Zdjęcie w tle
Kawiarnia "Za Firewallem"

Społeczność

Kawiarnia "Za Firewallem"

51

"Mnie to się marzy, żeby ona była miejscem wszelkich swawoli słownych" @George_Stark Obecnie trwające zabawy: #naczteryrymy #nasonety #naopowiesci

#nasonety

Koniec szoł

Nastaje cisza, gdy wybrzmią oklaski,
Gdy skończy się ogniskowa uwagi chwilowej,
I ostatnie skończą się dźwięki i trzaski,
A Ty, na lamus nie jesteś gotowy.

I umierasz z braku atencji jak choroby,
Wieczór jednaki Ci z brzaskiem,
Jeśli w cudzym afekcie nie zaznasz odnowy.
Czy bez tego życie jest fiaskiem?

Intymność staje się dalekim lądem,
Gdy domagasz się stanąć przed wszystkich osądem.
Cudza obojętność Twym największym wrogiem.

Gdy masz uwagę - jesteś wniebowzięty.
Nawet, jeśli wyklinają na sposób enty,
Stajesz się ich bogiem.

#zafirewallem

Zaloguj się aby komentować

Czasami kilka kroków to prawdziwa podróż, która zmienia życie.

Pomysł na to opowiadanie powstał kiedy pomagałam organizatorkom trzeciego zlotu fanów Ani z Zielonego Wzgórza w rozlewaniu lemoniady malinowej do butelek. Wszystko wokół stało się czerwone i lepkie…

Po tej historii z Nawiedzonym Lasem, kiedy Ania i Diana opowiadały sobie przerażające historie o zjawach i potworach zamieszkujących niewielki lasek między Green Gables i Orchard Slope, Maryla starała się wybić z głowy Ani bzdury o martwych dzieciach wyciągających ręce po prośbie, o szkieletach pobrzękujących kośćmi i innych strachach. Ania nieraz biegła bez tchu przez jodłowy zagajnik, w którym zawsze było ciemno, bo wysokie jodły nie przepuszczały między swoimi gałęziami nawet promyka światła. Czasami tylko we dwie z Dianą zaglądały w ciemniejsze zakątki lasku, a potem uciekały z piskiem i śmiechem. Wyobraźnia Ani podpowiadała jej wiele historii o skrzywdzonych kobietach stających się białymi damami, ofiarach morderstw i innych strachach.
Zimny dreszcz przechodził po jej plecach, gdy wymyślała lub opowiadała te historie Dianie, która trzymała ją wtedy za ręce i próbowała opanować drżenie. Dziewczynki były najlepszymi przyjaciółkami i najbliższymi sąsiadkami. Okna pokoiku Ani na facjatce wychodziły na dom państwa Barrych, więc gdy Diana nadawała odpowiednie znaki przykrywając i odkrywając świecę stojącą w oknie, Ania wiedziała co robić. Tego wieczoru szybko rzuciła Maryli - Idę do Diany, zaraz wracam! - i narzuciwszy na siebie wiszący w sieni zbyt duży sweter Mateusza pobiegła do Diany, która od kilku minut nadawała - Przyjdź jak najszybciej!
Nawiedzony Las zdawał się być jeszcze ciemniejszy niż zwykle, Ania jednak stawiając krok za krokiem powtarzała sobie, że te strachy nie istnieją, nie istnieją, nie istnieją. Szła wpatrując się w prześwit między drzewami, gdzie widać było łąkę ojca Diany. Nagle jej drogę przebiegł lis z niewielką ofiarą w pysku - spojrzał na nią bez strachu i po chwili przetruchtał na drugą stronę ścieżki. Ania zacisnęła dłonie i przyspieszyła kroku. Ciemnozielone jodłowe gałęzie zdawały się próbować zagrodzić jej drogę, smagały ją po nogach i ramionach. Widziała jednak przed sobą jasny prześwit, który dawał nadzieję. Ostatni kawałek trasy Ania pokonała wielkimi susami, zupełnie nie przejmując się tym czy ktoś ją zobaczy. Po wyjściu na porośniętą małymi, jasnymi kwiatkami polankę odetchnęła z ulgą. Ostatnie ciepłe promienie słońca barwiły na ciepłe kolory zarówno łąkę i ogród pani Barry. 
To właśnie w tym momencie gdy próbowała się przywitać z różowymi kosmosami przy furtce Orchard Slope usłyszała za sobą ciężkie sapanie. Następną i ostatnią rzeczą jaką zapamiętała był wysoki na siedem stóp mężczyzna, który chwycił ją swoimi wielkim dłońmi i ugryzł ją w  ucho. Ciamkającego z radością potwora Ani kopnęła z całej siły i wyrwawszy się z jego objęć rzuciła się w stronę Green Gables.

Stwór biegł za nią ciężko uderzając wielkimi stopami o ziemię. Ania zalana łzami biegła przez Las, którego strachy wydawały się być nierealne. Prawdziwy był tylko wielki stwór za jej plecami. Dopadła wreszcie obory i zatrzasnęła ciężkie wrota tuż przed nosem stwora. Opadła na klepisko bez sił, a jej jałówka, Dolly polizała ją po rudych włosach. Dziewczynka przytuliła się do ciepłego boku krowy, która dmuchała jej ciepło w ucho. Ania otrząsnęła się i chwyciła widły, które zwykle używał Jerry, chłopiec, którego Mateusz zatrudnił do pomocy na farmie. Z widłami w ręce ruszyła aby odbić atak nieprzyjaciela - wybiegła przez drzwi do obory i stanęła zaskoczona w miejscu. Potwora nie było - dookoła niej panowała cisza i spokój a łagodny wietrzyk chłodził jej rozgrzane czoło. Rozejrzała się, ale nie dostrzegła potwora. Zrobiła krok w kierunku domu, ale usłyszawszy dziwny dźwięk stanęła w miejscu. Wtedy właśnie potwór zeskoczył na nią z dachu obory, a Ania spodziewając się ataku wystawiła przed siebie widły. Potwór, który rzucił się na nią całym ciałem przewrócił ją i teraz leżała pod ciemnym cielskiem wstrząsanym drgawkami agonii. Potwór zacisnął pazury na jej ramieniu i zmarł, krwawiąc obficie na nową sukienkę Ani. Dziewczynka wydostała się spod niego i trzęsąc się udała do domu, gdzie Maryla szykowała na kolację kiełbaski i fasolę. Ania prześlizgnęła się za plecami Maryli, żeby ta nie zobaczyła poplamionej sukienki. Zeszła na dół odświeżona i z uśmiechem zaczęła pomagać Maryli przy kolacji. Co prawda czuła lekkie zawroty głowy, a ramię zadrapane przez potwora pulsowało bólem, ale Ania starała się nie zwracać na to uwagi. Po kolacji Ania wyjęła książki i zaczęła przygotowywać się do jutrzejszych lekcji a zręczne ręce Maryli chwyciły niedokończoną robótkę. To był jeden z tych wieczorów, kiedy siedziały obok siebie nie odzywając się nawet słowem, ale czuły się sobie bardzo bliskie.

