#barcolwoncha

13
32

#barcolwoncha


#91 Encelade Marc-Antoine Barrois

#92 Tonka Ajmal

#93 Civet Zoologist Perfumes

#94 Apple Brandy on the Rocks By Kilian


Encelade Marc-Antoine Barrois

Oj, smrodek ( ͠° ͟ʖ ͡°) Jakiś taki dziwny, nieprzyjemny. Niby drzewny a jednak słodki - wykręcająco sztuczno słodki. Kojarzy ze słodyczą najgorszych lattafów o nazwach na 17 wyrazów. Nie można mu odmówić mocy i ku mojemu przerażeniu - trwałości. Bleh. Co najgorsze - nic nie zysuje z czasem. Powrót do opryskanego miejsca to pewny grymas na gębie. Rozważam nawet napsikać sobie do nosa żeby złapać noseblind, bo na zmycie go niestety nie widzę szans.


Tonka Ajmal

Przy pierwszym podejściu zostałem pokonany bardziej niż przez inne Ajmale, ale jak już wykształciłem tolerke to jest git xd

Bardzo elegancka słodycz tonkowo tytoniowa z dużo dawką oudu. Jest lekko stajennie, lekko apetycznie, i bardzo orientalnie. Parametry dobre, generalnie zapach jak najbardziej na plus. Nie wiem co więcej o nim napisać, polecam spróbować. Tylko ponownie uprzedzę: obora występuje xD


Civet Zoologist Perfumes

Jak pewnie każdy zauważył, brakuję nam tu kogoś na tagu. Brakuje nam @CheemsFBI . A mówię o tym bo jego ostatni post sprzed 4 miesięcy to było właśnie zdziwienie tym jak przystępną serią są te całe zoologisty. Nie inaczej jest z cywetem. Nie umiem powiedzieć czym pachnie xd Ale robi to w sposób piękny i pociągający. Piramida nut jest przepotężna, ale finalny blend bardzo zgrabny. Spodziewałem się więcej zwierza, kocich szczyn, nie wiadomo czego - nic takiego. Szkoda że parametry nie są bardziej kozackie, ale i tak jest nieźle. Dobry zapach.


Apple Brandy on the Rocks By Kilian

Ja jestem fanem Angels Share, może i ulepek ale naprawdę magiczny. Nie dziwi mnie siedem tysięcy klonów. Zainteresowany dalszym poznawaniem marki sięgnąłem po Apple Brandy. No i... No nie porwał mnie. Nieco sztuczny, nieco dziwny. Może i czuć tytułowe brandy jabłkowe ale totalnie nie tak jak sobie wymarzyłem. Do tego niestety zapach jest taki czysto chemiczny, zielone jabłko to niestety nie świeżo zerwany z drzewa owoc, a raczej octan etylu, który wsparty cytrusami daje nam w efekcie płyn do szyb. Zapach nie tylko nie jest wart tych pieniędzy, ale nie jest moim zdaniem wart w ogóle żadnych pieniędzy. Nawet gdyby kosztował 80zł za 100ml - NIE brałbym go.


#perfumy #recenzjeperfum #barcolwoncha

saradonin_redux

Tak pamiętam to piękne otwarcie Tonki, niczym głęboki wdech nad odpływem po wymontowaniu syfonu XD

testowy_test

@Barcol  Encelade pachnie spoko przez minutę, potem nawala całą okolicę przez naście godzin i mam wrażenie, że z czasem się wzmacnia xD

ucho_igielne

@Barcol Encelade całkiem fajny jest, kojarzy mi się z podobną scenerią co Safran Colognise, czyli ciepła wiosna/lato i bardziej wizytyowa sytuacja, ale mimo wszystko jest trochę basic, płacić klocka za coś takiego? xD

Zaloguj się aby komentować

#barcolwoncha odcinki numer:


#88 Fathom V BeauFort London

#89 Rake & Ruin BeauFort London

#90 Iron Duke BeauFort London


Fathom V BeauFort London

Bede zigoł - zielone nuty chwastów od których boli głowa, kicha nos, dawno zapomniana alergia mówi puk puk mimo środka zimy, a usta wykręca grymas wąchania czegoś niemiłego. Ogólnie tak sobie wyobrażałem większość reakcji na buforty, ale miało to być spowodowane mocą i potęgą a nie chwastem. Im dalej w las, czy raczej przerośnięty nawłocią kanadyjską nieużytek o którym ktoś nagle sobie przypomniał i wjechał w niego traktorem z jakąś kosiarką przemysłową, tym nieco lepiej. Może to soki roślinne oblepiające naszą twarz powodują lekki noseblind co spycha zapach w sfere prawie akceptowalnego, a może po prostu mnogość nut pozwala mu pokazać się z nieco lepszej strony. Tak czy siak, postawiłbym go gdzieś obok Green Green Green and Green, tzn w moim koszu na śmieci.


Rake & Ruin BeauFort London

Noooo wracamy na właściwe tory. Aromat ginu z whiskyu. Na pierwszym planie czuć gin staromodny, klasyczny, pozbawiony cytrusów ale za to pełen wilgocii, jałowca. Za nim jest też delikatne wsparcie z whisky. Ale nie takiego sztucznego słodko karmelowego whisky jaki zazwyczaj prezentują nam różni Franckowie Bocletowie, tylko surowego torfowo drzewnego whisky. Mimo że ewidentnie opisałem go za pomocą dwóch alkoholi, to absolutnie nie wrzucałbym go w grupę zapachów alkoholowych. Nie umiem tego wyjaśnić. Zapachy alkoholowe pachną jak alkohol - duh. Ten zapach pachnie jakby składał się z tych samych nut co alkohol, ale nim nie był. To znaczy ja nie napiłbym się raczej drinka który tak pachnie. Może to przez aromaty o których jeszcze nie wspomniałem, choć pod postacią wilgoci przedstawiłem ich zajawkę? Chodzi mi o stęchlizne, próchno, ruinę. Duuuużo drewna, chyba przemoczonego. Pięknie się to wącha, ale po raz kolejny czuję że nie jest to zdobywacz komplementów. Mimo że większość mojego opisu o nim była pozytywna, to jednak przy co trzecim niuchu czuję coś co mnie drażni. Analizując piramidę zasugerowałem się że może to być lukrecja, ale sam bym na to nie wpadł. Nie chciałbym flakonu, ale chyba dlatego że po prostu czasem bym go używał xd


Iron Duke BeauFort London

NO I TO JEST TO. Iron Duke ma w głowie nutę zajebistości, w sercu potęgi, w bazie piękna. Pachnie dymem ale robi to jak Myths - że PACHNIE tym dymem, a nie jak Hyde - że leci Ci prosto w oczy i łzawisz. (Niech nie będzie nieporozumień, zapach w ogóle nie przypomina ani Mythsa ani Hyde'a). Rum, tytoń - czuję. Proch strzelniczy - tak, ale wychodzi dopiero z czasem. Skóra - o dziwo nie. W sumie w ciemno chyba nie umiałbym podać żadnej z tych nut, nooooo, może tytoń. Zapach jest unikalny, nietypowy, męski. Jeżeli miałbym wybrać jeden twór z marki, to przepraszam Wonsza i Saradonina, ale nie byłby to VEA tylko własnie Iron Duke.


#barcolwoncha #perfumy #recenzjeperfum

testowy_test

@Barcol Iron Duke jest kozak, nawet moja różowa propsuje czyli to wchodzi w skład 1% zapachów jakie dostały komplementy

wonsz

@Barcol ależ oczywiście że iron duke, bo jest nieskończenie bardziej tolerowalny dla otoczenia, niemniej u mnie oba są ex aequo na miejscu pierwszym. Później Rake and Ruin i Fathom V na drugim stopniu podium, a wszystkie są mocno różne więc mając w czym wybierać ciężko się zdecydować

pomidorowazupa

@Barcol ehh muszę chyba zamówić sobie odlewke tego irone duke'a. Na chwilę obecną znam tylko Fathoma i tego ciasteczkowego, d⁎⁎y mi nie urwały.

Zaloguj się aby komentować

#barcolwoncha odcinki numer:


#83 Etruscan Water Francesca Bianchi

#84 Ahojas Hind Al Oud

#85 A*Men Pure Havane Mugler

#86 Terror & Magnificence BeauFort London

#87 Vi Et Armis BeauFort London


Etruscan Water Francesca Bianchi

Nie no, Pani Franczeska to jest fachowiec. Chyba wszystko mi od niej leży dobrze. I nie zgadzam sie z twierdzeniem że "wszystko na jedno kopyto" powiedziałbym raczej że czuć pewną spójność kompozycji.

Dziś mamy cytrysu, mszaną-ziemistość, i sporo balsamicznego franczeskobianczowego podbicia. O wiele noszalniejszy niż niektóre jej wypusty, chociaż wcale nie nudy. Dobry kandydat na flakon. Piękny i uzależniający, jakościowy, elegancki. No ja jestem ZA.


Ahojas Hind Al Oud

Płynne złoto. Tak pachniałby Naxos, gdyby był dobry. Tak pachniałby każdy człowiek, gdyby zapach był tani i dostępny. Coś co nie może się nie podobać, nawet jak drażni Cie słodycz. Piramida nut prosta: miód, tytoń, figa. Czuć te nuty, ale zdecydowanie czuć też ten vibe wysokiej jakości orientu. Jakbym dostał flakon w prezencie - nie płakałbym. Ale że nie mam to muszę się zadowolić...


A*Men Pure Havane Mugler

...tym. Czy jest to w takim razie jakiś klon wspomnianego ochujasa? Ależ skąd! A czy jest podobny? No w sumie też nie do końca xD Ale wpada w bardzo podobne klimaty i możnaby powiedzieć - wypełnia te samą niszę. I robi to cholernie dobrze. Tytoń i miód - są. Ale w miejsce fig wpadło kakałko waniliowe. I bardzo dobrze się tu rozgościło. Moim zdaniem zapach jest genialny, i w kategorii crowd pleasure niszczy większość rynku. Dałem koledze odlewke to potem pytał mnie gdzie kupić flakon. Niestety jak to często bywa ze sztosami - wycofali. Co tym bogolom przeszkadza że ktoś ładnie pachnie (╯°□°)╯︵ ┻━┻ Jeśli macie możliwość położyć swe łapska na odlewce - bierzcie.


Terror & Magnificence BeauFort London

Bełforta i Franczeske poznałem mniej więcej jednocześnie, i w obu przypadkach zaiskrzyło. Ten pierwszy uchodzi za manufakturę smrodu, więc jak będzie z zapachem który nawet w nazwie ma terror?

