Zdjęcie w tle
Herbata

Społeczność

Herbata

73

Porady i przepisy dla miłośników dobrej herbaty

Bi Luo Chun – strasznie zielona. Nazwę tej herbaty można przetłumaczyć jako „zielony ślimak wiosny”, należy ona do elitarnej grupy 10 sławnych herbat chińskich.

Herbata pochodzi z centrum upraw Bi Luo Chun, czyli z prowincji Jiangsu, znad jeziora Tai. Nie jest to jedynie ciekawostka, bowiem w Chinach z danym rodzajem herbaty związane jest konkretnie jedno miejsce i najlepszy napar to będzie właśnie stamtąd, potem już idzie to koncentrycznie – powiat, prowincja. Są oczywiście wyjątki. Ponad to jak już do zaparzania użyje się wody źródlanej, tej samej z której korzystają także krzaczki herbaty, to klękajcie mandaryni. Drugim ważnym wyróżnikiem jakości suszu jest czas zbiorów, odrobinę upraszczając – im wcześniejszy tym lepszy. Herbatę którą kupiłem zebrano przed końcem lutego, co gwarantować miało wysoką jakość listków, które pokryte powinny być włoskami.

Herbata jak widać na fot. 1 nie została jakoś specjalnie ukształtowana. To co widać to biały puszek, który sprawia, że listki wydają się nieco rozmyte. Listki? Lepszym słowem byłoby pączki.

Tą znakomitą znakomitość producent rekomendował zaparzać w temperaturze 80 C, przez pół minuty. Niestety nie dodał ile należało w kolejnych zaparzeniach. Sam doszedłem do wniosku, że herbata jest nieco za delikatna po tak krótkim zaparzaniu i parzyłem ją pierwsze dwa razy przez minutę, następny 2 minuty, ostatnie zaparzenie dłużej. Po zaparzeniach Bi Luo Chun lądowała w dużym czajniczku jako cold brew. Część sucha trafiała z kolei ostatecznie do jugortu.

Najważniejszy jest oczywiście smak, który jest trawiasto-fasolkowo-orzechowy. Bardzo kompleksowy i subtelny. Określiłbym go jako warzywno-słodki. Zauważyłem, że nie należy obniżać temperatury zaparzania, bowiem zamiast subtelności, otrzymamy słaby napar. Nie widzę powodu, by próbować jakoś komplekowo opisywać nuty, wrażenia i silić się na porównania. Po prostu miło się z czarką tego naparu trochę porozkoszować, tak jak ze słodyczami wysokiej jakości.

Trudno jest jakoś podsumować tą herbatę, bowiem przygotowując ten słowotok odkryłem potencjalnie interesujące metody zaparzania. Reasumując, Bi Luo Chun smakuje jak oaza.

#herbata #zielonaherbata
69b3ac38-5097-4c57-bcf3-e2a86c5d982f
6027edbc-389a-45ab-92ed-d149fbb9304e
Augustyn_Benc-Walski

Nie wiem, nie jestę cymbałę

mlek

U mnie najczęściej chińska zielona wlatuje na cold brew a do picia na ciepło drobna igiełkowa sincha/sencha z JP

Herbata

@Augustyn_Benc-Walski

odrobinę upraszczając – im wcześniejszy tym lepszy. Herbatę którą kupiłem zebrano przed końcem lutego, co gwarantować miało wysoką jakość listków, które pokryte powinny być włoskami.


Mam dla Ciebie złą wiadomość, jesteś robiony w bambuko na tej herbacie. W Jiangsu nie ma szans na tak wczesny zbiór. 15-20 marca to już bardzo wcześnie.


Tak wcześnie zbierana herbata to podróbka, pewnie produkowana w Syczuanie lub Junnanie.

Zaloguj się aby komentować

Jesień zaczęła się pełną parą.... Chyba muszę zacząć od nowa wrzucać herbatki bo za długą tą przerwę miałem

Dzisiaj przedstawiam wam czarną herbatę Darjeeling Snowview FF 2024.

Przedstawiona przeze mnie herbata jest oczywiście herbatą tzw first flush, czyli pierwszym zbiorem w danym roku. Jest to uważany przez wszystkich herbaciarzy za najlepszy zbiór herbat z regionu Dardżylingu. Trwa od końca lutego do kwietnia. W tym okresie powstają przede wszystkim lekko utleniane, jasne herbaty. Drugi zbiór (second flush)  przypada na maj, czerwiec i początek lipca. Te herbaty mają napar pomarańczowy lub czerwony, liście są wyraźnie ciemniejsze niż first flush, a w smaku naparu dominują nuty dojrzałych owoców. Zbiór monsunowy, trwający od lipca do początku września, to herbaty niższej jakości. Na początku października rozpoczyna zbiór jesienny (autumnal flush) i trwa on przez około miesiąc.
Przedstawiona przeze mnie herbata jest z ogrodu Kumai położonego tuż przy granicy Indii z Bhutanem. Ogród ten jest położony na wysokości od 300 do 3000 m n.p.m. Jest to dosłownie pierwszy zbiór herbaty w tym roku z tego roku, a liście są najwyższej jakości, o klasie FTGFOP-1-organic.
Przechodząc do samej herbaty. Susz jest w postaci bardzo ładnych, różnokolorowych poskręcanych listków. Pachnie ślicznie, mi przywodzi to na myśl świeżo skoszoną trawę. Co do parzenia, to miałem dwa podejścia, zupełnie jak w przypadku pierwszego Dardżelinga którego opisywałem kilka miesięcy temu. Na początku użyłem proporcji które zaproponował sklep, czyli 5g/300ml, woda 90 stopni, 1 parzenie 2.5minuty, drugie 4min. Herbata była pijalna, ale nie miałem żadnych konkretnych skojarzeń co do jej smaku i zapachu, była po prostu cierpkawa. Przypomniałem sobie całe szczęście że nieobecny na razie kolega z tagu @TheLastOfPierogi proponował mi do Darjeelingów inne proporcje: 2.5g/250ml, 1 parzenie 2min, drugie 4. I to był strzał w 10! Herbata zyskała zarówno smak i aromat i to jaki! Dużo skoszonej trawy, kwiatów, trochę słodyczy. Ta herbata jest delikatniejsza od podstawowego blendu który proponuje sklep eherbata, jest mniej intensywna, ma mniej mocy. W smaku jest jej dużo bliżej do herbaty białej niż do czarnej. 

#herbata #hejtoherbata #herbatacodzienna
f2c9dbe9-da7a-4056-b8ee-28d9e462a10f
Soadfan

Tureckie filiżanki

Soadfan

@Endrevoir ja właśnie czarna turecka herbatkę sączę

Zaloguj się aby komentować

Cesarska Perła Long Zhu - Znana również, jako Jasmine Dragon Pearls. Nie jestem wielkim fanem zielonych herbat, ale to jest sztos totalny. Pozyskiwana w herbacianym zagłębiu, jakim jest chińskie Fujian (ale nie tylko), jest następnie suszona i walcowana. Formuje się z nich małe kuleczki (perły). W zależności od producenta spotyka się perły zwijane z kwiatami jaśminu, liście nasączane aromatem jaśminowym, a także produkty zarówno z jaśminem, jak i dodatkowo nasączone aromatem.