Diana i Minnie May jak każdego poranka wyszły do ogrodu. Minnie May była już prawie tak wysoka jak fioletoworóżowe floksy. Diana nasłuchiwała kroków Ani, która po zmyciu naczyń po śniadaniu powinna pojawić się w domu Barrych. Jeżeli Ania nie przyszła wczoraj, to na pewno z jakiegoś ważnego powodu, z pewnością jednak przyjdzie dziś. Były najlepszymi przyjaciółkami i rozumiały się bez słowa i były gotowe zrobić dla siebie wszystko, jeżeli tylko mama Diany i Maryla by na to pozwoliły.

Tymczasem Ania drutem do robótek wydłubywała właśnie resztki mózgu Maryli z jej czaszki. Jej opiekunka leżała na jak zwykle wyszorowanej do czysta kuchennej podłodze. Plama krwi jaka się rozlała przy stole sprawiała, że kuchnia wyglądała nieco nieporządnie.
Ania umyła ręce, ucałowała i pożegnała pelargonię, której już dawno nadała imię Bonny i stanęła na schodkach przed domem by cieszyć się widokiem sadu, w którym tego roku jabłonie obrodziły wyjątkowo obficie i migoczącego z daleka morza. 

842 słowa

#naopowiesci #zafirewallem
5c846eae-6b7b-4aad-91bc-6e41580367bb

Zaloguj się aby komentować

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
Bez zbędnych wstępów, tyle może tylko, że to znów lekko tylko wygładzony za pomocą zgrubnej redakcji autorskiej szkic. Jeśli by jednak ktoś z Szanownych Czytelników znalazł jakieś błędy, nieścisłości, niezgrabności lub zwyczajnie chciałby się czepić, to jestem mocno otwarty na krytykę. Przede wszystkim na konstruktywną, ale przyjmę każdą. Z góry za nią dziękuję i zapraszam do lektury, z której to życzę czerpania przyjemności:

-----

Grzyb Wzrostu

Na Skrzyżowaniu Mrocznej Czaszki miał jeszcze wybór. Mógł wybrać drogę na zachód. Mógł podążyć przez Krainę Stalowych Byków, które, choć potrafią wydawać donośne, groźne ryki, a rozpędzone są w stanie zadawać śmiertelne obrażenia obuchowe, pozbawione jednak talizmanu, który zwykle ich pan zabiera ze sobą, znajdują się w stanie uśpienia i wówczas są zupełnie niegroźne. Właśnie w takim stanie uśpienia zwykle zastawał stalowe byki mieszkające przy Zachodnim Trakcie. Mógł również wybrać drogę na północ. Mógł ruszyć Traktem Północnym, bezpiecznym gościńcem, szlakiem handlowym, który prowadził z zamku wprost ku targowiskom, którym codziennie poruszało się setki wędrowców, a którym i on, choć dotychczas zawsze w towarzystwie – bądź to pod czujnym okiem niezwyciężonej Królowej, bądź potężnego Króla, a w dawnych czasach, w czasach, w których konflikt Królowej z wszechmocną Czarodziejką, która później okazała się być złośliwą Wiedźmą dopiero miał nadejść, czasami również otoczony jej opieką – wyprawiał się wówczas, kiedy zachodziła potrzeba uzupełnienia ingrediencji do podtrzymujących życie mieszkańców Królestwa mikstur i wyrobów.

Takie myśli przychodziły mu do głowy, kiedy było już za późno. Kiedy nie było już odwrotu. Kiedy decyzja już zapadła i nie było od niej odwołania. Ruszył bowiem na azymut. Wybrał najkrótszą, choć najbardziej niebezpieczną drogę. Skierował się na północny zachód, niewytyczoną trasą, biegnącą pomiędzy dwoma bezpiecznymi szlakami, na której to przyszło mu przedzierać się przez Dzikie Krainy. Królowa jasno dała mu jednak do zrozumienia jaka wielka jest waga jego zadania i jak bardzo liczy się w nim czas. Nie chciał zawieść Królowej.

– … i absolutnie nie wolno ci zabrać ze sobą miecza! – rzuciła Królowa na koniec, czyniąc trudne już samo w sobie zadanie jeszcze trudniejszym. A przecież był rycerzem! Jak miał poradzić sobie z niebezpieczeństwami Dzikich Krain pozbawiony swojego oręża? To właśnie wówczas zrozumiał, że zadanie, jakie postawiła przed nim Królowa jest próbą. Próbą trudną. Próbą niebezpieczną. Próbą, z której musiał wyjść zwycięsko. Zadanie to było próbą, od której zależała nie tylko jego przyszłość, ale zależało też zażegnanie konfliktu Królowej z wszechmocną Czarodziejką, która okazała się złośliwą Wiedźmą. Przyszłość nie tylko Królowej, ale całego Królestwa leżała w jego rękach. Nie mógł zawieść Królowej.

