#szosa

48
453
151 112 + 4 + 6 + 4 + 9 + 4 + 6 + 4 + 9 + 106 + 26 + 4 + 9 + 4 + 6 + 4 + 9 + 5 + 12 = 151 343

Ciąg dalszy jesiennej bidy (to był mój najsłabszy październik, odkąd jeżdżę na szosie). Najdłuższa jazda to sobotnie 100 km z Pan @Mordi (。◕‿‿◕。) połączone z łataniem #kwadraty. Z założenia trasa miała być lekka, łatwa i przyjemna, a dlaczego bardzo szybko przestała taka być, trudno powiedzieć. xD Jakby nie jechało się wystarczająco ciężko, to po ok. 60 km wjechaliśmy w bardzo gęstą i zimną mgłę. Zebrałam dwa kwadraty potrzebne do powiększenia klastra, resztę tym razem odpuściliśmy.

Max square: 13 x 13
Max cluster: 426 (+20)
Total tiles: 3192 (+2)

#rowerowyrownik #szosa #vanrysel #100km (nr 15)
8c1626f5-65e4-4911-b1cd-8215d502c64d

Zaloguj się aby komentować

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
150 417 + 4 + 6 + 4 + 6 + 10 + 4 + 6 + 4 + 6 + 19 + 114 + 4 + 6 + 3 = 150 613

Nuda, nuda, nuda oraz wypad po #kwadraty pod Białogard. Widoki niezłe, kwadraty takie nie za trudne, bo wszędzie dało się wjechać i wyjechać #szosa, ale jakość dróg lepiej skwitować milczeniem. Wytrzęsło nas i wywiało, ale 100 km zaliczone, a mojej szosce stuknęło okrągłe 10000 km przebiegu. ʕ•ᴥ•ʔ

Max square: 13 x 13
Max cluster: 406 (+26)
Total tiles: 3184 (+17)

#rowerowyrownik #vanrysel #100km (nr 14)
7b4fc040-62bd-4482-9288-616463012212

Zaloguj się aby komentować

Prawie wszyscy rowerowi znajomi na #rower #szosa jeżdżą już na rowerach z hamulcami tarczowymi. Ja nadal nie, jedyne jakie doświadczenie mam tarczówkami, to jazda rowerami pożyczonymi lub na testach.

Zainteresowałem się tematem, bo dlaczego nie, być może będę chciał wymienić rower i chciałbym wiedzieć co jest lepsze dla mnie. W dużym skrócie:
-zalety tarczówek:

  1. Hamują lepiej niż hamulce szczękowe przy karbonowej obręczy, przy deszczu to jest przepaść (dla mnie bez znaczenia, jeżdżę po suchym i na kołach aluminiowych)
  2. Rowery pod te hamulce mają więcej miejsca pod szersze opony, choć nowe rowery z hamulcami szczękowymi zazwyczaj mieszczą opony minimum 28c a często i 30c (czyli znikoma wada)
  3. Hamowanie wymaga małej siły (dla mnie bez znaczenia, to co oferują hamulce tarczowe jest ok, dla kobiet może to być gamechanger)
  4. Są mainstreamem - wszyscy na tym jeżdżą (dla mnie bez znaczenia, nie muszę mieć tego, co mają wszyscy)
  5. W teorii hamowanie nie zużywa kół, ale hej zużywa tarczę, a ja jeszcze nigdy nie byłem zmuszony zmienić kół z powodu zużytych powierzchni hamujących, zawsze to był inny powód (czyli dla mnie raczej znikoma wada)

-wady tarczówek

  1. Wyższa waga osprzętu (w tej samej grupie osprzętu), różnica duża nie jest, jakieś marne 0,1 kg (dla mnie bez znaczenia)
  2. Wyższa waga ramy pod tarcze (porównując ramy tej samej klasy), różnica to też będzie gdzieś 0,1-0,2 kg (dla mnie bez znaczenia)
  3. Usztywnienie roweru ze względu na więcej materiału w ramie i widelcu mającego przenieść obciążenia z hamującej tarczy, sztywniejszy widelec i główka ramy, niższy komfort wynikający z tego (różnica niewielka, znikoma, być może niezauważalna)
  4. Droższy osprzęt, różnica jest znacząca
  5. Droższa rama, różnica jest znacząca
  6. Znacznie trudniejsze procesy serwisu, co albo przekłada się na wyższy koszt, albo więcej czasu spędzonego nad rowerem (ja akurat sam serwisuję sobie rower, lubię to)
  7. Znacznie częściej potrzebny serwis - pomimo tego, że GCN twierdzi, że jest inaczej. Hamulce szczękowe nie wymagają prawie w ogóle pracy, wystarczy utrzymać czystość roweru i jest ok, a klocki się wymienia sporadycznie i jest to bardzo proste i tanie
  8. Hamują zasadniczo tak samo jak hamulce szczękowe z aluminiowymi kołami, szczególnie w suchych warunkach
  9. Rower wyposażony w hamulce tarczowe ma wyższy opór aerodynamiczny, różnica jest znikoma, ale niezerowa

W skrócie, dla mnie hamulce tarczowe to zasadniczo moda w kolarstwie szosowym, którą wprowadzili producenci rowerów, a która większości użytkowników daje same albo prawie wady. Jak będę kupował kolejny rower, znów wejdą hamulce szczękowe.