Herbatę parzy się do 2 min. w 75-80 "C. Kulki pod wpływem gorącej wody zaczynają się lekko rozwijać uwalniając aromat i słomkowy kolor, który z czasem zmienia się w lekko bursztynowy. Smak jest wspaniały, bardzo delikatny i przyjemny, jakby Jezusek gołymi stópkami przebiegł po gardziołku. Dominuje jaśminowy, kwiatowy aromat, trochę podobny do tych kwietnych herbatek, których próbowałem w Azji. O właściwościach zdrowotnych nawet nie wspomnę!

#herbata #chiny
e0bfe4d1-8ad9-4372-87dc-50085478b833
Endrevoir

@Earl_Grey_Blue jedna z moich ulubionych herbat. Aromat i smak jest wprost niesamowity!

Budo

@Earl_Grey_Blue to chyba jest klasyfikowane jako biała herbata?

Earl_Grey_Blue

@Budo To złożony wątek. Można powiedzieć, że to herbata z pogranicza białej i zielonej. Jednak produkcja Dragon Pearls wymaga troszkę większej ingerencji niż zwykła biała herbata, dlatego sklep, z którego kupuję najwięcej herbat określił ją jako zieloną

Magulord

Dej linka do sklepu, gdzie jest sprawdzona i dobra, jak nie chcesz robić reklamy to chociaż na pw, chętnie spróbuję

Zaloguj się aby komentować

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
Yorkshire Tea Toast & Jam - Zdążyłem już opisać jedno z dziwactw od Yorkshire Tea (wspis tutaj https://www.hejto.pl/wpis/yorkshire-tea-malty-biscuit-czolem-herbaciane-swiry-picie-herbaty-z-torebek-to-n). Tym razem jest to również herbata czarna, tylko tym razem o smaku tostów z dżemem... Tak, dobrze widzicie. Jakimś cudem w tych torebkach ukryli 10% naturalnego aromatu. Jak to zrobili? Pozostaje to na ten moment tajemnicą...

Herbata jest jednocześnie słodsza, bardziej cierpka, pachnie może faktycznie trochę jak tosty z dżemem, ale w smaku nie jestem w stanie jej dobrze sklasyfikować. Smak łagodzi się po dodaniu mleka i chyba tak należy traktować typowe angielskie mieszanki. Na plus dobry poziom esencji, jak na herbatę z torebki, ale wersja Malty Biscuit bardziej do mnie przemawia Dobra, jako ciekawostka, gdy chcesz czymś zaskoczyć znajomych, ale może niekoniecznie Toast & Jam sprawdzi się, jako codzienna kroplówka teinowa.
e2092416-3b04-4d0e-b178-ed46a4ed7060

Zaloguj się aby komentować

Lapsang Souchong - Dobra, koniec żartów. Dzisiaj herbata, przez którą znajomi i rodzina będą Cię mieć za psychopatę i wytykać palcami. Mniej więcej tak samo, gdybyście chcieli pić płynny asfalt, ale do rzeczy.

Omawia herbata czarna to Lapsang Souchong, chińska wariacja w postaci uwędzonych liści. Zacznę może od legendy, bo powstanie jej przypisuje się przypadkowi podczas jednej z wielu wojen wewnętrznych w Chinach. Mieszkańcy jednej z wiosek uciekli przed zbliżającym się wojskiem. Gdy armia już przemaszerowała okazało się, że przygotowane liście herbaty zmokły. Aby je uratować zaczęto je suszyć nad ogniskiem z drewna sosnowego. Odymione liście nabrały wędzonego charakteru, a po zaparzeniu zasmakowały mieszkańcom.

Obecnie dalej się je wędzi sosnowym drewnem i fermentuje w beczkach. Ceny przyprawiają trochę o zawrót głowy, Dobrej jakości lapsang to koszt ok. 300 zł za kg. Natomiast ten z Tongmuguan to koszt też 300 zł. Za 100 gram "smutna zaba.jpg".

Pierwszy raz wędzonej herbaty spróbowałem niedawno, bo w zeszłym roku. Jestem ogólnie fanem wędzonek i dymnych aromatów, chociażby whisky z Islay. Byłem u rodziny w Anglii i spróbowałem "Smoky Tea" z torebki (niestety nie pamiętam marki). Wujas, który ją pił powiedział, że w takim razie muszę spróbować Lapsang Souchong. Poszedłem w Londynie do Whittarda (sklep z herbatami) i kupiłem coś, po czym się wyskakuje z butów. Po pierwsze trzeba wsypać połowę tego, co przy normalnej czarnej herbacie. Parzy się do 5 min w 95'. Ten lapsang był tak silny, że samo powąchanie suszu świdrowało nozdrza. Po zaparzeniu trzeba się było mocno jedną ręką trzymać fotela pijąc pierwsze łyki. Bardzo intensywny aromat dymu, wędzonki, ASFALTU, ZIEMI i nie wiem kreozotu, smoły? Generalnie przeżycia ciekawe, można próbować z cukrem, mlekiem. Częstowałem tym znajomych. Czasem mi ich brakuje.

Mimo wszystko mi to smakuje, a dzisiaj wpadła do mnie paczuszka lapsanga od herbatyzmu. To jest lżejsza wersja tej herbaty, mniej nasączona aromatem, bardziej pijalna dla zwykłych śmiertelników, ale jak ktoś lubi ekstremalne przeżycia to polecam odwiedziny w Whittardzie, albo poszukać czegoś w necie, choć nie wiadomo na co się trafi.

#herbata #chiny
6aa06b23-617a-4ad6-b9ab-0a70d31a284f
globalbus

@Earl_Grey_Blue mi to przypomina aromaty z konserwacji altany smołą drzewną, czyli głównie terpentyna. Plus aromaty wędzonych śliwek.

Jak dla mnie pijalne, tylko nie daje się tego tyle do zaparzania co zwykłej czarnej lury, tylko warto nieco rozwodnić.

Herbata

@Earl_Grey_Blue O to to, ja bardzo lubię Lapsanga, ale musi być faktycznie wędzony, bo większość rynku to po prostu herbata aromatyzowana dymem wędzarniczym.


A jak lubisz wędzonki to zobacz na przykład japońską firmę Kaneroku, robią herbaty wędzone różnymi typami drewna. Osobiście jestem ortodoksem i ta chińska sosna jest według mnie najlepsza do Lapsanga (żaden longan itd.), ale wędzenie japońskiej herbaty lokalnym drewnem ma oczywiście sens. Czarna wędzona cyprysem hinoki to sztos.


Jest też wędzonka z Malawi wędzona drewnem gujawy.