Kiedy stanął na progu Ognistego Stepu, pierwszej spośród Dzikich Krain, poczuł niepewność. Poczuł pot pojawiający się na wnętrzach dłoni, które odruchowo próbował zaciskać na rękojeści miecza. Chwytał jednak powietrze. Ujrzał wtedy leżący nieopodal kij. Wiedział, że tego rodzaju broni używają druidzi, nie potrafił jednak zaklinać potęgi żywiołów. Wiedział też, że niektórzy magowie używają kosturów, ale zaklęcia to również nie był jego żywioł.
– „Cóż, postąpię sposobem barbarzyńców” – pomyślał. Ujął kij w rękę, wykonał kilka próbnych uderzeń w powietrze posługując się kijem jak pałką. Jego ciało, wyćwiczone do miecza, nie było przyzwyczajone do tego rodzaju ruchów. Wychodziły mu niezgrabnie. Po barbarzyńsku. Spoglądając na rozpościerający się przed nim widok, na roślinność, która była od niego wyższa, doszedł również do wniosku, że taki sposób użycia tej przygodnej broni nie sprawdzi się w tym przypadku zupełnie. Spróbował innego sposobu. Wykonał próbne cięcie. Nisko, przy samej ziemi: atak na nogi przeciwnika. Wyszło zgrabnie. Sukces podniósł go na duchu, ruszył więc do przodu. Podszedł bliżej Parzących Roślin. Wykonał kolejne cięcie. Rośliny, nisko ścięte, kładły się na ziemi, tak jak hordy plugawych bestii padających pod toporami. I, tak jak te plugawe bestie, które umierając broczą ziemię krwi strumieniem, tak obrzydliwe zielsko puszczało soki, których część trysnęła na jego ciało i ubranie, pozostawiając po sobie zielone ślady. Przez chwilę bał się oparzeń od jadu, który mógł być zawarty w ich sokach, ale nic takiego nie nastąpiło. Zrozumiał wtedy, że tylko dotyk żywej rośliny może wyrządzić mu krzywdę. Że martwe, ścięte rośliny nie są już w stanie uczynić mu krzywdy. Zadowolony ze zdobycia nowej wiedzy ruszył więc dalej.

Kiedy utorował sobie drogę, którą przedarł się przez Ognisty Step oczom jego ukazała się mokra, brązowa ziemia. To były Błotniste Pustkowia. Znał legendy o tych, którzy w tej krainie zaginęli. Słyszał je zarówno od Królowej, od Czarodziejki, zanim ta jeszcze okazała się być Wiedźmą, ale też od przygodnie spotkanych podróżnych, a przede wszystkim od innych rycerzy zamieszkujących okolicę, z którymi spotykał się na turniejach i pojedynkach. Czy śmiałkowie ci, którzy zapuszczali się na Błotniste Pustkowia zostali wciągnięci przez ziemię i zostali pochowani żywcem, czy też może mieszkały tu jakieś złowrogie istoty, które czaiły się na życie śmiałków odważających się zapuszczać w te zakazane rejony, tego nie był pewien. Opowieści wyjaśniały te zaginięcia na różne sposoby. Jedno było pewne: mało kto z tych, którzy rozpoczęli drogę przez tę krainę, drogę tę kończył. On jednak musiał. Miał zadanie.

Mokra ziemia kleiła się od butów, szło się ciężko. Wszystko jednak było w porządku, było bezpiecznie, aż do momentu, gdy szerokim łukiem omijał ukrytą w ziemi nieckę, z trzech stron osłoniętą drzewami i krzakami. Poczuł dochodzący stamtąd zapach dymu, usłyszał charczące, gardłowe dźwięki – coś jakby rozmowa w groźnym, nieznanym języku, w której mógł rozróżnić co najmniej cztery głosy. Zwiększył promień łuku, licząc na to że stwory – kimkolwiek lub czymkolwiek by nie były – nie dostrzegą go. Wiedział, że najlepszym sposobem walki jest jej unikanie i uznał, że właśnie teraz ta taktyka będzie najskuteczniejszą z możliwych.

– Ej! Młody! – usłyszał za sobą. A więc stwory jednak go dostrzegły! Wszystkie myśli, cała wiedza, jaką do tej pory posiadł, w jednej chwili pojawiły się w jego głowie. Wśród całego tego zamętu dominujące były dwie. Pierwsza z nich to uciekać! Uciekać jak najszybciej. Cel już był blisko, widział już targowisko i zmierzający ku niemu gościńcem tłum kupujących. Uświadomił sobie, że wśród ludzi powinien być bezpieczny. A przynajmniej bezpieczniejszy niż tutaj, na tym pustkowiu. Drugą z kolei myślą była historia, którą opowiedziała mu Czarodziejka zanim jeszcze okazała się być Wiedźmą. Mówiła mu wtedy o kobiecie, która uciekała przed niebezpieczeństwem i miała zabronione oglądać się za siebie. Złamała jednak ten zakaz, spojrzała w tył i zamieniła się w słup soli. Kto wie jakie moce mają te stworzenia za jego plecami? Na wszelki wypadek postanowił, że lepiej się jednak nie oglądać, choć słyszał za sobą kroki. Nie był pewien, czy są one rzeczywiste, czy tylko mu się wydaje. Wolał tego jednak nie sprawdzać.

– Patrz do przodu! Patrz do przodu! – powtarzał sobie wlepiając wzrok w ciągle zbliżające się targowisko. Przyspieszył również kroku. Nie zauważył zatopionego w błocie kamienia i potknął się o niego. Runął na ziemię, zaraz jednak wstał. Nie sprawdził, czy coś mu się przy tym upadku stało, podniósł tylko swój kij, przetarł twarz z błota i puścił się biegiem w kierunku bezpiecznego, jak mu się wydawało, celu.

Udało się. Dotarł do wrót targowiska. Wrota z delikatnym sykiem rozstąpiły się przed nim, ale stojący za nimi Strażnik obrzucił go zdziwionym spojrzeniem.
– Co to jest? – zapytał Strażnik wskazując na kij.
– To… To mój miecz – odpowiedział.
– Nie możesz wejść tutaj uzbrojonym – powiedział kpiącym głosem strażnik.
Ten zakaz to było coś nowego. Do tej pory, kiedy wybierał się na targowisko w towarzystwie czy to Królowej, czy Króla a nawet Czarodziejki, zanim ta jeszcze okazała się być wiedźmą, nikt mu wstrentów z powodu miecza nie czynił. Fakt, że wtedy był to jego prawdziwy miecz. Przez chwilę bił się z myślami. Rozważył jednak sytuację, nie znalazł żadnego niebezpieczeństwa i zgodził się zostawić broń pod opieką Strażnika.

Nieuzbrojony czuł się niepewnie, ale ruszył w głąb targowiska przeszukując wzrokiem kolejne kramy, aż w końcu znalazł to, po co wysłała go Królowa: Grzyb Wzrostu. Magiczny grzyb, którego działanie wytłumaczyła mu Czarodziejka, zanim jeszcze okazała się być Wiedźmą. Zapłacił za towar i udał się w drogę powrotną. Tym razem postanowił obrać bezpieczną drogę. Postanowił wrócić bezpiecznym, Północnym Traktem. Był już tą przygodą zmęczony. Był tak zmęczony, że zapomniał nawet o swoim orężu, który zostawił pod opieką Strażnika.

