#zafirewallem

27
1308
Wrzucam na prędkości bo zaraz mecz.
Niech wygra lepszy, a dzisiejsze #naczteryrymy sponsoruje miasto Lublin

Temat: W kinie w Lublinie

Rymy: Sali - trzymali - fotela - cholera

Powodzenia!

#naczteryrymy #zafirewallem #poezja #tworczoscwlasna

Zasady:

- Układamy cztery wersy, lub wielokrotność jeśli ktoś ma ochotę.
- Każdy wers musi kończyć słowem zadanym przez OPa dokładnie w tej kolejności, która jest we wpisie.
- Rymowanka powinna, przynajmniej luźno, nawiązywać do tematu zadanego przez OPa.
- Zwycięża osoba, która kolejnego dnia do godziny 20 zdobędzie najwięcej piorunów.
- W nagrodę wymyśla nowe zadanie, czyli temat oraz rymy i publikuje do godz 21 nowy wpis
- Trzeba pamiętać w nowym wpisie o społeczności

Zaloguj się aby komentować

Hejto Detective Squad

Wcześniejsze odcinki są pod tagiem #hejtodetectivesquad
Niżej dodam linki do wszystkich odcinków.

---------------------------------
DZIWNY TROP

Byliśmy w drodze do jedynej osoby, która mogła nam pomóc. Światła migotały gdzieś we mgle, rzucając cienie na mokry asfalt, jak duchy przeszłości, które nigdy nie odpoczywają. Rozmyślałem nad zdaniem z notatnika Paszy: "Wiedzmy poza tym, że są one naszą własnością, lecz nie stanowią części naszej jaźni." Mocne słowa, dające do myślenia, zwłaszcza w mieście, gdzie granice własności i tożsamości były równie mętne jak ta noc.

Dotarliśmy do celu, do obskurnej kamienicy, której wrota wyglądały, jakby nie znały ciepła oliwy od dekad. Przeszliśmy przez ciasny korytarz, gdzie wilgoć i pleśń walczyły o dominację, aż stanęliśmy przed drzwiami oznaczonymi wyblakłym numerem 13. To tutaj mieszkała osoba, która mogła nam dostarczyć odpowiedzi.

Gdy je otworzyliśmy, duszny powiew powitał nas niczym duch przeszłości, pokazując jak musi się czuć cebula z rosołu, gdy zapomniała o rocznicy ślubu kościelnego. Powietrze było ciężkie od wilgoci, jakby ktoś wycisnął całą mgłę z bagien Hejto City i upchnął ją w tych czterech ścianach. Tapety, kiedyś pewnie zielone, teraz wyglądały jak stare, spleśniałe książki, gotowe do rozpadu przy najdelikatniejszym dotyku. Wszystko tu było jak zły sen, z tych, które nawiedzają cię w środku nocy, przypominając o błędach z przeszłości.

Okna były zasłonięte tekturą, co dodawało wnętrzu jeszcze bardziej przygnębiającego wyglądu. Wyobraziłem sobie, że gdyby te ściany mogły mówić, to pewnie szeptałyby tajemnice tego człowieka, a ich głosy brzmiałyby jak symfonia Beethovena grana na fujarce z papieru. Podłoga trzeszczała pod naszymi stopami, a każde skrzypnięcie przypominało ostrzeżenie, że zbliżamy się do czegoś, czego nie powinniśmy widzieć.

Na środku pokoju, w tej całej plątaninie wilgoci i cieni, siedział on - Komarnanan. Były policjant, który teraz wyglądał bardziej jak wspomnienie niż żywy człowiek. Jego ciało, choć humanoidalne, miało coś niepokojąco owadziego. Długie, cienkie kończyny i ta charakterystyczna rurka gębowa, która drgała przy każdym jego oddechu. Kiedy nas zobaczył, odruchowo zaczął ją prostować, jakby przygotowywał się do wywiadu z dawno niewidzianymi kolegami z pracy.

Jego oczy, wielkie i błyszczące z segmentami, jak małe czarne lusterka, śledziły każdy nasz ruch. Było w nich coś, co mówiło, że ten komar widział więcej, niż ktokolwiek powinien. Jego ubranie, choć kiedyś pewnie eleganckie, teraz wyglądało jakby przeszło przez wojnę. Były to resztki munduru, które wciąż trzymały się na jego wątłej sylwetce, przypominając o jego dawnych czasach jako stróż prawa.

Komarnanan otworzył usta, a jego słowa brzmiały, jak cichy, jednostajny dźwięk, jakby bzyczenie komara. Zrozumieliśmy, że komunikacja z nim nie będzie łatwa, ale w tej pracy nic nie jest proste. 

- Maxi Komarnanan, dla przyjaciół Komar, dla kochanek Maxi, a pies mi mówi hau. Do usług. 
- Słyszeliśmy, że możesz nam pomóc w pewnym śledztwie. Chodzi o komendanta Owcena. 
- Ooo panowie. - Powiedział, lekko drgając. - W kujawiaki się nie bawimy. Sru do celu, nawet jak mowa o tak potężnej postaci. 
- Czas nagli, a śledztwo stoi w martwym punkcie. 
- Rozumiem. Myślę, że mogę pomóc... Bzzzt whoOoop, mmm... - Komar znowu prostował rurkę - Nutka podniecenia. Panowie powinni wpadać częściej. 
Czosnek spojrzał na niego podejrzliwie. - Co ty właśnie zrobiłeś? 
- Zassałem emocje. Sam nie jestem w stanie ich odczuwać, dlatego bazuję na... Powiedzmy zewnętrznych bodźcach. 
Smok zwrócił się do mnie. - Komar emocjonalny. Czytałem o nich, jako kijanka. Cholernie rzadkie i niebezpieczne. 
- A tam od razu niebezpieczne. - Odparł Komar, machając ręką. - Panowie usiądą. A tak w ogóle, słyszeli koledzy o trollach w Hejto City? Przebrzydłe kreatury, a niektóre to udają kobiety!
- Trolle? - Zapytałem unosząc brew.
- Trolle! - Powiedział gorliwie. - Wszędzie! Moja teoria jest taka, że to właśnie przez nich znikają mieszkańcy.
Czosnek zaśmiał się cicho. - Chyba wiem, dlaczego wyleciałeś z policji...
- O nie, nie. - Odpowiedział szybko Komar. - Jestem porządnym komarem, wyleciałem po skandalu obyczajowym.
- Za dużo ssania? - Zapytałem z przekąsem.
- Natury nie oszukasz kolego. Gdyby mnie tam nie chcieli, to by zamykali za sobą drzwi.
- Gdzie?
- W toalecie.
- Siłą rzeczy to raczej miejsce "prywatności".
- To czemu inni chodzili tam parami?! Tylko komar wyłączony. Potem dają kartkę do podpisu, że dla firmy lepiej, że z własnej woli odchodzę. - Komar prostował rurkę. - A byłem tak blisko... 
- Sprawy z trollami?
- To też...
Westchnąłem ciężko. - To możesz nam pomóc, czy nie?
Komar przymrużył ślepia, a jego rurka zaczęła drgać. - Zaczekajcie.

Komarnanan pofrunął pędem w stronę małej biblioteczki, gdzie przechylił jedną z ksiąg. Usłyszeliśmy cichy klik, a zza regału wyłonił się ukryty schowek. Mężczyzna zręcznie wyjął z niego klucz i nie tracąc czasu, pofrunął do starego telewizora. Tam, przy pomocy klucza, otworzył kolejny pojemnik, wyciągając następny klucz. Tym razem skierował się do otwartej kuchni. Ostatnim kluczem otworzył zamrażalnik w lodówce, a w środku ujawniony został sejf. Moje sowie oczy wyłapały kod - 2137. Warto zapamiętać, bo może się przydać.

Z sejfu Komarnanan wyjął kilka notatników, wybrał jeden i zaczął go przeglądać namiętnie, jakby szukał skarbu. Nagle zatrzepotał skrzydełkami i krzyknął z podnieceniem, a jego rurka wyprostowała się jak struna.

- Mam trol! Znaczy trop!
Spojrzałem na Czosnka - Jak wróci tu z teorią o Trollach, to nie ręczę za siebie...
- Komar-Man dużo słyszy. Tym razem nie trolle, ale blisko. Jonas Atomówka.
Próbowałem sobie przypomnieć. - Brzmi znajomo...
- Oficer policji, który zachęcił Owcena do powrotu, sam zaginął dwa tygodnie wcześniej. Znałem go. Wrócił odmieniony, przestał się odzywać. Wiek bliżej nieokreślony, status, nieznany... O, miejsce zamieszkania jest. Worcester 69, mieszkanie numer 5.
Czosnek zmarszczył czoło. - Przecież to adres Pachy.
Zastanowiłem się na chwilę. - Czekaj, jak nazywał się ten sąsiad, który nam powiedział o tym, że ona w ogóle nie zniknęła?
Czosnek zbladł. - Jonas...
Komarnanan zaczął drżeć z ekscytacji. - Bzzzt whoOoop, ooo, a to nowe. W smaku przypomina cynamon. - Zaczął mlaskać, jak osoba testująca smak wina. - Komuś jest gluuuuuupio.