Japońska Sannen Bancha jest mocno wędzona, ale tutaj jak dla mnie aż za dużo takiego popielnego aromatu.


Singpho Falap – herbata z północnych Indii wędzona w bambusowych tubach. To była chyba najmocniej wędzona herbata, jaką piłem.


Takie bardziej rustykalne surowe pu'ery też potrafią być mocno wędzone. W Chinach po 2006 roku już się tego bardzo mało spotyka, ale w Birmie czy Laosie zdarza się nadal.


Więc jak ktoś lubi te klimaty, to wcale nie musi się ograniczać do Lapsanga.

Earl_Grey_Blue

@Herbata Po pierwsze - fajny nick! Domyślałem się o istnieniu innych wędzonek, a nawet znałem tę z Malawi, ale widzę że mam wiele do nadrobienia

bandziorek

@Earl_Grey_Blue Ta w Anglii to nie była od Twinnings'a? To jedyna wędzonka jakiej próbowałem. Bardzo lubię jako przepitkę do słodyczy. Rodzina też mnie za nią chciała zbanować

0d13ab3f-8f65-44f8-b0ea-586c03bc4094
Earl_Grey_Blue

@bandziorek No właśnie nie jestem do końca pewien, też miala niebieskie pudełko. Możliwe, że to byl Twinings.

Zaloguj się aby komentować

Oolong Blue - Jako fan czarnych herbat znowu, na przekór zrecenzuję oolonga xD Tym razem jest to mieszanka Blue z dodatkiem klitorii ternateńskiej, o której może napiszę osobno, bo co prawda nie jest herbatą tylko kwiatem, ale o takich właściwościach i charakterystyce, że o mamo.

Oprócz głównego składnika, czyli chińskiego oolonga, mamy tu kwiat ślazu, bławatka, lawendy i wspomnianej klitorii. Herbatę najlepiej parzyć 1-2 minuty w temperaturze ok. 90-92 stopni. Zbyt długie parzenie spowoduje, że herbata będzie zbyt gorzka i zawiesista, a dobrze przyrządzona jest delikatna i łagodna. Czuć w smaku lekką słodycz, trochę taką rumiankowatość. Barwa herbaty początkowo jest intensywnie zielona (serio, jak jakiś płyn do naczyń) przechodząc dalej w bardziej brunatną (nie dajcie się zwieść reklamom, że będzie niebieska, do tego trzeba tylko klitorii... ;)). Herbata jest tak prozdrowotna, że dałbym sobie rękę uciąć, że te wszystkie health potionki w grach i filmach to oolong blue :3
fa93ccae-8ca1-474b-ae46-a0e55d9c65ee
MostlyRenegade

@Earl_Grey_Blue no ale gdzie taką kupić? Tych różnych mieszanek herbacianych są setki i herbata niebieska od jednego sprzedawcy będzie inna niż u drugiego.

Earl_Grey_Blue

@MostlyRenegade Nie jestem Ci w stanie określić, gdzie będzie najlepsza, bo kiedyś miałem zaufany sklep z herbatą, ale go przenieśli, a ja się przeniosłem do internetu z zamówieniami, albo staram się kupić coś nietypowego za granicą. Na ten moment korzystam z kawaiherbata24. Jak na razie jestem zadowolony, tym bardziej, że mój ulubiony earl grey blue mogłem skosztować z 3 różnymi gatunkami herbat Niestety trzeba trochę popróbować samemu poszukać metodą prób i błędów. Koniec końców i tak większość herbat jedzie, jako gotowa mieszanka z hurtowni w Hamburgu.

MostlyRenegade

@Earl_Grey_Blue no właśnie, mnie bardziej chodziło o to, że opisujesz jaką konkretną herbatę, którąś skądś masz.

Ja na przykład próbowałem niebieskiej, ale miała trochę inny skład (m.in. kawałki suszonej cytryny) i po zaparzeniu istotnie była niebieska.

Zaloguj się aby komentować

Yorkshire Tea Malty Biscuit - Czołem herbaciane świry! Picie herbaty z torebek to nie grzech, choć trochę wstyd. Tak na poważnie to często susz w torebkach jest wątpliwej jakości i jest go mało. Ale nie w tym wypadku! Na pewno są tu ludzie, którzy żyją, lub żyli w Wielkiej Brytanii i kojarzą markę Yorkshire Tea. Jest to w miarę popularna marka, ale poparta jakością. Oprócz zwykłej czarnej herbaty posiadają w ofercie kilka dosyć oryginalnych smaków.

Opisywany dzisiaj produkt to herbata czarna z aromatem... herbatników. Jak mają napisane na pudełku "It's a magical mug of biscuity goodness that doesn't get crumbs on your jumper". Kupowałem ją trochę z przymrużeniem oka, ale mimo, że naturalny aromat stanowi 3% jest on o dziwo bardzo dobrze wyczuwalny. Dodatkowo kubek szybko zapełnia się esencją. Będę teraz pisał o nabiale, więc jak ktoś ma nietolerancję to proszę w tej chwili przestać czytać........ Kontynuując moim zdaniem zrobienie z tej herbaty bawarki to świetne uzupełnienie podkręcając smak w stronę herbatników maślanych. Jeśli nie mam czasu na bawienie się dzbankami Yorkshire Tea Malty Biscuit jest dobrym podtrzymaniem poprawnej cyrkulacji naparu w organizmie.

W tym roku Yorkshire wypuścili karmelową wersję tej herbaty, jeszcze nie miałem okazji spróbować, ale przy następnej wizycie w UK chętnie sprawdzę.
88c16961-6765-462e-b6a3-7cfac9f6b348
michalnaszlaku

@Earl_Grey_Blue U mnie w domu od lat rządzi Punjana, która z mlekiem wchodzi jak złoto

Zaloguj się aby komentować

Człowiek po raz pierwszy od dawna ma chwilę czasu, to zrobił sobie porządną herbatkę.

Dzisiaj w filiżance Yunnan Black (Bio) z prowincji Simao, zebrana wiosną 2022 roku.

Liście: czarne i złote.

Napar: piękny bursztynowy kolor.

Smak: drzewny, jakby czekoladowy z ciągnącym się posmakiem tanin.

Parzenie: 2 razy (2 minuty, 3 minuty), woda ok. 96 stopni. Gliniany dzbanek zisha. W ciągu dnia na pewno będzie jeszcze parzona z 2 dodatkowe razy.

Lubie te herbatę przełamać zawsze czymś słodkim, dlatego dziś na śniadanie były cynamonowo-dyniowe bułeczki drożdżowe.