Załączam filmy: GCN o hamulcach, porównawczy test hamowania oraz film będący w mojej opinii bardzo dobrym porównaniem hamulców tarczowych i szczękowych, pomimo tego że jego twórca w innych swoich filmach potrafi być stronniczy.
https://youtu.be/EFKxJ5L187M?si=ZBgx0QfvAA_o2cLL
https://youtu.be/irD1hu-vGHc?si=glN6zgfVRWx94HEP
https://youtu.be/99BS5ju8IiI?si=sRI-Iy-tt5xawyCR
e824bcce-68fc-4362-88e7-75a11fa05cb8
MuojemuKotu

Ja bym w życiu nie wrócił do hamulców szczękowych na linkę. Ale to chyba przez wspomnianą wcześniej jazdę w każdych warunkach pogodowych + po syfiastych drogach. Przy szczękowych musiałem czyścić linki albo pivoty, bo przestawały odbijać / ocierały przy minimalnie scentrowanym kole. Wymiana pancerzy i linek co rok, bo zjadała je rdza - zapewne robota soli.


Odkąd mam hydrauliczne tarcze (czyli 3 lata / 15kkm), to zapomniałem, że rower w ogóle ma hamulce. Jedynie klocki mogłyby być tańsze.

AndrzejZupa

@MuojemuKotu dokładnie! Pominięty istotny szczegół - przy lekko zcentrowanej obręczy szczękowe to kupa!

Tapporauta

@MuojemuKotu lepiej bym tego nie ujął, przy tarczowych zapomniałem, że rower ma hamulce. Oddam na serwis raz w roku zapłacę ile trzeba i rower do odbioru za 3 dni.


Ja bym dodał do szczękowych:

-wieczne luzowanie się szczękowych i konieczność poprawy (hamulec względem koła)

-czary mary z linkami, odpinanie, zapinanie, dokręcanie, odkręcanie, konieczność wożenia amupla pod hamulce - tak to właśnie wspominam. No i denerwowanie się przy tym czyli dodatkowe nerwy które nie powinny być miejsca przy sprzęcie który powinien dawać samą przyjemność.

-dźwięki z piekieł przy drobnym deszczu

-niepewność i sytuacje awaryjne (nie pamiętam kiedy miałem lipę z hamulcami tarczowymi, kiedy mnie zawiodły, a to dlatego pewnie... bo tej lipy nigdy nie było)

-odczuwalna jakość hamowania w stosunku do okresu eksploatacji

ColonelWalterKurtz

Jeździłem na vbrake - jeżdżę dużo w każdych warunkach i jestem wielki. Klocki co chwila do wymiany, za każdym razem regulacja która była strasznie wkurzająca. Lekko scentrowane koło i szczęki odpadają. Błoto, woda - odpadają. Na tarczowych hydraulicznych hamulcach jednym paluszkiem sobie można modulować siłę hamowania. Szczęki to przeżytek dla mnie, może na jakiejś zaawansowanej szosie mają sens ale w MTB to nie mają racji bytu.

KierownikW10

@ColonelWalterKurtz przecież pisałem o rowerach szosowych, otagowałem odpowiednio.

d.vil

@KierownikW10 #tylkohydro modulacja siły hamowania i pewność siły hamowania w każdych warunkach, serwis bajecznie prosty i nie trzeba co chwilę regulować. W nowym rowerze w życiu nie wybrałbym szczękowych. W daily mam szczęki, jak ja tego nienawidzę!

Zaloguj się aby komentować

150 094 + 4 + 12 + 6 + 4 + 6 + 4 + 6 + 4 + 6 + 11 + 4 + 6 + 4 + 6 + 45 + 4 + 6 = 150 232

Październik na razie bez szału.

#rowerowyrownik #szosa #vanrysel
10db58f8-4aa1-4649-bb8f-55d256ce1c67
AdelbertVonBimberstein

@vvitch jako rowerzysta i kierowca daję konstruktywną krytykę z powodu ciemnego ubioru jesienią i polecam odblaskową kamizelkę.

Wiem, że fejm spada ale bezpieczeństwo stonks!

d92d74f0-b40d-4822-ac3b-be628cefbdaa
vvitch

@AdelbertVonBimberstein Prawda to, choć osobiście jestem z bojówki jazdy z oświetleniem przez całą dobę, w dzień oczywiście w migającym trybie.

Zaloguj się aby komentować

149 945 + 35 + 114 = 150 094
No tak, tydzień temu człowiek zdychał z gorąca, a tu dziś 4 warstwy były mało. Jesień na pełnej, za to ładna
#szosa #rower
Wpis dodany za pomocą https://hejto.sztafetastat.eu
#rowerowyrownik
2416b535-06e9-4432-91f6-4b120001f561
578ea64f-949c-4a17-a2aa-f27ed68ff1ab
a23a5f4a-79f9-4caf-967c-220e664ddbeb
a5eabae7-3b67-4158-be3d-5d0d10579dad
jaczyliktoo

@austrionauta Gdzie tak ładnie?

austrionauta

@jaczyliktoo włochy w okolicach tarvisio

Loginus07

Co to znaczy 4 warstwy? ^^ pytam, o w sobotę na rowerze było mi rześko, ale miałem termo i bluzę tylko. Jako trzecie to pewnie kurtka, ale 4rta?

austrionauta

@Loginus07 jeszcze kamizelka przeciwwiatrowa na to wszystko co napisałeś:)

Loginus07

@austrionauta o widzisz, na to nie wpadłem, ale już wiem czego mi brakuje w szafie dzięki!

pluszowy_zergling

Masz tam pięknie Ja sobie po treningu biegowym chciałem zrobić dłuższy tlen to mnie w okolicach 30go chciał wiatr zdmuchnąć z wałów i zwiałem do domu w ulewie heh Ładnie pojeżdżone!

