardzo wąskiego grona odbiorców. Dla mnie smakowo była OK, ale od herbaty, która kosztuje prawie 100 euro za 100 gramów oczekuje znacznie więcej. Ale ja w ogóle za japońskimi herbatami nie przepadam i regularnie je przeparzam. Co ciekawe, herbaty chińskie robione w japońskiej technologii (jak Enshi Yulu) bardzo lubię xD

Zaloguj się aby komentować

Gejfrutowa herbata zielona ta tania jest bardzo średnia. Zawsze jak to pije to duszkiem żeby się nie męczyć za bardzo.
#herbata #herbatacodzienna #gownowpis #pijzhejto
PaczeIok

@Pimenista2 dla mnie e sumie bez różnicy byle była gozka

Piwo się skończyło

Ale może To i dobrze

W piątek jedni

Wczoraj chyba 2

Dzisiaj 5

Bez kaca już z tydzień jestem

Ogółem fajnie ale by wypił co

Niedługo gips ściągają to już nie będzie takiej sielanki

Zaloguj się aby komentować

Siema herbaciane świry! ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Z okazji startu drugiego sezonu #herbatacodzienna wracam z herbacianym #rozdajo (miejsce na nowe herbaty samo się nie zrobi xD). No dobra, ale do konkretów, procedura jest prosta - każdy piorun to szansa na wygranie zestawu (można zostawić obserwację w tagu #herbatacodzienna i/lub mojego profilu, żeby wiedzieć o przyszłych zabawach wcześniej, ale nie jest to w żadnym razie obowiązkowe). W skład wchodzą próbki herbaciane - każda będzie wystarczająco duża, żeby zaparzyć sobie co najmniej dwie duże herbaty. Za każde 500 piorunów dorzucam jedną próbkę (czyli na przykład jak post dostanie 1572 pioruny to przygotuję 8 próbek). Oczywiście, zawartość ustalam z wygranym, więc nie dostaniecie niczego, czego byście nie lubili/nie mogli wypić, dorzucam również instrukcję zaparzania. Wysyłka na mój koszt paczkomatem (trzeba podać numer telefonu, numer paczkomatu i maila). Losowanie za pomocą hejtolos za tydzień, 24.03.2023 - jeżeli wygrany nie odpowie w 48h po wysłaniu przeze mnie wiadomości to losuję kolejną osobę. Wysyłka w tygodniu 27.03 - 2.04.
Żebyście mieli pewność, że Wasze pioruny są zainwestowane dobrze to poniżej zamieszczam potwierdzenie zwycięzców ostatnich rozdajo:
  • rozdajo herbaciane sezon 1 - https://www.hejto.pl/wpis/siemanko-kojarzycie-to-uczucie-kiedy-wygrywacie-rozdajo-a-autor-posta-od-razu-si
  • rozdajo książkowe https://www.hejto.pl/wpis/chwalesie-i-dziekuje-jednoczesnie-thelastofpierogi-za-paczuche-z-rozdajo-smiley-
Ostatni zwycięzca otrzymał takie próbki (większość jest opisana na tagu #herbatacodzienna)
  1. Bai Mu Dan 2022 Organic
  2. MF Marco Polo
  3. MF Earl Grey Imperial
  4. Earl Grey Intense Kusmi
  5. Jiandou Tie Guan Yin 2022
  6. Pu erh Big Snow Mountain Chen Xiang
  7. Lapsang Suochong Imperial
  8. XiaGuan 2013
  9. Kusmi White Anastasia (torebki)
  10. Kusmi White Berries (torebki)
  11. Pu-erh 2016 (całe ciastko)
Powodzenia!
c12602d6-bfca-41fe-838f-b7a6143e1668
GtotheG

@TheLastOfPierogi alez mi sie marzy wygrana w tych twoich losowaniach

self_upgrade

@TheLastOfPierogi piłbym jak zły! A ostatnio jakiś odwodniony jestem

TheLastOfPierogi

A zwycięzcą zostaje @ddavvvidka - gratulację! Dziękuję wszystkim za zabawę i zapraszam na kolejne rozdajo przy starcie następnego sezonu!

