Ciekawa recenzja potężnej książki Świat - historia rodzinna
To jest historia świata sporządzona tak, aby dobrze się czytała w czasach, kiedy czytanie długich zwartych tekstów powoli odchodzi do muzeum umarłych (albo, miejmy nadzieję, przejściowo zaniechanych) czynności kulturowych. Napisać tysiącpięćsetstronicową książkę stylem prosto z tabloidu to naprawdę niemała sztuka – udała się ona Simonowi Sebagowi Montefioremu.
Te dwa wielkie tomy noszą bezpretensjonalny tytuł: „Świat. Historia rodzinna”. Opowieść zaczyna się od samego początku, to jest od Sumerów, ze wzmiankami o jeszcze wcześniejszych ludziach prehistorycznych, a kończy na inwazji Rosji na Ukrainę.
(...)
autor przedstawia niefałszywe informacje w stylu podobnym do tego, co w dwudziestym wieku nazywano gonzo journalism – sensacyjnie i krzykliwie. Wrażenie jest takie, jakby czytało się bardzo długi szereg nagłówków prasowych obwieszczających, że król taki-a-taki kazał zamordować swojego konkurenta, a prezydent taki-a-taki udaremnił zamach stanu; cesarzowa taka-a-taka miała romanse, a premier taki-a-taki zasłynął z ekscentrycznego hobby.
(...)
Warto zadać pytanie, do kogo może być dziś adresowana publikacja mająca tysiąc pięćset stron druku, obojętnie jakim stylem napisana? Kto ma to czytać? Dla specjalistów rzecz będzie mało poważna. Dla laików perspektywa zabrania na urlop takiej lektury, choćby w postaci plików na kindlu, może okazać się zbyt przytłaczająca. Pozostają głównie pasjonaci historii, zahartowani recenzenci oraz żyjący jeszcze snobi czytelniczy.
https://kulturaliberalna.pl/2024/09/10/pawel-majewski-recenzja-simon-sebag-montefiore-swiat-historia-rodzinna/
#ksiazki #czytajzhejto #historia
To jest historia świata sporządzona tak, aby dobrze się czytała w czasach, kiedy czytanie długich zwartych tekstów powoli odchodzi do muzeum umarłych (albo, miejmy nadzieję, przejściowo zaniechanych) czynności kulturowych. Napisać tysiącpięćsetstronicową książkę stylem prosto z tabloidu to naprawdę niemała sztuka – udała się ona Simonowi Sebagowi Montefioremu.
Te dwa wielkie tomy noszą bezpretensjonalny tytuł: „Świat. Historia rodzinna”. Opowieść zaczyna się od samego początku, to jest od Sumerów, ze wzmiankami o jeszcze wcześniejszych ludziach prehistorycznych, a kończy na inwazji Rosji na Ukrainę.
(...)
autor przedstawia niefałszywe informacje w stylu podobnym do tego, co w dwudziestym wieku nazywano gonzo journalism – sensacyjnie i krzykliwie. Wrażenie jest takie, jakby czytało się bardzo długi szereg nagłówków prasowych obwieszczających, że król taki-a-taki kazał zamordować swojego konkurenta, a prezydent taki-a-taki udaremnił zamach stanu; cesarzowa taka-a-taka miała romanse, a premier taki-a-taki zasłynął z ekscentrycznego hobby.
(...)
Warto zadać pytanie, do kogo może być dziś adresowana publikacja mająca tysiąc pięćset stron druku, obojętnie jakim stylem napisana? Kto ma to czytać? Dla specjalistów rzecz będzie mało poważna. Dla laików perspektywa zabrania na urlop takiej lektury, choćby w postaci plików na kindlu, może okazać się zbyt przytłaczająca. Pozostają głównie pasjonaci historii, zahartowani recenzenci oraz żyjący jeszcze snobi czytelniczy.
https://kulturaliberalna.pl/2024/09/10/pawel-majewski-recenzja-simon-sebag-montefiore-swiat-historia-rodzinna/
#ksiazki #czytajzhejto #historia
@smierdakow Czytałbym
Zaloguj się aby komentować