Zaloguj się aby komentować

149 222 + 108 = 149 330


"Do kawy jest darmowe jajko" powiedziała dziewczyna przyjmująca zamówienia. "Ale w sensie takie od kury?" zapytałem, no bo przecież to bez sensu. "Tak, na twardo, gotowane w herbacie" Aha. Podziękowałem, bo akurat jadłem takie już na śniadanie. Smakują tak jak należy spodziewać się, że mogą smakować jajka gotowane w herbacie.
Poza tym zaskakującym gratisem to był to bardzo typowe coffee bar pod cyklistów, położone przy ścieżce rowerowej która okala całe Taipei. I w ogóle o niej nie wiedziałem, choć planowałem trasę i przeglądałem.co popularniejsze. W kafejce trochę pogadałem.z lokalsami i polecili jako spokojniejsze niż jazda ulica, a ja na szybko zmieniłem plany. Trasa rowerowa położona jest nad rzeką, jest mnóstwo infrastruktury, barów, miejsc do odpoczynku, wodopojów i doskonały asfalt. A przede wszystkim brak skuterów! Dziś niedziela, to trzeba uważać, bo pełno tubylców na rowerach z wypożyczalni, wszyscy bez kasków. Było też niemożliwie gorąco, 33-35 w cieniu, spaliło mnie na czerwono. Taiwan odhaczony, jutro do roboty
#szosa #podroze #rower #wujmatwpodrozy
<br /> Wpis dodany za pomocą https://hejto.sztafetastat.eu
#rowerowyrownik
1ee47e18-3d9d-4cce-b5ee-e2727887c5fe
fc3330ba-f5b1-40b2-adf2-860566b8909f
9d4f42ab-e92a-48f2-aa42-15052d9998bc
269ae264-0220-49cb-8720-652c6c116e30
austrionauta

A jeszcze po drodze spotkałem takiego gościa. Tak trzeba żyć:)

159b486c-a67f-47ab-9790-b17f8f6368e8

Zaloguj się aby komentować

149 114 + 50 = 149 164
Kiedyś GCN zrobił odcinek o KOM Taiwan i oczywiscie, że ja też bym tak chciał, pomyślałem. Więc knułem i kombinowałem jakby tu się dobrać do tematu. Niestety, nie udało się trafić w termin wyścigu, ale to nie znaczy że nie będzie pokręcone po tej pirackiej wyspie. No i może dobrze, bo KOM to prawie 100km ciągle pod górkę, od poziomu morza do ponad 3000m. A jechanie takich górek w tutejszym klimacie to obłęd. Dziś rekonansowo 50km i 1000m w górę i mozna było wyżymać koszulkę po 10 minutach jazdy. A tempo zabójcze nie było, bo wyjechanie z miasta to nie jest bułka z masłem. Co prawda bogatszy w doświadczenia z np Szanghaju, wiedzialem czego mniej więcej się spodziewać, ale i tak człowiek cały obesrany. Całe chmary skuterów, taksówek, autobusów, ogromny hałas, co chwilę światła, a ledwo zrobiło się luźniej, to już było 8%.
Z poziomu morza wjechałem na jakieś 800m, temperatura spadła do miłych 20C. Niestety, musiałem w połowie trasy zawrócić, bo po ostatnim tajfunie (swiezutko, był 2 dni temu) droga zawalona błotem i drzewami.
Ogólne wrażenia ok, Tajwańczycy starają się zwracać uwagę na rowerzystów, których zresztą całkiem tu sporo. Rower niczego sobie, cena przystępna, należało co prawda tydzień wcześniej zarezerwować, ale to żaden problem. #szosa #podroze #rower
<br /> Wpis dodany za pomocą https://hejto.sztafetastat.eu
#rowerowyrownik
2cc4dde0-b00d-471d-bba0-3f6e407fcd7b
f2d40dfb-0299-47a7-9e1f-8dee38ab7feb
0054184b-fd7a-44a3-8d99-e9b47d9c175e
10b9b148-b9cb-491a-ae33-e6b741018645
austrionauta

A tu dupniemy wielką pagodę imienia wielkiej pagody #pdk

6d555cad-2666-450e-9f9c-c5d6a0621ec4
97124a28-d918-4f8b-a000-4fc276cde6ce
ff2902ed-7018-4351-96dd-f5d24cf68cbd

Zaloguj się aby komentować

147 676 + 52 + 45 + 59 + 8 + 5 + 1 + 306 + 4 + 6 + 4 + 6 + 4 + 6 + 4 + 6 + 4 + 13 + 10 + 4 + 6 = 148 229
Ostatnie dwa tygodnie na rowerze, w tym moje pierwsze 300 km. W planach był co prawda Poznań, ale zapowiadał się nudno i z wiatrem w mordę przez cały czas, więc wybór padł na pętelkę przez Kaszuby, narysowaną na szybko przez Pan @Mordi. (。◕‿‿◕。)

Start przewidziany był w Słupsku, gdzie dojechaliśmy pociągiem krótko po wschodzie słońca. Było chłodno, ale nie chciało mi się wyciągać z podsiodłówki ultralighta ani rękawiczek. Temperatury przez cały dzień wahały się od 9 do 24°C, ale całość objechałam na krótko.

Pierwsze 90 km przejechaliśmy w pięknych okolicznościach porannej mgły. Widoki wynagradzały niedogodności w postaci odcinków z gorszą nawierzchnią, czy debila w samochodzie, który na pustej drodze zahamował z piskiem opon kilka metrów za nami. Na szczęście tego dnia spotkaliśmy już niewielu takich mistrzów kierownicy. W międzyczasie wróciły problemy z tylną przerzutką, które miałam kilka tygodni wcześniej podczas jazdy ze Szczecina, ale jechało się fajnie, a średnia podskoczyła powyżej oczekiwań, więc na razie to ignorowałam.