9fdd1588-852c-47b6-8556-1592eaf0acf8

Zaloguj się aby komentować

Siema herbaciane świry! ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Dzisiaj w kubku gości blend zielonej herbaty "Sakura, sakura! 2023" od francuskiej herbaciarni Mariage Freres. Jest to mieszanka z kilku powodów wyjątkowa - to pierwsza herbata z rocznika 2023, którą będę pił. Herbata ta jest też pierwszym, wiosennym blendem w danym roku oferowanym przez Mariage Freres. Mieszanka jest inspirowana spacerem pośród kwitnących drzew japońskiej wiśni. Bazą herbaty jest japońska herbata sencha, wymieszana z płatkami drzewa wiśniowego. Jeżeli chodzi o zapach suszu - na pierwsze miejsce wybija się kwiat wiśni. Wizualnie, herbata jest bardzo ładna, z pojedynczymi skręconymi liśćmi zielonej herbaty i ładnie zachowanymi płatkami kwiatów.
Napar jest jasny i pachnie bardzo wiśniowo. Gdyby ktoś powiedział mi, że w blendzie tym nie ma herbaty, uwierzyłbym bez problemu. Kwiaty wiśni są zdecydowanie na pierwszym, drugim i trzecim planie. Herbaciarnia nie kłamała zapewniając, że doświadczenie związane z jej piciem jest jak pierwszy, wiosenny spacer między tańczącymi w powietrzu biało-różowymi kwiatkami.
Smak jest bardziej złożony i ciekawszy niż sam aromat. Poza owocową kwiatowością, nutami owoców wiśni wyczuwam wyraźnie bazę herbacianą - jest delikatne umami (ale pasujące do całej kompozycji - jak tej nuty wybitnie w japońskich herbatach nie lubię, tak tutaj stanowi świetny kontrapunkt dla całej słodyczy), jest trochę łąki i takiej polnej kwiatowości. Oczywiście, pierwsze skrzypce gra dalej kwiat wiśni.
"Sakura, sakura! 2023" to świetny koncepcyjny blend. Podobnie jednak jak opisywana drzewiej mieszanka Marco Polo, jest to czysto europejska fantazja na temat japońskiej kultury herbacianej. Warto jednak dać jej szansę, bo w kategorii herbat koncepcyjnych jest to jedna z ciekawszych pozycji. Tak jak szekspirowskie filmy Akiry Kurosawy, czy Ghost of Tsushim ze studia Sucker Punch, tak ta herbata jest dowodem na to, że bardzo ciekawe rzeczy powstają z wymieszania kultur wschodu i zachodu. Z pewnością kupię edycję 2024!
23/∞ 
#herbata #herbatacodzienna
9caee573-2ba4-49c1-9fcd-bf48d31e8281

Zaloguj się aby komentować

Siema herbaciane świry! ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Dzisiaj w kubku gości blend czarnej herbaty Smoky Earl Grey od francuskiej herbaciarni Mariage Freres. Herbata jest częścią kolekcji Grand Tradition Assemblage w którą wchodzą sprawdzone, klasyczne francuskie blendy herbaciane. Niewiele wiemy o pochodzeniu herbaty - na ogół, jeżeli brakuje oznaczonego kraju produkcji, oznacza to że mamy do czynienia z blendem pochodzącym z różnych krajów/regionów herbacianych. Jeżeli miałbym strzelać, to obstawiłbym, że w blendzie znajdują się szerokie liście herbaty z chińskiej prowincji Fujian - zapach suszu jest zbliżony do Lapsanga, uderzający w nuty ogniskowo-oscypkowe, z delikatnym aromatem bergamotki.
Napar jest bardzo ciemny, bordowy. Aromat nie zostawia jeńców - na pierwszym planie jest intensywna wędzonka (balans jest bliżej świeżo rozpalonego ogniska lub wyjętego z wędzarni sera, na szczęście nie wyczuwam nut wędzonej szynki/kiełbasy/wody po parówkach za którymi nie przepadam). Kontrę stanowi silny, cytrusowy aromat olejku bergamotkowego. Herbaciarnia postanowiła użyć go naprawdę hojnie - w naparze pływają tłuste oka, które najpewniej są tego efektem.
Sam napar smakuje dokładnie tak jak pachnie. Jest dosyć gładki i ma konkretne body. Na pierwszym miejscu jest oscypkowa wędzoność, przełamana cytrusem i delikatną słodową bazą. Jest raczej wytrawnie i dzieje się sporo, chociaż smak jest raczej jednowymiarowy. Przeżycie przypomina zajadanie świeżo uwędzonego, jeszcze gorącego oscypka ze słodką, cytrusową marmoladą. To naprawdę fajna herbata, która podejdzie bardzo określonemu konsumentowi. Na pewno jest to ciekawy eksperyment i kolejny fajny Earl Grey w kolekcji. Czy kupię więcej niż jedno opakowanie? Raczej nie.
22/∞ 
#herbata #herbatacodzienna
ada1ae3b-5e23-4145-bf10-b6b51c9264d9
krzysiek34011

A coś z naszego podwórka polecasz? Pozdro

TheLastOfPierogi

@krzysiek34011 hmmm z takich szeroko dostępnych herbat to ja przepadam za blendami Twinings (zwłaszcza Lady Grey). Z takich "czystych" herbat to IMHO warto się zainteresować Sri Lanką (Cejlon) - Jones, czy Basilur to przyzwoite herbaty do cytryny/mleka :).

