Zdjęcie w tle
Książki

Społeczność

Książki

783
Cytat na dziś:

Magowie! Za dużo gadali i przypinali zaklęcia do książek jak motyle. A co najgorsze, uważali, że tylko ich magię warto uprawiać.

Terry Pratchett, Równoumagicznienie

#uuk
starszy_mechanik

Czy magię można uprawiać jak np. warzywa?

moll

@starszy_mechanik można tak jak żywopłoty, więc możliwe, że warzywa też

Mr.Mars

@moll Babcia to pewnie miała czary V Generacji wspierane AI.

moll

@Mr.Mars babcia nie uznawała nowinek

moll

@Smerf_Maruda ¯\_(ツ)_/¯

Zaloguj się aby komentować

Cytat na dziś:

Gdyby kobietom było przeznaczone zostać magami, to rosłyby im długie białe brody. A ona magiem nie będzie. Czy to jasne? Magowie źle używają magii, słyszysz, u nich to tylko światła i ognie, i igranie z mocą, i ona nie będzie mieć z tym nic wspólnego, i dobranoc.

Terry Pratchett, Równoumagicznienie

#uuk
Mr.Mars

Wiedźmy są gorsze od magów.

moll

@Mr.Mars dlaczego?.xD

Mr.Mars

@moll Bardziej zawzięte

ErwinoRommelo

Święta prawda, kobieca magia jest bardziej subtelna.

« Zbierała ciszę tak, jak inni zbierali sznurek. Ale potrafiła nic nie mówić tak, że mówiło to wszystko. »

Kapelusz pełen nieba

Zaloguj się aby komentować

799 + 1 = 800

Tytuł: Przemyślny rycerz Don Kichot z Manczy. Część II
Autor: Miguel de Cervantes y Saavedra
Kategoria: klasyka
Wydawnictwo: Rebis
ISBN: 9788381889902
Liczba stron: 633
Ocena: 7/10

Wszyscy znają Don Kichota, ale czy wszyscy wiedzą, że powstała jego druga część? Ja prawdopodobnie do dzisiaj bym pozostawał w błogiej niewiedzy, gdyby nie kwestia przypadku, ale do rzeczy. Drugi tom został napisany bodajże 10 lat po pierwszym i widać różnicę nie tylko w języku, ale również w bohaterach, którzy stają się, powiedzmy „poważni”/autentyczni. Autor można by powiedzieć, że wręcz dokonuje autokrytyki swego dzieła i wyjaśnia nieścisłości logiczne, jak i fabularne, których dociekliwy czytelnik mógł się doszukać w poprzedniej części.

Napisałem, że bohaterowie stają się „poważni”, natomiast Don Kichot dalej jest szalonym rycerzem, choć jest ukazany jako mniej zbzikowany (już nie każda gospoda jawi mu się jako zamek), bardziej opanowany i inteligentny, zaś Sanczo Brzuchacz pozostaje dalej wiernym giermkiem, często zaskakując swoją bystrością i bogactwem przysłów. Natomiast w tym tomie, co mi się bardzo spodobało to, to że nasze postacie stają się świadome siebie. Napotykają różnych ludzi, którzy ich rozpoznają za sprawą przeczytania pierwszego tomu Don Kichota oraz drugiego autorstwa de Avellanedy. W dialogach pomiędzy nimi dzielą się własnymi wrażeniami, interpretacjami dotyczących przygód (autor tutaj sprytnie wyjaśnia nieścisłości oraz wbija szpileczki w plagiat de Avellanedy), a niektórzy upodabniają się do naszego szalonego duetu, wchodząc w ich narrację (para książęca), by w ten sposób sobie z nich zażartować.

Na plus też zasługuje to, że jest znacznie mniej historii innych postaci, przez co akcja nie rozmywa się i cały czas lawiruje wokoło naszej dwójki bohaterów. Żarty w tym tomie o wiele bardziej przypadły do mojego gustu, gdzie muszę przyznać, parę razy zdarzyło mi się uśmiechnąć, zaś same przygody były ciekawsze w moim odczuciu, mniej abstrakcyjne (zwłaszcza panowanie Sancza na wyspie, które było moim ulubionym momencie w książce) i wpadające w klimat eposów rycerskich, za co podziękowania należą się Księciu i Księżnej.

No i wreszcie zakończenie powieści, które nieco mnie zaskoczyło. Trochę gorzko-słodkie, skłaniające do refleksji nad naturą jaźni i życia. Z wad coś było, ale książkę czytałem dwa miesiące temu, to już z głowy wyleciało… ale jak wyleciało, to pewnie nic ważnego . Ogólnie to czytało się całkiem w porządku i choć nie wszyscy zgodzą się ze mną, to według mnie tom drugi jest o wiele lepszy od pierwszego, przynajmniej jeżeli chodzi o to, jak bardzo „wciąga”.

Jeśli jakaś piękna kobieta przyjdzie prosić cię o sprawiedliwość, odwróć oczy od jej łez, a uszy od jej jęków i z daleka przyglądaj się esencji tego, o co prosi, jeżeli nie chcesz, żeby twój rozum utopił się w jej łzach, a twoja dobroć w jej westchnieniach.

#bookmeter #czytajzhejto #ksiazki

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz
21d02364-cf31-46f0-849e-c7876ca1e78b
burt

@JarlSkyr tylko to tłumaczenie jakieś takie... Sancho Brzuchacz? Eeee... Sancho Pansa to postać istniejąca w kulturze nie od wczoraj. Rosynant też tam chyba ma inne miano w tej wersji.

JarlSkyr

@burt No, Charchalis tłumacząc, nie patyczkował się. Rosynant w tej wersji to Chabetton

Zaloguj się aby komentować

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
798 + 1 = 799

Tytuł: Prawomił albo niedawne przedawnienie
Autor: Petr Stančík
Kategoria: literatura piękna
Ocena: 5/10

#bookmeter

Stamtąd ruszyliśmy do restauracji Šroubek, gdzie akurat komunistyczni prominenci świętowali rocznicę Wielkiej Socjalistycznej Rewolucji Październikowej. Zanim się obejrzeli, wyjedliśmy im wszystkie przysmaki i wypiliśmy całą wódkę.

