Ahahah, jaka inba we wsi.

Jest sobie kawałek ode mnie taka droga wewnętrzna prywatna, prowadząca do kilku działek budowlanych i na pole.

Okazało się, że właściciele działek, mający udziały w tej drodze, zagrodzili ją szlabanem, żeby rolas dzierżawiący to pole im po prywatnej drodze nie jeździł.

I co się okazuje. Rolas jeździł po drodze "grzecznościowo" hen hen od dawien dawna odkąd pole dzierżawi, ale prawa żadnego nie miał.

Do pola innego dojazdu nie ma, bo z jednej las, z drugiej ogrodzone sady, a z trzeciej droga wojewódzka z pokaźnym rowem.

Wjazd na pole w zasadzie powinien być od tej wojewódzkiej, ale panie, kto by jakieś pozwolenia brał, wyjazdy robił, to kosztuje.

No i rolas przyjechał ciągnikiem, chce wjeżdżać, a tu szlaban. No to co? Wziął i wyłamał, bo to przecie "jego" droga.

Ło panie! Policja, straż pożarna i pogotowie, bo się ponoć pobilł z autochtonami o ten szlaban.

Sołtys to skarbnica informacji o życiu we wsi.

Swoją drogą rolasy to potrafią być niezłe kurwie. Wypasy inwentarza na prywatnych działkach, przejeżdżanie ciężkim sprzętem po czyjejś działce, bo szybciej i prościej, itp.

Znajomy kiedyś pojechał na letnisko, a tam na ogrodzonej działce byk. Okazało się, że miejscowy mu się włamał i wpuścił byka, "żeby na ogrodzonym chodził".

A potem ta mentalność jedzie do miast...

#hydepark #gownowpis #heheszki #patologiazewsi
68

Komentarze (68)

@kitty95 właśnie dlatego żadnych "grzecznościowych" dróg, wjazdów i przejazdów...


Jak stawialiśmy dom to też wjazd z drogi publicznej, a nie z wewnętrznej. Mniej cyrków mamy

@moll drogi prywatne ze współwłasnością to jest kosmos. Ludzie latami po błocie jeżdżą, bo nikt nie chce do utwardzania dorzucać. To powinno być jakoś ustawowo regulowane w przypadku gdy jest więcej niż jeden właściciel.


Znam przypadek pod Wawą, gdzie na osiedlu z prywatną wąską dojazdówką deweloper wpisał do aktów notarialnych, mieszkańcom dwóch z 10 bloków, prawo do parkowania na tej drodze. Straż nie może przejechać, śmieciarka ledwo się mieści i nikt nic nie może, bo w prawie są, a całe osiedle ciągła awantura.

@kitty95 utwardzanie to jest iks de xD


U nas jedni powiedzieli, że ogarną utwardzanie. No to utwardzili... Do połowy długości drogi, tak, że w połowie długości ich posesji koniec utwardzania, które miało iść na całość. A potem pretensje, że ci sąsiedzi z tyłu nie chcą na to kasy rzucić

Pozywać cywilnie od razu. Żadnych mediacji. Z takimi "bo zawsze tak było" nie ma sensu żaden dialog.

@kitty95 Od razu mi się przypomina #sluzebnoscwolfika

@kitty95 i jak już się w miastach dorobią i wraca budować na wieś to "rolasowi" (to ja) kradnie kawałek działki

b18aa4f0-2ca0-422c-8140-2bf3a4dea703

@PlatynowyBazant20 albo kradnie albo geodeta za flachę "pomylił się", najczęściej to drugie.


A że przykładowo pola na działki dzielicie, a dojazd to już wuj, to też osobna bajka. Trochę na wsiach bywam, to wiem jak to wygląda. Ojcowizny poszatkowane na pierdyliard kawałków, jakieś służebności, drogi konieczne i inne cuda wianki.

@kitty95 podział działki robi geodeta uprawniony i zatwierdza starosta i nie spotkałem się w mojej okolicy by starosta wydał decyzję podziału bez dojazdowej drogi

@PlatynowyBazant20 teraz owszem, jest obowiązek posiadania dojazdu do drogi publicznej i to w formie wydzielonej drogi. Ale jeszcze nie tak dawno różnie bywało i jest masa działek bez dojazdów albo jakimiś służebnościami.


A geodeci non stop poprawiają jedni po drugich. U mnie też była poprawka po poprzednim.


W tym twoim przypadku, to całkiem możliwe, że znaku w ogóle nie było albo "się przesunął" żeby wyprostować płot.

@kitty95 służebność przejazdu nadal robią, nawet w Krakowie. Znajomy ma taką działkę przez którą sąsiedzi mogą przejeżdżać, a podziały były przed pandemią. Dewelopery tak wymyśliły żeby więcej działeczek upchać

@PlatynowyBazant20 jednych i drugich łączy to, że mają w dupie ład przestrzenny, byle więcej hajsu wyrwać.


A co do robienia milionów na sprzedaży działek w aglomeracjach, gdzie zazwyczaj ziemia nie od "dziada pradziada" tylko otrzymana za free w wyniku reformy rolnej z włości "pana" po wojnie, to też mam swoje zdanie.