krzysiek34011

@TheLastOfPierogi to pijam. Sypane te w pije ale dostępne w herbacianiach w pl

Zaloguj się aby komentować

Czas na drugi sezon #herbatacodzienna ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Co w nim? M.in. pierwsze herbaty ze zbiorów 2023 (tzw. herbaty lotnicze), kiszone herbaty japońskie, sporo wędzonych ciekawostek, czy kolejne, nietypowe Earl Grey'e. Delikatny spoiler w liście poniżej ;). Chętnie przyjmę sugestie od czego zacząć!
P.S. będzie herbaciane rozdajo w tym tygodniu ( ͡° ͜ʖ ͡°)
ca3cdf1e-8c32-489b-819c-a84919de13c5
ranunculus

@TheLastOfPierogi Gruzińskie dobre są

TheLastOfPierogi

@moll jak tylko przyjdzie paka z eherbaty to będzie! Btw. współczesna logistyka nie przestaje mnie zaskakiwać - zamówiłem tego samego dnia paczki ze sklepu w Krakowie i we Francji. Z Francji przyszła dzisiaj, z Krakowa będzie po weekendzie

moll

@TheLastOfPierogi bo z Krakowa jedzie pociągiem

Zaloguj się aby komentować

Siema herbaciane świry! ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Dzisiaj w kubku gości blend czarnej herbaty Earl Grey Imperial od francuskiej herbaciarni Mariage Freres. Stosunkowo często pytacie mnie o ulubionego Earl Grey'a - mogę zdecydowanie powiedzieć, że ten blend jest moim numerem jeden. Ale zacznijmy od początku. Bazę herbaty stanowią liście z pierwszego, wiosennego zbioru z indyjskiego Darjeeling. Wizualnie wyglądają one bardzo ładnie - są ciasno zwinięte, dosyć duże i jasne jak na herbatę ciemną. W zapachu suszu oczywiście dominuje olejek bergamotki, podbudowany słodkimi nutami. Jest sporo cytrusów, natomiast nie mogę powiedzieć że przykrywają one bazę. 
Kolor naparu jest raczej jasno-czerwony z rubinowymi refleksami i bardzo fajnie zarysowanym aromatem. Dalej mamy tutaj oczywiście dużo bergamotki, natomiast jest on fajnie kontrowany nutami słodkimi. Jest trochę nut tostowych, ale też sporo owocowo-dżemowej słodyczy. Smak jest złożony i wielowymiarowy. Pierwszy łyk przypomina mi wgryzienie się w gorącego tosta, który został hojnie potraktowany cytrusowym dżemem. Jest słodko, nawet trochę zaklejająco, ale na szczęście w końcowej nucie pojawiają się bardziej wytrawne smaki. Jest trochę Darjeelingowych nut rosołowych (wbrew niespotykanemu deskryptorowi jest to smak zdecydowanie przyjemny i mi osobiście kojarzy się bardziej z takim warzywnym bulionem - jest mineralnie, wytrawnie i trochę "sucho"), jest trochę białych owoców (głównie winogron i liczi), a na końcu można wyczuć delikatne taniny i garbniki, które dodają lekkiej goryczki. 
To zdecydowanie świetny Earl Grey. Bardzo złożony, świetnie skomponowany - no dzieje się w nim naprawdę dużo. Nie jest to raczej #herbatacodzienna bo przez złożoność może być męcząca. Osobiście, lubię zaparzyć sobie kubek, lub dwa, do dobrej książki. 
21/∞ 
P.S. do połowy marca wpisy będą pojawiać się znacznie rzadziej (chyba, że znajdę jakieś lokalne ciekawostki herbaciane), gdyż ponieważ uciekam na wakację do kraju, który z herbaty znany nie jest ( ͡° ͜ʖ ͡°)
#herbata
67c811ba-e6d2-4e50-894d-009a469dc367
TheLastOfPierogi

@Lasiuk hmmm, dobre pytanie! Generalnie moimi ulubionymi dodatkami do blendów są olejki eteryczne (np. bergamotkowy w Earl Grey, czy różany w opisywanym blendzie Eros) i płatki kwiatów (róży, bławatka, ślazu, lawendy - takich herbat też było trochę ). Jeżeli chodzi o owoce - nie mam nic przeciwko, ale nie przepadam za suszoną skórką cytrusów. Jeżeli chodzi o przyprawy, to faktycznie takie herbaty piję bardzo rzadko (chociaż mam ich nawet sporo - zwłaszcza różnych blendów świątecznych, czy tzw. masala chai tea).