***

– Mój Boże! – wykrzyknęła na jego widok Królowa. – Gdzie żeś ty się tyle czasu podziewał?! I czym żeś się tak upaprał?! Marsz do łazienki! Masz natychmiast się umyć i przebrać w coś czystego! A w ogóle to kupiłeś te drożdże? Babcia pewnie już za chwilę będzie, a ciasto już dawno powinno siedzieć w piekarniku. Znowu mi ta wiedźma zrobi awanturę, że niby nie jestem punktualna!

-----

1311 słów

#naopowiesci
#zafirewallem
#tworczoscwlasna

Zaloguj się aby komentować

Może piosenka? Tak, jestem chory psychicznie, a co? XD

---------------

Hej, tam gdzie edki są dynamiczne,
I mniszki z mleczami są często mylone,
Gdzie bojowa owca beczy tragicznie,
A entropius dzierga sowy w tokarce.
Gdzie konie apkę w pasjansie klecą,
A toster wysyła lepsze powiadomienia.

Uuuu hejto, hejto, o Jezu to jeszcze działa.
Uuu uuu ty faktycznie?

Jest sobie taka kawiarenka,
Żorż tu rządzi twardą ręką,
Choć o fekaliach często stęka,
Zwąc to hakiem, formą, sznytem.
Ponoć lubi, nie mnie oceniać,
Bo facetem to jest w pytę.

Hej, tam gdzie edki są dynamiczne,
I mniszki z mleczami są często mylone,
Gdzie bojowa owca beczy tragicznie,
A entropius dzierga sowy w tokarce.
Gdzie konie apkę w pasjansie klecą,
A toster wysyła lepsze powiadomienia.

Uuuu hejto, hejto, o Jezu to jeszcze działa.
Uuu uuu ty faktycznie?

Mongoł tańczy na ulicy,
W duszy jego śpiew radosny,
Choć kamera ledwo złapie,
Jak chłop piwo duszkiem kończy,
Mówiąc że to pasja, rytm i sztuka,
@moll co do diabła znaczy UUK?

Hej, tam gdzie edki są dynamiczne,
I mniszki z mleczami są często mylone,
Gdzie @bojowonastawionaowca beczy tragicznie,
A @entropy_ dzierga sowy w tokarce.
Gdzie konie apkę w pasjansie klecą,
A toster wysyła lepsze powiadomienia.

Uuuu hejto, hejto, o jezu to jeszcze działa.
Uuu uuu ty faktycznie?

@Wrzoo wodny rygor wprowadza,
Jej pragnienie miejską legendą,
Jest kot libijczyk, to i gify będą,
A Seweryn ma skitranego dzika,
Choć mówi, że pije tylko ironicznie.

Hej, tam gdzie edki są dynamiczne,
I mniszki z mleczami są często mylone,
Gdzie bojowa owca beczy tragicznie,
A entropius dzierga sowy w tokarce.
Gdzie konie apkę w pasjansie klecą,
A toster wysyła lepsze powiadomienia.

Uuuu hejto, hejto, o jezu to jeszcze działa.
Uuu uuu ty faktycznie?

Kapłan psalmami stoickimi dzieli,
Kot talambur wersy do granic skraca,
Smok czosnek w szufladzie chowa.
Nasza Pacha jest myta komisyjnie,
Erwino nadal po Jaszczembiu płacze,
Każdy wyjątkowy, choć trochę @Dziwen .

Hej, tam gdzie edki są dynamiczne,
I mniszki z mleczami są często mylone,
Gdzie bojowa owca beczy tragicznie,
A entropius dzierga sowy w tokarce.
Gdzie konie apkę w pasjansie klecą,
A toster wysyła lepsze powiadomienia.

Uuuu hejto, hejto, o jezu to jeszcze działa.
Uuu uuu ty faktycznie?

I tak płynie czas w tej kawiarni,
Gdzie pasje splatają się w jednym rytmie,
Każdy dzień to nowa szansa,
By tworzyć, by być, by szkalować otwarcie.

----------------------
@George_Stark @DiscoKhan @Dynamiczny_Edek @Tylko-Seweryn @Gepard_z_Libii @ErwinoRommelo @splash545 @koszotorobur @CzosnkowySmok

Nie wszystko jest w wersji śpiewanej, bo OP jest gupi i zły plik skopiował. XD

#zafirewallem #heheszki
#tworczoscwlasna ale przez duże U.
UmytaPacha

Uuuu hejto, hejto, o Jezu to jeszcze działa.

@Dziwen to jak żywcem komentarz z wykopu gdy pada temat hejto :v

ErwinoRommelo

xD @entropy_ no to teraz juz musisz ta owce na tokarce zrobic jakos.

splash545

@Dziwen jest wers o mnie więc piosenka wspaniała

Zaloguj się aby komentować

Hej 😀

Słowo się rzekło, więc teraz ja zaczynam.

Temat: Piraci
Rymy: wyobraźnię - właśnie i morze - włożę

Pirackie przygody rozpalały wyobraźnię
Do dziś mam w pamięci czołówkę "Morze"
Dziś do piratów wracam właśnie
Gdy butlę rumu do koszyka włożę

https://youtu.be/mHD-nrsH-T0?si=6kkRfI7uYgoiY6g-

#naczteryrymy
#zafirewallem
#poezja
#tworczoscwlasna
splash545

Fala chłoszcze wyobraźnię

Ja rzygam za burtę właśnie

Mazurski pirat jestem - plwam na morze!

A może chuja w ikrę włożę?

MrGerwant

@Modrak

W pirackiej zatoce coś się dzieje właśnie

Co stróżom prawa rozpala wyobraźnię

Zapytasz cóż to takiego być może?

Ktoś stwierdził "torrenta GTA 6 dziś tutaj włożę"

sireplama

Nie wstrzymam kroku, zaprzęgnę wyobraźnię,

W wolność i niepewność, tam zmierzam właśnie,

Nie zamkniesz mnie w miejscu, granicą mi morze,

By żyć tak jak pragnę, wszystkie siły włożę.

Zaloguj się aby komentować

W pierwszym kawiarenkowym slamie, czyli bitwie na improwizowane wiersze na wczorajszym warszawskim #hejtopiwo zwyciężył całkowicie niespodziewanie kolega @MrGerwant, który jak dotąd nie udzielał się zbytnio w Kawiarence #zafirewallem!

A powinien!