Spojrzeliśmy na siebie, a w powietrzu unosiło się uczucie, że stoimy przed naszym przełomem. Ta sprawa nabierała tempa, a my byliśmy tylko pionkami w grze, rozgrywanymi przez siły Owcena. Podczas wychodzenia z jego mieszkania rzuciłem pytanie, które mocno zmieszało naszego gospodarza.

- Tak w ogóle kto jest odpowiedzialny za Hejto City? Kto tu rzadzi i kto mianował Owcena komendantem?
- Panowie nie wiedzą? - Zapytał z ironicznym uśmieszkiem.
- Nie.
- To dobrze, bo ja też nie powiem. - Odparł szybko Komarnanan - Jeszcze mi życie miłe. Konie się zezłoszczą i skończy się bzykanie.
- Konie? Jakie konie? - Zapytał Czosnek, marszcząc brwi.
- Żadne, do widzenia! - Komar odleciał ku drzwiom, by nas wyprosić. - Ubera ktoś zamówił do Świebodzina. Zatrzymamy się w polu i skasuję podwójnie. Pewnie jakiś frajer się natnie. Ooo. Francuz. Znaczy ma hajs. To potrójnie będzie. Panowie czują? Zapach pinądza. 
Westchnąłem ciężko. - Czas na nas, Smoku. Mamy adres, mamy trop. Śledztwo nie poczeka.

Czosnek kiwnął głową i ruszyliśmy w stronę ulicy Worcester 69.

CHWILĘ PÓŹNIEJ...

Drzwi mieszkania numer 4 otworzyła nam kobieta, której rysy twarzy i fryzura przypominały w jakiś sposób sikorkę. Miała delikatnie zakrzywiony nos, małe, błyszczące oczy, które ciągle błądziły, jakby szukały czegoś w powietrzu, oraz krótkie, poszarpane włosy, układające się w sposób przypominający pióra. Jej pierwszą reakcją były drgawki, jak u spłoszonego ptaka, ale po chwili uspokoiła się i spojrzała na nas nieśmiało. Jej ubranie było proste i nieco znoszone – stara, wełniana sukienka w lazurowo-białym kolorze, która podkreślała jej kruchą sylwetkę. Na ramionach miała narzucony sweter z widocznymi śladami łatania, a na stopach nosiła miękkie, filcowe kapcie, które ledwie wydawały dźwięk, kiedy się poruszała.

Mimo że początkowo wydawała się przestraszona, w jej oczach można było dostrzec iskierkę ciekawości i determinacji, jakby była gotowa stawić czoła nieznanemu, choćby z delikatnym drżeniem rąk.

- Panowie Jehowi?
- Nie... - Kobieta w nerwach szybko chwyciła mnie za rękę, jakby pokazując, że musimy zachować dyskrecję.
- Tak, tak, przyszliśmy pogadać o... - Spojrzałem na Smoka, kompletnie nie wiedząc o czym oni gadają, bo zawsze jak przychodzili gasiłem światło i udawałem, że mnie nie ma w mieszkaniu.
- Jehow. - Odparł z pewnością Smok. - To bardzo sławny bóg. 
Mrugnąłem pokazując, że rozegrał to po mistrzowsku. - Mamy dla pani broszurkę, o tutaj. - Podałem jej zagubiony notes. - Wróbelki ćwierkają, że znajdują się w niej informacje, które ktoś mógł zgubić.
- Ach tak! - Kobieta chwyciła za długopis i zaczęła pisać, to był znak dla Czosnka, żeby kontynuować.
- Tak, proszę pani. - Zaczął Smok, podchodząc bliżej. - Jehow to bóg, który podróżuje po świecie, naprawia wszystko, co zepsute. Kiedy masz zepsuty ekspres do kawy, wystarczy, że pomodlisz się do Jehowego, a on przyjdzie i go naprawi.
Kobieta spojrzała na niego z niedowierzaniem. - Naprawdę? A co jeszcze potrafi? - Niby była w niebezpieczeństwie, a zabiła mu ćwieka bez wahania tym pytaniem.
- Jehow naprawia wszystko. - Odpowiedział Smok, uśmiechając się szeroko. - Lodówki, telewizory, nawet złamane serca. I co najważniejsze, jednocześnie parzy herbatę i kawę.
Kobieta oddała notes, od teraz przez krótką chwilę rozmawialiśmy tekstowo, a Smok opowiadał o Jehowim.

- Nie mogę z nikim rozmawiać, ktoś zawsze patrzy. To wina Owcena, on stoi za zaginięciami!
- Możesz nam pomóc?
- Nie wiem jak, trzymał mnie cały czas w piwnicy. Kazał robić rzeczy...
- Jakie? - Kobiecie napłynęły lekko łzy do oczu i wiedziałem, że lepiej tego nie drążyć. - Coś więcej pamiętasz?
- Owcen wszędzie nosił ten notes, w nim pewnie znajdziesz wskazówki. - Kolejny ćwiek, tym razem w moim kierunku. 
- To nie jest twój notes?
- Nie. Musimy kończyć, bo zaraz Jonas zacznie coś podejrzewać.
- Będziesz bezpieczna?
- Gdyby chcieli mnie zabić, już by to zrobili.

- Jechow jest także ekspertem w odnajdywaniu zaginionych skarpetek i potrafi rozplątać kable za jednym dotknięciem. Nawet najbardziej skomplikowane węzły nie mają z nim szans.
- Wspaniałe. - Szepnęła kobieta, kończąc rozmowę.
Wychodząc, usłyszałem, jak Umita mówi do siebie - Jechow... muszę o nim więcej poczytać.

Za drzwiami otworzyłem notes jeszcze raz, szukając rzeczy, które przegapiłem myśląc, że należał do Paszy. Na ostatniej stronie widniał dziwny napis. 

"Świątynia Pająka"
"B.O."

---------------------------------
Temat muzyczny odcinka: ANSWERS NEEDED

Odcinek miał być o Czosnku i Oil-Ren City, ale to bardziej pasuje do przyszłego sezonu. Zakończenie tego powie wam dlaczego. No i z biegiem czasu idziemy w mniej śmieszkowe tereny. Tak jakoś seria poważnieje.

Wyjaśnienie prostowania rurki jest TUTAJ , a wyznanie o zapomnianej rocznicy TUTAJ .
Ściana tekstu, jak ktoś dotrwa, to podziwiam. Hasło to "Owca pracuje dla KGB". xD

---------LISTA ODCINKÓW---------
01 UMITA DAMA
02 WODNA KRÓLOWA
03 DAVID ENTROPIUS
04 MONGOŁ I GRZYB
05 ŚLEPY ZAUŁEK
06 DZIWNY TROP (To ten obecny)

EXTRA:
ORIGIN Wodzianki pięknie napisany przez @Wrzoo

Piękna animacja o SOWENIE wykonana przez dream team @UmytaPacha , @DiscoKhan i @ErwinoRommelo .
Seria After Dark od @ErwinoRommelo , ale tu to ja nie wiem jaka jest chronologia. xD
@Okrupnik też zaczął swoje ORIGIN STORY o Walterze z Sulejówka i zobaczymy jak to się rozwinie.
---------------------------------
#zafirewallem #tworczoscwlasna #owcagate
b977a607-3193-412d-a6a6-182b97dbc2d5
15323cb6-f2a5-4a72-b3be-13c7b6618766

Zaloguj się aby komentować

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
No ten no, jakby Wam tu powiedzieć ( ͡° ͜ʖ ͡°) #diriposta w XXXIII edycji #nasonety

Fanatyk

Ten granulat żem przetrawił
I siem prawie nim zadławił 
Staw opuszczam w jednej chwili 
Byście sami się kisili
Bo to z gównem jest ten basen
Nie udławcie się nim czasem 
Płyńcie więc w pustkę bezdenną
Czy też raczej w dupę ciemną 
Powiem teraz bez skromności
Patrzę na Was już z litości
Na te Pachy, Smoki, Sowy 
Każdy grubas jednakowy 
Zatem ja bez większych przyczyn 
Sram Wam w zbiornik, tłum skowyczy
Wrzucam z dupy parę gaci
Grube ryby adresaci!

#zafirewallem #tworczoscwlasna
3460ac13-1f82-496e-a50a-10a33c30da17
09881e7d-d61b-45d9-8fda-c3e2c521a6fd
9154db50-82af-47c5-8e86-8039bbf22ff8

Zaloguj się aby komentować

Wrzucam raz jeszcze, przepraszam za zamieszanie!

temat: sprzątanie zabawek

Rymy: czołgiem - łopatą - tatą - bogiem

Powodzenia!