Specjalnie zaparzyłem sobie właśnie blend Prince Vladimir od herbaciarni Kusmi, który zawiera przyprawy (cynamon, goździki, wanilię), olejki eteryczne cytrusowe (grejpfrut, mandarynka, bergamotka) i kawałki skórki cytrusowej. To taka wariacja na temat Earl Grey'a w duchu rosyjskich blendów - będzie to następna wrzutka na tagu. Postaram się dorzucać takich herbat więcej

f100c41b-ec63-4d92-a4c4-3f8d6a538568
hermes600

@TheLastOfPierogi Mozesz polecic jakas dobra wyrazista zielona i sklep w ktorym zamowie? Nie wiem czy wyjde na ignoranta ale smakowo calkiem dobrze podchodzi mi ta butelkowana Soti o smaku naturalnym.

TheLastOfPierogi

@hermes600 Pytanie numer 2: https://www.hejto.pl/wpis/dobry-wieczor-herbaciane-swiry-deg-deg-nie-regulujcie-odbiornikow-to-herbatacodz (tl;dr eherbata.pl i będzie Pan zadowolony).


Pytanie numer 1: i tutaj będzie trudniej bo raczej nie pijam zielonej herbaty, a już w szczególności herbaty japońskiej. Soti jest chyba z herbaty gyokuro, więc może warto pójść tym tropem? Z herbat chińskich możesz się zainteresować Enshi Yulu, które jest przetwarzane w sposób japoński ;).


EDIT: najlepiej kup n małych próbek różnych herbat zielonych (niektóre herbaciarnie sprzedają nawet po 10 gramów) i potestuj co Ci najbardziej smakuje. Herbata japońska jest trochę trudniejsza w parzeniu (łatwo ją przeparzyć), ale dalej nie jest to rocket science. Warto jednak skorzystać z termometra i minutnika, bo czasem granica między fajnym naparem, a niepijalnym gorzkim syfem to mniej niż minuta xD

03b81003-b317-472e-a33c-428b4182d5fd

Zaloguj się aby komentować

Siema herbaciane świry! ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Dzisiaj w kubku gości blend białej herbaty i płatków kwiatów Montagne de QA la lune od francuskiej herbaciarni Mariage Freres. Bazę mieszanki stanowi biała herbata Yin Zhen z chińskiej prowincji Fujian wymieszana z płatkami róży i lawendy. Wizual jest bardzo ładny - mamy pojedyncze igiełki stworzone z herbacianych pączków, przeplatane przez kawałki kwiatów. Zapach suszu jest bardzo delikatny - osobiście wyczuwam odrobinę mchu i takiej leśnej kwiatowości. 
Sam napar jest jasno-zielony i pachnie równie delikatnie co susz. Wyczuwam głównie taki zielony, świeżo ściśnięty mech... i w zasadzie tyle. Smak jest trochę bardziej zdecydowany, chociaż od pierwszego łyku nie ustępuje mi poczucie wgryzania się w leśne runo. Blend ma bardzo dużo nut iglastych, trochę suchych liści, a to wszystko kontrowane przez słodycz. Mimo sporego udziału kwiatów - nie wyczuwam ich tak mocno, jak w innych blendach z tej herbaciarni. 
Przyznam szczerze, że nie przepadam za większością "silver needles". Są dla mnie zdecydowanie zbyt delikatne i chyba nie potrafię ich w pełni docenić. Zupełnie szczerze, z herbat białych, znacznie bardziej cenię kilkanaście razy tańsze Bai Mu Dan, które ma zdecydowany charakter. Pokarało mnie za kupowanie herbat tylko i wyłącznie kierując się wyglądem puszki 
20/∞ 
#herbata #herbatacodzienna
54ac0a7b-0972-4517-a617-065bbe864050
TheLastOfPierogi

@Neminem generalnie zazwyczaj parzę te trzy-cztery razy i faktycznie drugie (a czasem trzecie) parzenie jest chyba najsmaczniejsze, ale mnie strasznie odrzuca ta specyficzna ściółkowo-mszana nuta (nie tak bardzo jak umami w japońskich zielonych herbatach, ale dalej ( ͡° ͜ʖ ͡°) ). No ewidentnie nie jest to po prostu styl dla mnie, ja rzadko pije białe herbaty bo chyba nie potrafię ich docenić.


@kosik może chodzi o tzw. kwiaty herbaciane (czyli taką konstukcję z kwiatów i zielonej herbaty, które pod wpływem wody rozkwita)? Łatwo to przeparzyć i bywa gorzkie (no bo zastosowana herbata nie zawsze jest dobrej jakości), a pamiętam że za czasów świetności Aliexpressu były one dość popularne, bo bardzo atrakcyjnie wizualnie się rozwijały.