Zaczyna się całkiem ciekawie, bo trochę jakby po szpiegowsku, choć tak naprawdę po skrytobójczemu. No i jest trup. A z trupem związana jest tajemnica.

Ta książka to niby przedstawiona w formie dziennika historia Prawomiła Raichla, urodzonego 31 stycznia 1921 roku chłopca, dla którego to starodawne i niezwykłe imię wybrał jego ojciec, głęboko wierząc że wraz z każdym wypowiedzeniem wpajać [mu] będzie szacunek dla prawdy i miłość do Ojczyzny. Ojciec nie mógł wiedzieć, że ten szacunek dla prawdy i miłość do Ojczyzny w życiu Prawomiła poddany będzie wielu próbom, bo tak dla Czechosłowacji, jak i dla Europy nadchodziły ciężkie czasy. Najpierw, w 1938 roku, postanowieniami Układu Monachijskiego Czechosłowacja traci na rzecz Rzeszy Niemieckiej część swoich ziem. Później Hitler napada na Polskę (której z „pomocą” przychodzą Anglia i Francja, kraje które „sprzedały” ojczyznę Prawomiła rok wcześniej). A kiedy Związkowi Radzieckiemu udało się w końcu przepędzić hitlerowców aż do Berlina, okazało się, że ceną wyzwolenia jest komunizm. Komunizm, który sięgnął po władzę również i w Pradze. W tym wszystkim Prawomił, który przysiągł działać dla dobra Ojczyzny, musi się jakoś odnaleźć. Początkowo odnajduje się w działalności partyzanckiej, później zostaje wcielony do armii, na końcu zaś działa dla dobra Ojczyzny wbrew woli narodu. A wszystko to gęsto okraszone absurdami, jakimi lubi operować czeski humor.

Tak, ta książka to niby przedstawiona w formie dziennika historia Prawomiła Rachla, ale tak naprawdę to taka trochę historia Europy w XX wieku oglądana praskimi oczami, choć tym oczom zdarzyło się być nie tylko poza Pragą, ale i poza Czechosłowacją. No i właśnie. Nie wiem co autor miał na myśli, ale wydaje mi się, że wybór takiej formy jak dziennik nie był wyborem najszczęśliwszym. Bohater był wszędzie i nigdzie, kolejne etapy jego wędrówki przez Europę opisane są dość pobieżnie. Nie bardzo dane było mi poznać ani samego Prawomiła – w tym swoim dzienniku skupia się raczej na wydarzeniach, a nie na przeżyciach, ani nie dane było mi poznać ludzi, których Prawomił w czasie tej swojej wędrówki spotkał – opisani są raczej pobieżnie. Może autorowi chodziło więc o opowiedzenie o tym, co przetoczyło się przez kontynent mniej więcej od zakończenia I Wojny Światowej aż do roku 2002? To już wydaje mi się bardziej prawdopodobne i tak właśnie ta książka wygląda. Jest trochę slapstickowa i choć slapstick lubię (przynajmniej w filmie), tak tutaj miałem mieszane uczucia. Bo owszem, zdarzyło mi się kilka razy uśmiechnąć, jak choćby czytając historię kaprala Juraja Horhora, który zastrzelił się na własnym grobie, to Prawmił nie przemawia do mnie jako powieść. Dla mnie wygląda to jak zbiór anegdot luźno ze sobą powiązanych jakimś tam (być może ciekawym – jak pisałem, autor nie raczył mnie z nim poznać) bohaterem. Owszem, są tutaj elementy spajające tę historię w jedną całość, ale jakoś nie mogę pozbyć się wrażenia, że są one zastosowane bardzo na siłę.

Tak samo jak zresztą coś w rodzaju klamry kompozycyjnej. Przy okazji książki W kleszczach lęku pana Jamesa ubolewałem, że dziś nie pisze się już książek opartych na schemacie „opowieść w opowieści”, który bardzo lubię. Okazuje się, że jednak się pisze. A przynajmniej próbuje się tak pisać. Bo pan Stančík wykorzystał ten zabieg, ale zrobił to dość nieudolnie, a tego nie lubię. Tak samo jak nie lubię, kiedy obiecuje mi się w książce dwie historie, po czym jedną porzuca się. A ja zastanawiam się nie tylko nad tym po co w ogóle było ją rozpoczynać, ale także nad tym co z tą kobietą z początku książki? Nie wspominając już o scenach erotycznych, prawda: nie bardzo dosłownych, całe szczęście, ale które znalazły się w książce nie wiem skąd i po co. Być może – nomen omen – z dupy? Bo, mimo że zdarzyło mi się przy Prawomile momentami pośmiać, to po całości czuję mocny niedosyt. Może to przez to że za mało we mnie humoru? Albo czeskości?
3d0898b0-a0f7-4b8b-88dd-91f32a7bc53d
ada-szubak

Bardzo dziękuję że to wrzuciłeś. Nie wiedziałem, że wyszła ta książka. A to jeden z moich ulubionych czeskich autorów. Już kupiłem i czytam.

George_Stark

@ada-szubak No różne są gusta.


Miłej lektury.

Zaloguj się aby komentować

797 + 1 = 798

Tytuł: Czas życia i czas śmierci
Autor: Erich Maria Remarque
Kategoria: literatura piękna
Ocena: 8/10

#bookmeter

Będziemy świętować wszystko naraz. Nie mamy już czasu na obchodzenie wielu poszczególnych uroczystości. Ani na to, żeby je w ogóle rozróżniać.

Świetnie się ta książka zaczyna, bardzo obrazowo. Śmierć miała inny zapach w Rosji niż w Afryce. Takim właśnie zdaniem wprowadza postać Ernsta Graebera, niemieckiego żołnierza, który w czasie II wojny światowej walczył najpierw w Afryce, a później trafił na front wschodni – do Rosji. Graebera, jak i zresztą sporą część część jego oddziału czytelnik poznaje w momencie kiedy „front trzeba skracać”, ale nie jest to problemem, bo niedługo już zostanie dostarczona tajna broń, która odmieni oblicze wojny, jak zapewniają rządowe komunikaty. Żołnierze frontowi wiedzą jednak swoje i mówią o tym co widzą, a mówić o tym nie wolno. Za sianie defetyzmu grozi nawet rozstrzelanie. I tak właśnie na początku książki czytelnik ma okazję zaobserwować różne postawy żołnierzy w obliczu zastanej przez nich sytuacji.

