Zaloguj się aby komentować
#herbatacodzienna
Dzisiaj w kubku gości jeden z moich najciekawszych Earl Grey'ów, czyli Earl Grey Pu-erh od francuskiej herbaciarni Mariage Freres (herbata jest sprzedawana tylko i wyłącznie w torebce, więc na zdjęciu widnieje puszka zastępcza
Sam susz wygląda fajnie - nie jest on sprasowany w żaden z tradycyjnych kształtów, liście są duże, zrolowane i są zachowane naprawdę dobrze (co potwierdza też szybkie zerknięcie w fusy). Zapach jest bardzo jednowymiarowy i da się wyczuć tylko bergamotkę. Where piwnica/skóra/koński pot? No nie ma nic z tych rzeczy, w ślepym teście nie rozpoznałbym jej od klasycznego Earl Grey'a opartego na czarnej herbacie. Napar jest bardzo ciemny z rubinowymi refleksami. Znacznie więcej dzieje się w zapachu naparu - jest mokra, zapleśniała piwnica przechodząca w taką słodką nutę. W smaku jest nudno - są nuty typowe dla pu erha shu (chociaż producent nie wyszczególnia, czy mamy tutaj do czynienia z pu erhem surowym/gotowanym), czyli ziemia/pleśń/osławiona piwnica + na drugim planie cytrusa. Pierwsze skojarzenie - europejskie pu erhowe blendy w torebkach aromatyzowane cytrusami. To mogła być naprawdę dobra herbata, ale zabrakło IMHO lepszej bazy i może subtelniejszego aromatyzowania. IMHO nie warto, herbatę spiję do końca, ale nie kupię po raz drugi.
Nie warto parzyć inaczej niż po europejsku i raczej tylko raz.
#herbata
Zaloguj się aby komentować
Dzisiaj w kubku gości pu erh shu ("gotowany") od Xiaguan Tuocha z roku 2015. Mam wyjątkową słabość do tego konkretnego ciastka, gdyż mam go od kompletnej młodości i było to jedno z pierwszych pu erhowych ciastek w mojej kolekcji. Trochę ćwiczyłem na nim zarówno przechowywanie, jak i dojrzewanie pu erhów.
Susz jest bardzo ładny z widocznymi pojedynczymi liśćmi i tipsami. Nie jest skompresowany mocno, bez problemu można odłamać porcję herbaty do parzenia. W zapachu suszu dominuje mokra piwnica, ziemia i świeżo wygarbowana skóra. Sam napar jest bardzo elegancki, ciemno-rubinowy, gęsty i aksamitny. Mimo obróbki, w aromacie naparu wyczuwam więcej nut z "surowego" (sheng) pu erha - skórę, orzech, nawet delikatne toffi. Wiadomo, że pamięć dotyczącą smaków znacznie blednie z czasem, ale bardzo podoba mi się to jaką ewolucję przebyło to konkretne ciastko. Od bardzo intensywnego, piwnicznego smaku i aromatu, do ciekawszych skórzano-dymno-orzechowo-słodkich. Gdybym nie wiedział, że jest to shu to mógłbym się pomylić. Samo ciastko, w momencie zakupu wyniosło mnie mniej niż 50 PLN (z darmową wysyłką z Chin) i warto było je wyleżakować. Mam jeszcze kilka zamkniętych ciastek tego rodzaju, więc pewnie kiedyś do nich wrócę.