#herbata #sniadanie
69f566b4-1ae6-4c30-9687-7df68abfe24b
0bbf5e5f-3e9b-49d4-8068-004e395be657
405b8faa-eb42-46c0-a1f9-61c1dff8871b
a6a87682-4dd8-4d19-9e52-7a09118d1af4
HolQ

Pasjonatka Herbaty? Ja jakoś za herbata nie przepadam. Napisałaś o konkretnym rodzaju dzbanka. To ma duże znaczenie w jakim naczyniu parzysz?

l__p

@HolQ bardziej pasjonat… xD naczynie w jakim sie parzy ma minimalne znaczenie. Jest to po prostu tradycyjny dzbaneczek wykorzystywany do ceremoni Gong Fu Cha.

HolQ

@l__p dzięki:) ja bardziejkawosz i się zbieram powoli, żeby Gahwę spróbować zaparzyc. Muszę tylko jakas dobra robustę wyhaczyc.

Endrevoir

@l__p Śliczne liście. Zapiszę sobie herbę, może kiedyś się znajdzie do spróbowania.


No i weź ten dzbanek pokaż bo sam poluję na jakiś mały(max150ml) czajniczek do gongfu.

l__p

@Endrevoir tani, kupiony na Amazonie za ~35€ 🙈

01284ed3-4d3c-4f95-ba22-94add988acab
Endrevoir

@l__p jaki piękny Takiego szukam!!

JanPapiez2

Ekspres to delonghi la Specialista?

l__p

@JanPapiez2 Sage the Barista Express™ Impress

Zaloguj się aby komentować

Oolong milky - W sumie to ciężko sklasyfikować herbatę oolong, widziałem już klasyfikację jej, jako herbatę zieloną, jako herbatę czerwoną, ale jest też często określana herbatą szmaragdową, lub niebiesko-zieloną. Samego, czystego oolonga piłem na Tajwanie i mnie, jako fana mocniejszych aromatów zwyczajnie nie porwał, smakował bardzo nijako.

To co chciałbym opisać to jednak specjalna wersja tej herbaty. Oolong milky to niefermentowana, półoksydowana herbata, której liście podgrzewa się, aż do ususzenia ich. Następnie miesza się ją z mlekiem/kremem (pozdrawiamy króla i jego poddanych) i zamyka w komorze, aby susz odpowiednio nasiąkł aromatem. Najczęściej spotykany produkt to liście zwinięte w kuleczki, które się rozwijają przy zalaniu.

Herbatę zalewa się wodą o temperaturze 90-92 stopni na czas ok. 2-4 minut. Ja parzę nawet parę minut dłużej (moc bejbe). To co się wysuwa na czele to bardzo fajny zapach, taki śmietankowy, lekko waniliowy? Barwa jasna, zielono-żółta zmieniająca się później w ciemniejszą, bardziej bursztynową i zawiesistą. W smaku jak herbata zielona, tylko bardziej kremowa, do ciacha będzie git. Oolong milky jest podobno spalaczem tłuszczu, dlatego równoważę obecną degustację podjadając czekoladę pistacjową.

Zdjęcie ukradzione z internetu. Trzeba było pilnować.

#herbata #hejtoherbata #chiny #tajwan
93839b0a-65d4-4c54-afd6-762cbe21b51b
Konto_serwisowe

Uwielbiam na upał w wersji cold brew.

Zielczan

@Earl_Grey_Blue moja ulubiona herbata

Endrevoir

@Earl_Grey_Blue Oolongi to zupełnie odmienny "rodzaj" herbaty, więc nie można ich kategoryzować jako herbaty zielone, czy tym bardziej czerwone(pu'ery). Wszystko się tutaj rozbija o proces tworzenia herbaty.


A powiedz mi jakiego oolonga piłeś na Tajwanie? Jasny czy palony? To tak naprawdę 2 różne herbaty o zupełnie innym smaku. Wgl zazdraszczam wizyty na Tajwanie, marzy mi się wyjazd tam. Jako wielki fan tajwańskich jasnych oolongów byłbym tam w niebie

Earl_Grey_Blue

@Endrevoir Szczerze to nie wiem Raczej jasne. Piłem oolongi w restauracjach, czy hotelach, ale i od mnichów prosto z kranika w Fo Guang Shan (na zdjęciach). Wszystko było po prostu opisane jako oolong. Wiele sobie obiecywałem po plantacjach herbaty w pobliżu Taipei, ale w dniu, gdy miałem je zobaczyć rozłożył mnie... covid.

03621733-b648-42ac-b24d-106dd58b9930
17516055-20ab-436e-8439-02d8b6fce246
331f0c73-ec07-45a7-882f-849509d3f928
Endrevoir

@Earl_Grey_Blue Oolong z kranika.... rewelacja!!


Z tego zdjęcia z herbatą, po kolorze bardziej mi to wygląda na palonego. Jak będziesz miał możliwość, spróbuj jasnego, dla mnie są najlepsze!

Zaloguj się aby komentować

Przed wami przedostatnia już pozycja z zestawu kolekcjonerskiego, oto Pu’er Dian Hong 2024!

Wbrew nazwie, herbata ta nie jest Pu’erem, tylko herbatą czarną. Swoją nazwę ta herbata zawdzięcza nazwie prefekturze z której pochodzą liście tej herbaty.  Zgadza się, z tej okolicy pochodzą popularnie(ale nieprawidłowo) u nas zwane herbaty czerwone, czyli pu’ery. Co ciekawe, stolica tej prefektury nazywa się właśnie Pu’er, choć do 2007 nazywała się Ning’er. Co jeszcze ciekawsze, przed tą nazwą do 1950 miasto to nazywało się… Pu’er xD Komunistyczne Chiny proszę państwa nie były w stanie się zdecydować jaką nazwę to miasto powinno się nazywać. 
Co do samej pisowni nazwy miasta jak i całego rodzaju herbat, to okazuje się że prawdziwie poprawną pisownią jest właśnie Pu’er, a nie Pu-erh, jak pisałem to wcześniej. Cóż, człowiek uczy się całe życie ;) 

Przechodząc do samej herbaty. Liście w wyglądzie są bardzo podobne do wczorajszej Matai Gushu Dian Hong, choć pachną troszkę inaczej. W  Pu’er Dian Hong czuć ziołowość, której brak w Matai Gushu. Parzyłem ją również w gaiwanie, również wrzątek. 75ml wody/4g herbaty, więc tak jak wczoraj.  Na początku parzyłem zgodnie z zaleceniem sklepu, jednak szybko zdałem sobie sprawę że ktoś nie podumał, bo herbata zaczęła być mocno przeparzona Parzyłem więc tak:
15s
15s
25s
40s(tutaj zdałem sobie sprawę że zaczyna być za mocno, więc skróciłbym do jakiś 30-25s)
40s
55s
1:10
1:25
1:40
2:20
Można było parzyć dalej, sklep podaje że herbata wytrzymuje aż 15 parzeń, ale ja nie dałem rady. Przejdźmy więc do naparu. Ładny, brązowo-czerwony napar, który ma dość wyraźny, słodko-wędzony zapach. Nie jest to jednak taki smród jak opisywany przeze mnie Malawi Thoylo Moto, herbata ma dość fajny zapach, W smaku również czuć tą wędzoność, ale na pierwszym planie jest mocna słodowość. Herbata jest trochę cierpka, ale do przeżycia. Gdzieś na 4 planie delikatna ziołowość. 
Herbata jest opisywana przez sklep jako klasyczny smak herbat typu dianhong. Dla mnie osobiście szału nie ma, już lepsza była wczorajsza. Ale to nie tak że mi się ją źle piło, jakby tak było to bym skończył na 4, nie na 10 parzeniu ;) 