86391581-35b1-4ddd-ab42-e9455400a92c
ranunculus

@TheLastOfPierogi o, ja akurat mam odwrotnie z białymi, srebrne igły mi najbardziej smakują, reszta jest taka meh (no i jeszcze Ya Bao, ale że jest specyficzna to żeby mi smakowała muszę mieć konkretnie na nią chęć)

@kosik może chodzi o Kuding Cha, jak na tym filmie? https://www.youtube.com/watch?v=fdPcIECPu4w

kosik

@ranunculus @TheLastOfPierogi dzięki, tak, chodziło o kuding cha. Piłem ją z 6 lat temu i zapamiętałem smak jako dość specyficzny

Zaloguj się aby komentować

Siema herbaciane świry! ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Dzisiaj w kubku gości blend czarnej herbaty Eros od francuskiej herbaciarni Mariage Freres. Sam producent opisuje tę mieszankę jako kwiatową herbatę dla zakochanych (prawie udało mi się wyrobić na Walentynki xD). W skład blendu wchodzą płatki ślazu, hibiskusa oraz róży. Sam wizual jest naprawdę atrakcyjny - widać suszone kwiaty oraz skręcone liście czarnej herbaty. Zapach suszu jest bardzo intensywny i kwiatowy. Bardziej w stronę wizyty w kwiaciarni i zanurzenia twarzy w najbardziej wonnych różach, niż wiosennej przechadzki po łące. 
Napar jest bursztynowy i pachnie nawet mocniej niż susz. Kwiaty przykrywają absolutnie wszelkie nuty pochodzące od liści herbacianych. Jest bardzo dużo róży (zarówno płatków jak i olejku), trochę lawendy. Hibiskus mimo obecności w składzie jest kompletnie niewyczuwalny. Smak jest bardzo jednowymiarowy, z kwiatową słodyczą i perfumą na miejscu pierwszym. Przy dłuższym parzeniu wychodzi trochę tanin i garbników, które trochę kontrują róże i wszechobecny perfum. 
No zdecydowanie nie jest to moja ulubiona herbata - za bardzo jednowymiarowa. Z drugiej strony, nie jest to zła "herbata koncepcyjna" - po prostu nie jestem jej targetem. Zdecydowanie polecam na randkę, ale więcej niż jeden kubek może zmulić.  
19/∞ 
#herbata #herbatacodzienna
baf6729f-0760-4830-b7f6-b63fc1704345

Zaloguj się aby komentować

Siema herbaciane świry! ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Dzisiaj w kubku gości Russian Morning N°24 od francuskiej herbaciarni Kusmi. Herbaty śniadaniowe to najpopularniejszy gatunek czarnych blendów na świecie. Czym właściwie są mieszanki Breakfast? Są to herbaty, które są na tyle intensywne, że smakują dobrze w towarzystwie mleka/cytryny/konfitur/pigwy etc. Ich popularność ogranicza się w zasadzie do Europy, Ameryki Północnej i krajów brytyjskiego Commonwealthu. Większość zachodnich kultur herbacianych wykształciła swój styl herbat śniadaniowych - stąd na półkach sklepów znajdziemy blendy English Breakfast, Irish Breakfast, Russian Breakfast, Paris Breakfast, czy w końcu American Breakfast. Jaka jest różnica? No cóż... to zależy. Generalnie, im bardziej na zachód tym herbata śniadaniowa staję się coraz słodsza (np. w amerykańskim blendzie pożądane są intensywne nuty słodu, tostów i biszkoptów). Mieszanki śniadaniowe nazywane "Russian" mogą zawierać domieszkę herbat wędzonych (ale nie muszą - przykładem jest dzisiejszy blend). Część herbaciarni tworzy blendy luźno inspirowane kulturą herbacianą krajów wschodu - stąd mieszanki typu Shanghai Breakfast, czy Tokyo Breakfast. Nie odnoszą się one do kultury herbacianej Japonii, czy Chin, a raczej stanowią europejskie wyobrażenie pod tytułem "co by było, gdyby w Azji pito herbatę jak w Europie?". Jak wybrać swoją mieszankę breakfast? Ja zazwyczaj staram się odpowiedzieć na trzy pytania: 1) z czym będzie ten blend pity (mocniejszy smakowo dodatek wymaga mocniejszej herbaty. Mleko bardzo dobrze pasuje do herbat bardzo słodkich), 2) jaką herbatę preferuję - słodko-słodowo-mocną, czy może lżejszą?, 3) czy będziemy pić ją do posiłku - generalnie do ciężkich, obfitych śniadań lepiej sprawdzi się wytrawna, wędzona mieszanka, niż bardzo słodki blend w stylu amerykańskim. Jeżeli tą samą herbatę podamy do naleśników - kompletnie zdominuje ona danie.
No dobra, to po tym przydługim wstępie możemy przejść do dzisiejszej bohaterki odcinka. Russian Morning N°24 to blend trzech czarnych herbat: szerokolistnej herbaty Assamskiej (odpowiedzialna za moc oraz wszelkie "herbaciane" smaczki), herbaty Ceylońskiej (dającej nuty słodkie) oraz czarnej herbaty z chińskiej prowincji Yunnan (budująca głębie herbacianego smaku). Sam susz jest dosyć klasyczny w zapachu - czuć aramat herbaciany przemieszany ze słodkimi, słodowymi nutami. Napar jest przyjemnie bursztynowy i dosyć intensywny. Aromat jest bardzo klasyczny - jest trochę kwiatów z mocną, zdecydowaną podbudową i intensywnym body. W smaku jest kwiatowo, słodko, ale jednowymiarowo. Nie jest to oczywiście wada - to do bólu prosta, acz szlachetna, herbata poranna. Jeżeli będziemy parzyć ją trochę dłużej, na wierzch wyjdzie trochę goryczki. Osobiście najchętniej spożywam ją w towarzystwie mleka albo cytryny.
Blendy breakfast to takie konie robocze każdej herbacianej kolekcji. Nadadzą się dobrze na wizytę gości (nawet tych konserwatywnych wujków gardzących "perfumowanymi wynalazkami), będzie dobrze smakować z cytryną i nada się do popijania solidnej jajecznicy. Russian Morning N°24 to mój śniadaniowy blend z wyboru.
#herbata #herbatacodzienna #herbatacodziennaekstra
71aa39d1-8af1-4d86-9abb-674c196a3a62
tak_bylo