Ernst Graeber dość nieoczekiwanie dostaje zgodę na pierwszy od dwóch lat urlop. Wraca do domu, z czego nawet nie ma odwagi się cieszyć. Tyle, po tych dwóch latach, w domu nie jest tak jak było, a i odwagi żeby cieszyć się nie potrzeba, bo cieszyć się nie ma z czego. Przede wszystkim przez „dom” należy rozumieć tutaj rodzinne Werden Ernsta, bo jego dom, rozumiany jako budynek, został w czasie nalotów zredukowany do frontonu. I tak urlop, a przynajmniej jego początek, upływa Ernstowi na poszukiwaniu rodziców, z którymi nie wiadomo co się stało.

Co jeszcze mamy w Czasie życia i czasie śmierci? Przede wszystkim historię miłości i poświęcenia osadzoną w trudnych, wojennych realiach – to jedna z głównych osi fabularnych tej książki. Poza tym wyraźnie i szeroko przedstawione postawy biorących w tej wojnie udział ludzi; tutaj jest to o tyle ciekawe, że cała fabuła rozgrywa się po stronie niemieckiej – a więc po stronie agresora – i to też jest jeden z problemów, jakie pan Remarque podejmuje – postawa wobec wojny, kiedy wszystko wskazywało na to, że ją wygramy kontra postawa wobec wojny teraz, kiedy „skracamy fronty”. Dalej zaprezentowani są Niemcy (i zaprezentowane są Niemcy), którzy w wojnie nie biorą udziału: kobiety, starcy, „podludzie”, którzy nie zostali wcieleni do armii a jakimś cudem udało im się na terenie III Rzeszy przetrwać. Albo też wysocy rangą dygnitarze, dla których wojna jest okazją do bogacenia się, zdobywania uznania i przywilejów, pięcia się coraz wyżej w hierarchii nie tylko wojskowej, ale i społecznej, a także do zemsty za dawne, ale niezapomniane krzywdy – kapitalnie napisana postać Alfonsa Bindinga. Ale zaprezentowani są też ci, którzy w tej wojnie już nie biorą udziału: rannych, którzy zostali kalekami – wygląda na to, że schemat przydatności żołnierza rozsławiony przez Hollywood na przykładzie weteranów z Wietnamu jest starszy, a być może nawet uniwersalny. To co powyżej, to tak z grubsza, to to, co najbardziej z tej książki zapamiętałem, bo spraw wartych wspomnienia w Czasie życia i czasie śmierci jest zdecydowanie więcej.

Jak nie lubię tych zawadiackich książek wojennych o wesołych opowieściach z frontu albo o innych bohaterskich czynach, tak wojna w opisie pana Remarque’a ma w sobie coś fascynującego. Jest u tego autora czymś, co niby jest trochę w tle i służy przede wszystkim do tego, żeby pozwolić mu wyeksploatować bohaterów. Pan Remarque stawiał ich w skrajnych sytuacjach i w takim obliczu prezentował ich charaktery, a robił to po mistrzowsku. Zawsze mam przy lekturach jego autorstwa ten dysonans – bo te książki są świetne, są fantastycznie napisane, ale z drugiej strony rzeczywistość, jaka dała im inspirację, już jest zdecydowanie mniej świetna. Z drugiej jednak strony ta wojna u pana Remarque’a jednak jest i choć jakby w tle, to objawia się w najbardziej chyba brutalnym wydaniu, bo nie w tym opartym na mapach, liczbach czy statystykach, ale na historiach ludzi. Na ich uczuciach i emocjach. Na ich życiu i na ich śmierci.
071f3930-8db3-42a7-9d3e-95b8f19de270
Vargtimmen

@George_Stark polecam Zapomniany żołnierz Guy Sajer. Autor wspomina swoje przeżycia jako młody żołnierz Wehrmachtu na froncie wschodnim. Różne książki wojenne czytałem, ale nigdy nic tak wstrząsającego.

George_Stark

@Vargtimmen Jeśli chodzi o wstrząsające, to na mnie ostatnio zrobił wrażenie Internat pana Żadana, ale to jest z perspektywy cywila. I, szczerze mówiąc, póki co mam dość wstrząsów. Ale na przyszłość sobie zapiszę. Natomiast u pana Remarque'a bardzo pociąga mnie to jak on pisał, a pisał pięknie. No i to, że ta wojna u niego właśnie gdzieś w tle zwykle jest.

Vargtimmen

@George_Stark Co do wojny z perspektywy cywila: Mrówka w słoiku - pamiętniki Poliny Żerebcowej. Dzieciństwo i dorastanie podczas wojen czeczeńskich w ruinach Groznego. Czytam wyłącznie literaturę faktu, stronię od beletrystyki.

Zaloguj się aby komentować

796 + 1 = 797

Tytuł: Ali Gator
Autor: Jadwiga Ostapowicz
Kategoria: literatura młodzieżowa
Wydawnictwo: Czytelnik
Liczba stron: 164
Ocena: 4/10

Bajkowa historyjka dla młodzieży szkolnej z ilustracjami Waldemara Świerzego.

Mieszkający w Warszawie uczeń drugiej klasy podbazy spotyka na ulicy Aligatora, który wprasza mu się na chatę. Na szczęście dla wszystkich poza nim jest niewidzialny, więc udaje się go jakoś ukryć w domu. Gad ów sprzedaje młodemu bajeczkę że jest potomkiem dawnego rodu i opowiada mu historię jak to jego przodek, król Ali Gator I założył nad Missouri Zjednoczone Królestwo Aligatorów i Kajmanów. Jak to w baśniach bywa król miał dwóch braci - złego, Meandra, który otruł króla na zlecenie Kajmanów, którzy chcieli przejąć władzę oraz dobrego, Hikora który zdołał ukryć królewską pieczęć nad Jeziorem Białym. Poznany przez chłopca Ali namawia go do odszukania tejże pieczęci, chce bowiem odzyskać władzę w swoim królestwie. Szczęściem okazuje się, że chodzi o jezioro nad które rodzina chłopca wyjeżdża corocznie na wakacje, co zdecydowanie ułatwia poszukiwania skarbu.