#naczteryrymy #zafirewallem #poezja #tworczoscwlasna

Zasady:

- Układamy cztery wersy, lub wielokrotność jeśli ktoś ma ochotę.
- Każdy wers musi kończyć słowem zadanym przez OPa dokładnie w tej kolejności, która jest we wpisie.
- Rymowanka powinna, przynajmniej luźno, nawiązywać do tematu zadanego przez OPa.
- Zwycięża osoba, która kolejnego dnia do godziny 20 zdobędzie najwięcej piorunów.
- W nagrodę wymyśla nowe zadanie, czyli temat oraz rymy i publikuje do godz 21 nowy wpis
- Trzeba pamiętać w nowym wpisie o społeczności

(Pamiętałam o społeczności)

Zaloguj się aby komentować

To co ważne

"Choćbym bólem zachodził i ciałem dawał się przygnieść,
Choćbym miał trudności w życiu wagonów ilości,
I choćbym szurał obecnością po dnie otchłani, dziury w mym sercu,
To sił zawsze starczy, motywacji się znajdzie a świat dopomoże
Bym mile wieczor spędził."

#glosotchlani #wiersz #tworczoscwlasna #zafirewallem

Zapraszam na tag głos otchłani

Zaloguj się aby komentować

Osoby spod znaku #latonapierdalaj uprasza się o zachowanie podczas lektury zimnej krwi, a nie gorącej głowy

Letni sen o zimie

Upał dzisiaj prawie mnie zabił,
Za to śnieg… by mnie wybawił!
Bo widzicie, moi mili,
Ile byście nie mówili,
Zamienię żaru ten wolumen
No i nadmiarowy lumen,
Na aurę chłodną, przewiewną,
Gdy w kominku trzaska drewno.
Jest to mała niedogodność,
mróz i szadź, i ośnieżoność,
Lecz doznaję ja odnowy,
Patrząc na szron ażurowy.
I w tym tyle jest słodyczy,
Woda na herbatkę syczy.
I choć wyście tu nie radzi,
Co mi na kto poradzi?

#diriposta #nasonety #zafirewallem
DiscoKhan

@moll karna codzienna, godzinna sesja w saunie przez pół roku za szerzenie zimowych herezji!


A herbatka w lato też jest spoko :PP

UmytaPacha

@moll idealnie, a miłośnicy lata do kołchozu

CzosnkowySmok

Prosta sprawa słuchaj pani

Zrób lodówkę w wielkiej skali

Klima to jest rozwiazanie

Na upałów sprawowanie

Zaloguj się aby komentować

Przepraszam za spóźnienie, już odpalamy #naczteryrymy w kawiarni #zafirewallem.

Temat: Klasztor benedyktynów
Rymy: praca - pisanie - owca - skrobanie

Zasady:

- Układamy cztery wersy, lub wielokrotność jeśli ktoś ma ochotę.
- Każdy wers musi kończyć słowem zadanym przez OPa dokładnie w tej kolejności, która jest we wpisie.
- Rymowanka powinna, przynajmniej luźno, nawiązywać do tematu zadanego przez OPa.
- Zwycięża osoba, która kolejnego dnia do godziny 20 zdobędzie najwięcej piorunów.
- W nagrodę wymyśla nowe zadanie, czyli temat oraz rymy i publikuje do godz 21 nowy wpis
- Trzeba pamiętać w nowym wpisie o społeczności
psalek

Kopiowanie książek to syzyfowa praca

Niby to takie zwykłe pisanie

Lecz gdy po klasztorze się przejdzie owca

Znów będzie kleksów skrobanie

splash545

Klasztorne schronienie, modlitwa i praca

Spokoju szukanie przez wspomnień pisanie

Od strasznej przeszłości chciał odciąć się Owca

Lecz znów na ścianie słyszy rosoch skrobanie

Dziwen

Jak zwykle nie wiem, czy to ma sens.


KARTKA Z ŻYCIA MNICHA

U benedyktynów zawsze jest jakaś praca,

Przeważnie modlitwa, rzadziej pisanie,

Warzenie mikstur, olejów, uprawa jałowca,

I bym zapomniał, pergaminu skrobanie.


Nie jest to ciężka wybitnie praca,

Niczym wielkim, kilku słów spisanie,

Mięsko i tak często przyniesie łowca,

Tylko tego pergaminu męczy skrobanie.


Że uszlachetnia wszak wiadomo praca,

Jakiejś kluczowej księgi przepisanie,

Tym razem na obiad będzie świeża owca,

Pergamin się skończył, a z nim skrobanie.


Czasem przyjemność, nie tylko praca,

Zaczekać może wieczne ksiąg pisanie,

Bo kupiec przyniósł nasiona kakaowca,

Efektem klasztornego funduszu oskrobanie.

Zaloguj się aby komentować

Powiedziało się A, to trzeba powiedzieć beeee...

Kawiarenkowe #hejtopiwo / #hejtosoczek / #hejtowoda w Warszawie!
Data: 27 lipca, czyli sobota za 2 tygodnie
Godzina 18:00.
Miejsce: wciąż trwa szukanie jakiegoś klimatycznego lokalu, będę dawał aktualizację, ale najpierw...

Poproszę o jednoznaczne deklaracje obecności w komentarzach osoby, które zaznaczyły tę opcję w ankiecie:
@Yes_Man , @macgajster , @KatieWee , @CzosnkowySmok , @Wrzoo , @splash545 , @ErwinoRommelo , @Modrak

Niemniej to nie oznacza oczywiście, że ta lista się zamyka do tego grona osób, zapraszamy wszystkich, szczególnie czynnych bądź biernych uczestników naszej Kawiarenki #zafirewallem - też proszę o deklarację w komentarzach

Jak będę miał listę osób, to będę wiedział, jak duży stolik rezerwować

I tak, z przykrością oznajmiam, że niestety wybraliście taki termin, który mi nie odpowiada xD Ale nie szkodzi, będzie motywacja, żeby zorganizować coś nowego, np. w domu @moll albo u @UmytaPacha

Dziękuję za uwagę i pozdrawiam Podziękowania również dla @entropy_ za, ekhm, piękny plakat

#owcacontent <- dla zablokowania moich treści

-----
Edit: @UmytaPacha zaprasza na poprawiny: "zapraszam wszystkich chętnych do mojego wynajmowanego pokoju xd" - chętni proszę się do Niej zgłaszać
4ac5de69-ade9-4e04-92b7-b8ca5503ba18
Dudleus

Popatrzyłem pociągi i nie będę miał jak wrócić bo ostatni 20:20 to na godzinę mógłbym wpaść. Autem nie chcę jechać bo to z 100km w jedną stronę.

Modrak

@bojowonastawionaowca będę!!! Ale fajnie 😀 Szkoda, że Ty nie dasz rady. A co do miejsca, to serio nad Wisłą mogłoby być super i nic nie trzeba by było rezerwować.

Enzo

Ile was tu jest z wwy? Być może bede tam mieszkał za jakiś czas to bede z wami wychodził.

Zaloguj się aby komentować

Nasz konkurs #nasonety obchodzi właśnie 33 edycję, więc wszedł w wiek chrystusowy. Niektórzy wtedy się staczają, inni zmieniają swoje życie na lepsze. Różnie to bywa, kwestia podejścia. ¯\_(ツ)_/¯
W każdym bądź razie przy tej okazji chciałem uhonorować naszego zbawcę i Pana Briana wierszem #diriposta :

Jego żywot

Czyż nie Brian wszystkich zbawił?
Tego nie wiem, lecz ubawił
Choć do krzyża go przybili 
On tam śpiewa a nie kwili 
Bawił nas przez szereg scen
Lecz daleko mu od zen 
Jest skazany na śmierć pewną 
Ale chociaż bardzo śpiewną
Dzięki swej przynależności 
W ramach pełnej gotowości 
To Judejski Front Ludowy
Zrobił czyn bardzo bojowy 
Spuścił oddział swój ze smyczy 
Każdy z nich teraz skowyczy
Bo zgineli ci kamraci
A Rzymianie to są kaci 

#zafirewallem #tworczoscwlasna #poezja
ErwinoRommelo

Wy macie jakieś insider info??? Di proposta pare godzin temu a juz wysyp sonetów.

DiscoKhan

@splash545 na tego dajcie dwa pioruny!

Wrzoo

@splash545 ale Ci ten sonet zgrabnie wyszedł! będę musiała film nadrobić, bo nigdy nie miałam okazji obejrzeć :D

Zaloguj się aby komentować

#diriposta w ramach bitwy #nasonety

Trigger warning: przemoc rodzicielska

***

Zobaczysz, jak sama będziesz mieć dzieci!

