Zdjęcie w tle
dziadekmarian

dziadekmarian

Osobistość
  • 120wpisy
  • 1382komentarzy
saradonin_redux

Nie kuś, bo nie ma pieniążków

78081158-0785-448e-a9e0-17fd3d7f1a50

Zaloguj się aby komentować

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
Encens Mythique > Santal Royal > Musc Noble

nie no, może nie....

Bois Mysterieux.

Les Absolus d'Orient to seria, do której naprawdę lubię wracać. Chuja tam mają wspólnego z orientem - ale jednak wciąż czuję, że to jedna z lepszych płyt made by Thierry Wasser.

Jak Wam się to zestarzało?

#perfumy #guerlain
2da1fe0e-6cde-41f2-9baf-c19cfe862e90
Lekofi

Dla mnie Epices i Cuir Intense były genialne

Zaloguj się aby komentować

saradonin_redux

gulabsinghjohrimal

ooo makarena

Ukradkiem

@dziadekmarian, ceny faktycznie niskie, bardzo niskie. Będziesz brać?

loopie

@dziadekmarian w sumie przy takich cenach to aż żal nie poznać araba, ile tych discovery setów tam jest?

bo chyba znalazłem 3 po około 80 zł?

Zaloguj się aby komentować

Hej!

Mam takie pytania.

Od jak dawna świadomie kolekcjonujecie perfumy/poznajecie zapachy? Dla mnie to są jakieś dwa lata i gust wciąż ewoluuje. Z ulubionych zapachów "od pierwszego niucha" z tamtego czasu nie zmienił się w zasadzie tylko African Leather. To jedyny, który wciąż odbieram tak samo. Poza tym moja percepcja szyprów, słodziaków, morskich, oudów... wciąż fluktuuje - póki co bez szansy na dobicie do brzegu. Postrzeganie zmienia się wraz z porami roku, nastrojem, sytuacją życiową, poziomem wyjebki/zaangażowania we własne istnienie. Oczywiście wzrasta rozeznanie, jednak wciąż czuję się jak leszcz. Potrafię nie rozpoznać róży, pomylić miętę z chmielem... a piżmo i ambra to dla mnie zgadywanki.

Granie na instrumentach na dobrym poziomie zajmuje mi rok. Jako dzieciak wykonałem dużo pracy nad predyspozycjami i teraz po prostu mam zmysł. Słyszę muzykę i nie jest dla mnie żadnym problemem "dograć się" do czegokolwiek. A z zapachami... W wypowiadanych przez niektórych z Was zdaniach na temat perfum wyczuwam sensoryczną wirtuozerię. To upragnione znamię mistrzostwa w postrzeganiu i zrozumieniu.

Nie sposób nie zadać nasuwającego się, drugiego pytania. Czy są wśród Was tacy, ktorzy zawsze wiedzieli, że czują jabłko, miętę, figę, pomidora, ananasa (o kiełbasę nie pytam, bo to zapach aksjomatyczny, niemal jak brzmienie słowa "Mama")?

Znałem kiedyś takiego chłopaczka, który niezaprzeczalnie rozumiał szachy. Widział całą planszę i wszystkie możliwości. Ja byłem entuzjastą, a on to po prostu wiedział. Kiedyś wytłumaczył mi, że postrzegał to na zasadzie podobnej do rozróżniania barw. Patrząc na daną figurę i jej domniemaną pozycję po ruchu, na szachownicy widział barwy (ściśle korespondujące z jego emocjonalną strukturą), które podpowiadały mu, co jest bardziej korzystne, a co mniej. Oczywiście było to poparte jakąś wiedzą. Był w to tak dobry, że nie interesowało go jeżdżenie na turnieje. Spłonął w namiocie w wieku 20 lat.

...bo nie wszyscy jesteśmy tak samo uzdolnieni w różnych dziedzinach.

Mój staż: 2
Pojma: 5/10
Talent: 3/10

...tak widzę siebie w tej dziedzinie.

Dajcie znać. To ciekawy temat.

#perfumy
b20f08f2-78b0-4fa6-a59b-ead097d74ba0
Lodnip

@dziadekmarian celem uzupełnienia, mój staż hobbysty to teraz 1 rok pyka właśnie od kiedy się tu z Wami zwaflowałem. I u mnie historia zaangażowania wyglądała tak. Rasasi Fattan, potem nie udało mi się kupić dylanika ubytkowego i byłem niechętny na amuaże i jerkofy. Posiedziałem na hejto, trochę odlewek pokupowałem. Cyk, ze 200 ml w odlewkach amouage, podobnie jerkoff, potem już z górki. Ominąłem średnią półkę praktycznie całkowicie (teraz uzupełniam braki w guerlainach i innych). Roja Krul i inne takie teraz w głowie.

Chciałbym podziękować wszystkim kolegom z tego tagu za wprowadzenie w świat niszy i wspólne rozkminy, rozbiórki, dyskusje i inne akcje. Fajne chłopaki jesteście i mimo, że się osobiście nie znamy, to wiem, że porządni z Was ludzie, całkiem serio tak uważam, z fartem!

pedro_migo

@dziadekmarian od kiedy tylko pamiętam zapachy wzbudzały moje zainteresowanie i po prostu lubiłem dobrze pachnieć, nawet za dzieciaka trzeba było mieć dezodorant Old Spice, później doszły jeszcze perfumy typu Playboy, Adidas itp., ale pierwsze lepsze i bardziej poważne to Versace Blue Jeans kupione 10 lat temu. Od tamtego czasu przeszedłem długą drogę i odwiedziłem wiele zakamarków tego perfumowego świata, tak w skrócie:

mainstream bo markowe perfumy dawały jakiś tam prestiż a nie jakiś tam dezodorant > klony i tanie araby, bo po co przepłacać, skoro można mieć niemal to samo za mniej, a przy tym więcej flaszek kupić > powrót do oryginałów, bo jednak klony to nie to samo > zainteresowanie niszą, bo w mainstreamie już nic ciekawego nie ma > perfumy rzemieślnicze i arabska nisza

Ostatnie 2-3 lata to jak wspomniałem w ostatnim punkcie perfumeria rzemieślnicza itp., która skupia się na naturalnych składnikach i na jakości, co jest dla mnie jednym z kluczowych kryteriów przy wyborze perfum, choć nie ukrywam, że nadal kompozycja też musi się po prostu podobać.