Przejdźmy do porównania 2 ostatnich herbat. Obie są herbatami czarnymi z tego samego regionu, czyli właśnie dianhongami. Same liście herbaciane są bardzo podobne w obu herbatach, trochę jaśniejsze są w Matai Gushu. Osobiście mi bardziej się podoba zapach suszu Pu’er Dian Hong. 
Kolor naparu praktycznie niczym się nie różni w przypadku obu herbat, wyglądają tak samo. Za to w smaku i aromacie różnic kilka jest. Obie smakują mocno słodowo, różnicą jest to co na 2 planie. W Matai Gushu czuć trochę tej słodkości i miodu, za to Pu’er wali z piąchy wędzonymi nutami, gdzieś tam z tyłu ziołowość. Mi osobiście dużo bardziej pasuje Matai Gushu, ale to dlatego że nie jestem fanem wędzonych aromatów w herbatach Ogólnie obie herbaty dla mnie średnie+, ale jakbym miał wybierać to wolę Matai Gushu. 

#herbata #herbatacodzienna #hejtoherbata
28cf664b-8917-4f2d-ba51-8f614c40affb
5f196a30-8868-465c-a688-bbf71edbbe68
2d9ea2e5-94cb-4b99-aa56-24d81f05511e
Endrevoir

Znowu zapomniałem zmienić społeczności..... @bojowonastawionaowca pomozesz?

bojowonastawionaowca

@Endrevoir panie kochany, załatwione od ręki

Endrevoir

@bojowonastawionaowca to się nazywa obsługa, panie kochanieńki, dzięki!

Zaloguj się aby komentować

Zanim przejdziemy do 3 herbaty z zestawu, po raz kolejny zaczniemy od polecajki sklepu :D 

Dziś przedstawiam Matai Gushu Dian Hong 2024, czarną chińską herbatę z Yunnanu. Jest ona wytwarzana z bardzo starych drzew herbacianych, liczących ponad 100 lat. Drzewa z Matai - miejscowości z której pochodzi ta herbata są również wykorzystywane do produkcji surowej herbaty pu’er, której niestety nie było dane mi jeszcze spróbować, bo jak chciałem ją kupić to jej brakło :( 

Przechodząc do samej herbaty. Liście są prześliczne, długie skręcone listki, w suszu widać sporą ilość srebrnych listków. Liście pachą fajnie, świeżo. Samą herbatę parzyłem w gongfu-cha, w moim małym gaiwanie, więc na 75ml zużyłem ok 4g liści. Parzyłem wrzątkiem.
Tutaj w ramach ciekawostki napiszę, że podczas pierwszego parzenia, robiłem również inną herbatę żonie, przez co pierwsze 2 parzenia MASAKRYCZNIE WRĘCZ przeparzyłem, przez co herbata wyszła baaaaardzo intensywna. Byłaby pijalna, gdyby nie końcówka czarki, na której wyszło mnóstwo cierpkości. Liście więc poszły do kosza i zrobiłem próbę nr 2!

Pierwsze 2 parzenia 10s, każde następne +5s. Skończyłem na 9, wydaje mi się że idealnie, bo to ostatnie już nie było takie aromatyczne. Herbata w smaku i aromacie jest bardzo klasyczna. Mocna, intensywna, bardzo słodowa. Sporo słodkości, ta szczególnie w aromacie naparu. Żadne wodotryski, po prostu porządna czarna herbata.

#herbata #herbatacodzienna #hejtoherbata
c1bfb9a1-6420-40cb-adbe-26ff100c9cb5

Zaloguj się aby komentować

Czas na drugą herbatę z zestawu, przed wami Gruzińska Ramiz 2024

Jest to herbata z ogrodu 86letniego pana Ramiza, z miejscowości Chakvi, obok Batumi. W tym miejscu narodził się styl tworzenia herbat, który zapoczątkował właśnie pan Ramiz. Herbata z tergo ogrodu kiedyś była w stałym asortymencie sklepu, ale ze względu na wiek właściciela ogrodu, herbaty z rok na rok tworzy się coraz mniej, a popyt nie maleje. 

Herbaty gruzińskie mają dość ciekawą historię, sięgającą lat 80 XIX wieku, kiedy rozpoczęto masową produkcję. Oczywiście sięgnięto po chińskie szczepy herbat, ściągnięto specjalistów z Chin, co w latach 20 XX wieku przyniosło efekt, tworząc nowe kultywary herbat dostosowanych do warunków panujących w Gruzji. Wszystko by szło idealnie gdyby nie… komunizm. Oczywiście władze ZSSR musiały się wpierniczyć w produkcję herbaty, chcąc się uniezależnić od importu z Chin i Indii. Chcąc zwiększyć produkcję zaczęli nawozić ziemię, stosować masę pestycydów, dzięki czemu całkowicie wyjałowili glebę. Z tego powodu zamiast produkcja się zwiększyć, spadła niemal do 0. Po upadku związku radzieckiego(celowo z małej) większość ogrodów została opuszczona i zdziczała. Dopiero w XXI wieku część ogrodów została odnowiona i przywrócona im chwała.

Sama herbata opisywana dzisiaj ma dość ciekawy proces produkcyjny. Po zbiorze(oczywiście ręcznym), herbata jest poddawana długiemu jak na standardy herbaciane procesowi więdnięcia, trwającym od 12 do nawet 14h. Po tym czasie liście są ręcznie ugniatane i zwijane, czemu zawdzięczają swój śliczny wygląd. Później są zostawiane pod przykryciem na całą noc, żeby mogły sobie zciemnieć, a suszenie liści trwa od 1 do nawet 3 dni, oczywiście bez maszyn, wszystko ręcznie. Prawdziwa ręczna manufaktura.

Przechodząc do samej herbaty. Zacznijmy od liści, które są wprost piękne, długie, poskręcane. Pachną również ładnie,, dymnie, owocowo. Sama herbata jest pierwszą herbatą czarną, którą parzyłem w gaiwanie. Użyłem do tego celu małego gaiwana w którym mieści mi się takie 75ml wody. Do tego ok 4.5g liści, parzyłem wrzątkiem. Wycisnąłem z tej herbaty 10 aromatycznych parzeń, acz od 9 czuć było spadek mocy. Próbowałem 12, robiąc już ekstremalnie długie parzenia ale to już nie było to. Długość parzeń: 
30s
30s
45s
60s
1:15
1:30
1:50
2:20
2:50
3:30
No i mili państwo, mamy prawdziwy sztos. Gaiwan nawet nie zdążył ostygnąć, piłem parzenie za parzeniem. Herbata ma wprost rewelacyjny zapach i aromat dymu, wędzonej śliwki, owoców. Trochę czekolady. Jest to jedna z najlepszych herbat jakie piłem, a na pewno najlepsza czarna herbata jaką mi było dane. W zestawie dostałem 40g tej herbaty i myślę że wyjdzie ona dość szybko. Dla mnie już dla samej tej herbaty warto było kupić ten zestaw :D 

#herbata #herbatacodzienna #hejtoherbata
4fb6b269-c238-46a9-8ee7-d5f6ec5f7f19

Zaloguj się aby komentować

Przechodzimy do pierwszego dania głównego!