Prawdziwa jazda zaczęła się po pierwszej i najdłuższej pauzie w Lęborku. Zaliczaliśmy jeden podjazd za drugim, ale wydawały się dłuższe i bardziej wymagające niż te, które pokonywaliśmy na Kaszubach rok temu. Przerzutka działała coraz gorzej i pierwszy raz poprosiłam Mordiego o regulację. Sam też miał problem, ale z przednią, co odkrył na 12-procentowym podjeździe. xD

179 km było już za nami i zaczynało się robić nudno, gdy chwilę po kolejnej regulacji zerwała mi się linka. Łańcuch spadł na najmniejszą koronkę, co przy tym profilu trasy i mojej lichej nodze oznaczałoby dla mnie koniec jazdy. Znowu uratował mnie Mordi, któremu udało się zablokować łańcuch na jakimś bardziej znośnym przełożeniu w połowie kasety, a wszystko to przy pomocy patyka. ( ͡° ͜ʖ ͡° )つ──☆*:・゚

Nie wiedząc, jak długo ta konstrukcja wytrzyma i co nas jeszcze czekało na trasie, narzuciłam wyższe tempo (czyt. spanikowana zap*erdalałam co sił, żeby jak najdalej dojechać przed zmrokiem). Prawie mnie pokonała jakaś śmieszna hopa z nachyleniem 4%, a bardzo dobrze wiedziałam, że najbardziej wymagające (przynajmniej dla mnie xD) podjazdy zaczynały się za Polanowem, 40 km od domu. Przy okazji przestałam wierzyć, że dojadę.

Ostatnią dłuższą pauzę zrobiliśmy w Miastku tuż przed zachodem słońca, resztę trasy mieliśmy przejechać już po zmroku. Godzinę później w Polanowie Mordi wymienił patyk w przerzutce i z tak profesjonalnie przygotowanym napędem zaczęłam najtrudniejszy etap jazdy, który... okazał się wcale nie taki trudny. xD Pod koniec nawet uciekłam trochę do przodu, gdy Mordi zmagał się z wypinającym blokiem, bo przecież dawno nic się nam nie zepsuło! Szczęśliwym zbiegiem okoliczności prowizorka z patyka wytrzymała akurat tyle, ile musiała i rozleciała się kilkaset metrów od domu.

Następne takie wygłupy w przyszłym roku, a teraz już pora na krótsze jazdy blisko domu i trenażer. (ꖘ‸ꖘ)

Wpis dodany za pomocą https://hejto.sztafetastat.eu
#rowerowyrownik #szosa #vanrysel #100km #200km #300km
8b07a39c-cc22-4e8d-9405-ee778bbafa03
Loginus07

Macie zdjęcie konstrukcji z patyka? Tak w razie wu na przyszłość ^^

vvitch

@Loginus07 Mam jedno, niezbyt udane, bo robione w trakcie jazdy. Oby się nie przydało.

6c7c8760-a650-49c6-8649-0bcf837eb585
62cdcd2a-d972-4fae-b9a4-28180b5105b6
Loginus07

@vvitch nawet widać koncepcję ^^ dzięki, ale mam nadzieję, że nigdy nie skorzystam :)

Mr.Mars

@vvitch Mogliście już zahaczyć o Warszawę. Okrążyć Pałac Kultury i Nauki, i wrócić do domu.

Gilgamesh

@vvitch prowizorki najlepsze, ja kiedyś linkę hamulca przywiązałem słomą i elegancko trzymała

cabdf398-dcfd-49ef-b654-bdeb534a8c24

Zaloguj się aby komentować

Jak dobrze mierzyć zużycie łańcucha w rowerze?

https://youtu.be/EiuuSnTL6lQ?si=1ktt4oUlp82zLQjz

#rower #rowery #szosa #ciekawostki #polska

Czy mierzysz regularnie zużycie łańcucha?

135 Głosów
pingWIN

@cyber_biker Ja bardziej polecam ten filmik i narzędzia związane z tym samym tematem:


https://www.youtube.com/watch?v=KQGYmDrj7KM


Sam aktualnie mam jakiś zwykły pomiar Bike Hand, ale jeżdżę na 10s, więc aż tak się nie przejmuję, ale jak będę miał 11/12s to pewnie się wyposażę w taki dokładniejszy

Yossarian

Jeszcze o każdej przejażdżce zdejmuję i myję w butelce z benzyną Xd

pszemek

Kiedyś zmierzyłem, stwierdziłem że czas wymienić i rozjebalem sobie napęd, także polecam XD

Zaloguj się aby komentować

146 889,0 + 308 = 147 197
Życiówka i pierwsze ultra @vvitch (。◕‿‿◕。)

Piątkowy wieczór był piątkowym wieczorem nie różniącym się jakoś bardzo od innych piątkowych wieczorów. Nie różnił się nawet od wieczoru czwartkowego i tego, który przypadał między poniedziałkiem a środą. Był to wieczór ze wszech miar zwykły.
Razem z @vvitch zasiedliśmy o zmierzchu w głębokich fotelach, których nie mamy. Na ramionach usiadły nam koty, na kolanach zaś przycupnęły te same koty, które usiadły nam na ramionach bowiem zdążyły już zejść.

  • Może byśmy tak pojechali do Poznania aby miasto Poznań poznać? - zagaiła
Wiedźma poprawiając malinowy tort na głowie.

  • Mhm. - stwierdziłem uczenie, drapiąc się po głowie krzesłem. - Można by.