Gratuluję koledze i wszystkim uczestnikom, którzy tworzyli swoje wiersze jak natchnieni i dziekuję Wam za wspaniałą zabawę! Mam nadzieję, że to nie ostatni slam w tak wyborowym towarzystwie
c9fc4b9b-402e-4e66-9a28-242790328110
ErwinoRommelo

Sie nie udziela bo on zajęty swoim Magnum Opus, Wir sprawiedliwości jest, razem z half lifem 3, najbardziej wyczekiwana gra na Hejto.

splash545

Noo @MrGerwant naprawdę zwycięstwo zasłużone! Dodam jeszcze, że @DiscoKhan jest mega dobry w ekspresji przy występach na żywo

Zaloguj się aby komentować

#nasonety #diriposta #tworczoscwlasna

"Do młodego"

Porzuć w lamusie starej przeszłości maski
Za dogmat przyjmij twór postępowy
Niechaj zanikną gęsich piór poblaski
Niech sztuka błyszczy światłem ekranowym

Każdy dziś twórcą może być zmysłowym
Literat pióro, a plastyk pędzel ma za paskiem
W głowie polubień głód instagramowy
Natchnienia twórczym jest pierwiastkiem

Nie drwij, nie deptaj, nie nazywaj nierządem
Dołącz do tych, co pragną płynąć z rzeki prądem
Wernisaż czatem zastąp, pinakotekę - vlogiem

Niech nie zniechęca cię i nie idzie w pięty
Kiedy krytycy plują na ciebie jadem sklętym
Heroldem tego medium bądź, a tik tok będzie bogiem
7991229f-77c4-42ee-97df-683b8492a6d4
DiscoKhan

@Spleen a ja tam bez żadnych wybiegów, sarkazmów którejś treści - myślę podobnie z hipokryzji błysku mego ekranu.

DiscoKhan

@Spleen a ja tam bez żadnych wybiegów, sarkazmów którejś treści - myślę podobnie z hipokryzji błysku mego ekranu.

Wrzoo

@Spleen Uuuu, postępowość w sztuce! Nowe media! Podoba mi się

Zaloguj się aby komentować

Hejto Detective Squad

Dzisiaj nietypowo, bo historia będzie jednak podzielona na 2 części. Dłuższych nikt raczej nie czyta. Jak jesteście @bojowonastawionaowca , to uwaga na skakanie w czasie. Historia ma miejsce w 2 jasno oznaczonych liniach czasowych, które z pozoru mają brzmieć, jakby to była jedna linia. Łatwo się zgubić, jak ktoś nie będzie uważny.

Polecam nieskromnie przed przeczytaniem posłuchać przynajmniej kawałka piosenki odcinka, żeby się mentalnie nastawić na tę opowieść. Jest inna, niż pozostałe.
Wcześniejsze odcinki są pod tagiem #hejtodetectivesquad . 

---------------------------------
PSALM ROZPACZY
CZĘŚĆ 1

/ 3 LATA WCZEŚNIEJ /

To był poranek jak wiele innych w Hejto City, przesiąknięty deszczem, który zmywał brud z popękanych chodników i rdzewiejących latarni. Gęsta chmura smogu wisiała nad miastem, tłumiąc blade promienie słońca, które ledwo przebijały się przez ciężką powłokę brudu. W dusznej, ciemnej alejce siedziała koścista postać – mężczyzna w średnim wieku, z którego życie uciekało jak dym z niedopałka papierosa, porzuconego na mokrym bruku. Otaczała go woń taniego alkoholu zmieszanego z zapachem pleśni i nieuchronnym rozkładem, który przenikał jego przemoczone ubrania. Długie, skołtunione włosy, siwiejące na skroniach, zakrywały jego oczy, które patrzyły gdzieś w nicość, jakby był zawieszony między istnieniem a pustką, kontemplując swoje życie.

- Ni-eee musisz tak żyć. - Powiedziała tajemnicza postać, której kontury ledwo widoczne były w mroku. Bezdomny, myśląc, że rozmawia ze swoim sumieniem, nie podniósł nawet głowy.
- Gdybym nie musiał, to bym tak nie żył. - Wymamrotał pod nosem.
- Je-eee-st pewne miejsce dla takich ja-aaa-k ty.
- Nie mam zamiaru żyć w przytułku...
- Le-eee-piej marznąć na ulicy?
- Po tym, co zrobiłem? Nie zasługuję na nic więcej.
- W mie-eee-ście jest świątynia. Tam znajdziesz ooo-dkupienie.

Bezdomny poczuł lekkie muśnięcie na dłoni, w której nagle pojawiła się kartka papieru. Na niej była starannie narysowana mapa Hejto City z zaznaczonym budynkiem w centrum:
TEMPLUM ARAENAE

/ OBECNIE /

Stanęliśmy przed drzwiami do jakiejś piwnicy.

- Jesteś pewny, że to tu?
- Tak, widziałem to miejsce dawno temu, na jednej z ulotek wręczanych niektórym bezdomnym.
- Wręczano je bezdomnym?
- Podobno mieli tu otrzymywać pomoc, ale nie sądzę, by wielu z nas tam weszło.
- Nie wygląda na miejsce pomocy.
- Nie, nie wygląda.

Skrzypiące zawiasy zdradzały, że drzwi nie były otwierane od jakiegoś czasu. Przy każdym ruchu dźwięk przypominał jęki dawno zmarłych dusz. Wnętrze było wilgotne i zimne, ściany pokryte odpadającą farbą, a powietrze gęste od zapachu pleśni i starości. Miejsce wyglądało na opuszczone od lat, a jedyne, co przyciągało uwagę, to stare, porzucone przedmioty, jakby należące do ludzi, którzy zaginęli wieki temu.

- Widzisz to? - Zapytał Smok.
- Czerwony znak falliczny, ze skrzydełkami...

Obok znaku znajdowała się niepozorna osierocona futryna, a za nią wnęka, która prowadziła do głębokiej jaskini. Jej ściany były pokryte pajęczynami i korzeniami, które zdawały się pulsować w świetle naszych latarni, gdy wchodziliśmy głębiej w odmęty nieznanego. 

- Patrz! - Smok wskazał na sieć, w której znajdowała się wełna.
- Był tu. - W tym momencie dostrzegłem, jak wiele sieci ma przyklejoną sierść z owczego runa.
- Musiał tu przychodzić dość często.
- Albo łysieje. - Dodałem z krzywym uśmiechem.

Nagle naszym oczom ukazała się ogromna struktura – świątynia, ukryta w głębi jaskini. Jej złowrogie, gotyckie łuki i kamienne filary wznosiły się ku górze, jakby chciały dotknąć nieba, przebijając się przez sklepienie, a wijące się sieci na których siedział rzeźbiony pająk, tworzyły niemal organiczną, żyjącą strukturę. Masywne wejście sprawiało, że moje pióra mimowolnie stawały na baczność. 