Pierwszą herbatą ze zbioru jest sencha Bihakkocha Yumewakaba 2024! Jest to zielona herbata tego samego twórcy co ostatnia. Sam człon “Bihakkocha” oznacza “herbata delikatnie utleniana”. 

Przechodząc do samej herbaty. Susz herbaciany ma  dla  mnie aromat skoszonej trawy, brakuje mi tutaj tych kwiatowych, słodkich aromatów Sayamakaori. Yumewakabę potraktowałem w sposób podobny do niej, ok 7g/250ml wody.
1 parzenie, ok 73 stopnie, 70s. Kwiatów - brak. Herbata jest gładziutka, może trochę mleczno-śmietankowa, ale dla mnie jest w niej sporo warzywka. 
2 parzenie, ok 80 stopni, 70s
3 parzenie, ok 80 stopni, 2,5minuty.

O kurde co za dziwny smak i aromat… To nie jest to co ostatnia herbata. Sklep zarzeka się że herbata powinna pachnieć jak osmantus(wujek google podpowiada że osmantus pachnie podobnie do jaśminu, jeżeli ktoś nie wie. Ja nie wiedziałem xD ). Nie czuć tego w ogóle. Za to jest mnóstwo nut warzywnych, w pierwszym parzeniu czuć trochę śmietanki. Herbata ogólnie jest bardzo gładziutka i wchodzi całkiem nieźle w 1 parzeniu, później mnie bardzo zmęczyła. Ale bardzo długo czuć ją już jakiś czas po wypiciu, mocno oblepia gardło. 

Porównajmy te herbaty trochę… W wyglądzie samego suszu, wygrywa zdecydowanie Yumewakaba. Igiełki liści są większe, w Sayamakaori jest sporo mniejszych kawałków czy wręcz pyłu. Jednak susz dla mnie lepiej pachnie w Sayamakaori, jest sporo kwiatów i owoców, ale ja jestem zakochany w kwiatowych oolongach więc nie jestem obiektywny :P 

Sam napar również się różni, w pierwszej był jaśniejszy i klarowniejszy, za to druga była jednak trochę ciemniejsza i bardziej mętna. Kolor mniej więcej miały podobny, żółto-zielony. W smaku i zapachu u mnie zdecydowanie wygrywa Sencha Sayamakaori, acz dłużej utrzymywał się w ustach smak  Yumewakaby. 

To było bardzo ciekawe doświadczenie, porównywać herbaty które teoretycznie powinny być podobne a u mnie wyszło to jednak inaczej.

Na zdjęciach porównawczych, Bihakkocha jest po prawej stronie.

#herbata #herbatacodzienna #hejtoherbata
2a692599-d0f3-4c98-857e-87f4d761ba18
c98dbb45-6699-41e6-be09-08b0ff3adab6
60dacdef-04ff-4272-bde5-875e4dfc72ca

Zaloguj się aby komentować

Zgodnie z wczorajszą zapowiedzią, zaczynamy! Zanim przejdziemy do dań głównych, na sam początek przystawka, którą zaproponował sam sklep, czyli Sencha Sayamakaori 2024!

Jest to moja pierwsza porządna, japońska sencha więc nie mam za bardzo z czym jej porównywać.

Co ciekawe ta herbata proces więdnięcia przechodzi nie tradycyjnie na słońcu, ale… pod lampami UV! Dzięki zastosowaniu lamp można dużo lepiej panować nad procesami zachodzącymi w herbacie, dzięki czemu uzyskujemy herbatę dużo lepszej jakości. Ta herbata dzięki swojemu procesowi tworzenia zaczyna być już czymś pomiędzy herbatą zieloną a oolongiem.

No dobra, a czym jest to całe więdnięcie? To naturalnie postępujący proces obumierania liści, który rozpoczyna się w momencie zerwania liścia z krzewu. Liść zaczyna tracić wodę i rozpoczyna się powoli proces więdnięcia enzymatycznego. To w procesie więdnięcia znikają i pojawiają się substancje chemiczne które odpowiadają za aromat herbaty! Dlatego więc odpowiednie panowanie nad tym procesem jest niezwykle ważne. To promienie UV ze słońca(albo jak w powyższym przypadku z lamp UV) uszkadzają liście i odpowiadają za procesy które odbywają się w liściach. Proces więdnięcia liści jest bardzo ważny w tworzeniu herbat oolong i białych. Do II wojny światowej był również używany w Japonii do wytwarzania senchy, ale po IIWŚ Japończykom zmienił się smak i woleli herbaty o aromatach bardziej morskich i umami, które dużo lepiej się zachowują przy pominięciu tego procesu. W XXIw Japończykom po raz kolejny się zmienił smak i twórcy herbat wracają do korzystania z procesu więdnięcia. 

Samo parzenie jest ciekawe, ponieważ po raz pierwszy spotkałem się ze zmianą temperatury wody której się używa do parzenia. Ale najpierw proporcje. 250ml wody, ok 7g suszu. Celowałem zawsze w środek zakresu temperatur Parzenia:
1 parzenie, woda 70-75 stopni, czas ok 70s - tutaj zaznaczę że delikatnie przeparzyłem, na przyszłość skróciłbym parzenie do okrągłej minuty
2 parzenie, woda 75-80 stopni, czas ok 25s,
3 parzenie, woda 80-85 stopni, czas ok 75s.
Można jeszcze zrobić 4 parzenie, ale ja nie byłem w stanie przepić już więcej herbaty bo jednocześnie piłem herbatę z zestawu woda jak w 3, czas 3-4min. Herbata ma w zapachu suszu jak i w aromacie coś z oolonga, tak jak sklep obiecuje w opisie. Są kwiaty, jest trochę owoców. Nie jest tego jednak dużo, czuć jednocześnie sporo nut warzywnych, żona nawet porównała to do szczawiu, i coś w tym jest Jest to na pewno herbata ciekawa ale raczej nie moje smaki.

#herbata #herbatacodzienna #hejtoherbata
ae8a4a9e-0dd5-4603-b2c4-1e468e9620e5

Zaloguj się aby komentować

Wchodzimy z herbatkami na zupełnie nowy poziom!