#herbata #herbatacodzienna
Zaloguj się aby komentować
Zostań Patronem Hejto i tylko dla Patronów
- Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
- Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
- Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
- Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Nie regulujcie odbiorników to #herbatacodziennaekstra (czyli wpisy na tematy okołoherbaciane, można czarnolistować jak kogoś interesują tylko i wyłącznie recenzje)! W dzisiejszym odcinku odpowiedź na pytanie jak @TheLastOfPierogi kupuje herbatę. Chcę na początku, żeby to dobrze wybrzmiało - ten post nie aspiruje do miana przeglądu polskiego/europejskiego rynku internetowych sklepów herbacianych. To jest tylko i wyłącznie zestawienie sklepów w których robię zakupy. W dzisiejszym poście zajmiemy się sklepami polskimi i tymi z UE, w następnym planuje poruszenie tematu zakupu herbaty bezpośrednio w Chinach. Druga istotna informacja - jestem tylko i wyłącznie konsumentem i w życiu nie zarobiłem ani grosza na tym hobby (za to trochę kasy straciłem, ale o tym we wpisie o kupowaniu w Chinach). No dobra, to skoro kwestie formalne mamy za sobą to możemy przejść do mięska ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Sklepy polskie:
-
https://eherbata.pl/ - i tutaj zdecydowanie muszę powiedzieć, że jest to sklep na absolutnie najwyższym poziomie jeżeli chodzi o zarówno wybór herbat, jak i ilość informacji odnośnie oferowanych produktów (bardzo doceniam jak szczegółowe potrafią być opisy herbat - łącznie z informacją dlaczego zostały one włączone do oferty, oprócz tego herbaty segmentu "premium" są mają podany rocznik*, kultywar**, czy dokładną lokalizację ogrodu herbacianego). Generalnie podejście przypomina mi te ze sklepów winiarskich. Jeżeli chodzi o ceny - oferta jest zróżnicowana, są herbaty tańsze, w średniej cenie i relatywnie bardzo drogie. Dają darmowe próbki do zamówienia.
-
https://kusmitea.pl/ - bardzo długo myślałem, czy uwzględniać ten sklep w zestawieniu. Przeważyła ostatnia obniżka ceny (podobnież pernamentna) herbat torebkowanych w pudełku o 25%. Obecna cena ułatwia mi odpowiedź na pytanie: "Jakiego Earl Grey'a kupić?". Francuska marka herbaty Kusmi oferuje kilka fajnych wariacji na temat klasycznego Earl Grey'a - jedną z nich widać na zdjęciu poniżej ;). Osobiście jednak, jeżeli chodzi o ratio ceny do jakości to w przypadku Kusmi wydaje mi się, że wypada ono najgorzej ze wszystkich podanych sklepów. Dają darmowe próbki do zamówienia.
-
https://www.pu-erh.sk/ - bardzo fajny wybór pu erhów (zarówno shu, jak i sheng). Można kupić całe ciastka jak i gramowe próbki. Posiadają w ofercie naprawdę stare i ciekawe herbaty. Na terenie UE darmowa dostawa od 100 euro. Dają darmowe próbki do zamówienia.
-
https://www.ichigo.sk/ - w zasadzie mógłbym skopiować to co wyżej, łącznie z darmową dostawą od 100 euro :). Dają darmowe próbki do zamówienia.
-
https://www.mariagefreres.com/ - czyli sklep francuskiej herbaciarni Mariage Freres (w niektórych kręgach kultowe, ja osobiście wybitnie lubię ich blendy i uważam, że są o dwa poziomy wyżej nad wymienianym wyżej Kusmi). Niestety, nie oferują darmowej wysyłki, co gorsze jej koszt jest progresywny i zwiększa się w zależności od wagi przesyłki (paczka leci samolotem i do mnie trafia w zazwyczaj w mniej niż 24 godziny). Na stronie czasem pojawiają się naprawdę dobre oferty (np. noworoczne Fukubukuro, gdzie można było dostać korzystnie wycenione zestawy herbaciane "w ciemno"), które rozchodzą się w przeciągu dnia-dwóch. Nie dają próbek
*wbrew pozorom nie jest to hipsterska fanaberia - duża część herbat będzie z czasem traciła na jakości. Dotyczy to zwłaszcza herbat dosyć delikatnych, raczej nie polecam leżakowania większości herbat białych, czy zielonych. Kiedyś popełnię wpis o dojrzewaniu herbat
**inaczej odmiana uprawna. Też temat na wpis kiedyś
#herbata #herbatacodzienna
Zaloguj się aby komentować
Dzisiaj w kubku gości blend Earl Grey French Blue od francuskiej herbaciarni Mariage Freres. Wizualna strona suszu mnie naprawdę urzeka - są pojedyncze rolowane liście herbaty i całe niebieskie kwiaty bławatka. Susz pachnie obłędnie - jest intensywna bergamotka, są nuty kwiatowe (ale takie bardziej kwiaciarniane niż łąkowe), jest trochę herbacianej goryczki. Autentycznie jestem w stanie zrozumieć dlaczego w Polsce herbaty te sprzedają głównie perfumerie. Jeżeli lubisz większą subtelność to odpuść sobie ten blend.