@kitty95 uff, dobrze że mój prapradziadek urodził się przed 1900 na mojej teraz ziemi

albo geodeta za flachę "pomylił się", najczęściej to drugie.

@kitty95 Co ty pierdolisz? Za takie coś jest utrata uprawnień i karniak.

@ZygoteNeverborn och. Co ty nie powiesz. To pewnie z tego strachu te tysiące źle wytycznych granic i źle zinwentaryzowanych instalacji.

@kitty95 Byłoby jeszcze więcej, gdyby ludzie nie dbali o swoje. Ale jak raz koleś przyleciał, że mu geodetka przesunęła granicę, to ta cała posrana była następnego dnia z rana, że to nie ona. A granice bywają wyznaczone źle z dawnych czasów, kiedy satelitów nie było, ale częściej ktoś się dawno temu wjebał na działkę innemu i teraz udaje przygłupa. To nie te czasy, że się butelkę i znak przesunie. Granice nie wytyczają się same i jest na to postępowanie, w które zaangażowane są wszystkie strony. I mylisz instalacje z sieciami.

@ZygoteNeverborn jak komuś się argumenty kończą, to się do semantyki przypierdala. Dzięki, dopiszę sobie kolejną idealną grupę zawodową bez wad - geodetów.


A to, że w terenie studenty głównie biegają z teodolitem czy innym gpsem, to tam szczegół.

@kitty95 Ilu znasz geodetów? U tego co robił mapki do moich zadań jeden taki pracował, to poleciał po drugim błędzie. I to dlatego że szef i główna współpracowniczka musieli jechać i poprawiać. Oczywiście słali go tylko do prostych robót. I to nie jest semantyka, tylko podstawa i dowód, że pierdolisz od rzeczy na tematy, o których nie masz pojęcia , tak jak na przykład te przygłupy, które w tematach śmieci chrzanią, że "oni płacą podatki". I zwróciłem ci uwagę tylko w ostatnim zdaniu.

@kitty95 Z własnego doświadczenia - rolnicy to tacy zakopiańscy górale (choć nie wszyscy). I tyle w temacie.

@LITE z moich doświadczeń najgorsi są wannabe farmer, co własnej ziemi tyle co nic, ale za to dzierżaw po okolicy pod korek. Woda sodowa do głowy wali.

@kitty95 spróbuj u mnie w gminie pole kupić, powodzenia Ludzie, którzy wyprowadzili się do miast dziedziczą ziemię po rodzicach/dziadkach i zamiast sprzedać to trzymają pod inwestycje lub dzierżawy. Nie wiem czy szkoda im się rozstawać z ojcowizną czy łudzą się, że coś będą sami z tą ziemią robić. Mój brat ma 13ha swoich i 35ha w dzierżawie. Inni rolnicy w okolicy podobnie. Najgorsze, że mało kto chce w ogóle spisywać umowy a długoterminowe to zapomnij. Właściciel może próbować wywalić cię bez zapowiedzi a niektórzy sa na tyle tępi, że próbują robić to w środku sezonu (np po zasiewie). Przez to te pola są często zaniedbywane i dają niske plony bo wyprowadzenie pola często trwa kilka lat, kosztuje pracę i pieniądze.


Długi temat, no ale tu hejtujemy rolników więc wpiszę się w narrację - chuj im w dupę, mogli się ranczerami w usa urodzić ( ͡° ͜ʖ ͡°)

@Stashqo nie hejtujemy, tylko zwracamy uwagę na patologie, jak już. Owszem jest to chora sytuacja, że ziemia jest chomikowana przez nieuprawiajacego ją właściciela, ale jakoś rolnikom to nie przeszkadza, że zamiast kupować, to dzierżawią na krzywy ryj. W .pl jest pełno patologii, które dziwnie nikomu nie przeszkadzają. A wystarczyłby np. mądrze skonstruowany kataster.

@kitty95 skąd twierdzenie, że nie przeszkadza? Otóż przeszkadza, ale jak nie weźmiesz dzierżawy to własciciel magicznie jej ci nie sprzeda tylko wydzierżawi innemu rolnikowi. Gospodarstwo generuje koszty stałe, które ponosisz niezależnie od ilości ziemi więc każdy próbuje wziąć tyle ile jest tylko w stanie obrobić. Błędne koło i faktycznie katastral dla włascicieli nie-rolników mógłby pomóc.


Brak własności pola i umów długoterminowych to jak już wspominalem często niższe plony i wyjaławianie gruntów. Nie jest to dobre ani dla rolnika, ani właściciela ani dla środowiska. Poza tym cyrk z dotacjami, księgowością itp. Możesz sobie wyobrazić jaki burdel się robi jak wlaściciel pola, ktore dzierżawisz postanowi na przypał złożyć wniosek o dotacje na twoje uprawy xD

@Stashqo


Otóż przeszkadza


Nigdy nie słyszałem, żeby kiedykolwiek rolnicy w tej kwestii protestowali.

@kitty95 trudno protestować przeciwko własności prywatnej. Poza tym to nie żadne nowe prawo czy nagła zmiana wprowadzona przez rząd na poziomie krajowym a problem, który jest bardzo rozproszony i nawarstwia się stopniowo od ponad 20 lat.