No jak to w życiu często bywa - nie taki diabeł straszny. Zapach jest raczej żywiczno-wetyweriowy z nutami kadzidła i może faktycznie szafranu. Nie czuję tu wspomnianej smoły, i nie czuję się też sterroryzowany. Mogłem się domyślić że nuty kłamią bo ktoś tam kamienie wpisał hehe. Zapach męski i elegancki, szef banku mógłby go nosić do garniaka. Tym co ja tu jeszcze mocno wyczuwam jest skóra, taka w samochodzie. No bardzo dobry no


Vi Et Armis BeauFort London

Tagowa legenda, nie muszę wskazywać palcem za czyją sprawą. Dostałem od niego parę kropel na testy i powiem tak: Z jednej strony rozumiem dlaczego polecamy go dla jaj nowicjuszom. Reakcje postronnych nie były w pełni pozytywne. Z drugiej - to naprawdę ładny zapach. Nuty whisky mieszają się z kardamonem, herbatą, kadzidłem i pieprzem w męską kuszącą mieszankę. Całość daje lekki wydźwięk wędzonki, w szczególności w otwarciu może się kojarzyć z piwem grodziskim, ale nie jest to wada. Nie wiem jak pachnie opium które jest tu wpisane, i niespecjalnie czułem nuty z bazy, nawet sugerując się na nie. Ogólnie chętnie kupiłbym flakon, ale nie miałbym kiedy go nosić. Polecam się zapoznać.


#perfumy #recenzjeperfum #barcolwoncha

dziadekmarian

@Barcol Masz może bazę przetestowanych zapachów na Parfumo?

J.26

Jak ta FB EW ma się do Diaghileva, bo na fragrze i parfumo jest napisane, że są bardzo podobne; masz jakieś porównanie, czy dotychczasowo nie udało Ci się jeszcze przetestować kompozycji Pana Rogera.

wonsz

@Barcol panie, ja w VEA do biura latam nikt nie narzeka. No jest skurwol, siedzi na człowieku długo i namiętnie, ale zimową porą to jak najbardziej pasuje.

Zaloguj się aby komentować

#barcolwoncha odcinki numer:

#79 Afrikaan Botany The Unleashed Apothecary

#80 Mandodari Prin

#81 DEV #3: The Inevitable Olympic Orchids Artisan Perfumes

#82 Jaipur Homme Eau de Parfum Boucheron


The Unleashed Apothecary

Z fiolki zapach przepiękny - coś jakby nasrać do jagermaistera. Na ręcę wybrzmiewa nieco inaczej, bardziej ziemisto, mineralnie, mniej zwierzęco (w zasadzie wcale, lol). W zasadzie nawet trochę skalisto syntetycznie jak niektóre twory spod ręki Bischa. Nie spełnił obietnicy którą dał z korka, ale jednak komplement "JEZU CO TU TAK J⁎⁎IE" wpadł, więc jest w nim potencjał. W miarę rozwoju przechodzi niestety bardziej w gumolit, i zapach starego pomieszczenia. Nigdy już nie uwierzę "wąchaniu z korka".


Mandodari Prin

Lekki, zwiewny, wpadający w nuty kobiece ale wyjątkowo naturalnie. Im dłużej go wącham tym więcej nietypowego tła wyłapuje, bardzo oryginalny zapach. No i kurde blaszka bardzo ładny. Kwiaty i owoce są poparte tłem z pazurem, w sumie mógłbym to nosić, i mógłbym to żonie dać, ale ponownie, wpadł komplement. Notka na przyszłość: Jakbym widział flaszke to mogę rozważyć.


DEV #3: The Inevitable Olympic Orchids Artisan Perfumes

Dziś trochę alkoholowo, ale jak ktoś kiedyś robił macerat ziołowy a'la gin, ale zgubił jałowca wśród arcydzięgieli i trwa cytrynowych - tu odnajdzie znajome wspomnienie. W przeciwieństwie do aptekarza, tutaj nuty ziołowej nalewki wybrzmiewają na skórze bardzo mocno i wyraźnie, jeśli dodać do tego kolor to wprost podejrzewałbym że ktoś się oblał likierem Valhalla. Ja nie ukrywam, bardzo lubię takie aromaty, i dla mnie ten zapach to sztos jest. W miarę rozwijania sie na skórze dochodzą jakieś żywice, drewno, robi się mniej nalewkowy, ale nadal piękny.


Jaipur Homme Eau de Parfum Boucheron

Cytrusowo pudrowy z waniliową bazą i zimowo grzańcowym tłem. W sumie chyba trochę nie mój klimat. Dosyć prosty w budowie, i generalnie ciężko mu zarzucić jakieś wady czy smrody. Bardzo dobry jakościowo. Może odnalazłby się na początku jesieni gdy tęskno do cytrusów ale powoli człowieka łapią smaki na cynamon.

WŁAŚNIE SPRAWDZIŁEM CENE: CO JEST XD Totalnie zmieniam postrzeganie, za 120zł za 100ml to to jest kradzież ale ze strony kupującegbo. Będę go od dzisiaj polecał ludziom pytającym o polecajkę araba.

[Edit: to znaczy to nie jest arab i nie ma takiego klimatu, ale z jakiegoś powodu ludzie mnie ostatnio o araby pytają a mają na myśli po prostu coś taniego, pewnie efekt lattaffy]

#perfumy #recenzjeperfum

Cris80

@Barcol co do Jaipur w pełni się zgadzam mam posiadam lubię używać a czasami tester poniżej stówy można wychaczyc, według mnie są to najlepsze tanie perfumy, w takich pieniądzach aż żal nie posiadaćOczywiście klimat pudrowo slodko orientalny

dziadekmarian

@Barcol Po Afrikaan Ambergris zrobiłem listę Unleashed Apothecary do sprawdzenia - mimo, że chyba zbyt miło o nim nie napisałem (zjawiskowy początek, a potem coraz to hrzeczniej i grzeczniej). Ale jednak całą serię Afrikaan chcę sprawdzić


Mandodari nie znam, ale znam Mandodari Mandodari. I powiem Ci, że to, obok Thichila, mój ulubiony z tych może dziesięciu przewąchanych zapachów od Prina (gapię się na dekant Mandodari WIADOMO U KOGO,ale już poczekam do marca, może jeszcze będzie)


Aj, i przypomniałem sobie w temacie Myan Oud, że Oud Abu Sultan zrobił na mnie podobne wrażenie;) ale to chyba i droższe, i trudniej dostępne...


Co by nie mówić, to fajna jest ta nisza typu PK Perfumes, Apothecary, Hiram Green... nawet coś tam z Gris Gris testowałem niedawno i niby co to jest, jakieś mało znaczące, nieznane... a jednak o coś w nich chodzi. Przepraszam, być może obrażę kogoś, ale Creedy i Tomy Fordy to nie jest żadna nisza... nie mają w sobie historyjek - choć niejednokrotnie są to dobre mikstury.

Mywave

@Barcol Dunhuang od Prissana koniecznie sprawdz,najladniejsze perfumy od prina.

Zaloguj się aby komentować

Pszczoły są serio niesamowite, spróbuję Wam to nakreślić w miarę zwięźle


O tym, że mają świetną nawigacje to pewnie wie każdy, ale czy wiedzieliście jakie mają kocie ruchy? To znaczy chodziło mi o taniec. Tak, taniec. Pszczoła potrafi poinformować inną pszczołe gdzie znajduje się coś fajnego za pomocą tańca. I wierzcie mi, metoda jest skuteczna Jak kiedyś zostawiłem narzędzia po miodobraniu na trawniku, to gdy tylko pierwsza pszczółka je znalazła, po paru chwilach miałem armagedon xD Nie dziwię się że się zleciały, bo zapach miodu był bardzo wyraźny nawet dla mnie. Domownicy nie chcieli wyjść z domu bo wyglądało to jakby rójka nadleciała. Widocznie pszczoła przedstawiła to bardzo dosadnie W ten sposób można też trollować pszczoły wystawiając coś słodkiego, a jak tylko jedna pszczoła to znajdzie i odleci - chowając. W ten sposób dostanie ona łatkę kłamcy a my będziemy mieli niezły fortel na koncie. Oczywiście nie zachęcam do takiego zachowania, robotnice i tak mają przekichane.


Czasem ludzie myślą że pszczoły na zimę idą spać, jak niedźwiedzie czy coś xD Jest to oczywiście bzdura, pszczoły nie mogą tak robić bo by zamarzły. Zamiast tego muszą grzać siebie i królową, trąc mocno swoimi mięśniami grzbietowymi. Tak, całą zimę siedzą i kręcą plecami żeby nie zamarznąć, jakaś masakra. Co ciekawe, utrzymują tym temperaturę aż 30 stopni w środku kłebu! Niektórzy pszczelarze lubią wsadzać rurkę do środka i słuchać "zimowego śpiewu" ale poleca się jednak tego nie robić i dać im spokój xD Pszczoły zimowe i tak mają dobrze, bo co pożyją (czasowo) to ich. Latem, w trakcie pracy, tak leciwy wiek jak parę miesięcy jest raczej nieosiągalny. Latem pszczoła żyje zazwyczaj miesiąc z hakiem. Mają taki śmieszny podział, że im pszczoła jest starsza, tym bardziej ryzykowne bierze na siebie obowiązki, bo jej nie szkoda. I tak przez pierwsze parę dni życia pszczoła sprząta w ulu i karmi młode, potem buduje różne ulowe struktury, a na koniec wyfruwa zbierać pyłek i nektar aż do śmierci.


Swoją drogą jeśli myślicie że miód to taki kwiatowy nektar nalany do słoika to niestety nie jest wcale tak jak myślicie. Miód to rzygi pszczoły. W sumie nie jednej, a wielu po kolei. Każde rzyganie miodem wzbogaca go o pszczele enzymy które to dają mu te jego właściwości. O właściwościach zaraz, bo muszę doprecyzować, że nie każdy miód to wyrzygany nektar! Miód spadziowy nie może nosić tej łatki. Miód spadziowy to wyrzygana... kupa. Kupa wyprodukowana przez mszyce, i dopiero zjedzona przez pszczołę.


Wracając. Pomyślicie "ahh, właściwości zdrowotne, o to chodziło, tak?" no więc niestety tutaj muszę zawetować. Miód jest przedstawiany jako magiczne lekarstwo na wszystko, a to po prostu trochę lepszy cukier...


Ale nie samym miodem człowiek żyje, bo z pszczelich produktów mamy jeszcze wosk (czyli wiadomo, podstawowy budulec o przyjemnym łagodnym charakterystycznym aromacie), propolis (taki klej którym wszystko zalepiają jak sie im za duże szpary zostawi xD Ja miałem ul samoróbkę i musiałem z łomem chodzić żeby go otworzyć...), pyłek (zwany pierzgą, jak psczółki wracają do ula to widać na ich nóżkach takie kolorowe zbiory pyłku wyglądające jak łby od zapałek) czy mleczko (którym są karmione młode larwy oraz królowa). Praca przy takim ulu to prawdziwa symfonia zapachów, i zazwyczaj to propolis czy wosk dominują, a nie miód. Propolis ma taki specyficzny ostry, przyprawowy wręcz zapach. No i właściwości bakteriobójcze, przez co się go podobno żuje albo nawet robi z niego nalewki.