To jedna z niewielu herbat w mojej kolekcji, które uważam za ciężkie do parzenia i rzadko kiedy wychodzi mi satysfakcjonujący napar. Krótkie parzenie powoduje, że cała earlgrey'owa dobroć zostaje na suszu, długie potrafi wyekstrahować za dużo nieprzyjemnej goryczki. Osobiście sypię jej trochę mniej niż inne blendy oparte o czarną herbatę, parzę dłużej i korzystam z wody 95 C. W smaku dzieje się dużo, chociaż herbata jest tu zaledwie tłem do aromatu bergamotki i bławatka. Jest kwiatowo, bardzo świeżo i przyjemnie. Nie jest to herbata wielka, ba nie postawiłbym jej nawet w TOP 5 Earl Grey'ów z Mariage Freres. Mimo wszystko, ma ona swój urok - chociaż w podobnych klimatach znacznie większe wrażenie robi na mnie mieszanka (również od Mariage Freres) Earl Grey Provance z kwiatami lawendy, która wydaje mi się być po prostu ciekawsza.
#herbatacodzienna #herbata
Zaloguj się aby komentować
Dzisiaj w kubku gości pu erh sheng (zwany czasem "surowym") Xiguan Tuocha. To jedno ze starszych gniazd (bo tak się ten kształt nazywa) w mojej kolekcji, herbata została sprasowana w roku 2010, czyli pewnie w tym roku stuknie 15 lat od zbiorów. Generalnie, uważam że surowe pu erhy z tej fabryki są bardzo wdzięcznym pu erhami nadającymi się do leżakowania - młode nie są specjalnie drogie, a stare nie tracą na wartości ( ͡° ͜ʖ ͡°). Co chyba najważniejsze - są to bardzo dobre surowe pu erhy, łagodniejące i rozwijające swój smak z czasem.
Sam susz pachnie skórą, ale zapach jest bardzo delikatny. Wizualnie widać zarówno zrolowane liście jak i pojedyncze tipsy. Ten konkretny egzemplarz był sprasowany raczej lekko, bez problemu mogłem odłamać porcję do parzenia. Liście odchodzą w całości, pyłu nie ma dużo - IMHO nie trzeba suszu płukać, ale ilu spijaczy pu erhów, tyle preferencji. Sam napar pachnie skórą i wanilią (ale skręcającą w taką stronę beczkową, z deliaktnymi taninami i garbnikami). Kolejne parzenia uwydatniają nuty skórzano-pieprzne. Herbata ma niesamowitą teksturę - pierwszy łyk wydaję się być taki kremowy i gęsty, jest dużo słodyczy, kontrowanej nutami skóry i beczki. Gdybym nie wiedział, że to klasyczny pu erh, pewnie zgadywałbym, że to jakiś nowofalowy eksperyment z przechowywaniem liści herbacianych w beczce po whisky/winie. Wydajność jest jak najbardziej OK, chociaż ja zdecydowałem się na trzy parzenia.
Bez dwóch zdań, jest to naprawdę świetny pu erh. Przede wszystkim dla tych, którzy znają tylko smak pu erhów shu (tzw. "gotowanych") z kubkami smakowymi przepalonymi nutami ziemii, grzybów i pleśni - tak, herbata w stylu pu erh może być subtelna... i o dziwo delikatna.