Narysowaliśmy więc trasę do Poznania. Pieczołowicie sprawdziliśmy na mapach każdy kilometr trasy, wynotowaliśmy wszystkie sklepy i stacje jakie będziemy mieć po drodze, przygotowaliśmy się na jazdę od środka nocy po wczesny wieczór i powrót pociągiem, na który zakupiliśmy bilety w ilości dwóch sztuk. Wszystko zostało dopięte na ostatni guzik.
Tak przygotowani pojechaliśmy pociągiem do Słupska aby stamtąd zrobić trasę po kaszubskich końcach cudzych światów. Poznań se jeszcze poczeka.
Na start dotarliśmy przy pomocy spółki Polregio, polskiego przedsiębiorstwa transportowego, prowadzącego działalność w zakresie pasażerskich przewozów kolejowych, którego siedziba mieści się w Warszawie przy ulicy (cóż za zbieg okoliczności) Kolejowej 1.
Chłodem poranka, rześkością późnego września i zimnym oddechem nadciągającej z impetem jesieni, której blade dłonie spowijały trupim chłodem Pobrzeże Koszalińskie przywitał nas Słupsk, w którym rozpoczęliśmy mozolny proces wytaczania się z miasta.
Mgły wespół z powstającym z martwych słońcem malowały samo miasto jak i jego okolice tajemnicą, promienie słońca pląsały na źrenicach, odbiszy się uprzednio od kałuż i szyb blachosmrodów, od domków w Słupsku i od słomek w … Ładnie było.
Pierwszą, krótką choć nie spontaniczną pauzę zrobiliśmy w Redzikowie, aby rzucić oczyma (mamy osobne zestawy) na samoloty od dawien umierającego choć jeszcze nie zupełnie martwego mocarstwa. Na postumentach obok bazy wojskowej stoją bowiem Migi w ilości wystarczającej, aby podbić Suwałki. Po wykonaniu dokumentacji fotograficznej ropoczęliśmy jazdę na wschód (zawsze na wschód). Jak już się rzekło nieco wyżej za pomocą moich rąk i mojej klawiatury, poranek był słoneczny choć mglisty, rześki oraz niezbyt ciepły, a droga prosta jak członek Partii.
W mgnieniu oka jednego oraz drugiego przemknęliśmy przez otulone mgłą wsie i lasy, przeskoczyliśmy przez plac budowy trasy S6, minęliśmy rzeczkę i tory kolejowe po których akurat nie toczyły się koleje losu i wypadliśmy spośród lokalnych autostrad na drogę wojewódzką nr 213, która wiodła nas w prawo. W Główczycach, na skrzyżowaniu drogi wojewódzkiej której prawą stroną poruszaliśmy się w prawo oraz ulicy Dworcowej, która biegła w lewo, jakiś obywatel na zawierciańskich blachach poczynił za Wiedźmą nagłe hamowanie z piskiem opon gdyż bo tak. Nie wiemy co ów spasiony knur kierujący swoim gruzem chciał uskutecznić, grunt że nas nie rozjechał. Cymbał.
Aż do Wicka w którym nie przebywał John było nudno i leniwie. Wiatr lekko dął w nasze ryła, kolejne kilometry pracowicie nawijaliśmy na koła, nie jeżdżąc dookoła. W Wicku zjechaliśmy na drogę wojewódzką nr 214 przy której ktoś zupełnym przypadkiem i całkowicie niechcący wybudował całkiem niezły CPR, z którego skorzystaliśmy ochoczo oraz z przyjemnością. Odbiliśmy po gminę Łęczyce i zanim Krakowem wstrząsnął hejnał byliśmy u progu Lęborka. Przed miastem, przez kilka kilometrów, nieśmiało podążała za nami ciężarówka marki nieznanej, barwy lekko policyjnej (niebieska była), która to zamiast wyprzedzić nas na kilku prostszych fragmentach, wyprzedziła nas na prostym fragmencie ale na podwójnej ciągłej, bo tak. Aby nam się zbytnio nie nudziło, po krótkiej chwili na czołówkę wyskakuje nam dziadunio w gruzie, którego pewnikiem oślepiło słońce świecące z boku ponieważ jebać pedalarzy.
W samym Lęborku, na śmieszce rowerowej omal nie trzepnęła mnie pani kierowczyni wyjeżdżająca gdzieś spomiędzy zawiłości ulic, zaś kawałek dalej, ewidentnie uprzednio się zaprawiwszy trunkami o mocy niezerowej, środkiem tegoż CPRu spacerował chwiejnie dżentelmen, którego opierdoliła @vvitch, a którego z kolei ja omal nie zabiłem na śmierć klamkomanetką. Na koniec dostał jeszcze ledwie już słyszalną przeze mnie zjebę od obcej nam obu w ogóle, a trojgu w szczególe niewiasty o nieznanej mi proweniencji oraz statusie społecznym. Dość rzec że była biała.
Przerwa w lęborskim McDonaldzie przypadła nam w porze śniadaniowej toteż najedliśmy się tak średnio. Przed wyruszeniem w drogę nie zebraliśmy drużyny, ale pomachaliśmy papieżowi, który łypał na kierowców świętymi i śniętymi oczyma z drugiej strony ronda.
Zaczęło się kolarstwo podjazdowo - zjazdowe z okazjonalnymi wypłaszczeniami. Mięliśmy przeto jeden zasadniczy (póki co) problem - napęd ukochanej działał tak jak działał, czyli nieledwie ledwie. Dwie najmniejsze zębatki z tyłu nie wchodziły, największa czasami wchodziła, a często nie wchodziła i ogólnie napęd działał jak źle naoliwiony mechanizm z połamanymi zębami bez zębów. Przed Sierakowicami, które z jakiegoś powodu ciągle myliłem z Sierakowem udało się ów stan rzeczy nieco poprawić - napęd działał przez chwilę jako tako. Dzięki temu jakoś podjechaliśmy nieoczekiwaną ściankę z nachyleniem 12%. Przed samym podjazdem ogarnąłem że nie działa mi przerzutka z przodu i będę się męczył na dużym blacie…