Urocza opowiastka, pełna zabawnych dialogów, raczej dla młodszych dzieci, choć i ich rodzice znajdą kilka aluzji zrozumiałych tylko dla nich. Moją ulubioną jest, jak po odnalezieniu pieczęci chłopiec i Gator zastanawiają się jak przetransportować ją nad Missouri. Po namyśle chcą wysłać ją pocztą, ale pani w okienku nie spodobał się adres
Ali Gator
02-05 Missouri
Królestwo Aligatorów
Ameryka
Prychnąłem mocno, bo nasunął mi się cytat z "Misia" - nie ma takiego miasta, Londyn!

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter
34f529c7-4089-49e6-ad93-630bc41ec08e
ZygoteNeverborn

Gad ów sprzedaje młodemu bajeczkę że jest potomkiem dawnego rodu i opowiada mu historię jak to jego przodek, król Ali Gator I założył nad Missouri Zjednoczone Królestwo Aligatorów i Kajmanów

@trixx.420 No i jak mu wpłaci 5 koła dolców to otrzyma 5 milionów.

Zaloguj się aby komentować

795 + 1 = 796

Tytuł: World of Warcraft Wojna Starożytnych - Trylogia
Autor: Richard A. Knaak
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: Insignis
ISBN: 978-83-68053-24-1
Liczba stron: 1238
Ocena: 7/10

Czyta się rewelacyjnie, choć 80% książki to nieustanna bitwa - zdarzało mi sie odłożyć książkę, gdyż musiałem odpocząć od napięcia.
Bardzo przyjemna pozycja na wakacje. Polecam

#bookmeter
07419c89-4303-4708-95e2-1d7a7f770aca
Bjordhallen

@JarlSkyr warto! W sumie jeszcze na minus to spolszczone nazwiska bohaterów.

„Wychowałem się” na wersji angielskiej / niemieckiej, i miałem niekiedy zagwozdki kto to Słońcobieżca

Na szczęście z tylu książki jest Glosariusz

Zaloguj się aby komentować

Newsy książkowe od Whoresbane'a! 

Zysk i S-ka zapowiedziało trzy książki Johna Ronalda Reuela Tolkiena na ostatni kwartał 2024 roku.

  • "Utracona droga i inne pisma" (Historia Śródziemia. Tom 5)
  • "Pan Błysk"
  • "Łazikanty" - październik 2024

#ksiazkiwhoresbane 'a - tag, pod którym chwale się nowymi nabytkami oraz wrzucam newsy o książkach
Chcesz mnie wesprzeć? Mój Onlyfans ( ͡° ͜ʖ ͡°) ⇒ patronite.pl/ksiazkiWhoresbane
#ksiazki #czytajzhejto #zyskiska #fantasy #tolkien #srodziemie #historiasrodziemia
126199c3-f4a1-4d2e-b9e0-c59e0c60669b
Cerber108

Nie powiem, trochę się rozdrabniają.

Endrevoir

@Whoresbane ciekawe czy to będzie to samo co w opowieściach z niebezpiecznego królestwa. Jak tak to mamy zwykły skok na kasę

krisuosiem

W grudniu planują wydać nowe wydanie Silmarillionu.

Whoresbane

@krisuosiem A co jest nie tak z poprzednim wydaniem?

krisuosiem

@Whoresbane Chodzi o bardziej ekskluzywne wydanie chyba.

Zaloguj się aby komentować

Cytat na dziś:

... zaczęło drzewo i kontynuowało przez kilka minut. Babcia Weatherwax z niecierpliwą irytacją słuchała takich zwrotów jak Bogini Matka albo prymitywny kult księżyca i powtarzała sobie, że świetnie wie, z czym się wiąże funkcja czarownicy. Wiąże się z ziołami, urokami, lataniem po nocach i – ogólnie rzecz biorąc – dochowywaniem wierności tradycji. Z pewnością nie polega na kontaktach z boginiami, matkami czy nie, które w dodatku najwyraźniej uciekały się do bardzo wątpliwych sztuczek. A kiedy drzewo zaczęło mówić o tańcach nago, starała się nie słyszeć. Wprawdzie zdawała sobie sprawę, że gdzieś pod licznymi warstwami jej kamizelek i narzutek znajduje się jakaś skóra, nie znaczy to jednak, że aprobowała ten fakt.

Terry Pratchett, Równoumagicznienie

#uuk
Mr.Mars

Ciekawie rozwija się akcja. Zobaczymy czy drzewo skusi Babcię.

moll

@Mr.Mars to brzmi ekstremalnie xD

Zaloguj się aby komentować

794 + 1 = 795

Tytuł: Batman: The Long Halloween
Autor: Jeph Loeb, Tim Sale
Kategoria: komiks
Wydawnictwo: DC Comics
ISBN: 978-1-4012-3259-7
Ocena: 8/10

Prywatny licznik: 43/52 (31 książek / 12 komiksów)

Jest to swego rodzaju kontynuacja "Batman: Year One". Mimo że jest to komiks o Batmanie, nie on jest centralną postacią w tej opowieści. "The Long Halloween" skupia się na upadku Harveya Denta oraz mafii w Gotham City.

Batman, wraz z Gordonem i Harveyem, stara się obalić rządzące w Gotham rodziny mafijne. Przyrzekli sobie, że zrobią wszystko, ale nie złamią prawa, aby osiągnąć swój cel. Jednak czy Harvey na pewno dotrzyma słowa? Począwszy od Halloween, z każdym świętem giną kolejne osoby z mafijnego półświatka, a rodzina bossa Carmine Falcone stopniowo umiera. Batman stara się znaleźć mordercę, którego gazety nazwały "Holiday". W trakcie śledztwa coraz więcej poszlak wskazuje, że za wszystkim może stać Dent. Ale czy na pewno?

