Miało być o Santalum album, wciąż jednak wiem za mało. Ale w zasadzie to będzie blisko.
Ghawali - Al Bariq Oud
Przegapiliśmy. Jeden z moich ulubionych dealerów na tagu, perfumowy Al Capone przestrzegał, że zaraz odda to niemcom za bezcen. I prawie wziąłem, bo po pierwszej aplikacji z tego samego flakonu nie miałem złudzeń. Ale pomyślałem sobie: a dobra, sprawdzę jeszcze raz. I efekt był - w porównaniu do tej pierwszej aplikacji - taki sobie... Coś zaczęło dusić, coś śmierdzieć. "Nawet tego dekantu nie wypsikam" - pomyślałem.
No i jak już się sprzedał, to za chwilę wymyśliłem, że szkoda. Bo oto nadszedł taki chłodny, pochmurny dzień, a ja byłem w trakcie jakiejś dramatycznej transformacji olfaktorycznej, gdzie żaden ze stu dekantów mi nie pasował, więc sięgnąłem po Ghawali. I ten skurwiel zrobił mi dzień.
Kilka dni później użyłem go jako "no brainer". I pożałowałem. Poczułem się, jak śmierdziel wśród normalnych ludzi. Było bardzo ciepło tego dnia.
To, z której kończyny Al Bariq Oud Ci przypierdoli, jest ściśle związane z pogodą. Tyle wiem po pięciu aplikacjach. Są to najbardziej kontrowersyjne perfumy dla mnie. Nie jest to poziom Amirów, gdzie dobrze wiesz, co Cię czeka i z czym masz sobie poradzić. W tych perfumach coś, co lubię dziś, jutro może mnie wkurwić. Szczerze: nie do końca rozumiem swój ambiwalentny stosunek do tej substancji. Ale może to być wynikiem spektakularnej bitwy dwóch legendarnych składników, ktorej rezultat jest ściśle związany z temperaturą otoczenia.
No ale opiszmy "dziś". Skurwysyński, błogosławiony Oud w otwarciu. Zwierzęcy - jednak nie aż tak oborniczy, jak w Amirach. Ma jakieś mleczno-czekoladowe i kremowe niuanse. Siedzę w nim przez te 5-10 minut i w sumie to delektuję się - przy czym jest ta myśl, że może nie do ludzi z tym. Bergamotka i neroli w otwarciu? Nawet o tym nie myślę. Jest tylko ten kremowy oud.
Szukam zatem czerwonych owoców. Myślę o borówce brusznicy (północ Szwecji - trochę czasu tam spędziłem. Znam zapach borówkowego lasu). To nie to. Szukam szukam. I w pewnej chwili udaje mi się znaleźć w tej drzewno-kremowej gęstwinie to, co od dziecka mam wryte w DNA z racji przynależności do regionu. Malina. I teraz już znawcy rolnictwa zgadną, że pochodzę z Lubelszczyzny, gdzie maliny ma każdy.
Jednak ta malinka odcina być może 5% z całego ciastka. Tu niepodzielnie rządzi oud, z czasem coraz bardziej i bardziej zmiękczany sandałową kremowością. I szczerze: nie wiem, gdzie kończy się Arab a zaczyna Hindus. W tym zapachu nie rozróżniam granicy między oudem a sandałowcem. Jest to tyleż genialny, co kontrowersyjny, ultra kremowy mariaż tych dwóch składników.
Róża i szafran w tej kompozycji kompletnie się dla mnie nie liczą. Nie zgadlbym ich, nie widząc nut. Miękkość i nasycenie duetu oud/sandalwood odwraca uwagę od niuansów. W moim mniemaniu Al Bariq Oud nie da się porównać do niczego innego.
Mój odbiór tego zapachu jest ściśle związany z pogodą. Najbardziej lubię go w takie właśnie dni/wieczory: +10/-1°C. Ta temperatura trzyma zwierza w oborze na tyle, żeby dało się uświadczyć tego kremowego sandałowca w słusznej proporcji. Bo naprawdę potrafią razem zagrać świetną melodię.
Żadne perfumy nie wzbudziły we mnie dotąd aż tak ambiwalentnych odczuć. Siedzę teraz otoczony tym zapachem (a w zasadzie jego pięknym, kremowym drydownem), słucham niszowego country (Hellbilly - Hank Williams III, The Last Knife Fighter itp.) i nie chcę iść spać.
To mój pierwszy perfumowy love/hate. Z niczym innym mi się to nie przydarzyło - do tej pory.
8,5/10.
#perfumy #recenzjeperfum
@dziadekmarian tak samo mam z Al Abiq Oud który potrafi zabić ale potrafi rozkochać. Jak chcesz to CI odleję na smaka
@Qtafonix Ach, chętnie przy jakichś zakupach przypomnę się. Na smaka to ja bym wszystko kupił;)
Wspaniale opisane. Mialem doslownie tak samo z tym zapachem. Pierwszy kontakt to byla milosc, drugi takie cos mi tak nie pasowalo. Ogolnie zgadzam sie ze najlepiej sprawdzal sie o dziwo jak bylo chlodniej niz cieplej. No i trzeba przyznac ze kremowy/aksamitny jak nic innego. Do tego skladniki graja jakos tak inaczej niz wszedzie indziej xD Dla mnie to ta sama polka co Hind Al Oud.
Co tu się odjebało, że chłop o 2 w nocy araby recenzuje XD
@saradonin_redux Nikt dupy nie zawracał, rury w budynku poszły spać i tak wyszło;)
Zaloguj się aby komentować