Dzisiaj w kubku gości blend czarnej herbaty Orient - Thé des Prophètes z serii LES CALLIGRAPHIES DU THÉ od francuskiej herbaciarni Mariage Freres. Kolekcja jest inspirowana kulturami herbacianymi świata, na puszcze widnieje napis "herbata" w języku hebrajskim. W tym przypadku mamy do czynienia z inspiracją szlakiem mirry i kadzidła (zwanego czasem szlakiem wolności), który łączył Arabię z Rzymem i światem śródziemnomorskim. Skład blendu jest nieznany, wiemy tylko, że użyto do niego owocu granatu.
Wizualnie susz składa się z długich skręconych liści (które prawdopodobnie odpowiadają za herbaciane body) wymieszanych w równych proporcjach z drobniejszymi, połamanymi herbacianymi liśćmi. Blend zawiera również czerwone, małe kawałki owocu granatu oraz płatki kwiatów ślazu. Zapach suszu jest zdecydowanie orientalny - ciężki, słodki, trochę korzenny i odrobinę owocowy w górnej nucie. Tak jak w przypadku innych herbat od Mariage Freres jest to raczej europejska fantazja na temat smaku i zapachu odległych krain, niż próba ich odtworzenia (początkowo takie podejście mnie drażniło, obecnie zacząłem je doceniać bo to kontynuacja XIX wiecznych trendów i spójna kontynuacja historii tej legendarnej herbaciarni).
Napar jest ciemno-brązowy, miejscami przechodząc w czerń. Zapach naparu jest znacznie delikatniejszy niż suszu. Jest dalej kadzidłowo, ale przebija się również wyraźnie owocowa nuta. Body jest ciężkie i wyklejające. Pierwszy łyk to mocne uderzenie kadzidła - perfumiarze przepadający za ciężkimi, arabskimi klimatami zdecydowanie będą zadowoleni. Wszystko kontrowane jest przez owocową słodycz. Bardzo lubię owoc granatu, ale nie jestem w stanie go wyczuć - nuta owocowa to bardziej takie tutti-frutti. Z nut herbacianych wyczuwam drobną cierpkość na finiszu.
To na pewno dobry blend, ale mnie nie zachwyca. Jest dla mnie zbyt perfumowany, a za mało herbaciany. Jednocześnie, nie mogę go ocenić źle bo dokładnie spełnia obietnice z opisu. Raczej pójdzie w świat, chociaż z pewnością zostawię sobie złotą, świecącą puszkę.
28/∞
#herbatacodzienna #herbata
@TheLastOfPierogi
Lubię te ładne puszki na herbaty. U mnie problem jest taki, że zawsze mi żal je wyrzucać, tylko co z nimi zrobić po czasie
@kosik ja mam problem w drugą stronę - mam sporo herbat w torebkach, a z puszek się jednak łatwiej korzysta. Mam też oczywiście nieśmiertelną puszkę herbaciarną ze wszystkimi śrubami i innymi "przydasiami" do której nigdy nie zaglądam :D.
Część herbaciarni sprzedaje też "wypełniacze" do puszek w cenie o te kilkanaście złotych taniej i to jest jakaś metoda :).
@TheLastOfPierogi u mnie dziś zielona putuo cha, odkopałem z szafy, kupiona chyba z 2 lata temu i zaskoczyło mnie, że jak na tak starą zieloną jest wciąż smaczna
@ranunculus nice! Z ciekawości, jak przechowywana? Mam wrażenie, że szczelne torebki strunowe dają najlepszy efekt :).
@TheLastOfPierogi w kartonowym pudełeczku i w środku woreczek (ale otwarty, najwyraźniej już kiedyś ją piłem)
@TheLastOfPierogi słyszałem pozytywne opinie na temat herbat tej firmy
jeżeli chodzi o takie herbaty w stylu europejskim to mój numer jeden. Jak będziesz miał okazję to koniecznie spróbuj (niestety są ciężko dostępne w Polsce), najlepiej chyba zacząć od popisowego blendy Marco Polo (kiedyś recenzowałem go na tagu ;) ).
Zaloguj się aby komentować