#herbatacodzienna #herbata
@TheLastOfPierogi ja ostatnio głównie gustuję w herbatach owocowych i mieszankach korzennych. Ale nie lubię aromatyzowanych, tylko żeby tam były faktycznie dodane przyprawy - goździki, kora cynamonu, gwiazdki anyżu...
@TheLastOfPierogi klasa wpisy, dzięki. Masz do polecenia jakiś sklep w którym można się zaopatrzyć w „prawdziwa” herbatę?
@SpontaniczneZlamanieSymetrii dzięki za miłe słowo! Jedyny polski sklep z którego korzystam regularnie (nie wynika to z faktu, że inne są złe, po prostu ten trafiłem jako pierwszy i mi podchodzi - zupełnie nie znam konkurencji) to eherbata i spełnia on moje oczekiwania co do dobrego sklepu z herbatą (chociaż nie znajdziesz tam blendów w stylu francuskim, o których stosunkowo często pisze, ale mają swoje mieszanki smakowe - chociaż ich nie próbowałem
Zaloguj się aby komentować
Dzisiaj w kubku gości Kenia Silver Needle ze zbioru 2022. Zupełnie szczerze - nie przepadam ani za herbatami z Afryki (ale też głównie piłem te dość nieskomplikowane czarne), ani tym bardziej za herbatami typu silver needle. Ale, ale... to jedna z lepszych herbat jakie ostatnio piłem.
Zacznijmy od strony wizualnej - jest ładnie. Herbata składa się głównie ze zrolowanych pączków (chociaż zdarzają się też pojedyncze liście przytopowe). Zapach suszu jest mocno nijaki i przypomina inne herbaty białe. Mnie zapach kojarzy się z takim wilgotnym, omszałym kamieniem, ale to pewnie mocno osobniczy deskryptor. Cuda zaczynają się dziać przy parzeniu (klasycznie, sposób europejski, postanowiłem zacząć od 90 C). Po pierwszym niuchu byłem przekonany, że sprytni mieszkańcy Kenii wzbogacili mieszankę o aromaty. Jest bardzo intensywnie, napar pachnie cytrusami oraz czymś słodkim (wanilia może?). Jest to zupełnie inna biała herbata niż zeszłotygodniowy Bai Mu Dan. W smaku jest słodko, jest trochę nut skórzano-pieprznych (ale to zdecydowanie dwa rzędy wielkości niżej niż w najdelikatniejszych pu erhach) oraz cytrusowych. Zdecydowanie, jest to herbata w której dzieje się bardzo dużo. Herbata jest wydajna, zaparzyłem ją trzy razy i pewnie wycisnąłbym jeszcze jedno-dwa parzenia. Mimo sposobu produkcji przypominającego ten chiński, kenijskie silver needle bronią się swoim unikalnym charakterem. Nie są jest to herbata tak eteryczna i delikatna, ale zdecydowanie jest bardzo ciekawa. Tak sobie właśnie wyobrażam charakter kenijskiego terroir, który produkuje intensywne w smaku i nietypowe w aromacie herbaty.
To zdecydowanie wielka herbata. Poleciłbym ją zdecydowanie każdemu, kto lubi herbaty białe, ma ochotę na egzotykę. lub chce spróbować czegoś nietypowego. Wydaje mi się być zbyt złożona (no i cena też jest raczej wysoka) na herbatę codzienną, ale dobrze sprawdzi się jako nagroda po długim dniu pracy.
#herbatacodzienna #herbata
@Picobello znam ten ból - za każdym razem jak zrobię zakupy to dziwnym trafem lista herbat, które chce spróbować się wydłuża
Zaloguj się aby komentować
Dzisiaj w kubku "Thé des Lumières" z serii "Les Calligraphies du Thé" od francuskiej herbaciarni Mariage Freres. Mam naprawdę dużą słabość do tejże kolekcji - pomijając wyjątkowo ładne puszki, bardzo podoba mi się idea uchwycenia charakteru kultury herbacianej danego kraju w jednym blendzie.