@TheLastOfPierogi ciekawe

Zaloguj się aby komentować

Siema herbaciane świry! ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Dzisiaj w kubku gości Chiang Rai Puerh Tea Cake z manufaktury Pana Minga Lee ze zbiorów 2020. Jest to spora ciekawostka w mojej herbacianej kolekcji - jest to mój pierwszy puerh spoza Chin. W tym przypadku mamy do czynienia z herbatą z Tajlandii, surowiec pochodzi ze starych, zdziczałych drzew herbacianych, a liście są zbierane ręcznie. Rok do roku powstaje około 50 kilogramów tej herbaty. Jest to oczywiście pu erh shu - czyli zielony/surowy.
W zapachu mamy do czynienia z sianem... i w zasadzie ciężko wyczuć mi coś więcej. Może delikatny orzech/koński pot (deskryptor wzięty z opisów dzikich piw belgijskich pasuje tu jak ulał - no liście ewidentnie pachną takim lekko zziajanym potem końskim, ale jest to zapach z gatunku przyjemnych). Sama herbata jest mocno skompresowana w środku i trochę mniej przy brzegach. Liście i pączki są dobrze widoczne i naprawdę fajnie zachowane.
Znacznie ciekawiej jest w zapachu. Pierwsza myśl: "hej, to nie pachnie jak standardowy puerh!". Jest BARDZO owocowo, sporo winogrona, rodzynki, cherimoya, jabłko. W smaku jest równie świeżo, bardzo słodko (ale nie w stronę słodu, tylko bardziej owoce, ciasteczka maślane, bita śmietana). W tylnej nucie jest trochę skóry, orzecha i konia. Smaki te uwypuklają się przy kolejnych parzeniach i napar pokazuje trochę puerhowego "pazura". Warto pobawić się fusami - widać w nich jak wysokiej jakości surowiec został użyty do produkcji herbaty (mamy tutaj drobne liście przytopowe, mamy złociste pąki, ale jest trochę szerszych liści, które dają słodkie body).
Jest to zdecydowanie jedna z najlepszych herbat jakie ostatnio piłem. Ba, mimo młodego wieku widać, że jest to herbata naprawdę wielka. Zdecydowanie kupię jeszcze jedno ciastko do leżakowania. Z drugiej strony, IMHO warto pić ją również teraz bo ta owocowa świeżość może trochę z czasem zaniknąć.
#herbata #herbatacodzienna
c3d21232-708b-49f7-ae9e-ac5b9049775e
026399be-b5d7-453e-bed0-8aada6ade8a8
CoJaToNieTy

@TheLastOfPierogi Niestety mi z herbatą nie po drodze, jestem nowicjuszem w temacie. A na miejscu byłem bardziej jako atrakcja turystyczna niż z pasji ( ͡° ͜ʖ ͡°)

No to koniecznie wybierz się na północ, wprawdzie nie ma tam pięknych plaż ale za to są inne, równie warte uwagi atrakcje

TheLastOfPierogi

@CoJaToNieTy w sumie, dałeś mi dobrą inspirację - dzięki. Przeglądam właśnie atrakcje w północnej Tajlandii (przy granicy z Laosem) i wygląda to naprawdę ciekawi i chyba nie jest tak oblegane turystycznie. Będę miał okazję niedługo odwiedzić służbowo Mjanmę i Wietnam, może uda się wyhaczyć jakąś ciekawostkę :).