Za moich czasów każdy ojca sławił
Wielbił jak Boga, prosił, by go zbawił
No patrz, mnie przecież co rusz pasem bili
A zbiwszy, przeklinali od debili

Grozili, że wywiozą na pole, hen
Porzucą na pastwę czarnej Wołgi hien
Tatko też rzucał obelgą klątewną
Choć czasem nazywał mnie swoją królewną

I cóż, że mam przezeń w sobie lękliwość
Że wychodzi gniewność i nadwrażliwość
Że charakter po nim mam wybuchowy
Wrogość i żal, problem alkoholowy

Takie były czasy, pełne goryczy
Dziecko zostaw samo, niech się wyryczy
Niech się nauczą ci mali frustraci
Że świat to ich wróg, a rodzice - kaci

#zafirewallem
Wrzoo userbar
splash545

@Wrzoo bardzo trafnie poruszony temat

Edit. A no i ekspresik

bojowonastawionaowca

Pani @Wrzoo jak zasonetuje, to nie ma we wsi

Zaloguj się aby komentować

A jednak w XXXIIII edycji zabawy #nasonety nie wystąpi pan Barańczak, ale pan Szekspir. Propostą będzie monolog Puka z zakończenia Snu nocy letniej w tłumaczeniu Macieja Słomczyńskiego. Jeżeli ktoś będzie rymował do innych tłumaczeń to docenię to także.

Jeśli duszek źle was bawił,
Sprawcie by wszystko naprawił -
Pomyślcie, że wszyscy śnili, 
Gdyśmy tutaj z wami bawili,
A marny obrazek ten
To po prostu był wasz sen.
Więc nie patrzcie z miną gniewną,
Naprawimy rzecz na pewno.
Klnę się na Pucka uczciwość: 
Jeśli znalazł ktoś zelżywość,
Wynajdziemy sposób nowy,
By zamilkł język wężowy;
Lub "Puck łgarz" niech każdy krzyczy.
Dobrej nocy on wam życzy,
Kto zaklaszcze ten nie straci,
Robin pięknie wam odpłaci.

Zasady wyłaniania wygranych wymyślę po drodze, proszę się nie stresować;)
#diproposta #nasonety #zafirewallem
bojowonastawionaowca

@KatieWee to ja może jednak napiszę, żeby się nie narazić na gniew Pani @KatieWee

Zaloguj się aby komentować

Moi Drodzy!

Jest piątek, a więc czas na zamknięcie kolejnej, XXXII już edycji zabawy #nasonety w kawiarni #zafirewallem ! Czynię to właśnie publikując ten wpis, który stanowi #podsumowanienasonety .

Żeby zachować porządek i logikę wypowiedzi, zacznę od przypomnienia utworu di proposta, którym w tej edycji było czternaście pierwszych wersów utworu (kawałka?) Ja to ja zespołu Paktofonika. Można je znaleźć tutaj, w tym oto wpisie . Oprócz utworu di proposta znajdują się w nim też zasady, które obowiązywały w naszym układaniu w poprzednim tygodniu.

Właśnie. W kwestii zasad. Tutaj nastąpiła pomyłka, bo ogłaszając tę XXXII edycję, moim zamiarem było zmusić uczestników do używania synonimów wykorzystując fakt, że zwyczajowo nikt nie chce zostać w naszym konkursie zwycięzcą. Wobec powyższego chciałem przyznać zwycięstwo osobie, która użyje najwięcej liter „a” – wszak jest to bodaj najpopularniejsza litera w języku polskim! Napisało mi się jednak tak, jak mi się napisało (czyli błędnie, że jednak najmniej), niech więc zostanie tak jak jest, chociaż jest błędnie. Przy okazji wyjaśniam jeszcze jedną wątpliwość, która gdzieś tam się pojawiła: litery „a” będę liczył łącznie z tytułem (bo bez tytułu to byłby remis i trudniej byłoby mi wyłonić zwycięzcę).

Do XXXII edycji konkursu #nasonety przystąpili:

@splash545 z wytworem Ogar 52 litery „a”;
@moll z wytworem Wyobraźni – 47 liter „a”;
@George_Stark z wytworem Egzamin z Przygotowania do życia – 42 litery „a”
@Wrzoo z wytworem Pleszko, błagam, zamknij dziób – 46 liter „a”
@KatieWee z wytworem bez tytułu – 43 litery „a”

Z powyższego zestawienia matematycznego wynika, że najmniejszej liczby liter „a” użyłem ja, czyli @George_Stark i w związku z tym powinienem być zwycięzcą. Przedkładam jednak elastyczność etykiety ponad sztywność zasad i, żeby pozostać w dobrym tonie, zwycięstwo przyznaję koleżance @KatieWee .
@KatieWee – gratuluję i przepraszam! Na przyszłość radzę jednak, choćby z przyczyn formalnych albo dla własnego bezpieczeństwa, zaopatrzać własne wytwory w tytuły.

***

No i nagrody dodatkowe:

Dla kolegi @splash545 nagroda Złotego Kagańca, ażeby to on (ten kaganiec, ale kolega też) trzymał proszki z dala od nosa, a duszy stracić nie pozwolił, nie wypuszczając jej z ciała.

Dla koleżanki @moll nagroda Matki Rymów Częstochowskich z Jasnej Góry, ażeby to rozjaśniała wokół jaźnie.

Dla kolegi @George_Stark nagroda Ogromnej Ul****gi, ażeby to ucieszył się jeszcze bardziej, że to nie on musi przygotowywać kolejną edycję.

Dla koleżanki @Wrzoo wreszcie, nagroda Złotego Buta, ponieważ kiedy przeczytałem tytuł, to pomyślałem, że ten Pleszko to jakiś piłkarz jest. Tak mi się coś skojarzyło.

***

I to by było na tyle w XXXII edycji zabawy #nasonety ! Wszystkim uczestniczącym dziękuję i gratuluję, nieuczestniczących zachęcam do uczestniczenia, natomiast zwyciężczynię, koleżankę @KatieWee , raz jeszcze przepraszam.
KatieWee

@George_Stark ( ಠ ͜ʖಠ) każdy ma prawo do popełniania błędów.


Dzisiaj na pewno pojawi się jako proposta Barańczak, bo jego tłumaczenia poetów anglojęzycznych wypożyczyłam sobie z Książnicy i cieszę się nimi bardzo

bojowonastawionaowca

@George_Stark uffff, o mały włos a byłby remis

Wrzoo

@George_Stark bardzo dziękuję, chyba z panem Peszko Ci się skojarzyło :D

Zaloguj się aby komentować

#naopowiesci #zafirewallem

Przemilczane

Na początku pojawiła się cichutka melodyjka, jak radiowy dżingiel, który potrafi zapętlić się i grać w głowie całymi godzinami. Nie potrafiła powiedzieć gdzie usłyszała ten urywek, ale to nie było przecież nic niepokojącego. Wszystkie te baby sharki i inne takie bardzo często atakowały ją nawet całymi tygodniami, więc jeszcze jedna melodyjka w głowie nie była niczym dziwnym. Z tym, że mijały już dwa miesiące, a to uparte tamparam pam pam trochę podobne do melodyjki auta z lodami do tego czasu nie zostało wyparte jakąś głupią reklamą.
Po jakimś czasie po melodyjce pojawił się szept. Próbowała usłyszeć o czym mówi głos (a może dwa głosy? a może cały chór głosów?), ale nie mogła. Zakrywała uszy rękami, zakładała słuchawki wyciszające, wkładała w uszy zatyczki - na nic. Głosy szeptały na granicy słyszalności. Czasem pytała męża albo siostrę czy coś słyszą - a im częściej o to pytała, tym częściej spoglądali na nią z niepokojem. W nocy kiedy ciszę zakłócał tylko lekki szum padającego śniegu starała się usłyszeć chociaż słowo. Przewracała się w łóżku całymi godzinami. Mąż już od dawna sypiał w gościnnym, kłócili się o wiele częściej niż zwykle. Przynajmniej gdy w końcu udawało się jej zasnąć miała całe łóżko dla siebie i nie budził jej telefon męża, w którym alarm ustawiony był na szóstą rano. Czasami mąż przed wyjściem do pracy zachodził do sypialni, gładził ją po włosach i mówił - śpij dobrze maleńka - a ona zaciskała oczy mocniej, żeby wiedział, że śpi i stara się wypocząć. Bo ten wypoczynek stał się ostatnio bardzo ważnym tematem w ich rozmowach.
-Muszę odpocząć! - krzyczało jedno.
-Ja muszę bardziej, życie z tobą jest do dupy! - wrzeszczało drugie.

Na terapii u psychologa i u psychiatry, do którego chodziła od jakiegoś czasu też uważali, że potrzebuje odpoczynku, ale nie mogła mieć spokoju słysząc ten ciągły szept. Była też u kilku innych lekarzy, ale uznali, że nie ma żadnych zmian laryngologicznych i neurologicznych, które mogłyby dawać taki skutek. Rozkładali tylko ręce.

