Jest sobie kawałek ode mnie taka droga wewnętrzna prywatna, prowadząca do kilku działek budowlanych i na pole.
Okazało się, że właściciele działek, mający udziały w tej drodze, zagrodzili ją szlabanem, żeby rolas dzierżawiący to pole im po prywatnej drodze nie jeździł.
I co się okazuje. Rolas jeździł po drodze "grzecznościowo" hen hen od dawien dawna odkąd pole dzierżawi, ale prawa żadnego nie miał.
Do pola innego dojazdu nie ma, bo z jednej las, z drugiej ogrodzone sady, a z trzeciej droga wojewódzka z pokaźnym rowem.
Wjazd na pole w zasadzie powinien być od tej wojewódzkiej, ale panie, kto by jakieś pozwolenia brał, wyjazdy robił, to kosztuje.
No i rolas przyjechał ciągnikiem, chce wjeżdżać, a tu szlaban.
Ło panie! Policja, straż pożarna i pogotowie, bo się ponoć pobilł z autochtonami o ten szlaban.
Sołtys to skarbnica informacji o życiu we wsi.
Swoją drogą rolasy to potrafią być niezłe k⁎⁎⁎ie. Wypasy inwentarza na prywatnych działkach, przejeżdżanie ciężkim sprzętem po czyjejś działce, bo szybciej i prościej, itp.
Znajomy kiedyś pojechał na letnisko, a tam na ogrodzonej działce byk. Okazało się, że miejscowy mu się włamał i wpuścił byka, "żeby na ogrodzonym chodził".
A potem ta mentalność jedzie do miast...
#hydepark #gownowpis #heheszki #patologiazewsi
@PlatynowyBazant20 teraz owszem, jest obowiązek posiadania dojazdu do drogi publicznej i to w formie wydzielonej drogi. Ale jeszcze nie tak dawno różnie bywało i jest masa działek bez dojazdów albo jakimiś służebnościami.
A geodeci non stop poprawiają jedni po drugich. U mnie też była poprawka po poprzednim.
W tym twoim przypadku, to całkiem możliwe, że znaku w ogóle nie było albo "się przesunął" żeby wyprostować płot.