Z plusów: fajny flow, fajny wokal, ładnie spasowane wersy, nieźle zrymowane, w dobrym rytmie. Dobre do posłuchania na imprezie, w klubie, w tle.
Z minusów: teksty są o niczym. Połowa o tym, że robi się plik, że gra, że bitches, potok słów i rymów o właściwie niczym. Bity robione na jedno kopyto, różniące się minimalnie. Wszędzie perkusja trapowa i żadnych melodii wiodących.
Jak mam porównać do takiego choćby Maty i jego debiutu no to tam była jakaś treść. Jedna rzecz o schodkach, druga sentymentalna podróż do przeszłości, trzecia pato, czwarta jakiś storytelling. Z bambi kojarzę piosenkę o domówce, która opowiadała cokolwiek. Tak więc kurcze... Iks de jak dla mnie. I to nie dlatego, że to dziewczyna, może na powrocie z pracy posłucham jakiegoś chłopaczka. Ale w zasadzie znam ten najpopularniejszy kawałek Kizo, więc chyba opinie mogę wydać już na tej podstawie xd powstrzymam się jednak, nie będę generalizował.
Przy okazji szkoda, że w tę muzykę włażą bogate dzieciaki. I to już od dekady. No ale taki skutek wejścia hh do mainstreamu.
#muzyka