Przełomowym było tu poznanie ASQ Safari Extreme i ASQ Makan Blend i wkręcenie się w arabskie marki, ich stylistykę i jakość. Polubiłem oud, kiedy poznałem go w naturalnym wydaniu i w tym kierunku to poszło Bortnikoff, Areej Le Dore, Jinkoh Store, Ensar Oud.

Teraz myślę, że jestem już na tym świadomym etapie perfumowego hobby, bo wiem czego chce, czego szukam - wiem gdzie to znaleźć, jacy producenci są w stanie spełnić moje oczekiwania i nawet jeszcze zaskoczyć.


Co do drugiego pytania to kwestia "przewąchania", zmysł węchu się rozwija w miarę poznawania, doświadczania i z czasem łatwiej poszczególne nuty wyłapać, choć nie będę ukrywał, że jest sporo skomplikowanych kompozycji, którym trzeba poświęcić więcej czasu.


Staż: 10 lat

Pojma: ciężko to wyrazić liczbą, w jakieś skali, bo do czego to odnieść skoro perfum jest od groma, ale uważam, że poznanie ponad 1000 zapachów z różnych kategorii świadczy o ponadprzeciętnym "przewąchaniu", więc coś tam wiem

Talent: jw. bardziej to doświadczenie niż talent. Własnych zapachów nie tworzę, nawet żadnego nie skomponowałem, więc w tej kategorii geniuszem też bym się nie nazwał

Zaloguj się aby komentować

Co w Arabie piszczy

Dziś są takie czasy, że kiedy widzimy ośmiolatka samotnie idącego ulicą, to zastanawiamy się, co się stało. W moich dziecięcych latach istniało coś, co dzisiejsi wąchacze pieluch nazwaliby wyjebką, jednak ja określiłbym to jako połączenie zaufania do zdolności dziecka z zaufaniem społecznym – zwłaszcza, że urodziłem się w niewielkim mieście.

Było kilka takich dni w moim wczesnym dzieciństwie, kiedy musiałem zostać w domu sam. Prawdopodobnie były to wakacyjne dni, kiedy nie mogłem być w przedszkolu, a moje starsze rodzeństwo przebywało np. na koloniach. Rodzice musieli być w pracy, a nie miał kto do mnie przyjść. Pamiętam zapewne większość z tych dni, bo bardzo bałem się zostawać sam. Dla wyjaśnienia: to były czasy cyganek porywających dzieci oraz Czarnej Wołgi. Nie było lekko. W dodatku w owym czasie na przedmieściach mojego miasta grasował tak zwany Pan „U”. To był jakiś facet...nigdy go nie złapali, ale też chyba nic nikomu nie zrobił. Kiedy, nieraz jeszcze przed świtem, w dni powszednie jakaś losowa kobieta udawała się do pracy, w pewnym momencie z jednego z mijanych drzew zeskakiwał Pan „U” i robił „U!”. One w przerażeniu uciekały, a on ich nawet nie gonił. No ale taka sytuacja.

Jeden z tych razów pamiętam jako wypełnione lękiem uporczywe wpatrywanie się w kuchenne okno, z którego widać było dom mojej babci. Tego dnia nikogo w nim nie było, jednak wiedziałem, że ktoś niedługo wróci i wtedy będę uratowany. Przy oknie stało radio. Takie duże, z oświetlonym panelem przednim, na którym widniały nazwy popularnych na świecie stacji radiowych, jak np Radio Luxemburg itp. Szukając czegokolwiek, co mnie uspokoi, znalazłem jakąś relację z przeglądu kapel góralskich. Było to dla mnie coś nowego. W wieku 4 czy 5 lat wiedziałem, że górale są w górach, że mówią trochę inaczej. Ale wtedy po raz pierwszy usłyszałem, jak mówią. A przede wszystkim, jak grają. Tak się wciągnąłem w ten przegląd, że po jakimś czasie totalnie zapomniałem, że jestem sam. Tęsknoty za bezpieczeństwem rozpłynęły się w głodzie poznawania sztuki – całkiem dla mnie nowej i autentycznej, bo piosenki bywały przerywane dialogami, śmiechami i okrzykami. W pewnej chwili zapragnąłem zobaczyć tych wszystkich ludzi. I pierwszą myślą przybliżającą mnie do realizacji tego marzenia była ta o rozkręceniu radia. Wiedziałem już wtedy, że rzeczy można rozkręcać. Nie wiedziałem jeszcze tylko, jak. Śrubokręty były pod ręką. Znałem je. Nieraz widziałem, jak ktoś z domowników coś rozkręcał.