Cóż tu dużo mówić – to rewelacyjny kryminał z Batmanem w tle. Kreska Tima Sale’a, mimo że specyficzna, nadawała opowieści świetny klimat. Bardzo podobały mi się postacie i relacje między nimi. Wielkim plusem jest ukazanie relacji rodzinnych Harveya i Gordona oraz wpływu ich pracy na nie. Sam Batman również jest ciekawą postacią. Nie jest tu typowym superbohaterem, a detektywem. To, że nie rozwiązał sprawy do końca, sprawia, że staje się jeszcze bardziej intrygujący.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto #czytamponocach #komiksy #batman
29bc5a62-66b3-4824-9526-463e2042cefc

Zaloguj się aby komentować

793 + 1 = 794

Tytuł: Po Słowiczej Podłodze
Autor: Lian Hearn
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: WAB
ISBN: 9788389291752
Liczba stron: 366
Ocena: 8/10

Powieść „Po Słowiczej Podłodze” jest pierwszą częścią czterotomowej Sagi rodu Otori. W zasadzie jest pięć części, ale cztery pierwsze spinają całą historię, ostatni tom natomiast jest prequelem.

Akcja powieści dzieje się w fikcyjnych Trzech Krainach, wzorowanych i bardzo przypominających feudalną Japonię. Jednym z bohaterów jest Tomasu, młody chłopak, który staje się świadkiem masakry i pogromu mieszkańców swojej malutkiej wioski na tle religijnym. Z pomocą przychodzi mu napotkany podczas ucieczki szlachcic, Shigeru z rodu Otori, który zabiera go do stolicy swojego klanu i adoptuje. W trakcie treningu młody bohater (który od tego momentu przybiera imię Takeo) odkrywa swoje ponadprzeciętne zdolność, między innymi mocno wyostrzony słuch czy umiejetność bezszelestnego poruszania.
Jednocześnie autorka przenosi nas w inne miejsce i przedstawia drugą bohaterkę, młodą Shirakawa Kaede, od dziecka więzioną jako zakładniczka polityczna, obecnie uznawana za przeklętą, gdyż pośrednio z jej winy zginęło już kilku mężczyzn. Skutkiem politycznych potyczek zapada decyzja by wydać ją za mąż, a zaaranżowanym małżonkiem ma zostać pan Otori.
To prowadzi do splecienia się obu wątków powieści. Ale czy historia jest taka prosta? Niekoniecznie. Sporo tu spisków, tajemnic i zagrywek. Co ma do tego tytułowa Słowicza Podłoga?

Autorce udało się odtworzyć wspaniały klimat feudalnej Japonii, pełnej walk klanów i polityki.
Bardzo ciężko sklasyfikować jej gatunek, ponieważ nie jest to typowe fantasy - nie ma tu smoków, nie ma wspaniałych skarbów, nie ma wielkiego Zła, z którym muszą walczyć protagoniści. Jest to bardziej powieść przygodowo-sensacyjno-obyczajowa z bardzo subtelnymi elementami wykraczającymi poza rzeczywiste. Także polecam ją również osobom, które stronią od fantastyki, jest jest naprawdę niewiele i nie jest ona dominująca.

Nie chcę zdradzić zbyt wiele, ale na pewno nie ma tu słodkiego klimatu, pełnego pięknych i szczęśliwych historii. Atmosfera jest raczej ponura.

Serie czytałem już jakiś czas temu, ale zrobiła na mnie duże wrażenie i do dzisiaj stoi dumnie na półce.

#bookmeter
4fe46e9a-6938-45a4-8f31-649f3d10cc48
Hoszin

Jest na storytell ale po ang. Dodale do listy do przeczytania.

Zaloguj się aby komentować

792 + 1 = 793

Tytuł: Dym i lustra
Autor: Neil Gaiman
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: MAG
ISBN: 9788374808965
Liczba stron: 480
Ocena: 6/10

Ot, kolejny Gaimanowy zbiór nie odstający poziomem od poprzednio przeze mnie przeczytanego. Na oko połowa utworów się dubluje (być może przy okazji wpisu dot. ostatniego zbioru wkleję jakieś zestawienie porównujące zawartość wszystkich 4 w formie tabeli) i była to niestety ta połowa lepsza. Pozycje, których przy wcześniejszej lekturze nie uświadczyłem zaliczają się raczej do spektrum dziwne/niezrozumiałe/pretensjonalne (niepotrzebne skreślić). Przy ponownym podejściu do niektórych z nich - wyglądających swoją drogą na pseudo-biograficzne - odniosłem wrażenie, że autor popisuje się swoim niesamowitym obeznaniem w temacie strzelając niczym z karabinu tytułami przeróżnych dzieł kultury, jak i nazwiskami - niekoniecznie z tymi wcześniejszymi związanymi. Za dużo też, jak na mój gust, jest w niektórych tekstach mocno opisowego seksu. Gdyby mi na tym aspekcie zależało, to sięgnąłbym po coś z topki bestsellerów Empiku. Nie mogę jednak Gaimanowi odmówić specyficznego humoru - kiedy już trafi, to w dziesiątkę. Ironiczne, zgryźliwe i lekko absurdalne teksty, zwroty lub wyrażenia kilka razy faktycznie wywołały uśmieszek na twarzy.
Stosunek tekstów lepszych do gorszych jest raczej podobny jak w poprzednim zbiorze, tamten jednak ma większą objętość, więc siłą rzeczy na start z autorem jest lepszym wyborem. Zobaczymy co zaoferują kolejne dwa zestawienia, ale trochę jeszcze wody upłynie zanim się za nie zabiorę.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto #neilgaiman #mag #ksiazkicerbera
a2d90913-bd04-46cd-adfa-be87cbbba9d3
Dancake

Ciekawa okładka. Ledwo to rozczytałem…

Cerber108

@Dancake w tej szacie to standard.

Zaloguj się aby komentować

Cytat na dziś:

Ciało Babci znieruchomiało. Sowa poczuła, że ludzkie myśli wkraczają do jej umysłu i posunęła się uprzejmie. Babcia wiedziała, że tego pożałuje. Po dwukrotnym w ciągu jednego dnia Pożyczeniu, rankiem nie będzie się nadawała do życia. W dodatku będzie ją dręczył straszliwy apetyt na myszy. Naturalnie, kiedy była młodsza, wcale jej to nie przeszkadzało. Biegała z jeleniami, polowała z lisami, poznawała niezwykłe i mroczne życie kretów... Rzadko kiedy spędzała noc we własnym ciele. Ale teraz stawało się to coraz trudniejsze. Zwłaszcza powroty. Może nadejdzie kiedyś taki czas, kiedy nie zdoła już wrócić, może ciało pozostawione w domu stanie się tylko martwym mięsem, i może nie będzie to najgorszy sposób.