CoJaToNieTy

@TheLastOfPierogi Jakbyś miał jakieś pytania to śmiało, na północy siedziałem niecały miesiąc, dla niektórych to dużo, dla innych mało, ale może coś pomogę ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Zaloguj się aby komentować

Siema herbaciane świry! ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Dzisiaj w kubku gości Jiandou Tie Guan Yin z jesiennych zbiorów 2022. Herbata pochodzi z wioski Jiandou w powiecie Anxi, prowincji Fujian. Jest to swoiste oolongowe chińskie zagłębie z którego pochodzą najpopularniejsze herbaty tegoż gatunku. Osobiście, nie nazwałbym się wytrawnym spijaczem herbat turkusowych - pije je bardzo rzadko i chyba nie potrafię do końca docenić. No dobra, ale przejdźmy do mięska.
Herbata jest zwinięta w bardzo eleganckie perełki o bardzo delikatnym, kwiatowym zapachu. Pięknie rozwijają się one pod wpływem gorącej wody (obserwacja powolnego rozwijania się liści to dla mnie przyjemność sama w sobie) do ładnie zachowanych liści. Warto poświęcić chwilę i obejrzeć fusy - to dobre ćwiczenie, żeby zobaczyć jak herbaty oolong są przetwarzane - liście są zielone w środku i czarne na zewnątrz, ładnie pokazujące jak przebiegało ciemnienie enzymatyczne. Napar jest jasny, zielono-słomkowy i pachnący mieszanką kwiatów wiosennych i... ciastek maślanych? W smaku jest bardzo słodko, kwiatowo z solidną, słodką podbudową (dalej w klimacie ciastek maślanych/shortbredów). Z kolejnymi parzeniami powoli zanikają nuty kwiatowe, a robi się coraz słodziej. Przy dłuższym parzeniu potrafią wyjść na wierzch delikatne nuty umami, które mi osobiście nie pasują.
Jest to naprawdę świetna herbata i chyba dobry wstęp do chińskich oolongów. Jednocześnie jest to herbata na tyle delikatna i niekontrowersyjna, że może posłużyć jako wstęp do czegoś ciekawszego po latach spijania Liptona/Sagi. Myślę, że jest to pierwszy ulung do którego będę chciał wracać.
16/∞
#herbata #herbatacodzienna
9987ddbd-8ea1-401a-9d99-1d5907f6a1fd
ranunculus

@TheLastOfPierogi ja do Tie Guan Yinów nie mogę się przekonać, kilka piłem z różnych źródeł i jakoś mi nie podchodzą. A dziś u mnie biała Yue Guang Bai Moonlight

9e8a1d04-9ee2-4bf7-8875-07ff37cf0af7
TheLastOfPierogi

@ranunculus o, to jedna z niewielu białyuch herbat, którą naprawdę lubię! Głównie dlatego, że ma dosyć konkretny smak :). Ta wygląda wyjątkowo dobrze, liść w fusach wygląda naprawdę dobrze!

ranunculus

@TheLastOfPierogi to już końcówka to też było sporo drobinek, no mi akurat tak średnio smakuje, ale ja nie przepadam za białymi herbatami

Zaloguj się aby komentować

Siema herbaciane świry! ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Dzisiaj w kubku gości Big Snow Mountain Chen Xiang (ten człon oznacza aromat drewna agarowego, którym ma cechować się herbata - niestety nie mam tutaj punktu odniesienia) pu erh - liście pochodzą oczywiście z chińskiej prowincji Yunnan, część dojrzewania zostało przeprowadzone na Tajwanie, w Taizhong. Tajwańskie pu erhy są o tyle ciekawe, że wilgotny i gorący mikroklimat przyśpiesza dojrzewanie herbaty. Jest to pu erh shu (gotowany) liście najpewniej pochodzą z końcówki lat '90, a sprasowany w kostkę został on na początku lat '00. Do mnie cegiełka trafiła w okolicach 2010 roku.
Wizual jest ciekawy, ale niestety trudny do uchwycenia. Udało mi się rozkruszyć ją w dłoniach (miałem awarię noża i czekam na dostawę) bez większego problemu. Gdzieniegdzie widać ogniska żółtej pleśni Eurotium Cristatum (nie ma wpływu na smak herbaty, ale podnosi jej wartość - jest ona uważana za lek w medycynie chińskiej. Medycyna europejska milczy o jej cudownych właściwościach). Widoczne liście są dosyć szerokie, raczej brzydkie i poprzetykane zdrewniałymi łodyżkami. Nie jest to zdecydowanie najlepszy materiał herbaciany. Zapach delikatny, raczej brak mocnych nut piwnicznych.
Napar jest brązowawy, ma delikatny orzechowo-żywiczno-kadzidłowy smak. Równie fajnie i (o dziwo!) bardzo delikatnie jest w aromacie. Dominują nuty drzewno-żywiczne, orzechowe. Herbata ma bardzo gładką teksturę i jest zaskakująco delikatna. Dla mnie jest trochę za nudna, ale na pewno podejdzie osobom początkującym.
Osobiście przechowuje ją w pojemniku plastikowym dorzucając jej do towarzystwa inne, młode pu erhy shu. Ale o dojrzewaniu herbat muszę kiedyś popełnić oddzielny wpis.
15/∞
#herbata #herbatacodzienna
b8a404e0-f324-4796-b842-f30589064ecb
Basement-Chad