Skoro już mówimy o Królowej, ta to dopiero jest niezdara. Królowa nie potrafi sama nawet jeść, i ma oddelegowane kilka pszczół które podają jej jedzenie do pyska, żeby nie zdechła z głodu. Jej główną rolą jest składać jaja i pachnieć. Z tym pachnięciem to nie żart-nawiązanie do "leży i pachnie" u księżniczki, tylko serio królowa musi wydzielać zapach który uspokaja inne pszczoły że wszystko jest git. Bo pszczoła to trochę jak brytol: jaki miałaby sens życia jeśliby jaśniepani zmarła? No żaden właśnie. Jednym z dodatkowych obowiązków pszczoły królowej jest tak zwany lot godowy. Musi na niego lecieć tylko raz (opuszczanie ula przez królową jest szalenie niebezpieczne, więc musi być minimalizowane. Jest niezłym przysmakiem dla jaskółek) i w trakcie tego lotu zdobywa materiał genetyczny od trutni. Powiecie "a to nie mogła tego w ulu zrobić?" no więc właśnie wtedy materiał byłby ograniczony tylko do rodzimego trutnia, a tak to wszystkie okoliczne mają szansę. Do końca nie wiemy jak trutnie wybierają idealne miejsce do koczowania, ale jakoś to robią, i wszystkie samce z okolicy zazwyczaj są właśnie tam. Taki pub na wsi.


O trutniach nie ma dużo do powiedzenia w sumie xD Ich główną i jedyną rolę już opisaliśmy. Poza tym nie pomagają w pracach w ulu, nie bronią go, nie budują, nie przynoszą miodu, no autentycznie pasożyty. To po co je trzymać? Ha, bo celem życia jest rozmnożenie się, więc im więcej silnych trutni ma nasza rodzina, tym większa szansa na dobrze przekazanie genów w okolicy. Ale jak przychodzi zima to taki truteń jest wykopywany z ula i sobie zamarza nieporadnie. I gdzie są parytety? Truteń na domiar złego nie ma nawet kolca którym mógłby pomóc w obronie xD A ten jeden jedyny szczęśliwiec któremu uda się dostać do królowej jako pierwszemu... Umiera od tego procesu. Otóż aparatura potrzebna do "zbliżenia" urywa mu się w trakcie xD Podobno jest to mechanizm mający utrudnić kolejnemu szczęśliwcowi przekazanie swoich genów (w końcu jama została "zakorkowana") ale tutaj potrzebne źródło. W sumie wszędzie potrzebne. Najlepiej nie walidujcie bo może się okazać że bredzę.


Jak pewnie się już domyślacie, byłem pszczelarzem. Okazuje się że zajęcie to jest trudne i nieco niewdzięczne, w szczególności jeśli ule masz z dala od miejsca zamieszkania (a to był mój case). Moja kariera skończyła się gdy głodny dzięcioł wygryzł mi dziury w ścianie ula, i moje pociechy przemarzły. Ale dzięcioły to nie jedyne zagrożenie, oj nie. Jest pewna zmora, której nie znają nasi dziadkowie pszczelarze, a nam spędza sen z powiek, jest to Varroa Destructor, czyli tak zwana warroza. Mały czerwony pajączek który niedawno przywędrował przez nas z Azjii do Europy i zrobił tutaj rozpierdziel. Otóż nasze pszczoły nigdy nie spotkały go w trakcie swojej ewolucji, i nie potrafią z nim walczyć. Azjatyckie potrafią, ale są mniej miodne, więc nie sięgamy po nie xD Problem z warrozą jest taki, że leki wytruwają tak po 99% osobników w ulu, więc ten 1% który przetrwał, widocznie musiał być odporniejszy, a teraz to on stanowi 100% populacji i się rozmnaża. Tym selektrywnym hodowaniem pasożyta sprawiamy że jest już całkiem odporny na wysokie dawki, a nie wspomniałem jeszcze że w tym momencie tego pasożyta ma KAŻDY UL W POLSCE. Tak, tak powszechna jest warroza.


To dlaczego by nie krzyżować pszczół tak żeby były odporniejsze? No to usiądźcie sobie, opowiem Wam *zabawną* historię. Zacznijmy od tego że pszczelarstwo afrykańskie wyglądało nieco inaczej niż nasze. Powszechną metodą zdobycia miodu było zniszczenie ula i pozbieranie resztek. Z tego względu im pszczoły były bardziej agresywne, tym większą szansę miały przeżyć. Ale za to jakie silne i żywotne się od tego zrobiły! No więc pewien Pan z Brazylii stwierdził że jak taką silną i żywotną pszczołę afrykańską skrzyżujemy z lokalną, znającą teren, to otrzymamy silną pszczołę na warunki brazylijskie. Eksperyment można powiedzieć że się udał. Otrzymany gatunek został nazwany Killer Bee, i niech to Wam powie o jego cechach xD Oczywiście wydostał się z laboratorium i teraz opanowały tereny do teksasu xD Podobno są tak wścieknięte że na widok człowieka rzucają to co robiły, chociaż wierzę że to już nieco bajkopisarstwo. Tak to jest jak człowiek się bawi w stwórcę (no chyba że stwórca Roxi, on akurat spoko).


Mimo niedogodności, oraz zbiorów miodu które są absolutnie niepokrywające się z oczekiwaniami i marzeniami, hobby to jest naprawdę świetne. A tym, co najlepiej odświeża mi wspomnienia z nim związane są zapachy: wosku, miodu, propolisu. I taką właśnie mieszankę gwarantuje Zoologist Bee - to nie są perfumy miodowe, to są perfumy pszczele. Pachną wszystkim co opisałem, czuję w nich odrywanie korpusu łomem, czuję nakłuwanie plastrów, czuję ciepło emanujące z rdzenia ula. Coś pięknego. Do tego bardzo dobre parametry, myślę że flakon na półce nie byłby powodem do wstydu.


Naprawdę, jak ktoś ma wspomnienia związane z pszczelarstwem, np pomaganie dziadkowi za dzieciaka, to Zoologist Bee może uderzyć w strunę o której dawno zapomnieliście!


Prosiłbym o nie traktowanie tego tekstu jako rzetelnego źródła wiedzy, wiele z tych rzeczy to zasłyszane w towarzystwach pszczelarskich anegdotki, a muszę zaznaczyć że pszczelarze to specyficzna grupa ludzi, uwielbiająca dowody anegdotyczne, chłopski rozum, i argument emocji... Własny research prowadzony w oparciu o te zajawki tematów byłby na pewno lepszym punktem wyjścia do rozmów.


#barcolwoncha recenzja numer #78 Zoologist Bee


#perfumy #recenzjeperfum

BND

@Barcol Chłop co napisał 👀 Świetnie się czytało, dałbym dziesięć piorunów gdybym tylko mógł 👍

Barcol

Zapomniałem pozdrowić @Lekofi za rozebranie pszczółki!

Zaloguj się aby komentować

#barcolwoncha

Dziś parę próbek Melega, a w najbliższym czasie reszta. Nie, TA próbka jeszcze nie dzisiaj xD


Pozdrawiam @saradonin_redux dzięki któremu mogłem poznać markę


Jak ktoś z tagu nie zna ich dzieł to niech da znać się w komentarzu


Recenzje numer:

#73 Honey Deer Musk

#74 Vienna 1900

#75 Meaningful Work

#76 Mushin Kyoto Incense

#77 Datura The Moon Flower


Honey Deer Musk - No zaczyna się z grubej rury, zapach konkret. Czuć piżmo i czuć słodkie podanie. Czy powiedziałbym że miód? Raczej nie, tym bardziej że myśląc o miodzie w perfumach mam raczej w głowie Ahojasa, Pure Havane, czy Lapidousa PH. Tutaj jest inaczej, mniej deserowo. Zapach na pewno nie z gatunku niszowych ciekawostek, swobodnie można go nosić na codzień, czy polecić osobom spoza hobby. Powiedziałbym że jest to unisex, chociaż zrozumiem jeśli dla kogoś będzie skręcał nieco w kobiecą stronę. Bardzo dobre parametry, oraz czuć że składniki naturalne i najwyższej jakości. To nie jest do końca profil zapachowy który mnie porywa, więc osobiście nie polowałbym na flakon a w przypadku odlewki nie byłaby pewnie zbyt często fatygowana, ale jak ktoś lubi proste piżmo z różanym podkładem to będzie to doskonały wybór.


Datura The Moon Flower - Z początku czułem tu coś jakby cukierki albo wata cukrowa. Później pojawił się bardzo wyraźny imbir. Jest jeszcze parę kolejnych warstw zapachów, ale na tyle złożonych że pewnie musiałbym wymienić większość znanych mi owoców i kwiatów żeby opisać co czuję. Zapach sprawia wrażenie "gęstego" i nie jest to taki soczysty orzeźwiający imbir, bardziej taki w słodkim lepkim grzańcu. Zapach piękny, po raz drugi bardzo autentyczny i naturalny, i tutaj w przeciwieństwie do miodowej sarenki, profil bardzo mi odpowiada. Mógłbym pryskać się tym obficie jesienią i zimą. Projekcja dobra, do oceny trwałości niestety będę musiał zrobić drugie podejście bo troche dziś namieszałem xD Update: Trwałość nawet lepsza niż miodowa sarenka.


Vienna 1900 - zimny, metaliczny, ostry, może nieco drażniący? A może drażni mnie że nie wiem co wącham. Jest tu sporo jakiegoś kwiatka, albo jego łodygi, ale muszę wygooglać co to. [minutę później] OK, wstyd jak nie wiem, tożto mięta xDD Na moją obronę: to nie jest "zapach miętowy" jaki znamy ze... wszystkiego. To jest autentyczna zielona dzika mięta wyrywana gołymi rękami tak łapczywie że ciężko je będzie doczyścić. To jest mięta tak rzeczywista i miętowa, że aż niepodobna do tego czego spodziewałbym się jako "mięty" w perfumach. No czapki z głów Panie Meleg. Nie wiem co o tym sądzić, z jednej strony zapach agresywny, wręcz inwazyjny, a z drugiej nie mogę oderwać nosa od ręki. Według składu to jest tu parę nut poza miętą, ale w życiu bym ich nie wyczuł, bardziej chyba wpływają delikatnie na odbiór samej mięty niż samostanowią. Nawet paczula, której słupek dominuje w akordach fragry, jest tu raczej placebo wzmianką odpowiadającą za "duchotę" mięty niż odrębną nutką. Nie potrafię ocenić tego zapachu w kategorii perfum do noszenia, dla mnie to bardziej artyzm, sztuka, i to bardzo udana. Takie potworki jak Amouage Enclave nokautuje bez draśnięcia. Trwałość poprawna, a mięta po czasie ustępuje paczuli, i dopiero w drydownie dostrzegam inne nuty.


Meaningful Work - Pewnie chodzi o klepanie CRUDów w startupie opartym o AI i blockchain. Mam mały dysonans w niektórych próbkach. Z jednej strony ewidentnie są nie w moich klimatach, z drugiej są tak dobrze zrobione że aż chce się z nimi obcować. I tak jest na przykład w tej właśnie próbeczce. Piękny zapach mydełka, pozbawiony tej tak często powiązanej z nim chemii. Kurczę, to jest wręcz imponujące, pachnie nie jak płyn do prania, ale jak jego wyobrażenie. Początek to uniseks w stronę kobiecego, końcówka unisex w stronę męskiego, ale generalnie każdy może go zarzucić. Powiem tak, ten Meleg to jest gość! Ponoć ten płyn do mycia jest o smaku bergamotki, ale nie wiem czy sam bym na to wpadł. W miarę poznawania go czuję też nieco drugiego bieguna - brudu. Nie dominuje ani przez chwilę, ale fajnie kontrastuje z motywem przewodnim. Takie ying yang, bergamotkowy płyn do płukania na futrze zwierza.