Terry Pratchett, Równoumagicznienie

#uuk
Byk

Mroczne życie kretów... Wiedziałem, że te niecne zwierzęta knują bardziej niż nam się wydaje. Dobrze, że mam jeszcze gruszkę ulęgałkę, ścinam i zrobię niej odstraszacz, z zębami oczywiście.

moll

@Byk i z dużą liczbą malutkich nóżek do tuptania?

Byk

@moll zastanawiam się nad liczbą

splash545

Ciekawe czy kiedyś się babci zdarzyło nie oprzeć się pokusie i wszamać taką myszkę

moll

@splash545 zapytaj ją kiedyś xD

splash545

@moll a skąd ja Ci babcie Weatherwax tu wytrzasnę xd

Mr.Mars

@moll Babcia będzie hukać.

moll

@Mr.Mars jeszcze jak

Zaloguj się aby komentować

Ciekawa recenzja potężnej książki Świat - historia rodzinna

To jest historia świata sporządzona tak, aby dobrze się czytała w czasach, kiedy czytanie długich zwartych tekstów powoli odchodzi do muzeum umarłych (albo, miejmy nadzieję, przejściowo zaniechanych) czynności kulturowych. Napisać tysiącpięćsetstronicową książkę stylem prosto z tabloidu to naprawdę niemała sztuka – udała się ona Simonowi Sebagowi Montefioremu.

Te dwa wielkie tomy noszą bezpretensjonalny tytuł: „Świat. Historia rodzinna”. Opowieść zaczyna się od samego początku, to jest od Sumerów, ze wzmiankami o jeszcze wcześniejszych ludziach prehistorycznych, a kończy na inwazji Rosji na Ukrainę.
(...)
autor przedstawia niefałszywe informacje w stylu podobnym do tego, co w dwudziestym wieku nazywano gonzo journalism – sensacyjnie i krzykliwie. Wrażenie jest takie, jakby czytało się bardzo długi szereg nagłówków prasowych obwieszczających, że król taki-a-taki kazał zamordować swojego konkurenta, a prezydent taki-a-taki udaremnił zamach stanu; cesarzowa taka-a-taka miała romanse, a premier taki-a-taki zasłynął z ekscentrycznego hobby.
(...)
Warto zadać pytanie, do kogo może być dziś adresowana publikacja mająca tysiąc pięćset stron druku, obojętnie jakim stylem napisana? Kto ma to czytać? Dla specjalistów rzecz będzie mało poważna. Dla laików perspektywa zabrania na urlop takiej lektury, choćby w postaci plików na kindlu, może okazać się zbyt przytłaczająca. Pozostają głównie pasjonaci historii, zahartowani recenzenci oraz żyjący jeszcze snobi czytelniczy.

https://kulturaliberalna.pl/2024/09/10/pawel-majewski-recenzja-simon-sebag-montefiore-swiat-historia-rodzinna/

#ksiazki #czytajzhejto #historia
b835bb4f-af0d-4a36-9c02-bcf298908369

Zaloguj się aby komentować

Lubię sobie wchodzić na fb na peja od Andrzeja Sapkowskiego (to jest jakiś chyba fanklub) i czytać cytaty. Nie są one takie jak od naszej kochanej @moll która czasem potrafi 4 zdaniami zachęcić do przeczytania książki. Jako że Sapkowski to gawędziarz to najlepiej wrzucić większy fragment.

Dla nie wtajemniczonych to jest z Trylogi Husyckiej, która bije na łeb na szyję Wiedzmina

Uwaga cytat:
"Mijały dni, wyznaczone nudnym rytmem posiłków i modłów. Mijały noce. Te ostatnie były udręką, tak za przyczyną dokuczliwego zimna, jak i chóralnego, koszmarnego wręcz chrapania pensjonariuszy. Dni łatwiej było znieść. Można było chociaż pogadać.
–Przez złość i zawiść – Circulos poruszył wolem i zamrugał zaropiałymi oczyma. – Siedzę tu przez złość ludzką i zawiść kolegów nieudaczników. Znienawidzili mnie, albowiem osiągnąłem, czego im osiągnąć się nie udało.
–Mianowicie? – zainteresował się Szarlej.
–A co ja będę – Circulos wytarł o chałat ubrudzone kredą palce. – Co ja będę wam tłomaczył, profanom, i tak nie pojmiecie.
–Wypróbujcie nas.
–No, jeśli wola… – Circulos odchrząknął, podłubał w nosie, potarł piętą o piętę. – Udała mi się rzecz niemała. Określiłem precyzyjnie datę końca świata.
–Czyżby na rok tysiąc czterysta dwudziesty? – spytał po chwili grzecznego milczenia Szarlej. – Miesiąc luty, poniedziałek po świętej Scholastyce? Niespecjalnie oryginalnie, zauważę.
–Obrażacie mnie – wypiął resztki brzucha Circulos. – Nie jestem jakimś tam nawiedzonym millenarystą, jakimś niedouczonym mistykiem, nie powtarzam za fanatykami chiliastycznych bredni. Ja zbadałem rzecz sine ira et studio, na podstawie źródeł naukowych i matematycznych komputacyj. Znacie Objawienie świętego Jana?
–Pobieżnie, ale owszem.
–Baranek otworzył siedem pieczęci, tak? I ujrzał Jan siedmiu aniołów, tak?
–Bezwzględnie.
–A wybranych i opieczętowanych było sto czterdzieści cztery tysiące, tak? A starszych dwudziestu czterech, tak? A dwom świadkom dano moc prorokowania przez tysiąc dwieście sześćdziesiąt dni, tak? Gdy się więc to wszystko doda, a sumę pomnoży przez osiem, liczbę liter w słowie „Apollyon”, skalkuluje się… Ach, co wam będę tłomaczył, i tak nie pojmiecie. Koniec świata nastąpi w lipcu. Dokładniej, szóstego lipca, in octava Apostolorum Petri et Pauli. W piątek. W południe.
–Roku?
–Obecnego, świętego. Tysiąc czterysta dwudziestego piątego.
–Taak – potarł brodę Szarlej. – Jest, widzicie, jednakowoż pewien szkopuł…
–Jaki niby?
–Mamy wrzesień.
–To żaden dowód.
–I jest po południu.
Circulos wzruszył ramionami, po czym odwrócił głowę i demonstracyjnie zagrzebał się w słomę.
–Wiedziałem – prychnął – że nie ma co gadać z nieukami. Żegnam."