/ 3 LATA WCZEŚNIEJ /

Przed bezdomnym znajdowały się wielkie drzwi, które zdawały się otworzyć na sekundę przed tym, jak jego drżąca ręka dotknęła klamki. Na policzkach poczuł dotyk mroźnego powietrza, które jakby zaczęło szeptać.

...Był twoim wujkiem...
...
...Dbał o ciebie...

Mężczyzna poczuł, jak zimny dreszcz przechodzi mu po plecach. Każde słowo wydawało się krokiem w stronę szaleństwa, ale on parł do przodu, zmuszając swoje nogi do ruchu, mimo narastającego lęku.

...Wiemy, co zrobiłeś...
...
...Próbowałeś uciec...
...
...Zapomnieć...

Jego serce biło jak oszalałe, a oddech stawał się coraz bardziej rwany. Wiedział, że musi iść dalej, mimo że czuł, jakby coś wciągało go w otchłań.

...Przeszłość nigdy nie zapomina...
...
...Widzieliśmy twoją mękę...
...
...Nie walcz...

Gdy w końcu dotarł do centralnego miejsca świątyni, jego oczom ukazał się majestatyczny pająk, tkwiący na gęstej pajęczynie rozpostartej między kamiennymi filarami. Cała konstrukcja wydawała się żywa, pulsująca ciemną energią. Pajęczyny splatały się z korzeniami, tworząc skomplikowany wzór, jakby to miejsce było stworzone przez samą naturę. Wszystko było pokryte cienką warstwą wilgoci, która odbijała słabe światło, tworząc upiorną atmosferę. W powietrzu unosił się zapach stęchlizny i pleśni, zmieszany z czymś, co przypominało woń starego drewna. 

Każdy krok był echem w pustce, a cisza zdawała się być równie głośna, co jego myśli. Mężczyzna zatrzymał się na chwilę, próbując zrozumieć, co widzi. Wiedział, że coś jest nie tak, ale głosy w jego głowie nadal pchały go do przodu, mimo rosnącego przerażenia.

...Musisz zaakceptować swoje przeznaczenie...
...
...Nie uciekaj przed tym, kim jesteś...  

Jego serce biło coraz szybciej, a oddech stawał się coraz płytszy i niepewny. Czuł, że traci kontrolę nad swoim ciałem, jakby coś przejmowało nad nim władzę. W końcu poddał się, pozwalając, by mroczne siły zawładnęły jego umysłem. To było jego odkupienie - a może wieczne potępienie.

...Los jest nieuchronny, przyjmij go z godnością...

/ OBECNIE /

...Obiecałeś...
...
...Nie pomogłeś jej...

- Słyszysz to? - Spytał Smok, rozglądając się nerwowo.
- Głosy. - Odpowiedziałem, zmarszczywszy brwi.

...Zginęła przez ciebie...

- Jakby próbowały coś zrobić, może przejąć kontrolę? - Zapytał retorycznie Smok. 
- W mojej głowie już żyje tysiące innych, które nie płacą czynszu, jeden więcej nie robi różnicy.
- Heh. Dla byłego ćpuna to jak łaskotanie, ale niech próbują. - Zaśmiał się Czosnek, choć w jego śmiechu było więcej napięcia niż radości.

Zbliżaliśmy się do serca świątyni, a atmosfera wokół nas gęstniała. Ściany były pokryte starodawnymi malowidłami przedstawiającymi pająki i ludzi w dziwnych, ceremonialnych pozach. Towarzyszyły im też słowa w nieznanym mi języku. 

- In templum araneae, voci caligari.
- W świątyni pająka, głos mroczny. - Powiedział jakby od niechcenia Smok.
- Rozumiesz te teksty?
- Łacina była częścią treningu w akademii w Oil-Ren. Na wyższych szczeblach posługiwano się tylko tym językiem. 
- ... - Zamyśliłem się lekko. 
- Kości. - przerwał ciszę Smok, wskazując na ziemię. - Spójrz na to.
- ...
- Ułożone, jakby... - Smok z trudem przełknął ślinę. 
- Jakby próbowali przed czymś uciec.
- Czymkolwiek to coś było, nie zdążyli. - Zauważył, jego oczy skanowały otoczenie w poszukiwaniu kolejnych wskazówek.

Przy każdej ścianie leżały resztki tkanin i starych przedmiotów, jakby świątynia była nie tylko miejscem kultu, ale i schronieniem dla tych, którzy tu przybywali. W centrum pomieszczenia stał posąg pająka, masywny i budzący grozę, a u jego stóp leżał człowiek, wychudzony do granic możliwości, z siwymi włosami pokrytymi brudem i zaschniętą krwią. Zbliżyliśmy się ostrożnie, starając się nie hałasować. Będąc dostatecznie blisko, ukazał nam się podstarzały mężczyzna, który trzyma w rękach martwego szczura. Jego usta były pokryte świeżą krwią zwierzęcia.

- Mój Boże... 

Mężczyzna nagle otworzył oczy i spojrzał na nas z dzikim błyskiem. W jego spojrzeniu było coś pierwotnego, coś, co sprawiało, że czułem, jakbyśmy byli obserwowani przez drapieżnika.

- Życie zgodne z naturą jest celem człowieka. - Wyszeptał, a jego głos brzmiał nienaturalnie spokojnie. Te słowa były podobne do cytatów z notatnika Owcena.
- Kim jesteś?
- Jestem duszą, która dąży do cnoty. 
- Znasz Bojowena? - Zapytałem. - Gość wygląda, jak humanoidalna owca.
- Przeszłość nie ma mocy nad teraźniejszością, chyba że na to pozwolisz.
- Chcemy ci pomóc.
- Człowiek nie jest zaniepokojony przez rzeczy, ale przez swoje myśli o nich. - Odpowiedział, jego oczy błyszczały szaleństwem, ale i głęboką mądrością.
- Nic do niego nie dociera. - Przyznałem zawiedzionym głosem.
- Utrata iluzji jest także początkiem rozczarowania.
- Musimy przeszukać inne komnaty. - Powiedział zdecydowanie Smok. - Może znajdziemy więcej wskazówek, co tu się naprawdę działo.

---------------------------------
Temat muzyczny odcinka: TEMPLUM ARAENAE
Chyba najlepszy, jak dotąd utwór, który powstał pod HDS.