Mushin Kyoto Incense - ten zapach jest trochę jak Coconut Penis, czyli nadmiar kokosa psuje kompozycję. Trochę za słodki, nieco mdły, generalnie po opiniach spodziewałem się czegoś co sprawi mi więcej radości w wąchaniu, a tu jest raczej nieprzyjemnie. Im dalej w las tym słabiej, ale i przyjemniej. Zapach przechodzi w delikatną i sielankową przypowieść o leniwym poranku nad stawem. Japońska nazwa wpływa mocno na wyobraźnie i w połączeniu z relaksacyjnym vibem perfum przywołuje na myśl obrazy z dzieł Myazakiego - myślę że tak właśnie pachniał Totoro (no może z dodatkiem akordu zwierzęcego). Z bardzo słabego (dla mnie) startu przeszliśmy w niesamowicie uroczą i klimatyczną pozycję z gatunku tych unikatowych.


#perfumy #recenzjeperfum

Zaloguj się aby komentować

Gdy kończyło się gimnazjum, nie miałem bladego pojęcia, co chcę w życiu robić. Zresztą jak chyba większość, pomijając tych, którzy chcą być astronautą/aktorem/raperem.


Zakładałem, że pójdę do X LO w Krakowie, bo to taki "domyślny" wybór dla osoby, która w miarę dobrze się uczy, nie chce kujonować w jedynkach/dwójkach dla resortowej młodzierzy, i nie ma na siebie planu.


No ale na pewnych targach szkół średnich nabrałem całą torbę ulotek, żeby w domu przeczytać na spokojnie. Tak nagle na jednej ulotce zobaczyłem "Najlepsza szkoła średnia w Polsce według rankingów", a powyżej nazwę "Technikum Łączności". Zaraz, jak to technikum najlepsze? xD Przecież każdy wie, że liceum > technikum > zawodówka, tak działa świat. No ale ta łączność mnie zaciekawiła, poczytałem, poedukowałem się, dostałem opiernicz od babeczki z doradztwa zawodowego, że co ja gadam, że liceum lepsze, i faktycznie finalnie wylądowałem w tym technikum.

Kraków znałem z tego, że gołębie są na rynku i że czasem jakiś bus tam jeździ (ale serio sporadycznie), więc padło na internat. Internat Technikum Łączności.


Trochę obsrany taką zmianą otoczenia, niewiele pamiętam z pierwszego roku. Koledzy w pokoju trafili mi się nieco dziwni (spoiler: przyjaźnie na resztę życia), natomiast ci z pokojów obok wydawali się jacyś obcy (spoiler: przyjaźnie na resztę życia), a całe to miejsce średnio mi pasowało (spoiler: najpiękniejszy czas w moim życiu).

Za to pamiętam co innego: smrodek. Stary budynek internatu pełen był aromatów, które wpadały we wszelkie możliwe profile: paczulowa stęchlizna łóżek, rumowe i piwne opary z niektórych miejsc korytarzy, przyprawowe zapachy z kuchni, mydlane (i często ziołowe, hehe) nuty łaźni, czy w końcu trudny do opisania, chociaż bardzo charakterystyczny, zapach głównego holu, który bił po nozdrzach na wejściu.

Nie bardzo zwracałem wtedy uwagę na te zapachy, ale jednak gdzieś tam ryły swoją obecność w którejś bruździe pod czupryną.


Miesiące mijały, przyjaźnie się zawiązywały, młodość trwała pełną gębą. Ale pewien moment pamiętam dokładnie, jakby był wczoraj. Zebraliśmy paru kumpli i wybraliśmy się na herbatę. Do herbaciarni. Nie pamiętam, co skłoniło mnie do tego pomysłu – czy to postać Wujka Iroh z "Awatara", czy może sama metafizyka herbaty, jaką wtedy w niej widziałem.

Otóż dla mnie, prostego wiejskiego chłopaka, zielona herbata brzmiała jak coś niemal mistycznego. Oczywiście pijałem ją już wcześniej (swoją drogą przeparzając ją okrutnie wrzątkiem i za długo - myśląc, że tak się wyciąga głębię aromatu), ale w H E R B A C I A R N I to zupełnie inny level tego mistycyzmu.


No i dotarliśmy na miejsce, spełniło ono wszystkie oczekiwania, jakie mieliśmy. Wystrój, zapach, klimat – wszystko.

Oczywiście nazwy z karty były totalnym rebusem, równie dobrze mogłyby być po hebrajsku, ale ślepym trafem wskazałem pozycję opisaną "Tian Mu Long Zhu Moli". Miała w opisie jaśmin, a czy może być coś, co brzmi jeszcze bardziej orientalnie niż "JAŚMIN"? Co to w ogóle jest ten jaśmin? Jakaś tkanina, jak "kaszmir"? Nieważne, zaraz spróbujemy.


Ten moment, ten jeden moment, gdy wziąłem czarkę pod nos. Śmiejcie się, ale ten moment był dla mnie jak pierwszy wdech w nowym życiu. Jak punkt dzielący czas na "przed" i "po". Jakbym pierwszy raz w życiu zobaczył gwiazdy. Wąchałem tę herbatę łapczywie, niemal jakby tylko ta czarka mogła mnie zaopatrzyć w tlen. Nie wiedziałem, ba, nawet sobie nie wyobrażałem, że coś może TAK pachnieć. Świat na moment przestał istnieć – byłem tylko ja i ten zapach.


W smaku herbata była równie niesamowita, niech poświadczeniem będzie fakt, że nadal w pamięci widzę ten moment wyraźnie, mimo lat. Pamiętam, w którym miejscu siedziałem, jak wyglądała tacka, imbryczek, czarka, oraz która pani serwowała herbatę. No, wryła mi się ta chwila w baniak.

Myślę, że był to wstęp do mojej miłości do sensoryki. Próbowałem później więcej herbat, piw, alkoholi, czy w końcu perfum. Ale jednak "Tai Mu Long Zhu Moli" (tak nazywa się ta herbata bez błędu w karcie xD) pozostanie w moim sercu na zawsze.


Dlaczego o tym piszę, i to jeszcze na tym tagu?


Bo obie te rzeczy – ten najpiękniejszy na świecie jaśmin podany ze słodyczą zielonej herbaty i ten brudny aromat wejścia do internatu – znalazłem pięknie połączone we flakonie Amouage Opus IX.


Zapach ten jest dla mnie jak podróż w czasie, jak powrót do tamtych lat i do tamtych zapachów.


Nie wiem, czy to się liczy jako #recenzjeperfum, czy raczej powinienem dać #schizofrenicyzfragry, ale lepiej niż tymi dwoma porównaniami nie dam rady go opisać.


#barcolwoncha recenzja numer #72

#perfumy

VonTrupka

>ten moment był dla mnie jak pierwszy wdech w nowym życiu


brzmi jak osiągnięcie nirwany, albo przynajmniej coś bardzo blisko temu (⌒ ͜ʖ⌒)

Dudleus

@Barcol piękna historia. Chętnie poczytałbym coś miłego z internatu.

d.m.

@Barcol Ładnie napisane Aż mi się czasy mieszkania w akademiku przypomniały.

BTW, też studiowałem MiBM, a ostatnio przekwalifikowałem się na programistę.

Zaloguj się aby komentować

#barcolwoncha #71 Exit The King Etat Libre d'Orange

Opis z internetu: Mydlany, białe kwiaty, mech, róża, aldehydy, piżmo, ziemia, ocena 3.7.

Powiedzcie mi, czy ELDO ma jakikolwiek przyjemny zapach? No trudno, weźmy się za obowiązki. Dwa psiki na wierzch dłoni, morda ubrana w grymas i niuchamy. Chwila konsternacji, niuchamy ponownie.

Ej kurde, tożto ładne całkiem xD Fakt, pachnie bardzo syntetycznie, ale nie sztuczno chemicznie jak lattafarmafy tylko jakby czuć że to z założenia tak. I faktycznie czuć i różę i mydełko. Białe kwiaty też czuć. I jakieś takie bardzo zimne wrażenie na skórze zostawia. Mydełko zazwyczaj źle mi pachnie, ale tu ładnie mi pachnie. Świeży. i noszalny ale jednocześnie bardzo unikatowy. No, na plus generalnie, jestem zaskoczony. Z minusów? Mimo że trwały to jednak mocno bliskoskórny. Kojarzy mi się z Lazy Sunday Morning ale jest przyjemniejszy.

Nie psikać na strefy intymne bo serio zimno na skórze od tego :v

#perfumy #recenzjeperfum

dziadekmarian

@Barcol Hej! Rien Intense to takie klimaty okołokourosowe. Mogę Ci zostawić w Multi, to se wpadniesz i weźmiesz. Ale średniak w sumie, sam nie wiem.

E_Nygma

@Barcol dla mnie bardzo fajny jest jeszcze You or Someone like You

ucho_igielne

@Barcol oj jak sobie przypomnę ten zapach to mnie wzdryga najgorszy ELdO jakiego wąchałem i jedne z gorszych perfum w ogóle. Ale owszem, mają sporo ładnych pozycji Divin'Enfant i She was an Anomaly są imo wykurwiste, Archives 69 bardzo fajne, Tom of Finland ok choć jakieś takie zwyczajne się wydają, ale dobre jakościowo. A, no i zapomniałem o Jasmin et Cigarette, te są bardziej damskie ale jak to młodzież mówi, petarda

Zaloguj się aby komentować

Kolejny odcinek #barcolwoncha tym razem 4 pozycje, otrzymane od @fryco

Mam w tej rozpisce jeszcze chyba z 7, ale nie na dzisiaj :]


#67 Maai Bogue - nieślubne dziecko T-rexa z Kourosem. Ku⁎⁎⁎⁎ko śliczne dziecko, nadmienię. Aldehydowo-piżmowo-zwierzęcy. W bazie bardziej żywiczny. 2014 rok a pachnie jak jakiś srogi vintage. Chce się go nosić, chce się go wąchać, i co ważne, on na to pozwala. Nie umyka zmysłom, ba, ciężko go przeoczyć. Nie chowa się za otoczeniem lecz śmiało wzbija na pierwszy plan. Nie schodzi ze sceny przedwcześnie, prowadzi spektakl do ostatniego widza. Zakochałem się. Kiedy coś tak mnie zauroczyło przy pierwszym spotkaniu? Nawet nie pamiętam... Gdzie się to kupuje?


