Dzisiaj w kubku gości jeden z moich najciekawszych Earl Grey'ów, czyli Earl Grey Pu-erh od francuskiej herbaciarni Mariage Freres (herbata jest sprzedawana tylko i wyłącznie w torebce, więc na zdjęciu widnieje puszka zastępcza
Sam susz wygląda fajnie - nie jest on sprasowany w żaden z tradycyjnych kształtów, liście są duże, zrolowane i są zachowane naprawdę dobrze (co potwierdza też szybkie zerknięcie w fusy). Zapach jest bardzo jednowymiarowy i da się wyczuć tylko bergamotkę. Where piwnica/skóra/koński pot? No nie ma nic z tych rzeczy, w ślepym teście nie rozpoznałbym jej od klasycznego Earl Grey'a opartego na czarnej herbacie. Napar jest bardzo ciemny z rubinowymi refleksami. Znacznie więcej dzieje się w zapachu naparu - jest mokra, zapleśniała piwnica przechodząca w taką słodką nutę. W smaku jest nudno - są nuty typowe dla pu erha shu (chociaż producent nie wyszczególnia, czy mamy tutaj do czynienia z pu erhem surowym/gotowanym), czyli ziemia/pleśń/osławiona piwnica + na drugim planie cytrusa. Pierwsze skojarzenie - europejskie pu erhowe blendy w torebkach aromatyzowane cytrusami. To mogła być naprawdę dobra herbata, ale zabrakło IMHO lepszej bazy i może subtelniejszego aromatyzowania. IMHO nie warto, herbatę spiję do końca, ale nie kupię po raz drugi.
Nie warto parzyć inaczej niż po europejsku i raczej tylko raz.
#herbata
@TheLastOfPierogi na starcie, gdy przeczytałem o pu erh/Earl Grey liczyłem dokładnie na to, co określiłeś "świętym grałem".
Szkoda (╯ ͠° ͟ʖ ͡°)╯┻━┻ - ale to połączenie do mnie przemawia, będę rozglądał się za czymś z tej kategorii, może inna marka...
@TheLastOfPierogi co to znaczy parzyć herbatę po europojsku? Jakie są inne sposoby? Po azjatycku/orientalnie? Po afrykańsku? Pytam poważnie, pierwsze widzę takie coś xd
@MikeleVonDonnerschoss metod parzenia herbaty jest mnóstwo! Ale tak w skrócie - po europejsku to mało suszu (2-5 gramów, zależy od herbaty), dużo wody (250+ mililitrów), stosunkowo długi czas (2-5 minut, też zależy od herbaty) oraz pojedyncze zaparzanie suszu. Możesz też parzyć herbatę w stylu gongfu cha - wtedy korzystasz z większej ilości suszu, mniejszej ilości wody (stąd picie w takich mniejszych czareczkach w okolicach 100 mililitrów) i parzysz herbatę bardzo krótko (kilkanaście sekund), ale za to susz parzysz kilka razy. W niektórych kulturach herbacianych np. doprowadzasz wodę do wrzenia i gotujesz susz przez kilka minut (np. australijskie billy tea), albo robisz to samo z mieszanką wody i mleka (np. indyjski masala chai) :).
@lechu100000 ja mam generalnie problem ze wszystkimi aromatyzowanymi pu erhami - nie lubię tych aromatyzowanych po chińsku kwiatem chryzantemy, ani nie lubię tych w europejskim stylu. Ech, ciężkie życie pu erhowego ultrasa xD
Zaloguj się aby komentować