Nie udało mi się wtedy tego zrobić do końca. Coś trzymało, coś trzeba było wyjąć, coś odgiąć. Podczas procesu zastał mnie mój ojciec wracający z pracy. Początkowo przerażony, ku mojemu zdziwieniu usiadł ze mną i sam rozkręcił to radio. Nie wiem, ile udało mu się wytłumaczyć, ale po zdjęciu obudowy ujrzałem postapokaliptyczny świat – mój pierwszy układ scalony, jawiący mi się jako tajna fabryka niebezpiecznych chemikaliów. Spuchnięte, wysokie kondensatory były ogromnymi tankami wypełnionymi niebezpieczną substancją; tranzystory lądowiskami wojskowych jednostek, a oporniki cysternami gotowymi do odjazdu w strefę wojny. Nie znalazłem tam śpiewających górali. Może i nawet pomyślałem sobie, że lada chwila wyskoczą z ciupagami z jednego z kondensatorów. Jednak nic takiego się nie wydarzyło. Jakiś czas później ojciec przyniósł mi książkę p.t. „Maszyny Mówiące”, którą studiowalem przez Bóg wie ile czasu, ucząc się przy tym czytać. Dużo siedział ze mną i tłumaczył, co jest co.

To chyba pierwsze moje wspomnienie naznaczone chęcią rozbierania. To dość męska rzecz, rozbierać. Swoją drogą, w czasach przedszkolnych, na „spaniu” rozebrałem bardzo wiele dziewcząt. Nie wiem, co się stało w międzyczasie, ale potem już nigdy nie byłem takim kozakiem.

Hind al Oud – Oud Abu Sultan

Psikam. Wiem, że będzie dobrze. I jest. Kwiatowo, z lekką dozą obory. Jestem w stanie drzewną dymność. Ale też słodycz. Zapach dość skomplikowany, słychać jednak jakąś wyraźną pieśń. Jest coś ze słodyczy, choć mocno zawoalowane. Szukam zatem nut. Spodziewam się konwalii, lilii, bursztynu, oczywiście oudu, być może jakichś przypraw, ambry. Jest to taki charakterny arab, niełatwy a równocześnie złożony i kuszący tym, co ukryte pod powierzchnią.

mięta, bursztyn, oud, spierdalaj

No nie. Ja rozumiem, że podczas blind testu Menthe Fraiche od Heeley’a nie rozpoznałem mięty. No ale... to nie mogą być te nuty.

Czas poszukać prawdziwych górali w tym radio/radiu.

Lilial – A to taki zawodnik udający konwalię i stosowany właśnie dla zapachu. Oprócz konwalii dodaje delikatne nuty zielone. Otrzymywany syntetycznie m.in. z sera pleśniowego, kalafiora, banana, jabłka. Wycofany za hipotetyczną rakotwórczość oraz możliwe reakcje skórne. Hipotetyczną - bo nikt go nie badał pod tym kątem. Z mojego doświadczenia – świetną rolę odgrywał w Orange Star od Tauera. I w nowej wersji już nie odgrywa.

Linalool – zapach to konwalia, ale również lawenda, bergamotka oraz mięta – zależy trochę od towarzyszących mu chemikaliów.. Linalool wykazuje dość dużą zawartość w liściach mięty cytrynowej, niektórych gatunkach szałwii, bazylii, rozmarynie czy lawendzie, ale również w cytrusach czy nawet śladowo w cynamonie oraz niektórych grzybach. I otrzymuje się go dość łatwo w naturalny sposób. Jednak by uzyskać bardziej oczywistą miętę w perfumach, lepiej użyć np. rozmarynu. Jak do tej pory nie zbanowany, choć zapewne wejdą kiedyś jakieś restrykcje dotyczące otrzymywania go w naturalny sposób Ekstrakcja z niektórych roślin może skutkować przemyceniem jakichś dodatkowych substancji, które przecież nie wiedzą, że nie miały być ekstrahowane.

Amyl Cinnamal – głównie jaśmin/tuberoza oraz nieokreślony miks przypraw, ale także w niektórych konfiguracjach może udawać np. brzoskwinię. Dość szybko się utlenia, więc nadaje się np. na nutę głowy, która ma szybko ustąpić. Jeśli chcesz jaśmin w bazie, to nie tędy droga. W mydłach utrzymuje się dobrze – choć mydłem przecież nie pachniemy przez cały dzień. Potrafi powodować reakcje skórne. Jest też bakteriobójczy, co może powodować negatywne skutki, gdy dostanie się do środowiska wodnego. Zatem przesadzanie roślinek w akwarium wykonujemy zanim spsikamy się Alienem.

Benzyl Cinnamate – składnik balsamów Tolu oraz peruwiańskiego. Częsty gość w orientalnych perfumach. Utrwalacz, przedłużacz, pogrubiacz. W Europie oczywiście wycofany. Ale mam taką koleżankę farmaceutkę, która mówi, że u niej w aptece to tego peruwiańskiego na zapleczu nawet całkiem sporo. Więc nie wiem.

Lyral – Zapachem przypomina konwalię, bez lub cyklamen. Trudny do uzyskania z kwiatów – otrzymuje się go z warzyw. Główne jego przeznaczenie to przedłużanie trwałości perfum bez większego wpływu na profil zapachowy. W Europie wycofany w 2021 ze względu na potencjalne reakcje alergiczne. Firmenich i Givaudan opracowały dla niego substancje zastępcze: Florhydral, Lilyflore... słowem chemole, jak i nasz rzeczony bohater.

Benzyl Benzoate – kolejny utrwalacz bez właściwości zapachowych.

Amyl Cinnamal Alcohol
Benzyl Alcohol
Anise Alcohol
Benzyl Salicylate
Cinnamyl Alcohol
...to tyle o chlaniu. No i tutaj nawet poczułem tych prawdziwych górali.

Cinnamal – cynamon.

Citral – kojarzyć ma się z cytrusami. Otrzymywany z trawy cytrynowej i różnych gatunków werbeny. Dość trwały.

Citronellol – różany, konwaliowy. Otrzymywany głównie z trawy cytrynowej, ale też z pelargonii. Laboratoryjnie przez uwodornianie geraniolu, czyli powiedzmy olejku różanego itp.

Coumarin – Kumaryna to główny winowajca odpowiadający za to, jak pachnie cynamon. Obficie występuje też w fasoli tonka. Dużo o tym w necie.