Gdy było już naprawdę źle szła do klubów i tańczyła do upadłego. Ogłuszająca muzyka i alkohol trochę wyciszały to co działo się w jej głowie, ale mąż za każdym razem miał jakieś pretensje, jakby nie rozumiał, że to jedyne co jest jest w stanie pomóc chociaż na chwilę. Było lepsze niż jakiekolwiek lekarstwa od psychiatry.

Któregoś popołudnia gdy leżała w łóżku dochodząc do siebie po wyjątkowo udanej imprezie usłyszała w głowie jedno odrobinę głośniejsze słowo - nadzieja. Głos był dalej cichy, ale wreszcie zrozumiała choć jedno słówko i to była to jej własna nadzieja. Wyskoczyła z łóżka, ściągnęła szybko bluzkę, w której spała i nago odtańczyła taniec radości z wymachiwaniem ramionami i mnóstwem kręcenia biodrami. Jej ciało odbijało się w wielkim lustrze naprzeciwko łóżka i zobaczyła w nim, że pierwszy raz od miesięcy się uśmiecha. To cudowne! Nie oszalała! Ten głos naprawdę tam był i odzywał się do niej!

Przez wiele następnych tygodni nasłuchiwała tych pojedynczych słów, reszta dalej tonęła w szepcie. Często ten miękki, głęboki kobiecy głos powtarzał to samo - łono, czczę i nadzieja
Któregoś wrześniowego popołudnia gdy siedziała przy śniadaniu nagle spłynęło na nią olśnienie i wreszcie zrozumiała! Jest wybrana! To łono, które będzie czczone to jej łono! Wyda na świat nowego mesjasza, nadzieję na lepszy świat i lepsze jutro, w którym ludzie będą szczęśliwi i każdego będzie stać na to co tylko sobie zamarzy! 

-Czy ciebie dokumentnie popierdoliło? - zapytał głos w jej głowie, tak nagle i donośnie, że podskoczyła na kuchennym krześle a papieros wypadł jej z dłoni.
- Co? - tylko tyle była w stanie z siebie wykrztusić.
- Ja tu od miesięcy tkwię w tym twoim durnowatym mózgu, staram się siedzieć cicho, ale czegoś tak głupiego to się nawet nie spodziewałam. Jakie łono, jaka nadzieja idiotko! - wrzeszczał głos.
-Jedyne co ja tu sobie powtarzam po cichu cały czas to "ale ona jest popierdolona, ja pierniczę, co to za beznadzieja"! Nie wiem w jaki sposób i za jakie grzechy znalazłam się na doczepkę w tej twojej głowie, ale mam już tego serdecznie dość! Jak można być takim głupim! Nie chcę siedzieć tu i patrzeć jak marnujesz mój czas i moje życie na robienie takich bzdur! Wszyscy bliscy się od ciebie odsuwają, twój mąż jest na skraju załamania nerwowego, siostra unika cię jak może, matka zerwała kontakty lata temu, nawet ten twój york ma cię dość! Ja też mam cię dość! Dość! Od dzisiaj ja tu rządzę, a ty nie masz już nic do powiedzenia!

***

-Kochanie…
-Tak misiu?
-Zmieniłaś się ostatnio, wiesz? Nie krzyczymy na siebie, to fajne jest... To te nowe leki, jak myślisz?
-Uhm, to chyba to. Ten psychiatra to świetny jest, wiesz? Szukał, szukał i znalazł. 
-I chyba przestałaś słyszeć te głosy? No bo nie mówisz już o nich…
-Nie, już nie słyszę. Gadały jakieś bzdury, więc kazałam im się zamknąć i teraz siedzą już całkiem cicho. Jakoś tak teraz jest mi lepiej. Pogramy w coś?
-No pewnie!

800 słów
9e02950c-946e-4a48-b86e-5bc6a067762e
moll

@KatieWee to było mocne

splash545

@KatieWee hah, tego się nie spodziewałem

Wrzoo

@KatieWee Whoa. Genialne.

Zaloguj się aby komentować

Dziękuję wszystkim za docenienie mojej twórczości w #naczteryrymy
Trochę się zastanawiałem jaki temat wybrać, czy iść dalej tropem postapo, czy może coś weselszego.
Wybrałem jednak coś weselszego (klimaty Fallouta powrócą kiedy indziej)

Temat: Operacja na otwartym sercu
Rymy: sprawa - naprawa - zaszyte - odkryte 

Zasady:

- Układamy cztery wersy, lub wielokrotność jeśli ktoś ma ochotę.
- Każdy wers musi kończyć słowem zadanym przez OPa dokładnie w tej kolejności, która jest we wpisie.
- Rymowanka powinna, przynajmniej luźno, nawiązywać do tematu zadanego przez OPa.
- Zwycięża osoba, która kolejnego dnia do godziny 20 zdobędzie najwięcej piorunów.
- W nagrodę wymyśla nowe zadanie, czyli temat oraz rymy i publikuje do godz 21 nowy wpis
- Trzeba pamiętać w nowym wpisie o społeczności

#tworczoscwlasna #zafirewallem #poezja
splash545

Kierowniku jest sprawa

Serca mnie czeka naprawa

Drobne mam w nim zaszyte

To we mnie jest nieodkryte

Dziwen

Jezu jak mnie już męczy ta sprawa,

Auto nie jeździ, wymagana naprawa,

Serce pod maską szczelnie zaszyte,

Pan Zdzisio pogila bebechy odkryte.


W sumie nie było, że ma być ludzkie, albo ożywione. xD

UmytaPacha

@bojowonastawionaowca panie organizator, to kawiarenkowe wodopicie w lipcu to będzie? Bo coś nie było poruszane od dawna albo mnie ominęło

Zaloguj się aby komentować

#naopowiesci

Marzyło mi się, by pożenić Na Opowieści z #hejtodetectivesquad . Mam nadzieję, że @Dziwen i @ErwinoRommelo nie obrażą się, gdy dorzucę tu swoje trzy grosze. ;)

***

Wodzianka - origin story

Sountrack do opowiadania:
https://www.youtube.com/playlist?list=PLpswG7KvmTW4pFMHMqP26oP-fIoJSEGuo

- Nie, no kur&$a, nie! Koniec. Mam dość! - wrzasnęłam i rzuciłam dziurawą szmatą o podłogę. Przeskoczyłam przez bar, wywaliłam przy tym dwa hokery i szkło wiszące nad barem, po czym otrzepałam się i bezceremonialnie wyszłam z lokalu wprost na deszczowe Hejto City.
Decyzja, która gotowała się we mnie już miesiącami, w końcu wykipiała niczym ziemniaki, których kazała pilnować mama. Jasne, "Plemnik w piwie" nie był renomowanym lokalem gastronomicznym. Nie miałam wysokich oczekiwań. Wiedziałam to już wtedy, gdy się tu zatrudniałam. Byłam nowa w mieście, nagrana wcześniej robota w wodociągach nie wypaliła i musiałam pilnie coś znaleźć. To wtedy przypadkiem trafiłam na to miejsce i z desperacji zapytałam właściciela, czy znalazłoby się dla mnie miejsce za barem. W końcu pić umiałam, to czemu nie miałabym umieć tego picia robić?

Ale teraz miarka się przebrała, a wraz z nią ja przebrałam się w mój wysłużony żółty płaszcz przeciwdeszczowy. Kupiłam go za napiwki z pierwszego tygodnia pracy, kiedy zorientowałam się, że w tym mieście parasol nie wystarczy. Trzy lata minęły jak w mordę strzelił. Ale informacja, że mam zacząć nagle kasować ludzi za wodę z kranu tak podniosła mi ciśnienie, że decyzja o rzuceniu tej roboty przyszła szybciej, niż się spodziewałam. Owcen naprawdę jest pazerny. Kasować za kranowiankę! Ha tfu na tego kędzierzawego merynosa! Może sobie trząść lokalami w całym Hejto City, ale mną na pewno nie zatrzęsie. 

Przeciętna kobieta, będąc rozsierdzoną i podejmując tak ważną i spontaniczną życiową decyzję, poszłaby po prostu do fryzjera i radykalnie zmieniła swoją fryzurę. Moja głowa miała natomiast pozostać wolna od nieprzemyślanych trwałych i paziów, gdyż zaczął w niej już kłębić się plan. Plan na coś więcej. Plan na sięgnięcie po… władzę. A na pewno na wkurzenie Owcena. Bo choć Hejto City nie było miejscem, z którego się wywodzę, to stało mi się domem. A w moim domu woda to prawo, nie przywilej.
Nałożyłam słuchawki na uszy i odpaliłam na walkmanie swoją ulubioną kasetę.   
W takim miejscu jak Hejto City bycie kobietą miało swoje plusy. W mieście rządzonym przez mężczyzn, niepozorna dziewczyna może długo pozostawać niezauważona. Może pleść intrygi jak szaliczek i realizować swoje plany w ukryciu, zdobywając kolejne rangi półświatka i ze statysty stać się wreszcie grubą rybą. I może też liczyć na wsparcie paru dobrych znajomych. 