#ksiazki #sapkowski
moll

@zjadacz_cebuli +1, też wolę trylogię

the_good_the_bad_the_ugly

bije na łeb na szyję Wiedzmina


No nie, tyle to nie. Niestety końcówka trylogii mnie rozczarowała. Do połowy mniej więcej trzyma poziom. No może do końca drugiego tomu. I nie za bardzo mam ochotę wracać w przeciwieństwie do Wiedźmina. Ale rozumiem, bo nadal jest to wyśmienita powieść.

zjadacz_cebuli

@the_good_the_bad_the_ugly zakończenie było takie, które mi się podobało, było szare jak świat przedstawiony. Mi się bardzo podobało, podobało mi się zakończenie wątku Samsona, moim zdaniem jest genialne. Ogólnie zakończenie jest dla mnie życiowe. Bez happy endu.

the_good_the_bad_the_ugly

@zjadacz_cebuli nie oczekiwałem happy endu ale czegoś co mnie pozostawi z opadem szczęki. Tutaj nie „pykło”. Ale! Chyba skłoniłeś mnie do odświeżenia tej pozycji. Moze jeszcze zmienię zdanie. Nadmienię, że trylogię czytałem chyba „naście” lat temu.

em-te

@zjadacz_cebuli nie nie bije, jest równie ciekawa, a Sapkowski swobodnie się porusza w tych obszarach. Z pewnością trudniej mu było pisać fantastyczną historię. Pokłosiem Wiedźmina jest książka jego autorstwa traktująca o micie arturiańskim i pisaniu w duchu magii i miecza. Niestety zapomniałem tytułu. Mnie z gruntu gorzej się czyta książki historyczne, ponieważ mam mnóstwo spojlerów w pamięci. Wiedźmina nie mogłem sobie zaspojlerować i chwała mu za to.

zjadacz_cebuli

@em-te ale w trylogii i tak nie mogłeś sobie zaspoilerować najważniejszych wydarzeń dla bohaterów bo oni są fikcyjni. Wiedźmina lubię ale ostatnie dwa tomu nie do końca mi siadły bo było mniej Geralta i za dużo Ciri. Może dlatego w mojej opinii jest lepsza. Reynevan jest faktycznie czasem irytujący jak Ciri ale Szarleja i Miodka uwielbiam. No i fajnie podoba mi się, że akcja dzieje się na Śląsku gdzie mieszkam (° ͜ʖ °)

Zaloguj się aby komentować

791 + 1 = 792

Tytuł: Wędrowiec
Autor: Fritz Leiber
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: Czytelnik (seria z kosmonautą)
Liczba stron: 380
Ocena: 6/10

Obcy kradną księżyc!
Nagle w pobliżu ziemi pojawia się obca planeta. W chwile potem księżyc zostaje zmiażdżony, a jeden z kosmonautów, którzy przebywali na misji księżycowej a któremu cudem udało się uciec, widzi że obca planeta za pomocą jakichś węży zaczyna wchłaniać gruz księżycowy. Ma to oczywiście katastrofalne skutki dla Ziemi, już samo pojawienie się takiej masy w pobliżu błękitnej planety wprowadza chaos - trzęsienia ziemi, wybuchy wulkanów, zwiększone do niespotykanych wcześniej rozmiarów pływy morskie czy tsunami - do wyboru. Tajemnicza planeta zakłóca też fale radiowe i zniekształca pole magnetyczne ziemi, co wprowadza dodatkowy chaos.

W takich oto okolicznościach poznajemy losy kilku czy nawet kilkunastu bohaterów i grup z różnych stron świata (plus ocalałego z księżycowej katastrofy kosmonauty na statku "Baba Jaga") i to z ich perspektywy śledzimy dalsze wydarzenia. Niektóre wątki prowadzą niestety donikąd, niewiele wnosząc do historii, służą bardziej przedstawieniu kolejnych, tragicznych wydarzeń z różnych stron świata. Generalnie pierwsze 100-150 stron jest "takie se", akcja jest niespieszna, a mnogość wprowadzanych bohaterów wprowadza niepotrzebny chaos. Na szczęście im dalej tym lepiej. Rozwija się wątek samej obcej planety, nazwanej przez ludzi "Wędrowcem" i istot go zamieszkujących - tu bardzo dobry, szczegółowy opis ras zamieszkujących ten świat, to nieczęsto się zdarza. Poznajemy też ich motywację i problemy, okazuje się, że nie są jednoznacznie źli, ale tu już bez dalszych spoilerów.

W sumie ciężko trochę określić kategorię tej książki, bo sama fantastyka stanowi tutaj jednak tylko tło dla opisów reakcji różnych ludzi i grup społecznych na sytuację w jakiej się znaleźli i ich bezsilność wobec sił natury. Może nie jest to jakieś arcydzieło, ale stanowi dobry przykład solidnego, klasycznego S-F.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter
d1f53b27-79d6-43b4-927b-11cb24bfae70

Zaloguj się aby komentować

790 + 1 = 791

Tytuł: Grecja. Inspirator podróżniczy
Autor: Marcin Pietrzyk
Kategoria: turystyka, mapy, atlasy
Wydawnictwo: Pascal
Liczba stron: 288
Ocena: 7/10

Link do LubimyCzytać:
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/5072910/grecja-inspirator-podrozniczy

Przewodnik po Grecji, no, bo wiecie.