Eugenol – składnik m.in. cynamonu, gałki muszkatołowej, goździka (przyprawa). Koń jaki jest, każdy widzi.

Farnesol – zapach konwalii; otrzymywany z liści, igieł, przeróżnych owoców oraz ich skórek – ale również np. z kwiatów lipy.

Geraniol – wiadomo: róża, geranium. Znajdowany też w chmielu, konopiach i cytrusach.

Hexyl Cinnamal – jaśmin, gardenia. Nuta niezbyt mocna, acz trwała. Podbija kwiatowe/owocowe perfumy i służy w nich jako nuta bazowa.

Hydroxy Citronellol – utrwalacz, podbijacz, blender o kwiatowym zapachu.

Isoeugenol – podejrzana sprawa. Ja rozumiem, że w Polsce można mylić goździka z goździkiem. Ale w przypadku isoeugenolu wszyscy mówią, że pachnie jednocześnie i kwiatem, i przyprawą. Przy czym bardziej w stronę kwiatu. Bardzo trwały.

Limonene – to znamy wszyscy. Duża zawartość w skórkach cytrusów, ogromna w nowofalowych „amerykańskich” chmielach; duża w kwiatach konopii, które z chmielem mają wiele wspólnego. Także w drzewach iglastych i np. w mięcie.

Methyl 2-Octynoate – daje zielony efekt, kojarzący się z liściem fiołka, ogórkiem lub melonem.

Alpha-Isometyl Ionone – pudrowy, kojarzący się z irysem, fiołkiem, równocześnie dając podteksty drzewne lub tytoniowe. Nadaje się na nutę bazy – ulatnia się powoli i nie jest zbyt krzykliwy.

...

Na samym końcu listy składników: Oakmoss Extract, Treemoss Extract. Nie wiem. Być może tu kryje się reszta zawiłości.

Coraz bardziej jaram się chemią perfum. Wręcz nie do końca ważne jest, czy coś będzie mi się podobać, czy nie. Chcę poznawać nowe pomysły, rozwiązania. Wiedzieć, skąd co się bierze.

Swoją drogą, zapach bardzo dobry. Skomplikowany, zmieniający się w czasie. Po aplikacji, siedząc sobie z kolegą usłyszałem, że obora i że be. Jednak po pół godzinie dość się z tą oborą oswoił i wracał ze swoimi spostrzeżeniami na temat zapachu, coraz bardziej zresztą przychylnymi. Jest zatem intrygująco.

Zapach: 8,5/10
Trwałość: życia nie wystarczy.

W Skali Nieprzyswajalności Dylana (jest to opracowana przeze mnie naprędce skala trudności w zaakceptowaniu perfum dla niewprawionego w boju nosa, gdzie 1 to Dylan a 10 to Amir Drugi Boży) dałbym mu 7. Pokrótce: jeśli wyjdziesz w tym do ludzi z osobą, która naprawdę cię kocha, to możliwe jest, że jej nie stracisz.

Ech... wiem, że nudne. Ale też ciekawe.

#perfumy #recenzjeperfum
63cef7d3-3c22-4952-a76d-b7f5e9e11b80
GazelkaFarelka

@dziadekmarian masz dobre pióro

HolQ

@dziadekmarian człowieku....aplikuj na flavouriste do jakiejkolwiek branży, niewwzne czy zarcie, eliquidy czy perfumy. Widzę że masz talent i się interesujesz. Wygląda jakby ta robota była stworzona dla Ciebie. No chyba że już jesteś xD

HolQ

@dziadekmarian "Coumarin – Kumaryna to główny winowajca odpowiadający za to, jak pachnie cynamon. Obficie występuje też w fasoli tonka. Dużo o tym w necie." - no nie do końca prawda.... głównym składnikiem jest cinnamaldehyd, Eugenol i camphora (w zależności od czesci rosliny) zapach I smak kumaryny to jest główny sposób na to jak odróżnić prawdziwy cynamon od Cassi .

d5ddd33a-f5cb-4d92-a24e-1206bf9be92b
80dc69e9-f1de-4cc0-99d7-0b5d37c87015
858f3519-eae2-431a-b94a-08473f6d24d2

Zaloguj się aby komentować

Hej!

Coś mi zaczęło brakować pieniędzy ostatnio. Może komuś coś się spodoba.

Z moich flakonów (szkło 2zł):

1. Athena - Midas (~L’Air du Desert Marocain) - 5/ml
2. Athena - Abha (~Sultanate of Oman) - 3,80/ml
3. Bvlgari - Aqva Amara - 4,80/ml
4. Bvlgari - Aqva Divina - 2,80/ml
5. Guerlain - Musc Noble – 3/ml
6. J.Del Pozo - Gold Cedar Nights – 2,20/ml
7. Jazeel - The Palace – 8/ml
8. Jazeel - Heyam – 5,40/ml
9. Le Couvent - Kythnos – 2,50/ml
10. Nilafar du Nil – Trajan 3,80/ml
11. Orlov - Golden Prince – 5,20/ml
12. Rosendo Mateu - Incense Wood - 4,80/ml
13. Rosendo Mateu no.3 - 3,70/ml
14. Rosendo Mateu no.5 - 4,90/ml
15. Rosendo Mateu no.7 – 4,30/ml
16. Salvador Dali - Pour Homme – 1,50/ml
17. Taif al Emarat - T07 – 6/ml
18. Tauer - Lonestar Memories – 9,90/ml
19. Xerjoff - Ivory Route – 10,50/ml

Gotowe odlewki:

20. Bortnikoff – Musk Khabib 0,7ml - 10zł
21. Bortnikoff – Oud Monarch 1,5ml - 24zł
22. Bortnikoff – Triad 1,6ml - 25zł
23. Bortnikoff – Lao Oud 2,4ml - 38zł
24. Bortnikoff – Sayat Nova 1,2ml - 19zł
25. Bortnikoff – Mysterious Oud 2,6ml - 41zł
26. Bortnikoff – Oud Maximus 2,7ml - 42zł
(cały zestaw - 12,7ml za 180 zł)

27. Abdul Samad al Qurashi – Amber Vintage 2ml - 18zł
28. Ajmal Amir Two 1,8ml – 14zł
29. Amouage Overture 5ml – 40zł
30. Arabian Oud – Kalemat 4,5ml - 22zł
31. Cartier – Santos 5,5ml – 18zł
32. Franck Boclet – Leather 4ml – 10zł
33. Jazeel - Amsterdam Intense 7,2ml – 35zł
34. Jazeel – Millenium Star 7,3 ml – 35 zł
35. Khaltat – HOB1 2ml 18zł
36. Kilian – Intoxicated 3,2ml – 32 zł
37. Le Couvent – Valparaiso 8ml -16zł
38. Liquides Imaginaires – Bello Rabelo 9,5ml – 30 zł
39. Liquides Imaginaires – Dom Rosa 9,5 ml – 35 zł
40. Nilafar du Nil – L’homme Fort 6ml – 20 zł
41. Orto Parisi – Boccanera 1,3ml – 10 zł
42. Ramon Bejar – Wild Oud 3,4ml – 37zł
43. Vertus – Monarch 7ml – 49zł
44. Zarkoperfume – Chypre 23 6ml – 13 zł
(cały zestaw  ̶4̶3̶4̶z̶ł̶ 370zł)

#stragan #perfumy
Ukradkiem

Jeśli jeszcze dostępne to wezmę: Khaltat HOB1, Orto Parisi Boccanera, ASQ Amber Vintage

Zaloguj się aby komentować

Hej!

Moje koty odkryły cywet. A nawet pokochały. Tak ze dwa miesiące po mnie. Wręcz czuję te spojrzenia: "Stary, nie chcieliśmy ci mówić wcześniej, ale wreszcie wszedłeś na dobrą drogę". Refleksja: czy naprawdę pod tym względem jesteśmy jedynie dwa miesiące przed domowymi zwierzętami a jednocześnie 10 lat przed resztą ludzkości? Damn.

#perfumy
Lodnip

@dziadekmarian mój sierścioch też za każdym razem jak wyczuje cywet, to leci do mnie i sobie burczy mruczy i się ociera

Zaloguj się aby komentować

Hej! Myślałem, że wrzucę recenzję marki, ale są tu zapachy, o których warto napisać więcej.

Meleg - Civet Cat Chypre

Pierwsza minuta tego zapachu to jedno z lepszych olfaktorycznych doznań, jakich doświadczyłem. To tak, jakby w dość wilgotnym, mieszanym lesie z przewagą iglaków, o obfitym poszyciu z mchu i porostów znaleźć krzew jaśminu i wejść w jego gąszcz za nagłą potrzebą. I podczas tego wejścia odkrywamy, że ktoś przed nami już kiedyś wpadł na ten sam pomysł. I my w ten pomysł wdeptujemy. Ale nie jest to takie świeże premium - nic z tych rzeczy. To ten bardziej odleżakowany, przyschnięty vintage. Taki, co to go już nawet muchy nie chcą. To, co dla nich najlepsze, skrywa się w tym wysezonowanym produkcie pod przyschnietą, twardą acz kruchą skorupką i jest totalnie niedostępne dla tych stworzeń - musiałyby bowiem na tym etapie nauczyć się korzystać z narzędzi by dostać się do środka. A na to są zbyt prymitywne.

Jednak człowiek - choć na tle całego królestwa zwierząt niemal doskonały to wciąż nieuważny - z łatwością jest w stanie zniszczyć tę bądź co bądź delikatną konstrukcję i wykonać na niej poślizg, czasem nawet zakończony niezdarnym saltem w tył - bo i tak w historii ludzkości bywało - tym samym wydobywając ze środka resztki szlachetnego aromatu.

Niewzruszony jaśmin oraz wilgotny, śpiący mech wciąż wydzielają swoje kuszące wonie. Jednak od tej chwili uzupełniają je nowe brzmienia: fekalne, niemal orzechowe, nad wyraz zwierzęce. Petarda.

Ten stan trwa przez kilka chwil. Wszystko to dość szybko ścisza się, redukuje. Ucieka. Skojarzenia pozostają, lecz te trudniejsze nuty - a dla mnie akurat tutaj najbardziej atrakcyjne - bardzo łagodnieją. Zapach jest naprawdę elegancki i kuszący. Wilgotne leśne, mszane i kwiatowe (bardziej jednak różane niż jaśminowe), może lekko bagienne klimaty z wyraźną lecz gładką dozą cywetu. Kompozycja naprawdę bogata i wszechstronna, bo zarazem słodka, przyprawowa, zwierzęca i kwiatowa. Tonka nie denerwuje, choć powinna. Tak miła, że jej nie zidentyfikowałem. Blend mistrzowski - tak zgaduję. Projekcja umiarkowana.

Zapach: 8/10 (otwarcie: 9,5)

@Lodnip - wielkie dzięki!

#perfumy #recenzjeperfum #meleg
a3a350a4-e0e4-4200-abd2-3e9aebd3b285
Lodnip

@dziadekmarian zdecydowanie lepiej się czyta niż moje notatki robocze/robotnicze też mi siedział ładnie ten zapach

Lodnip

@dziadekmarian o cie, wlazłem na stronę melega, travele 10ml wprowadził. Po wypłacie chyba zrobię zakupy

pedro_migo

@dziadekmarian świetna się czyta Twoje opisy! W podobnych klimatach polecam Ensar Oud Musc Gardenia - moje pierwsze spotkanie z tym zapachem to jakby ktoś zrobił papierzaka pośrodku lasu

Zaloguj się aby komentować

Koledzy.