W Sierakowicach, które dla niepoznaki przez pomyłkę nazywałem Sierakowem zrobiliśmy krótki postój w sklepiku z żabą w nazwie. Napełniliśmy brzuszki, napoiliśmy… Też brzuszki i z nowym zapasem energii wyruszyliśmy na spotkanie następnym podjazdom, których dotąd nie brakowało, ale za to później też miało ich być co najmniej kilka. W kolejnym już tego dnia mgnieniu oka dotarliśmy do Sulęczyna przez które przejechaliśmy żwawo i szybko, nie powoli ale też nie wlokąc się przesadnie. Pomiędzy Sulęczynem, które leżało tam gdzie ostatnio a Półcznem, które leży nie wiadomo gdzie zrobiliśmy jeszcze jedną pauzę. Znaleźliśmy bowiem łąkę z urokliwym widokiem na jezioro Stropno. Czas jednak naglił, minuty poganiały zaś sekundy goniły więc czym prędzej się wybraliśmy w dalszą pełną przygód podróż. Piękne kaszubskie widoki zamieniliśmy na inne równie piękne kaszubskie widoki.
W Studzienicach robimy kolejną małą pauzę aby ogarnąć nieco napęd ukochanej. Niestety kilka kilometrów dalej tylna linka nie wytrzymuje napięcia i zrywa się uśmiercając klamkomanetkę i tylne przełożenia. Jesteśmy na kaszubskim zadupiu, do domu około 130 kilometrów, raczej nie płasko, słonko pięknie zaczyna zachodzić gdzieś nad terytorium Rzeszy… Jesteśmy trochę w dupie. @ZgnilaZielonka podpowiada żeby zablokować łańcuch na wyższym biegu patyczkiem… Udaje się nam znaleźć pasujący patyczek, wetknąć go odpowiednio głęboko i jakoś ruszyć. Z dumą i podziwem muszę rzec, że jak już ruszyliśmy to goniliśmy na zachód wyjątkowo żwawo. Ustawienie łańcucha na sztywno na czwartej zębatce spowodowało, że ukochana na każdym podjeździe musiała dać trochę czadu. Rozpędzała się odpowiednio wcześniej żeby podjazd wziąć możliwie najmniejszym, choć i tak cholernie dużym wysiłkiem. Zacząłem chwilami zostawać nieco z tyłu… :)
Blok w moim lewym bucie powiedział papa. Jakieś sto kilometrów od domu, może i się słabo wpina, ale za to wyskakuje z pedała coraz częściej… Jakoś jedziemy.
Przeskakujemy żwawo na ile pozwalają okoliczności pecha przez tereny, po których dawno temu, za górami w Polanowie i lasami za Polanowem przeszły wichury w Kaszubach. Widać zabory. Im dalej w noc tym troszkę ciężej ale też troszkę bliżej domu. Przed Miastkiem odbijamy po jeszcze jedną gminę, której ukochana nie ma i do małego miasta docieramy w okolicach wieczorynki. Stołujemy się w sklepie z żabą w nazwie. Po kilku długich chwilach zachodzi słońce, atomowym armagedonem gorejące. Przywdziewam nogawki i bluzę bo wiem że od teraz będzie mi już tylko rześko i ruszamy w kierunku Polanowa drogą wojewódzką.
Grzejemy ile sił w nogach. Tak po prawdzie to od momentu zerwania linki średnia stale nam rośnie. Nocne mary w butach nie do pary łypią na nas z ciemności, coś gdzieś szura, coś gdzieś świszcze, na granicy wzroku widać jakieś poczwary. Od czasu do czasu mijają nas nocni kierownicy w swoich wozach, które teraz wszystkie są barwy ciemnej. O ile w dzień zwykle odbywa się mijanka na gazetę dość często, tak teraz wszyscy grzecznie jadą drugim pasem. Da się?
Polanów wita nas zamykającym się Orlenem z czeluści którego wyłania się lico lokalnego obywatela - sklepikarza - kasjera - kierownika tegoż z uprzejmym pytaniem czy państwo (znaczy się my) zabawimy długo. Odpowiadamy zgodnie z prawdą że nie.
Za Polanowem czekają nas dwa dość duże podjazdy. Zachodzi obawa że z łańcuchem teraz już opadniętym na zębatkę nr 5 ów podjazdy mogą stanowić problem. Na pobliskim drzewie barbarzyńską metodą zdobywam nieco grubszy patyczek i przez chwilę próbuję go odpowiednio ustawić… Nic z tego nie wychodzi. Biorę kaszubski patyczek rzucony uprzednio w kąt chodnika i na powrót blokujemy nim tylną przerzutkę. Aby nie tracić już więcej czasu ruszamy w te pędy i co koń wyskoczy.
Pierwszy potencjalnie problematyczny podjazd ukochana bierze swoimi kołami w takim tempie że ledwie nadążam. Snuję się gdzieś z tyłu, jadę i sapię, dyszę i dmucham, para z rześkiego ryja dmucha… Szybko przeskakujemy przez wioski i docieramy do Sianowa. Już od jakiegoś czasu jadę pedałując głównie prawą nogą bowiem blok odmówił mi dalszej posługi, a czuję też że za chwilę to samo będzie z plecami. Robimy krótką pauzę na Orlenie i ruszamy dalej.
Na podjeździe pod Chełmską zostaję już kompletnie z tyłu - lampka ukochanej, która dotąd zawsze gdzieś tam majaczyła w ogarniającej lokalne zadupia ciemności zupełnie zniknęła mi z oczu. @vvitch czeka na mnie na szczycie. Dojeżdżam, ruszamy w dół - czuć już metę nosem. Kilkaset metrów przed domem pancerny kaszubski patyczek kończy swój żywot - łamie się i odpada. Dotarliśmy do domu. Kończymy jazdę i idziemy pomyziać stęsknione koty:)