Z tą łaciną to regionalizm. U nas mówiło się tak na mowę przesączoną przekleństwami. Piosenka została stworzona w oparciu o słowa, które znajdziemy w świątyni. No i jak ktoś nie wie, to @splash545 jest naszym bezdomnym. Mam nadzieję, że wychwyciłem wszystkie błędy, bo zmieniałem ten tekst kilka razy.

Dzisiaj bez hasła bo krótkie. Plus Bojowen i Pajonk są nieobecni. xD
@Wrzoo pacz jak cię zawołałem. xD

---------LISTA ODCINKÓW---------
01 UMITA DAMA
02 WODNA KRÓLOWA
03 DAVID ENTROPIUS
04 MONGOŁ I GRZYB
05 ŚLEPY ZAUŁEK
06 DZIWNY TROP
07 PSALM ROZPACZY cz. 1 (Jesteśmy tutaj)
08 PSALM ROZPACZY cz. 2

Wszystkie linki są w poprzednim odcinku, muszę ogarnąć, jak dodać sam kod, bo dodawanie tego ręcznie (każdego linku z osobna) to masakra.
---------------------------------
#zafirewallem #tworczoscwlasna #owcagate
9e327622-75b9-421e-8dd6-2b29f89528db
9751bb91-1296-4600-b513-f9e4440c9852
e5311b67-47f9-4106-bbe7-2b9b7c3f3d94
1ccfb908-974c-4950-83fc-f66e0811ebeb
Wrzoo

@Dziwen będę czytać w pociągu 💛 piękne zawołanie!

Wrzoo

@Dziwen a więc mówisz, że stoikiem tak naprawdę steruje jego pajonk? O cholera, tego się nie spodziewałam!

No i… WINCYJ

splash545

@Dziwen zajebisty! Ten dialog końcowy szaleństwo ze stoickimi mądrościami majstersztyk No i w ogóle mega klimat, który dopełnia utwór. Jestem zadowolony z pajęczego odcinka i czekam na drugą część

Zaloguj się aby komentować

Nadajemy z kawiarenkowego zjazdu, głosem wszystkich dwunastu osób - liczone metodą @moll . Ja robię tylko za medium, tak mnie wrobili.

temat: rzeka
rymy: akcja - Wisła - sensacja - zmysłach

Miłej zabawy tym, którzy są i tym których nie ma.

#naczteryrymy
#zafirewallem
#poezja
#tworczoscwlasna

I widoczek spędowy:
8d77ecab-1358-4866-90f8-2ae5c35895e1
DiscoKhan

Cóż to jest za niesamowita akcja

Nic Sekwana, nic Tamiza tylko Wisła

Jest grupowa zbereźna sensacja

Aromat rzeczny wali nas po zmysłach!

sireplama

@George_Stark


Nadchodzi ten czas, zbliża się akcja,

Nie ustąpimy o krok, granicą będzie Wisła,

Głosimy nasze rację, niech będzie sensacja!

Na sped kawiarenkowiczow przybędzie KAŻDY o zdrowych zmysłach!


beeeee

ed11c0f6-be1b-4a3f-8981-d965034e5c95
UmytaPacha

@George_Stark halo chyba nie wszyscy uczestnicy zamieścili wierszyk, proszę pogonić towarzystwo

Zaloguj się aby komentować

W razie czego, siedzimy na schodach przy pinezce, znak rozpoznawczy: to sombrero.

@KatieWee @George_Stark

#hejtopiwo #hejtosoczek #hejtowoda #zafirewallem
Wrzoo userbar
877e6226-5e41-4be7-bc71-bc989007746c
Modrak

@Wrzoo będę jakoś za 15 minut i #nakurwiamynawadnianie 😉🍻

starszy_mechanik

Co to brązowe spływa ze śmietnika ಠ_ಠ

Johnnoosh

@Wrzoo Mógłby każdy przynieść baniak 5l wody żeby się łatwiej rozpoznać 😄

Zaloguj się aby komentować

@KatieWee @moll @Wrzoo oraz @UmytaPacha (trzymająca aparat)
Próbują nie odwracać wzroku kiedy ktoś znów pisze coś o owcy

#zafirewallem #smoczebajanie #memy
c7b73194-c14f-4f10-abc6-01219df08dea
Dziwen

@entropy_ masz, z dedykacją dla naszego puchatego, co udaje, że pojechał do wielkiego Zalesia. xD


Strzeż się raciczki przebrzydłej,

Runa z łoniaków ciasno upchanych,

W kawiarence siedzącej, wełnianej, 

Co nigdy nawet wiersza nie napisze.

sawa12721

@entropy_ Dzień bez wejscia w dupę modkowi dniem straconym na Hejto


To już świecka tradycja.


Podobnie jak narzekanie na moderację.

Acrivec

Myślałem że to żaluzja do moich smoczych bajań, a to o kawiarence

Zaloguj się aby komentować

Jakiś mam taki okres buntowniczy, co objawia się w mojej twórczości. Po (post)modernistycznym opowiadaniu, przedstawiam teraz wiersz złośliwy. Choć nie przeciw organizatorce on przecież, a tylko przeciw zasadom:

***

Od poety
czyli Najwyżej zostanę zdyskwalifikowany

Nie chciała @Wrzoo udzielić mi łaski
ani dyspensy dać, choć jednodniowej.
Co teraz będzie? Karanie czy wrzaski?
Ja w swym zamiarze zostanę surowy.

Wyrzucam słowa z wnętrza mej głowy,
początki wersów rozświetlam ich blaskiem.
A każdy z tych wersów, choć całkiem jest nowy,
tak samo się kończy. Jak koncert oklaskiem.

I co teraz? Postawisz mnie może za to przed sądem?
Za to, żem zasady rozpatrzył swym własnym poglądem?
Czy wobec poety można być srogiem?

Owszem, jestem w przekorze swojej zawzięty.
Złośliwy, buntownik, nie żaden tam święty.

Tylko, cholera, co zrobić z "trójnogiem"?

***

#nasonety
#zafirewallem
#poezja
#tworczoscwlasna

A tutaj utwór di proposta i ZASADY .
Wrzoo

@George_Stark Okres buntowniczy wjechał na dobre jak sturm und drang na niemieckie salony!

Sonet cudny, przed sądem nie postawię. Chyba, że pochwalnym.

Zaloguj się aby komentować

Drogie Poetki, Drodzy Poeci,

jest mi miło tą nocną porą otworzyć kolejną edycję naszej bitwy #nasonety - już XXXV - w naszej wirtualnej kawiarence #zafirewallem .