Być może w ogóle pitolę a problem jest ograniczony i dotyka tylko niektórych regionów Polski.

@Stashqo


Być może w ogóle pitolę


Nie, to jest problem, tylko systemowy. Większość rolników których znam, to panowie na nie swoim. Jedyni którzy mają swoje, to tacy co zainwestowali kiedyś w upadający PGR, dziś mają 800ha, są bogaczami i mają wywalone na wszystko.


Jednak takich jest mało, a problemy cały czas te same, co np. na rynku mieszkań, czy działek budowlanych - trzymane jako "lokata".


I tu nie chodzi o własność, tylko blokowanie zasobów tym, co chcą z nich korzystać. A sensownej ziemi ornej, aż tak dużo nie ma.

W sąsiedniej wsi wprowadzili się nowi miastowi, wzięli geodetę żeby płot stawiać, okazało się że narożnik wypada na środku skrzyżowania. Chuj, wbili słupek asfalt (stary i byle jaki) i ogrodzili zastanawia mnie co trzeba mieć w głowie żeby uznać że przyda ci się kawałek asfaltu w narożniku działki

@GazelkaFarelka ale jeżeli to ich własność, to czemu mają oddawać za free?

@GazelkaFarelka Ale to mieli zostawić jak jest żeby przypadkiem komuś nie generować problemu? Mnie zastanawia, co trzeba mieć w głowie żeby odpuszczać w takich sytuacjach. W imię czego, świętego spokoju?


Problem powstał dawno temu, jeszcze przed kupnem, w momencie kiedy ktoś wylał asfalt na prywatną działkę - a nie w momencie kiedy ten asfalt ogrodzili. Oni nie generują problemu, tylko rozwiązują problem o którym istnieniu, część nie wiedziała

@Mikel za burdel przestrzenny w .pl, a więc również takie sytuacje, w 100% odpowiadają urzędasy w gminach i starostwach. Jednak winą zawsze próbuje obarczać się tych, co chcą egzekwować prawo do prywatnego terenu.


Pokłosie komunistycznego mentalu. Podobnie jak "do miedzy moje, za miedzą wspólne".

@kitty95 Bo "widziały gały co kupują" - było wiadomo, że część działki jest użytkowana jako droga.


@Mikel j/w + pewnie, lepiej dla 10m2 (z 3000m2) działki o wartości rynkowej 200 zł (20zł/m2), z którym i tak nie zrobisz nic, na dzień dobry wejść w konflikt z całą wsią, utrudniając ~150 osobom przejazd i zapewniając sobie, że w przyszłości jak np. ktoś będzie ci opierdalał chatę, to sąsiedzi tylko będą się przyglądać popijając kawę na tarasie


Ja rozumiem jakby to było kilka metrów które jest istotne do nie wiem, budowy domu, bo brakowałoby to żeby się jakiś budynek zmieścił, ale to narożnik z kawałkiem asfaltu.


Zresztą już gmina ich pogoniła z tym i cofnęli się z tym płotem, nie wiem jak to formalnie rozwiązali ale najwidoczniej jakoś wcale sobie nie mieli prawa tak zagradzać drogi publicznej.

@kitty95 pewnie gmina dała im te 200 zł żeby się odpierdolili, a jaką reputację już mają u sąsiadów we wsi to ich

@GazelkaFarelka Ojej, co wieś powie xD Jeszcze będą plotkować i co wtedy będzie xD


zapewniając sobie, że w przyszłości jak np. ktoś będzie ci opierdalał chatę, to sąsiedzi tylko będą się przyglądać popijając kawę na tarasie


A skąd założenie że jak byliby mili i opierdalali by im chatę to sąsiedzi cokolwiek by zrobili? xD xD


Może i można było to rozwiązać lepiej, w bardziej pokojowy sposób - nie wnikam. Trzeba mieć jednak wioskowy mental żeby wkurwiać się na kogoś że domaga się swego - choćby i kurwa warte było 50groszy - "bo co Ci szkodzi odpuścić".


Gmina nie przestaje być "tym złym" jeżeli robi źle ale w imieniu większej społeczności. A jak jednostka chcącą egzekwować swoje prawa stanie przeciwko , to społeczność powinna wykazać się zrozumieniem w walce o swoje - a nie wieszać psy bo czerpali korzyść z złego uczynku. Trochę czarno biało ale z drugiej strony nie róbmy kurwy z logiki. TO że rachunek tej całej sytuacji jest na niekorzyść właścicieli działki wynika z tego że wieś ma zjebany mental a nie że oni źle postąpili. RIGCZ nakazuje zrozumienie w takiej sytuacji a nie dziwienie się "czemu nie odpuścili".


W innym wypadku dojdziemy do takiej moralności że Wójt będący sutenerem będzie chwalony, dopóki pieniądze z sutenerstwa trafiają do urzędu gminy - a kurwa, próbująca od niego uciec będzie burzyła "mir i porządek wsi" oraz uszczuplała dochody gminy. Chyba nie tak to powinno chyba wyglądać

@Mikel Jak kupisz działkę ze słupem energetycznym albo linią wodociągu czy kanalizacji, też będziesz wywalał "bo twoje i możesz robić co zechcesz", pozbawiając mediów dalszych sąsiadów?