#rowerowyrownik #mordimernaszosie #rower #szosa #kolarstwo #300km
Wpis dodany za pomocą https://hejto.sztafetastat.eu
#rowerowyrownik
f82e2144-edf9-4834-9977-9d174cfebc9a
bojowonastawionaowca

@Mordi @vvitch brawo, piękne wyniki :D z przygodami, ale co to za wyprawa bez przygód ;)

Mordi

@bojowonastawionaowca Ultra bez przygód to nie ultra... A tak serio, to zwykle są jakieś przypały. Jak nie nieplanowane ujeby to awarie.

fonfi

Jesteśmy trochę w dupie. @ZgnilaZielonka podpowiada...

@Mordi Ale jak to @ZgnilaZielonka... Mało zawału nie dostałem, że mi się portale pomyliły...

vvitch

@fonfi Ale jak to?! To ktoś to jednak czyta?

wiro

Trafiacie na moją listę ludzi pozytywnie zakręconych :D

Mordi

@fonfi Wykop przedawkowany xD

@wiro chyba dziękujemy @vvitch

Zaloguj się aby komentować

146 700,0 + 104 = 146 804
W ramach zachęcania do korzystania z publicznego transportu, przez cały tydzień i po całym landzie można było jeździć bezpłatnie pociągami podmiejskimi. Co oznacza, że można sobie podjechać z rowerem (ten płatny, ale tylko 2€) w rejony na codzień trochę dalsze, które inaczej oznaczałyby 200-300km jazdy. Pogoda bardzo jesienna, ziiiimno. Za to słonecznie, a nic tak dobrze nie robi widokom jak jesienne słońce.
#szosa #rower
Wpis dodany za pomocą https://hejto.sztafetastat.eu
#rowerowyrownik
a1bc0277-a38b-4028-ba9e-206a18633a59
7e8d140a-1fe6-4b0b-964c-add58deddb13
f1fb94d8-5c5a-4ad5-8d94-1a3faa4cc1ad
633c717c-65b6-4ad7-9cb0-ca00d77d0f25

Zaloguj się aby komentować

Dawno mnie tu nie było XD

Jeśli są tu jakieś niedobitki z #rowerowyrownik to zapraszam cieplutko na serwer Polish Cycling Network
https://discord.gg/ZYQpqQkc

#szosa

Zboczeńców spod #gravel też zapraszamy, ale wymagane jest regularne mycie bibsów, a nie przetarcie zwilżoną ścierką #pdk
dru_gru userbar
Stashqo

Zboczeńców spod #gravel też zapraszamy, ale wymagane jest regularne mycie bibsów

@dru_gru własnie wracam ujebany od stóp do głów z gravela, ino w strumieniu się na szybko obtoknąłem xD


Coś mi się wydaje, że sie nie nadam do pudrowanych chlopców z szosy ( ͡~ ͜ʖ ͡°)

dru_gru

@Stashqo Takich szanujemy, ale niesmak pozostaje

Przynajmniej dbasz o higienę i nie masz krost po pasku HR xD

Zaloguj się aby komentować

146 465,0 + 51 = 146 516
Pogoda troszkę łaskawsza dzisiaj, to podjechałem sobie pod Planicę, bo czemu nie. Właściwie to przejeżdżałem obok wiele razy, wystarczy skręcić z głównej ścieżki i kilometr lekko pod górę, ale jakoś zawsze pędziłem przed siebie i nie było okazji. Generalnie też nie jestem fanem skoków, ale obiekty i ich położenie robią wrażenie. Poza tym, na pobliskiej karkołomnej przełęczy położyli w końcu nowy asfalt w miejsce lejów godnych poligonu i można gnać w dół że hej. O ile się nie zamarznie:)
#rower #szosa
Wpis dodany za pomocą https://hejto.sztafetastat.eu
#rowerowyrownik
4643e1d2-e0f4-4c1c-8fba-b38d429dfba8

Zaloguj się aby komentować

144 893 + 4 + 6 + 4 + 6 + 3 + 3 + 4 + 6 + 4 + 5 + 74 + 4 + 6 + 5 + 28 + 16 + 27 = 145 098

#rowerowyrownik #szosa #vanrysel
pluszowy_zergling

Chłodniej się zrobiło, a Ty popylasz dalej, dobrze! Ja już momentami wkładam kurteczkę heh ~~

vvitch

@pluszowy_zergling Popylam i mam nadzieję popylać całą jesień i zimę.

Zaloguj się aby komentować

Na jesień zastanawiam się nad zmianą opon w moim tribanie rc500 na coś, aby przystosować go bardziej na rower road+. Obecnie mam tam oryginalne opony 700 x 28c.
Poleci ktoś jakieś dobre opony w rozsądnej cenie?
Wg producenta
Pasują opony do 700X36 lub 650x40.

Pytam bo się jeszcze średnio znam na sprawach rowerowo- technicznych.
#rower #szosa #gravel
nobodys

@AdelbertVonBimberstein Continental Contact Speed 700x35C


https://www.youtube.com/watch?v=eZrXMAkC4Q0


W idealnym świecie poleciłbym Continental Speed King CX 700x35C na których sam śmigam, ale przestali je już produkować..

AdelbertVonBimberstein

@nobodys dzięki, zainteresuję się tym modelem.

AdelbertVonBimberstein

@nobodys tak czytam o tej oponie, jak ci się sprawdza na leśnych drogach, szutrach?

pingWIN

@AdelbertVonBimberstein A może po prostu Tufo Thundero 36? Wiem, że to gravelowe opony, ale są dość szybkie, dadzą sobie radę i na asfalcie i w terenie lekkim (bez błota itd. raczej). Ale no, contact speedy też podobno niezłe i tańsze, więc też powinny być git

smieszneobrazkijuzniesmiesza

@AdelbertVonBimberstein prawde powiedziawszy nie oszczedzaj na oponach oraz kup detki jesli uzywasz tpu. bedziesz zszokowany rezulatem.