Kierowałam się więc do miejsca, w którym wiedziałam, że należy rozpocząć swój plan. Szum deszczu przybrał na sile, gdy zaczęłam iść wzdłuż głównej alei miasta. Do przejścia miałam spory kawałek, ale nie przeszkadzało mi to - zawsze lubiłam deszcz. Mieszkańcy Hejto City, którzy na niego narzekali, zwyczajnie mnie dziwili. Przecież ta woda z nieba jest jak manna z nieba.
Moje rozmyślania przerwała srebrna Toyota Yaris, która nadjeżdżała z naprzeciwka. Ten dzban jedzie na długich w środku miasta! I chyba nawet nie patrzy się na drogę, tylko grzebie w schowku! Dopiero po chwili dotarło do mnie, jak blisko krawężnika jedzie. I jak blisko krawężnika znajduję się ja. 
Zanim zrozumiałam, co się ma stać, Yariska już mnie wyminęła, wjeżdżając z całym impetem w chyba największą kałużę w mieście. Żółty płaszczyk nie pomógł. Byłam cała przemoczona, od stóp do głów. 

Zaklęłam szpetnie i poczułam rosnący we mnie wkurw. Ale po chwili przypomniałam sobie, co mówił mój mentor, Stoik: “Dzisiaj może się stać wszystko to, co może zdarzyć się też kiedy indziej”. Przymknęłam na chwilę oczy, wzięłam głęboki oddech i ruszyłam dalej. 

Przemoknięte do cna stopy powiodły mnie na ulicę Pod Ułamanym Zębem wprost do Kawiarenki Za Firewallem. Ten niepozorny lokal, który mimo zakazu palenia śmierdział lekko dymem papierosowym skradł moje serce od pierwszego wejrzenia, gdy zobaczyłam jego właściciela, Georga Starka, wyrzucającego przez drzwi jakąś niewiastę. Jak dziś pamiętam, że krzyknął wtedy “I już nigdy więcej się tu nie pokazuj, Kaśka! To jest porządny lokal, a nie jakieś polityczne szambo!”.

Wchodząc do kawiarenki z mokrymi włosami lepiącymi się do twarzy, jak zwykle zapomniałam o tym nieszczęsnym schodku i, potknąwszy się jeszcze o zakurzony turecki dywan (którego więcej nie było, niż było z uwagi na aktywność molli), wywinęłam orła wprost przed barem. 

- Nic ci nie jest? - zapytał George, który niewzruszony moim wejściem spokojnie pucował kufel. Zapewne zadał to pytanie wyłącznie z barmańskiej uprzejmości. Żadnego barmana nie obchodzi, z czym klient przychodzi do baru. Ale uprzejmość daje napiwki, i choć Za Firewallem nie było miejscem, w którym zostawiało się napiwki, to George reprezentował sobą starą szkołę barmanów. A z takiej szkoły nie wyrugujesz mechanizmów zdobywania napiwków.
- Trochę obiłam sobie cztery rymy. I godność. Ale poza tym, oczy całe, uszy całe, zęby całe, to najważniejsze.
- To, co zwykle? - George oderwał wzrok od kufla, i, nie czekając na moją odpowiedź, nalał mi szklankę wody z kranu. 
- Dzięki. Ale mam nadzieję, że Owcen jeszcze tu nie dotarł i nie zmusił cię do tego wodnego haraczu. - wypiłam wodę duszkiem i dodałam - Bo za kranowiankę płacić nie będę.
- Owcen? Tutaj? - George się lekko obruszył i spojrzał na mnie z pretensją. - Przecież wiesz, że ten sfilcowany safanduła nie ma tu wstępu. Nie odważyłby się po tym, co wtedy zrobił.
Nie drążyłam, o co chodziło z przeszłością George’a i Owcena. Wiedziałam, że temat jest drażliwy i kiedyś Stark sam o tym opowie. Pokiwałam jednak głową z szacunkiem i zrozumieniem, co ewidentnie udobruchało właściciela kawiarenki.
- Jeśli szukasz reszty pijaków, to są w tylnej części - dodał, gdy poprosiłam go o dolewkę.
- Nigdzie indziej bym się ich nie spodziewała.

Tylna część Kawiarenki była pieszczotliwie nazywana Owczym Zadupiem. Głównie dlatego, że wszyscy tu mieli Owcena w dupie. I po troszę dlatego, że nieco w niej capiło. W sumie to było to bardziej niewielkie pomieszczenie techniczne, niż jakaś loża. Ale wstęp do niej mieli tylko wybrani (albo ci, których George nie chciał, by byli widziani w tej bardziej reprezentacyjnej części lokalu), i ta ekskluzywność skutecznie wynagradzała nam bliskość kibla oraz kanciapy George’a, w której chyba on sam jeden nie wiedział, co się rozkładało.
- Uwaga, dzik! - krzyknął ktoś przy drzwiach, przez co podskoczyłam i uderzyłam głową we framugę. Na szczęście, gdy zaczęłam rozcierać głowę i przyzwyczajać wzrok do ciemności, zobaczyłam, że to tylko Severin.
W mroku rozpoznałam sylwetki jeszcze dwóch postaci, których nie szło zrozumieć: Conrada, będącego dalekim siostrzeńcem Sowena, którego hejto-szkocki pidżyn pokonałby nawet największego poliglotę, oraz Geparda, który - choć nie mówił - to intensywnie porozumiewał się z nami dzięki Libijskiemu Językowi Migowemu. Kiwnęłam do nich głową, odpowiedzieli mi tym samym.
- Co tam, Włodzia? Nie za wcześnie się tu dzisiaj zjawiasz? Zazwyczaj pojawiasz się koło dziesiątej - zapytał Severin, szczerząc się i popijając swój ulubiony arbuzowy drink.
- Plany się pozmieniały. Z Plemnikiem koniec. I pora w końcu na rozkręcenie misji o kryptonimie "Wodopój".
Severinowi, Conradowi i Gepardowi zrzedły miny i spojrzeli na mnie z lękiem.
- Elye tie steim ney zhotvalays? - wybebłał Conrad. Kompletnie nic z tego nie zrozumiałam, więc Gepard szybko wymigał mi tłumaczenie.
- Nie, nie żartowałam. Poważnie, dość już dyktatu Owcena - powiedziałam stanowczo, odstawiając pustą szklankę po wodzie na stół. - Pora coś z tym zrobić. Ktoś musi coś z tym zrobić. I jeśli nikt inny nie chce tego zrobić, to ja to mogę zrobić. 
- Ale wiesz, z czym to się wiąże? Wiesz, jak ona uzależni ludzi? - zapytał z lękiem Severin. 
- Wiem. - wzdechnęłam. - Jestem tego świadoma. Ale musimy poświęcić parę jednostek. Większość będzie z niej korzystała rekreacyjnie. A chodzi przecież o to, żeby przestali brać towar od Owcena. - gestykulując, próbowałam wytłumaczyć swój plan chłopakom. - Kiedy ludzie zaczną pić naszą Wodę, wyjdą w końcu z marazmu, który serwuje im Owcen swoim doprawionym alko i syntem. Może wtedy zobaczą, na co cały czas przyzwalali. Może w końcu coś się zmieni.

Severin pokiwał głową ze zrozumieniem i wyczułam, że jest gotowy na realizację planu i przejęcie przeznaczonej mu roli. 
To on pomógł mi odkryć Wodę. Podczas jednego z wieczorów, gdy woda z rynsztoka wdarła się do kawiarni i pomagaliśmy George’owi opanować zalanie, do jednego z wiadek z deszczówką Severin wlał odrobinę swojego arbuzowego drina i wyzwał mnie do napicia się tej mikstury. Stawka była wysoka, bo do wygrania było najlepsze miejsce w Owczym Zadupiu, czyli fotel w najdalszym rogu pomieszczenia, z którego najmniej czuć było smród kanciapy i kibla. Nie mogłam odpuścić takiej szansy.
Gdy wzięłam niewielki łyk, poczułam powoli narastającą ekstazę. Pomieszczenie momentalnie rozjaśniło się, a ja czułam na języku wszystkie jego kolory. Przed oczami roztaczały mi się zapachy arbuzów, melonów i ogórków, pod palcami czułam słodką muzykę wody. 
- Severin, dziku, jesteś geniuszem… - powiedziała moja przepona.

Okazało się, że mieszanka w proporcji 2.1 litra kwaśnej deszczowej wody z Hejto City i 37 mililitrów arbuzowego drinka tworzy związek zbliżony działaniem do MDMA, jednak sto razy silniejszy i intensywniejszy w działaniu, przy - jak się później okazało - znacznie mniejszych skutkach ubocznych, gdyż wywoływał wyłącznie lekkiego kaca. Zrobiliśmy badania pilotażowe na grupie kawiarenkowiczów, i tylko Łoś zaliczył po nim zgona. Reszta była zachwycona i prosiła o więcej.

