Bortnikoff / Musk Cologne
Ej, ładne. Czyściutkie kwiatki z lekko pikantnym piżmem. Mydlanie, nieco animalne, ale bez też bez vintage piżmaka-kozaka a’la król. Wręcz przeciwnie, jest nowocześnie i mimo kwiatowego profilu raczej męsko. Znacznie bardziej mi się podoba niż zawiesisty Musk Khabib, czuć jakość, ale kompozycja utrzymana jest w lepszym tonie, komfortowa i bez nadmiernego przepychu. Zdecydowanie najlepsza pozycja w tym zestawieniu.
Bortnikoff / Cologne Céleste
Soczyste, intensywnie cytrynowe otwarcie, uzupełnione później słodką, oranżadkową pomarańczą na delikatniej i w zasadzie mało istotnej drzewno-mszanej bazie. I co? I tyle, nie ma o czym pisać, bo to bardzo prosty zapach. Owszem, całkiem ładny i bardzo orzeźwiający. Tylko ta oranżada kojarzy mi się raczej tanio, bo bardzo przypomina 100bon Eau de The & Gingembre, za który płaciłem około 0,9 zł/ml XD Najsłabszy zapach z linii.
Bortnikoff / Cologne de Feu
Fajne pomarańczowe otwarcie, soczyste i lekkie w stylu linii Aqua Allegoria Guerlaina. Po chwili dołączają: brzoskwinia, malina i delikatny motyw kwiatowy. Ładne, ale no właśnie znów mam wrażenie, że już to wąchałem znacznie taniej i ten sok postawiłbym na półce nie obok flaszek z linii Oud Bortka, a gdzieś pomiędzy AA Pamplelune i AA Orange Soleia.
Bortnikoff / Cologne de la Terre
Właściwie od początku pachnie jak cytrynowe nadzienie markizów mafijnych. Po chwili dołącza syntetyczne zielone jabłko i czyste białe piżmo. Z jednej strony zupełnie nie pasuje do stylistyki, do której Bortnikoff mnie przyzwyczaił. Nie ta klasa. Z drugiej - pachnie to całkiem przyjemnie, choć należy sobie samemu przemyśleć, czy jest warte tych pieniędzy.
Ilustracja z profilu fb marki Bortnikoff
#perfumy #recenzjeperfum #smrodysaradonina

@Grzesinek Jedynym beneficjentem w tej sytuacji jest w takim razie Maksim który coraz śmielej sobie radzi z jego własnym brandem :).