Herbata Oświecenia/oświeceniowa (pardon, mój francuski jest żadny, ale chętnie przyjmę wszelkie korekty) to blend, który ma prezentować kulturę herbaty francuskiej. Podstawę stanowią dwa gatunki herbaty - szerokolistna z chińskiego Yunnan, które odpowiadają za moc i nuty słodowo-tostowo-chlebowe, oraz drugi zbiór (o różnicach w zbiorach herbaty pisałem kilka dni temu) herbaty z indyjskiego stanu Darjeeling, która odpowiada za nuty muszkatołowe oraz migdałowe (i te drugie zdecydowanie dominują). Herbata jest aromatyzowana olejkiem bergamotkowym, ale jest go zdecydowanie mniej niż w klasycznym Earl Grey'u. W aromacie naparu wyczuwam bardzo zdecydowane nuty migdałów, oprócz tego sporo jest chleba razowego. Cytrusy są wyczuwalne, ale bardzo subtelne. W smaku jest bardzo oldschoolowo - jest gorycz, jest chleb, ale też delikatne nuty winogron i białych owoców.
To bardzo dobra herbata, ale raczej nie zostanę fanem. Napar jest dla mnie za ciężki, zbyt migdałowy i dzieje się w nim zdecydowanie zbyt mało. Myślę, że herbata podejdzie tym, którzy lubią taką staroszkolną siekierę z dobrze wyczuwalną goryczką.
#herbatacodzienna #herbata
@dywagacja słusznie, obiecuję poprawę!
Zaloguj się aby komentować
smakowej
Zaloguj się aby komentować
Ciężko napisać coś więcej o herbacie, bo jednak dodatki ją częściowo przykrywają. Stanowi przyjemną bazę i zarazem kontrę do rumu. Zazwyczaj używam blendów typu Breakfast i chyba przy tym pozostanę, bo bergamotka jest kompletnie przykryta resztą cytrusów.
#herbatacodzienna #herbata
@jaki_piorun wieczur*
Zaloguj się aby komentować
Wracając jednak do napoju (bo nie jest to herbata!) - jest to napój, którego spożywam najwięcej, wypijając +/- puszkę miesięcznie. AquaRosa, bo tak nazywa się ta mieszanka od francuskiej herbaciarni Kusmi, jest oparta na hibiskusie i suszonych owocach. Susz jest pełen porzeczek, aronii i kawałków suszonego jabłka i poprzetykany płatkami hibiskusa. W zapachu jest świeżo i trochę nijako. Smak jest bardzo hibiskusowy, kwaśny (ale bardziej w kierunku kwasu winnego niż jabłkowego), pełen porzeczek i czerwonych owoców. Bardzo orzeźwiający, nadaje się zarówno do parzenia na ciepło jak i cold brew. Blend nie zawiera cukru, jego słodkość pochodzi od lukrecji. W zasadzie jedyny zarzut to cena - IMHO trochę za dużo jak na brak liści herbacianych.
Druga część planu na dzisiejszy wieczóre to nowy Fire Emblem na #nintendoswitch Taktyczne RPG turowe to jeden z moich ulubionych gatunków, więc weekend mam już zaplanowany.
Bardzo chętnie przyjmę wszystkie polecajki innych hibiskusowych herbatek dostępnych w Polsce :).
#herbatacodzienna #herbatacodziennaekstra (tag do zczarnolistowania napojów innych niż herbaciane)
@TheLastOfPierogi Nik Sharma to liga dla siebie, facet zanim zaczal gotowac i dzielic sie wiedza z innymi, zrobil doktorat z biochemii i ogarnia tematy z poziomu nawet termodynamiki.
Dla mnie najwazniejsze jest to ze on nie probuje ci wyjasnic co masz zrobic ale dlaczego to ma sens, w ten sposob rozwija z kazdym przepisem twoja wiedze na temat podstaw gotowania, i po jakims czasie ogarniasz ze Twoj warsztat ma duzo wieksza zlozonosc i glebie.