Schwalbe G-One RS 700x35

Grand Prix 5000 AS TR 700x32 700x35

Zaloguj się aby komentować

Tak wygląda zwykła uprzejmość pro kolarzy na drodze.. a mówią, że to egoistyczne uje (° ͜ʖ °)

A Ty kiedy zrobiłeś ostatnio dobry uczynek na drodze?

https://www.youtube.com/watch?v=LOXltiowhfU

#rower #ciekawostki #kolarstwo #drogi #szosa

Pomagasz innym uczestnikom ruchu na drodze?

17 Głosów

Zaloguj się aby komentować

143 620 + 227 + 3 = 143 850

W ostatni weekend sierpnia mieliśmy zrobić trasę Koszalin - Poznań, jednak Obersturmbannführer Regen po czterokroć wykrzyknął “Nein!” więc pojechaliśmy w zasadzie spontanicznie pociągiem do Szczecina Dąbia by stamtąd, w porywach wiatru w ryj wrócić sobie do Koszalina.

Cóż to była za trasa! Nie widzieliśmy po drodze praktycznie nic ciekawego, nie zrobiliśmy niemal żadnego podjazdu (bowiem wiadukty nad S3 się nie liczą a to co było poza tym to takie fałdki raczej) ani nawet nie pojechaliśmy szybko, ale za to nie widzieliśmy po drodze nic ciekawego, nie zrobiliśmy niemal żadnego podjazdu (bowiem wiadukty nad S3 się nie liczą a to co było poza tym to takie fałdki raczej) ani nie jechaliśmy szybko, ale za to zahaczyliśmy o brakujące gminki, które ja miałem zebrane już wcześniej, natomiast @vvitch zebrała je później (znaczy się teraz, a kiedy to czytacie to tydzień temu).

Jak się już rzekło, tymi oto ręcoma, trasa była nudna jak Wietnamczyk na koncercie Bohren & Der Club Of Gore.
Od czasu do czasu po prawej stronie mijaliśmy jakieś drzewa (które były też z lewej strony drogi) by później, dla odmiany, minąć drzewa które były po prawej stronie trasy (dla odmiany, po lewej stronie drogi, było województwo zachodniopomorskie, które było również po prawej stronie drogi a nawet za nami (i trochę przed nami)).
W połowie drogi minęliśmy miasto z Bajorem po którym pływał piracki statek z Grażynami (wieś owa nazywała się Kamieniem Pomorskim, w którym był kamień na kamieniu).
Jeszcze dalej, za Trzebiatowem wjechaliśmy w malowniczym przestwór malowniczego zadupia, przez środek którego wlokła się leniwie Ścieżka Rowerowa. Może skończyła się płytami Jumbo będącymi w owym czasie w stanie agonalnym, ale za to skończyła się płytami Jumbo w stanie agonalnym, które przechodziły w płyty betonowe. Później nastały DDRy i CPRy nadmorskich imprezowni pełne imbecyli na dwóch nogach, a jeszcze później nastąpił Kołobrzeg, leżący na brzegu, po którym, zasadniczo, rowerem jeździ się chujowo. A później, po kilku długich chwilach wypełnionych nudą i wiatrem dotarliśmy do Koszalina, w którym, dla odmiany, nie było nic ciekawego poza Chipsami w szafce i dwoma kotami na kanapie.

@vvitch zrobiła se życiówkę na #szosa, ja za to sobie nie zrobiłem życiówki na #szosa bo brakło mi jakieś 800km.
#rowerowyrownik
22841669-2c9d-4e8c-85ae-474d7d64dc7b
pluszowy_zergling

Malownicza wam ta nuda wyszła @Mordi . Gratulacje @vvitch przebicia 200tki, sam w życiu tyle nie przeturlałem na swoim gravelku, pięknie ^_^.


Tak "czeba" żyć

vvitch

@pluszowy_zergling A dziemkuję! Wszystko przed Tobą i Twoim gravelkiem.

Zaloguj się aby komentować

143 390 + 3 + 227 = 143 620

Szosowe kilometry z ostatniego dnia sierpnia, z Pan @Mordi. (。◕‿‿◕。) Miało być "czysta" do Poznania... Wyszło dwieście ze Szczecina. ¯\_(ツ)_/¯ Jazda w deszczu przez pierwsze 100 km mijałaby się z celem, więc pojechaliśmy później, krócej, ale za to pod wiatr.

A była to trasa złożona głównie z długich, prostych i płaskich odcinków dróg, monotonnych i wykańczających psychicznie. Za Kamieniem Pomorskich zrobiło się nieco ciekawej (albo już się przyzwyczaiłam), a jeszcze lepiej za Trzebiatowem, gdzie wjechaliśmy na piękną drogę rowerową poprowadzoną przez pola, prawdopodobnie w śladzie dawnej wąskotorówki. Radość nie trwała długo, bo droga ta urywa się pośrodku niczego i do najbliższej miejscowości, czyli do Mrzeżyna, trzeba się turlać po mocno wysłużonych płytach jumbo.

Reszta trasy to już dobrze nam znany szlak R10, kawałek DK11 oraz inne lokalne drogi. Te ostatnie kilometry musiałam przejechać z częściowo niesprawną przerzutką, która po postoju w Kołobrzegu obsługiwała tylko połowę kasety. Zaliczonych 6 nowych gmin, trochę #kwadraty, a także, ze względu na jakiś objazd na samym początku trasy, nowa życiówka poprawiona o niecałe 2 km. ლ(ಠ_ಠ ლ)

Max square: 13x13
Max cluster: 378
Total tiles: 2992 (+115)

#rowerowyrownik #szosa #vanrysel #100km #200km
9a700a33-700a-4fd5-b015-60755eeb1621
Pouek

@vvitch o proszę, czyli da się jechać szosą po nierównym, ale kostka na ścieżkach zła

vvitch

@Pouek Przyznam, że trochę nie rozumiem - oczywiście, że się da i oczywiście, że kostka jest zła.

Zaloguj się aby komentować

Następna