Przyszła więc pora na to, by kuć to żelazo, póki gorące. Choć kontakty w Plemniku były spalone i nie mogłam prosić ich o pomoc, to dzięki trzem latom obserwacji wiedziałam, jak prowadzić lokal (a raczej, jak go nie prowadzić) i wyrobiłam sobie pewne kontakty. Pewien znajomy marynarz znał się na rynku nietypowych nieruchomości. Sam mieszkał w bunkrze, który własnoręcznie postawił, korzystając z planów architektonicznych pozostawionych jeszcze przez Nazistów. Podał mi namiary na gościa, który chciał się pozbyć niepozornego lokalu w czystym zakątku Hejto City. Lokal okazał się być byłym burdelem, który jakimś cudem umknął radarowi Owcena. Nadawał się więc idealnie. Na szczęście przez lata kariery za barem odkładałam wszystkie napiwki, które uzbierały się w całkiem pokaźną sumkę. Wystarczyło w sam raz na zakup domku z dziesiątkami małych pokoików wielkości kurników. No, dobra, w grę poszło też zastraszenie sprzedawcy i wymuszenie obniżenia ceny. Ale koniec końców był chyba zadowolony, że Mongoł, który rozpoczął u mnie pracę w roli wykidajły w zamian za pełną akceptację, dyskrecję i pokój o numerze 69 na pełną wyłączność zostawił go przy życiu. 
No i, najważniejsze, dzięki dobremu systemowi rynien wystarczyła tylko lekka przeróbka, i po pociągnięciu kilku dodatkowych rur do piwnicy mogłam w niej urządzić swoje laboratorium.

Po dwóch tygodniach ciężkiej pracy mogłam nareszcie stanąć, wyprostować się i spojrzeć na swoje dzieło. Sterylne, niewykrywalne laboratorium z Severinem za sterami, marketing szeptany ogarniany przez Geparda oraz dbałość o pokoje zapewniana przez Conrada. I pośrodku tego wszystkiego ja, Włodzia Anna - na tronie wykonanym z plastikowych butelek, na które nie było w moim lokalu miejsca.

Byłam gotowa, by rozpocząć walkę o władzę nad Hejto City. Nawet, gdybym to nie ja miała wygrać. Nawet, gdybym miała swoim interesem dać tylko prztyczka w nos Owcenowi. Ktoś musi popchnąć ten pierwszy klocek domina.

Gepard spojrzał na mnie i wymigał pytanie, nad którym zastanawiałam się od tych dwóch tygodni. Ale teraz, patrząc na nasze wspólne dzieło, znałam odpowiedź.
- Nazwiemy go “Codzienne piciu”.

#tworczoscwlasna #zafirewallem
Wrzoo userbar
291e4692-ab67-4ba4-8ba3-1a4c01cea261
UmytaPacha

@Wrzoo podoba mi się ilość i kreatywność w obrażaniu owcy xd

koszotorobur

@Wrzoo


Na opowieści,

Za długie,

Unikam,

Krótsze formy,

Mnie bawią,

Je czytam.

splash545

@Wrzoo świetne! Przede wszystkim szanuję za zachowanie tradycji umieszczenia stoickiego cytatu i za stoicki spokój z nim związany. ( ͡° ͜ʖ ͡°) Owcze zadupie xd Jakoś mnie urzekło to plecenie intrygi jak szaliczka Poza tym ilość śmiesznych nawiązań zatrważająca

Zaloguj się aby komentować

Jakimś cudem się udało mi wygrać tedy mi przypada zaszczyt poprowadzenia dzisiejszego konkursu Na Cztery Rymy!

Rymy: iguana - srebro - felerną - Havana
Temat: zstąpienie do piekła

Zasady:
Ukladany wiersze tak żeby używać wyznaczonych rymów wedle wzoru:

Bla bla bla iguana
Bla bla bla srebro
Bla bla bla felerną
Bla bla bla Havana

#naczteryrymy #zafirewallem #poezja
George_Stark

Powracając do mojego ulubionego nurtu poezji pijackiej:


jakby w łeb igłę wbijała mi iguana

jakby mi w żyłach żywe płynęło srebro

musiałem trafić na flaszkę felerną

taki to był z przemytu rum: Havana

jakibytulogin

Pryszła do piekła pewna iguana.

A Szatan do niej: "Gdzie moje srebro?"

Iguana na to: "Partię felerną

Przysłali. W środku był rum Havana".

jakibytulogin

To piekło! - wszędzie rzygi i guana.

A miało być i złoto i srebro.

Zapewne w łódkę wsiadłem felerną -

Z wolna składam sylaby: HA-VA-NA.

Zaloguj się aby komentować

Ups, wypadło mi z głowy, ale już jestem To szybciutko:

Rymy: znaki - leżaki - drzew - lew
Temat: piosenka jest dobra na wszystko

#naczteryrymy , czyli #poezja i #tworczoscwlasna w kawiarence #zafirewallem

#owcacontent <- do zablokowania moich wpisów
Dziwen

@bojowonastawionaowca

Ovis, Cogitationes, et Labrum

Leży se wełniak dla niepoznaki,

Myśląc okupuje wszystkie leżaki,

Po co te małpy zlazły z drzew,

Żeby je zeżarł jakiś tam lew.


Na niebie gwiazdy, raciczki, znaki,

Konstelacje, systemy, gwiezdne leżaki,

Melodia liści, szum pięknych drzew,

Jak tak rozmyślał, zatkał się zlew.


Także ten. xD

splash545

bek i wełna to są znaki

żeby składać swe leżaki

i się schronić pośród drzew

to śpiew owcy czy ryczy lew?

Porsze

Euro daje się we znaki

Piłkarzom w głowie leżaki

Zamiast nóg sęki drzew

Z turnieju odpada Albionu lew

Zaloguj się aby komentować

HEJTO DETECTIVE SQUAD After Dark VOL 3
#tworczoscwlasna #hejtodetectivesquad #owcagate
w #zafirewallem
Wszelkie podobieństwo do zdarzeń i osób jest przypadkowe.
PROLOG
VOL 1
VOL 2
17DSOL
SOUNDTRACK : MF DOOM ; FIgaro.
ART : Nighthawks, 1942 Edward Hopper.
----------------------------------
OSOBY:
Erwin Rommelo: Diler wierszokleta, trencz detektywistyczny Sowena, pod nim czarna bluza z kapturem, na twarzy ma maskę Dr. DOOM'a, ale szczęka jest odsłonięta, ryj lekko nieogolony. Na nogach dres Manchesteru United oraz czarne najeczki.

Maxi Komarnan: Taksówkarz, były polityk z Hejtocity, jeździ srebrną Toyotą Yaris rocznik 2018, pewien anonimowy mechanik z Hejto przerobił mu ją na gaz. Burza czarnych włosów, biała lniana koszula, szara marynarka i podrabiane Levisy, ślady ketchupu przy prawej kieszeni.

George Stark: Właściciel lokalu Za Firewallem, kawiarnia w Hejtocity, miejsce uczęszczane przeważnie przez wszelakich lokalnych poetów. Podobno raz przejazdem sama Wisława Szymborska musiała się tam awaryjnie wysrać. Wierszokleta, barman oraz członek gangu Juggalos. Ubrany jest w gruby świąteczny czerwono-zielony sweter z reniferami.

Czosnkowy: Detektyw amator, razem z Sowenem odnaleźli Paszkę, także wierszokleta i bywalca kawiarenki za Firewallem. Grafik oraz znany w Hejtocity mememaker. Oryginalne Levisy, ramoneska oraz biały t-shirt. Na głowie irokez zafarbowany na hejto-blue.

MIEJSCE:
Hejtocity, ciemne słabo oświetlone ulice (update z latarniami będzie na tygodniach, nie panikować), wnętrze samochodu Maxia w drodze do i z kawiarenki.
Kawiarenka Za Firewallem, przytulny lokal, drewniane wnętrze, szerokie ciemnoczerwone wpadające w truskawkowy blond fotele, tylko stoliki przy fotelach są oświetlone małymi lampkami, ale zielone abażury blokują większość światła. W rogu jest mały bar z kilkoma drewnianymi stołkami. Słoiki z ziarnami kawy, wszelakie trunki oraz asortyment szklanek i kubeczków.

AKT TRZECI
SCENA PIERWSZA
Wnętrze Toyoty Maxia, który siedzi za kierownicą, Erwin rozjebany na tylnym siedzeniu, pasy zapięte.

Maxiu: Stuka palcem w kierownicę w rytm muzyki, z radia leci The Growlers; Vacant Lot.

He's looking like a sailor who hasn't a ship
Same salty song and curled up lips

Erwin: Podnosi oczy znad telefonu i szuka wzroku Maxia w lusterku.

In the land of the brave and running out of vain
Waiting for a guy, silver-eyed like a bullet train

Maxiu: Dalej stuka w kierownicę, oczy skupione na drodze.