Serio, nie pojmę nigdy ludzi, którzy stawiają jakieś groszowe zyski nad relacje międzyludzkie. Ile razy z sąsiadami się nawzajem pomaga, nie zliczę. Komuś auto padnie, komuś trzeba pożyczyć przyczepki, piłę spalinową czy jakiś inny sprzęt, a czasami choćby drugiego silnego chłopa żeby coś przenieść. Nakarmi się psa czy kota podczas wyjazdu. Często się dzieli tym co akurat w nadmiarze - jakieś owoce, warzywa, wypieki.


Gmina nie może zrobić nic niezgodnie z prawem, jeżeli wymusili usunięcie płotu to najwidoczniej właściciel nie miał prawa go stawiać, tak samo jak nie masz prawa sobie usuwać słupa energetyki bo stoi na twojej działce.

@Mikel "Ale to mieli zostawić jak jest żeby przypadkiem komuś nie generować problemu? Mnie zastanawia, co trzeba mieć w głowie żeby odpuszczać w takich sytuacjach. W imię czego, świętego spokoju?"


Można było to chociażby załatwić w gminie, np. powiedzieć im że załatwiacie geodetę, wydzielacie kawałek działki i odkupujecie ten kawałek, jak już bardzo się upierasz odzyskać te swoje 200 zł które ten kawałek jest wart. Zamiast zaczynania sprawy od jebnięcia płotu na środku ulicy na przywitanie ze wszystkimi nowymi sąsiadami XD

@GazelkaFarelka

Jak kupisz działkę ze słupem energetycznym albo linią wodociągu czy kanalizacji, też będziesz wywalał "bo twoje i możesz robić co zechcesz", pozbawiając mediów dalszych sąsiadów?


Nie, bo to zwyczajnie nielegalne.


Serio, nie pojmę nigdy ludzi, którzy stawiają jakieś groszowe zyski nad relacje międzyludzkie

Ja rozumiem jak sąsiad poprosi o prostownik, bo mu się akumulator rozładował.

Ale co innego jak on wejdzie do mojej szopy i sam sobie weźmie. Czujesz różnice, czy to dla Ciebie ta sama sytuacja?


W przypadku o którym omawiamy, jeżeli gmina postawiła drogę na prywatnej własności a po próbie odzyskania własności przez właścicieli, wykupiła ten kawałek ziemi - to którą sytuację Ci to bardziej przypomina? Prośbę czy wejście do szopy i wzięcie bez pytania? Gmina najwyraźniej poleciała w kulki albo geodeta się pomylił.


Jeżeli geodeta się pomylił to postawili płot a potem go zwinęli. Wkurwili przy tym kilka(dziesiąt) sąsiadów - zwykłe przepraszam by wystarczyło. Nie wiemy jednak czy powinni przepraszać bo nie wiemy czy to gmina nie zawłaszczyła sobie skrawka ziemi. W takim wypadku powinni być dobroduszni, bo Ty byś była? No to bądź sobie taka dobroduszna ale nie oczekuj żeby inni też byli, bo nie mają takiego obowiązku.


Gmina nie może zrobić nic niezgodnie z prawem, jeżeli wymusili usunięcie płotu to najwidoczniej właściciel nie miał prawa go stawiać, tak samo jak nie masz prawa sobie usuwać słupa energetyki bo stoi na twojej działce.


Miotasz się w zeznaniach. Raz piszesz ze gmina "wymusila usuniecie plotu" a raz ze "pewnie gmina dała im te 200 zł żeby się odpierdolili,"


Jeżeli płot był legalny a gmina zapłaciła, nie rozumiem w czym widzisz problem. Że ktoś Ci wydłużył przejazd o kilka metrów? W czym Ty widzisz w takim razie problem - że musisz jeździć dłużej bo sąsiad nie mógł odpuścić i domagał się swego? Co za egoistyczne podejście z Twojej strony - a Ty mi próbujesz powiedzieć że to sąsiad jest egoistyczny bo pies ogrodnika nie chce się podzielić. Może zobaczył jaka toksyczna społeczność jest dookoła i to był powód dla którego nie chciał?


Można było to chociażby załatwić w gminie,

Nie znam sytuacji ale z tego co widzę Ty też tak średnio znasz szczegóły - dlatego skąd wiesz że nie próbowali najpierw w gminie dojść swojego?

Może i postawienie płotu nie było najlepszym rozwiązaniem ale było dobrym rozwiązaniem - bo było (o ile było) legalne. Płacz że poprzedni stan (nielegalny) był lepszym stanem bo odpowiadał ~150 sąsiadom to próba rozporządzania się nie swoim majątkiem. Nie musiał oddawać tej działki dla społeczności - a Twoje oburzenie, że tego nie zrobił jest strasznie roszczeniowe.


Internet się śmieje z "Na bombelka nie dasz" ale widzę że w Twojej wiosce istnieje jeszcze "Na sąsiada nie dasz?". Dla mnie to podobny poziom roszczeniowej patologii, gdzie ludzie nie potrafią zrozumieć że ktoś nie musi się dzielić - i próbują przez ostracyzm wymusić takie decyzję.