#68 Lapidus vintage 90s - Lapidusa uwielbiam. Ta jego grzejąca ziołowa miodowość to lep na rany duszy. Jak prezentuje się vintage w porównaniu do tego co znamy z dzisiejszych półek sklepowych? No więc o dziwo różnice są na tyle spora, że nawet jakbym wpadł na ten trop np w perfumach w ciemno, to po porównaniu ręka w rękę strzelałbym w coś innego. Vintage nie jest taki słodki ani miodowy, mniej wyraźne są też cytrusy. Mocniej natomiast wybrzmiewają kwiaty i żywice. Ma też trochę drażniącą nutę jakby... lubczyku? Nadal świetna kompozycja chociaż chyba bliżej mi sercem do współczesnego. No i kolor, ten stary sok to jest niemal ciemnobrązowy, i to widać po aplikacji. Nowy nie zostawia takich śladów, a na ile pamiętam dekancik to był nawet jasnawy i blady. W sumie jak tak pomyślę to obecną próbkę dostałem za darmo od @fryco, poprzedni dekant za darmo od @JohnnMiltom, a flakon dostałem... Za darmo od @Lodnip xD Nic dziwnego że dobrze mi się kojarzy ten zapach, ajwaj, chce ktoś kupić pager?


#69 Amour Elegant Hayari Parfums - Mocna, mocna róża. I generalnie w otwarciu czuję tylko ją. W sumie nie tylko w otwarciu bo przez cały cykl życia zapachu czuję głównie ją. Bardzo liniowy, nie rozwija się, a sama goła róża nie przemawia do mnie za bardzo, nazwałbym go raczej nudnym. Raczej nie dla mnie, chociaż generalnie nie brzydki.


#70 50 Years Golden Oudh Al Haramain Perfumes - heh, tego gagatka się tu nie spodziewałem. Jak pewnie pamiętacie z pierwszej edycji perfum w ciemno, jestem właścicielem flaszki jak i popularyzatrem tego soku. Niestety jestem w mniejszości, a drugiemu frontowi przewodzi @minaret hejter. Niestety dopuściłem córke za blisko biurka i zdarła i podarła mi etykietkę więc nie wiem czy to jakaś specjalna wersja, ale generalnie pachnie tak samo (tak samo doskonale) jak mój flakon. No co tu dużo mówić ambrozja w płynie, 50 letni olejek w składzie robi swoje, świetny blend przypraw i składników w którym dosyć ciężko coś nazwać. Może ten goździk się nieco wybija. Dla mnie topka.


#recenzjeperfum #perfumy

saradonin_redux

nieślubne dziecko T-rexa z Kourosem

ಠ_ಠ

dziadekmarian

@Barcol Świetny jest MAAI. MEM zresztą też w podobnym klimacie. Na MEM gapiłem się wczoraj na Niszowych, ale jednak kupiłem w międzyczasie coś innego i żałuję.

d.m.

@Barcol

Jak prezentuje się vintage w porównaniu do tego co znamy z dzisiejszych półek sklepowych?


Zawsze przy takich porównanich zastanawiam się na ile vintage rzeczywiście był inny, a na ile to zmiany zwiazane ze starzeniem się soku

Zaloguj się aby komentować

Zacznę od tego że recenzje o numerach #52, #53, #54, #55, #56, #57, #58, #59, #60, #61, #62, #63, #64, #65 kryją się pod linkiem: https://www.hejto.pl/wpis/co-powiecie-na-zbiorcza-mini-recenzje-olejkow-opisy-bez-przykladania-sie-i-nie-t bo nie złapało ich pod tag, i to są ukryte recenczje xD Ukryte recenzje olekkó∑


Dziś bierzemy na tapetę #barcolwoncha #66 czyli Amouage Memoir Man


Zapach ziołowo mszany, ale nie w sposób paczulowy tylko taki zimny, absyntowy, piołunowy. Pachnie jak coś co może pomóc na kaca albo jako klin albo jako pobudzacz odruchu oczyszczenia żołądka, w zależności od tego jak bardzo było przesadzone z etanolem.


Potężna dawka chwastów w tle, jak wąchanie rąk po walce z lebiodą i babką lancetowatą. Generalnie otwarcie to ciemiężyciel zielarski o podobnej mocy jak green green green green n green n green green.


Mnie osobiście trochę drażnią takie aromaty, i w szczególności wariant szczodrej aplikacji potrafi nieco przychmielić. Im dalej w las, tym jednak mniej zielono.


W sercu zielona agresja zaczyna przegrywać z nutami drewna i kadzidła, które podczas tej walki wpadają w klimaty balsamiczne by potem w miarę przechylania się szali zwycięstwa, przejść w bardziej suche i cieplejsze tony.


Czego nie uświadczyłem, to lawenda czy róża, która pojawia się w nutach fragry.


No i baza, najlepsza faza tego zapachu. Wszystko się uspokaja, większość zieloności znika (zostaje mięta i pojawia się coś a'la eukaliptus) a na pierwszy plan wchodzi wspomniana ciepła suchość drzewa, kadzidło, tytoń. Świetne połączenie z tym wspomnianym wspomnieniem mięty i eukaliptusa. Trochę ma vibe tego miętowego stożka do wąchania na katar, chociaż oczywiście nie tak mocno daje po nozdrzach.


Zapach ewoluuje u mnie z 4/10 w pierwszej fazie do 8/10 w bazie. Nie podoba mi się na tyle żeby brać cały flakon, ale na tyle żeby chętnie wąchać od czasu do czasu.


#recenzjeperfum #perfumy #barcolwoncha

58cb7f3f-ce68-462e-a107-bfed883c7063
Platysma

To mnie zaskoczyliście bo dla mnie to najłatwiejszy Amouage zaraz po Jubi XXV. Za to przy Reflection którym tyle osób się zachwyca mam natychmiastowy ból głowy i mdłości.

d.m.

Ja tam Memoir Men lubię. Została mi resztka małej flaszki 50ml, tak że muszę się za jakiś czas rozejrzeć za jakimś zapasem póki go nie wycofali.

Chavez

Testował ktoś babską wersje Memoir? Podobno niezła, ale przekonam się dopiero jutro

Zaloguj się aby komentować

Tonkin Musk Pure Parfum Ensar Oud zapach numer #51 na #barcolwoncha


Ambrozja! Mydełkowo piżmowy zapach, z delikatną nutką waniliwowo owocowej słodyczy, popartej jakimś brudem, chyba takim zwierzęcym. Bardzo złożona kompozycja, ale z dobrym smakiem. Zgadnięcia nut się nie podejmę (inb4: no dobra, tonka i piżmo pewnie są xDD). No robi wrażenie, pachnie pięknie, mógłbym to nosić. TBH nawet nie wiem co wącham ani gdzie to kupić, to znaczy nazwę widzę (przepisałem z próbki xD) ale zapakowana jest jak olejek, i przyszła z olejkami, a na necie widzę same flakony perfum pod tą nazwą. Próbki mam mniej niż kropelkę na dnie (to nie narzekanie, dzięki wielkie @pedro_migo za wrzucenie jej, to moje pierwsze obcowanie z marką!) więc trudno mi nawet ocenić konsystencję. Co podkładam do niego nos, to czuję co innego xD Nuty herbaciane, kwieciste, słodyczy, no pełen przekrój. Bałem się że te Ensar Oudy to będzie jakaś armata na dziwaków, a tu pierwsze zetknięcie i jest naprawdę bardzo przyjemnie, jakościowo, przystępnie (nie cenowo pewnie xD). Polecam i pozdrawiam

#perfumy #barcolwoncha #recenzjeperfum

646b68dd-5b4b-41d9-bcd2-43aa797a9640
pomidorowazupa

Z mojego bardzo skromnego doswiadczena ensar na ogol robi zapachy "podobajace sie kazdemu" jest to jeden z powodow dla ktorych ta marka jakos mnie nie interesuje (ceny sa powodem nr1 ). Dla mnie za malo pazura... znaczy d⁎⁎y bobra itp( ͡~ ͜ʖ ͡°)

Kridzu

@Barcol Wszystkie próbki Ensara są dawane w takich fiolkach na olejki, bez względu czy to spray, attar czy oud.

To co masz to jest próbka sprayu Tonkin Musk Pure Parfum. (https://www.ensaroud.com/product/tonkin-musk-perfume/) Zapachy Ensara głównie mają sprawiać przyjemność Choć znajdą się i takie dla bardziej wprawionych nosów. Nic z 'araba' tu nie znajdziesz.

pedro_migo

@Barcol tak jak wyżej wspomnieli koledzy zapachy Ensara to kompozycje, które mają sprawiać przyjemność w noszeniu, żadne wynalazki, które będą wzbudzać kontrowersji i szokować tutaj wrażenie robi jakość wyrobu - złożoność, a jednocześnie spójność całej kompozycji do której często wyselekcjonowane zostały bardzo rzadkie składniki / ich gatunki.

Tytułowy oud w jaki sposób pokazuje go Ensar powiedziałbym, że należy do najprzyjemniejszego na rynku, to nie są sfermentowane i mocno animalne oudu jakie preferują arabowie, a bardziej skupiają się na drzewnych, żywicznych i dymnych profilach, animalistyka oczywiście też jest ale nie aż w takim stężeniu, tylko raczej dodaje trochę pazura i charakteru. Moim zdaniem jednak Ensar jest królem piżma i to jest jego prawdziwy trademark.

Jedyny zapach EO który mnie pokonał to Rumi i to nie za sprawą oudu, a kawy za którą swoją drogą nie przepadam - pachnie jak indyjski baza z kawą i przyprawami.

Zaloguj się aby komentować

Gdy zobaczyłem że została do mnie nadana paczka to trochę spanikowałem. Nic nie zamawiałem! To znaczy może inaczej, zamawiałem, ale tej nie xD

Wniosek był jeden, straciłem kontakt z rzeczywistością i nie wiem już co kupuję. Zakupoholizm. I to srogi.


Gdy odebrałem paczkę to znalazłem w środku żywice kadzidełkowe i próbkę perfum. Czyli nie było mowy o pomyłce, to jest coś czego ostatnio głośno szukałem, i widocznie skorzystałem z czyjejś oferty, będąc gdzieś poza świadomością. Kaplica.


No ale jak już jest to się psiknę, co nie? xD


Zapach, ten zapach. Uderzył w strunę o której istnieniu nie wiedziałem.


Piwnica u dziadka na działce, zimno, wilgotno, w kącie miejsce na ziemniaki które za niedługo będziemy wykopywać. Przez okienko do zsypu wpada aromat przejrzałych słodkich owoców które spadają z drzew "sadu".

Nie mają jednak szans w nierównej walce ze stęchlizną, i dają o sobie znać ledwie wyczuwalnie.


Ocknąłem się, i całe szczęście, bo prowadziłem samochód. BTW testowanie tego w samochodzie mogło nie być strzałem w dziesiątkę xD


Skojarzyłem, że przecież niedawno pisałem komentarz pod paczulowym potworem, i skojarzenie było trafne. To dokładnie ta próbka xD


Po powrocie do domu odnalazłem na skrzynce wiadomość od @Lodnip z pytaniem jak mi siedzą prezenty. Czaicie że ten złoty człowiek wyczytał, że chcę popróbować bakhoorów, więc znalazł w historii moje dane paczkomatu i mi wysłał? xD Pozdrawiam gorąco.