Kinda wishes that he wouldn't show up
'Cause it's all become a stain of the terra-cotta mud

Erwin: Ehh, ale leje, ja pierdolę.

Way down in the valley of the mud ...

Maxiu: Ścisza całkowicie radio.
Już jesteśmy.
Zaparkował przed kawiarenką.

Erwin: Poczekasz? Mam tam sprawę do załatwienia.

Maxiu: Wyciąga 4.69g zielska ze schowka na rękawiczki, a z wewnętrznej kieszeni marynarki waporyzator.
Nie ma problemu, i tak wątpiłem w jakikolwiek kurs tej nocy.

Erwin: Jakbym nie wrócił do godziny, to masz tu numer do Vredo, dzwonisz i mówisz, że jest akcja, panterka zatankowana, ma tu wjechać na pełnej kurwie.

Podaje karteczkę.

Maxiu: OK.

Erwin: Wysiada i zamyka za sobą drzwi.

Maxiu: Podgłaśnia radio i zaczyna mielić susz.

Gotta crawl out of the vacant lot
But the helping hands have all been burned
Cried wolf, a thousand times
Used up every line
Lady Luck won't turn again

SCENA DRUGA

Kawiarenka Za Firewallem. George Stark wyciera szklankę przy barze, nikogo innego nie ma w lokalu.

Erwin: Podchodzi do baru.
Siema George, to co zawsze.

George: Czy ty kiedyś nauczysz się poprawnie interpretować tabliczkę "ZAMKNIĘTE"? Erwin?
Obraca się i przygotowuje podwójne espresso i Jamesona z Colą.

Erwin: Wyciąga z płaszcza malboraska, zapala go srebrnym porysowanym zippo.
Sprawa jest, Sowen zaginął, miał hotel zarezerwowany na słupie*. (*Słup: slang, tożsamość oparta na fałszywych dokumentach).
Nie ma go tam, znalazłem ślady krwi w łazience.

George: Ta sprawa śmierdzi, ja w tym nie siedzę, nie chcę problemów z sam-wiesz-kim, jak tańczy na rurze to lokal jest pełny. Wiesz dobrze jak jest, trochę wełny, trochę tyłeczka i kawiarenkowicze kwiczą z zachwytu.
Podaje kawę i drinka.

Erwin: Kładzie kiepa w popielniczce, kawa na raz, przepija drinkiem.
Dobra, mnie tu przecież nie było, ale potrzebuję namiarów na Czosnkowego, byłem kiedyś na imprezie, skończyło się gdzieś na przedmieściach. Muszę odnaleźć pewnego typa, który tam był.

George: Że w lokalach nie wolno palić, też ci nie będę przypominał...

Erwin: To po kiego te popielniczki?!
Przenosi kiepa do wary.

George: Estetyka lokalu.

Erwin: Dobra, ale do Czosnkowego zadzwonisz?

George: Nie trzeba. Podnosi filiżankę po kawie i obraca się w stronę zlewu.

Czosnkowy: Wychodzi z toalety, trochę spocony i czerwony na twarzy.
Ehh, nigdy więcej z podwójnym ostrym...

Erwin: Hej Czosnkowy, pamiętasz mnie? Byłem tu parę razy na wieczorkach poezji. Erwin.
Wyciąga rękę.

Czosnkowy: No wiadomo, miło cię znowu spotkać.

Przybija grabę z Erwinem i rozsiada się przy barze.

George: Stawia przed Czosnkowym potrójną wódkę z Red Bullem.
Wychodzi z za baru przez drzwi dla personelu.

Czosnkowy: Dzięki, kierowniku!
Popija drinka.

Erwin: Pamiętasz może taką imprezę? Skończyło się u Sewerynka w piwnicy, muzyka jakaś, wiesz, gadanie o niczym, wszyscy wstawieni, totalna umieralnia.

Czosnkowy: Coś mi to mówi...

Erwin: Był tam wtedy taki koleś, koszulka z kolorowym nadrukiem, z tyłu numerek 17, mówi ci to coś?

Czosnkowy: Nie za bardzo, trzeba by było Sewerynka zapytać.
Dopija drinka i odstawia szklankę na bar.

Erwin: A czciciele białej wełny? Sekta wyższych sfer Hejtocity.

Czosnkowy: W co ty się pakujesz, Erwin? Że ci zdjęli zawiasy i kuratora, to nie znaczy, że trzeba od razu z mostu skakać.

Erwin: Wstaje wyraźnie zdenerwowany.
Sowen zaginął, to twój partner, nie chcesz go odnaleźć? Może być w poważnych tarapatach!

Czosnkowy: Myślisz, że nie robię wszystkiego, żeby go odnaleźć? Trzeba zachować ostrożność. Oczk ma wiele oczu, widzi, co się dzieje na mieście. Nie chcesz chyba, żeby Owca się dowiedział? Wiesz dobrze, co się dzieje z tymi, co zadają zbyt wiele pytań.

Erwin: To będzie po prostu wizyta u znajomego, mam taryfę, czeka przed lokalem, Sewerynek będzie wiedział, o kogo chodzi. Znajdziemy kolesia z tej imprezy, jestem przekonany, że będzie wiedział coś, co pomoże nam odnaleźć Sowena.

Maxiu: Wchodzi do lokalu. Oczy wyraźnie przekrwione.
Sorka, ale zachciało mi się siku, a tak na oponę to nie wypada.

Erwin: Maxiu, to Czosnkowy, prywatny detektyw, a to Maxiu, nasz kierowca.

Czosnkowy: Maxiu? Ten Maxiu z m...

Wymieniają uścisk dłoni.

Maxiu: Tak, ten, długa historia.

Idzie w stronę WC.

Erwin: No to jak? Idziesz na to? Głowy trzymamy nisko i tylko rozmawiamy ze znajomymi, nic poza tym.

Czosnkowy: Zgoda, może dowiemy się czegoś wartościowego, lepsze to niż ukrywać się u George'a.

Maxiu: Wraca uśmiechnięty.
Jak to mówią, nie muszę myć rąk po jedynce, mam czystego ch... Co jest, jedziemy już?

Erwin: Tak, Czosnkowy da ci adres do Sewerynka.

Czosnkowy: Bierze od Maxia telefon i pokazuje mu, gdzie zawiedzie ich noc.

Maxiu: Dobra, wiem gdzie to, spokojne osiedle, jedziemy dalej bez nawigacji?

Erwin: Zero śladów i żadnej fakturki, jak coś, to jesteś naszym znajomym i jedziemy na sesję Warhammera.

Maxiu: OK, dobra, panowie, trzaśniem, bo tu zaśniem, a trzeba się zatrzymać na Orlenie na dwójkę i hotdoga.

Erwin: To brzmi jak plan, też mi się chce, a tutaj nie mogę, złe wspomnienia w kawiarenkowym kiblu mam...

Czosnkowy: Ano, było parę dziwnych akcji.

Maxiu: Spogląda na wypchaną głowę łosia wiszącą nad barem.
Zastanawialiście się kiedyś, czy w innej rzeczywistości jest kawiarenka, gdzie łosie sobie piją kawę, a nad barem wisi moja głowa?

Erwin: ...

Czosnkowy: Tak, ale pogadamy o tym w drodze. Bywaj, George, dzięki za pomoc.

Erwin: Do zobaczenia, kierowniku! Dopisz mi to wszystko do rachunku.

George: (głos spoza sceny) Na razie chłopaki, po co, i tak nie zapłacisz, wolę zachować ołówek na wiersze.

Wszyscy trzej wychodzą z kawiarenki.
ErwinoRommelo userbar
4adb0ba6-5fd7-4666-acf4-3983c9b6e74c
splash545

@ErwinoRommelo ale to jest świetne, uśmiałem się A lepszego opisu kawiarenki być chyba nie może, że Szymborska kiedyś przyszła się tu wystać

Wrzoo

@ErwinoRommelo Z Szymborskiej parskłam tak, że aż mi woda nosem poleciała. Musiałam zrobić przerwę i ogarnąć biurko. 10/10, czytam dalej xD

ErwinoRommelo

@moderacja_sie_nie_myje wyszło ze przynajmniej jeden były moderator nie myje rąk po siku więc chyba miałeś racje.

Zaloguj się aby komentować

Siema,
Propozycja na dziś:

Rymy: tłok - duch - ruch - mrok
Temat: rewolucja

#naczteryrymy , czyli #poezja i #tworczoscwlasna w kawiarence #zafirewallem
PaczamTylko

Dziś myśli natłok

umęczony mój duch

czas na snu bezruch

spokój, cisza i mrok

psalek

Do krytyki to zawsze tłok

Narzekać to dziś świata duch

Ten kto wykona pierwszy ruch

Nim dotknie światła ujrzy mrok

PaczamTylko

Przeminął myśli tłok

obudzony już duch

ciało wprawiam w ruch

odegnany został mrok

Zaloguj się aby komentować