@Mikel W sumie to odpowiedziałeś mi na pytanie "co mają w głowie ludzie zagradzający kawałek skrzyżowania warty 200 zł" Ja, moje, roszczeniowość, pieniactwo o każdy grosz i wyzywanie innych. (Nigdzie nie napisałam, ze to moja wieś, btw).


Zrównujesz sytuację, gdzie by mieszkańcy wsi poszli, zabrali kawałek działki i "hehe zabieramy ci, od dziś teraz tu jest droga", od drogi istniejącej przez kilkadziesiąt lat i nowego właściciela, który kupując powinien mieć świadomość, że część działki jest wykorzystywana jako droga i zaakceptować ten stan lub - jeżeli mu to nie odpowiada, to nie kupować tej działki?

@GazelkaFarelka Fajnie że inputujesz mi "co mam w głowie" i zrównujesz mnie z właścicielami tej działki, choć ja bym postąpił kompletnie inaczej Mimo wszystko rozumiem ich pobudki, które próbuje tu wytłumaczyć. Sam załatwiłbym to inaczej ale z drugiej strony nie wyciągałbym wideł na sąd sąsiedzki i ostracyzm.


Skąd w ogóle założenie że właściciel już przy kupnie wiedział o tym że jego działka zachodzi na drogę? Sama piszesz że:

wzięli geodetę żeby płot stawiać

No to skąd założenie że o tym wiedział przy kupnie działki?


I tak, są to dla mnie podobne sytuacje, gdzie jedyną różnicą jest świadomość oszukującego - nie zmienia to jednak faktu że oszukujący dokonał czynu karygodnego. Ci nieświadomi są moralnie mniej winni swoich czynów niż Ci którzy czynią je z premedytacją. Nie jest jednak tak że jeżeli ukradliśmy lata temu, to teraz nagle stajemy się moralnie wybieleni bo to było dawno i każdy przyzwyczaił się do tej sytuacji. Nieważne po jakim czasie, mam prawo do naprawy szkody, która została mi wyrządzona - choćby to było lata temu a ja do niedawna nie wiedziałem że została mi wyrządzona krzywda.


Patrząc inaczej, z perspektywy poszkodowanego - czym różni się sytuacja kiedy nieświadomie popełniłaś krzywdę, w porównaniu do świadomej krzywdy? Zło zostało wyrządzone, więc czy naprawdę uważasz że nie mam prawa do rekompensaty jeżeli to było dawno temu?

@Mikel Bo kupując oświadczasz, że zapoznałeś się z przedmiotem umowy? Bo masz wypis i wyrys z rejestru gruntów potrzebny do umowy kupna sprzedaży?


Jeżeli komuś została wyrządzona krzywda to poprzednim właścicielom. Każdy kolejny widział, co kupuje. To tak jak ktoś mi kiedyś w auto przywalił, krzywda stała się mi, a nie temu kto potem ode mnie to auto z wgniecionymi drzwiami kupił.

@GazelkaFarelka Hahahaha Ja pierdole. Tak, oświadczasz że zapoznałeś się z przedmiotem umowy.


A co jeżeli przedmiot umowy nie pokrywa się ze stanem faktycznym? Na przykład nie ma w umowie, że w granicy drogi przebiega jakakolwiek droga? Mało to razy zdarzyły się sytuację że wyrys, wyrysem a w rzeczywistości droga albo płot biegnie inaczej?


No to co wtedy, pozamiatane?

Zostajesz z gównem, którego nie było bez prawa do odwołania?


A ta analogia z samochodem jest do dupy bo nie ma zatajenia czy ukrycia wady.

Skoro zatrudnił geodetę do wyznaczenia granic - to w momencie kupna mógł nie wiedzieć dokładnie, którędy przebiega granica. Mógł być przekonany że droga jest poza granicami działki a dopiero geodeta mógł go wyprowadzić z błędu. Mogło tak być?


Niewiedza w momencie kupna - skąd zakładasz że wszystko wiedział. To po co zatrudniał geodetę?

Nie żeby coś, ale coś mi się kojarzy że w takim przypadku rolnik MUSI mieć zagwarantowany dojazd do swojej posiadłości, czyli nie mieli prawa zagrodzić mu tym szlabanem. Nie będę się mądrzył czy to dobrze czy źle, ale gdzieś czytałem że takie jest prawo, choć szczegółów nie znam.

@wiatrodewsi musi to na rusi. Pole graniczy z drogą publiczną i elo.

@kitty95 Nie zawsze możliwe jest zrobienie zjazdu z drogi publicznej. Nie wiemy jaki tu mamy przypadek. Możliwe że chłop jest w prawie uczęszczając tą drogą i może wyegzekwować to w sądzie.

@wiatrodewsi no nie zawsze, bo to pieniążki kosztuje. Jak nie ma tytułu prawnego, to nie jest w prawie. Co chcesz udowodnić?

@kitty95 Nic nie chce udowodnić, no może poza tym że być może niesłusznie jedziesz po typie, bo robi to do czego ma pełne prawo.

@wiatrodewsi no ale przecież napisałem, że miał prawo "grzecznościowe", czyli go nie miał. Do tego zniszczył cudzą własność.