Teraz mogę już oficjalnie powiedzieć co #barcolwoncha a mianowicie: 1989 Theodoros Kalotinis.


No przyznam, że powiedzieć o nim twardziel to jakby nic nie powiedzieć. Paczulowy potwór. Zapach nie na codzień, i nie wiem kto by sie odważył na flakon.


Przy kolejnej aplikacji przeniosło mnie znowu w inne miejsce. Już nie tak odległe. Przypomniał mi się seans na saunie widokowej, w którym właśnie w ruch wszedł olejek paczulowy.

Nie wiem co ma w sobie ta nuta, że tak intensywnie działa na wyobraźnie, ale ona nie "przywołuje wspomnień" tylko przenosi w inne miejsce z pełną imersją.


To w niej cenie.


Czy polecam zapach? Myślę że tak, ale nie w dużej ilości xD Czy kupię flakon? Nie xD


Czy cieszę się że go poznałem? Tak, bardzo. Nawet nie dlatego że jest jakiś wyjątkowy, to serio głównie silny ekstrakt z paczuli, ale raczej dlatego że... Ja całkiem zapomniałem że dziadek miał tą piwnicę. I że to było takie fajne miejsce.


Dzięki @Lodnip za przypomnienie.


#recenzjeperfum #barcolwoncha próbka #50, jesteśmy na półmetku, przed emeryturą zdążę.

#perfumy


PS. Tak, wiem że czekacie na co innego z mojej strony xD

gawafe1241

@Barcol Dlaczego nie dałeś tag #perfumy ? Po coś są te tagi, prawda? Daję w takim razie #recenzjeperfum na czarno ale następnym razem wrzucam Ciebie na czarno, nie ma sensu powielać zachowań z wykopu - zablokowałem polityka PIS PO to sobie zaczęli tagować inaczej, no ręce opadają...

Lodnip

@Barcol Czyli to nie tylko ja mam wrażenie, że ten zapach to paczulowe monstrum XD

Pirat200

@Barcol Ha! a ja znam ten uczuć! to coś w rodzaju scent - journeyu/tripu. Czegoś takiego doświadczyłem, kiedy pierwszy raz psiknąłem na rękę Pavillon Rouge. A jeszcze wcześniej, kiedy jako zupełnie nieświadomy świeżak perfumowy kupiłem pierwsze dwie odlewki w życiu (w co ja się wpakowałem) i niuchnąłem encre noire. Teraz to owszem, banał, ale wtedy, dla typka co raz na jakiś czas kupił sobie tani dezodorant, to było niemałe zdziwko.... Ciekawe jak bardzo głupio wtedy wyglądałem, siedząc w kuchni pewnej zimowej nocy, na stole rozdarte opakowanie z paczkomatu, , a ja z nosem przy nadgarstku i otwartą buzią wącham nadgarstek, a w mej świadomości umysł podsuwa wyobrażenia jakichś zasnutych mglistymi oparami niedostępnych lasów. łaał..

A pierwsze zetknięcie z Pavillon rouge - siedzę w pokoju, ręka sama co chwilę wędruje do nosa, a mi umysł projektuje wrażenie a to jakiejś obskurnej pirackiej knajpy z ogłuszającym gwarem rozmów i muzyki, drewniane stoły z porozlewanym winem i miodem, a to jakiegoś eleganckiego klubu przesiąkniętego zapachem skórzanych foteli, drogich cygar i kolorowych alkoholi, a to znowu jakimś starym strychem... też było fajnie.

Zaloguj się aby komentować

Tyrannosaurus Rex Zoologist Perfumes #49 na #barcolwoncha


Tak tak, wiem xD 3 miesiące chłop nic nie pisze a nagle dwie recenzje jednego dnia wrzuca. Ale miałem przygotowane notatki i jakoś tak mi sie udało xD


To chyba pierwszy Zoologist jaki gości na łamach mojego grafomańskiego tagu. O marce słyszałem dużo... ciekawego? Nie chce powiedzieć "złego" ale nie odważę się też na epitet "dobrego", więc zostańmy przy ciekawym xD


Nie jest to pierwszy ich sok jaki wpadł mi w ręce, ale jakoś tak wyszło że to właśnie on wpadł pod pióro jako pierwszy.


Nie będę mu słodził, otwarcie może zabić xD Bucha z diabelną siłą mieszanką gryzących oparów, nie zostawiając człowiekowi wiele miejsca w jego strefie komfortu. Za siłę wspomnianych oparów w dużej mierze odpowiadają nuty iglaka. Przez całą piramidę przebąkiwuje ich całkiem sporo, bo pojawia się i jodła, i cedr, i olej jałowcowy, i szeroko rozumiane żywice. Kto kiedyś sosenkę obierał gołymi rękami ten wie jaka moc w iglakach drzemie. Na wsparcie tej jodły ruszyła garść świeżych przypraw: pieprz, liść laurowy, gałka muszkatałowa. Widząc je w rozpisce, wącham i mówię "tak, jest tutaj na pewno" ale czy poznałbym bez czytania? Chyba za dużo się tu dzieje żeby odpowiedź mogła być pozytywna.


Tak, pierwsze buchnięcie może przywołać migrenę. Mi przywołało. Na szczęście po chwili (wcale nie krótkiej, u mnie potrzebował parunastu minut) decyduje się ustatkować. Teraz już o wiele ciężej jest sięgnąć w stosunku do niego po negatywne epitety. Nadal jest bogaty, ciekawy i złożony, ale w miejsce dzikości przypraw zaczyna wchodzić warstwa kwiatowa, wsparta nadal aromatami drzewnymi i żywicznymi. Gdyby dało się przeskoczyć od razu do tego etapu zapachu, to nawet by mi się podobał, ale tego otwarcia w nim to się autentycznie boję.


Tak jak ciało zapachu jest bogate, tak i długo wyczekiwana baza kryje w sobie wiele sekretów. Umiem powiedzieć że jest żywiczna i złożona, ale to wszystko na co mnie stać. Trwa długo i długo cieszy nos, w tym zapachu nie zachodzi potrzeba dopsikiwania w ciągu dnia xD


Opinia o marce nie bierze się znikąd, i dowód na to leży nawet właśnie teraz na moim nadgarstku.


Bardzo dobre parametry (pierwszy kwadrans za dobre xD) i ładny bogaty złożony zapach wydają się usprawiedliwiać bardzo wysoką cenę. Na pewno nie mogę polecić go każdemu, ale jednocześnie jestem pewien że posiada wielu oddanych fanów. Na pewno wart poznania.


Dodam od siebie że zapachy o podobnym stopniu intensywności mają u mnie tendencję do oswajanie się, a mówiąc bardziej po polsku to ja mam tendencję do oswajania się z nimi w czasie, więc może zanim mój dekancik się skończy, zmienię zdanie co do otwarcia i będę się nim polewał beztrosko ( ͡° ͜ʖ ͡°)


Zdjęcie ze strony producenta: https://www.zoologistperfumes.com/products/zoologist-tyrannosaurus-rex-deluxe-bottle


#perfumy #recenzjeperfum #barcolwoncha

Zoologist Tyrannosaurus Rex Deluxe Bottle

Zoologist Tyrannosaurus Rex Deluxe Bottle

A sultry heat wafts across the land, lapped up greedily by the abundant flora that thrives in its midst. Trees soar to majestic heights and plants flower for the first time, their petals spreading to give birth to a world rich in diversity. The Cretaceous period comes of age against a backdrop scorched by wildfire and lightning strikes. Over this turbulent landscape, a massive predator looms. Giants rule the earth, but even giants can be cut down within the powerful jaws of the fearsome tyrannosaur. Standing tall, the terrifying beast fears nothing, until that pivotal moment when a fire in the sky signals the end of their deadly reign. Zoologist Tyrannosaurus Rex is a gargantuan scent that sinks its teeth into the world of delicate fragrances and rips it wide open. Primitive woods and florals seize you and snatch you away to an ancient era. Smoky, charred wood warns of the danger of smouldering fire, setting your senses on edge, while droplets of metallic rose oxide offer a chilling premonition of blood-lust. The mighty Tyrannosaurus Rex is sometimes menacing, sometimes fascinating, but never, ever ordinary. Perfumer: Antonio GardoniParfum Concentration: 23%Size: 60 mL / 2 fl. oz.Top Notes: Bergamot, Black Pepper, Fir, Laurel Leaf, Neroli, NutmegHeart Notes: Champaca, Geranium, Jasmine, Osmanthus, Rose, Ylang YlangBase Notes: Resins, Cade, Cedar, Civet*, Frankincense, Leather*, Patchouli, Sandalwood, Vanilla *Synthetic notes. Zoologist Tyrannosaurus Rex does not use animal products. Made in Canada. Product will be shipped from Canada. Perfumer Interview and Reviews An Interview with Antonio Gardoni, the Perfumer of Zoologist Tyrannosaurus Rex Zoologist Tyrannosaurus Rex Reviews Roundup

Zoologist
0111f49b-1071-490b-bff7-080b561849e8

Zaloguj się aby komentować

T02 Taif Al Emarat #48 na #barcolwoncha


OMG! Jaki sztos mi wpadł w ręcę to słów mi brak.


Pierwsze parę sekund to trailer filmu akcji: dzieje się tak dużo że ciężko całość przyswoić, i gdyby miało to trwać dłużej to człowiek by sie przebodźcował. Dym, kwas, zwierz, czekolada, skóra, obora, a może brak obory, pieprz. Po dosłownie chwili zapach się układa i z wariactwa wyłania się elegancja. I to nie byle jaka!


W głowie zwierzęco dymny oud miesza się ze słodyczą czekolady waniliowej. Współpracują ŚWIETNIE i jest to jeden z tych zapachów od których ciężko oderwać nos. Jeżeli słodziaki to dla kogoś domena mainstreamu, niech sięgnie tutaj.


Oud wybrzmiewa tu zdecydowanie zwierzęco, dziko. Za to nie powiedziałbym o nim, że jest stajenny czy fekalny, i w sumie dobrze, bo w mieszance z apetyczną czekoladą i wanilią, mogłoby to komponować się dziwnie. Ten oud przypomina mi nieco ten który pojawia się w 50yrs Golden Oudh, jednak całkowicie inny orszak powoduje też inny wydźwięk końcowy.


Jest ładnie ułożony, nic się ze sobą nie gryzie, każdy element pasuje do całości.


Szczerze mówiąc, po ogólnym wydźwięku zapachu, spodziewałem się że parametrami będzie to killer ciężki do zmycia, a zamiast tego jest "po prostu" bardzo solidny.


Piramida nut na mnie układa się trochę płasko, to znaczy zapach raczej mało ewoluuje, od początku do końca jest równo piękny, a nuty są stabilne w przekroju czasowym. Wiem że niektórzy tego nie lubią, mi nie przeszkadza. No i nie jest to zapach "idealnie" płaski, raczej po prostu mało zmienny.


W bazie obiecywana mi była paczula, i może faktycznie nieśmiało się pojawia, a może to czekolada i oud dają taki ciepły efekt jak paczula w Brutusie? Ciężko mi powiedzieć.