Jak nie ma nut piwnicznych to na pewno nie jest herbata dla mnie

Zaloguj się aby komentować

aaaa kurde, dopiero ogarnalem ze #herbatacodzienna i #codziennaherbata to dwa różne tagi, a ja postowałem pod tym niewłaściwym XD
łapcie gaiwana ktory wlasnie przeżył jakieś trzydzieści parzeń wu longa pod rząd i Zenka który mi na tej wędrówce #herbata
c3a7e568-0dfa-49dc-92f6-b41355c6cd20
szarik.411

@phoe przez chwilę myślałem że to z lewej to taki jebitny AirPod xD

Zaloguj się aby komentować

Siema herbaciane świry! ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Dzisiaj w kubku gości Lapsang Suochong Imperial z bliżej nieznanej chińskiej herbaciarni - prezent bezpośrednio z Chin, bez oznaczeń producenta na etykiecie. Jest to zdecydowanie herbata, która nie pozostawi nikogo obojętnym, gdyż liście są wędzone (zazwyczaj drzewem iglaków, czasem cedrem). Podobnież sprzedawca zapierał się na honor przodków, że herbata jest prawilnie wędzona dymem sosnowym. No niestety nie jestem w stanie tego zweryfikować (tak jak w przypadku rzekomych, bardzo starych pu erhów, tak tutaj nieuczciwi sprzedawcy żerują na tym, że mało kto wie jak te herbaty powinny tak naprawdę smakować), a niestety stosunkowo rzadkie i drogie herbaty bywają podrabiane (dlatego ZAWSZE przed zakupem herbaty na Aliexpress/Ebay należy zrobić jak największy research odnośnie marki i jakości jej produktów).
Po otworzeniu torebki strunowej od razu uderza po nosie mocny zapach wędzonych wędlin, pieczonej nad ogniskiem kiełbasy. Susz jest wizualnie ładny, gdzieniegdzie przebijają się złote pączki. Zapach naparu jest mniej ekstremalny, bardziej ogniskowy, żywiczny, skręcający w kierunku kadzidła. Sam smak wydaje mi się być najmniej kontrowersyjny. Jest bardzo słodko, z dymną nutą. Najbliższy deskryptor, który przychodzi mi na myśl to bardzo mocno przypalony cukier na creme brulee, przechodzący w taki gorzko-karmelowy cukierek ziołowy. Poziom wędzonki w smaku zdecydowanie niższy niż sugerowałby zapach suszu i naparu. Jest ciężko, jest męcząco - zdecydowanie nie jest to #herbatacodzienna enna ( ͡~ ͜ʖ ͡°) Weekendowo i od święta wchodzi jak złoto. Wydaje mi się, że podejdzie miłośnikom piw wędzonych, czy torfowej whisky (chociaż nie ma tu nut fenolowych). Na początku proponuję wziąć mniej suszu i skrócić czas parzenia.
14/ ∞
#herbata
67af6d7f-9527-4d58-be23-e50ac79e4c98
ranunculus

@TheLastOfPierogi jak wyżej, kiedyś ktoś na mirko napisał że pije lapsanga z mlekiem, spróbowałem i to jest naprawdę dobre

TheLastOfPierogi

@phoe @ranunculus woah, nigdy nie słyszałem o łączeniu herbat wędzonych z mlekiem - ba, nawet takie podwędzane blendy śniadaniowe mają zazwyczaj dopisek "Without milk" (jak pic rel), więc nawet nie przeszło mi przez myśl żeby próbować. Przetestuje koniecznie, bo nigdy bym na coś takiego nie wpadł (a bardzo lubię herbatę z mlekiem) - pewnie w przyszły weekend. Warto wyjść poza swoją tradycyjną bańkę i ogarnąć inne połączenia.


Ja lubię foodpairować lapsang z fajnym, wytrawnym śniadaniem - mega się sprawdza do popijania jajek sadzonych na przykład :). Z kolei pu erh jest autentycznie ŚWIETNY pod deskę serów/wędlin wędzonych.

9243dc2b-712e-441b-a764-c158d3a68fa5
Janusz_Nosacz

@TheLastOfPierogi piję od dawna, nazywam ją Stomil, bo gorąca pachnie jak parzona guma. Smak specyficzny, ale ja polubiłem.

Zaloguj się aby komentować