Mogło być też tak, że go prosili aby sobie zrobił wjazd z innej strony, ale olał temat.


Ale oczywiście biedny rolnik poszkodowany, jak zawsze.

@wiatrodewsi Chodzi Ci o tzw. "Służebności" - ale ta nie jest nadawana z automatu tylko wyrokiem sądu. Właściciele mówią że go nie wpuszczą a on bez wyroku sądu ustanawiającego służebność w tym miejscu nie ma prawa tam wjechać. Kropka. Jak załatwiłby sobie taką służebność drogi wtedy jest w prawie - ale to nie jest ten moment.

https://sip.lex.pl/akty-prawne/dzu-dziennik-ustaw/kodeks-cywilny-16785996/art-145

@kitty95 Nie wiem czy poszkodowany. Jeśli nie ma możliwości innego wjazdu na pole, to tak, jest poszkodowany i sąd mu to przyklepie, choć lepiej by przecież było załatwić sprawę polubownie. Jeśli ma możliwość innego wjazdu - to nie, nie jest poszkodowany i jak najbardziej można od niego dochodzić odszkodowania za zniszczoną własność. Wydawanie wyroku bez uzyskania takiej wiedzy jest po prostu nie fair, tym bardziej że ekstrapolujesz niejednoznaczną sytuację, na całą grupę społeczną.

@Mikel No to jest zrozumiałe, jeśli jednak faktem by się okazało (bo nie wiemy) że chłop nie ma możliwości innego wjazdu na swoje pole, to jaki jest sens żądać by sądownie zdobywał służebność? Nie lepiej załatwić sprawę polubownie, czyli po prostu machnąć ręką i powiedzieć "a jeździj sobie skoro i tak musisz"? Nie wiem, prostu stawianie szlabanu tylko po to żeby se jeden chłop do pola nie mógł dojechać pachnie mi troszkę złośliwością. Tym bardziej że przecież codziennie do tego pola nie jeździ.

@wiatrodewsi Mówisz to, jakby to była jedyna opcja i Ci ludzie MUSIELI mu udostępnić - a jedynie przeciągają to w czasie, co jest lekko mówiąc nieprawdą i manipulacją.

W tekście jest napisane że od strony drogi wojewódzkiej jest rów przez który nie przejedzie - a może łatwiej właśnie wysłać wniosek do gminy żeby zrobiła przejazd przez ten rów, zamiast walczyć z prywatnymi osobami o służebność na prywatnej działce?


Wniosku nie wysłał,

Służebność nie została ustanowiona,

CZemu bronić rolnika twierdząc że (może) mieć rację. NIe ma, wjeżdża tam gdzie nie ma prawa wjeżdżać.


Czemu w ogóle Ci właściciele mieliby machać ręką skoro facet cieżkim sprzętem dewastuje ich drogę? Nie każdy to samarytanin, który dla dobra rolnika będzie zasypywał koleiny bo ten sobie przejeżdża ciężkim ciągnikiem. A nawet jeżeli ta droga jest utwardzona - to utwardzenie kosztowało a taki ciągnik spowoduje że starczy na krócej niż dłużej. CZemu uważasz że to złośliwość skoro właściciele są stratni z samego faktu przejazdu ciągników czy kombajnów.

@Mikel


cieżkim sprzętem dewastuje ich drogę


tak zazwyczaj wyglądają drogi przy "zajazdach" na pola. Skrupulatnie pomijany temat, ale dzisiejszy ciągnik nie waży tyle co C-330, a łódka z kredą czy innym dolomitem, to jest 30 ton. I to wszystko wpierdala się w drogi najczęściej nieprzystosowane do takich obciążeń.

87a752b0-294a-432d-bf37-e84ae3b8bd92

@Mikel Jak najwyraźniej nie zauważyłeś - poczyniłem zastrzeżenie że nie ma innej możliwości wjazdu. Bo to że gdzieś tam obok przebiega droga nie jest tożsame z tym że zgodnie z prawem da się zrobić wjazd. U mnie jak robią drogę, to od razu zabezpieczają wjazdy na wszelkie pola/posesje, stąd pomyślałem że być może jest jakiś powód że tam tego wjazdu nie ma. Jeśli JEST prawna możliwość innego wjazdu - to w ogóle nie ma tematu. Jeśli jednak jest to jedyne miejsce którym może wjechać, to wydaje mi się że lepiej by było sprawę załatwić polubownie, bo może mu i teraz utrudnią, ale ostatecznie te kombajny czy ciągniki i tak będą tamtędy jeździć, a kosa między ludźmi zostanie...


Nie biorę tu niczyjej strony, ale słabe wydaje mi się wieszanie psów na całej grupie społecznej "ilustrowane" takim przykładem.

@wiatrodewsi Czekaj, czyli rolnik bezprawnie korzystał z drogi. Jak postawiono szlaban, miał pretensje do wszystkich, tylko nie do siebie. Nie poprosił, nie zapytał grzecznie czy może - tylko wyłamał szlaban. Wdał się nawet w bójkę z jednym z właścicieli.