Opisy poszczególnych miejsc nie są bardzo rozwlekłe, więc nie jest to źródło obszernej wiedzy, ale stanowi dobre tło do vibe'owego podróżowania po tym kraju. Oprócz opisów ważnych miast, wsi, atrakcji turystycznych mamy też przydatne mapki z zaznaczeniem poszczególnych obszarów, ceny biletów oraz godziny otwarć ważniejszych atrakcji, a także wskazówki dotyczące tawern i restauracji, w których warto się stołować.

Przewodnik zawiera też papierową mapę, którą można oderwać i posługiwać się w podróży. Nie jest to mapa wysokiej skali, nie nawigowałabym według niej, ale parę razy okazała się przydatna do poszukania kolejnych ciekawych miejsc w okolicy.

Wydaje mi się, że ta seria Pascala jest tym, czego potrzebuję w przewodnikach w podróży: coś, czym można się posiłkować i przeczytać dwa-trzy akapity w drodze, by poznać kontekst miejsca, do którego się jedzie.

Prywatny licznik (od początku roku): 46/52

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #ksiazka #ksiazki #przewodnik #czytajzhejto
Wrzoo userbar
0329afd8-3470-4753-a62c-de536a372739
MementoMori

Ale że wybierasz się że czytasz przewodnik ;)?

Wrzoo

@MementoMori wróciłam właśnie ;)

MementoMori

@Wrzoo zapewne zwiedzialas kontynentalną Grecję?

Zaloguj się aby komentować

789 + 1 = 790

Tytuł: Inna panna Bridgerton, czyli rejs ku miłości
Autor: Julia Quinn
Kategoria: literatura obyczajowa, romans
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Liczba stron: 392
Ocena: 5/10

Link do LubimyCzytać:
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/5117161/inna-panna-bridgerton-czyli-rejs-ku-milosci

No lubię ten świat Bridgertonów, no. Głupiutkie to takie, naiwne, ale czyta się znośnie.
Okazało się przy okazji, że nieopatrznie przeskoczyłam jeden tom tej sagi o rodzie Rokesbych, więc czeka mnie jeszcze jedno cringe'owanie w najbliższej przyszłości.

O co w tej książce chodzi? A jest sobie panna Poppy Bridgerton, która jest kuzynką "tych" Bridgertonów, trochę biedniejszą, trochę mniej popularną. Ale ma w sobie tę bridgertonową ikrę i ciekawość świata.
Poppy podczas spaceru po plaży wchodzi do jaskini, w której znajduje się skarb piratów. I ci piraci nakrywają ją w danej jaskini. Zabierają ją więc do swojego kapitana, a ten decyduje, że musi pozostać na statku i popłynąć z nimi do Portugalii, bo nie mogą jej tak po prostu wypuścić (wiedząc, że kryjówka została spalona i mają za mało czasu, by ją opróżnić).

Kapitan jest, oczywiście, zabójczo przystojny. Nic więcej takiej historii nie trzeba. I nie trzeba za wiele myśleć, czytając taką książkę. W sam raz na urlop.

Prywatny licznik (od początku roku): 45/52

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #ksiazka #ksiazki #czytajzhejto
Wrzoo userbar
bbba479c-2678-4e04-9a2c-a5b9d13430c9

Zaloguj się aby komentować

788 + 1 = 789

Tytuł: Grecja. Gorzkie pomarańcze
Autor: Dionisios Sturis
Kategoria: reportaż
Wydawnictwo: Wydawnictwo Poznańskie
Liczba stron: 316
Ocena: 7/10

Link do LubimyCzytać:
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/4880899/grecja-gorzkie-pomarancze

Jeden z niewielu reportaży o Grecji, który znalazłam przy okazji szukania lektur na urlop.
Książka ta jest miksem przemyśleń o Grecji i Grekach oraz rozważań o losach rodziny autora, syna Polki i Greka, który jako młody dorosły próbuje odnaleźć swoją tożsamość.

Pierwsze wydanie miało miejsce w 2013, dlatego pozycja ta skupia się reportażowo głównie na Grecji w kontekście kryzysu gospodarczego.
Bardzo ciekawą część stanowią rozdziały dotyczące imigrantów, którzy przechodzą do Grecji przez granicę z Turcją.

Stanowi lekki kontekst do wyprawy do tego kraju, choć nie wyczerpała mojej ciekawości i nie przygotowała na zderzenie się z grecką rzeczywistością.

Swoją drogą, chętnie przyjmę polecajki reportaży o Grecji. Może coś wartościowego mi umknęło.

Prywatny licznik (od początku roku): 44/52

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #ksiazka #ksiazki #reportaz #czytajzhejto
Wrzoo userbar
2eb5ddea-0ea7-452c-a8c3-5736c52ec146

Zaloguj się aby komentować

Antoine de Saint-Exupéry, Ziemia, planeta ludzi
Stary urzędniku, mój towarzyszu podróży, nigdy nikt nie otworzył ci drzwi do wolności i nie ty odpowiadasz za to. Zbudowałeś swój spokój zalewając cementem, jak termity, wszystkie wyloty i wzloty do światła. Zwinąłeś się w kłębek w swoim bezpieczeństwie mieszczańskim, w swoich nawykach, w dławiącym rytuale życia na prowincji, wzniosłeś ten skromny szaniec przeciwko wiatrom, przypływom i gwiazdom. Nie chcesz przejmować się wielkimi problemami, dość trudu kosztuję cię już wysiłek, by zapomnieć swoją kondycję człowieka. Nie jesteś mieszkańcem wędrownej planety, nie zadajesz sobie pytań, na które nie ma odpowiedzi: jesteś mieszczuchem z Tuluzy. Nikt nie ujął cię za ramiona, zanim jeszcze nie było za późno. Teraz glina, z której powstałeś, wyschła i stwardniała, nikt już nie dobudzi się w tobie muzyka, poety czy astronoma, którzy cię może zamieszkiwali kiedyś.
#literatura #cytaty
e5918c1f-ea23-4c2e-9f3a-a0c43c9afcf3
ErwinoRommelo

Kozak był, zawsze gonić horyzont, to jest życie.

Heheszki

@ErwinoRommelo nie będę kłamał - tej nie przeczytałem, miałem zonk gdy wypadło w wynikach do "Dnia Świra".

Zamawiam.

Zaloguj się aby komentować