Mam taka kolacje zlozona z jego przepisow: masala schrimp jako starter do apero, starter crab tikka masala i jako main goan schrimp pulao, ludki sie rezerwuja na 4 tygodnie przed :-).
On pisze albo pisal dla SeriousEats -> https://www.seriouseats.com/nik-sharma-5118933 tam mozesz zobaczyc jego styl.
Bardzo polecam, warte kazdej zlotowki!
@TheLastOfPierogi Jak lubisz takie owocówki to polecam wypróbować z eherbata, bo są znacznie tańsze niż kusmi
@GtotheG dzięki, wpadnie do koszyka przy następnym zamówieniu!
Zaloguj się aby komentować
Dzisiaj w moim kubku gości jeden z najbardziej legendarnych blendów - Marco Polo (w oryginalnej wersji od Mariage Freres). Nie jest to kompozycja smakowa jakoś bardzo rozpowszechniona w Polsce, dlatego też nie dostaniemy raczej żadnego rodzimego zamiennika.
No dobra, ale czym w zasadzie jest ten blend? Idea jest dosyć prosta - ma to być tajemniczy smak kwiatów z pogranicza Tybetu i Chin. Ciężko mi rozpoznać pojedyncze nuty zapachowe. Osobiście czuje sporo słodyczy (ale nie takiej idącej w słodowość, tylko bardziej marcepan), nuty kwiatowe (chryzantema głównie, ale też taka żywiczna kwiatowość jak w labdanum), jasne owoce (liczi głównie, ale też gdzieś w tle taka słodka, rozpływająca się gruszka konferencja) i trochę takich jakby opiumowych nut. W smaku dominuje głównie tą marcepanową słodycz, kontrowana delikatnie mocną herbacianą bazą, przechodząca w kwiatki. Mimo tego, że dzieje się tutaj stosunkowo dużo to jest to blend zdecydowanie przyjazny dla początkujących. To herbata z gatunku: "jest dziwnie, ale smacznie i z każdym łykiem robi się coraz lepiej".
Wyjątkowo lubię ten blend bo to trochę "The Ghost of Tsushima" europejskiej herbaty. Na pierwszy, drugi i trzeci rzut kubków smakowych czujemy coś zupełnie innego niż klasyczne, cytrusowe blendy typu Earl Grey. Jestem w stanie sobie wyobrazić, że taka egzotyczna mieszanka zapachów przenosiła XIX wiecznych francuskich mieszczan do nieodkrytych, tajemniczych azjatyckich krain z ich egzotycznym obyczajem. Nie ma ona jednak wiele wspólnego z aromatyzowanymi mieszankami pochodzącymi z Chin, które są... znacznie uboższe. Tak jak gra Sucker Punch, ta herbata to pewne wyobrażenie Orientu, mocno przepuszczone przez europejski gust. Zdecydowanie polecam!
#herbata #herbatacodzienna
@skipper zupełnie szczerze napiszę, że jestem chyba zbyt skupiony na kilku gatunkach herbaty (głównie pu erhy, blendy w stylu francuskim, czarne hebaty chińskie i Darjeelingi). Moja wiedza na temat np. heraty japońskiej, herbat zielonych, czy białych, jest bardzo fragmentaryczna i skupia się bardziej na tym co ja lubię pić ;). Tak samo herbata w stylu ceremonialnym to dla mnie terra incognita (ale mamy na pokładzie @phoe który trochę o tym pisze
Jeżeli miałbym dawać porady na początek:
-
Sprzęt - tutaj jestem minimalistą, ale warto sobie odpowiedzieć w jakim stylu chcemy herbatę pić. Jeżeli po europejsku to zestaw kubek + zaparzacz, ew. imbryk... i w zasadzie tyle. Do gongfu (czyli stylu chińskiego, gdzie zaparzamy dużo suszu, przez krótki czas w małej ilości wody) warto mieć takiego plastusia (jest względnie wygodny, tani i później można wymienić go na regularny gaiwan). W każdym przypadku warto mieć czajnik, który podgrzewa wodę do zadanej temperatury - zwłaszcza jak chcemy parzyć herbaty zielone. Nie jest on niezbędny, ale znacznie upraszcza sposób przygotowania. Warto przyinwestować w wagę jubilerską (zwaną czasem dillerką), żeby odmierzać susz.