I teraz twierdzisz, że najlepszą opcją jest dogadanie się z tym rolnikiem bo on możliwe że wywalczy w sądzie służebność przejazdu przez te drogi - za co właściciele dostaną rekompensatę.


Ale teraz, bez rekompensaty, bez próby dogadania się, właściciele mają zejść z drogi czcigodnego rolnika, bo kiedyś ten się na nich obrazi i jeszcze będzie kosa? no kurwa, IksDe.


Czy Ty oby nie jesteś rolnikiem skoro próbujesz usprawiedliwiać takiego roszczeniowego dupka? xD

@Mikel Teraz to manipulujesz. Podobnie jak ja, nie byłeś na miejscu, więc nie wiesz kto miał pretensje, czy były prośby i grzeczne pytania i kto do kogo wystartował z łapami. Wyłamanie szlabanu to zniszczenie własności, karygodne i nie powinno mieć miejsca, więc za to zapewne odpowie finansowo. Chodzi o to że nasza dyskusja jest czysto akademicka: łatwo ją prowadzić gdy nie byłeś na miejscu, za to możesz na bieżąco czytać przepisy prawa w necie. Prosty chłop mógł prawa zwyczajnie nie znać i być pewien że postępuje zgodnie z nim. Jasne, nieznajomość prawa nie zwalnia z obowiązku jego stosowania, ale jechać po wszystkich rolnikach dlatego że jakiś jeden wyłamał szlaban bo mu go postawili na drodze którą dojeżdża być może od parudziesięciu lat - to jest przesada.

Jedyne co postulowałem w takiej sytuacji, to spróbować się trochę wczuć w racje drugiej strony, a nie jebać bez żadnej refleksji nie tylko po tym jednym chłopie, ale i wszystkich z jego grupy zawodowej. Ta sprawa, jak i wiele podobnych, mogła być z pewnością załatwiona polubownie, ale do tego trzeba chęci porozumienia i rozmowy (z obu stron) a nie od razu pięści czy nawet szlabanów.


I nie, nie nazwał bym się rolnikiem, choć mam kawałek ziemi i mieszkam na wsi. Może właśnie dlatego jestem wyczulony na sytuacje gdzie ludzie nienawidzą się od pół wieku, bo wtedy właśnie krowa jednego drugiemu w szkodę wlazła i zamiast pogadać jak biali ludzie, to w ruch poszły sztachety.

@wiatrodewsi


Prosty chłop mógł prawa zwyczajnie nie znać


Ten prosty chłop dzierżawi w okolicy ze 40ha z czego w mojej wiosce te pole i jeszcze jedno po drugiej stronie wojewódzkiej, gdzie o dziwo zjazd jest. W zasadzie jest tu chyba największym rolnikiem z tych kilku, co jeszcze się ostali. Juści, że prawa nie zna. Z pewnością.

@wiatrodewsi Manipulacja mówisz? A może nie doczytałeś historii o której autor pisał i przez to zarzucasz komuś manipulacje - samemu wypaczając tę historię?


Co to ma do tego czy wyłamanie szlabanu było poprzedzone pretensjami, groźbami czy grzecznymi pytaniami? To nie jest ważne, jeżeli po nim doszło do aktu wandalizmu. Jeżeli nie potrafi utrzymać nerwów na wodzy to jest jego problem i to nie jest żadna okoliczność łagodząca. W tekście nie ma nic na temat tego że do pyskówki w ogóle doszło przed wyłamaniem szlabanu. Tu też go będziesz usprawiedliwiał że "może prawa nie znał" że szlabanów na czyiś posesjach się nie wyłamuje?


Nasza dyskusja nie jest czysto akademicka tylko ma różne punkty widzenia:


  • Ja twierdzę że rolnik nie miał żadnego prawa przejazdu (fakt), zachował się jak buc (opinia) i nie ma żadnych przesłanek żeby bronić jego zachowanie (wniosek)

  • Ty twierdzisz że może i w przyszłości miałby prawo (opinia/przypuszczenie), dlatego nie powinno się z nim walczyć (wniosek)


Zaczęliśmy od tego że przedstawiłem CI fakt, twierdzący że tu i teraz działa bezprawnie. Twoja odpowiedź? Że dalej nie wiesz kto jest poszkodowany bo "pachnie Ci to złośliwością". Złośliwość to jest walka o prawo do tego żeby jeden rolnik nie rozjeżdżał swoim ciężkim sprzętem swojej własności? Wybacz, tego punktu widzenia nie rozumiem i jakie by nie były realia o których nie wiemy - nie usprawiedliwia to rolnika w jego bucowatości. Popełnił czyn karygodny, za to go zjechałem i do tego się odnoszę. Wskaż mi proszę więc gdzie generalizuje to na innych rolników?

@wiatrodewsi przypuszczam, że ludzie mieszkający przy tej drodze też nie postawili w pierwszej kolejności szlabanu. Jaki sens pchać się w koszta jeśli dało by się dogadać?

@Mikel Nie twierdzę że generalizujesz na innych rolników, zrobił to natomiast op i dlatego się w ogóle odezwałem.