Wiem, że macie.

Sprzedajcie coś od Jaberów.

(taifów, abdulów, hindów)

#perfumy
pedro_migo

@dziadekmarian

Hind al Oud Emarati Musk Parfum | batch: 00346207 (data prod. 11/2021) | produkt z pudełkiem, 49,5/50ml | cena: 1050,00 zł (wysyłka w cenie + gratis parę kropel HAO Emarati Oud Parfum oraz HAO Al Oud Parfum w szkłach z atomizerem) | pochodzenie: import prywatny z UAE

kompottt

@dziadekmarian mam garden of treasure, bracelets of Kisra I i II

Zaloguj się aby komentować

351 świadomie (?) przewąchanych zapachów to niewiele. Jednak, przy chęci poznawania nowych obszarów, ta liczba może dać już jakieś ogólne pojęcie w zakresie rodzajów zapachów, ich jakości czy oryginalności. I tak, mniej więcej pół roku temu zaczęły mnie interesować raczej niewielkie ilości różnego rodzaju perfum – przyświeca mi tu bardziej idea zapoznawania się z różnorodnością tego uniwersum, a chęć poszukiwania ukochanych zapachów zeszła na drugi plan. Bo tych znalazłem naprawdę niewiele i nie liczę na to, że na przykład znajdę kiedyś w końcu ten jeden. Czy trzy. Czy dwadzieścia. Wydaje mi się, że po tysiącu testów będzie mi o wiele łatwiej zrozumieć, czego szukam.

I tak to potrafi zebrać się w kolejce dziesięć albo więcej zapachów. które mam pod ręką od kilku miesięcy, a wciąż nie miałem okazji ich przetestować. Podczas świąt udało mi się kupić resztki trzech tanich zapachów od Taif al Emarat z hejtowej rozbiórki. Przetestowałem je pobieżnie. Dwa z nich średnio mnie zainteresowały a tylko jeden lekko zaintrygował. I ten trzeci dziś postaram się Wam opisać – jako że właśnie postanowiłem do niego wrócić.

Hawamir

Otwarcie głównie miodowe, choć nie pozbawione (zapewne niepokojącego dla części europejskich nosów) arabskiego „czegoś”. Miodowo-owocowe w zasadzie. Taki lekko kwaskowaty miód bez skojarzeń z gaciami, jakie mamy na przykład w Sadonaso. Ten miód jest jak najbardziej miodowy. Lekko podszyty różą, którą mój nos często pomija jako oczywisty składnik większości moich ulubionych zapachów. Jeśli się już jednak na niej skupić, to jest ona z rodzaju tych cięższych i bardziej zalegających, jak na przykład w Jazeel Ghala, lecz zdecydowanie nie jest jej aż tak wiele i pięknie współgra ze wspomnianym, lekko kwaskowatym miodem. Kremowy sandałowiec wraz z dość przyjemną namiastką piżma dołącza po kilku chwilach i z czasem się wzmacnia. I trwa to tak przez dość długi czas, całkiem fajnie projektując. I jeszcze taki troszkę świdrujący akord gdzieś w tle – kojarzy mi się z jedną z nut ASQ Amber Vintage – i jeśli jest to ambra, to po raz drugi się z nią spotykam. Jest to zaledwie muśnięcie i trudno byłoby przypuszczać, że w zapachu za 3 zł/ml użyto prawdziwego składnika. Kiedy tak patrzę na nuty i zagłębiam się w zapach Hawamira, zaczynam postrzegać go jako dzieło. I jako coś, co nie tylko lubię, ale też chcę nosić. Z czasem kwaskowaty miód skrywa się za drzewną słodyczą całości. I tak już pozostaje – bardzo przyjemnie, elegancko, z pazurkiem nieoczywistości i orientalnie. W ciemno zgadywałbym, że to coś z drogiej półki i pewnie dałbym się oszukać, że może to być coś od Hind al Oud.

Tym z Was, którym udało się go wtedy kupić, polecam dać mu szansę na globala. Test jednego psika w moim przypadku okazał się dość krzywdzący dla Hawamira. Dopiero dziś go rozumiem. I jest to zdecydowanie top zapachów do 5zł/ml, jakie kiedykolwiek wąchałem.

8/10

#perfumy #recenzjeperfum
b03bd81d-62f8-4f46-9c63-6eb8e07b0675
Qtafonix

@dziadekmarian gdzie tak drogo? Przy premierze braliśmy go chyba za 1,2zł producenta. Świetna recenzja, miło się czytało do kawusi

Asjopek

@dziadekmarian Pozwolę się nie zgodzić, że ~350 świadomie przewąchanych zapachów to niewiele.

dziadekmarian

@Asjopek No takie ogólne rozeznanie to daje, jednak czasami to wciąż za mało, żeby odróżnić grejpfruta od wanilii

RumClapton

@dziadekmarian "Wydaje mi się, że po tysiącu testów będzie mi o wiele łatwiej zrozumieć, czego szukam." - masz rację. Wydaje Ci się ( ͡° ͜ʖ ͡°) Ja przekroczyłem 550 odkąd zacząłem zapisywać co testuję i powiem tak - tego co mi się podoba jest coraz więcej i coraz bardziej oddalam się od czegoś takiego jak ulubiony zapach i signature scent. Tęsknię za czasami, w których Cool Water edt to był mój ulubiony zapach na daily a Dylan Blue na wyjścia, imprezy, bo po prostu nic innego nie znałem. Kilkanaście tysięcy złotych dalej jestem jak Julka po przejściach, która nie może sobie znaleźć męża bo jest fizycznie i mentalnie wybałamucona przez niedostępnych już Chadów. Ehh....

dziadekmarian

@RumClapton Coś w tym jest, Kolego:)

Zaloguj się aby komentować

Hej!