-
Jaka herbata? Najpierw proponuję się zastanowić co wybieramy teraz - pijemy tylko czarną? Warto wziąć jakiegoś świeżego Darjeelinga, żeby zobaczyć jak zupełnie inna może być to herbata. Lubimy zieloną? To może warto spróbować chińskiego Enshi Yulu. Kuszą Cię białe? Uderz w Bai mu dan... etc. Tutaj proponuje wejść w sklep z herbatą (ja korzystam z eherbaty, ale na pewno są też inne spoko sklepy) i wziąc kilka najmniejszych pojemności herbat w różnych stylach i z różnych regionów. Na pewno poleciłbym jakiegoś pu erha, próbkę zielonej herbaty z Chin i Japonii, coś białego, oolonga, jakiegoś Darjeelinga i może coś z mniej oklepanego regionu (Afryka, Gruzja, może Indonezja).
-
Technika parzenia - to już jest temat na dłuższy wpis. Generalnie warto eksperymentować, zaparzać zachodnią herbatę w stylu gongfu, wschodnią w stylu europejskim i powoli szukać swojego smaku ;).
@TheLastOfPierogi dzięki za info Tomku dobrodzieju
@skipper tak jak pan @TheLastOfPierogi mówi, w gongfu i zabawy z gaiwanem polecam bawić się dopiero po jakims czasie - imbryczek z metalowym sitkiem albo papierowym filtrem do herbaty jest o wiele praktyczniejszy i prostszy
no i podstawa to popróbować kilkanaście rodzajów herbat - wziąć sobie po dziesięć gramów każdej i pozaparzac troche żeby zobaczyć jakie rodzaje się w ogóle lubi, i wtedy inwestować przede wszystkim w to co podchodzi na na język, nieważne czy to będą białe czy zielone czy czarne czy czerwone czy puery czy oolongi czy owocówki czy rooibosy
Zaloguj się aby komentować
#herbata #gaiwantostylzycia i troche #herbatacodzienna chociaż nie mój tag
@TheLastOfPierogi jeszcze dorzucę - gaiwan jest dla mnie o wiele bardziej intymnym sposobem obcowania z herbatą niż parzenie w dzbanku. O ile przy dzbanku są bardzo mocno widoczne dwa etapy pracy z herbatą (parzenie → picie, często razem z wycieczką do kuchni za każdym razem), o tyle przy gaiwanie parzy się mało, ale często, dodatkowo jeszcze często operując gaiwanem za pomocą dłoni.
Skutek tego jest taki, że ta herbaciana "pętla" parzenia i picia jest o wiele ciaśniejsza niż przy dzbanku. Do tego nie trzeba odrywać się od tego, co się akurat robi, bo ma się przy sobie termos z gorącą wodą, którym raz po razie napełnia się gaiwan.
Jest trochę więcej zabawy, ale jest po prostu przytulniej (。◕‿‿◕。)
@phoe
to jest zajomc. Służy do tego, żeby nie musieć pić herbatki samemu.
Szanuję i pozdrawiam zająca ༼ ͡° ͜ʖ ͡° ༽
@phoe i to jest fajne w herbacie - można ją celebrować na wiele różnych sposobów. Ja po ładnych kilku latach eksploracji stylu bieda-gongfu/herbacianej drogi Janusza (tj. głównie najpopularniejszy, przelewowy, chiński plastuś xD) wróciłem do eksploracji stylu europejskiego i absolutnie zakochałem się w stylu francuskim. Zmienił się zupełnie profil tego co pije - o ile zaczynałem od rozkładu 80% pu erh, 15% inne Chiny, 5% reszta; to teraz pewnie bliżej byłoby mi do rozkładu 50% blendy i herbata czarna, 15% first flushe Darjeeling - technicznie czarne, ale jednak unikalne, 15% pu erhy, 20% inne.