Spełniłem moje małe herbaciane marzenie od dłuższego czasu zastanawiałem się nad zakupem specjalnego zestawu herbat w sklepie którym zwykle się zaopatruję. Jest to zestaw kilku(zwykle 3-6) ciekawych, nie do kupienia w normalnej sprzedaży herbat. Zestaw pojawia się raz na kilka miesięcy(co edycję jest inny). I tak planowałem rok ale raz szkoda mi było kasy, raz mi nie podszedł zestaw.... Aż w końcu przyszedł mój czas. Jest!

Piękne opakowanie, w środku 4 herbaty, do każdej herbaty dokładny opis co to jest, skąd pochodzi, jak należy parzyć. Sklep naprawdę się postarał.

Tak więc chciałbym rozpocząć mini serię(bo tylko 6 odcinków, może zrobię 7 podsumowujący) opisujący wrażenia z zestawu degustacyjnego Nie obiecuję że posty będą codziennie, ale dołożę wszelkich starań żeby były max co 2 dni.

Jeżeli ktoś się zastanawia dlaczego postów będzie 6, a herbat w zestawie jest tylko 4, odpowiadam: sklep zaproponował dokupienie 2 dodatkowych herbat w celu przeprowadzenia degustacji porównawczej. Stwierdziłem że dlaczego nie, opis zaproponowanych herbat był bardzo ciekawy i zakupiłem 2 kolejne. Tak więc będę robić coś czego jeszcze nie próbowałem. Mam nadzieję że wam się spodoba, ja już się nie mogę doczekać.

Gaiwany w dłoń i parzymy!

#herbata #herbatacodzienna #hejtoherbata
b423c608-242c-4cd0-9c51-88baf5d55d00
vrkr

@Endrevoir Gdy się krzywo spojrzy na taką paczkę, to widać cherbata.pl

Zaloguj się aby komentować

Na dobre rozpoczęcie weekendu najlepsza jest herbata

Dzisiaj kolejny gratis który znalazłem w swojej półce herbacianej(jeszcze z 2 gratisy znalazłem, mam zdecydowanie za dużo herbat xD). Mianowicie Guangxi Liu Bao. Jest to herbata tworzona w stylu heicha. A co to znowu za nowy typ herbaty??

Otóż mili Państwo, wcale nie nowy, ponieważ herbaty Liu Bao mają historię niewiele młodszą niż Chrzest Polski. Pierwsza wzmianka o tej herbacie jest datowana na 987 NE. Heicha jest herbatą podobną w smaku, wyglądzie oraz procesie produkcji do pu-erhów, ale pu-erhami nie są. Otóż pu-erhami można nazwać herbaty które są:

  1. z prowincji Yunnan, 
  2. wytwarzana z odmiany wielkolistnej Camellia sinensis, 
  3. przechodząca suszenie na słońcu, 
  4. dojrzewająca.

No i tutaj mamy sporo nieścisłości, ponieważ Liu Bao: 

  1. pochodzi z prowincji Guangxi,
  2. wytwarzana jest zazwyczaj z odmiany Camellia sinensis o liściach średniej wielkości,
  3. suszona tradycyjnie przez ogrzewanie płonącym drewnem, lub współcześnie w piecach, 
  4. przechodzi dojrzewanie, chociaż w przypadku obu herbat procesy te nieco się różnią.

Jak widzicie, dla purystów herbacianych Liu Bao =/= pu-erh, choć w zdecydowanej większości sklepów te herbaty stoją zwykle na tej samej półce. Sami chińczycy nazywają heiche herbatą czarną, ale jako że u nas  przyjęło się że czarna herbata to zupełnie inny rodzaj, to można spotkać nazwę herbata ciemna

Przechodząc do samej herbaty. Zaparzyłem ją w gaiwanie, 5g/100ml, wrzątek. Na początek 5s przepłukania liści, później 3 pierwsze parzenia 10s, każde kolejne+5s, ostatnie 2+10s. wykonałem w sumie 9 parzeń. Kolor naparu wyszedł trochę mniej intensywny niż pu-erha. Herbata jest bardzo intensywna w smaku, czuć bardzo aromaty drzewne, jakby się mocno przytulić do wielkiego drzewa. Zdecydowanie nie czuć tutaj tych mokrych, błotnych aromatów z dojrzałych pu-erhów. Tak samo nie ma tutaj aromatu ryby, choć w zapachu samego suszu trochę tej rybki czułem. Dostałem próbkę jako gratis do ostatniego zamówienia, ale na 99% to nie będzie moje ostatnie Liu Bao w życiu. Być może nawet spróbuję jakiegoś droższego, bo herbata naprawdę mi zasmakowała. 

#herbata #herbatacodzienna #hejtoherbata
5216fd5c-5551-461a-86be-37cdfef45f01

Zaloguj się aby komentować

Pogoda herbaciana, to trzeba pić!

Przed wami herbata oszustwo! Oto Hiszpańska Mandarynka!
Dlaczego oszustwo? Po pierwsze: Cóż, jak widzę że herbata nazywa się tak jak powyżej to oczekuję że w składzie będzie choć skórka z mandarynki, a najlepiej suszone kawałki tego owocu. Nic z tych rzeczy! Tutaj oprócz chińskiej czarnej herbaty mamy skórkę z pomarańczy(blisko ale to jednak nie mandarynka) oraz płatki róży. Do tego mamy również olejek pomarańczowy.
Drugie kłamstwo jest wg mnie gorsze. Jak otworzyłem torebeczkę uderzył we mnie REWELACYJNY zapach cytrusów. Susz pachnie bosko. Niestety te fajerwerki uciekają bezpowrotnie jak tylko zaparzymy herbatę… 
Parzyłem standardowo: 5g/250ml wrzątku, 1 parzenie 2 min, 2 parzenie 4min. Herbata dosłownie delikatnie pachnie cytrusami, w smaku również jest bardzo nijaka. Całkowity zawód dla mnie. Całe szczęście dostałem ją w gratisie bo jakbym wydał na nią kasę to bym się wkurzył srogo. 

#herbata #herbatacodzienna #hejtoherbata
f5081b90-a995-4b48-8e1a-e8ddd91ae22d

Zaloguj się aby komentować

Dobra, trzeba wracać do tagu!

Dziś przedstawiam wam Guangxi Silver Needle, czyli białą herbatę która jest zrobiona tylko i wyłącznie z najmłodszych, jeszcze nie rozwiniętych pąków liści herbacianych.

Powiem szczerze że zabierałem się do tego posta jak pies do jeża. Mam ogromny problem z tą herbatą. To nie jest tak że ona mi nie smakuje.... Ona dla mnie po prostu nie ma smaku. Próbowałem ją parzyć w gaiwanie, w czajniczku, w zaparzaczu, długo, krótko, wodą cieplejszą, zimniejszą... Nic z tego nie wychodziło, po prostu delikatnie zabarwiona woda. Aż w końcu olśnienie. Cold Brew!