Wierzę, że tym zapachem możnaby łatwo przekonywać tych którzy do tej pory od oudu uciekali. Polecam spróbować, zapach dostaje odznakę jakości Barcola.


Kolega @MrFrog pytał ostatnio czego szukać w Dubaju. TEGO SZUKAĆ W DUBAJU!


Zdjęcie wzięte ze strony producenta: https://taifalemarat.com/en/product/t02-smoked-cambodian-oud-perfume-men-women


#perfumy #recenzjeperfum #barcolwoncha

b55b4584-eb89-4797-96c2-89ca68c12d92
Kridzu

@Barcol Swietne sa Taify, pewnie dlatego mam ich najwiecej w kolekcji z Arabow Polecam zapoznac sie z reszta, kris111 ma jeszcze kilka do sprobowania.

minaret

@Barcol Oj kusiecie tu diabły swoimi zachwytami ale jestem silny i opieram się tej ofensywnie, jeszcze za dużo rzeczy pomiędzy moim levelem a tymi arabami, nie będę sobie wycieczki psuł ( ͡° ͜ʖ ͡°)

MrFrog

Oj chyba już wiem co będzie szukane w Dubaju

Zaloguj się aby komentować

Beloved Man Amouage #47 na #barcolwoncha


Kolejny Amouage na tagu, i kolejny po który wyciągnąłem łapska dopiero z powodu wycofania go. I niestety po raz kolejny minus dla marki za wspomniane wycofanie. Może nie tak wielki jak za Mythsa (Z B R O D N I A!) ale jednak.


Witają nas rześko podane żywice i cytrusy. Dodatkowo zapach jest bardzo świeży, przyjemnie jest sie nim zaciągać. Na pewno nikogo nie zadusi, i raczej trudno go nie polubić. Czy jednak łatwo go pokochać? Tutaj powiem za siebie: wydaje sie zbyt delikatny, zbyt "ogólny".


Myślę że to dobry (może wspaniały) wybór dla osób chcących zasięgnąć czegoś naturalnego i świetnego jakościowo, bez opuszczania bezpiecznej bańki okołomainstreamowych zapachów. Jeżeli chcecie komuś sprawić drogi perfumiarski prezent i nie bać się że urwie mu nosa, to Beloved się poleca.


Blend jest naprawdę wysokiej jakości, rozbijanie go na zapachy w ciemno to prawdziwe wyzwanie. Dopiero patrząc na listę nut można wwąchiwać się w niego i mowić w myślach "a, faktycznie".


W sercu zapach traci ze swej cytrusowej natury (tak, wiem że to zdanie możnaby losow wklejać do co drugiej recenzji xD) i podbija się ta jego wspomniana świeżość i rześkość. I elegancja.


Przez cały czas trwania zapachu w tle pobrzmiewa pewna drewniana elegancja, której punkt kulminacyjny następuje gdy stery przejmuje baza. Zapach niczym Hekate, ma trzy twarze. Słodką, rześką, i elegancką. I niech mnie, świetnie sie te twarze dogadują!


Trwałość duża, normalna [edit: dla tej marki]. Są w ogóle Amłaże ze słabą trwałością? Może to skutek uboczny tych naturalnych olejków, że nie parują z ciała szybko jak żel adidas. Projekcja stonowana, biurowa.


Zapach nie jest genialny. Ale nie jest też od tego daleki. Będę polował na dropa poniżej 700zł, ale przy obecnym statusie "NIEPRODUKOWANY" może to być nieco naiwne polowanie. Czy jeżeli mi się nie uda to będę żałował? Może trochę. Jestem dopiero w połowie odlewki a już za nim tęsknię xD


Ogólnie polecam. Bezpieczny, noszalny, ładny. Gdyby nie kosztował tysiaka za flakon, rekomendowałbym go w każdej kolekcji początkującego. Jednak w tym budżecie jest tak wiele opcji o niebo ciekawszych, że Beloved pewnie osunie się w mrok historii, bez większego oporu. Wstyd tylko, że zastąpi go jakiś Enclave na kiju.


#perfumy #recenzjeperfum #barcolwoncha


słabej jakości zdjęcie z takiej stronki JustAttar

Beloved na fragrze: https://www.fragrantica.com/perfume/Amouage/Beloved-Man-17726.html

3c53adea-ea63-4fd0-85f3-915d31b840bb

Zaloguj się aby komentować

Kinetic Sillage #46 na #barcolwoncha


Gdy dostałem resztkę odlewki jako gratis do flakonu kupowanego od Tomeczka, to nawet nie kojarzyłem szczerze mówiąc tej marki :v

Sądząc po szybkim porównaniu ocen na fragrze, możliwe że jest to ich najlepsze dzieło.


I generalnie to serio jest bardzo ładne!


Mocno pudrowy zapach. A przynajmniej tak wyobrażam sobie pudrowość w zapachach xD

Dodatkowo czuć kwiaty i owoce, z naciskiem na szafran, jaśmin, i malinę. I kobieco podaną skórę w otwarciu. Ogólnie on ma taki kobiecy vibe z jednocześnie męskim podbiciem. Czuć że unisex, ale taki klimatyczny. Nie wiem czy to co piszę ma sens, ale to nie jest taki unisex który nie jest ani dasmki ani męski tj. nijaki, tylko właśnie taki jednocześnie damski i męski xD Wyrazisty w swoim centryźmie.

Od początku czuję też oud, ale zdecydowanie nie wschodni arabski xD Raczej taką znacznie ugrzecznioną nutę z Gucci Intense Oud.


W bazie czuć głównie zamsz w którego bardzo płynnie przeszła skóra, i słodką wanilię.


Zapach ciepły, bogaty, mocny, intensywny i trwały. Raczej nie na lato, chociaż nie będzie zabijał.


Generalnie bardzo dobry, jestem mega pozytywnie zaskoczony Szkoda że tak mało go było, ale za darmo to i tak wdzięczny jestem xD


Kinetic Sillage na niezawodnym w kwestii niszy House of Merlo (stamtąd zdjęcie)

KS na fragrze


#perfumy #recenzjeperfum #barcolwoncha

65b193b5-cee7-4a88-bb76-17b77592f6bf
prodigium

@Barcol wszystko się zgadza, to slodki pudrowy malinowy zamsz, uniseks ale imo jednak bardziej męski co potwierdzały kobiety. Taki milusi. No i nie jest żadnym tuscan leatherem, jest mocno inny, gladszy, słodszy i mniej skórzany. Ma super trwałość i średnią projekcję. Na ciuchach pachnie genialnie jeszcze kilka dni. Na jesień i zimę świetnie się nosi. Przy okazji to klon Widian London który jest sporo droższy za ml. Wąchałem i jest mega podobny. A polecił mi tego Kinetica Qtafix którego pozdrawiam przy okazji. Cały tag również zresztą

Zaloguj się aby komentować

#3 Green, Green, Green and... Green Miller et Bertaux #45 na #barcolwoncha


Więc, szukałem czegoś zielonego na lato i akurat trafił się on. Spoko cena, ciekawe nuty, dobra ocena, wziąłem sporą odlewkę.


I coś czuję, że jej nie dokończę xD


Zapach... no zielony. Nazwa nie kłamała Nieco w tej zieleni gryząco drażniący, ale nie w syntetyczny sposób.

Raczej jak taka intensywna woń chwastów targanych kosą spalinową. Tylko czemu ktoś w chwastach ma tyle trawy cytrynowej? xD


No i w sumie trudno mi się w nim było czegoś więcej doszukać. Świeży? Zdecydowanie? Naturalny? Całkiem całkiem. Zielony? Trzy razy tak.

Jednocześnie jakiś taki... nudny? Na plus że w przeciwieństwie do na przykład eternitów od CK, ta zieleń nie ma w sobie dziada, nie będzie też raczej nikogo odrzucać.

Jeżeli lubicie takie świeże sprawy, to może Wam przypasuje do gustu. Ja prawdopodobnie będę go używał jako odświeżacza do kibla, bo z tym mi się kojarzy.


Generalnie w tym momencie pomyślałbym, że ja może po prostu nie lubię zapachów zielonych, gdyby nie to, że mam też odleweczkę boskiego Eau Sauvage xD


+ Odkąd przeczytałem że G,G,G'n'G pachnie jak tajskie zielone curry, to nie mogę przestać tego tu czuć xD


Jeżeli ktoś lubi zielone zapachy - może mu się ten spodobać. W innym wypadku nie polecam.


Aha, jeszcze parametry: jak na letniaczka to przyzwoite. Chociaż oczywiście nie udusicie nim nikogo, choćbyś się chochlą polewali. Na cały dzień delikatnego pachnięcia bez dopsikiwania też raczej nie ma co liczyć.


Nie jest zły, ale to totalnie nie moja bajka.


Green Green na fragrze


#perfumy #recenzjeperfum #barcolwoncha

c3d5d4e5-7086-4aa6-9370-386ed3ac29bb
Mkkr

@Barcol Zgadzam się z opinią i mi również wali odświeżaczem do kibla. Po opiniach w internecie spodziewałem się czegoś lepszego.

Zaloguj się aby komentować

Myths Man Amouage #44 na #barcolwoncha


Gorąco witam dziewiątego obserwującego ( ͡° ͜ʖ ͡°)


Woń Mythsa,


gdy Bóg tworzył piękno miał na myśli ją


Czy w tak cudnym flakonie może mieszkać zło


W tej jednej chwili nagle się zatrzymał świat


I za jeden psik mógłbym diabłu duszę dać


To nie jej wina, że to o niej myślę wciąż


Że zrobię wszystko, żeby znów zapachnieć nią


Wiem, że chociaż ona nawet nie dostrzega mnie


To nie pozwolę już nikomu odlać se


O Amouage, choć jeden raz bym wskoczyć chciał


Do kadzi w której ktoś miesza Mythsa


Opus Magnum sztuki perfumiarskiej. Nie tylko najlepszy zapach ze stajni Amouage, ale w ogóle jedne z najbardziej udanych perfum jakie poznałem.


Podobno nuty głowy to chryzantemy i korzeń irysa. Nie będę kłamał, nigdy nie zwracałem uwagi jak pachną chryzantemy, ale jeżeli tak jak tu, to jestem ich fanem. Korzeń irysa dawałem chyba do nalewek ale jego aromat również jest mi obcy.


Od samego początku czuć też dym i popiół. Gęsto i obficie wypełniają nozdrza. Myths miesza świeżą kwiatowość z cierpkością dymu.


Zapach przywołuje na myśl jakieś zaklęte czarne kwiaty, jak Wither Rose z Minecrafta. Piękne, mroczne, poważne. Mistyczne. Nazwa świetnie dobrana.


Nie sposób oderwać od nich nosa. Bije z nich ten mistyczny chłód i powaga. Zapach suchego listopadowego wieczoru. Nie mogę się doczekać zarzucania ich na jesień.


Uwielbiam perfumy które opowiadają sobą jakąś historię, albo niosę ze sobą wyraźny klimat czy ciekawe wspomnienie. Zazwyczaj jestem nawet w stanie darować im słabe parametry (Maison Margiela, patrzę na Was). Myths oczywiście świetnie wpisuję się w tą definicję, ale dodatkowo jego parametry są bombowe!