Dla mnie idealny ceremoniał herbaciany to takie popołudniowe tea party z fajnymi domowymi przekąskami i słodkościami ;).
Z milk oolongami mam taki, że ciężko mi trafić taki z fajnym balansem. Zazwyczaj trafiają mi się baaaardzo mleczne, wpadające wręcz w krówkę.
Zaloguj się aby komentować
Mam ochotę wbić rangę oraz rozpromować trochę mój tag #herbatacodzienna toteż organizuję rozdajo. Do wygrania jest (jedno z dwóch):
-
przygotowany przeze mnie zestaw herbat w większości niedostępnych w Polsce - na pewno dorzucę francuskie mieszanki czarnej herbaty od Mariage Freres (jedna z najstarszych herbaciarni świata, której korzenie sięgają XVII wieku), wieloletnie, dojrzewane przeze mnie pu erhy (mój rekordzista ma ponad 30 lat), siakiś Darjeeling z pierwszego, wiosennego zbioru 2022 i Japonia. Na pewno będą to ciekawostki herbaciane, których raczej nie dostaniesz w standardowej herbaciarni. Startowa ilość próbek to 5 + 1 za każde kolejne 500 piorunków (czyli przy 2k piorunów otrzymasz 9 próbek!). Dorzucam oczywiście instrukcję jak parzyć. Jedna próbka będzie zawierała od 10-20 gramów herbaty (tak żeby styknęła na co najmniej dwa-trzy parzenia).
-
hermetycznie zapakowane ciastko pu-erha/puszka herbaty (ale tutaj wybiorę ja
) - opcja dla tych, którzy wolą produkt zapakowany przez producenta.
Co trzeba zrobić? Wystarczy zostawić pioruna i czekać spokojnie - zwycięzcę wylosuję w niedzielę 29.01. Będzie mi miło jeżeli zaobserwujesz tag #herbatacodzienna ale nie jest to wymagane. Za każde 500 dodatkowych piorunów dodaję jedną próbkę więcej. Jeżeli przekroczymy 1k piorunów - pierwszemu zwycięzcy dorzucam zaparzacz do herbaty. Jeżeli przekroczymy 2k piorunów - do wygrania będą dwa zestawy próbek (drugi otrzyma ode mnie osoba, która zapostuje najbardziej zabawny mem luźno związany z herbatą. Tak te odnośnie teabaggingu też się liczą ( ͡° ͜ʖ ͡°) ). Jeżeli plusów będzie więcej to na każdy kolejny tysiąc dorzucę jakąś niespodziankę. Wysyłka inpostem na mój koszt w pierwszym tygodniu lutego.
Powodzenia!
#herbata
Wkradł się błąd i oto poprawna wersja
@TheLastOfPierogi „Bai Mu Dan” wpisane w Google wyświetla pierwsze sklepy eherbaty
Parzyłbym ...
Zaloguj się aby komentować
#herbata #herbatacodzienna
@TheLastOfPierogi ja już czekam na opisy wspomnianych przez Ciebie pu-erh które sam dojrzewasz.
@lechu100000 byłbyś ew. zainteresowany wpisem o dojrzewaniu pu erhów? Wydaje mi się, że to ciekawy temat - shu leżakuje w torbach, sheng trzymam oddzielnie w pudełkach plastikowych, ale najciekawsze jest chyba moje przedszkole, gdzie trzymam młode ciastka ze specjalnie kupionym shengiem
@TheLastOfPierogi zdecydowanie! Ja mam obecnie u siebie ciastko shu i bloczek sheng (oba 14+ letnie od producenta), ale warunki i sposób przechowywania raczej przerwały proces dojrzewania...
Chętnie poznam "hejto-sposoby" na domowe dojrzewanie w Polsce
Zaloguj się aby komentować