Jeszcze raz powtarzam - łatwo o osądy nie znając sytuacji a jedynie jednostronną relację. Nawet to co nazywasz faktem jest oparte na prawdomówności opa, który wydaje się być do rolników uprzedzony, ale nawet mając najczystsze intencje, sam ma informacje z 3 ręki. Jeśli chodzi o zniszczenie szlabanu, to od początku się zgadzam że jest to karygodne, ale cała reszta jest płynna i nie do końca oczywista. Do tego zresztą od początku dążę - by nie wydawać pochopnych osądów. Sam znam sytuację gdy chłopom ktoś odciął jedyną drogą do pól, którą jeździli już ich dziadowie, bo ktoś kupił sobie 20 arów działki i geodeta dopatrzył się że w sumie to może sobie kawałek tej drogi ogrodzić, bo plany nie pokrywają sie z sytuacją na gruncie. Czy miał więc prawo zagrodzić jedyny przejazd dla połowy wsi? No pewnie miał. Czy chłop który wyjechał zimą z wapnem w pole i się dowiedział że nie ma już do niego dostępu, ma prawo być wkurwiony? No też ma. Dalej nie tłumaczy to wandalizmu, ale pokazuje jak różny jest odbiór w zależności od sytuacji w jakiej się znalazłeś.

To wszystko jest do załatwienia/ugadania, o ile tylko jest dobra wola z obu stron. W omawianym przypadku tej dobrej woli zabrakło: ze strony rolnika co popsuł szlaban na pewno, ale możliwe że z drugiej strony również.

@LaMo.zord Może właśnie żeby pokazać komuś miejsce w szeregu bez wchodzenia w interakcję? Różne już rzeczy widziałem...

@kitty95 Juści, że prawa nie zna. Z pewnością.


Wynajęcie kawałka ziemii nie implikuje znajomości prawa, abstrahując już od tego że 40ha to nie jest duży areał.

@wiatrodewsi to się nazywa służebność drogi. Ale jak jego pole graniczy z droga powiatową to niestety nieobowiązuje, bo dostęp do swojej działki ma zagwarantowany z drogi a, że jest rów to już nikogo nie obchodzi, choć wydaje misie że jesli rów jest w pasie drogowym to powinni zrobic przepust i dostęp do pola, ale pewnie nie zrobili bo przecież miał inną drogę, no i tak to się żyje na tej wsi...

@wiatrodewsi

Czy chłop który wyjechał zimą z wapnem w pole i się dowiedział że nie ma już do niego dostępu, ma prawo być wkurwiony? No też ma


Tak, ma prawo być wkurwiony - ale tylko na siebie, że nie dopełnił niezbędnych formalności - a nie na właścicieli działek.

Skoro to nie jest jego droga i nie ma do niej prawa powinien wpaść z czekoladkami/bimbrem i grzecznie prosić a nie wyłamywać szlabany. Natomiast to zrobił - nie ważne więc czy wcześniej były czekoladki i mu odmówili, czy od razu z buta wjechał - dla mnie ta sytuacja jest jasna: Rolnik nie miał prawa ale to zrobił. Nie mógł się dogadać? To jest jego problem że nie dopiął formalności i nie załatwił tego wcześniej. Żaden z argumentów których używasz nie broni rolnika do takiego zachowania. Możemy mieć jedynie żal że znalazł się w sytuacji do której sam doprowadził ale nie brońmy go że ma trochę racji - bo nie ma.


Nie ma prawwa przejechać = nie ma racji, że może tamtędy jeździć.

Sytuacja wydaje mi się dalej zero jedynkowa

@Mikel Cóż, nie dogadamy się, z różnych perspektyw na temat patrzymy. Po prostu nie uważam by ścisłe odwoływanie się do "zero - jedynkowej" litery prawa miało sens przy każdej sytuacji z życia społecznego, tak samo jak nie uważam by atakowanie całej grupy społecznej z powodu lokalnego konfliktu sąsiedzkiego spowodowanego przez jednego jej przedstawiciela było jakkolwiek uzasadnione (jeszcze raz nawiązuję do wypowiedzi opa). Jak dla mnie możemy podpisać zdania odrębne bo i tak się nie dogadamy.

A potem ta mentalność jedzie do miast...


@kitty95 tak się składa, że w miastach jest jeszcze większa patologia i gorsza mentalność.

@Wyrocznia no tak, bo przyjechała ze wsi i małych miasteczek.

@Wyrocznia miastowi to dopiero skarbnica dziwnych "tradycji" i żenady - kto w bloku nie mieszkał ten życia nie poznał

W moich okolicach standardem jest powolne przywłaszczanie sobie dróg przylegających do pól tylko po to żeby mieć więcej terenu do obsiania. Kiedyś się nimi dojeżdżało do jeziorek lub bardzo fajnych miejscówek, a teraz to żeby się tam dostać to trzeba po polach łazić.

@korfos dla tego ja czekam kiedy ktoś wyżej pójdzie po rozum do głowy i zorganizuje ekipę geodetów - karać karać karać cwaniaków

@korfos aj ile razy się tak wladowałem w pole w nieznanym terenie, na mapie droga w realu rzepak albo kukurydza a najlepiej jak chłop ma przed domem drogę a za drogą jego działka no i cyk brama a ty się zastanawiaj jak teraz objechać bo zagrodzone.

Zaloguj się aby komentować