Siema herbaciane świry! ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Dzisiaj w kubku gości blend czarnej herbaty Eros od francuskiej herbaciarni Mariage Freres. Sam producent opisuje tę mieszankę jako kwiatową herbatę dla zakochanych (prawie udało mi się wyrobić na Walentynki xD). W skład blendu wchodzą płatki ślazu, hibiskusa oraz róży. Sam wizual jest naprawdę atrakcyjny - widać suszone kwiaty oraz skręcone liście czarnej herbaty. Zapach suszu jest bardzo intensywny i kwiatowy. Bardziej w stronę wizyty w kwiaciarni i zanurzenia twarzy w najbardziej wonnych różach, niż wiosennej przechadzki po łące. 
Napar jest bursztynowy i pachnie nawet mocniej niż susz. Kwiaty przykrywają absolutnie wszelkie nuty pochodzące od liści herbacianych. Jest bardzo dużo róży (zarówno płatków jak i olejku), trochę lawendy. Hibiskus mimo obecności w składzie jest kompletnie niewyczuwalny. Smak jest bardzo jednowymiarowy, z kwiatową słodyczą i perfumą na miejscu pierwszym. Przy dłuższym parzeniu wychodzi trochę tanin i garbników, które trochę kontrują róże i wszechobecny perfum. 
No zdecydowanie nie jest to moja ulubiona herbata - za bardzo jednowymiarowa. Z drugiej strony, nie jest to zła "herbata koncepcyjna" - po prostu nie jestem jej targetem. Zdecydowanie polecam na randkę, ale więcej niż jeden kubek może zmulić.  
19/∞ 
#herbata #herbatacodzienna
baf6729f-0760-4830-b7f6-b63fc1704345

Zaloguj się aby komentować