Trzyma długo i projektuje mocno. Chętnie przechodzi z ręki na rękaw, a potem jeszcze z rękawa na rękaw osoby której podajesz rękę xD Roznosi sie jak covid.


Na ubraniach trzyma po pare dni, czuć go z daleka. Nawet moja perfumoodporna skóra nie zwalcza go tak szybko. Jeden z nielicznych zapachów, które zaaplikowane rano na nadgarstek przypominają o sobie w losowych momentach dnia, gdy ruch ręki wprawi jego cząsteczki w powietrze.


Nikt nie pozostaje obojętny, za Mythsa zawsze wpadają komentarze. O dziwo często pozytywne. Mimo ciężkości i mroku, stanowią świetny [łapacz komplementów]( https://www.hejto.pl/wpis/ale-wpadlo-komplementow-za-mythsa-az-caly-obroslem-w-piorka-xd-ale-po-kolei-wypa))


Nie lubię nut skóry w perfumach, zazwyczaj mnie odrzucają. Ale Myths jest tak nietypowy, że skórę też ma nietypową, i mimo że wyraźnie czuć, że to ona, to jednak jakaś inna. Okadzona, przyjemna.


Perfumy niepodobne do niczego co próbowałem, nie do pomylenia z niczym innym. Złoty Graal. Raz na jakiś czas wpadam na zapach, przez który muszę zrewidować wszystkie wystawione wcześniej 10/10, bo oto pojawił sie nowy wzorzec ideału. Przypomnienie, po co w ogóle bawię się w to hobby. To właśnie on.


Nie wiem, czy to nie jest mój aktualny TOP 1.


I dlatego nie mogę wybaczyć tym karakanom, że go wycofali. Serce mi się kraje. Nie dowierzam, że to na serio. Jestem też w trakcie zbierania jego zapasów xD


[Myths na Fragrantice]( https://www.fragrantica.com/perfume/Amouage/Myths-Man-38259.html )


Wiersz z początku oczywiscie nie jest moim dziełem, sparafrazowałem piękne wykonanie Belle z Notre Dame de Paris od Studia Accantus w tłumaczeniu Doroty Kozielskiej: https://www.youtube.com/watch?v=8jyRBDfSEqA


#perfumy #recenzjeperfum #barcolwoncha

b774f1fe-de90-4b3e-8138-ea76f10a4b2f
Kuna

Też udało mi się ostatnio dorwać flakon i zapach jest niesamowity. W pierwszym wąchaniu nie byłem przekonany, ale każda kolejna aplikacja pachnie coraz piękniej. Faktycznie ostatnio za Myths dostaje najwiecej komplementów

TerazMnieWidac

Wszyscy się zachwycają, ale ja pamiętam, jak wszyscy się zachwycali innymi amułażami, a potem gorzko płakali, bo marka schodzi na psy i już nie dostanie się w sklepie tego produktu, którego dotyczą entuzjastyczne recenzje, a co najwyżej popłuczyny w podobnej flaszce. Myths jest jakimś wyjątkiem, którego nie dotknęła klątwa reformulacji?

Pirat200

Poczęstuje ktoś 10-20ml?

Zaloguj się aby komentować

Enclave Amouage #43 na #barcolwoncha


Dziś Omańska firma dostanie minusa. Nie żeby ich to obchodziło, czy coś xD


O Enclave słyszałem, że jest to bardzo przystępny Amłaż, krok w stronę szerszej publiki, i nowofalowe modne spojrzenie na sztukę perfumiarską. Czy to dobrze? No właśnie wydaje mi się, że nie do końca xD


Mogę gadać głupoty, bo jestem totalnym nowicjuszem w zakonie sztuki olfaktorycznej, ale byłem przekonany że ich mocą jest naturalność, zgodność z tradycją, i odważne kompozycje. Tutaj mamy przeciwieństwo: syntetyczną mięte, ambroksan, i aurę nadającą się do noszenia przez studenciaka na clubbingu. Zamiast wojować o plakietkę królewskiego zapachu, bije się z Sauvagiem o niechlubny tytuł perfum dla kogoś, kto nie ma pojęcia czym pachnieć, ale chce jakoś zamaskować pot.


Taka pozycja w menu pewnie też jest potrzebna, więc ogólnie nie miałbym im tego za złe, gdyby nie była to część bardzo złej (moim zdaniem) strategii firmy. Wycofywanie najpiękniejszych zapachów, dziwne kombinowanie z attarami, czy w końcu te chemiczne potworki. Trochę szkoda, bo nazwę tej firmy w materiałach archiwalnych, starych wpisach na wipoku, czy dawnych postach z perfumoforum wymienia się zawsze jako niemal wzór do naśladowania.


Ale dość już tego wywodu światopoglądowego, zajmijmy się samym zapachem.


Otwarcie Enclave jest raczej gryzące. Przywodzi na myśl nakładanie LP Black Sea bez dygestorium, na szczęście nie dusi tak zbyt długo. Nadal jest gryzący, ale bliskoskórnie. Po delikatnym przewietrzeniu się, czuć mocno tytoniową miętę. Kiedyś użyłem określenia “Aromat kojarzył się z petami z tych takich szlugów z miętową kulką, co je kupowali gimnazjaliści na sztuki dopóki unia nie zakazała” wobec innego bliskowchodniego tworu, i tutaj to określenie jest też na miejscu. Co ciekawe, zapach nie ma w piramidzie nut tytoniu. 


I w sumie tyle. Gryząca, syntetyczna, tytoniowa mięta pojawia się, chwilę projektuje, potem siedzi bliskoskórnie kilka godzinek, i w końcu zanika. Nic więcej się tu nie dzieje. Gdzieś na granicy placebo przemyka wspomnienie róży, i nieco kardamonu. Na mojej skórze paramtery średniawe.


Ogólnie, szkoda.


Ale hej, nie przejmujcie się moim narzekaniem! Opinie na fragrantice są wręcz powalające. “Tak musi pachnieć mój przyszły mąż!”, “Nie da się opisać piękna tego tworu, dosłownie przestaje się stresować gdy go czuję”, “Jest na prawdę tak pięknie, że trudno oderwać mi nos od nadgarstka.”. Generalnie zbiera sporo podejrzanie przesadzonych zachwytów. Może to tylko ja i mój dziwny gust po raz kolejny ¯\_( ͡° ͜ʖ ͡°)_/¯


Zdjęcie ze sklepu elnino-parfum.pl, stąd konkretnie: AMOUAGE ENCLAVE


#barcolwoncha #perfumy #recenzjeperfum

a5631fd6-bc51-4b7c-8b99-0966245e01c6
Ebeebe123123

@Barcol współczuję skóry, enclave to jest Mocarz, który projektuje przez dobre 10h a resztki bazy daja o sobie poznac jeszcze następnego dnia. Z opisem kompozycji nie będę polemizował bo naturalności tutaj nie ma za grosz choc moim zdaniem to mimo wszystko dosc udana i bardzo noszalna kompozycja

prodigium

@Barcol ja bym nie był tak krytyczny. To taki miętowy nieświeżak. Przytłaczająca mięta na żywicach i bursztynie. Ta mięta to taka z pasty do zębów czy gumy miętowej peppermint a nie świeża z liści. Pachnie to jak wyperfumowany człowiek żujący gumę miętową. Mnie w globalu ta mięta od początku do końca zmęczyła jednak trochę ale nie powiedziałbym, że było syntetycznie i słabo parametrowo.

RedDucc

@Barcol ehh strasznie mi było szkoda tego Enclave. Naczytałem się, jaki on cudowny, jaka realistyczna mięta. Zbierałem się do niego parę miesięcy. W końcu go poznałem i bardzo tego żałuję ( ͡° ʖ̯ ͡°) ciężko i chemicznie, nie jestem w stanie go znieść. No ale cóż, chyba jak w każdej dziedzinie - dobrze to już było.

Zaloguj się aby komentować

Reflection Man Amouage #42 na #barcolwoncha


Blind Buy, bo był w dobrej cenie, a wiele dobrego o nim słyszałem. Czy mi się podoba? Tak! Czy jestem w pełni zadowolony z zakupu? O tym za chwilę xD


Zapach jest świetnie zblendowany, i rozbijanie go na nuty składowe mnie przerasta. Potwierdzam że czuję jaśmin i neroli, ale cała reszta to placebo. Ktoś napisał że kojarzy mu się z Le Male, i może jakieś tam wspomnienie tego śmierdziela z JPG gdzieś tam jest, ale na szczęście podobne nie są. Nie recenzowałem jeszcze wspomnianego “pantydroppera” na tagu, dlatego będzie to mały spoiler, że bardzo go nie lubię.


Reflection ma moc białych kwiatów. I mimo, że udało mi się nazwać jedynie dwa z nich, to cały czas czuć że jest ich więcej. Jestem zaskoczony że perfumy z dominacją mieszanki białych kwiatów mogą pachnieć tak męsko.


Skąd więc moje niezadowolenie? Z parametrów. Wiem że to nigdy nie był tytan projekcji, ale na mnie ten zapach jest tak nieśmiały jak woda kranowa.


Nawet bałem się, że to może być podróba, tym bardziej że checkfresh nie widzi mojego batchcodu G25065. Na perfuforum ktoś ma tą samą obawę, ale może to po prostu wina nowego wypustu i checkfresh nie nadąża.


Ogólnie zapach piękny, ale jak w tej cenie, to przesadnie cichy.


#barcolwoncha #perfumy #recenzjeperfum

2de07b24-8d2e-4159-900f-39164a5fb2f5
MickWash

Mam ten sam batch G25065.

Wcześniej miałem 2019r.


Moim zdaniem ten G25065 jest jakby mniej jaśminowy, a więcej w nim ylang-ylang.

Wydaje się cięższy niż ten 2019r.

2019r był bardziej zwiewny.


Różnica też jest w kolorze soku.

Ten nowy jest znacznie bardziej żółty.

Nitro_Express

@Barcol rok czy dwa temu było "przemodelowanie" batchcodów w Amouage. Także bez obaw. Co ciekawe - nie są one związane z nowymi pudełkami, bo ja miałem stare, a numer już nowy.

MickWash

Muszę sprostować swoje słowa.

Byłbym w stanie dać za niego cenę retail (1595zł).


Dzisiejsze użycie globalne mnie w tym utwierdziło.

Fenomenalnie zagrał.


Poszły 4 strzały i mnie nawet trochę przydusił.


Jest znacznie bardziej kremowy niż ten starszy (2019r).

Przypomina mi niszową wersję Fleur du Male.


Co najlepsze, po kilku dobrych godzinach od aplikacji złapałem komplement.

Co mi się ostatnio bardzo rzadko zdarza.


Ten starszy był bardziej zwiewny.

Mógłbym zarzucić go dzisiaj z 6 strzałów i na pewno byłoby cacy.


Natomiast kremowość tego nowego przy takiej ilości to by mnie zatkała.

Zaloguj się aby komentować

Następna