Jako że jutro (a w zasadzie już dziś!) świętujemy nasz kawiarenkowy spęd, sonet #diproposta będzie meta-odezwą do wszystkich poetów, tych aktywnych i tych marzących o tworzeniu.

Aleksander Puszkin

Do poety
  Poeto! za nic miej pospólstwa wzgląd i łaski,
  Zachwytów minie krzyk i chwały jednodniowej,
  Usłyszysz głupca sąd, śmiech tłumu albo wrzaski,
  Lecz ty, jak kamień, bądź spokojny i surowy.

Tyś król — pozostań sam. Nie chyląc dumnej głowy,
  Wolności drogą idź za wolnej myśli blaskiem,
  Owoce lubych dum w kształt doskonaląc nowy —
  I wzniosły pełniąc trud, wzgardź laurem i oklaskiem.

Tyś sam nagrodą swą i dzieł najwyższym sądem,
  Ty najsurowszym sam ocenisz je poglądem.
  Czyś swoim dziełom rad, twórco z wejrzeniem srogiem?

Rad jesteś? Niech więc tłum znieważa je zawzięty,
  Niech pluje w ołtarz twój, gdzie ogień płonie święty,
  I niech uciechę ma, kołysząc twym trójnogiem.

***

Zasady, jakie są, nasze wygi znają, ale przypomnę dla wszystkich tych, którzy zechcieliby dołączyć:

Skrót zasad:

  • piszemy sonet w odpowiedzi na ten wyżej, ma się z nim rymować
  • rymujące się słowa nie mogą się powtórzyć, nie można użyć "łaski", "sądem", "święty" itd.
  • sonet piszemy w społeczności Kawiarnia "Za Firewallem"
  • umieszczamy tagi #diriposta i #nasonety żeby inne ludki dostały powiadomienia (albo i nie dostały)

#poezja
Wrzoo userbar
f7a29c41-6c2f-4105-a81b-e8c21280d301
George_Stark

rymujące się słowa nie mogą się powtórzyć, nie można użyć "łaski", "sądem", "święty" itd.


Haha! Akurat!

UmytaPacha

@Wrzoo kto będzie robił za reportera? bo chcę mieć relację pisemną jak z meczu:


18:14 Splash się nie schylił i przywalił czołem w most

18:17 smok czosnkowy przyniósł mazaki w hejtoblue do podpisywania kartek, ale znowu wydrukowali na odwrotnej stronie

18:25 Dżordż dotarł z okręcia

18:32 Dżordż półnagi i pijany improwizuje wiersz na Bachanalia

KatieWee

@Wrzoo oprócz owcy to się wszystko na tym obrazku zgadza z rzeczywistością - dwie dziewczyny i stado brodaczy pod mostem

Zaloguj się aby komentować

Dobra bo Mongoł zaspał, a już 3h w plecy przez niego, więc sam się prosił:

Temat: mongolska przypadłość pantoflarska
Rymy: kobiety - niestety - dać - spać

Za bonus załączam jego własny rysunek dzisiejszy - rzecz jasna kradziony, trzeba było pilnować
#naczteryrymy #zafirewallem #tworczoscwlasna #poezja
UmytaPacha userbar
7f44cc2b-79a4-42aa-813c-fe6a588498d6
UmytaPacha

Mongoł zamówił kobiety

rozczarował je niestety

miast za pieniądz mu się dać

koszt zwróciły, poszły spać

Tapporauta

Pewien Mongoł jak Turek wielbił kobiety,

z mordy mu bliżej do wschodu niestety.

Gęby Mongole nie zmienisz, prawdę trzeba oddać,

wypij już kumys i pora iść spać.

Zaloguj się aby komentować

O kurde całkiem zapomniałem, że trzeba zrobić podsumowanie #nasonety

Frekwencja była niesamowita bo znów w konkursie wzięły udział 3 osoby:
@Wrzoo
@George_Stark
I @splash545

Choć Dżordżu trochę nadrobił z ilością i napisał aż 4 utwory konkursowe. Z tego więc powodu, żeby chłopaka nie zniechęcać do hurtowego pisania sonetów zwyciężczynią zostaje:

@Wrzoo !!! Gratuluję tzn wiesz to Twój sonet był najpiękniejszy i w ogóle - dlatego wygrałaś

Wybaczcie za bylejakość i że zapomniałem ale sami wiecie, że trzeba się szykować do jutrzejszego spotkania i inne rzeczy człowiekowi chodzą po głowie niż jakieś podsumowania

#podsumowanienasonety #zafirewallem
moll

@splash545 no wiesz... xD

przez pisanie opowiadania się nie wyrobiłam, wciągnęło mnie


@Wrzoo gratulacje

Wrzoo

@splash545 kurła, no i teraz będę musiała w nocy szukać sonetu xD buuuurwa

Zaloguj się aby komentować

Siema,
Dzisiaj pozwolę sobie na krótki wstęp, nawiązując do wspaniałego tematu wczorajszej zabawy zaproponowanego przez kolegę @DiscoKhan

Oczy skośne, zaropiałe
Włosy brudne, w łoju całe
Wąs rudawy i kręcony
Z łoniaków został zrobiony

Brudny koń, jurta ojszczana
To imperium Disco Khana
Głos od fajek zachrypnięty -
Nie dorastasz mi do pięty

Zrozum to, Ty łbie zakuty
Że mi możesz czyścić buty
Bo masz pecha, @DiscoKhan
Ponieważ ja diss kocham

Ja się w dissie wychowałem
Ja się w nim ukształtowałem
Mnie diss jak szkło zahartował
Gdyś Ty z kozą baraszkował

Zbliża kres się tych katuszy
A więc wytęż jeszcze uszy:
Gdy Piechura ktoś szkaluje
Gorzko później pożałuje

No, to teraz propozycja na dziś:

Rymy: wreszcie - mieście - dać - lać
Temat: miłe wspomnienie z wakacji

#naczteryrymy , czyli #poezja i #tworczoscwlasna w kawiarence #zafirewallem

P.S. To są żarty, @DiscoKhan :
Ja Cię naprawdę
Tapporauta

Sam na sam ze sobą wreszcie,

za dużo mnie w tym mieście.

Dziś tryb offline muszę dać,

Hej Bieszczady! Bieszczady mnie będą uskrzydlać.

splash545

@Piechur dissik prima sort

Wrzoo

W domu po urlopie, wreszcie

chodzę ulicami po znajomym mieście

Ale Polacy tam i tu by mogli spokój dać

bo przez ich rozmowy chcę im pyski lać

Zaloguj się aby komentować