Dziś, po dość długim czasie, użyłem obficie Jazeel - The Palace. Sięgam rzadko, bo jakoś zapominam; jednak za każdym razem nosi mi się świetnie. I teraz, gdy już znam Diaghileva , muszę przyznać, że jest dość duże podobieństwo. Co tam u Was, Damy i Dżentelmeni?

#conaklaciewariacie #perfumy
7b35b2d9-1cc1-4c59-a708-7ede20658715
pomidorowazupa

Ahom world ambre oud ze 30 psikow bo dobrego napchnidla sie nie zaluje. Pieknie gra ten zapach jak kazdy inny od zaka - ambra, oud i sandalowiec to trzy glowne skladniki gdzie kazdy z nich jest najwyzszej jakosci. Do tego jakies kwiatki i zywice graja jedynie w asyscie. Btw na butelce jest napis "edp" ale tlusty slad zostaje przed dluzszy czas.

Mywave

White Rose - Henry Jacques EDP

In ultra luxury perfumes, Henry Jacques stands as a beacon of sophistication and elegance. A familiar name with royalties worldwide. Here we have this vintage fragrance made for royalties of Oman very discreet and bespoke. Its alluring promise of a lavish white rose bouquet, captivates the senses upon first encounter. However, as one dives deeper into its essence, subtle nuances emerge that captivates above the initial allure. At the heart of White Rose is a prominent rose base, drawing inspiration from the timeless beauty and intoxicating aroma of fresh delicate roses in morning bloom. Yet, discerning if nose may detect a certain green bud of complexity and orange peel that is characteristic of natural rose extracts. The powdery orris kind fragrance embodying the intricate layers and nuances that defines an authentic rose perfume. Navigating the intricate world of perfumery, one cannot overlook the creative force that shape the composition of White Rose. In the realm of performance, White Rose is intrigues and perplexes in equal measure. While the fragrance boasts good longevity, lingering on the skin for hours on end, it creates a cloud of projection much as desired. The subtle sillage that emanates from the wearer may surprise those expecting a bold statement fragrance, hinting at a delicate balance between intimacy and extravagance. In conclusion, White Rose by Henry Jacques embodies the essence of a luxurious rose perfume, albeit with nuances that invite contemplation and reflection. As fragrance enthusiasts explore its olfactory landscape, they are met with scents that weave together tradition, innovation, and a touch of enigma. In this exploration of perfume artistry, White Rose invites us to ponder the intricate dance between expectations and realities in the world of fine fragrances. White Rose was initially created as a perfume oil for direct application. After collaborating with one of the prime Sultan Qaboos collector Kinamic Notes, we exchanged ideas over months to present the fragrance with utmost preservation & originality. With utmost dedication we crafted an eau de parfum of White Rose, enhancing its top notes and projection while prioritizing preservation. This exclusive Henry Jacques vintage perfume stands as a precious gem from Oman Royalty.

Ahom World
pomidorowazupa

@Mywave kinamicnotes na 100% ma tego jeszcze , mysle ze to kwestia czasu az bedzie chcial sie pozbyc kolejnej butli koncentratu.

Mywave

@dziadekmarian global clive christian ecstatic,a po tyrce agar aura pursat 4k na lapie.

fantasmagorian

Męczę namiętnie Study No. 23 Miller et Bertaux, ah jakże piękna jest to kompozycja:)

Zaloguj się aby komentować

Fenomen LV Imagination

Lubię herbatę. Głównie czarną. Półfermentowane nie za bardzo mnie interesują. Zielone i białe czasami. Sencha ma w moim sercu jakieś miejsce. Z czarnymi zaś przygoda nie ma końca. Plantacje, daty zbiorów, zacne dodatki. To trochę jak z winem - rocznik wraz ze swoją temperaturą i wilgotnością ma ogromne znaczenie. Jednak przede wszystkim region. Dawniej bywało, że na jakiś zbiór trzeba było czekać pół roku od czasu zbioru, żeby kupić sobie 50g i dozować przez następne paręnaście miesięcy, żeby wystarczyło. Oczywiście - jak z perfumami - było więcej plantacji niż ta jedna jedyna, więc raz to, raz tamto... i człowiek jakoś zamykał sezon, a i jeszcze troszkę mu zostało w zapasie.

Dziś już mniej o tym myślę. Herbaty w domu zawsze powyżej 2kg - choć coraz rzadziej poluję na unikaty. Zadowalam się wariacjami komercyjnych marek, jak np. Sir Adalberts, Twinnings, Mlesna, serią "Watte" od Dilmah. Z tych ostatnich fajnie robi się własne blendy dodając zdobyte gdzieś składniki, jak np. dobrą wanilię, cynamon, kardamon czy co tam człowiekowi wpadnie do głowy. Albo przy pomocy pistoletu wędzarniczego odymić sobie jakąś ciekawą herbatę, dodać wiórki z beczki po Burbonie czy Rumie (to za friko od piwowarów domowych).

Dlatego już na samym początku zaznaczam: herbata w perfumach kompletnie nic mi nie robi. A nawet nie za bardzo ją czuję. Na co dzień jestem przeherbacony i przebergamotkowany. I piję tego gówna naprawdę dużo - od pięciu do kilkunastu dziennie.

Stąd Louis Vuitton - Imagination nie porwał mnie idealnym odwzorowaniem herbaty z cytr(usem)yną. Ja tej prawdziwej herbaty nie odnajduję w niczym innym, niż prawdziwa herbata. Tak, dziś wiem i czuję - ona tam jest ewidentna. I tak, jak bardzo spodobały mi się te perfumy na samym początku, tak ni chuchu nie wyczułem w nich wtedy herbaty. To był jeden z tych, przy których mówi się: "nie myśl. wąchaj."