Herbata cold brew jest herbatą idealną na gorące dni, bo robi się ją w lodówce. Wrzuca się liście herbaciane do chłodnej wody i pozostawia na kilka godzin w lodówce. W efekcie powstaje przyjemnie chłodny i orzeźwiający napój idealny na pogodę jak dziś. Dla mnie cold brew był ostatnią próbą dla tych srebrnych igieł. Wrzuciłem do dużego kubka(ok400ml) 5g liści, zalałem wodą z dzbanka filtrującego i zostawiłem w lodówce na 8h. No i w końcu coś poczułem!

Napar wyszedł tak jak zawsze, tylko delikatnie zabarwiony złoto-zielonymi refleksami. W smaku i zapachu w końcu coś zaczęło się dziać. Herbata pachnie dość słodko, w smaku tej słodkości też trochę jest, dla mnie jakby od miodu gryczanego, poza tym czuć fajne orzeźwienie. Ewidentnie te igiełki lubią cold brew.

Pewnie jeszcze "zaparzę" tą herbatę jeszcze w taki sposób, spróbuję zrobić co najmniej 2 takie "parzenia". Na pewno jednak więcej jej nie kupię, zbyt się z nią natrudziłem.

#herbata #herbatacodzienna #hejtoherbata
6f5af552-7b0f-4df6-accc-57dde8e0f0c0
UmytaPacha

@Endrevoir co to za usuwanie? ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Endrevoir

@UmytaPacha Aaaaaa zapomniałem społeczności ustawić.... a przy okazji nie skopiowałem posta i musiałem go napisać od nowa xD

AdelbertVonBimberstein

@Endrevoir ze społecznością następnym razem zgłoś swój post z prośbą o zmianę społeczności.

Metoda zaakceptowana przez #nowywlascicielhejto a i moderatorzy będą mieli co robić (atomowy uwielbia bawić się w społeczności).

Zaloguj się aby komentować

Szukam jakiegoś energetycznego naparu. Coś co mogę zalać na szybko wrzątkiem w termosie i wrzucić do auta jak jadę rano do pracy i nie mam czasu na zaparzenie dobrej kawy.

Do tej pory moim planem B była czarna herbata pół na pół z mate (na zdjęciu) i to jest pewnie najpopularniejsza opcja. Pijałem też czasem mate instant w torebkach, ale szukam alternatyw. Jakaś herbata z kofeiną? xd Co polecacie?

#herbata #kawa #gotujzhejto
a08cc8b3-e42f-42ed-b78c-c242e67e42a8
splash545

@lukmar to czemu nie yerba mate po prostu? Możesz nawet zimną wodą zalewać i też się 'zaparzy', choć wolniej

lukmar

@splash545 bo chcę spróbować czegoś nowego ¯\_( ͡° ͜ʖ ͡°)_/¯

bishop

Tylko yerba w takim wypadku. Taragui Energia, z dodatkiem kofeiny chyba najmocniejsza na rynku. Powodzenia po niej *machający papież.jpg*

lukmar

@bishop yerba odpada z racji na to, że chcę coś co jestem w stanie w 30 sekund wrzucić w torebce do kubka, zalać wrzątkiem i jechać. Wiem że są yerby instant w torebkach, ale jakoś mnie nie przekonują.

bishop

@lukmar to chyba pozostaje ekstrakt z kofeiny, który możesz dodawać do herbaty. Nie ma nic pomiędzy co zrobisz w minute oprócz kawy rozpuszczalnej

wonsz

@lukmar musi być gorące? Bo jeśli nie to w jakimś french pressie zalej zimną wodą kawę...wieczorem dnia poprzedniego to rano będziesz miał cold brew. Do tego mleko i kostki lodu i na lato w tym termosie jak znalazł.

lukmar

@wonsz O, w sumie dobry pomysł. Na lato będzie jak znalazł. Dzięki, pewnie wypróbuję.

Zaloguj się aby komentować

Deszczowa pogoda, aż jesień się przypomniała. Na taką pogodę najlepsza jest.... herbata!

Dzisiaj piję Gongting Shu Pu-erh 2018, jest to dojrzały pu-erh, którego liście zostały zebrane jak sama nazwa wskazuje w 2018 roku. Liście dojrzewały 3 lata, po których zostały sprasowane w klasyczne ciastko o masie 200g. Ja sobie kupiłem tylko 50g tej herbaty, dlatego przyszło mi kilka kawałków tego ciastka. 
Samo słowo Gonting oznacza “imperialny, pałacowy”, co dla liści herbaty pu-erh oznacza najmłodsze listki oraz pąki w krzewie. W samym ciastku widać bardzo ładnie jasne listki, co jest oznaką poprawnego dojrzewania herbaty.
Sklep opisuje tą herbatę jako lekką o delikatnych nutach. No powiedziałbym że się nie zgadzam… Już od razu po otwarciu torebki uderza dość mocny aromat ryby, który bardzo wielu odstraszy od tej herbaty. Powiem szczerze że również jak otworzyłem torebkę pierwszy raz przy dostawie to jakoś nie miałem ochoty na jej spróbowanie. Ale w końcu przyszedł czas i na nią.
Herbatę parzyłem w gongfu cha, do gaiwana(100ml) wrzuciłem ok 6g suszu, zalałem ją wrzątkiem który przestał bulgotać. Pierwsze 4 parzenia 10s(tutaj mała uwaga, trzecie parzenie wyszło mi za mocne więc je bym delikatnie skrócił następnym razem, do 5-7s), każde następne wydłużałem o 5s, ale jeżeli ktoś ma ochotę na trochę delikatniejszy napar to spokojnie może wydłużać o 10s. Łącznie zrobiłem 9 parzeń. Kolor naparu jest od jasno czerwonego przez pierwsze 2 parzenia do intensywnie czerwonego w kolejnych. Aromat i smak: pierwsze parzenie było czuć delikatnie tą rybkę, później aromat ten znikł, ustępując klasycznym dla dojrzałych pu-erhów aromatom ziemisto-błotnym. Rzeczywiście, herbata nie jest tak intensywna jak opisywany przeze mnie kiedyś Pu-erh Menghai Tuo Cha, w którym dodatkowo nie czułem w ogóle zapachu ryby. 
Ta herbata(jak i wszystkie prasowane pu-erhy) ma niestety jedną drobną wadę, jak się ciasteczko już otworzy, to przy parzeniu w gaiwanie bardzo ciężko jest nie przelać choć część liści herbacianych razem z napojem. Jest to delikatna upierdliwość, ale cóż, jakoś jestem w stanie to przeżyć.

Herbata ogółem nie jest zła, na pewno minusem jest ten zapach suszu. Pewnie nie zamówię więcej, ale jest to herbata z której jestem w stanie czerpać przyjemność, a to jest najważniejsze :D 

#herbata #herbatacodzienna #hejtoherbata
6b5a8eba-7376-470d-bdbc-c22ca33d3e82

Zaloguj się aby komentować

Następna