Dzisiaj w kubku gości blend czarnej herbaty Earl Grey Imperial od francuskiej herbaciarni Mariage Freres. Stosunkowo często pytacie mnie o ulubionego Earl Grey'a - mogę zdecydowanie powiedzieć, że ten blend jest moim numerem jeden. Ale zacznijmy od początku. Bazę herbaty stanowią liście z pierwszego, wiosennego zbioru z indyjskiego Darjeeling. Wizualnie wyglądają one bardzo ładnie - są ciasno zwinięte, dosyć duże i jasne jak na herbatę ciemną. W zapachu suszu oczywiście dominuje olejek bergamotki, podbudowany słodkimi nutami. Jest sporo cytrusów, natomiast nie mogę powiedzieć że przykrywają one bazę.
Kolor naparu jest raczej jasno-czerwony z rubinowymi refleksami i bardzo fajnie zarysowanym aromatem. Dalej mamy tutaj oczywiście dużo bergamotki, natomiast jest on fajnie kontrowany nutami słodkimi. Jest trochę nut tostowych, ale też sporo owocowo-dżemowej słodyczy. Smak jest złożony i wielowymiarowy. Pierwszy łyk przypomina mi wgryzienie się w gorącego tosta, który został hojnie potraktowany cytrusowym dżemem. Jest słodko, nawet trochę zaklejająco, ale na szczęście w końcowej nucie pojawiają się bardziej wytrawne smaki. Jest trochę Darjeelingowych nut rosołowych (wbrew niespotykanemu deskryptorowi jest to smak zdecydowanie przyjemny i mi osobiście kojarzy się bardziej z takim warzywnym bulionem - jest mineralnie, wytrawnie i trochę "sucho"), jest trochę białych owoców (głównie winogron i liczi), a na końcu można wyczuć delikatne taniny i garbniki, które dodają lekkiej goryczki.
To zdecydowanie świetny Earl Grey. Bardzo złożony, świetnie skomponowany - no dzieje się w nim naprawdę dużo. Nie jest to raczej #herbatacodzienna bo przez złożoność może być męcząca. Osobiście, lubię zaparzyć sobie kubek, lub dwa, do dobrej książki.
21/∞
P.S. do połowy marca wpisy będą pojawiać się znacznie rzadziej (chyba, że znajdę jakieś lokalne ciekawostki herbaciane), gdyż ponieważ uciekam na wakację do kraju, który z herbaty znany nie jest ( ͡° ͜ʖ ͡°)
#herbata
@TheLastOfPierogi Czy lubisz mieszanki herbat z owocami lub przyprawami? Zauważyłem, że na tagu dominują herbaty bez jakicholwiek dodatków.
@Lasiuk hmmm, dobre pytanie! Generalnie moimi ulubionymi dodatkami do blendów są olejki eteryczne (np. bergamotkowy w Earl Grey, czy różany w opisywanym blendzie Eros) i płatki kwiatów (róży, bławatka, ślazu, lawendy - takich herbat też było trochę
Specjalnie zaparzyłem sobie właśnie blend Prince Vladimir od herbaciarni Kusmi, który zawiera przyprawy (cynamon, goździki, wanilię), olejki eteryczne cytrusowe (grejpfrut, mandarynka, bergamotka) i kawałki skórki cytrusowej. To taka wariacja na temat Earl Grey'a w duchu rosyjskich blendów - będzie to następna wrzutka na tagu. Postaram się dorzucać takich herbat więcej
@TheLastOfPierogi Mozesz polecic jakas dobra wyrazista zielona i sklep w ktorym zamowie? Nie wiem czy wyjde na ignoranta ale smakowo calkiem dobrze podchodzi mi ta butelkowana Soti o smaku naturalnym.
@hermes600 Pytanie numer 2: https://www.hejto.pl/wpis/dobry-wieczor-herbaciane-swiry-deg-deg-nie-regulujcie-odbiornikow-to-herbatacodz (tl;dr eherbata.pl i będzie Pan zadowolony).
Pytanie numer 1: i tutaj będzie trudniej bo raczej nie pijam zielonej herbaty, a już w szczególności herbaty japońskiej. Soti jest chyba z herbaty gyokuro, więc może warto pójść tym tropem? Z herbat chińskich możesz się zainteresować Enshi Yulu, które jest przetwarzane w sposób japoński ;).
EDIT: najlepiej kup n małych próbek różnych herbat zielonych (niektóre herbaciarnie sprzedają nawet po 10 gramów) i potestuj co Ci najbardziej smakuje. Herbata japońska jest trochę trudniejsza w parzeniu (łatwo ją przeparzyć), ale dalej nie jest to rocket science. Warto jednak skorzystać z termometra i minutnika, bo czasem granica między fajnym naparem, a niepijalnym gorzkim syfem to mniej niż minuta xD
Zaloguj się aby komentować