Dziś - czyli ze dwa lata później, bo tyle tak naprawdę trwa ta moja przygoda - to już nie jest takie proste, by oddać się temu pierwszemu wrażeniu bez rozbierania na czynniki pierwsze. Z drugiej strony, po przewąchanych 350 zapachach (ja wiem, że to wciąż bardzo mało) człowiek już nie tak mocno skupia się na samych nutach - bo te już mniej więcej zna i rozpoznaje - co na jakości tego, co wącha. I czy to jest krowia dupa, żelazko, krew, dyszel czy dział produkcji węglików spiekanych w Fabryce Łożysk Tocznych, to ważne jest, by było to odwzorowane wiernie i w miarę naturalnie.

I tutaj - niestety - w LV czuję głównie chemię. Nie jest to dla mnie problem. Zapach rzeczywiście działa w gorące dni. Jednak dziś czuję już, że to głównie jego cena robi wrażenie... a wypowiedzenie nazwy marki przy dziewczętach mocno podbija poziom zainteresowania nami w towarzystwie. Wciąż nie chcę powiedzieć, że to źle pachnie... Ale czy w tej kasie aż tak dobrze?

No bo zaraz. Ktoś powiedział wyraźnie, że istnieje klon LV za grosze. Robiąc obfity oprysk Sunset on the Red Dand Dunes czujesz w zasadzie to samo, co w Imagination. Czy to jest bardziej, czy mniej chemia? Nie wiadomo. Jednak wygląda na to, że nie jest to aż tak trudny do podrobienia pomysł. No... chyba że Zara płaci kasę za dobre recepty i stąd wie, jak to zrobić. Bo sam przewodni akord wciąż jest dość oryginalny. I w zasadzie należący do LV.
I tutaj mam trzeciego zawodnika. Nie żebym szukał klonów Imagination jakoś zawzięcie.

Athena Zeno

Znając oryginał od razu wiesz, że to ten zapach: Imagination. I - w odróżnieniu od oryginału - mnie osobiście od razu wkurwia nuta nazwana "citron". Reaguję na nią trochę podobnie, jak na markę "Citroen" reagują miłośnicy samochodowych youngtimerów: "tylko nie Citroen". Jednak reszta nut w Athenie zgrywa się nad wyraz zgrabnie. Po kilku minutach to już bardzo ciekawy, nieofensywny swieżaczek. Poza tym ma naprawdę imponującą projekcję. I mimo, że z każdą minutą oddala się coraz bardziej od oryginału, to w moim mniemaniu staje się ciekawszy. Uzyskuje jakiś większy wymiar, wciąż pozostając w tym klimacie.

Projekcja oraz trwałość LV to legenda. Trzy dni na ubraniach itd. W przypadku Atheny jest to kilka godzin projekcji powyżej 1 metra, a potem to już do rana, ale troszkę bliżej skóry. I Athena jest przede wszystkim bardziej naturalna, bliższa żywej istocie. LV w porównaniu pachnie jak świeżo rozpakowana chińska zabawka. Athena Zeno to prawdziwe perfumy.

I w tym momencie nie sposób mi nie wspomnieć o Taif al Emarat - T12 - bo w tę właśnie stronę ucieka Athena Zeno. A Taif to znowu troszkę w stronę Aventusa oraz bardziej iglastych klimatów. I tak się ganiamy z kąta w kąt w tym swieżaczkowym światku.
T12 niestety dość krótko trzyma i niezbyt dobrze projektuje. Stąd, w kategorii "jak najdalej od Imagination", the winner is: Athena Zeno.

...i wciąż nie czuję prawdziwej herbaty. Za to Dunhill - Matcha Meditation jest dla mnie jak picie prawdziwego naparu - tyle, że zielonego. Za 3zł/ml. I bądź tu mądry.

#perfumy #recenzjeperfum
saradonin_redux

Kolego, polecam Vi et Armis XD

Nie no serio, wyraźny lapsang souchong.

dziadekmarian

@saradonin_redux Dziękuję, spróbuję!

Zaloguj się aby komentować

Szanowne Pachnące Towarzystwo!

Myślę, że od ostatniego #conaklaciewariacie już każdy z Was "wzbogacił się" o minimum trzy flakony lub co najmniej dziesięć odlewek. Proszę się chwalić

Ja proszę Państwa mam dziś niewątpliwie przyjemne spotkanie z Ormonde Jayne - a jest to Nawab of Oudh Intensivo. Otwiera się naprawdę soczyście - tak właśnie, jak na załączonym obrazku. Róża dołącza do zapachu po kilku chwilach i przez kolejną godzinę kroczek po kroczku stara się zdominować całość, jednak jej się to nie udaje. Zapach zmienia się przechodząc trzy ciekawe, przyjemne fazy. Oudh to może niekoniecznie tam czuć. Jednak polecam sprawdzić tym, którzy lubią gęste i nie przesłodzone uniseksy.

Miłego wieczoru/ra!

#perfumy
c6031f04-e26b-4eb7-9b2f-a33d2e7520c5
pedro_migo

@dziadekmarian Khaltat HOB Sultan - pudrowy irys skontrowany soczystą, dżemową różą z dodatkiem drzewnego i lekko technicznego oudu. Chyba najlepszy zapach ze stajni Khaltat, choć przyznam, że brakuje mi w nim tego czegoś.

testowy_test

@dziadekmarian Tom Ford Ombre Leather, co prawda dziś odbieram go inaczej niż jak go poznałem kilka lat temu ale to nadal świetny zapach

Zaloguj się aby komentować